Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

[quote name='sleepingbyday']...onkolog chce koniecznie histopatologię - mimo, że przeciez sytuacja jest wręcz idealna, co do czasu diagnozy i operacji, nie ma niebezpieczeństwa rozlania etc...[/quote]

Moim zdaniem warto zrobic histopatologię choćby dla własnego spokoju. Poza tym wydaje mi się , że w przypadku takiej mało zaawansowanej zmiany, diagnoza guzka u Zosi tym bardziej ma sens- gdyby jednak okazało się, że to wymaga leczenia onkologicznego, to jak wiadomo im wcześniej tym lepiej. Moja sunia kilka miesięcy przed guzem na śledzionie miała usuwany maleńki guzek z powieki. Lekarz nie pytał mnie nawet czy chcę zrobić badanie histopatologiczne, bo unał, ze to najprawdopodobniej niegroźne tzw "dzikie mięso". Dzisiaj nie mogę sobie darować, że nie poprosiłam wtedy o zbadanie tego, bo teraz zadręcza mnie niepewność czy to nie od tego się wszystko zaczęło. Nie doradził mi też zrobienia nawet podstawowych badań, żeby ocenić ogólną kondyncję Puni. Wtedy wydawała się zupełnie zdrowym psem, mimo że miała 14 lat. Nigdy wcześniej nie chorowała. A pół roku później juz jej nie było:-(.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='koss']" hm to dosyć interesujace, ilu mamy specjalistów w tej trudnej dziedzinie -poswieciłem jej 30 lat praktyki i nauki [B]..i to tutaj[/B] dowiedzialem sie duzo nowego.."[/quote]

Zupełnie zbędna ironia. Nikt z nas za specjalistów w dziedzinie onkologii się nie uważa. Dlatego właśnie uważamy (przynajmniej niektórzy), że im pełniejsza diagnoza tym większa szansa na skuteczne leczenie. Obserwujemy niemalże na codzień pracę [B]specjalistów[/B] w tej dziedzinie i stąd nasze wnioski i uwagi. Po co strzelać na oślep, skoro można mieć precyzyjnie określony cel. Po co błądzić po omacku, skoro latarka jest w zasięgu ręki?
To nie jest kwestia tego, że się próbuję mądrzyć. To po prostu kwestia zdrowego rozsądku i podstawowej logiki w postępowaniu.

A skoro już jesteśmy przy ironii, to jeżeli Twój brat-specjalista-onkolog za normalną praktykę w leczeniu ludzi uważa rezygnację z badania guza i podejmuje leczenie nie wiadomo czego, to podaj proszę jego nazwisko, to będę wiedział, kogo unikać jak ognia.

I nie stanowi dla mnie różnicy to, że rozmawiamy tu o psach. Im również należy się najlepsze leczenie na jakie nas stać.

Link to comment
Share on other sites

badanie histopatologiczne to podstawa........w każdej sytuacji........ale..... naprawdę dobry operator zna najczęściej występujące typy zmian na poszczególnych narządach i często zakres operacji zależy od jego diagnozy śród operacyjnej......... potem tylko potwierdza się jego diagnozę badaniem wycinka.......
sama jestem od 12 lat pacjentką onkologii........wspieram wiele osób leczących się na tę chorobę......... i nawet lekarzy innych specjalności, w sytuacjach towarzyskich, potrafię zadziwić wiedzą na ten temat..............cóż przywilej :evil_lol: wynikający z doświadczenia ;)
my niestety nie zdążyliśmy zbadać materiału pobranego po operacji Atosa ....
za Zosię trzymam nieustająco kciuki [IMG]http://static.dogomania.pl/forum/images/icons/icon14.gif[/IMG] a jedzeniem bym się nie przejmowała....... byle dostawała wlewy dożylne....... to będzie ok :)

Link to comment
Share on other sites

[B]ARKĘ [/B]-prosze pozdrów mocno,jej się juz udało -ma WAS...A a to tak wiele znaczy....
[B]ZOSIA [/B]tez ma silna druzynę -jutro dzień cały ..kciuki trzymamy


[B]"[/B][SIZE=1]A skoro już jesteśmy przy ironii, to jeżeli Twój brat-specjalista-onkolog za normalną praktykę w leczeniu ludzi uważa rezygnację z badania guza i podejmuje leczenie nie wiadomo czego, to podaj proszę jego nazwisko, to będę wiedział, kogo unikać jak ognia."-[/SIZE]
[SIZE=1][/SIZE]
[SIZE=1]SHADY-z takimi argumentami i w takim tonie :oops:nigdy i z nikim nie podejmuje dyskusji-mam to zdomu:p

[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ma_ruda']Moim zdaniem warto zrobic histopatologię choćby dla własnego spokoju. Poza tym wydaje mi się , że w przypadku takiej mało zaawansowanej zmiany, diagnoza guzka u Zosi tym bardziej ma sens- gdyby jednak okazało się, że to wymaga leczenia onkologicznego, to jak wiadomo im wcześniej tym lepiej. Moja sunia kilka miesięcy przed guzem na śledzionie miała usuwany maleńki guzek z powieki. Lekarz nie pytał mnie nawet czy chcę zrobić badanie histopatologiczne, bo unał, ze to najprawdopodobniej niegroźne tzw "dzikie mięso". Dzisiaj nie mogę sobie darować, że nie poprosiłam wtedy o zbadanie tego, bo teraz zadręcza mnie niepewność czy to nie od tego się wszystko zaczęło. Nie doradził mi też zrobienia nawet podstawowych badań, żeby ocenić ogólną kondyncję Puni. Wtedy wydawała się zupełnie zdrowym psem, mimo że miała 14 lat. Nigdy wcześniej nie chorowała. A pół roku później juz jej nie było:-(.[/quote]

dokładnie. dlatego tez histo u zosi zrobiłabym, nawet jak ani chirurg, ani onkolog (co niewiarygidne) by mi nie zalecili.

[quote name='Shady']Zupełnie zbędna ironia. Nikt z nas za specjalistów w dziedzinie onkologii się nie uważa. Dlatego właśnie uważamy (przynajmniej niektórzy), że im pełniejsza diagnoza tym większa szansa na skuteczne leczenie. Obserwujemy niemalże na codzień pracę [B]specjalistów[/B] w tej dziedzinie i stąd nasze wnioski i uwagi. Po co strzelać na oślep, skoro można mieć precyzyjnie określony cel. Po co błądzić po omacku, skoro latarka jest w zasięgu ręki?
To nie jest kwestia tego, że się próbuję mądrzyć. To po prostu kwestia zdrowego rozsądku i podstawowej logiki w postępowaniu.

A skoro już jesteśmy przy ironii, to jeżeli Twój brat-specjalista-onkolog za normalną praktykę w leczeniu ludzi uważa rezygnację z badania guza i podejmuje leczenie nie wiadomo czego, to podaj proszę jego nazwisko, to będę wiedział, kogo unikać jak ognia.

[B]I nie stanowi dla mnie różnicy to, że rozmawiamy tu o psach. Im również należy się najlepsze leczenie na jakie nas stać[/B].[/quote]

własnie - stąd moje wcześniejsze pytanie o histo u ludzi....

entera, koss i inni - bardzo dziekuję za jutrzejsze kciuki!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='koss'][SIZE=1]SHADY-z takimi argumentami i w takim tonie :oops:nigdy i z nikim nie podejmuje dyskusji-mam to zdomu:p[/SIZE][/quote]

Tylko wiesz koss sama zaczęłaś w takim tonie i z ironiami więc się nie dziw takie odpowiedzi........


sleepingbyday i zosiu - trzymajcie się jutro z całej siły. No i czekamy na wieści...;)

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Witajcie![/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Wczoraj byłyśmy na „proszonym obiedzie” u Pana Weterynarza, czyli było karmienie na siłę strzykaweczką i poszły 4 porcje. Nie zwymiotowała! Jest trochę inna. Jakaś przymulona i czasami się trzęsie, jak staruszka. Ale dzisiaj „pogoniła” listonosza i przeskoczyła (o zgrozo) mały płotek, bo chciała nasiusiać przy suchych kwiatkach. Dzisiaj karmiłam ją sama i poszło. Nawet bez większego trudu, ale mały przymusik był. Bardzo dużo śpi. Teraz też.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Dzisiaj minie tydzień od decyzji NIE USYPIAMY.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Uściski dla psiaczków.[/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Moja kochana sunia słabnie. Widziałam w oczach lekarza, że jest źle. Cały dzień przesypia. Wygląda wtedy na „zdrową”. Małe spacerki, pojedyncze chwile szczęścia i znowu wymioty. Dzisiaj wieczorem 1 i 2 razy nocy. Wieczorem Aurunia przypomina nie wiem jak to określić. Psa, który prawie nie kontaktuje. Patrzy prawie w 1 punkt. Nie chce leżeć, chodzić nie może. Dosłownie leje się przez ręce. Siedzi tak i prawie nie reaguje aż tak osłabnie, że pada i leży znowu patrząc w 1 punkt. Teraz zasnęła Jest 1:10. Jak co noc będę czuwała do rana. Rano zmieni mnie mama. Jak chciałam ją przytulić odwraca główkę. Ona chyba już nie chce. Chyba Ją nie boli. Nie jęczy, ale zachowuje się jak nieobecna duchem. Żadne pieszczoty nie działają. Ani słowne ani fizyczne. Patrzę w Jej oczka i błagam o odpowiedź: Sunia, co mam zrobić? Wszyscy w domu śpią. Ona też. Przeczytałam wątek tych, co podjęli decyzję o uśpieniu i naprawdę ich rozumiem. Wiem jednak , że z Aurunią umrze i coś we mnie. Nawet nie mogę tego powiedzieć głośno. Nie chcę straszyć córek i dręczyć mamy. Dlaczego to tak boli? Jutro badanie krwi i może będzie dobrze. Strach mnie przytłacza. Coraz trudniej wykonywać mi codzienne czynności. Wiem, że to bluźnierstwo. Ale czuję, że nie chcę bez Niej żyć! A przecież mam dla kogo! Dopada mnie histeria![/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

pomyslcie jeszcze o transfuzji, ale jak beda wyniki krwi, w wawie jest bank krwi

wiem o czym mowisz ze ona slabnie, po operacji rok temu Fender jakis niecaly tydzien po zaczal nam schodzic, bo oslabienie operacja i wtedy nowotwor zaczal dodatkowo atakowac, nam wtedy pomogla transfuzja i chemia, ale poczatki byly bardzo trudne, watek jest na dogo, mozesz sie cofnac do wpisow z konca stycznia 2008

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]No i minęła noc. Kurczaki ja w nocy odchodzę od zmysłów. Rano jakoś wraca nadzieja.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ale psina dalej otępiała i drga jej całe ciałko. Żal patrzeć, jak „podskakuje” główka.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Strach mnie zżera. [/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='teacherka'][FONT=Times New Roman][SIZE=3]No i minęła noc. Kurczaki ja w nocy odchodzę od zmysłów. Rano jakoś wraca nadzieja.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ale psina dalej otępiała i drga jej całe ciałko. Żal patrzeć, jak „podskakuje” główka.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Strach mnie zżera. [/SIZE][/FONT][/quote]

ZOLEROWI -przetaczano krew dwukrotnie,to mu uratowało,zycie..[B]moze [/B]i ARCE.
TEACHERKA-[COLOR=darkslateblue][B]daj sobie prawo do wszystkich uczuc[/B][/COLOR] -ciezko choruje Twój przyjaciel, cudowny,bezkrytycznie kochający dla,którego [COLOR=darkslateblue][B]zawsze[/B][/COLOR] jesteś super...( niezaleznie od wyglądu,wieku,stanu ducha),zawsze myśle o psach.ze to nasze-ludzkie wydanie pierwsze-bez masek :spontaniczne i prawdziwe w reakcjach i uczuciach.STARAJ SIĘ (o ile to mozliwe -mnie gryzą wyrzuty.. wyłam..,kiedy mój...)nie płakac przy dziewczynce-wierze, ze one czują i boli je nasze cierpienie-ta ich psia beziteresowność.. -mój Zbój -pocałował mnie ..tuz ,a to ja powinnam go utulić,nie on mnie..,Tak jak robisz: mów jej jak,bardzo ją kochasz,jaka jest mądra i dobra....Ty znasz ja najlepiej -jezeli jej cierpienie daje szansę powrotu do zycia- musicie przez to przejsc-ale jezeli to cela smierci-to nie wolno na to pozwolic..
Pamietam,jak zobaczylam Zolera -wydawało mi sie w stanie agonalnym-a oni z uporem maniaka mówili : jest jeszcze szansa-oskarzałam ich o okrucieństwo,na co usłyszalam od bratowej :" nie usyiam dzieci,nie uspię i mojego chłopca ( ona jest pediatrą )- dopóki widzę cień mozliwosci"Tego sie trzymaj ufaj sobie,i lekarzowi...[COLOR=darkgreen][B]mocno CIĘ sciskam[/B][/COLOR]..

Link to comment
Share on other sites

zosia po operacji. okazało sie, że to był krwiak. dziwny jakiś, bo wyglądała na guza, więc wycięli całą sledzionę, dziewczyna rozkraja, żeby wyłuszczyc guza i mówi, że to krwiak! pocieli cały organ, żeby go przeszukać, nic innego. a wyglądała klasycznie jak guz i teraz julek sobie pluje w brodę, że nie wyciął połowy sledziony i śródoperacyjnie nie sprawdzał... dał mi probke i mówi - krwiak, histopatologii nie trzeba (w duchu się zasmiałam, przypominając sobie nasza dyskusję), ale jak onkolog sie uprze go badać, to proszę... o ile sie całkiem nie rozpusci, bo zaczął...

anyway zosia leży, ciepnieta znieczulaczami, na morfinie. a niemal cały czas piszczy, szybko i wyraźnie. czy to normalne? jka ja dotknęłam delikatnie w materiał fartuszka, na brzuszku, ale nie w brzuszek, tylko w fałde materiału, to zerwała się ze skowytem. czy to normalne? boje się, ze jest cos nie tak, choc siostra i chirurg powtarzają mi, ze po tych wszystkich narkotykach jest zdezorientowana i to normalne. ale ja padam z niepokoju! ona cały czas piszczy!!

Link to comment
Share on other sites

ja panikara jestem.... ale teoretycznie wszytsko jets mozliwe i ta świadomość nie pomaga. wiem, że jęczeć wam tu w momencie, kiedy arusia walczy o życie to głoopie, no ale bliższa ciału koszula, a ja za zosia w ogień bym skoczyła.

i wiem dobrze, co teacherka ma na mysli mówiąc, że nie widzi dla siebie życia bez suni, mimo, że ma dla kogo zyć. to jest dokładnie tak. nie mozna zyc bez powietrza.

Link to comment
Share on other sites

idetycznie zachowywał sie mój pies po aputacji ogona
ZOSIA - to dzielna dziewczynka:p:loveu:,da radę ...zobaczysz juz pojutrze...:lol:
a co do jęków...idetycznie zachowywał sie mój pies po aputacji ogona
( nowotwór) ,był,stary, głuchy -narkoza kompletnie go zdezorientowała,skuczał 2 noce po operacji...( to był najstarszy z moich 3 muszkieterów: Drab,Urwis, Zbój)....a wiesz,ze mozna zyc ..bez powietrza...
martwię sie milczeniem teacherki-myślę o WAS cały czas...

Link to comment
Share on other sites

można, ale co to za życie...:diabloti:.
zoska spokojniejsza, ja też. nadwrazliwa pod spodem na całej długości ciała.. no, ale ona zawsze była wrażliwa na dotyk...

w ogóle to nie chciała im zasnąć, a po operacji, ledwo otworzyła oczy, to zaczęła łazić z kroplówką po czystej chirurgii, ta ma parę w sobie, jak rany :roll:. na wyluzowanie napiszę o starej jak świat suce mojej siostry, śmiertelnie chorej od dwóch lat, juz ileś razy umierała. anyway w trakcie jednej operacji (osierdzie), machała ogonem, co deprymowało lekarzy:cool3:. a po drugiej jak tylko otworzyła oczy to wstała i poleciała do pudełka z pizzą, którą zeżarła zresztą... no, ale to tak w ramach autoterapii opowiadam... moja siostra mi dizs przypominała o tym, żeby mnie wyluzować...

swoja drogą masz rację, że cisza u aruni - teacherka, odezwij się!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']ja panikara jestem.... ale teoretycznie wszytsko jets mozliwe i ta świadomość nie pomaga. wiem, że jęczeć wam tu w momencie, kiedy arusia walczy o życie to głoopie, no ale bliższa ciału koszula, a ja za zosia w ogień bym skoczyła.

i wiem dobrze, co teacherka ma na mysli mówiąc, że nie widzi dla siebie życia bez suni, mimo, że ma dla kogo zyć. to jest dokładnie tak. nie mozna zyc bez powietrza.[/quote]

Ja też panikowałam jak nie wiem. Martwiło mnie dosłownie wszystko - jak spał, to że za dużo śpi, jak nie spał - że nie śpi, jak pił - że za dużo, jak nie pił, że coś nie tak...i tak w kółko....

Głowa do góry ;)

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Jestem.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Trochę „uspokojona”. Nie znajduję innego słowa. Po badaniach „wiem”, co się dzieje. Nawaliły nerki. Jest to raczej ostry stan a nie przewlekły. Czyli jest szansa, że się cofnie.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Mam ją mocno filtrować, dawać lekarstwa. Wszystko mi lekarz rozpisał! Lekarstwa i płyny [B]dostarczył do ręki[/B]![/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Niezależnie od wszystkiego [B]będę Mu wdzięczna do końca życia[/B]. Wdzięczna za to, [B]że mnie nie zostawił samej sobie w bólu[/B]. Że [B]przyjeżdża do suni codziennie[/B]. Czasem parę razy dziennie.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Że jak nie męża to wsiada w swój samochód i [B]jest za parę minut[/B]! Że [B]sam dzwoni z domu[/B] i pyta i jak na froncie? Rana pooperacyjna jest śliczna! Można powiedzieć, że sama operacja to prawie historia. Żadnego zaczerwienia! I bólu chyba też nie ma. Jest słabiutka i „podtruta” mocznikiem. Teraz go wypłukujemy![/SIZE][/FONT]

[I]"i teraz julek sobie pluje w brodę, że nie wyciął połowy sledziony i śródoperacyjnie nie sprawdzał"[/I]

Czyli "Wielcy" czasem nie są wielcy!

[B]Zosia dojdzie do siebe[/B], ale szkoda utraty zdrowego organu.
Jak dobrze chwilę odetchnąć, choć noc nadchodzi! Cytuję: "W biologii nie ma nic pewnego";)

Link to comment
Share on other sites

teacherka - super wieści! z mocznikiem draniem to już sobie poradzicie. a co do chirurga - zwykły chirurg, nie wielki, ale kolega, do którego mam zaufanie z doświadczenia. ja bym tu raczej patrzyła na onkologa -tenże jest raczej niezły. a też był przekonany, że to guz, skoro regularnie rośnie.
nie pamiętam, czy o tym pisałam - ponoc wyglądał, jak świeży ten krwiak, a był od końca 2007 wyczajony. wygląda na to, że było tam duże naczynie i pompowało krew przy wzmożonym wysiłku. i bądź tu mądry, no nie? i decyduj na slepo.

Link to comment
Share on other sites

[B]ufffffffffffffffff[/B]-teacherka-padnę na serce..tak sie ciesze ,tak bardzo...:hand::Cool!:..zobaczysz bedzie dobrze...[COLOR=blue][B][I]a TWÓJ wet. to cudo[/I][/B][/COLOR]:oops: ja tez mam szczescie, mam jeszcze licealnych przyjaciół weterynarzy, to ich obecność i pewnosc,ze przyjadą o kazdej porze nocy -pozwoliła mi funkcjonowac.To cudowne,ze masz kogos takiego obok siebie...sciskam [COLOR=blue][B]mocno[/B][/COLOR] -tylko :evil_lol: CIEBIE dziewczynka jeszcze za słaba...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...