Jump to content
Dogomania

Niunia_Zolzunia

Members
  • Posts

    147
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Niunia_Zolzunia

  1. Witam, Prosze o doradzenie dobrego weterynarza z Warszawy - obecny jakos do nas nie przemawia, problem sie nasila i brak jakichkolwiek dokladniejszych wskazan. Generalnie problemy sa dwa - Suka rottweiler 5 letnia, po sterylce (obumarla ciaza wpadka). Gojenie przebieglo bez problemow, wszystko ok. Jakies 2miesiace temu (+-) zaobserwowalismy zgrubienie na sutku tylnim i wyciek krwi. Weterynarz - nakazana obserwacja. Po ok 2 tygodniach syt sie nie zmienila - doszedl wyciek z drugiego sutka, krew + cos brazowego (wg nas wyglada jak ropa). Wyciskane delikatnie pomaga - stwardnienie sie zmniejsza i wycieku samoistnego nie ma przez 2-3 dni. Kolejna wizyta u weta - antybiotyk. Nie pomoglo - doszedl 3 sutek z wyciekiem. Wet kaze obserwowac, wyraznie uwaza ze nie ma powodu do paniki - nie okresla tez CO TO jest. Czy ktos z Was sie z tym spotkal? Ma jakas sugestie?? Moze poradzic kompetentnego weta do ktorego z tym sie udac?? Drugi problem zaobserwowany dzisiaj - naokolo lewego oka wyrazne wylysienie z takimi jakby krostami - mi sie to kojarzy z czyms pomiedzy wlasnie krostami a pogryzieniem przez komara - takich "babli" jest ok 7. Dziekuje z gory za wszystkie rady.
  2. [quote name='badmasi']Ma prawo mi się nie podobać ale nie ugryzę tego dziecka. Jestem raczej spokojnym człowiekiem i reaguję tylko wtedy gdy to jest konieczne. Tak jak sytuacja z wczoraj -kobieta uderzyła mojego psa bo śmiał obwąchać się z jej psem, czy to oznacza, że powinnam uderzyć również jej psa? Niunia-Zolzunia- czy na pewno demonstrowanie przemocy dziecku to właściwa droga?[/QUOTE] Demonstrowanie przemocy przy dziecu w jakiejkolwiek formie jest zle....ale... gdziez ja zademonstrowalam przemoc?? Zrobilam to samo co zrobila Pani - z usmiechem dotknelam policzka i tiutiajac powiedzialam dokladnie to co ona:) To Pani sie zbulwesowala bo ja caly czas anie nie podnioslam glosu ani nie uzylam sily!! Odpowiadajac Pani tez zrobilam to spokojnie wiec sorry ale nie widze przemocy.
  3. Takie samo podejscie mam, moje pies moja wlasnosc. Nie podchodze do obcych dzieci i nie miziam, nie wchodze komus obcemu do samochodu ... i tego samego oczekuje. A tak offtopujac - jak moja corka miala jakies 8 miesiecy w sklepie podeszla do nas pani i lapiac mala za policzek cwierka "tiu tiu jaki dzidzius". Zdebialam. Nie znam osoby, nie zycze sobie zebymi dziecka dotykala. Niewiele myslac zrobilam Pani dokladnie to co ona malej, zlapalam za policzek i "tiu tiu jaka pani". Obrazila sie ze jak ja smiem... zapytalam dokladnie o to samo i nastapil FOCH z przytupem i odejscie z gniewnym parskaniem;)
  4. NIenawidze podbiegaczy bezsmyczowych:/ Moj pies niestety jest agresywny do psów - taki juz do nas trafil, pracujemy nad tym i uadlo sie osiagnac to ze da sie minac innego psa w miare spokojnie - postep nas cieszyl, ruszylo sie cos , udalo - bedzie tylko lepiej.... Nie bedzie:/Zaczynamy od nowa:( Chodzimy na spacery w miejsca gdzie nawet psiarze sie nie zapedzaja raczej - zeby mial szanse sie wybiegac. Z jednej strony nasyp i krzaki, z drugiej jakies stare magazyny. Siedza tam non stop zule wiec ludzi to nie zacheca do spacerow, bo zaczepiaja itd - nas zostawiaja w spokoju bo wiadomo - pies morderca;) wiec nam to nie przeszkadza. No i dzisiaj poszlismy wlasnie tam. Juz dochodzilismy na miejsce, ja w swietnym humorku i z planami zeby pocwiczyc posluszenstwo - gdy nagle podbiegl od tylu jamnikowaty pies (nie slyszalam go kompletnie) i zlapal Borgana za tylna lape:/ Borgan stanal deba, odwinal sie wsciekle - jakims cudem utrzymalam ale przejechalam sie za nim kawalek po trawie. No i po spacerku, po cwiczeniu bo juz byl strasznie zdenerwowany, zreszta lapa bolala go wyraznie:/ Powrot do domu koszmar bo kazdy pies to potencjalny wrog wiec polujemy i pokazujemy zeby:( Tyle pracy poszlo na marne:(
  5. [quote name='Iza.']A tak apropo dzieci głaszczących/ dotykających psy. Mam nieco inne zdanie niż większość tu zgromadzonych, Uważam, że moja w tym głowa by nauczyć psa tak, że w żadnym wypadku nie powinien reagować agresją. Powiem że wręcz lubię chodzić w skupiska ludzi, żeby moje psy były głaskane, dotykane. Starsza suka już tak jest nauczona, że po prostu siada, a każdy może jej zajrzeć dosłownie wszędzie. Mały cały czas się jeszcze uczy, ale postępy są, co prawda nie wszyscy mu się jeszcze podobają, niektórych się trochę boi, ale myślę, że przyjdzie z czasem, ze i tą całą resztę pokocha.[/QUOTE] Super ze taka ci sie trafila, ale co zrobic jesli pies tak jak nasza mopsia boi sie, uchyla i chowa?? Nie ugryzie, co to to nie, ale w imie czego mam pozwalac na takie stresowanie psa??Nie zycze sobie , mam prawo - to moj pies i moja wlasnosc i jak w przypadku kazdej wlasnosci prywatnej trzeba zapytac jesli chce sie dotknac. Drugi pies - rottweiler tez dziecka nie ruszy, jest z dzieckiem wychowany (ok, dzieckiem nauczonym ze psa sie nie szturcha, nie szarpie itd, ale jednak dzieckiem ktore biega krzyczy i ma glupie pomysly) lubi dzieci i nie wykazuje agresji, ale... Kiedys pozwalalismy na podejscie tyle ze poglaskanie w wykonaniu niektorych dzieci bylo wsadzeniem palca w oko, pociagnieciem za uszy itp szturchniecie patykiem tez sie zdarzylo - wiec wolimy do tego nie dopuszczac bo w koncu, kiedys moze sie zdarzyc ze psa na tyle zaboli ze zareaguje. Moze nie ugryzie, ale warknie i wtedy to bedzie MOJA wina a nie tego kto szarpnal, szturchnal itd. Kolejna sprawa, jak jeszcze pozwalalismy podchodzic zdarzylo sie ze podbiegl chlopiec na oko 8 letni. Poglaskal, poklepal - ok, super. I zaczal skakac:) A jak on to i pies bo sie rozbawil (ot 10 miesieczny szczeniak) Zachaczyl lapa o ramie dziecka i zadrapal - awantura byla taka ze glowa mala - bo uszkodzil dziecko:/ Wiec powtorze - wole w ogole nie pozwolic podejsc niz stresowac siebie i psy. To nie sa zabawki i tyle.
  6. A my dzisiaj mielismy nadspodziewanie mile spacerki:) Tylko ze 3 razy sie zirytowalismy wiec prawie w ogole:) Z rotkiem spotkalismy dalmatynke i goldena - obu wlascicieli zlapalo psy i udalo sie bez awantury minac mimo ze nasz agresor. Potem juz prawie pod klatka czekalam na corke - obok stanela pani tak ok 60 lat i patrzy - ocho, mysle sobie, bedzie draka ze pies morderca (czyli standardowa sytuacja) - a tu niespodziewanie pani zaczela ze sliczny, ze ona lubi rottki i zna itd. Zatkalo mnie z wrazenia, na odchodnym podziekowalam;) Przy rottku nikt nie probuje podchodzic i glaskac, psy zazwyczaj tez sa szybko zabierane (inna sprawa ze jak widze podbiegacza to kategorycznie zabrania zadam a po moim widac ze poluje). Natomiast zirytowalam sie na spacerku z corka i jej mopsikiem. Nasza mopsia jest strasznie malutka - ledwie 4kg mimo ze dorosla. I budzi niesamowita chec tiutania, glaskania, podbiegania itd - do tego boi sie gwaltownie wyciagnietej nad glowe dloni (niewazne dziecko czy dorosly) i obcych psow. Najpierw wpadlismy na ppseudojamnika (duuuzy byl) lecacego do nas pelnym pedem - mopsia malo mi sie nie zabila o nogi. Potem corka poszla na plac zabaw a ja sobie siedzialam z psem na trawniku ok 20 m dalej (z psem na plac nie wchodzimy) - trawnik baaaaaaardzo duzy, siedze daleko od chodnika, teoretycznie nikomu nie wadze:/ Najpierw przybieglo dziecko na oko 2 lata i lapki do psa, mala sie boi i uchyla - babcia spacerkiem za dzieckiem:/ Powiedzialam ze pies ma grzybice - odeszli. Nie minelo 5 minut - mloda mama z dzieckiem, zobaczyli nas i co? I prosto na nas poglaskac:( Bez pytania czy mozna dziecko podlatuje i wyciaga lapki a mama nic:/Ja psa na kolana i znowu - grzybica, zabrala. Przy czym wydawala sie oburzona ze wychodze na spacer z chorym psem;) Moja corka (9lat) NIGDY nie podchodzi do obcych psow - jesli juz jakis wywrze na niej wrazenie to podchodzi do wlasciciela, pyta czy mozna, i delikatnie poglaszcze. Nie lubie podbiegajacych dzieci, tiutiajacych doroslych itd Moj pies, moja wlasnosc - wypadaloby sie chociaz zapytac.
  7. My jesli morze to Piaski - mla miescina , z psami nas zawsze przyjmowali - duzo lasow wiec mozna polazic, plaze niezbyt zaludnione i mozna znalezc kawalek dla siebie. Jedyny problem to dziki ktore sie notorycznie spotyka na spacerach - oswojone dziki:)
  8. A co w sytuacji jesli mamy suke hodowlana i kryjemy a przydomka jeszcze nie ma?? (pytam teoretycznie z ciekawosci) Jest mozliwosc zeby miec szczeniaki a nie miec przydomka i mimo to zeby mialy rodowod????
  9. [quote name='ElMan'] Acha i teraz rozumiesz Niunia dlaczego nie mieszka u mnie Gaja?? chociaz mnie na nia stac by bylo?? mimo ze zdecydowanie mnie na nia namawialas?? a z tego co wiem nie mam lepszych warunkow od Kotti mieszkaniowych[/quote] Nie bede w przeciwienstwie do Ciebie zasmiecac watku wycieczkami osobistymi, napisalam Ci na gg - owszem masz lepsze warunki, chociazby dlatego ze Ciebie STAC na to ... EOT
  10. Ja powiem tak - owszem, uswiadomienie nie jest WIEDZA, ale... Kotti WIEDZIALA ze to pies ze schronu, dluuuga rozmowa byla przekonywana ze jej NIE STAC na psa z potencjalnymi problemami w ogole kwestia wzgledna jest to czy ja stac bo i najzdrowszy pies (co powtorze) moze zachorowac i co wtedy?? Skoro ktos nie ma 50 zl na przeswietlenie? Elman, ja wiem ze problem dotyka Ciebie osobiscie, ale szczerze mowiac nie zaprzeczysz jesli zamierzasz byc uczciwy w osadach ze Kotti byla uprzedzana i wiedziala z czym moze sie liczyc. Nie zaprzeczysz takze ze warunkow finansowych i mieszkaniowych na psa nie ma. I nie zaprzeczysz ze za zwierze sie jest odpowiedzialnym, niewazne czy jest u nas 1 dzien czy 10 lat...to nie ma znaczenia...to nie zabawka ... decyzja o wzieciu powinna byc bardzo starannie przemyslana. To nie moze byc impuls - bo chce psa i juz ... a tak bylo w tym wypadku i temu tez nie zaprzeczysz!! Od tego jestesmy ludzmi, od tego mamy rozum zeby zastanowic sie jesli trzeba i 50 razy, przeliczyc swoje pieniadze, przemyslec na wszystkie strony i dopiero potem podejmowac swiadoma, rozsadna decyzje. Pies ze schroniska jest zawsze w duzej mierze niewiadoma - jesli nie problemy zdrowotne, mogly wyniknac problemy natury psychicznej czy jakiekolwiek inne i z tym nalezy sie liczyc. I powtorze jeszcze raz - jest odpowiedzialna za tego psa i za swoje decyzje jako dorosly czlowiek!! Skoro popelnila blad co kazdemu moze sie zdarzyc, niech da minimum czyli DT do znalezienia domu sunieczce... niech nie skazuje jej na schron w swieta ...
  11. ElMan - zgoda najwazniejszy jest dom dla suni, ale... Kotti wiedziala przed adopcja ze ze srodkami finansowymi jest u niej bardzo krucho, byla uprzedzana wbrew temu co pisze ze z psem ze schroniska moga byc klopoty zdrowotne!! wiec nie pisz prosze kotti ze ty nie wiedzialas i ze cie nikt nie uprzedzil o potencjalnych klopotach!! Poza tym to samo moze sie zdarzyc z kazdym psem, nawet najzdrowszym, a w schornisku ciezko jest czasem wylapac chorobe, szczegolnie jesli sunieczka przebywala w kojcu i malo sie poruszala. Wzielas psa dorosolego, o nieznanej przeszlosci, nie majac funduszy na nawet podstawoiwe leczenie?? Nie majac stabilizacji mieszkaniowej? I zgadzam sie z Pamela, powinnas uprzedzic wolontariuszy i pracownikow ze Ciebie nie stac na wydanie 100 zl na leczenie psa i co do swojej sytuacji mieszkaniowej. Problem bo tesciowa ma kota? To nie jedzic ie na swieta do tesciowej ew zalatwcie Suni opieke na ten czas - to sie nazywa odpowiedzialnosc za zwierze!! Wzielas ja mimo ostrzezen ze nie masz na to warunkow i ze te problemy moga wystapic - teraz jej nalezy sie od Ciebie chociaz minimum!! Czyli nie oddanie do schronu ale danie DT na tyle ile potrzeba!!
  12. [quote name='Ania-tygrysiczka']Dabrowka,ja pisalam o kastracji a Iza nie odzywala sie w tym temacie,zbywala milczeniem.quote] Wiesz Aniu, to juz naprawde zaczyna byc zenujace, Iza dzwonila do ciebie wielokrotnie, pisala eski, byla z Toba w stalym kontakcie... Zalatw to z Iza bezposrednio, bo to co robisz to bicie piany i histeria. A nic nie da, tylko zniechecisz Ize i jej znajoma do pomocy, bo ZMUSIC do niczego ich nie mozesz. One chca pomoc, chca dolozyc, poczuwaja sie, ale one podchodza jak dorosle osoby, ty ...coz... To co pisalas Izie, ze ty tego nie przezyjesz, ze ty skazalas Rudiego na smierc, to naprawde coz.... dziecinne patrzac na sprawe tak ze nikt sie NIE WYMIGUJE od pomocy. Pomijam jeszcze jedna sprawe, ktorej tutaj nie bede wyciagac, ale... ja bym sie Aniu opanowala i jak dorosly czlowiek bezposrednio z Iza zastanowila jak to zalatwic zeby bylo jak najlepiej dla psa!!
  13. [quote name='Ania-tygrysiczka']Hmmm dziwne jest to co piszesz,a wlasciwie nie dziwne bo Iza to twoja przyjaciolka. Prawda jest taka ze to ona jest teraz odpowiedzialna za Rudiego.Niezaleznie co sie wydarzylo.A Rudi nigdy do zadnych zwierzat nie byl agresywny,moze to stres spowodowal. Teraz najwazniejsze jest zeby umiescic psine w bezpiecznym miejscu tzn.albo w hotelu kolo Radomia,albo w hotelu w Olsztynie.[/quote] Nie dziwne mimo ze Iza jest moja przyjaciolka> Popelnila blad, ale uczciwie sie do tego przyznaje...i to nalezy docenic. Nie byl agresywny, poczul sie pewniej i jest - tak bywa i to nie raz. Kota ledwo sie udalo iratowac, oko straci, w sumie nie do konca wiadomo czy przezyje. I czy Aniu Iza kiedykolwiek powiedziala ze chce Rudiego wyrzucic?? NIE, sama zaproponowala ze jesli nie bedzie transportu to odwiezie go do hotelu i tydzien pobytu pokryje od razu, nie mowila tez nic ze nie pomoze w kosztach transportu. Nie pisz wybiorczo, badz uczciwa wzgledem siebie i innych forumowiczow a takze Izy ktora na biezaco informowala Cie o sytuacji. Jakos wtedy rad nie udzielalas. Kazalas kastrowac, ale to nie zawsze pomaga i doskonale o tym wiesz. Jak dla mnie EOT bo zaczyna to wygladac jak przepychanka w piaskownicy a ja za duza dziewczynka na to jestem.
  14. [quote name='red']Jeśli chodzi o koszty transportu powiedz tym ludziom, żeby niestety sfinansowali. Najwyżej yorka kupią za miesiąc.[/quote] Zenujace, jakby chcieli Yorka to nie boj sie, stac ich od reki, ale to normalni ludzie, nie poradzili sobie. A chyba w tym wszystkim chodzi o to zeby i pies z ludzmi i ludzie z psem byli szczesliwi a nie jedna strona sie meczyla....
  15. Ja czytam i czytam i mi sie wlosy jeza co Wy wypisujecie. Ania nie pisze wszystkiego, a w kazdym razie pisze tak, jak pasuje jej. Robicie z Izy potwora, a sytuacja jest skrajnie inna. Iza chciala i chce pomoc psu. Bynajmniej nie powiedziala ze nie pomoze finansowo. Rudi wykazuje duza agresje do reszty zwierzat, on nie "ugryzl" lekko tego kota tylko prawie zagryzl. Nie kaza go zabierac natychmiast tylko mowia ze nie sa w stanie dac mu tego co potrzebuje!! Ludzie, opanujcie sie... Iza nie moze sie zalogowac zeby napisac swoje stanowisko. Wiec ja jej udostepnie moj login i wtedy bedzie sie mogla wypowiadac.... Macie watpliwosci?? Zapytajcie jej sami a nie krzyczycie. To Ania jako osoba znajaca sie powinna przewidziec ze moga byc problemy. Nie kazda adopcja jest udana i dobrze o tym wiecie. Tu Iza chce pomoc, codziennie sie kontaktuje z Ania, od poczatku mowila jakie sa problemy.... nikt nie mowi o wyrzuceniu psa, o oddaniu byle gdzie.... Czasami jestescie okrutne niestety... przykre to.... Dla was jest tylko czarne albo biale a swiat tak nie wyglada...
  16. Iza caly czas szuka!! Chodza z latarkami - Iza jest zrozpaczona.... Na pewno sie nie podda i bedzie szukala dalej. Na szczescie zdjecia Rudiego sa - bedzie mozna plakaty porozwieszac... Trzymajcie kciuki jaknajmocniej:placz:
  17. Aniu, jest chetny domek na Rudego... baaaardzo dobry domek.... okolice Olsztyna. Moglby ewentualnie jechac z Miskiem...jak sie z Toba bezposrednio kontaktowac?
  18. Już nieaktualne. Dziękuję bardzo serdecznie wszystkim za pomoc.
  19. Wklejam post Charciary: Witajcie, chciałabym prosić Was o pomoc w odnalezieniu mojego greyhounda Stefanka (Bokamaro KENSINGTON). Stefanek w sobotę wieczorem na spacerze zerwał się z obroży - musiał coś zobaczyć i za "tym czymś" pobiegł.. Nie ma go do tej pory. Ciągle objeżdżamy okoliczne wiochy, są ogłoszenia z dopiskiem o nagrodzie, pytamy ludzi. Powiadomiona policja, myśliwi z tamtych okolic (zagwarantowali, że nikt Stefanka nie odstrzeli), dałam ogłoszenie do lokalnej prasy (wyjdzie dopiero w czwartek), poroznosiłam ogłoszenia po mieście, była informacja w radio. Byliśmy w schronisku i u leśniczego. Jutro jest dzień targowy, więc na rynku też pójdzie ogłoszenie. Jutro też pojedziemy do Skierniewic do Nadleśnictwa prosić o pomoc Straż Leśną. Kilka razy dziennie jeździmy w miejsce, z którego wystartował, ale nie było go tam, nie ma żadnych śladów. Podpowiedzcie proszę, co jeszcze mogę zrobić. Może macie jakichś znajomych w okolicach Łowicza. Najbardziej prawdopodobne miejsca, gdzie może sie błąkać, to Otolice, Ostrów, Jastrzębia, Dąbkowice, Guźnia i wszystko co dookoła. [IMG]http://img60.imageshack.us/img60/2416/zdjecieow2.jpg[/IMG]
  20. Mam nadzieje ze nie posunie sie do trucia, aczkolwiek wiem ze celowo je drazni jak sa na podworku. Natomist pytanie moje jest takie: co musze miec "w porzadku" zeby nie mogla sie przyczepic i nic zdzialac oprocz gadania.
  21. My mieszkamy w domku, jak nas nie ma - psy sa zawsze zamkniete w domu. Kilka razy sprawdzalam wyjezdzajac i wracajac cicho - psy nie szczekaja. Nawet jak wychodze nie szczekaja i jest cisza. Raz specjalnie wyszlam a kolega podszedl i draznil przez drzwi - szczekaly, ale slyszalne to byloo w odleglosci ok 2m od domu, dalej nie, wiec nie moze jej to przeszkadzac. Moim zdaniem to czysta zlosliwosc z jej strony.
  22. One chodza na spacery poza teren. Ale pewnie ze zdarzy sie na podworku. Zlewam szlauchem i jak napisalam wg znajomych wcale nie czuc. A ona sie bardzo czepia np o szczekanie - pomijam fakt ze jej pies na lancuchu bardziej szczeka, niz moje.
  23. Mamy problem z sasiadka. Mamy 6 psow - 3 duze, 3 male. Mieszkaja w domu, na podworko sa wypuszczane, ale nie maja stalego wyjscia. No i wlasnie, na podworku na pewno troche czuc psami, bo mimo sprzatania mocz czuc, ale bez przesady. Znajomi przychodzac twierdza ze nie czuc. A sasiadce przeszkadza wszystko. Twierdzi ze smierdzi. Ze szczekaja. No szczekaja, ale bez przesady, nie non stop - jesli ktos przechodzi, to tak, a poza tym spokojnie sobie chodza/leza itd. Poza tym pies szczeka - to normalne. Dzisiaj wypuscilismy psy na wieczorne bieganie. Ok, na poczatku chwile szczekaly - jakies 2 minuty, potem "zajely sie swoimi sprawami". A sasiadka zaczela krzyczec przez okno ze mamy zabrac to obrzydliwe stado, ze ona zrobi porzadek z tym itd. No i wlasnie, co wlasciwie ona nam moze zrobic?? Co my powinnismy zrobic zeby nie mogla sie przyczepic do nas?? Zaznaczam ze psy rzeczywiscie mieszkaja w domu i na podworko wychodza na powiedzmy 30 minut pobiegac, nie sa tam non stop.
×
×
  • Create New...