Jump to content
Dogomania

Pies w kojcu.... :(


wlascicielka

Recommended Posts

[quote name='Rinuś']Nie powiedziałabym...moje razem nie latają i muszę mieć na oku dwa, chociaż Brutus wymaga mniej uwagi ze względu na swój wiek jak i ułożenie, ale dwa psy na spacerze to często 2x więcej uwagi jaką trzeba zwracać na psy,a bo jeden coś zauważy i poleci, zaraz za nim poleci drugi, albo w drugą stronę... Prawda jest z tym, że z jednym i tak i tak trzeba zejść ale to mnie absorbujące niż z dwoma mimo wszystko.[/QUOTE]

To u mnie na odwrót, nie mam problemu z upilnowaniem dwójki, a mam o tyle fajnie, że razem się pobawią, polatają, poprzeciągają badylem. A już dawno nie są szczylami, więc to nie kwestia wieku ;) Trochę szkolenia, ćwiczeń, piłki, zabaw razem - i godzinny spacer je wymęczy. Jak zdarzały się sytuacje, że miałam jednego psa, to więcej uwagi musiałam wkładać w to, żeby trochę pobiegał, bo samemu tak to nieee...
Zależy od psów ;) Myślę, że autorka wątku sama musi dokonać wyboru. Jeśli faktycznie widzi, że z jednym psem będzie jej łatwiej, to wybór jest jasny.

Ja tylko sugeruję już zapoznać psy z siostrą i jej rodziną. Trafienie do kogoś znajomego i lubianego będzie mniejszą traumą niż do obcej osoby. Jakby siostra czasem sama wzięła tego konkretnego psa, którego ma mieć, na spacer, pobawiła się z nim, to byłoby mu na pewno potem łatwiej.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 269
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Pani Profesor']to swoją drogą, miałam raczej na myśli to, czy psiaki będą temperamentne, czy np.[b] flejowate[/] i spokojne, bo z takimi byłoby łatwiej ogarnąć wychodzenie wespół z wózkiem :)[/QUOTE]- fleja to określenie na brudasa

Link to comment
Share on other sites

Ja myślę, że właścicielka jest w stanie określić, czy łatwiej jej będzie z dwoma psami czy z jednym ;) Na pewno dla psiaków to będzie szok, szczególnie ten, który zostanie, dotkliwie odczuje brak drugiego. Tamten pójdzie "na nowe" i szybciej zapomni. Dlatego warto całą sprawę przemyśleć. A jeśli pieski są niewielkie, może siostra pomyśli o wzięciu dwóch? Ona w ogóle je zna?

Link to comment
Share on other sites

Ja myślę, ze wlascicielka jest osobą z sercem i w dodatku dobrze, że rodzina chce pomóc. Psom nic się nie stanie jak zostaną rozdzielone, bez przesady, najważniejsze, że będą z ludźmi.
Może nawet siostra zgodzi się zaopiekować dwoma w najtrudniejszym okresie ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faustus']Dogomania w pełnej krasie :evil_lol: Błagam: nie rozmnażaj się. Nigdy.

To teraz ja parę rzeczy od siebie.
moja żona jest w ciąży. Pies już jest u nas dłuższy czas i pojawił się z całą świadomością tego, że dzieci planujemy. Oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że dziecko+pies to zestaw trudniejszy do okiełznania życiowo niż sam pies, czy samo dziecko. A z różnych powodów także i trudniejszy niż dwójka dzieci, czy dwa psy. Choćby i dlatego, kupujemy mieszkanie na parterze, bo jednak to łatwiejsze niż IV piętro ;) Robimy tak, bo możemy, bo mamy taką możliwość i komfort. Tyle, że są sytuacje w życiu, których nawet będąc bardzo odpowiedzialnym człowiekiem przewidzieć się nie da. Na tym polega życie ;)
I tutaj dla mnie sprawa jest jasna: jeśli kiedykolwiek dojdzie do sytuacji, w której będę stał nad wyborem dziecko, czy pies to zawsze wybiorę dziecko.
Niezależnie jak będzie dla mnie ciężka ta decyzja. Natomiast cóż... dla mnie pies to nie jest rodzina. Niezależnie jak ma u mnie dobrze, jak bardzo staję czasem na głowie, aby był szczęśliwy i ile mnie to kosztuje czasem wyrzeczeń. Pies to jest pies. Rodzina to rodzina.
Nikomu nie narzucam swojego myślenia oczywiście.

Ale cóż...fajnie czyta się te wszystkie wszechwiedzące, przemądrzałe dogo ciotki, które to dziecku by odebrały, by psu oddać...
Tylko parę uwag: wlascicielka tak serio niewiele napisała o całej tej sytuacji. Natomiast burza, która się rozpętała jest śmieszna. Wyciąganie wniosków z informacji takich jakie wlascicielka podała jest doprawdy żenujące. Jest mnóstwo rzeczy, o których ktoś może nie chcieć napisać, wstydzić się, tudzież zwyczajnie nie mieć ochoty na publicznym forum się dzielić. Więc jak czegoś nie wiadomo...to dopiszmy sobie ;) tak aby pasowało do naszej wersji.[/QUOTE]
dla mnie pies jest rodziną ..i też wnet będę mieć dziecko .Też wyprowadzam się na 3 piętro mój partner pracuje po naście godzin i nawet mi przez myśl nie przyszło aby oddać mojego sierściucha .... a przeżyłyśmy wiele i było ciężko np pracowałam fizycznie na nocki które się przedłużały do 16-18 godzin po nich biegiem szłam do domu robiłam kanapki na wynos i szłam z psem na 2h spacer ...przeżyłam ona też .Jak już decydujesz się na zwierzaka to jesteś z nim na dobre i złe ....

Ja nadal uważam że właścicielka powinna oddać psy ..później też pewnie coś jej wypadnie a im starszy pies tym trudniej znaleźć mu odpowiedzialny om

Link to comment
Share on other sites

Uważam, ze oddanie szczeniaków do kojca jest nieodpowiedzialne.

Psy chcą być z właściccielem, tam gdzie on, nawet jeśli miałaby to być przestrzeń kilku metrów w kawalerce.

Z doświadczenia wiem, ze dziecko i pies/psy to nie problem, choc może być nieraz bardzo ciężko.

Można mieć niemowlaka i dwa huskie wdomu, które trzeba wyprowadzać, wybiegać, i jeszcze zająć się dzieckiem, kiedy mąż jest w pracy. Tak jest u mojej Siostry, i wiem, ze można wszystko pogodzić. Nie można psów oddzielać od mieszkania, w którym mieszkały od zawsze. I nie chodzi o to, ze psy były tam pierwsze, a dziecko przyszło na świat nieco później. Chodzi o to, że psy mieszkając w domu stanowią nierozłączną część rodziny i odsuwanie ich od mieszkania, ludzi, dziecka byłoby niesprawiedliwe. A i dla dziecka lepiej, że zyje w rodzinie, w której są zwierzeta. Takie dzieci lepiej się rozwijają.

Psy stanowią integralną część rodziny, domu i nie można ich ot tak odseparować.

Myslę, ze lepszym rozwiązaniem byłoby poszukanie szczeniakom nowego domku.

Link to comment
Share on other sites

Szczeniak w kojcu czy jeden czy dwa czy dziesięc, nie ma znaczenia, pies potrzebuje socjalizacji i ruchu, bez tego nie żyje, a ten kto go dopuszcza do notorycznego stanu bezczynności zwyczajnie go męczy.

Ok rodzina rodziną, pies psem, ale pies jest odpowiedzialnością, jeśli ktoś go bierze to podpisuje za niego odpowiedzialnością. Jeśli ktoś go oddaje lekkomyślnie to sami sobie dopiszmy co dalej...

Szczerze nie rozumiem ani takich wielkich dyskusji ani dylematów pt czy wyrzucić jednego, czy wsadzić do kojca itd...
Mam psa, mam dziecko, żyję. Niebawem wracam też do pracy, pies wymagający jak o ruch chodzi , dziecko na przełomowym etapie bo zaczyna łazić, do tego kilka okoliczności utrudniających, mąż z psem chodzi czasem ale nie ma hopla na punkcie spacerków więc jeżdzeniem w pole i wybiegiwaniem muszę się zająć ja, opieką nad dzieckiem też, choć pomaga, bo przecież co to za partner którego nie ma...
Pies od początku jest z dzieckiem w dobrych relacjach, od początku spacery przy wózku są normą. Nie mam ogrodu, nie mam łatwo, a jednak psa mam wybieganego, gdybym miała ogród (bo podejrzewam że w bloku nie stawiacie kojca) to byłby komfort pełen.
Początki są trudne to fakt, ale jak już się trochę ogarnie to dziecko właściwie nie stwarza żądnych komplikacji. Bierzesz wózek, psy, kierunek park, dziecko zasypia na świeżym powietrzu a ty bawisz się z psami, ćwiczysz. Im mniejsze dziecko tym łatwiej, ale co wprowadzisz zawczasu to pozostanie jak psy podrosną. Są też nosidła - znam ludzi którzy mają psy myśliwskie i w takich nosidłach z dzieciaczkami zasuwają po polach z kilkoma pieskami na smyczy. Da się, trzeba chcieć.
To zależy czy psy chcesz mieć żeby sobie egzystowały bezsensownie czy chcesz żeby pies towarzyszył wam i stanowił częsc stada... Jeśli mają sobie bez sensu egzystować, nudzić się, mieć braki w wychowaniu i stwarzać problemy to bez sensu psy wogóle brać i mieć... Jeśli komuś na psach zależy to da radę choćby cięzko było.

Kapuję wszystko ale wziąc szczeniaka żeby go zamknąć w kojcu i niech patrzy jak ci co go rozpieszczali bawią teraz jakiegoś intruza... Pies nie zrozumie że to z miłości... Pies ma proste potrzeby - najeść się, wybiegać i mieć swoje stado z którym będzie cały czas. Nie analizuje, nie myśli generalnie, więc pieska nie zamyka się w kojcu żeby mu przykro nie było tylko żeby mu życia nie niszczyć. Ponadto uważam że pies który ma spełnione potrzeby jest niekłopotliwy, wybiegany i najedzony kładzie się i śpi pod stołem, nie musi mieć do tego kojca...
I bez sensu gadanie "gdzie miałaś umysł jak planowałaś dziecko/brałaś psy", w życiu wypadają różne sytuacje, ale nie wszystko jest dramatem, a często gęsto ludzie z prawdziwych tragedii wychodzą nie myśląc nawet o oddaniu psa. Kwestia chęci i poczucia odpowiedzialnosci...

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[quote name='Beatrx']a jak pogodzisz opiekę nad psami i nad dzieckiem?[/QUOTE]

Czemu piszecie takie rzeczy? Chcecie ją do reszty zdemotywować? Moim zdaniem Majkowska ma racje. CHCIEĆ TO MÓC. Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Zrobić kuwetę dla szczeniaków, jeśli nie potrafią jeszcze alarmować o swoich potrzebach, kiedy dziecko zaśnie choć na półtorej godzinki- spacer. Nie dramatyzujmy, powinniśmy jej dawać energie, pragnienie na dobre jutro, a nie. A jeśli wiesz, że naprawdę nie dasz rady to znajdź im dom, nie skazuj ich na zamknięcie w kojcu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wola istnienia.']Czemu piszecie takie rzeczy? .[/QUOTE]
bo nie chce mi się wierzyć, że ktoś, kto na wejście mówi, że nie podoła nagle jednak zostawia psy. no chyba, ze zmieniły się ich warunki mieszkaniowe i praca męża, w co wątpię. a dla psów lepiej, żeby trafiły tam gdzie mają trafić wcześniej, niż mają zostać wywalone na dwór z dnia na dzień jak zaczną się przymrozki.

Link to comment
Share on other sites

To ja teraz ze swojej perspektywy.
Jestem świeżo upieczoną mamuśką, mała ma obecnie 5 tyg. Mam też psa, 3letniego kundla o budowie i charakterze whippeta. Narzeczony pracuje różnie- 8h lub 12h. Wyprowadza psa na fizjologie rano przed pracą, a ja ide z wózkiem+dziecko i smyczą+kundel na spacer po poludniu. Mała na spacerku sobie śpi, pies sobie idzie ładnie (jak ma ochote i dobry dzien dla pańci :evil_lol:) przy wózku. Wybiegać się idzie jak TŻ wraca z pracy- ide z psem wtedy albo ja sama albo on sam. Też nie mamy ogródka z wyjsciem/wejsciem bezpośrednio z mieszkania. Fakt tylko że mieszkamy na parterze i duze udogodnienie mam, że nie muszę sie tarabanic z wózkiem po schodach, ale ogólnie nie jest to tak ciężko pogodzic jak sie wydaje. Mąż autorki wątku na pewno nie pracuje 24h na dobe i jakos dadza rade potem sie zamienic= tatus opiekuje sie maleństwem a mamuśka ma wychodne dla odpoczynku i spacer jej baaardzo dobrze zrobi.
Wszystko się da, trzeba chcieć. Istnieją też na pewno samotne matki z psami i jakoś wszyscy żyją.
Mam nadzieje że autorka wątku sprawę [B]dobrze przemyślała [/B]​i że nie będzie "a nie, jednak nie damy rady, psy wypad do kojca"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wola istnienia.']Czemu piszecie takie rzeczy? Chcecie ją do reszty zdemotywować? Moim zdaniem Majkowska ma racje. CHCIEĆ TO MÓC. Nikt nie mówi, że będzie łatwo. Zrobić kuwetę dla szczeniaków, jeśli nie potrafią jeszcze alarmować o swoich potrzebach, kiedy dziecko zaśnie choć na półtorej godzinki- spacer. Nie dramatyzujmy, powinniśmy jej dawać energie, pragnienie na dobre jutro, a nie. A jeśli wiesz, że naprawdę nie dasz rady to znajdź im dom, nie skazuj ich na zamknięcie w kojcu.[/QUOTE]
Masz dzieci? Po stwierdzeniu że "jak zaśnie choć na półtorej godzinki- spacer" stwierdzam że styczności z dziećmi nie masz. Dziecko nie idzie spać na czas określony, a nawet jeśli pójdzie spać na 4 godziny to samo bez nadzoru zostać nie może. Rozwiązaniem jest videoniania, ale to na szybki spacer na siku przed blok/dom a na dłuższy spacer dziecko w wózek i jazda. Tylko wózek terenowy trzeba sobie sprawić i wszędzie można wejść, nawet błota, krzaki czy śniegi nie straszne. Wiem co mówię bo już drugie dziecko (a moje własne pierwsze) zalicza ze mną polno-łąkowe spacery i nie narzeka, wręcz na początku na chodnikowych spacerach spać nie chciała :p. Z doświadczenia mogę napisać że przez pierwszy miesiąc czy dwa będzie ciężko bo organizm dostaje w kość, do tego trzeba się odnaleźć w nowej roli, wszystko na nowo poukładać ale jak już się wszystko unormuje to spacery z psami i dzieckiem staną się przyjemnością. Później psy będą miały dodatkową parę rąk do rzucania piłek :lol:. Trochę zabawy też będzie z nauką chodzenia przy wózku, ale i to psiaki szybko opanują przy odrobinie pracy ;). Ja na początku brałam swoje oddzielnie żeby się przyzwyczaiły do wózka, do nie włażenia pod koła i do tego że nie zatrzymujemy się co parę kroków na wąchanie. Teraz chodzą razem elegancko. Jak chodzimy bez wózka ciągną jak parowozy, ale nauczyłam się z tym żyć :roll:.
Jeśli autora zdecydowała się psy zostawić to widocznie ma nadzieję że sobie poradzi i pozostaje jej życzyć siły i wytrwałości. Oby tylko się nie poddała przy pierwszych trudnościach i nie szukała wtedy rozwiązania na 'już'.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='umberto_eco']A jak wyobrażasz sobie wyprowadzenie na spacery dwóch młodych psów, gdy ma się niemowlaka/malutkie dziecko a męża z racji pracy nie ma prawie cały dzień w domu?[/QUOTE]

Dziecko dla zdrowia też potrzebuje spacerów. Dziecko w wózek a psy już w tej chwili nauczyć grzecznie chodzić przy przewodniku i żaden problem wyjść razem. Dziecko to nie koniec świata, ani życiowa tragedia. Ja nie rozumiem takiego podejścia.

Kiedy dziecko się pojawi, psy nie będą już potrzebowały wychodzić 8 razy na dobę, wystarczy krótki spacer rano, krótki popołudniu i dłuższy można zwalić na męża lub wyjść po jego pracy w ramach odpoczynku od obowiązków :roll:

Skoro pies może usiedzieć sam w domu cały dzień jak opiekunowie pracują, to jaki problem żeby ten sam czas spędzał w domu kiedy jeden z opiekunów jest zajęty pociechą ?


Edit:
Troszkę się zagalopowałam, nie zauważyłam że odpowiadam na stary post :P

Link to comment
Share on other sites

Pamietac tylko trzeba, że dziecko nie zawsze może wyjsc- choroba czy coś. Ale nawet wtedy to chyba mmożna jakąś sąsiadkę poprosić o przypilnowanie szkraba na te 15 min zeby psa tylko na fizjologię wyprowadzić? Albo zadzwonić po kolezankę? Albo psa dac komus na spacer, moze tez jakis sąsiad/-ka. Wsio sie da, wsio!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a jak pogodzisz opiekę nad psami i nad dzieckiem?[/QUOTE]
Tak jak godzisz życie z posiadaniem psa.


Trochę robicie z igły widły , nie mówię tu o właścicielce, ale o wypowiedziach pt " mam dziecko i psa, mam doświadczenie, tak się nie da żyć, to męczarnia".
Czytam i padają tu tak straszne blokady wszystkiego że strach mieć psa...
Kurcze, to chyba mam farta bo mi z psem i dzieckiem jest całkiem ok, mimo że wcale łatwych warunków NIE MAM.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Tak jak godzisz życie z posiadaniem psa.
.[/QUOTE]

ależ ja to wiem. moje pytanie miało na celu uzyskanie odpowiedzi, jak autorka wątku zamierza sobie poradzić z tymi wszystkimi przeciwnościami, które widziała do tej pory w posiadaniu psów i dziecka.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...