Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

nie wiem czemu niektórzy ludzie się obrażają że nie pozwalam Odikowi podejść do ich psa:roll: a nie pozwalam tylko dla tego że do większości samców nie jest przyjaźnie nastawiony (jak się nie da zdominować to Odik gryzie) a dużych psów się po prostu boi nie dziwię mu się kilka razy został podeptany i teraz tylko 2 duże psy lubi i się ich nie boi:roll:

  • Replies 519
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Niestety, ale prawda jest taka, że wszystkie rasy miniaturyzowane są nienormalnym tworem. Czy to York, czy sznaucer czy jamnik.
Dobór naturalny polega na tym, że krzyżują się ze sobą najmocniejsze osobniki - zdrowe, mocne, silne. Osobniki słabe umierają.... taka jest niestety natura. Cechy pozytywne przenoszoną są dalej. W naturze chore osobniki, upośledzone nie rozmnażają się - one umierają, wraz z ich słabymi genami.
Jak miniaturyzujemy psy? wybieramy z miotu najsłabsze, a co za tym idzie najmniejsze i krzyżujemy je z podobnym jemu. Ich potomstwo jest małe i słabe. Koło się zamyka, te już skrzywione osobniki przenoszą dalej swoje geny i wynikiem takich zabaw w "Pana Boga" są miniaturki Yorków.
Owszem ważą 1,5kg, ale są słabe, często chorują, żyją krótko, nie są odpowiednio rozwinięte emocjonalne i psychicznie.
Każdy pies zminiaturyzowany jest daleki od wzorca rasy "pies". I niestety, to jest genetyka, jej nie oszukamy....
przez nasze igranie z naturę psy zminiaturyzowane utraciły cechy jakie miał ich przodek - wilk.

Posted

[quote name='ladySwallow']No bierze - Ty bierzesz, balbina bierze. [/QUOTE]
Tak,biorę i się tego nie wstydzę oraz nie uważam tego za jakiś przejaw traktowania psa jak zabawki.Wybacz ale jak przechodzę przez bardzo ruchliwą ulicę w mieście a potem idę szerokim na metr,zaludnionym chodnikiem to nie będę prowadziła 3 kg psa chyba na zdeptanie.To samo z długimi schodami,chodnikiem rozgrzanym do temperatury pieca hutniczego i wiele,wiele innych sytuacji.Od razu jeszcze powiem ,ze w 95& przypadków mój pies chodzi na łapach-jak go niosę to tylko w sytuacjach w/w.

[quote name='ladySwallow']Swoją drogą, bo się nie dowiedziałam - Balbina, jak można karać yorka? Bo mnie to bardzo ciekawi.[/QUOTE]
I teraz rozpęta się burza bo ja swojego psa prawie wcale nie karzę.Ewentualnie jak za długo szczeka to wydam jakiś rozpraszający dźwięk i jest ciiiicho :lol: Przy agresji do psów?Wolę zapobiegać niż leczyć.Ciumkam więc przy każdym możliwym psie do F. a jak przechodzi grzecznie to dostaje smakołyka.Nie pamiętam kiedy ostatnio go jakoś ukarałam bo szczególnych problemów z nim nie mam.:shake:A jak miałam z nim problemy-karą jak szczekał na gości było wyjście z pokoju i wrócenie jak "ochłonie".Po 8 razach zrozumiał i jest cicho do dzisiaj.Polecam lekturę Victorii Stilwell:loveu:

Posted

I uważasz, że każdego yorka, nawet z przejawami agresji, należy tak szkolić, bo wszystkie yorki mają delikatną psychikę... jak na terier przystało? :evil_lol: Czy może mówisz po prostu o yorkach w typie, których charakter niekoniecznie ma coś wspólnego z prawdziwym?

Posted

[quote name='Balbina12'],chodnikiem rozgrzanym do temperatury pieca hutniczego i wiele,wiele innych sytuacji.[/QUOTE]

wyobraź sobie, że dla dużych psów chodnik ma tą samą temperaturę i jakoś nikt ich nie bierze na ręce ;) Twój też to przeżyje, sprobuj

Posted

A jeszcze co do brania - mnie nie chodzi o branie na ręce (choć tekst o braniu na ręce, bo jest gorący chodnik/piasek/deszcz jest po prostu śmieszny), tylko o braniu do siebie. Radzę doczytać następnym razem. I nadal liczę na wytłumaczenie, od kiedy yorki jako teriery mają delikatną psychikę... :roll:

Posted

[quote name='Balbina12']Wybacz ale jak przechodzę przez bardzo ruchliwą ulicę w mieście a potem idę szerokim na metr,zaludnionym chodnikiem to nie będę prowadziła 3 kg psa chyba na zdeptanie.To samo z długimi schodami,chodnikiem rozgrzanym do temperatury pieca hutniczego i wiele,wiele innych sytuacji.[/QUOTE]

My chodzimy z trzema yorkami i rottkiem na spacery i jakoś żaden, nawet ten 1,6 kg karzeł nie ląduje na rękach w wymienionych przez Ciebie sytuacjach i żyje. Niesamowite.

Posted

[quote name='Balbina12']Tak,biorę i się tego nie wstydzę oraz nie uważam tego za jakiś przejaw traktowania psa jak zabawki.Wybacz ale jak przechodzę przez bardzo ruchliwą ulicę w mieście a potem idę szerokim na metr,zaludnionym chodnikiem to nie będę prowadziła 3 kg psa chyba na zdeptanie.To samo z długimi schodami,chodnikiem rozgrzanym do temperatury pieca hutniczego i wiele,wiele innych sytuacji.Od razu jeszcze powiem ,ze w 95& przypadków mój pies chodzi na łapach-jak go niosę to tylko w sytuacjach w/w.[/QUOTE]

Jaką muszę być sadystką, że szczeniaka 2 miesiące i AŻ 2,5 kg wagi "ciągam"na smyczy po centrum Wrocławia:crazyeye: Okolice Dworca Głównego ( w tej chwili trwa remont-te cudowne odgłosy....) rozkopane ulice, zatłoczone chodniki, przystanki na trasie do domu- musimy się przeciskać między wieloma osobami oczekującymi na swój środek lokomocji, matkami z dziećmi i wózkami dziecięcymi. Mało tego! po chodnikach jeżdżą rowery i to całkiem szybko ( często kobiety w szerokich powiewających spódnicach;), z klekoczącymi błotnikami itp. itd )
Nie będę komentować rozgrzanego chodnika....
Balbina, to właśnie Ty sama jesteś największą przeciwniczką Yorków!:roll:

Abrakadabra...
Balbina robi swojemu Yorkowi ( chciałam napisać "psu") ogromną krzywdę :shake:

Tak całkowicie złośliwie dodam: psiarz, to rozumie, właściciel Yorka niestety nie ( do posiadaczy PSÓW Yorków ( ladySwallow, Omry) złośliwość [B]nie[/B] jest kierowana :loveu:

Posted

[quote name='Abrakadabra']Balbina - ja Cię nie rozumiem...
Jakie kierują Tobą motywy, żeby tłumaczyć obcym osobom jak postępujesz ze swoim psem :crazyeye:?
Zwłaszcza, że nie robisz mu krzywdy?[/QUOTE]

może... wyrzuty sumienia :evil_lol:

Posted

Tak czytam i czytam.. i powiem szczerze - [B]często [/B]wolałabym żeby mojego psa ignorowano ;)
Nie jest fajnie idąc ulicą ciągle słyszeć "patrz! pudel!" albo odganiać od niego stada ludzi, a już w ogóle uciążliwe są stada dzieci ;) bo wszystko wszystkim - Lenny kocha dzieci, ale niektóre maluchy nie potrafią zrozumieć że pies to nie zabawka, że nie można go ciągać za kucyki czy uszy, że siadanie na 8kg psa to nie najlepszy pomysł i że pies wcale nie chce darmowego przeglądu dentystycznego na ulicy ;)

Moje bydle kocha wszystkich i muszę przyznać że nie jestem najlepszym właścicielem pod słońcem - wiem że mój pies jest rozpuszczony i szczekliwy, wiem że jest uparty i czasem głuchnie, zwłaszcza jak na horyzoncie ma innego psa - ale jest to tylko i wyłącznie mój błąd wychowawczy i robię wszystko, żeby właściciele innych psów nie cierpieli przez to ;) i uważam, że KAŻDY inny właściciel psa - nie ważne czy małego czy dużego, powinien tak samo się zachowywać - minimalizować braki w wychowaniu swojego psa, zdrowym rozsądkiem i odrobiną pomyślunku ;)

yorki to zupełnie inny temat - [B]przeważnie [/B]najbardziej nadymają się właściciele pseudoyorków kupionych na bazarze za 200zł ;) i takich spotykam dość często, jednak równie często jak właścicieli chiłkopodobnych czy labopodobnych psów ;) to oni przeważnie mają najwięcej do powiedzenia o "zapchlonych kundlach" ;) jednej pani ostatnio szczena opadła jak zabierała swojego pseudolaba od mojego psa - o dziwo lab świetnie się bawił z moim (ściętym na łyso ) pudlem, oczywiście pani nie słuchał.. kiedy go odciągała usłyszałam "chodź bo od tego kundla pcheł nałapiesz" - jakie było jej zdziwienie kiedy powiedziałam "to rodowodowy pudel, za kilka tysięcy, champion polski - pcheł na pewno nie ma, pytanie czy pani pies ma rodowód, że taki rasowy" ;) no nie mogłam się powstrzymać.. pani aż czerwona się zrobiła i czym prędzej odeszła ;)

Lenny od szczylka bawił się z dużymi psami - żyje, choć czasem go jakiś łapą za bardzo poddusił, ale jeden pisk wystarczał, żeby większy pies zachowywał się delikatniej. Nawet mój TŻ twierdził że jestem nienormalna jak puszczałam 4miesięcznego szczylka między ONki czy do rotków (zawsze za zgodą właścicieli większych psów) - dzięki temu mój pies nie boi się dużych psów - jak widzi onki to aż się trzęsie żeby pójść się pobawić ;) 8kg pies ustawia sobie jak chce 40kg laba i bawi się z nim jak równy z równym :)

Posted

dostałam linka od ladySwallow = tymczasowej opiekunki mojego yoreczka:diabloti:
no wątek ciekawy naprawde:-)
dyskryminacja kundelków jest oczywiscie, widać to w schroniskach wyraźnie, przy adopcjach równiez tutaj na dogo...no nie oszukujmy sie ludzie:diabloti:
dyskryminacja rasowa również, sama jej doświadczam mając yorka - york to gorszy pies=nie pies, właściciele yorków to napewno zmanierowane głupie blondyneczki (jestem w kolorze blond:diabloti:) traktujące swoje pieski jak maskotki itp itd
czy mnie to boli? było mi przykro przy moim pierwszym yorku, sama nie wiem czemu,bo jaki sens przejmować się aż tak bardzo opiniami innych?:p
Za to mimo tego, że jestem właścicielką yorka wybitnie denerwuje mnie podejscie 95% właścicieli yorkow do ich psów - to właśnie przez ich podejscie/postawe/zachowanie na co dzien wsrod psiarzy yorki mają taką a nie inną opinie.
Droga Balbino pisałaś do kogos, ze nie rozumie czegos bo widocznie nie mial nigdy yorka...wiesz jak czytam Twoje posty zastanawiam się z której kosmicznej planety jest Twoj pies bo Twoje pojęcie o yorkach mnie zadziwia...
po pierwsze jest olbrzymia różnica między psychiką yorka z metryką z porzadnej hodowli, po dobrych przodkach a psem w typie...rasa zrobiła się wyjątkowo modna i ludzie rozmnazajac je jak popadnie zrobili im olbrzymią krzywde...tak częta chorowitość, bojaźliwość, słaba psychika to wynik bezmyślnego rozmnazania w pseudohodowlach - zdecydowana wiekszosc psów,które my wszyscy tu znamy to psy w typie yorka a nie yorki...niestety ale rasie przypieliśmy łatke na podstawie o ironio psów nie danej rasy a jedynie wyglądającej mniej lub bardziej jak york
Yorkshire terrier to pies wytrzymały, zacięty, pewny siebie, opanowany, zrównoważony, uparty -na jego posłuszeństwo trzeba sobie zasłużyć, trzeba wypracować sobie z nim więź. Miałam kontakt z kilkoma rodowodowymi yorkami (miałam tez sama kilka lat rodowodową suke) i z kilkoma psami w typie yorka (mam aktualnie psa w typie yorka),różnica w zdrowiu i charakterze oszałamiająca:shake:
Mój obecny pies jest w typie. Czy jest szczekliwy, czy zaczepia inne psy, czy nosze go na rączkach? NIE. Czy nie pozwalam mu podchodzic do obcych psow, czy biore go na rece jak obce psy podchodzą do nas, czy unikam kontaktow z nieznanymi mi psami? TAK
Nie rozumiałam tego, póki nie stałam sie właścieicielka tak malutkiego psa...prawda jest taka ze większosc, zdecydowana wiekszosc psów jest duzo większa od yorka i naprawde w ułamku sekundy moze mu zrobic sporą krzywde.
Mój pies nie podbiega do obcych psów i ja nie życze sobie podbiegania obcych psów do mojego psa, dlaczego? Bo po pierwsze jest malutki i roznica gabarytowa jest zwykle olbrzymia, po drugie wiekszosc wlascicieli nie zna swoich psow i ich zapewnienie typu: "on nie ugryzie, on sie tylko bawic chce" jest dla mnie niewiarygodne, po trzecie nie po to kilka miesiecy na głowie stawałam by zapewnic mu jak najwiecej pozytywnych kontaktow z psami, żeby teraz jakiś jeden jeleń ze swoim nieprzewidywalnym pieskiem mi to zepsuł:diabloti:
Mój pies ma regularne kontakty ze znanymi nam psami, z obcymi wąchać się nie musi...gdyby wazyl 50kg to jasne nie wziełabym go na rece:diabloti: ale gdybym miała możliwość ominięcią tego psa zrobiłabym to.
Dodam jeszcze, że mój york bawi się z przeroznymi znanymi nam psami (kundelki i rasowe,małe,srednie i duze), ale z yorkiem nie bawi sie z zadnym (z maltanczykiem tez zadnym:eviltong:), bo ja nie pozwalam bawić się mu z niewychowanymi psami:diabloti: negatywne kontakty z psami mu niepotrzebne;)

Posted

[quote name='Melisa']Balbina robi swojemu Yorkowi ( chciałam napisać "psu") ogromną krzywdę :shake:[/QUOTE]
Tego jeszcze nie było...Może jakiś konkret? W jakich kwestiach postępuję z nim źle?
Robię mu krzywdę?Uzasadnij swoją wypowiedź zanim kogoś obrazisz i wysnujesz bezpodstawne wnioski.
Abrakadabra-trochę ciężko mi patrzeć jak ktoś mnie obraża ale może rzeczywiście powinnam zakończyć tę pyskówkę bo tego już rozmową nazwać nie można...

Posted

[quote name='Balbina12']I nikt mi nie powie ,że takiego psa karze się tak samo(tak samo jak wielu innych ras z delikatną psychiką...) jak psa o silnej osobowości,po którym "wszystko spływa jak po kaczce".[/QUOTE]

A jakie to rasy, po których spływa jak woda po kaczce? Jedyne jakie mi przychodzą do głowy to psy o silnym charakterze i pierwotne, po przejściach. One owszem tak mają. Ale to się je karze, karaniem rozwiązuje taki problem? A to ciekawe. Więc Balbino jak się karze takie psy, a jak yorka?
Widzę, że mogę tu bardzo skorzystać intelektualnie w kwestii wychowania psów, bo takich rzeczy to jeszcze nie słyszałam :cool3:

[quote name='Marta1990']Prawdziwy dogomaniak kocha wszystkie psy i ja jestem dumna ,że do jestem prawdziwym dogomaniakiem

Dyskryminacja jest częstym zjawiskiem wśród ,,miłośników '' psów. Ktoś kocha beagle a nie cierpi pudli. Dlaczego? Bo im się wygląd nie podoba? Pies to pies wszystkie są piękne.
[/QUOTE]

A jak mi się nie podoba nijak sapiący, ledwo oddychający, ledwo się kolebiący ociężały buldog angielski (i wiele tak wynaturzonych ras) to nie jestem prawdziwym dogomaniakiem?
Btw miłość do psów musi powodować zanik zmysłu estetycznego? Nie podoba mi się wizualnie wiele ras, wiele psów - co nie znaczy że nie mogłabym ich kochać gdyby jakimś splotem wydarzeń trafiły do mnie czy traktowałabym je źle.

[quote name='kiniaaa']
Ale ostatnio na spacerze starsza babcia ciągnęła swojego spaniela na siłę, on zapierał się łapami, bo chciał przywitać się z moim. A kobieta mówi do swojego psa "no chodź, nie będziesz się bawił z takim psem zabawką" - takie mnie wkurzają, ale cóż zrobić?[/QUOTE]

A ja bym wysnuła przypuszczenie, że może babcia miała już kilka spotkań z właścicielami yorków i usłyszała, że z takim zwykłym psem to york się nie będzie bawił, i chciała uprzedzić złośliwą reakcję ;)

[quote name='Inek']Niestety, ale prawda jest taka, że wszystkie rasy miniaturyzowane są nienormalnym tworem. Czy to York, czy sznaucer czy jamnik.
Dobór naturalny polega na tym, że krzyżują się ze sobą najmocniejsze osobniki - zdrowe, mocne, silne. Osobniki słabe umierają.... taka jest niestety natura. Cechy pozytywne przenoszoną są dalej. W naturze chore osobniki, upośledzone nie rozmnażają się - one umierają, wraz z ich słabymi genami.
Jak miniaturyzujemy psy? wybieramy z miotu najsłabsze, a co za tym idzie najmniejsze i krzyżujemy je z podobnym jemu. Ich potomstwo jest małe i słabe. Koło się zamyka, te już skrzywione osobniki przenoszą dalej swoje geny i wynikiem takich zabaw w "Pana Boga" są miniaturki Yorków.
Owszem ważą 1,5kg, ale są słabe, często chorują, żyją krótko, nie są odpowiednio rozwinięte emocjonalne i psychicznie.
Każdy pies zminiaturyzowany jest daleki od wzorca rasy "pies". I niestety, to jest genetyka, jej nie oszukamy....
przez nasze igranie z naturę psy zminiaturyzowane utraciły cechy jakie miał ich przodek - wilk.[/QUOTE]

A tośmy dostali "naukowy" esej.
Porównaj sobie zdrowie pinczera miniaturki (prawdziwego, nie wyłupiastegp latrelka z pseudo), pudla miniaturki ze zdrowiem dowolnej rasy wielkości wilka, choćby owczarka niemieckiego. Gdyby wszystkie bardzo małe psy były chorowitymi kalekami, nie dożywałyby wieku 14, 16, 17 lat oglądając weterynarza tylko na szczepieniach i skrobaniu kamienia z zębów. Powszechnie wiadomo, że malutkie psy starzeją się wolniej i żyją o wiele dłużej niż duże - 12-letni owczarek to już zwykle staruszek z problemami ortopedycznymi; 12-letni pudel miniaturka to zazwyczaj mała sprężyna niewiele różniąca się zdrowiem i zachowaniem od 7-letniego psa.
Miniaturyzowanie ma swoje granice, ale pies ważący 3-4 kg nie musi być pod żadnym względem kaleką.
A jamniki jako rasa nie powstały wskutek miniaturyzacji jaką opisujesz, a jednorazowej mutacji kości kończyn, która z miniaturyzacją jako taką nie ma nic wspólnego ani pod względem historycznym, ani problemów jakie za sobą pociąga.

Posted

mając od 14lat pudla nasłuchałam się dużo więcej różnych komentarzy pozytywnych i negatywnych niż przy suce kundlu .
przy kudelku też o dziwo często są pozytywne komentarze, "o jaki mądry " gdy pies przejdzie bez zapięcia na smyczy obok drugiego psa i nie podejdzie bo przecież kundle to naczęściej nie wychowane .. tak myślą ludzie.
negatywne komentarze też się zdarzają ale o wiele rzadziej i to raczej norma ,różnych ludzi się mija , zazwyczaj słyszę że to mieszaniec wilczura dlatego taki mądry bo zwykły kundle to nie są takie , słowa m.in. mężczyzny z amstafem z bazaru za 200zł ;)

co do yorków najczęściej właściciele yorków mijając nas biorą psa na ręce , możliwe że mój pies wzbudza nieufność , nigdy nie pomyślałam że to dlatego że jest kundlem , raczej z obawy o swojego psa żeby nie zrobiła im krzywdy , a mój pies który nie przepada za innymi psami yorki kocha i jak już znajdę kogoś kto przed nami nie ucieka to świetnie się bawią i zazwyczaj ludzie są zdziwieni że taki "duży" (17kg) pies nie zrobi krzywdy.

ogólnie nie odczuwam jakiejś większej niechęci ludzi do kundli .

Posted

Ja znam osobiście [B]dwa [/B]wychowane yorki, jeden z nich mieszka na moim osiedlu. Nie jazgocze, chodzi na smyczy, nie podbiega do innych psów bez pozwolenia, słucha właścicieli. Na te dwa wychowane przypada na pewno kilka, jeśli nie więcej narwanych małych, zwykle przerażonych i dlatego agresywnych, niewychowanych zwierzątek w typie yorkowatym. Do tego dorzuciłabym jeszcze wszelkie miksy biszonów (jeden z bloku obok, który chyba się nazywa "chodź, masz" bo pan właśnie go tak wołał jak galopował za moją suką; drugi mieszkający w klatce TŻ - KOSZMARNY, podnosi wrzask na wszystko jakby go ktoś wrzątkiem polewał) i oto mamy typowy lans na dzielni za pomocą jakże "rasowych" gadżetów. O dziwo są też rasy psów małych, a wychowanych. U mnie w okolicy są to np. sheltie - mimo że owszem, szczekliwe, to usłuchane, niezbyt nachalne, dzięki temu moja suka uwielbia szelciaki. Dziwi mnie zawsze to, że jedne małe psy mogą być wychowane a inne nie.

Posted

No cóż, ja jak na razie spotkałam u siebie JEDNEGO yorka, który bez żadnych sensacji minął nas na luźnej smyczy, jakby moich psów nie było... I byłam tak zdziwiona, że głośno pochwaliłam właścicieli.

Reszta na widok moich psów szarpie się na smyczy, drze wniebogłosy przy zerowej reakcji właściciela, ujada na przechodniów... Miałam juz prawie dobre zdanie o yorku z klatki obok po tym jak ładnie przywitał się z Bucem, ale wystarczyło jedno natknięcie się na niego na spacerze z Baryłą, a zostałyśmy chyba ze 3 razy obiegnięte dookoła przez wystraszonego yoraska z podkulonym ogonem, obszczekane, a jego reakcja na wołanie pańci była zerowa. Na smyczy go jeszcze nie widziałam, dziwię się, że jeszcze jest cały, bo blisko jeżdżą samochody...

Posted

i tak z wątku o kundlach, zrobił się wątek o yorkach :D :D biedne skrzywdzone pieski... ;)

kundelka miałam przez dobre kilkanaście lat, nikt nas nie mijał z zachwytem, ale też nikt nie mijał z głupim tekstem ;)
Przy kupnie psa rasowego nie wiedziałam, że ludzie potrafią być tak upierdliwi.. wołać, cmokać, płaczyć się przed szczeniaczkiem.. normalnie przez miasto z psem nie da się przejść, sensacja, szczenia na smyczy.. tak jakby człowiek małpe albo słonia prowadził :/ teraz pies wyrósł to tylko mijają mnie speszone wzroki, jak ja mogę takie psa trzymać w domu, toż to bestia, nie pies :)

Posted

[quote name='Balbina12']Tak,biorę i się tego nie wstydzę oraz nie uważam tego za jakiś przejaw traktowania psa jak zabawki.Wybacz ale jak przechodzę przez bardzo ruchliwą ulicę w mieście a potem idę szerokim na metr,zaludnionym chodnikiem to nie będę prowadziła 3 kg psa chyba na zdeptanie.To samo z długimi schodami,chodnikiem rozgrzanym do temperatury pieca hutniczego i wiele,wiele innych sytuacji.Od razu jeszcze powiem ,ze w 95& przypadków mój pies chodzi na łapach-jak go niosę to tylko w sytuacjach w/w.
[/QUOTE]

A ja dziś minęłam ze 3 yorki na środku Krakowskiego rynku, gdzie jest ludzi masę (dziś jeszcze więcej bo jakaś "impreza" tam jest, przemieszcza się tam kilkadziesiąt koni, z każdego lokalu odchodzą głośne dźwięki, do tego gołębie niewiele mniejsze od psów, nagrzany bruk...
i jakoś dały rady iść 3 kg yorki - nie umarły, nie panikowały, nie dziwaczyły, nie szczekały na każdego..
da się ? jak tylko się chce to się da, a ty dla mnie jesteś tym przykładem właściciela który psa nie traktuje jak psa, a każda twoja wypowiedź tutaj utwierdza mnie w tym przekonaniu.

Posted

[quote name='zaba14']
Przy kupnie psa rasowego nie wiedziałam, że ludzie potrafią być tak upierdliwi.. wołać, cmokać, płaczyć się przed szczeniaczkiem.. normalnie przez miasto z psem nie da się przejść, sensacja, szczenia na smyczy.. tak jakby człowiek małpe albo słonia prowadził :/ teraz pies wyrósł to tylko mijają mnie speszone wzroki, jak ja mogę takie psa trzymać w domu, toż to bestia, nie pies :)[/QUOTE]

Ja też... U mnie z dorosłym psem jest zresztą to samo ;) pomijając jakieś niemiłe pojedyncze sytuacje, kiedy ktoś pozna, że to "ta morda".
Jak Buc był mały to na spacerze w ciągu dnia miałam nawet 5-7 zaczepek; teraz minimum 1-2. Dla kogoś może się to wydawać fajne, mnie już po 2 latach czasem męczą pytania czy ten amstaff/pitbull jeszcze duży urośnie, i pokrewne...
Z kundelkiem jest spokój, ani wrednych komentarzy, ani achów i ochów, chyba że popisujemy się posłuszeństwem albo skakaniem do wody :evil_lol:

Posted

Martens wiem co przeżywasz :D :D ja na całe szczęście przeniosłam się teraz trochę za miasto ;) i rzadko bywam z psem w mieście, niemiłych stryacji typowo tekstowych żadko spotykam, ale te wzroki to mnie przerażają :D :D ale jest sporo sympatycznych ludzi ;) mimo że cmokanie i wołanie na psa naprawdę męczy.. jedyny wyjątek to kobieta gdzies koło 70 pod kulą która zawsze musi pogłaskać Miye, mimo że sama ma białego pudla miniature, pies nie szczeka, i nie warczy na mają... jak sie chcę to można ;) niestety spotkałam się z sytuacją nadesłania na mnie policji bo pies luzem, jak i wdania się wgatkę z właścicielką yorka... a wystarczyło poprosić o zapięcie psa (nie widziałam jej psiaka bo był w samochodzie) a kulturalna pani poinformowała mnie,że mój pies zalicza się do ras niebezpiecznych i wezwie policję jeśli nie zapnę psa... na pytanie czy jej york zębów nie posiada, odpowiedziała, że nie.. :) wiec nie ma o czym dyskutować, zapiełam psa bo według prawa ma rację.. ;)

Posted

Troszkę zrobię OT:) Dzisiaj idę w koszulce "Husky Adopcje" i prowadzę swojego psa. Nasza dwójka wzbudza niemałą sensację :D. Co rusz ktoś coś do nas mówi, ale ignoruję.

W końcu ktoś głośno, ale z miłą nutką w głosie mówi:
- coś skundlony ten Twój husky...
- kto? - pytam się grzecznie, zaskoczona tą wypowiedzią.
- husky
- aaaa.... nie, to najzwyklejszy kundelek.
- Naprawdę? A moja córcia może pogłaskać? Taki ładny. W dodatku kundelek :)
Oczywiście się zgodziłam, ale pod warunkiem, że pies najpierw wykona parę komend. I ostrzegłam, że może zalizać na śmierć :D. Pan nie miał nic przeciwko.
Podczas, gdy dziewczynka głaskała M. (nota bene obchodziła się z nim bardzo delikatnie i z wyczuciem), a on cieszył się, dokładnie wylizując jej rączki, jej tatuś powiedział:
-W końcu ktoś normalny. Ktoś kto ma kundelka, nie rasowca albo rasopodobnego. Widzę, że jest zadbany i do tego wychowany. Zazdroszczę Twojemu psu życia.
- Ja natomiast cieszę się, że są jeszcze rozsądni rodzice, którzy nie straszą zapchlonymi, brudnymi kundelkami.
Jeszcze chwilę miło pogawędziliśmy (w trakcie rozmowy pan powiedział, że jak zdecydują się na pieska to tylko najbardziej pospolitego kundelka ze schroniska) i się rozeszliśmy.

Czyli jednak kundle nie są tak dyskryminowane. ;) Wszystko zależy od podejścia ludzi. Muszę powiedzieć, że coraz częściej słyszę pozytywne komentarze... może dlatego też, że te niemiłe staram się ignorować... :) Nawet nie wiecie jak ten pan poprawił mi humor. Ach, aż chce się żyć :D.

Posted

Dla odmiany pan pojechał po rasowcach, w domyśle kto ma rasowca, ten nienormalny...
Ja nie rozumiem, czemu większość ludzi nie może po prostu lubić PSÓW, niezależnie od rasy, tylko albo gadka o mądrych kundelkach i szpanowaniu głupimi chorowitymi rasowymi, albo odwrotnie, super rasowce, brudne kundle... Nie mówię tu o dogo, ale o przeciętnych ludziach.

Posted

Fakt, choć podejrzewam, że mu chodziło o tych ludziach, którzy kupują rasowca jako gadżet - tak przynajmniej z naszej rozmowy wynikało ;).
W każdym bądź razie też tego pojąć nie mogę, no ale na to raczej nie mamy wpływu ;).

Posted

[quote name='NightQueen']A ja dziś minęłam ze 3 yorki na środku Krakowskiego rynku, gdzie jest ludzi masę (dziś jeszcze więcej bo jakaś "impreza" tam jest, przemieszcza się tam kilkadziesiąt koni, z każdego lokalu odchodzą głośne dźwięki, do tego gołębie niewiele mniejsze od psów, nagrzany bruk...
i jakoś dały rady iść 3 kg yorki - nie umarły, nie panikowały, nie dziwaczyły, nie szczekały na każdego..
da się ? jak tylko się chce to się da, a ty dla mnie jesteś tym przykładem właściciela który psa nie traktuje jak psa, a każda twoja wypowiedź tutaj utwierdza mnie w tym przekonaniu.[/QUOTE]
Nie wiem gdzie mieszkasz ale chyba nigdy nie szłaś z psem po chodniku szerokości metra zatłoczonym na maksa a obok jedzie masa samochodów i to wcale nie wolno.życzę powodzenia jak pies się "wywinie"(miałam taką sytuację)z szelek i wpadnie pod pędzący samochód:loveu:Ale przynajmniej odejdze z myślą ,że był prawdziwym psem:loveu: Definitywnie kończę rozmowę,co miałam powiedzieć,powiedziałam jak ktoś nie rozumie to już nie zrozumie.Tylko NIE ŻYCZĘ sobie tekstów,że krzywdzę swojego psa bo mnie obraża.Nie po to jadę z nim o 3 w nocy do weterynarza,wydaję masę pieniędzy na jego leczenie, kupuję mu leki za koszmarne pieniądze, dbam o to ,żeby żył u mnie jak w raju żeby potem mi jakiś anonim na dogomanii pisał ,że krzywdzę mojego psa.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...