Jump to content
Dogomania

Kastracja przez zastrzyk


julcia_bleble

Recommended Posts

[quote name='Martens']W którym miejscu sobie zaprzeczam?
Nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie, co zrobić, kiedy przepełnienie JUŻ W TYM MOMENCIE jest ogromne. A tak jest w wielu polskich schroniskach. Owszem, nie stało się to nagle, ale już tak jest - i co? Kastracja wystarczy?[/QUOTE]

Intensywne kastracje, przez kilka lat, zacznie byc spadek przyplywu zwierzat do schronisk.

[QUOTE]W moim mieście 2-3 razy w miesiącu jest organizowany jarmark, przyjeżdżają ludzie z okolicznych wsi, handlują, kupują, i nagle, przypadkowo, dzień, dwa po takiej "imprezie" po osiedlu biega kilka, kiedyś nawet kilkanaście zdezorientowanych psów - chudych, wystraszonych, z szerokimi obrożami od łańcucha na szyi. Często są to podrostki albo suki z prawdopodobnie pierwszą cieczką. Poza tymi przybytkami bezdomne psy to rzadkość.[/QUOTE]

Znam realia wsi i miasteczek gdzie sa targowiska. Wystarczy poczytac wątek Szydlowca aby tez wiedziec jakie sa zwyczaje zwierzat porzucanych. Czy to miejskie czy wiejskie: tam gdzie sa targowiska, supermarkety id. zawsze pojawiaj sie psy i koty itp, tam jest zrodlo pozywienia dla nich-proste.

[QUOTE]
Nikogo nie stać - bo nie powinno być stać, coś takiego powinno zorganizować państwo, a przynajmniej solidnie dofinansować taki projekt. Z pewnością by się to opłaciło bardziej niż utrzymywanie rosnącej z roku na rok ilości bezdomnych zwierząt. Swoją drogą myślę, że i bez pomocy państwa dałoby się to zrobić, bo pieniądze są tylko niekoniecznie dobrze zagospodarowane. Daleko szukac nie trzeba, to tu na dogo w imię miłości do zwierząt wydaje się tysiące złotych na leczenie jednego psa w ciężkim czy krytycznym stanie, o bardzo niepewnych rokowaniach, który nierzadko i tak umiera, co było do przewidzenia, a rachunki trzeba zapłacić. Z prywatnych pieniędzy.

To też zresztą ciężki temat; jedni chcą tak jak piszesz łyżeczką wylewać wodę gdy pękła wielka rura; to właśnie takie działanie jak teraz opisałam. A może należałoby zacisnąć zęby, uśpić te ciężko chore zwierzęta, a pieniądze za które byłyby leczone, przeznaczyć na coś co pomoże zwierzętom na szerszą skalę.[/QUOTE]

Czy Panstwo bedzie zainteresowane zakupem ambulansu? Nie sadze. Gminy? To dla nich abstrakcja, chyba jakis wymysl, wrecz luksus. Schronisk nie chca budowac, te co sa sa przez nich niedofinansowane, a co dopiero jakis ambulans? Ja jestem jak najbardziej za ambulansami-nie jednym na calą Polske ale mysle, ze polscy parlamentarzysci i wlodarze do tego" nie dorosli". Zreszta, na zachodzie to sa fundacje, ktore maja te ambulanse.
Co do leczenia zwierzat nieuleczalnie chorych zgadzam sie z Toba. Tak, jest wiele przykladow chociazby tu na dogo, malo, nie usypiania tzw. slepych miotow, ba osob nie uznajacych sterylizacji aborcyjnych tez.:shake:
[QUOTE]
Teraz to Ty sobie zaprzeczasz. Jak mogą nie wpływać na tę liczbę, skoro one też idą na zewnątrz, do adopcji?[/QUOTE]
Nie wplywaja w sposob znaczący!!! Ile jest psow w schroniskach, ile adopcji rocznie a ile jest w ogole psow w Polsce?

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=1][B]Nie o kastracji, ale o odpowiedzialności[/B]

[quote name='isabelle30']edukacja, edukacja, edukacja

ostatno na zebraniu w zerowce u mojej corki wystapilam z propozycja ze zalatwie wizyty roznych ludzi z psami - dogoterapuci, behawiorysta, policja lub straz miejska aby edukowac dzieci oraz rodzicow, ogolnie ludzi.... i co? i nic z tego bo
1.[B] jas jest uczulony chyba na psy wiec mama sobie nie zyczy psa w szkole[/B]
2. [B]malgosia boi sie psow wiec tatus nie zyczy sobie zeby jego diecko musialo sie bac nawet w szkole[/B]
3. kolejna mamusia ze ona sama moze tlumaczyc dziecku ze nie wolno podchodzic do psa i ze psy gryza
4. kolejny tatus zebym dala spokoj bo tu wszyscy pracuja i nikt nie ma czasu po godzinach pracy jeszcze wysluchiwac glupot ktore na nic im sie nie przydadza....[/QUOTE]
No i sorry, ale akurat to jest święta prawda. Nie ma powodu, żeby wprowadzać do szkoły psy bez zgody dzieci/rodziców. Zajęcia edukacyjne można prowadzić bez psów i nikogo i pod żadnym pozorem nie wolno zmuszać do kontaktu z psem. Moje dziecko bardzo boi się dużych, obcych psów i ja sobie nie życzę, żeby pod moją nieobecność, na terenie placówki wychowawczej, ktokolwiek skłaniał ją do kontaktu z nieznanym zwierzakiem. A dziecko mojej przyjaciółki ma tak ostrą alergię, że po krótkim kontakcie fizycznym z psem jej wysypki spływają krwią - i ona też sobie nie życzy, żeby ktoś narażał jej dziecko na takie przyjemności z powodu programu edukacyjnego. Rodzice podejmują decyzję - nie chcą, to nie; chcą - proszę bardzo. Edukować można z psem ale równie dobrze i bez niego.
I bardzo mnie denerwuje zrzucanie odpowiedzialności na ludzi, którzy zachowują się w obecności psów - być może - irracjonalnie. Pies to luksus i odpowiedzialność. Bierzemy ją na siebie na własne życzenie. A inni ludzie nie mają obowiązku kochania psów, znania się na psach, interesowania się nimi, rozumienia ich reakcji. Żadne machanie rękami ani wrzeszczenie żadnego dziecka nie usprawiedliwia pogryzienia. To tak jakby potrącił mnie samochód a kierowca miał pretensje, że nie wiedziałam, że ma popsute hamulce. Dopóki mnie ktoś nie zwiąże i nie zaknebluje wkładając jednocześnie psu patyk w oko, dopóty ja jestem odpowiedzialna za jego zachowanie wobec innego człowieka - choćby wrzeszczał, machał rękami, wyrywał sobie włosy i nie wiem co jeszcze.[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='admirabilis6']Twoich bredni nie da sie poprostu czytac. Teorie spiskowe to chyba nie to forum. Nic narazie konstruktywnego nie napisales. Napisz cos "co ma ręce i nogi". I powiedz konkretnie jakie dobre pomysly to są??[/QUOTE]
I vice versa.
Nie ma chyba sensu dyskusja z osobą tak impregnowaną, która nota bene nie zadała sobie trudu, żeby zgłębić temat.Na różnych wątkach, tu, na Dogomanii zostało napisane bardzo wiele. Podziwiam Martens jak ze stoickim spokojem tłumaczy ab ovo po raz setny, że nie tędy droga i nie w ten sposób, oraz przytacza konkretne rozwiązania, tylko po to, żeby po raz sto pierwszy "zobaczyć" to samo, bezmyślnie zadawane pytanie...
Co do teorii spiskowych, to może w takim razie admirabilis6 wyjaśni tu wszystkim logikę wydawania przez gminę 1000 złotych za jednego odłowionego psa, "schronisku", które potem przerabia te psy na smalec... Gdzie są służby które skrupulatnie rozliczają każdego podatnika co do grosza, a nie rozliczą weta-rzeźnika, który za pieniądze podatników folguje swoim morderczym instynktom i wygrywa następne przetargi? Jak to możliwe, ze w Sejmie padają propozycje przymusowej kastracji wszystkich niehodowlanych zwierząt, a nikt nie wpada na pomysł karania nieodpowiedzialnych właścicieli których psy w różny sposób stanowią zagrożenie, oraz ewidencjonowania zwierząt i egzekwowania przyzwoitych warunków w jakich mogą być hodowane?Jak to możliwe, że kiedy spóźnię się 5 minut po zaparkowany samochód, już mam za wycieraczką "kwitek" , a rozmnażalnie są niezauważalne dla służb porządkowych? ....Może ktoś ma inną hipotezę, niż ta, że komuś ten bałagan odpowiada....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda'] Gdzie są służby które skrupulatnie rozliczają każdego podatnika co do grosza, a nie rozliczą weta-rzeźnika, który za pieniądze podatników folguje swoim morderczym instynktom i wygrywa następne przetargi? Jak to możliwe, ze w Sejmie padają propozycje przymusowej kastracji wszystkich niehodowlanych zwierząt, a nikt nie wpada na pomysł karania nieodpowiedzialnych właścicieli których psy w różny sposób stanowią zagrożenie, oraz ewidencjonowania zwierząt i egzekwowania przyzwoitych warunków w jakich mogą być hodowane?Jak to możliwe, że kiedy spóźnię się 5 minut po zaparkowany samochód, już mam za wycieraczką "kwitek" , a rozmnażalnie są niezauważalne dla służb porządkowych? ....Może ktoś ma inną hipotezę, niż ta, że komuś ten bałagan odpowiada....[/QUOTE]
Co ma ukaranie Cię mandatem za złe parkowanie samochodu do sterylizacji?
Co ma karanie "nieodpowiedzialnych" (cokolwiek to znaczy) właścicieli psów do sterylizacji?

Ja jestem za przymusową kastracją psów/kotów niehodowlanych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Co ma ukaranie Cię mandatem za złe parkowanie samochodu do sterylizacji?
Co ma karanie "nieodpowiedzialnych" (cokolwiek to znaczy) właścicieli psów do sterylizacji?

Ja jestem za przymusową kastracją psów/kotów niehodowlanych.[/QUOTE]
Po pierwsze, przekręcasz moją wypowiedź, po drugie nie czytasz ze zrozumieniem....
Przede wszystkim, samochód nie był zaparkowny źle, a ten przykład miał zobrazować to, że służby miejskie potrafią co minuta sprawdzić, czy czas parkowania nie minął, ale głuche są i ślepe na prawdziwe wykroczenia. Ze sterylizacją ma to tyle wspólnego, że przekroczenie czasu parkowania o pięć minut, nie zagraża niczyjemu bezpieczeństwu a mandat jest niewspółmierny do "występku", natomiast łatwo egzekwowalny. Analogicznie ma to pewien związek z kastracją propagowaną wśród normalnych właścicieli, których psy nie rozmnażają się w sposób niekontrolowany. I tu , i tu łapie się tego, kogo łatwo złapać, a nie tego, kto naprawdę zagraża porządkowi publicznemu....
Co do drugiego pytania, to już odpowiadam. To, że pies jest wykastrowany nie znaczy, że zwalnia to właściciela od odpowiedzialności za niego i można pozwalać mu przechodzić przez płot i chociażby "straszyć" ludzi, mimo, że nie będzie w stanie zapłodnić żadnej suczki. Bo sterylizacja nie jest lekiem na wszystko. Jeśli ktoś jest bezmyślny i nieodpowiedzialny, to należy zmusić go do przyjęcia odpowiedniej postawy. Należy to wyegzekwować od tej właśnie osoby, a nie innej, co ma miejsce w sterylkowej propagandzie.

Możesz sobie być za przymusową kastracją....Znaczy, że lubisz być traktowny/a jak bezwolny, bezradny i bezmyślny....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron'][SIZE=1][B]Nie o kastracji, ale o odpowiedzialności[/B]


No i sorry, ale akurat to jest święta prawda. Nie ma powodu, żeby wprowadzać do szkoły psy bez zgody dzieci/rodziców. Zajęcia edukacyjne można prowadzić bez psów i nikogo i pod żadnym pozorem nie wolno zmuszać do kontaktu z psem. Moje dziecko bardzo boi się dużych, obcych psów i ja sobie nie życzę, żeby pod moją nieobecność, na terenie placówki wychowawczej, ktokolwiek skłaniał ją do kontaktu z nieznanym zwierzakiem. A dziecko mojej przyjaciółki ma tak ostrą alergię, że po krótkim kontakcie fizycznym z psem jej wysypki spływają krwią - i ona też sobie nie życzy, żeby ktoś narażał jej dziecko na takie przyjemności z powodu programu edukacyjnego. Rodzice podejmują decyzję - nie chcą, to nie; chcą - proszę bardzo. Edukować można z psem ale równie dobrze i bez niego.
I bardzo mnie denerwuje zrzucanie odpowiedzialności na ludzi, którzy zachowują się w obecności psów - być może - irracjonalnie. Pies to luksus i odpowiedzialność. Bierzemy ją na siebie na własne życzenie. A inni ludzie nie mają obowiązku kochania psów, znania się na psach, interesowania się nimi, rozumienia ich reakcji. Żadne machanie rękami ani wrzeszczenie żadnego dziecka nie usprawiedliwia pogryzienia. To tak jakby potrącił mnie samochód a kierowca miał pretensje, że nie wiedziałam, że ma popsute hamulce. Dopóki mnie ktoś nie zwiąże i nie zaknebluje wkładając jednocześnie psu patyk w oko, dopóty ja jestem odpowiedzialna za jego zachowanie wobec innego człowieka - choćby wrzeszczał, machał rękami, wyrywał sobie włosy i nie wiem co jeszcze.[/SIZE][/QUOTE]

[b]filodendron[/b] - generalnie z przyjemnością czytam Twoje posty, taki głos rozsądku często bardzo :). Ale dziś pozwolę sobie nie do końca się z Tobą zgodzić... O.k., rozumiem, że przymuszanie do kontaktu z obcym zwierzakiem może nie być najlepszą formą edukacji, ale w sytuacji opisanej przez isabelle30 uderza mnie zacięcie 'nie bo nie!' i czegoby nie zaproponować, w jakiejkolwiek formie, doszłoby zapewne do przepychanek pt. 'a odczep się Pan/Pani!'.

Ja naprawdę rozumiem, że nie każdy musi kochać psy; sama nie życzę sobie kontaktu z przypadkowo spotkanymi.
Ale przegięcia w drugą stronę również się zdarzają. Bo jak nazwać sytuację, w której mój pies, w czasie spaceru po lesie(zapięty na smycz i prowadzony przy nodze) podczas mijanki z rodziną z dwójką dzieci, zostaje trzaśnięty przez kilkuletnią dziewczynę kijem w głowę?!
Rozumiem, że na takie 'przypadki' również*powinnam mojego psa przygotowywać?? :(

Będąc małym dzieckiem, kochającym wszystkie zwierzątka, raz jeden jedyny usłyszałam od mojego ojca: 'Jeśli jakiś pies Cię ugryzie, bo nie zapytasz czy wolno pogłaskać, to jeszcze ode mnie w du*ę dostaniesz.'. Wiecie, że podziałało? Tyle tylko, że mój ojciec 'od zawsze' miał psy i jako człowiek rozsądny rozumiał, że pies to żywe stworzenie, które ma prawo nie mieć ochoty na kontakty z bezstresowo wychowywanym bachorkiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Ja naprawdę rozumiem, że nie każdy musi kochać psy; sama nie życzę sobie kontaktu z przypadkowo spotkanymi.
Ale przegięcia w drugą stronę również się zdarzają. Bo jak nazwać sytuację, w której mój pies, w czasie spaceru po lesie(zapięty na smycz i prowadzony przy nodze) podczas mijanki z rodziną z dwójką dzieci, zostaje trzaśnięty przez kilkuletnią dziewczynę kijem w głowę?!
Rozumiem, że na takie 'przypadki' również*powinnam mojego psa przygotowywać?? :([/QUOTE]
[SIZE=1]Nie, takiej sytuacji nie przewidzisz i się na nią nie przygotujesz. To jest atak na zwierzę - to przysłowiowe wkładanie kija/kredki/palca w oko. Moim zdaniem jest różnica pomiędzy biciem psa, czynnym atakiem na niego a wrzeszczeniem, piszczeniem, bieganiem do którego każde dziecko ma prawo (i tę różnicę przewiduje nawet kodeks karny). Choć nawiasem mówiąc zdarzają się różne sytuację - np. znam taką, w której "agresorem" okazało się dziecko z zespołem Downa a narzędziem zbrodni niesiona przez dziecko torebka. Rodzice byli przerażeni, nie wiedzieli skąd taki odruch, ale stało się i już. Na szczęście pies się wycofał i nawet nie próbował się "odgryźć".
Natomiast jest zupełnie czymś naturalnym, że skoro wychodzę z psem do parku, do którego przychodzą także mamy i babcie z dziećmi, to nader często spotykam piszczące i biegające dzieci, także piszczące na widok mojego psa albo takie, które w ogóle nie dostrzegają jego obecności i przebiegają obok z wrzaskiem jak rakieta. Spotykam także pijaczków, którzy na siłę chcą się z psem zaprzyjaźniać. To jest park dla wszystkich i idę tam na własne ryzyko. Oczekiwanie zawsze rozsądnych zachowań od kilkuletnich dzieci oraz podpitych wyrostków to walka z wiatrakami, więc owszem - trzeba mieć oczy dookoła głowy :)[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda']Co do teorii spiskowych, to może w takim razie admirabilis6 wyjaśni tu wszystkim logikę wydawania przez gminę 1000 złotych za jednego odłowionego psa, "schronisku", które potem przerabia te psy na smalec... [B]Gdzie są służby które skrupulatnie rozliczają każdego podatnika[/B] co do grosza, a nie rozliczą weta-rzeźnika, który za pieniądze podatników folguje swoim morderczym instynktom i wygrywa następne przetargi? [/QUOTE]

Zapytaj te sluzby a nie mnie-prost. Zlozyles doniesienie do prokuratury? Nikt Ci nie zabrania.
[QUOTE]
Jak to możliwe, ze w Sejmie padają [B]propozycje przymusowej kastracji wszystkich niehodowlanych zwierząt, [/B]a nikt nie wpada na pomysł karania nieodpowiedzialnych właścicieli których psy w różny sposób stanowią zagrożenie, oraz ewidencjonowania zwierząt i egzekwowania [B]przyzwoitych warunków w jakich mogą być hodow[/B]ane?[/QUOTE]

No jasne panstwo ma byc stac na "radosna tworczosc rozmnazaczy i handlarzy zywym towarem" zejdz na ziemie!!! Ma kontrolowa warunki hodowli przygodnych rozmnazaczy i tych dla zysku??!!! Ma przykladac reke do bezdomnosci i powolywanie na swiat zwierzat o niestabilnej psychice i z wadami genetycznymi, o wygladzie nie przypominajacym, pozniej, oczekiwanej rasy, ktora chcialo sie kupic?A pozniej z powyzszych tez powodow wywalanych na ulice. "Super' to sobie obmysliles, nie ma co!

A co do kar za rozne zagrozenia(nie tylko psy) od tego jest prawo karne.
[QUOTE]
Jak to możliwe, że kiedy spóźnię się 5 minut po zaparkowany samochód, już mam za wycieraczką "kwitek" , a [B]rozmnażalnie są niezauważalne dla służb porządkowych[/B]? ....Może ktoś ma inną hipotezę, niż ta, że komuś ten bałagan odpowiada....[/QUOTE]

Poniewaz prawo nie daje im takich uprawnien, napisz do parlamentarzystow aby to zmienili w prawie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda']Co do drugiego pytania, to już odpowiadam. To, że pies jest wykastrowany nie znaczy, że zwalnia to właściciela od odpowiedzialności za niego i można pozwalać mu przechodzić przez płot i chociażby "straszyć" ludzi, mimo, że nie będzie w stanie zapłodnić żadnej suczki. Bo sterylizacja nie jest lekiem na wszystko. Jeśli ktoś jest bezmyślny i nieodpowiedzialny, to należy zmusić go do przyjęcia odpowiedniej postawy. Należy to wyegzekwować od tej właśnie osoby, a nie innej, co ma miejsce w sterylkowej propagandzie.
[/QUOTE]

NIKT kto propaguje kastracje nie mowi, ze kastracja jest lekarstwem na wszystko!!! Czytaj uwaznie co jest napisane:
Kastracja moze wyeliminowac niepowolona zachowania psa, byc pomocna w szkoleniu!

Nie powiesz mi,ze jesli na szkoleniu jest suka w cieczce to pieski wykonuja pokornie wszystkie polecenia!
Jak pies spotka taka suke na spacerze cale szkolenie tez bierze w łeb. Sa setki przykladow na to jak skonczyly psy szkolone, kiedy pojawila sie suka w cieczce, gdzies w poblizu. Jak psy wyja niemilosiernie w domach bo gdzies tam suki z cieczakmi czuja.

Link to comment
Share on other sites

Straciłam cierpliwosć :D
A wprowadzajcie sobie tą przymusową kastrację niehodowlanych - ja się później pośmieję z kolejnego martwego przepisu i nadal pogarszającej się sytuacji bezdomnych zwierząt. Tylko psów powycinanch w imię wielkiej idei, które poumierają przy narkozie czy będą miały powikłania, będzie mi szkoda.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Straciłam cierpliwosć :D
A wprowadzajcie sobie tą przymusową kastrację niehodowlanych - ja się później pośmieję z kolejnego martwego przepisu i nadal pogarszającej się sytuacji bezdomnych zwierząt. [B]Tylko psów powycinanch w imię wielkiej idei, które poumierają przy narkozie czy będą miały powikłania, będzie mi szkoda[/B].[/QUOTE]
Szkoda ci te jednostkowe,marginalne przypadki ale lekka reka wskazujesz na te setki zdrowych,mlodych, w schroniskach, aby szly na smierc, powod: jest ich zaduzo. To jest ta, dla mnie, dziwna milosc do zwierzat. [B]Zreszta, kazdy pies, przy jakimkolwiek zabiegu czy operacji moze miec jakies tam powiklania, tego tez trzeba byc swiadomym.[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='admirabilis6'][B]Zreszta, kazdy pies, przy jakimkolwiek zabiegu czy operacji moze miec jakies tam powiklania, tego tez trzeba byc swiadomym.[/B][/QUOTE]
No pewnie. Im więcej zabiegów, tym większe ryzyko, że te powikłania się w końcu przyplączą. Tak przynajmniej mówi statystyka oraz rachunek prawdopodobieństwa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='admirabilis6']Szkoda ci te jednostkowe,marginalne przypadki ale lekka reka wskazujesz na te setki zdrowych,mlodych, w schroniskach, aby szly na smierc, powod: jest ich zaduzo. To jest ta, dla mnie, dziwna milosc do zwierzat. [B]Zreszta, kazdy pies, przy jakimkolwiek zabiegu czy operacji moze miec jakies tam powiklania, tego tez trzeba byc swiadomym.[/B][/QUOTE]


Chyba coś mi się na oczy rzuciło:crazyeye:.

Bardzo jestem ciekawa, jak autor powyższego postu będzie śpiewać, kiedy jego pies w trakcie kastaracji/sterylizacji 'dla zasady' zejdzie na stole operacyjnym:angryy:!

Sterylizacja/kastracja zwierząt schroniskowych - jak nabardziej.
Ciachanie wszystkiego, co się rusza - a wara od mojej własności, jaką w rozumieniu prawa:diabloti: jest pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Chyba coś mi się na oczy rzuciło:crazyeye:.

Bardzo jestem ciekawa, jak autor powyższego postu będzie śpiewać, kiedy jego pies w trakcie kastaracji/sterylizacji 'dla zasady' zejdzie na stole operacyjnym:angryy:!

Sterylizacja/kastracja zwierząt schroniskowych - jak nabardziej.
Ciachanie wszystkiego, co się rusza - a [SIZE="4"][B]wara od mojej własności, jaką w rozumieniu prawa:diabloti: jest pies.[/B][/SIZE][/QUOTE]
To chciałam powiedzieć... :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Chyba coś mi się na oczy rzuciło:crazyeye:.

Bardzo jestem ciekawa, jak autor powyższego postu będzie śpiewać, kiedy jego pies w trakcie kastaracji/sterylizacji 'dla zasady' zejdzie na stole operacyjnym:angryy:!

Sterylizacja/kastracja zwierząt schroniskowych - jak nabardziej.
Ciachanie wszystkiego, co się rusza - a wara od mojej własności, jaką w rozumieniu prawa:diabloti: jest pies.[/QUOTE]

Wszystko pięknie ładnie, ale z takim podejściem Polaków to schroniska zawsze będą pełne. Co z tego, że się kastruje psy w schroniskach, jak i to nie przynosi żadnego rezultatu ? Chyba największym problemem jest to, że ludzie nie pilnują swoich zwierząt, psy latają samopas i generalnie im to zwisa czy suka rodzi szczeniaki czy nie. Ale kiedy przyszłoby to przymusowej kastracji to zaraz by się taki jeden z drugim oburzył i powiedział : wara od mojego psa. Nie ważne, że na codzień ma on go gdzieś...Przy takim problemie niestety trzeba wyjść dalej za schroniska, choćby na początku do rodowodowych hodowli, gdzie psy niewystawowe byłyby kastrowane (moje pobożne życzenie). Wtedy chociaż mniej by było tych "porodowodowych".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']Ale kiedy przyszłoby to przymusowej kastracji to zaraz by się taki jeden z drugim oburzył i powiedział : wara od mojego psa. Nie ważne, że na codzień ma on go gdzieś...[/QUOTE]
Racja - dlatego metody przymusu są nieskuteczne. Jedynie zrozumienie problemu bezdomności zwierząt na szerszą społeczną skalę może pomóc.

Link to comment
Share on other sites

No tak, ale co zrobić, jeśli ludzi to w zasadzie mało co interesuje ? Sytuacja jest dramatyczna, psów coraz więcej. Moim zdaniem skuteczne są tylko radykalne posunięcia - m.in. tak jak napisałam wcześniej kastracja niehodowlanych zwierząt, najpierw tych z hodowli, a problem pseudo by się zmniejszył za jakiś czas chociażby o te porodowodowe szczeniaki. Dobrze, jak przykład idzie z góry.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='admirabilis6']Szkoda ci te jednostkowe,marginalne przypadki ale lekka reka wskazujesz na te setki zdrowych,mlodych, w schroniskach, aby szly na smierc, powod: jest ich zaduzo. To jest ta, dla mnie, dziwna milosc do zwierzat. [B]Zreszta, kazdy pies, przy jakimkolwiek zabiegu czy operacji moze miec jakies tam powiklania, tego tez trzeba byc swiadomym.[/B][/QUOTE]

Ja skazuję? Nie zagalopowałaś się? :razz: Znowu próbujesz coś mi wmówić, nie znudziło ci się jeszcze?

[B]gunia[/B], ludzie nie chcą bo nie wiedzą, że to ważne, zmiana mentalności to nie takie hop, trzeba by poświęcić temu dużo miejsca w radiu, tv, rozdawać ulotki - ale nie o sterylizacji - tylko skutkach niepotrzebnego rozmnażania.

Chcecie zmuszać ludzi do operowania ich psów, a gdzie edukacja? Chcecie wsadzić wszystkich do jednego wora z napisem "stado baranów" - naprawdę nie możecie pojąć, że taki nakaz, pomijając aspekty etyczne i zdrowotne, po prostu jest nie do zrealizowania???

W Polsce nie można wyegzekwować szczepienia przeciw wściekliźnie, mimo że jest nakazane z urzędu, nieprzestrzeganie tego teoretycznie zagraża zdrowiu i życiu ludzi, i to zastrzyk, który trwa sekundę i kosztuje 10 złotych.... I co? I nic, szczepi kto chce. Myślicie że z nakazem drogiej dla większości osób operacji będzie lepiej? :crazyeye: (nie wiem który raz już to piszę...)

Nie mówiąc o prostestach właścicieli psów, słusznych zresztą.

Sytuacja psów w Polsce jest taka, że nie wiadomo w co ręce włożyć, a mimo wszystko podstawą powinna być edukacja, bo wszystkie inne działania są tylko doraźne, to jak wylewanie kubeczkiem wody z tonącej łódki, bez zatkania dziury. I kastracja na siłę, bez uświadomienia szkodliwości niepotrzebnego rozmnażania jest właśnie takim doraźnym środkiem - a dziurą dalej się leje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']No tak, ale co zrobić, jeśli ludzi to w zasadzie mało co interesuje ? Sytuacja jest dramatyczna, psów coraz więcej. Moim zdaniem skuteczne są tylko radykalne posunięcia - m.in. tak jak napisałam wcześniej kastracja niehodowlanych zwierząt, najpierw tych z hodowli, a problem pseudo by się zmniejszył za jakiś czas chociażby o te porodowodowe szczeniaki. Dobrze, jak przykład idzie z góry.[/QUOTE]

Rozwiązanie proste jak konstrukcja cepa - obowiązek trwałego oznakowania wszystkich psów + obowiązek rejestrowania każdej hodowli + podatek od każdego miotu. Gdyby takie przepisy weszły w życie i zostały odpowiednio nagłośnione przez media, to pewnikiem Kowalska i Nowakowski spełniliby swój 'społeczny obowiązek' donosząc gdzie trzeba na rozmnażacza zza płotu/zza ściany. Grzywny piękne sadzić i po problemie w ciągu kilku lat.

Kastracja/sterylizacja JEST - czy to się komuś podoba czy nie - ingerencją w funkcjonowanie żywego organizmu! Jeśli nie ma wskazań zdrowotnych, po co zaburzać funcjonowanie zdrowego organizmu??:shake:

Link to comment
Share on other sites

Przy nakazie sterylizacji obawiałabym się jeszcze jednej rzeczy - totalnego olania problemu przez państwo. Przepis wydali, a wy sobie walczcie, sprawdzajcie, zmuszajcie, dawajcie na to kasę - my swoje zrobiliśmy, nakaz jest. Bo chyba nie sądzicie, że jakiekolwiek państwowe służby będzie obchodziło egzekwowanie tego nakazu.
I kto będzie za to płacił osobom, których nie stać, żeby wyłożyć kilkaset złotych na sterylkę, a znajdzie się takich mnóstwo, niekoniecznie uczciwych. Ludziom umarza się grzywny, mandaty, długi, bo nie ma z czego ściągać, a co dopiero mówić o kosztach takich zabiegów.
Do obowiązkowych sterylek państwo musiałoby dołożyć grube miliony - do czego na pewno się nie kwapi :evil_lol: a oznakowanie psów i wprowadzenie podatku od miotów przyniosłoby wpływy do skarbu państwa, więc większa szansa, że ktoś oprócz psiarzy zaangażowałby się w egzekwowanie tego.

I przede wszystkim, takie rozwiązanie pozwala ludziom myśleć, a nie sprowadza ich do roli bezmózgich idiotów, którym trzeba z urzędu wykastrowac psy. Każdy ma wybór, albo kastruje, albo pilnuje, albo płaci... Ci, którym się nie chce pilnować, szybko przekonają się do sterylek, metodą dedukcji co się opłaca, a nie przymusu, który naturalnie zawsze wywołuje opór.
Spotkałam sie z argumentem, że wtedy ludzie będą topić szczeniaki - a teraz tego nie robią? Jak ktoś jest ścierwem, to wywala szczeniaki do rzeki i bez podatku; jak jest przyzwoitym człowiekiem, zajmie się nimi, nawet jeśli będzie musiał zapłacić, ew. uśpi.

Pierwsza rzecz, jaką trzeba w Polsce zrobić, to obowiązkowo trwale oznakować wszystkie psy chipami i założyć jedną bazę danych, żeby w ogóle można było rozmawiać o jakich kolwiek innych obowiązkach (kastracjach, podatkach, karach za porzucenie czy znęcanie) - i co? Nawet tego miłośnicy psów nie potrafią ogarnąć, a porywają się na obowiązkową sterylizację :lol::lol::lol:

Link to comment
Share on other sites

FILODENDRON bardzo to ladnie ujelas. tak moj pies to moja odpowiedzalnosc....tyle ze wiekszosc z tych dzieci spotka choc raz w zyciu na swojej drodze psa bez wlasciciela, i powinny umiec sie wtedy zachowac aby ochronic wlasne zdrowie lub zycie prawda?
ponadto co komu po odpowiedzialnosci? odszkodowaniach, karach? gdy dziecko zostanie zagryzione lub mocno poszarpane - blizny na cale zycie, oszpecenia, uraz psychiczny.... w obliczu wielkiej ilosci doniesien prasowych odnosnie wlasnie pogryzien dzieci (ostatnio ON pogryzl syna mojej kolezanki), moze warto by wprowadzic edukacje. doroslym mozna opowiadac czego robic nie wolno, 6-7 letniemu dziecku nalezy pokazac w najbardziej prosty i przystepny sposob jaki jest mozliwy czyli np pokazac ze NIE PODNOSI SIE REKI nad glowa psa
ja rozumiem uczulenia. wtedy trudno, dziecko nie bierze udzialu w zajeciach, pzrychodza sami rodzice, ale w klasie oprocz tego dziecka jest jeszcze 20 innych. moze jednak warto, tymbardziej ze nauczycielka byla za i dyrektorka tez.
skonczylo sie na tym ze kilkoro rodzicow umowilo sie ze mna w parku na maly instruktaz jak zrobi sie cieplej na wiosne, bo mam psa kochajacego dzieci, (nauczycielka go dobrze zna), bo moge cos tam pokazac uzywajac swojego psa i swojego dziecka

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Rozwiązanie proste jak konstrukcja cepa - obowiązek trwałego oznakowania wszystkich psów + obowiązek rejestrowania każdej hodowli + podatek od każdego miotu. Gdyby takie przepisy weszły w życie i zostały odpowiednio nagłośnione przez media, to pewnikiem Kowalska i Nowakowski spełniliby swój 'społeczny obowiązek' donosząc gdzie trzeba na rozmnażacza zza płotu/zza ściany. Grzywny piękne sadzić i po problemie w ciągu kilku lat.

Kastracja/sterylizacja JEST - czy to się komuś podoba czy nie - ingerencją w funkcjonowanie żywego organizmu! Jeśli nie ma wskazań zdrowotnych, po co zaburzać funcjonowanie zdrowego organizmu??:shake:[/QUOTE]

A czy uważasz, że podane przez Ciebie rozwiązanie odniesie jakiś skutek ? To byłby taki sam nakaz jak inne, do których jak wiadomo niechętnie niektórzy się odnoszą. Co z tego, że jest w Polsce przepis nakazujący by pies miał porządne schronienie i miskę z wodą, jak wystarczy pojechać gdzieś na wieś i zobaczyć, że psów bez podstawowych warunków jest multum. Poza tym kto by to sprawdzał ? Myślisz, że tak dużo jest donosicieli w kraju, którzy z chęcią doniosą na sąsiada (a z pewnością sąsiad się kapnie, że zrobił to jego "ulubiony" kolega zza płotu ). Prościej chyba żeby ZK wydał takie rozporządzenie, które mówiłoby, że hodowcy muszą być odpowiedzialni za to co wyszło z ich hodowli i żeby niehodowlane psy nie były dalej rozmnażane (czyli kastrowane).

Ja mam sama suczkę niewysterylizowaną, ma lat 14 i przechodziła 4 operacje na wycięcie guzów na sutkach. A mogłam ją ciachnąć wcześniej i nie byłoby problemu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gunia']A czy uważasz, że podane przez Ciebie rozwiązanie odniesie jakiś skutek ? To byłby taki sam nakaz jak inne, do których jak wiadomo niechętnie niektórzy się odnoszą. Co z tego, że jest w Polsce przepis nakazujący by pies miał porządne schronienie i miskę z wodą, jak wystarczy pojechać gdzieś na wieś i zobaczyć, że psów bez podstawowych warunków jest multum. Poza tym kto by to sprawdzał ? Myślisz, że tak dużo jest donosicieli w kraju, którzy z chęcią doniosą na sąsiada (a z pewnością sąsiad się kapnie, że zrobił to jego "ulubiony" kolega zza płotu ). Prościej chyba żeby ZK wydał takie rozporządzenie, które mówiłoby, że hodowcy muszą być odpowiedzialni za to co wyszło z ich hodowli i żeby niehodowlane psy nie były dalej rozmnażane (czyli kastrowane).

Ja mam sama suczkę niewysterylizowaną, ma lat 14 i przechodziła 4 operacje na wycięcie guzów na sutkach. A mogłam ją ciachnąć wcześniej i nie byłoby problemu.[/QUOTE]

Już napisałam, czemu uważam, że odniesie to większy skutek niż nakaz sterylizacji. Chipowanie to zabieg trwający kilka sekund, jak zastrzyk, a nie operacja z otwarciem jamy brzusznej w pełnej narkozie. Oznakowanie psów jest podstawą do osiągnięcia jakiejkolwiek kontroli nad tym, co jest z nimi robione. Bez tego nawet nie ma co rozmawiać o jakichkolwiek obowiązkach sterylizacji czy podatkach, bo nic nie da rady ruszyć.

ZK na pewno takiego absurdalnego przepisu nie wyda, bo jego członkowie nie są idiotami i nie zgodzą się na cięcie psów, bo ktośtam gdzieśtam nie panuje nad rozmnażaniem czy robi to celowo. No a że ZK istnieje dzięki składkom członków - to i liczyć się musi z ich zdaniem. Z tego co wiem żadna organizacja na świecie nie wprowadziła takich przepisów.

Ja nie wiem, wszyscy czepiają się, jak nie psów będących w odpowiedzialnych rękach, to teraz tych rodowodowych, niehodowlanych w rękach hodowców. Głównego źródła problemu nie widzą?
Nadmienię jeszcze, że przepis który proponujesz nie będzie w żaden sposób obowiązywał osób, które kupiły szczeniaka z rodowodem, ale nie miały ochoty zarejestrować się w ZK i w ogóle starać o hodowlankę - a to oni są najczęśniej pseudohodowcami. Jak ktoś już zostaje człnkiem ZK to raczej nie po to, żeby mnożyć "porodowodowe" psy bez metryk - a jak już pisałam, osób które nie będą czlonkami ZK żadne jego przepisy nie będą obowiązywać.
Tylko nie pisz, że hodowca zaznaczy to w umowie, bo tak naprawdę to można sobie nimi tyłek podetrzeć; co najwyżej pochodzić po sądach; ZK jest związkiem, a nie instytucją rządową, nie mają właściwie prawa zmusić nikogo do kastracji psa.

Piszesz mi, kto by sprawdzał chipy, podatki - to samo mogę powiedzieć; kto będzie sprawdzał obowiązkowe sterylki i kastracje...?

Tylko, że gdybyś ją wysterylizowała, mogłaby zachorować na coś innego, przykładowo na tarczycę, której leczenie farmakologiczne prowadzi często do niewydolności serca. Albo miałaby syndrom trzeciego jajnika, wariacje hormonalne i jeszcze więcej jeszcze agresywniejszych guzów sutka niż bez sterylki i może już by umarła z powodu przerzutów. Albo miałabyś pecha i nie wybudziłaby się z narkozy - nie dożyła by 14 lat tylko 1 czy 2. Naprawdę nie wiem, w czym problem, pies dożył ci pięknego wieku 14 lat, i rozumiem żyje nadal. Bez sterylki! Aż dziwne :evil_lol:
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy dla tego konkretnego psa lepsza byłaby sterylizacja, czy lepiej było zostawić go w spokoju i po prostu pilnować.
Dlatego tak bardzo sprzeciwiam się odgórnemu zmuszaniu kogokolwiek do tego zabiegu, w szczególności osób, które zdają sobie sprawę z problemu bezdomności i psów pilnują.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
oznakowanie psów i wprowadzenie podatku od miotów przyniosłoby wpływy do skarbu państwa, więc większa szansa, że ktoś oprócz psiarzy zaangażowałby się w egzekwowanie tego.
[/QUOTE]
Jak to "oprócz psiarzy"??
Przeciez jak Polska długa i szeroka to własnie psiarze rekami i nogami beda sie bronili przed takimi pomysłami.
Jaki interes ma własciciel pikusia czy pikusi w tym zeby sie obkładac biurokracja i opodatkowac kolejna danina na rzecz państwa??
Nawet do darmowego chipowania nie ustawiaja sie kolejki... nie mówiac o tym ze nawet tu, na forum mozna przeczytac jęki jak to sie chipy przemieszczaja, jakie to musi byc bolesne, ze nie ma bazy danych, ze drogo albo daleko a w ogóle to po co itd...

(Pomijam tu zarejestrowanych hodowców bo stanowia oni niewielki margines wsród osób posiadajacych i/lub rozmnazajacych psy)

Link to comment
Share on other sites

Pisząc psiarze miałam na myśli tych zaagażowanych, którzy i tak dokładają starań, żeby psa nierasowego nie rozmnażać, więc i podatek od miotu ich nie dotknie.
Ogół właścicieli to co innego, to że ktoś ma psa, nie znaczy że jest dogomaniakiem, "psiarzem" etc. ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...