Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

[quote name='sleepingbyday']teraz już?? wczesniej trawę żarła, może to bardziejsze zatrucie żołądkowe?od razu tak lecieć z pierwszym objawem? rano było ok....[/quote]
Myślę, że nie ma powodu do paniki ale badania krwi (jeżeli nie robiłaś) warto możliweie szybko zrobić niezależnie od tego, czy teraz to tylko jakas banalna dolegliwość.
Miałam wątpliwości, czy dzielić sie tutaj swoim doświadczeniem (nie pamietam tez, czy juz kiedyś jednak o tym tutaj nie pisałam), bo własnie nie chce nikogo niepotrzebnie straszyć: guzy na śledzionie są bardzo różne- od całkiem niewinnych do takich, które rozwijają sie [B]podstępnie, bez charakterystycznych objawów[/B]. [B]Tak było z moja Punią[/B]- [B]miała guz na śledzionie[/B]. Może gdybym w porę spanikowała, "nie chowała głowy w piasek" gdy mnie coś niepokoiło Punia byłaby dzisiaj ze mną:-(.
Miała 14 lat i 4 miesiące. wcześniej nigdy poważnie nie chorowała. Do pierwszej wizyty u weterynarza (poza szczepieniami oczywiście) skłonił mnie [B]maleńki guzek na powiece[/B] Puni. To było kilka miesięcy przed....
Guzek został wycięty, wet. stwierdził, ze to wygląda na "dzikie mięso" i nie widział potrzeby badania histopatologicznego. Kilka dni po zabiegu nagle pojawił sie [B]problem z tylnymi łapami[/B]- wygladało to jak porażenie. Zaaplikowałam jej wtedy leki p/bólowe i dolegliwości błyskawicznie ustąpiły. Kilka dni później- [B]krwawa biegunka[/B]. Konieczna była kilkudniowa kuracja. Wtedy wet. powiedział, że jak nie minie to trzeba zrobić badania krwi. Ale minęła. Piszę o tym, bo dręczy mnie podejrzenie, że może ten guzek na oku miał związek z tym co stało sie kilka miesięcy później. Miałam wrażenie, że od tego czasu Punia [B]zaczęła się dość gwałtownie starzeć. Miała coraz większe problemy z chodzeniem, coraz mniej wigoru.[/B] Tak jak bajadera- sądziłam, że w jej wieku to naturalne. poza tym nic się nie działo aż do lipca-sierpnia (zabieg na oczku miała pod koniec listopada). Wtedy poza tym, że już nie mogła wychodzić po schodach (wciąż myślałam: to stawy- normalne w jej wieku), [B]traciła wzrok[/B] (też sądziłam, że nic w tym dziwnego ale dzisiaj nie wiem, czy rzeczywiście?- może to nie wzrok tylko ból powodował, ze traciła orientację?).
Wreszcie któregos dnia zauważyłam, że Punia [B]zjada ziemię. [/B]Wtedy myślałam, że nigdy wcześniej tego nie robiła ale w domu odkryłam, że sunia buszuje w doniczce z fikusem i że brakuje tam pół doniczki ziemi!
Poszłam z nia do weterynarza przekonana, ze to poprostu niedobory witamin czy minerałów. Wet zaaplikował suni preparat witaminowy. poza tym dostała wtedy sterydy a póxniej Arthroflex na bóle stawów. Poza tym weterynarz po badaniu uznał, że Punia jak na swój wiek świetnie sie trzyma. Zaniepokoiło go jedynie, że mimo kuracji sterydowej Punia [B]reagowała silnym bólem na dotyk tylnych łapek. [/B]To było dokładnie dwa dni przed... Byłyśmy na działce poza miastem, był upalny dzień, Punia była bardzo słaba, ale do tego sie przyzwyczaiłam: źle znosiła upały. Troche mnie zaniepokoiło, że [B]bardzo duzo piła.[/B] W czasie tego pobytu na działce lekko [B]zwymiotowała żółcią z odrobiną treści żołądka. [/B]Nie był to dla mnie żaden alarmujący objaw- zdarzało się to w "najlepszych czasach" ale...ostatni chyba częsciej [B]wymiotowała [/B]własnie[B] niestrawionym pokarmem. [/B]Wieczorem nie miała apetytu- zmartwiłam sie jak zawsze ale przez myśl mi nie przeszło, ze tym razem to naprawdę poważny objaw. Rano zauważyłam, że ma [B]wzdęty i twardy brzuszek. [/B]Teraz już bardzo przestraszona pojechałam natychmiast do całodobowej kliniki (to była niedziela). Wizyta trwała 10- 15 minut. W tym [B]USG- diagnoza: guz w jamie brzusznej + [/B]zastrzyk "poprawiajacy komfort zycia", którego pozostało Puni najwyżej kilka dni:placz:. Zrozpaczona, nie wierzyłam, byłam oburzona, ze po kilku minutach taki wyrok!!!!!!!!
W poniedziałek poszłam do naszego weterynarza. Powtórne USG potwierdziło diagnozę, z tą tylko róznicą, ze lekarz zaproponował operację, bo jeżeli ten guz jest na sledzionie (a nie na wątrobie) to jest 20% szansy na powodzenie (na USG nie było widać gdzie ten guz jest; [B]był ogromny, zajmował 2/3 jamy brzusznej)[/B] Miałam wybór: 20% z operacją i 0% bez. Wieczorem Punia nie obudziła sie z narkozy: guza nie udało się usunąć; podobno wychodził ze sledziony ale był głeboko "powrastany".
Zapomniałam o jeszcze jednym przeoczonym przeze mnie objawie: [B]utracie wagi. [/B]Punia była "puchata" wiec nie było widać, że schudła. Ale kiedy było już po wszystkim uswiadomiłam sobie, że wtedy gdy zaczęłam ja wynosic po schodach była lżejsza, niz parę miesiecy wcześniej. Ale mimo tego wielkiego guza na zewnatrz nie były widoczne żadne zmiany. Dopiero w ostatnim dniu miała wyrażnie powiększony brzuch.
I też w ostatnim dniu: [B]ciemny i gęsty mocz[/B] ( taki, ze nie wsiąkał w ziemię).

Jeszcze raz zapewniam: nie napisałam tego, zeby straszyć- guzy sledziony na ogół dobrze rokują, bo są stosunkowo łatwe do usunięcia a brak sledziony nie upośledza funkcjonowania organizmu w sposób zagrazajacy zyciu. Jednak historia mojej Puni pokazuje, że nie mozna lekceważyć nawet pozornie niewinnych objawów, bo moze być za późno.

Trzymam kciuki za Wasze pieski. Na szczęscie na tym wątku więcej jest optymistycznych historii i miejmy nadzieję, że nie będzie juz takich jak moja.:happy1:

Link to comment
Share on other sites

ma_ruda ja tez dziękuję...
byłam u weta, silne zatrucie pokarmowe, dostała antybiotyk i witaminy podskórnie.
co mnie zaniepokoiło w twojej historii - ona tez je ziemię! nie z doniczki, ale na spacerze, w jedym miejscu - tam jedza ziemię wszytskie psy, więc byliśmy przekonani, ze jakas silnie mineralna jest, ale się znaiepokoiłam.
dr jagielski ponoc sam powie, jakie badania zrobić (dzis się dowiedizałam), więc co mi po morfologii teraz, jak i tak dostanę różne zlecenia? już sama nie wiem, ale chyba zrobię, bo jak się okaże że jets kiepsko, to będe warować pod jegfo gabimetem, aż mnie przyjmie, anie czekać na 5 grudnia...

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co, pewnie badania każe Ci zrobić, ale jeśli będzie miał opis od Marcińskiego + morfologię to \"na dzień dobry\" będzie mógł powiedzieć dużo więcej. A warować zawsze można. Tyle, że zazwyczaj trwa to kilka godzin. Ale jeszcze nie widziałam/słyszałam, żeby z kwitkiem odprawił warującego. Ja bym z morfolgią zaczekała do końca podawania antybiotyku, bo teraz wyniki mogą być niemiarodajne do zwykłego stanu.

Link to comment
Share on other sites

Tak trzymać !!! mnie ciągle podejrzewa się o nadmierną "troskę" o zdrowie psiaków :oops: ale przekonałam się, że zarówno co do dzieci jak i psiaków: trzeba mieć oczy wkoło głowy i lepiej jeden alarm za dużo niż o jeden za późno :-(
Atos miał "podstępnego guza" który do końca nie dawał objawów.... wylądował w klinice .... bo zaniepokoiło mnie jego zachowanie: bardzo się w nocy do mnie garnął i tulił łeb do moich rąk, patrzył w oczy wyczekująco.....a to mu się zdarzało tylko jak był chory.........
Miejscowy wet zbadał psa i na dwu dniowe zaparcie....kazał łyżeczką podawać parafinę.... przez kilka godzin............boję się, że taka "kuracja" mogła przyspieszyć pęknięcie guza !!!!!!!!!!!!!
Nam się nie udało......ale postanowiłam ostrzegać wszystkich, którzy mają podejrzenie guza śledziony..........sprawdzajcie, badajcie,konsultujcie, dopytujcie, obserwujcie !!!!!

Link to comment
Share on other sites

Nasz guz wielkości dwóch pięści też był bezobjawowy...Co więcej, wyniki krwi, gdyby nie lekko podniesione AIAT i to drugie A, były idealne. A, że mi się nie spodobały te wątrobowce lekko podniesione uparłam się na usg, mimo, że wet, który się wtedy Variem zajmował, mówił, że nie ma takiej potrzeby. Już do niego nie jeździmy,

Link to comment
Share on other sites

Właśnie, u mnie też nie było jakis wyraźnych objawów. To co się działo, brałam na karb starzenia się psa. A USG miał pod kątem serca, bo wetka dosłuchała się szmerów. Ja sobie kazałam zrobic przegląd całej jamy brzusznej i tu wyszł takie coś. Operacja była na cito własciwie, tylko morfologię zdołałam zrobić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']pocieszam sie, ze jka 2 miesiąc etemu było robone 3 usg, to plamka była bez zmian.... oby do piatego...[/quote]

Najważniejsza jest diagnoza w porę. Gdyby moja Punia miała zrobione USG kilka miesięcy a może tygodni a nawet dni wcześniej prawdopodobnie żyłaby dłużej- nie wiem czy do dzisiaj, bo teraz miałaby już 16, 5 roku. Ja nie mam pojęcia kiedy jej choroba się rozpoczęła; wszystkie objawy które poprzedno tak szczegółowo opisałam, niekoniecznie musiały mieć związek z guzem śledziony. Jednak trudno mi uwierzyć, ze taki olbrzym uróśł w ciagu kilkunastu godzin. Tylko, że wcześniej nie było nic na tyle alarmującego co skłoniłoby mnie do zrobienia badań. Te dolegliwości o których pisałam były rozłożone w czasie i dlatego każda osobno nie wydawała się groźna. Ja dopiero wtedy gdy dowiedziałam się, że jest ten guz zaczęłam doszukiwać się sygnałów, które mogłam przeoczyć. Operacja Puni nie udała się tylko dlatego, że była za późno i nie udało sie wyciąć tego potwora. Nawet jezeli to był guz złośliwy to po wycięciu jeszcze mozna byłoby z nim walczyć (raczej nie było przerzutów). Wprawdzie nie wiem czy gdybym wiedziała wcześniej zdecydowałabym sie na operację. Prawdopodobnie bałabym się ryzyka związanego z wiekiem.

Ja nie moge sobie darować, że nie zrobiłam przynajmniej morfologii wtedy gdy Punia miała tę krwawą biegunkę. Może wtedy juz coś się działo?

[QUOTE] ona tez je ziemię! nie z doniczki, ale na spacerze, w jedym miejscu - tam jedza ziemię wszytskie psy, więc byliśmy przekonani, ze jakas silnie mineralna jest, ale się znaiepokoiłam.
[/QUOTE]
Zjadanie ziemi może ale nie musi chyba świadczyć o braku minerałów Sądzę jednak, że jest to bardzo prawdopodobna przyczyna.. U Puni apetyt na ziemię pojawił się kilka dni przed rozpoznaniem nowotworu dlatego przypuszczam, że to guz pożerał witaminy z jej organizmu. Wczesniej miała okresy nietypowego apetytu np. na chusteczki higieniczne albo papier toaletowy (potrafiła wrąbać cała rolkę włamujac sie w tym celu do łazienki) Wtedy mnie to bawiło ale byc może to tez nie było tylko dziwaczne upodobanie kulinarne Puni?

Dzisiaj wiem jedno: gdybym mogła wrócić czas nie zlekceważyłabym żadnego nietypowego zachowania psa ani pozornie banalnych dolegliwości, których nie dałoby sie powiązać z konkretną przyczyną. Zapewniam jednak, ze nie popadłam w paranoję! Punia ma następczynię- Fraszkę; z pewnością jestem teraz bardziej uważna ale nie wpadam w panikę gdy Fraszka "kichnie" i nie robię żadnych badań tylko po to, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko jest w normie.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[quote name='Aztek']Witajcie. Mamy wyniki Aztusia. Wyobraźcie sobie że to był.... krwiak pourazowy!! Żaden nowotwór. Aztuś jest zdrowiutki i szczęśliwy, a my wracamy "do żywych":)[/quote]
zmień weta :crazyeye: dobry wet krwiaka rozpozna bez straszenia właściciela :mad:
I super, że to nie raczysko :multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi::multi:

Link to comment
Share on other sites

byłam w piatek u dr jagielskiego - jednak zosieńka będzie musiała miec wycinaną ta śledzionę :shake:. ponieważ zmiany komórkowe rosły (mało i wzrost sie zatrzymał, ale jednak rosły), a ona nie jest starym psem, to raczej nie mzna liczyc na to, że to się cofnie.
zatem po świętach robie jeszcze jedno usg co by sie upewnić wszystkie badania przedoperacyjne i.. zosia idzie pod nóż :placz:.
jestem panikara, więc nie wiem, jak ja to przetrzymam....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...