Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

ja mam jedną sukę bez sterylki - wiem co to znaczy nasiadówka "zięciów" pod blokiem- wkurza mnie to nie powiem, ale na fizjologicznym spacerze ja sobie poradzę. Sucz się odsika 175 razy, zrobi kupę. Dwa razy dziennie podjeżdżam autem pakuję psy w samochód i jedziemy na bieganko i kąpiel nad Widawę. Mimo wszystko dokarmiam zięciów i noszę im non stop wodę. Miski, które wystawiam są non stop wywalane....
Ostatnio nawet zwrócili mi uwagę....

....i tu WKR...NIE moje moje osiągnęło apogeum. Pies agresywny - rzuca się do dzieci, do ludzi, do małych psiaków, mam nie dokarmiać, nie nosić mu wody.
Nagle z klatki wychodzi dziewczynka 8 lat max- głaszcze mojego "zięcia" i leci dalej, potem następna z jakimś psiakiem...u mojego "zięcia" zero reakcji. Rozmawiam z Paniami-anty a one, że no tak nie chodzi im w zasadzie o agresję... ale jak tak psa się dokarmia to szczury lecą, gołębie.....

no to kuźwa jest agresywny czy nie....to że szczury to błagam one latają, ja je widziałam przy minus 20, gołębie widuję ciągle. Teraz jest 40 stopni w cieniu nie odmówię psu wody i koniec i kropka....Najgorsze jest to że już misek nie mam, ale zawsze coś znajdę :)

Link to comment
Share on other sites

ja mam dwie suki niesterylizowane.

kiedy starsza miala cieczke, to owszem-jeden chlopak wyczekiwal pod domem, ale nikt go nie dokarmial ani mu nie nosil wosy. niech sie idzie nazrec u siebie, bo daleko to on nie ma.
poza tym moja suka normalnie biegala luzem, byla tak samo grzeczna jak wtedy, gdy nie miala cieczki itd.

kiedy moja mlodsza suka miala cieczke, to pod domem czekal ten sam chlopak:)))
ona chodzila przez cala cieczke na smyczy, a luzem puszczana byla tylko na ogrodzonym boisku.
bylo widac po prostu, ze ze wzgledu na to, ze ma dluzszy niz starsza wlos, to ile bym jej nie kapala, to i tak pachnie psom mocniej.

dla mnie cieczki nie sa jakos zabojczo problemowe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']
dla mnie cieczki nie sa jakos zabojczo problemowe.[/QUOTE]

Bo dużo zależy od konkretnej suki, ja po mojej tymczasce, co na widok psa zaczynała zawodzić jak syrena okrętowa, wyrwać się za wszelką cenę do kandydata na tatusia jej przyszłych szczeniaczków, drapać, wierzgać i piszczeć jak obdzierana ze skóry, długi czas byłam nastawiona na patroszenie wszystkiego żywego, co będzie u mnie w domu :evil_lol: Z czasem trochę mi przeszło ;)

A karmienia i pojenia amantów nie bardzo rozumiem, tym silniej będą się trzymać bloku/domku itd. Jak ktoś ma suki to mu pewnie wsio rawno, ale ktoś z dojrzałym, niekoniecznie pozytywnie nastawionym samcem mógłby mieć spory problem ze spacerami... Zresztą jak ktoś ma sukę przewrażliwioną na punkcie jej cnoty ;) to też nie bywa wesoło jak musi opuścić dom a pod klatką wyczekuje gromadka napaleńców.

Link to comment
Share on other sites

jedna z dziewczyn z miotu od mojej siory przez calutka pierwsza cieczke na widok psa (nawet nie wiem, czy rozpoznawala plec) zaczynala kwiczec jak swinia i nadstawiac dupe z kazdej odleglosci:))) robila tak kazdego dnia, nie ze miala jakis hot time czy cos.

wlasciciele nawet na 5metrowej smyczy przestali ja prowadzac, gdyz to nie wystarczalo, aby miec nad tym psem kontrole:)))

zaczeli za to jezdzic z nia na rolkach w celu pozbycia sie nadmiaru energii i na szczescie wtedy w miare nie zauwazala psow:)))


dodam jeszcze, ze wiem, gdzie mieszka amant moich dziewczyn i jak wyglada ogrodzenie wokol jego domu.
pies naprawde musial sie wykazac sprytem, zeby opuscic posesje. za pierwszym razem wspial sie po drzewie!!! a za drugim odstawil istny parkur i odbil sie ze stolu ogrodowego.
to nie jest takie oczywiste, zeby zakladac, ze pies bedzie wspinal sie po drzewach.

Link to comment
Share on other sites

A ja z drugiej strony miałam jazdę. Jak poznałam mojego TZ, miał jednego psa, który miał wtedy jakieś 10 lat. Był już po kastracji, ale jak moi teściowie z dumą opowiadali, że pies latał po całym osiedlu samopas, jak cieczki były, znikał na nocki, to myślałam, ze mnie coś trafi. Zrobiłam im wykład pod tytułem "odpowiedzialność za swojego psa i szczenięta, które naprodukował" i chyba dotarło. Jak przygarnęli znalezioną przez nas sukę, od razu ją wysterylizowali.
Pamiętam jedyną cieczkę mojej Fifi, ona strasznie świrowała, podstawiała psom tyłek. Problem w tym, że jej sie spodobało i po sterylce kiedyś wypakowała się z szelek i wróciła po kilku godzinach z mniej wiecej 10-12 amantami w przekroju rozmiarów od chihuahy do doga... I co najlepsze, próbowała ich zaprosić do domu...

Link to comment
Share on other sites

Moja od kilku dni właśnie wyrywa się do psów, już jej się wbiła ta faza :shake:
Codziennie jest wybiegiwana i tam nie mamy problemu, bo czy jesteśmy nad jakimkolwiek jeziorem czy gdziekolwiek indziej, to tam z psami są ludzie i wystarczy się odezwać - koniec problemu, każdy w swoją stronę. W okolicach domu są samowyprowadzacze i to jest po prostu zmora jakaś, bo z tym się nie da nic zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Sara, ona niestety odeszła już prawie cztery lata temu, ale byłą naprawdę niemożliwa, zupełny świr :) Pierwsze, co zrobiła, zanim ją jeszcze wzięliśmy z ulicy, to ganiała się u nas przed domem, aż wyrżnęła w drzewo. Jak ją wzięliśmy, w nocy wyszło, ze ma parwo, wiec przez kilka tygodni były nocne jazdy taryfą na kroplówki, jak jej sie pogarszało i inne cuda. Mieliśmy wtedy też Maksa, on duży był, taki wilczur (z ulicy), więc jak Fiśka dostała cieczkę, to ciotka odwołała wakacje i trzy tygodnie trzymała ją u siebie... Fifi lunatykowała, nie cierpiała niemieckich ras psów (nie wiem, czemu, moja mama jest germanistką, moze to ma związek, ale boksery, ONki, sznaucery olbrzymy, rottweilery i dobermany nie miały z nią życia), od czasu, jak na nią sąsiad naszczekał, bała się facetów łysych z brodą. Po śmierci Maksa non stop sprowadzała jakieś psy do domu, dzięki czemu uratowała np. takiego Rekiego od zamarznięcia - znaleźli się jego właściciele. W końcu znalazła Pucla, naszego dalmatyńczyka z psychozą. Poza tym lubiła wędkować, a najbardziej zjadać małe, jeszcze żywe rybki - jak się nie ruszały, nie miała na nie ochoty (to była hardkorowa wersja sushi). Jak miałyśmy w domu pisklaka kawki po wypadku, to ona robiła za mamę - darła ryja, jak tylko dziecko się robiło głodne koło 4-5 rano i potem siedziała i pilnowała, jak było karmione. Była przy tym bardzo łagodną, mądrą kobitką i naprawdę drugiego takiego psa już nie spotkam. Była niesamowita.

Link to comment
Share on other sites

Powiem Wam tak.. Od niedawna pracuję na plaży. Wiadomo, jest sporo młodych głupich jak i tych starszych podchmielonych, ludzie są różni po prostu, ale nikt nie jest tak chamski jak psiarze. Najwięcej jest yorków. Wszystkie spuszczone luzem, biegające między stolikami, podbiegające do dzieci itd. Jeden najpierw wbiegł do wody, później biegał po piasku, a na koniec pobrudził jakiejś kobiecie białe spodnie, bo akurat jadła szaszłyka a on musiał koniecznie zobaczyć co to. Oczywiście namierzyć właścicieli nie sposób.
Inny york zrobił kupę na środku plaży, a paniusia poszła sobie dalej..
Tylko wiecie, ludzie yorków się nie boją, ale jak już wbiega berneńczyk czy ONek, lata mokry między stołami, wszędzie zagląda, wbiega na dzieci, kładzie głowę na stolikach to już nie jest miło.. ON przebił wszystkich i najpierw zarzucił łapy mi na bar a później wbiegł na zaplecze.. Oczywiście nikogo to nie obchodziło.
Wcale, ale to wcale nie dziwię się, że ludzie mają o psiarzach takie a nie inne zdanie.

Dziś natomiast u mnie w mieście gościu poderżnął gardło samowyprowadzającemu się psu, który zaatakował jego psa.

Link to comment
Share on other sites

kochani mam dość - ludzie są podli!!! Mam spięcie z jedną sąsiadką mieszkającą w bramie obok mnie. Wczoraj wieczorem siedziałam z mężem na ogródku za domem, zaczęła się jak zwykle pyskówka z tą panienką i usłyszałam jedno zdanie, które mnie zwaliło z nóg!!!
" Ty s....ko nie wk....aj mnie, bo psów się pozbędziesz, rzucę mi na Twój ogród żarcie ze strychniną!!!" Słuchajcie gdyby nie jej mąż i mój pewnie wynikła by z tego niezła jatka!!! Jak bezczelnym można być to się w głowie nie mieści!!! Od wczoraj się nie uspokoiłam...

Link to comment
Share on other sites

Zgłoś te groźby.

U mnie poskutkowała informacja rzucona w powietrze do podsłuchującej wiedźmy zza płota, że jak jeszcze raz coś przefrunie w kierunku psów to nagram to i dostanie 1000zł mandatu za drażnienie psów, dojdzie zaśmiecanie itd. Wiedziała, że jestem zdolna do tego i bym to zrobiła.
Skończyło się chodzenie pod płotem i szczekanie do psów i nie spotkałam się już z przerzucaniem piachu czy kamyków nad płotem.
Stara wiedźma chodziła i drażniła się z psami przez dzielący posesje płot.
Ogólnie wredna, chora i podła stara baba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']kochani mam dość - ludzie są podli!!! Mam spięcie z jedną sąsiadką mieszkającą w bramie obok mnie. Wczoraj wieczorem siedziałam z mężem na ogródku za domem, zaczęła się jak zwykle pyskówka z tą panienką i usłyszałam jedno zdanie, które mnie zwaliło z nóg!!!
" Ty s....ko nie wk....aj mnie, bo psów się pozbędziesz, rzucę mi na Twój ogród żarcie ze strychniną!!!" Słuchajcie gdyby nie jej mąż i mój pewnie wynikła by z tego niezła jatka!!! Jak bezczelnym można być to się w głowie nie mieści!!! Od wczoraj się nie uspokoiłam...[/QUOTE]

dlaczego masz z nia spiecie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']kochani mam dość - ludzie są podli!!! Mam spięcie z jedną sąsiadką mieszkającą w bramie obok mnie. Wczoraj wieczorem siedziałam z mężem na ogródku za domem, zaczęła się jak zwykle pyskówka z tą panienką i usłyszałam jedno zdanie, które mnie zwaliło z nóg!!!
" Ty s....ko nie wk....aj mnie, bo psów się pozbędziesz, rzucę mi na Twój ogród żarcie ze strychniną!!!" Słuchajcie gdyby nie jej mąż i mój pewnie wynikła by z tego niezła jatka!!! Jak bezczelnym można być to się w głowie nie mieści!!! Od wczoraj się nie uspokoiłam...[/QUOTE]

Ja bym zadzwoniła do dzielnicowego żeby to zgłosić.

Link to comment
Share on other sites

wiecie co...

owszem, to jest dosyc bulwersujace, ale np. u mnie na osiedlu jest takie male rude gowno, ktore jak jest w miare pogoda, to siedzi w ogrodku i drze morde pod plotem. robi to cale dnie.

jak tylko mam otwarte okno, to go slysze.

drze jape jak ktos przechodzi, drze jape na samochody...zajmuje sie po prostu darciem mordy.

duzo razy slyszalam, jak jakis stary dziadzius mowil, ze ktos powinien to otruc i byloby z glowy.
szczerze mowiac nie dziwie sie ludziom, ze tak mowia.

moje psy, kiedy sa w ogrodzie, a sa tam bardzo rzadko, bo to jest ogrod wspolny i nie chce, zeby komus przeszkadzaly, to nie pozwalam im nawet zblizac sie do plotu.

gdybym miala swoj prywatny ogrod to nikt by nawet nie wiedzial, ze tam sa psy.
trzeba liczyc sie z tym, ze psy nie kazdy lubi i dla nas to sa nasze kochane pieseczki, a dla oibcych ludzi to srajace, szczekajace bydleta.

Link to comment
Share on other sites

A mnie właśnie szlag trafił. Poszłam z sucza na spacer. Zawsze jest na smyczy (10 m linka) i w kagańcu jak przechodzimy przez osiedla a na łące nad rzeką (mieszkam pod Wrocławiem) zciągam jej kaganiec. Widze, że idzie facet ze starszą ONką i trzema kundliszczami małymi (pies i dwie suki), więć biorę sucz na krótko i wracamy z łąki, bo te dwie małe zawsze startują do niej z zębami. oczywiście jedna nas zauważyła i z krzaków do mojej wyleciała. Moja posadziłam przy nodze i odganiam tamtą. Dre sie w niebogłosy co by facet (na oko na emeryturze już) zareagował. Zwracam mu uwagę, że ta mała znów do mojej z zębami wyskoczyła i żeby jakoś na to reagował, bo moja się wkońcu wkurzy i do tragedii dojdzie. Co usłyszałam od starszego Pana? "A przesadza Pani. Pani się cieszy, że tę dużą złapałem". Ręce i wszystko inne mi opadło. Facet oczywiście smyczy nie miał żadnej, ONke trzymał za obroże. Ale ONka akurat to łagodna i spokojna jest, co najwyżej podejdzie i obwącha.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']
Dziś natomiast u mnie w mieście gościu poderżnął gardło samowyprowadzającemu się psu, który zaatakował jego psa.[/QUOTE]

Ja zaczynam myśleć, że właścicielom samowyprowadzaczy o to chodzi! Pies im się znudził ale nie mają pomysłu, co zrobić. Nie uśpią, bo się boją reakcji weta. Nie wywiozą do lasu, bo może mają jakieś tam sumienie a może się boją, że ktoś psa znajdzie i będzie afera (albo nie mają samochodu....). Więc mają nadzieję, że pies zniknie - wpadnie pod samochód, zagryzie go inny pies itp, a oni będą mieli spokój... .

U mnie jest taki mocno wyrośniety mix teriera, którego pan non stop prowadza go luzem. 'Prowadza' to za dużo powiedziane, bo zazwyczaj widzę tylko psa. Pies jest mocno konfrontacyjny ale jest stary, więc jak go widze to zmieniam kierunek, bo moje dwa mogłyby mu zrobić krzywdę (on zawsze do nich startuje). Kiedyś jak go spotkałam akurat z właścicielem, wychodzili zza rogu, więc nie miałam jak odejść. Pies się rzuca na moje, ja swoje trzymam i odganiam psa a właściciel....stoi i gapi się, co będzie. Dosłownie miałam wrażenie,że on chciał, żeby się te moje orawie 80 kg rzuciło na jego 25.... . Nie zrobił absolutnie NIC, w koncu mi się udało odgonić agresora i odejść.

Moim zdaniem poderżnięcie gardła to przesada, gaz by chyba wystarczył zwłaszcza, że w Polsce legalny jest i prawdziwy gaz pieprzowy i gaz paraliżujacy. Ja chodzę z zabaweczką w sumie, bo żaden z w/w nie jest legalny w Norwegii, a i tak zazwyczaj działa.

Edited by strix
Link to comment
Share on other sites

[quote name='darunia-puma']kochani mam dość - ludzie są podli!!! Mam spięcie z jedną sąsiadką mieszkającą w bramie obok mnie. Wczoraj wieczorem siedziałam z mężem na ogródku za domem, zaczęła się jak zwykle pyskówka z tą panienką i usłyszałam jedno zdanie, które mnie zwaliło z nóg!!!
" Ty s....ko nie wk....aj mnie, bo psów się pozbędziesz, rzucę mi na Twój ogród żarcie ze strychniną!!!" Słuchajcie gdyby nie jej mąż i mój pewnie wynikła by z tego niezła jatka!!! Jak bezczelnym można być to się w głowie nie mieści!!! Od wczoraj się nie uspokoiłam...[/QUOTE]

Nagraj ją następnym razem.

Psa dość łatwo jest nauczyć niepodnoszenia jedzenia z ziemi. Wszystkie psy stróżujace i obronne się na to szkoli. Potrzebna jest obroża z wyzwalaczem kwasku cytrynowego albo na bardziej oporne osobniki obroża indukcyjna ale nastawiona na minimum (nie chodzi o sprawianie bólu tylko o zaskoczenie psa). Pomocnik (nie mąż) też się przyda. Pomocnik rzuca przez płot kiełbachę a w momencie jak pies do tego podchodzi Ty pilotem aktywujesz obrożę. Ważne jest, żeby to zrobić w odpowiednim momencie. Wszystkie kaukazy, któe znam były tak szkolone, zazwyczaj łapią to w jeden dzień a podobno rasa nie należy do najbardziej bystrych (z czym ja sie akurat nie zgadzam). I nie zostawiaj głodnych psów na zewnatrz, wtedy minimalizujesz szanse,że trening pójdzie w zapomnienie.

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam problem z sąsiadem, który uznał, ze moje psy się nudzą, jak są same, więc według relacji innych sąsiadów dzwonił wiecznie domofonem i pukał do naszych drzwi, a psy sie darły. Mamy akurat takie mieszkanie, że mozemy psy zamknąć w drugim końcu mieszkania, z dala od drzwi. Po drodze są jedne drzwi z zasuwką (specjalnie dla pieseczków) i jeszcze potem drugie. Domofon odłożony, więc nawet, jak psy sie drą, to po pierwsze nie niesie się po klatce, a po drugie nie słychać dzownienia i pukania. No kurde, ja wiem, ze to było drażnienie moich psów, ale facet jest w ogóle dramatyczny. Ma prawie 60 lat, nigdy nie pracował, żyje z wynajmowania mieszkania, które kupili mu rodzice, a mieszka z mamą. Kiedyś wyszło, ze robi nam zdjecia, jak chodzimy na spacery, ostatnio doprowadził do zamontowania znaku zakazu zatrzymywania i postoju pod moim blokiem, bo nie umie wyjeżdżać z garażu, na dachu mamy wyjca antygołębiowego, który na szczęście ostatnio się popsuł i przestał zawodzić. Ostatnio dopadł moją mamę i zaczął wypytywać, czy ja jej nie odwiedzam już w ogóle, bo widuje tylko moją młodszą siostrę. Zatkało go, jak mama mu powiedziała, ze ja teraz mało wychodzę (mam zakaz chodzenia, bo mi nogi puchną strasznie w ciąży, jestem w 39 tygodniu i jest ryzyko zatrucia ciążowego przy takiej opuchliźnie), ale mąż mnie do niej rano podwozi (sąsiad się obraził, ze go na ślub nie zaprosiliśmy...).
My mu nie grozimy policją, po prostu staramy się unikać wszelkich konfrontacji i nie dawać mu okazji do drażnienia psów i innych takich. Wiem, ileż można, ale tak chyba lepiej, niż iść z nim na noże. Oczywiście nie z każdym się da, ten akurat jest starym pierdołą, ja tam się cieszę, ze na nas nie nasyła straży miejskiej, ze psy szczekają, że parkujemy na postawionym przez niego zakazie itd. Z zakazem zresztą śmieszna sprawa, cały blok się podpisał pod podaniem o jego likwidację lub adnotację, ze nie dotyczy mieszkańców. Innego dojazdu do bloku u nas nie ma.

Link to comment
Share on other sites

Sybel, ale ten Twój sąsiad to mi wygląda na wariata, w miarę nieszkodliwego. Natomiast mściwa baba grożąca otruciem psów to już jest trochę inny kaliber. Przecież może je otruć jeśli się temu nie zapobiegnie....

Link to comment
Share on other sites

Ja się boję, że sąsiadowi z wiekiem walnie w stronę szkodliwości, jak zacznie na SM wydzwaniać, czy w ramach walki z gołębiami trutki na trawnikach wykładać... U nas były już fale otruć psów na osiedlu, tylko psiarze się dowiedzieli kto to, przyszli do domu faceta z pałkami i porozmawiali nieco inaczej. Gość nie ucierpiał, został solidnie nastraszony, ale od lat jest spokój. Inna sprawa, ze wtedy poszło wiele psów, było strasznie, ginęły też koty. Tylko nie dlatego, ze przeszkadzały, bo latały luzem, szczekały. Ginęły, bo sprawca to dozorca, a wtedy nie było jeszcze sprzątania psich kup i to przez kupy psy ginęły... To dopiero chore :|

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']wiecie co...

owszem, to jest dosyc bulwersujace, ale np. u mnie na osiedlu jest takie male rude gowno, ktore jak jest w miare pogoda, to siedzi w ogrodku i drze morde pod plotem. robi to cale dnie.

jak tylko mam otwarte okno, to go slysze.

drze jape jak ktos przechodzi, drze jape na samochody...zajmuje sie po prostu darciem mordy.

duzo razy slyszalam, jak jakis stary dziadzius mowil, ze ktos powinien to otruc i byloby z glowy.
szczerze mowiac nie dziwie sie ludziom, ze tak mowia.

moje psy, kiedy sa w ogrodzie, a sa tam bardzo rzadko, bo to jest ogrod wspolny i nie chce, zeby komus przeszkadzaly, to nie pozwalam im nawet zblizac sie do plotu.

gdybym miala swoj prywatny ogrod to nikt by nawet nie wiedzial, ze tam sa psy.
trzeba liczyc sie z tym, ze psy nie kazdy lubi i dla nas to sa nasze kochane pieseczki, a dla oibcych ludzi to srajace, szczekajace bydleta.[/QUOTE]

kara śmierci (i to w męczarniach) za darcie japy? i wy to ROZUMIECIE??? rozumiecie chorą logikę karania psa, a nie człowieka? kto odpowiada za kogo? kto tu jest homo sapiens sapiens, ja się pytam????

Link to comment
Share on other sites

Boże jak mi dzisiaj kobieta z bloku naprzeciwko podniosła ciśnienie.
Idę sobie z swoim psem po trawniku obok tegoż bloku, trawnik bez tabliczki, żadne kwiatki nie rosną a trawa zasuszona (raczej staram się nie wpuszczać psa w trawniki zadbane bo domyślam się że ktoś o nie dba i żółte plamy po sikach to nie jest coś co go ucieszy:lol:).
Młoda zatrzymuje się i zaczyna robić kupę, więc grzecznie wyciągam woreczki. I w takiej sytuacji z woreczkami w ręce słyszę głos babsztyla z balkonu za mną żeby mój pies srał gdzie indziej niż pod jej balkonem (pomijając ze pod balkonem to nie było). Więc grzecznie odpowiadam że przecież posprzątam i na dowód potrząsam woreczkami które właśnie trzymam. Na co kobieta że ją to g**** obchodzi, pod jej balkonem ma nie srać.
Co ja będę dyskutować z troglodytą. Pokiwałam głową, posprzątałam i poszłam sobie.
Ktoś mi może powiedzieć gdzie ma się załatwiać w takim mąć razie mój pies kiedy praktycznie każdy skrawek zieleni w centrum jest pod czyimś balkonem? Mam na każde siku latać do lasu czy co?

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...