Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='LadyS']Jak dobrze, że jednak dzieli nas granica państwa :roll: To jest dopiero chamskie, jak obca osoba podchodzi i twierdzi, że wie lepiej, co robić ze swoim psem - regularnie mnie nachodzi taka pani, która próbuje rzucić się szczupakiem na mojego psa i odpiąć go ze smyczy, bo on taki biedny, ze wcale nie chodzi luzem..[/QUOTE]
Przeczytaj ze zrozumieniem moj post.
Po drugie jezeli ktos sie zneca nad zwierzetami nie wolno udawac,ze sie niewidzi i glowe odwraca.
Znam takiego do ktorego mowilam "dlaczego pan bije i szarpie psa"dostalam odpowiedz ze "to jes moj pies wiem co robie i moge go nawet zabic ,bo on jest moj"
Nie naleze do tych co akceptuje osoby co sie znecaja i te co robia duzy luk zeby sie narazacTe osoby co odwracaja glowy zachowuja sie po chamsku w stosunku zwierzat w potrzebie,bo kazdy wlasciciel nie opiekun psa mysli ,ze moze wszystko ze swoim psem robic ,ze wszystkie rozumy pojadl.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']Przeczytaj ze zrozumieniem moj post.
Po drugie jezeli ktos sie zneca nad zwierzetami nie wolno udawac,ze sie niewidzi i glowe odwraca.
Znam takiego do ktorego mowilam "dlaczego pan bije i szarpie psa"dostalam odpowiedz ze "to jes moj pies wiem co robie i moge go nawet zabic ,bo on jest moj"
Nie naleze do tych co akceptuje osoby co sie znecaja i te co robia duzy luk zeby sie narazacTe osoby co odwracaja glowy zachowuja sie po chamsku w stosunku zwierzat w potrzebie,bo kazdy wlasciciel nie opiekun psa mysli ,ze moze wszystko ze swoim psem robic ,ze wszystkie rozumy pojadl.[/QUOTE]

Ale prowadzenie psa na kolczatce nijak nie ma się do znęcania, szczególnie, gdy kolczatka jest stosowana prawidłowo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']....bo zuz poznalam w Polsce tzw.bahowiryste co swoimi metodami ponizal psy krzyczal .,ze pies byl wiecej strachliwy jak przed udaniem sie do jego domu.Pozniej poznalam szkole psia w ktorej czynili rozne rzeczy,ale nie powiem bo moze stwierdzicie ,ze to normalne tj .kojce ,budy,a dla mnie to byl horor,wiec od 10 lat znam kilka szkol co dzialaja skutecznie ,konsekwentnie bez przemocy i jedna bahowiorystke co pracuje bez uzycia nawet podniesionego glosu.jest super.Stad np mojej mama owczarek reaguje na gesty i jest grzeczny jak baranek a uu tego bahiowiorysty to raz byl chodzacym szkieletem ,bal sie wlasnego cienia,itd ten bahiowiorysta dalej meczy zwierzeta.[/QUOTE]

Nie bardzo rozumiem, co jakiś krzyczący i znęcający się nad zwierzętami idiota ma wspólnego z metodami opartymi na konsekwencji, jezyku ciała i wynagradzaniu porządanych zachowań oraz korygowaniu zachowań nieporządanych? Psu nie stanie się krzywda jeśli rozumie słowo 'nie'. Ponadto pies reaguje właśnie na ton głosu a nie na to, co się mówi, więc akurat nieużywanie głosu to pozbawianie siebie bardzo użytecznego narzędzia (nie mam tu na myśli wrzasku bynajmniej).

Chyba, że rozumujesz na zasadzie czarne-białe, więc popadasz z jednej skrajności w drugą. Fajnie, że Twojej mamy owczarek reaguje na takie metody, ale są psy, którym praca z człowiekiem sprawia średnią satysfakcję i które muszą znać granice. Owczarki niemieckie są zaś jedną z łatwiejszych w prowadzeniu ras, wbrew temu, co się powszechnie sądzi, bo lubią pracę z człowiekiem i łatwo się angażują. Spróbuj 100% pozytywu z rzucającym się na psy owczarkiem kaukaskim albo rotkiem (czy tez jakimkolwiek psem o dominujacej psychice i predyspozycjach do obrony terytorium przy braku woli do pracy z człowiekiem), zobaczymy, jak daleko zajdziesz :) Chyba, że uważasz, że takie psy mają być uśpione, bo nie reagują na pozytyw... .

Co do szkolenia psów agresywnych na placu, o którym piszesz, to akurat tak się składa, że szkolenie na placu to pierwsza faza całego procesu. Ostatnią fazą jest faza rozproszenia czyli sprawdzenia, czego nauczyliśmy psa w środowisku naturalnym. I wtedy właśnie wychodzi, jak zawodne są metody 100% pozytywne. Bo zwyczajnie nie ma możliwości skorygowania psa, który decyduje się zignorować znaną sobie komendę.

Nie ma jednej metody, która działa na wszystkie psy i to jest podstawowa zasada obowiązujaca w behawiorystyce. 100% pozytywni sądzą, że jak ich metoda nie działa, to winny jest pies i stąd epidemia usypiania psów na Zachodzie. Jeśli ktoś sądzi, że jedna metoda zawsze działa, to w ogóle nie powinien trzymać psów. Mądry behawiorysta zna wszystkie metody i dobiera je do psa a nie usiłuje wpasować psa w jedyną metodę, którą zna.

[quote name='xxxx52']
Po drugie jezeli ktos sie zneca nad zwierzetami nie wolno udawac,ze sie niewidzi i glowe odwraca.
[/QUOTE]

Jak to mówią, [I]practise what you preach[/I]. Jeśli ten behawiorysta dalej się zneca nad psami to dlaczego nie zawiadomisz odpowiednich organów?

Edited by strix
Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']Przeczytaj ze zrozumieniem moj post.
[/QUOTE]

Abstrahując już od tematu, to powyższa czynność jest bardzo trudna do wykonania, bo ja na przykład połowy z Twoich postów nie jestem w stanie zrozumieć. Ja rozumiem, że jako mieszkająca za granicą PL masz "prawo" do pewnych błędów, uproszczeń, naleciałości obcojęzycznych, ale żeby aż tak? :roll:

Poza tym, każdy, kto ma olej w głowie wie, że nie ma jednej, najlepszej, i właściwej metody na wszystkie psy świata. Jedyna Najlepsza Metoda nie istnieje, bo każdy pies jest inny, choć mechanizmy działania, myślenia, podejmowania decyzji niby podobne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Faktycznie, lepiej nie "torturować" dławikiem; lepiej pozwolić psu ciągnąć na zwykłej obroży, aż uszkodzi sobie tchawicę... Albo jak fika do innych psów, to całe życie prowadzać go na smyczy i w kagańcu, i mówić, że on biedny tak ma...
Osoby które tak skrajnie wypowiadają się o tego typu pomocach szkoleniowych, chyba po prostu nigdy w życiu nie miały okazji zobaczyć na czym polega ich prawidłowe stosowanie - tylko wkręcają sobie jakieś opowieści rodem z horroru, że dławik jest po to, żeby psa dusić, aż siny język mu na wierzch wyjdzie, a OE służy do kopania prądem, aż pies narobi pod siebie :mdleje:[/QUOTE]
wiesz bylybys bezrobotna w psich szkolach bo tych narzedzi nie wolno w dobrych szkolach stosowac.za uzywanie obrozy elek bys nbyla podana do sadu.
ostano otrzymalam suczke ze schroniska zaliczona do agresywnych .Pracownicy schroniska wyciagneli ja z klatki na petle dusila sie miala oczy na zewnartz siny jezyk nie mogla po zdjeciu petli pare godzin przyjsc do siebie.jest u mnie juz 3 tygodnie ,pies zyje bezstresowo ,i pokazuje tylko najlepsza strone swoje psychiki.Chodzi bez smyczy ,przychodzi na zawolanie zgadza sie z innymi psami i kotami.Ani razu nie mialam potrzeby zeby uzyc podniesiony glos.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Abstrahując już od tematu, to powyższa czynność jest bardzo trudna do wykonania, bo ja na przykład połowy z Twoich postów nie jestem w stanie zrozumieć. Ja rozumiem, że jako mieszkająca za granicą PL masz "prawo" do pewnych błędów, uproszczeń, naleciałości obcojęzycznych, ale żeby aż tak? :roll:

Poza tym, każdy, kto ma olej w głowie wie, że nie ma jednej, najlepszej, i właściwej metody na wszystkie psy świata. Jedyna Najlepsza Metoda nie istnieje, bo każdy pies jest inny, choć mechanizmy działania, myślenia, podejmowania decyzji niby podobne.[/QUOTE]
a jednak mozna ,jak widzisz hi hi
najlepiej omijaj moje posty przedluzysz swoje zycie ochocho

Link to comment
Share on other sites

Ta, też mnie kiedyś napadła baba na spacerze, akurat szłam z dalmatyńczykiem, który zobaczył innego psa i postanowił go zlikwidować. Był w obroży i na halterze, więc nie przemielił tamtego psa, tylko usiadł na komendę. Baba się na mnie wydarła, ze ona jest z TOZu (wątpię) i mi psa odbierze. Zamknęła się, jak na nią ryknęłam, ze było działać, jak pies był bezdomny i chory, a nie teraz się szasta, jak pies jest pod opieką, wyleczony, wykastrowany i uczony życia we w miarę cywilizowany sposób. Jakoś zabrakło jej argumentów.

Xxxx52, zainstaluj sobie mozillę firefox w wersji polskiej, popoprawia Ci choć połowę błędów, to może da sie Twoje posty zrozumieć. Na razie tylko się domyślamy i strzelamy, o co też może chodzić w Twoich wypowiedziach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']wiesz bylybys bezrobotna w psich szkolach bo tych narzedzi nie wolno w dobrych szkolach stosowac.za uzywanie obrozy elek bys nbyla podana do sadu.
ostano otrzymalam suczke ze schroniska zaliczona do agresywnych .Pracownicy schroniska wyciagneli ja z klatki na petle dusila sie miala oczy na zewnartz siny jezyk nie mogla po zdjeciu petli pare godzin przyjsc do siebie.jest u mnie juz 3 tygodnie ,pies zyje bezstresowo ,i pokazuje tylko najlepsza strone swoje psychiki.Chodzi bez smyczy ,przychodzi na zawolanie zgadza sie z innymi psami i kotami.Ani razu nie mialam potrzeby zeby uzyc podniesiony glos.[/QUOTE]

To, że w schroniskach czasem pracują idioci, to nie znaczy, że wszelka awersja w stosunku do psa powinna być karana więzieniem :roll:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]u mnie juz 3 tygodnie ,pies zyje bezstresowo ,i pokazuje tylko najlepsza strone swoje psychiki.Chodzi bez smyczy ,przychodzi na zawolanie zgadza sie z innymi psami i kotami.Ani razu nie mialam potrzeby zeby uzyc podniesiony glos.[/COLOR][/QUOTE]
przepraszam że jestem upierdliwa ale w takim razie co stosowałaś na suczce? Wyłapywałaś grzeczne zachowania i nagroda(smak) czy jak?
np: jak za zakrętu wyłania się pies którego nasz chce zjeść to co? siad ? a jak nie siada? moj w takich chwilach parówkę wypluwał a komendę znał doskonale tylko nie w głowie bylo mu jej wykonanie. Dopiero po uspokajaniach siłowych(w sensie np. "ręcznym usadzeniu psa" ) opanowywał się na tyle że mogłam mu dac smaka albo zabawic piłką.

Jak wyjaśnić psu że rzucanie się na innego psa jest złe?

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']wiesz bylybys bezrobotna w psich szkolach bo tych narzedzi nie wolno w dobrych szkolach stosowac.za uzywanie obrozy elek bys nbyla podana do sadu.
ostano otrzymalam suczke ze schroniska zaliczona do agresywnych .Pracownicy schroniska wyciagneli ja z klatki na petle dusila sie miala oczy na zewnartz siny jezyk nie mogla po zdjeciu petli pare godzin przyjsc do siebie.jest u mnie juz 3 tygodnie ,pies zyje bezstresowo ,i pokazuje tylko najlepsza strone swoje psychiki.Chodzi bez smyczy ,przychodzi na zawolanie zgadza sie z innymi psami i kotami.Ani razu nie mialam potrzeby zeby uzyc podniesiony glos.[/QUOTE]

Ja już dawno zrezygnowałam z pomysłu szkolenia cudzych psów, bo jestem mało odporna na kontakty z kretynami (dwunożnymi oczywiście) ;) Pracuję więc z rozgarniętymi ludźmi, i psami własnymi, czasem znajomych, na efekty nie narzekam. Do Niemiec (dobrze pamiętam gdzie siedzisz?) emigrować nie zamierzam.
To że nie musiałaś podnosić głosu, żeby wypracować coś z zastraszonym psem akurat mnie nie dziwi - gorzej pewnie by szło z rozbisurmanionym domowym samczykiem w wieku 2-3 lat, którego bardziej od Twojego niuniania i smakołyków interesowałoby pokazanie psu sąsiadów gdzie raki zimują, i wyrwanie Ci łokci ze stawów przy okazji, za pomocą tej jedynej słusznej, skórzanej obróżki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xxxx52']Chodzi bez smyczy ,przychodzi na zawolanie zgadza sie z innymi psami i kotami.Ani razu nie mialam potrzeby zeby uzyc podniesiony glos.[/QUOTE]
ciekawe czy też byś ją luzem puszczała, jakby na zawołanie nie przychodziła i była agresywna w stosunku do innych psów czy kotów:roll:

Link to comment
Share on other sites

sybel - moja przyjaciółka urodziła ze dwa lata temu. i tak łaziłyśmy na spacery, ja ze psami, ona ze dzieciem - i oczywiście dużo rozmów o dziecku, no, może wtedy jeszcze nie o wychowaniu (teraz już tak), ale o zachowaniu, mechanizmach itd - i żebyście wiedziały zarówno pewne mechanizmy zachowań, zwłaszcza tych malutkich dzieci, np rocznych, jak i zasady wychowania - bardzo analogiczne z psimi. co chwilę, jak mi opowiadała o róznych rzeczach z dzieciami związanymi, to ja wykrzykiwałam: no co ty?! zupełnie, jak z psami!

więc ja nie wiem, czy analogii nie da się przeprowadzić. analogii, a nie znaku równości.

a co do metod pozytywnych, awersyjnych i innych:

pewna szefowa pewnej fundacji opowiadał mi kiedyś o psie, ktorego miała pod opieką - wracał dwa razy z adopcji, bo korygował państwa za nieodpowiednie w jego mniemaniu zachowania. korekcja była zębami. więc jak trzecia rodzina zapałała chęcią adopcji delikwenta, to miała opory, ale złamała się i go wydała. i jak pies pierwszy raz kicnął do nich chcąc cos tam wymusić - dostał gazetą w tyłek. i jakby ktoś wcisnał guzik. pies się słucha, zero agresji, zero dominacji względem ludzi. zwyczajnie - rozbisurmaniony był, żadnej korekty. pierwszy, który korektę zastosował (chocby i to była gazeta) wprawił psa w stan szoku poznawczego ;-). i zadziałało.

Link to comment
Share on other sites

Jakbym chciała na moich psach 100% pozytyw stosować to najpierw wszystko by wyczyniały a później jadły :). W nagrodę, że zechciały posłuchać co pani mówi.
Moja ok. 4 kg suczka potrafi rzucić się przez siatkę na psa w typie cc, kupę mięśni.
Jakbym chciała jej smaczka podawać to bym stała i czekała aż jej się znudzi, z zaraza jest zaciekła.

Link to comment
Share on other sites

Ehhh, brak wyobraźni rodziców mnie przeraża i zaskakuje za każdym razem. Myślałam, że już nic mnie nie zdziwi.
Idę sobie na spacerek z 2 psami, łącznie na smyczach 60 kg zwierzyny, grzecznie idącej przy nodze. Zza zakrętu wyłaniają się dwie dziewczynki +/- 12 lat, obok nich leci owczarek niemiecki. Owczar oczywiście na mnie, w poważaniu ma wołania dziewczynki, ja się usiłuję szybko oddalić z pola rażenia.. Dziewuszka psa złapała, ale... Pies przeciągnął dziecko przez ulicę, robił co chciał, nie potrafiła go utrzymać na smyczy.. Brakowało tylko, żeby przewrócił tę nieszczęsną wyprowadzaczkę i przeciągnął ją brzuchem po asfalcie... I gdzie tu odpowiedzialność ze strony rodziców? Jak można pozwolić dziecku spacerować ze zwierzęciem, nad którym WCALE nie panuje?

Link to comment
Share on other sites

Dziś miałam przedsmak tego, o czym tutaj czasami piszą ludzie, którzy mają problemowe psy. Na osiedlu mamy kilka takich, w tym czarny spaniel, który rzuca się na wszystko, co do niego podchodzi. Właściciele są starsi i pewnie nie pracują z psem, ale zachowują się odpowiedzialnie - pies jest zasmyczony, schodzą z drogi i generalnie coś tam do tego psa przemawiają - w każdym razie ja się z nimi mijam bez problemu. Wyszłam dziś zza zakrętu prosto na nich i widzę, że pan się miota z rzucającym się psem, a pies rzuca się, bo dookoła nich biega inny pies, z prędkością światła, w kółko, i w kółko, tuż przed tym szarżującym spanielem ale tak, żeby go zębami nie dosięgnął. Okazało się, że to młoda suczka, 6-miesięczna - zobaczyła nas, więc zostawiła na chwilę spaniela i przybiegła do nas. Mój pies jednak jej się nie spodobał, nie warczał, nie szczekał i nie szalał - to spaniel ją kręcił, więc do niego wróciła i znowu to samo. Wszystkiemu przyglądali się właściciele suczki, młodzi ludzie, małżeństwo z dzieckiem. Przykro było patrzeć, jak starszy pan męczy się z tym swoim spanielem, ale ich to jakoś nie wzruszało - nie zrobili zupełnie nic. Zapewne dlatego, że trudno było przekrzyczeć jazgot spaniela, pani od suczki zwróciła się do mnie, że to młode i że nic nie zrobi. Na co mówię - w porządku, może ona nie zrobi, ale ten pies może ją w końcu dopaść i pokiereszować. No i mi się dostał komentarz, mi, choć stałam z grzecznym psem - że rany, już żadnej wolności, tylko smycz i smycz :roll: Po co się w ogóle do mnie odzywała? Miałam się uśmiechnąć i powiedzieć - ale fajnie bawi się pani suczka? Żal mi tego pana od spaniela.

Link to comment
Share on other sites

Miałam dziś podobną sytuację - duży, ok. 30 kg pies zaczepiał taką staruteńką sunię, co to krok za krokiem, spacerkiem sobie chodzi po dworze z właścicielką. Zaczepiał też Jaxa, ale Jaxowi w to graj, a tamta biedna się bała, uciekała,a nie miała jak, bo już niesprawna, a pani też starsza i nie mogła jej obronić... Aż mi było głupio i szkoda, w końcu zawołałam tego psa i przekierowałam jego uwagę na nas, żeby pani mogła pójść - zauważyła moje starania i się uśmiechnęła, facet nic sobie z tego nie robił :roll:

Link to comment
Share on other sites

[B]iskra_wroc[/B] w sobotę miałam podobną sytuację. Całe szczęście byłam wtedy bez psa.
Stałam sobie z koleżanką przy dość ruchliwej ulicy i czekałam na pozostałą grupę przyjaciół. Nagle, ni stąd ni zowąd otoczyła nas grupka psów w typie bordera, collaka, onka, parę burków i jakaś kundlica z wyciągniętymi cycuchami... Psy niesfornie biegną wprost na mnie, a za nimi dzieci, na oko 10latki. Na moje srogie spojrzenie (kocham psy, ale bez przesady), zaczęły biegać po chodniku i ulicy między samochodami, by złapać swoje psy... :roll: Chłopaczek, w pogoni za swoim uroczym kundlem w typie collaka omal nie wpadł pod samochód. Widząc, że nadal stoję i blada, z przerażeniem przyglądam się całej tej scence, zaczął się gęsto tłumaczyć, że pies zerwał się ze sznura, służącego za smycz. No, tak... dopiero wtedy zauważyłam, że pies na szyi ma przywiązany zwykły sznurek (sic!), bez żadnej obroży ani nic... Ot, sznur z pętelką na końcu :shake: Kiedy już stado zostało złapane, beztroska gromadka dzieci i ich psów (samych czworonogów było z 6! i to wszystkie duże!) poszła dalej. To, że zaraz znowu im się psy wyrwały już wolę nie komentować... :roll: Ja się naprawdę cieszę, że dzieci swoje łańcuchowe psy wyprowadzają na spacery, ale teraz nasuwa się pytanie gdzie są rodzice tych dzieci? Czy oni nie mają po kolei w głowie i nie widzą, że te psy ważą więcej niż same dzieci? A gdyby coś się stało? Gdyby dzieci wpadły pod samochód albo jakiś pies ich stado zaatakował?

Od paru dni zastanawiam się też czy naprawdę nastały czasy bezmózgowia? Jak kiedyś psy były trzymane na łańcuchu, tak teraz służą za żywe maskotki. Jeden z sąsiadów, posiadający trzy małe córki ma od niedawna słodkiego szczyla. Nie byłoby w tym nic dziwnego ani nietypowego, gdyby nie fakt, że ten pies nie jest traktowany jak pies. Ilekroć przechodzę koło jego domu widzę jak ten biedny szczeniak jest noszony przez dzieci, przytulany tak, że aż oczy wręcz wychodzą mu z orbit, a co dzisiaj zobaczyłam to mnie całkiem zmroziło... dziecko podrzucało tego szczeniaka! :shake: Chciałam porozmawiać o tym z jego rodzicami, ale jak dzisiaj wieczorem zobaczyłam to, że mamuśka dzieci wzięła tego szczeniaka, przytuliła bardzo mocno do piersi i zajęła go całować to po prostu zrobiło mi się żal psa... Kompletnie odjęło mi mowę... Teraz nie myślę o czym innym jak o tym, co zrobić by tej beztroskiej rodzinie przemówić do rozsądku? Przecież do podchodzi pod znęcanie się nad psem... tyle, że z... miłości (?). :shake:

Link to comment
Share on other sites

Od jakiegoś czasu spotkam się może nie z chamstwem ale z co najmniej dziwnym (dla mnie ) zachowaniem. Mam 9-cio miesięcznego labradora i codziennie wędrujemy sobie nad wodę by młody popływał. Nad Wisłą często <praktycznie codziennie> spotkamy chłopaka także z labradorką tylko już dorosłą i w porównaniu z moim bardzo drobną i małą. Pewnego razu Atos wybiegł z wody i polecał jak strzała pod górę... ja za nim - on wyczuł tę suczkę i podbiegł się przywitać - więc ja szybko za nim, przepraszam kolesia - strasznie się zdziwił, że przepraszam więc dałam się Atosowi chwilę pobawić no ale jak zobaczyłam jak ta zabawa wygląda (był strasznie natarczywy, brutalny-ciągle sunię przewracał i prawie po niej skakał:mad:) złapałam go za fraki - pana przeprosiłam i się zabrałam zła na młodego... Następnego dnia także ich spotkaliśmy ale nie pozwoliłam Atosowi podejść - pan podszedł do nas i sytuacja się powtórzyła - także przeprosiłam faceta na co on mi odpowiedział, że nie ma za co bo te psy takie są:crazyeye:.... następny dzień dokładnie taka sama sytuacja - pan znowu mi odpowiedział, że nie mam za co przepraszać bo one takie są.... Dodam, że mój pies z żadnym innym psem tak nie postępuje - bawi się ładnie, uznaje 'wyższość' starszych psów z rówieśnikami bawi się wręcz idealnie - nie przewraca, nie tarmosi... Nie chcę by tak traktował jakiegokolwiek psa dlatego zawsze tego faceta przepraszam i natychmiast go zabieram - nie rozumiem tylko postawy właściciela suki - po co do nas podchodzi i dlaczego uważa, że poniewieranie jego suką jest czymś normalnym??:shake:

Link to comment
Share on other sites

filo, ja raz takiego małego podbiegacza za futro zaniosłam do właścicieli - psa bolało, więc skojarzy że zaczepianie innych psów to nic fajnego, pani bała się odezwać bo na smyczy miałam 45kg owczarka niemieckiego w wielkim kagańcu, a pani o kuli (ledwo szła, ciężko jej było w ogóle odgonić podbiegacza) ze swoją sunią (nie agresywną, ale nie potrafiącą się obronić, taka starowinka) podreptały dalej ;)

Albo ja mam ostatnio takiego farta albo ludzie w Pruszczu coraz bardziej cywilizowani, spacery to przyjemność, nawet jak spotykamy inne psy, wszystkie odwoływane za w czasu, pytanie czy można się przywitać, chwila witania i każdy idzie w swoją stronę - coraz bardziej się cieszę że niedługo w Pruszczu zamieszkam na stałe :)


a suka broni się?

Lenny(10kg) lubi jak Ares (45kg lab) wbije go w ziemię czy przeturla z górki... taki dziwny mój pudels, Ares też lubi jak go Lenny za skórę wyszarpie czy po nim poskacze.
Psy się uwielbiają, lubią się razem bawić i kiedy któryś jest odciągany drugi przylatuje żeby go do zabawy zaciągnąć - kiedyś interweniowaliśmy, teraz psy robią co chcą, jak któryś jest za ostry to drugi piszczy, wtedy siła zabawy jest zmniejszana ;) ale wygląda to potwornie agresywnie i brutalni ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']Ehhh, brak wyobraźni rodziców mnie przeraża i zaskakuje za każdym razem. Myślałam, że już nic mnie nie zdziwi.
Idę sobie na spacerek z 2 psami, łącznie na smyczach 60 kg zwierzyny, grzecznie idącej przy nodze. Zza zakrętu wyłaniają się dwie dziewczynki +/- 12 lat, obok nich leci owczarek niemiecki. Owczar oczywiście na mnie, w poważaniu ma wołania dziewczynki, ja się usiłuję szybko oddalić z pola rażenia.. Dziewuszka psa złapała, ale... Pies przeciągnął dziecko przez ulicę, robił co chciał, nie potrafiła go utrzymać na smyczy.. Brakowało tylko, żeby przewrócił tę nieszczęsną wyprowadzaczkę i przeciągnął ją brzuchem po asfalcie... I gdzie tu odpowiedzialność ze strony rodziców? Jak można pozwolić dziecku spacerować ze zwierzęciem, nad którym WCALE nie panuje?[/QUOTE]

na moim poprzednim osiedlu jedna dziewczynka wyprowadzała ONka. była to suka, moja miała wtedy jakoś pół roku... no i tamta rzuciła jej się do gardła, złapała ją zębami. gdybym nie miała psa na smyczy, to by zwiał...
efekt? nienawidzi dziś wszystkich ONków, a że nie jest potulnym pieskiem, to muszę pilnować by nie było awantury :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Chciałam Wam podziękować. Właśnie pozbawiłyście mnie wyrzutów sumienia, że czasem ryknę na psa "Mikra, do jasnej cholery, przestań drzeć mordę!". Ile można słuchać jazgotu? Sucz uwielbia ignorować łagodniejsze polecenia... ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...