Jump to content
Dogomania

Czy zdążę mieć jeszcze dom i kochającego człowieka? Ależ tak - moim domem już na zawsze jest dom malagos :):):)


Tola

Recommended Posts

8 godzin temu, irenas napisał:

Uj! Raja to niebezpieczne i jadowite zwierzę, o ile się nie mylę. Czyli płaszczka. A także wysoko opodatkowana ludność, kolejka po śląsku, pogardliwa nazwa dla chrześcijanina w osmańskiej Turcji czy wulgarne określenie damskich organów płciowych po hiszpańsku (po polsku krótkie słowo na c). Pamiętacie Wasze uwagi na temat psotnej Psotki? A jak zapeszycie i będzie miała kiepską resztę życia przez to imię? Może bezpieczniej jednak zostawić Dianę? Wiem, że ktoś wygrał licytację, ale pewno nie sprawdził, co to znaczy. Imię to jednak ważna rzecz.

220px-Spotted_Eagle_Ray_%28Aetobatus_narinari%292.jpg

No i masz babo placek. Jedno krótkie, zdawałoby się niewinne, słówko - a tyle znaczeń! Irenasku, masz za dużo słowników w domu... albo w internecie!

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Raya - Diana pozdrawia z samego rana :)

kolejna noc przespana spokojnie. Coraz sprawniej wychodzi nam pilotowanie i kierowanie ruchem - co na dwór, co do kuchni, co dostaje śniadanie teraz, co za chwilkę. Zdarza się coraz częściej wzajemnie mijanie kota i Dianki, obwąchiwanie, machanie ogonem - właściwie prawie zgoda, dopóki kot nie ruszy się. Wtedy jest chęć gonienia, i ten chrobot pazurów o panele wywołuje podniecenie i strach - kot ucieka, reszta psów zaczyna szczekać, Dianę trzeba przytrzymać za obrożę czy smycz.

Link to comment
Share on other sites

Raya, Raja, Diana... a nowy właściciel i tak nazwie ją Misia, albo Perełka albo jakoś tak... Pamiętam, jak moja Mama uparła się, żeby wielkiego, pięknego donka nazwać Misio. No i był Misio, chociaż ja chciałam wołać na niego Tango, bo kocham te rytmy. 

Link to comment
Share on other sites

Co nowego u Dianoraji? Przeczytałam na wątku Pyzy, że podejrzewacie ją o niedosłuch i z tego powodu dystansowanie się od rzeczywistości. Miejmy nadzieję, że to tylko początkowa rezerwa wobec przecież bardzo niedawnej poprawy losu i jak uwierzy, że to już tak na zawsze, to się otworzy i stanie bardziej kontaktowa. Głuchy pies to wielki problem, absolutnie tego  Wam nie życzę, dość macie zajęć na co dzień. Czasami zostaje resztka słuchu, która pozwala słyszeć ultradźwięki, wtedy jedynym ratunkiem jest specjalny gwizdek, ale i tak trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby psu zastąpić uszy. Trzymam kciuki, żeby obawy okazały się niesłuszne!

Link to comment
Share on other sites

Rano wyszłam z psami, Tomek tez się kręcił przy samochodzie przed domem. Taka wielka radość Rai z tego powodu, ze jest pańcio, że zagadał do psa, że przytulił, że poklepał po grzbiecie! Wtedy radosna gonitwa z Pyzą, kręcenie kółek po śniegu, zaczepianie Pyzy łapą! Pies dwa tygodnie temu a pies dziś to dwa różne osobniki!

Ciekawe, co powie Raya na Kenię, jak przyjedzie? (na razie się nie zapowiada, ale na pewno w któryś weekend wpadnie z Anią i chłopcami)

Na jutro planujemy kontrolę w Makowie z uszami.

Link to comment
Share on other sites

co do gluchoty: pewnie zalezy czy nas zna (zwyczaje) - co nie jest przypadkiem  tej ONeczki, ale wg mnie gluchy pies dobrze sobie radzi

jesli pies widzi (na starosc pada sluch i wzrok) to obserwacja czlowieka / /ruchow zastepuje mu sluch, pb jest w syt. naglych-  tutaj ten kotek, ale zafiksowany pies i tak pewno nie bedzie sluchal komend (glosowych)

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, helli napisał:

co do gluchoty: pewnie zalezy czy nas zna (zwyczaje) - co nie jest przypadkiem  tej ONeczki, ale wg mnie gluchy pies dobrze sobie radzi

jesli pies widzi (na starosc pada sluch i wzrok) to obserwacja czlowieka / /ruchow zastepuje mu sluch, pb jest w syt. naglych-  tutaj ten kotek, ale zafiksowany pies i tak pewno nie bedzie sluchal komend (glosowych)

Problem jest wtedy, kiedy głuchy, lub przygłuchy pies na przykład się oddali i nie zauważy, z której strony pańcia/pańcio się podziała/podział. Miałam tak z Dziunią, która straciła mnie z oczu i zupełnie nie wiedziała, co ma robić, a jest tylko odrobinę przygłucha jak na razie (mam nadzieję, że gorzej nie będzie). Na szczęście, ja ją widziałam i nic złego się nie stało. A głuchy i ślepy pies to już zupełny dramat. Dla obu stron.

Link to comment
Share on other sites

Diana słyszy gwizd, głośniejsze zawołanie, klaskanie w dłonie. Całkiem głucha to ona nie jest :)

Gorzej z Zulką, ale sobie dobrze radzi mając za przewodniczkę Nusię - w końcu są nierozłączne od 10 lat. Zulki nie mogę dowołać się, jak idziemy na spacer - wychodzi na dwór wtedy, jak Nusia szczeka pod drzwiami, wtedy człapie z naszej sypialni i kieruje się do wyjścia.

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, malagos napisał:

Za głaski ślicznie dziękujemy! Za kasiorkę także, już podaję nr konta :)

Dzięki :) Najpóźniej jutro przeleję kasiorkę :) Mam nadzieję, że brakująca kwota zdąży pojawić się na koncie :) Jeśli nie, to doślę w terminie późniejszym.

Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, elik napisał:

Dzięki :) Najpóźniej jutro przeleję kasiorkę :) Mam nadzieję, że brakująca kwota zdąży pojawić się na koncie :) Jeśli nie, to doślę w terminie późniejszym.

Wpłynęły już wszystkie pieniądze i kaska w kwocie 362 zł poleciała na podane konto. 

Bardzo proszę Małgosiu o potwierdzenie na wątku

 

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj wpłynęły pieniądze z bazarku imiennego made in elik - 362 zł

oraz od Mattilu dla Pyzy i Rayki 209,40 zł - z tego 100 zł przeznaczam dla Pyzy, zostaje 109,40 zł :)

nie wiem, co powiedzieć, więc - serdeczne dzięki, jesteście niesamowite, Dziewczyny!!

Zaraz dopisuję do finansów na 3 stronie wątku, do pierwszego mojego posta.

Bylismy w Makowie na kontroli uszu - piesa została pochwalona (i my też...) za ładny wygląd, śliczną sierść, ładny zapach (he, he) i takie normalne psie zachowanie - machanie ogonkiem, ruchliwy nochalek. Waży 29 kg - to chyba zasługa większej ilości ruchu, niż w schronisku, bo Pyza nie daje jej się na spacerkach nudzić :). Uszy obejrzane otoskopem, na ekranie laptopa - lewe już ok, prawe jeszcze "zaśniedziałe". Pani dr Magda pobrała wymaz, nie ma świerzbowca (wtedy też był zaledwie 1 w polu widzenia). Zmieniała lek (zapomniałam na jaki...) i Tomek już wieczorem zamówił go w hurtowni.

Pani nie chciała pieniędzy, wizyta była gratis :)

To tylko odliczam od funduszy na paliwo dla Tomka 20 zł za 50 km drogi.

Moje dwie babinki...Nusia starsza o dobre kilka lat:

22.jpg

24.jpg

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...