Jump to content
Dogomania

~Terierkowaty nieduży Rudzik, piesek po wypadku- ma swoją kanapę :)


Recommended Posts

No to tak. Pani Magda wróciła PKSem do Warszawy. Umówiłyśmy się na konkretną decyzję - tak czy nie. W poniedziałek Tomek jedzie do Warszawy, potem do Poznania - może zawieźć Rudzika i zrobić od razu wizytę pa. Pani się tylko trochę boi, jak Rudzik zachowa się w mieście, autobusie, tramwaju (nie ma samochodu),a le nawet do pracy psa może czasem wziąć. ale jak nie damy mu szansy, to się nie dowiemy.

Ja to bym chciała, by Rudzik do niej trafił.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, Marysia O. napisał:

Czyli kciuków jeszcze nie puszczamy :) A kiedy Pani ma podjąć ostateczną decyzję (oprócz tego, że przed poniedziałkiem ;))?

Ostatnim dniem przed poniedziałkiem jest już dzisiejsza niedziela. Malagosiu, oby Twój trud nie poszedł na marne. Mocno trzymam kciuki !

Link to comment
Share on other sites

To może ja zacytuję e-maila od pani Magdy:

Pani Małgosiu, na początku bardzo dziękuję za takie przyjęcie mnie w piątek. Wspaniali z Państwa ludzie tacy otwarci, dobrzy i dowcipni, bardzo dobrze się bawiłam. Rudzikiem jestem urzeczona wszystko w nim jest takie jak być powinno. Właśnie tak sobie go wyobrażałam, jako sympatyczne, wdzięczne psisko, jest taki jaki powinien być mój psiak :)  Zawsze sobie myślałam, że jak już podejmę decyzję o piesku , będzie to piesek ze schroniska. nie kupiony, że dam dom jakiemuś nieszczęśnikowi, który już ma swoja niekoniecznie radosna historie.

Dużo myślałam przez ten weekend i potrzebuję chyba jeszcze troszkę czasu na podjęcie takiej decyzji, w sensie nie decyzji o Rudziku, bo On jest fantastyczny, a decyzji o piesku. Nie chce działać pochopnie i pod wpływem impulsu, chociaż jak się patrzy na Rudzika to nie sposób się powstrzymać. Chcę podjąć odpowiedzialną decyzje, bo to jednak żywe zwierzątko, które swoje przeszło. Zaczęłam się nagle zastanawiać czy stworze mu te odpowiednie warunki i czy pomimo chęci uda mi się znaleźć czas by nad nim pracować. Nie chcę mieć psa dlatego, bo inni maja i to jest fajne.. zupełnie się tym nie kieruje.. po prostu uważam, że jak ktoś mam możliwość i kocha zwierzaki i może pomóc, to powinien.
tak jak pisałam na wstępie potrzebuję więcej czasu na podjęcie tej decyzji, dlatego liczę, że nie pogniewają się na mnie Państwo i że mogę pozostać z Panią w kontakcie, w ogóle, a przede wszystkim w sprawie Rudzika.
 
No to tyle.
Dowiem się o koszt kastracji i jak tylko Tomek wróci z Poznania, to ruszamy z odjajczeniem. A Rudzika wycałowałam -  nie żeby się cieszyła, ale.....
 
Link to comment
Share on other sites

Powiedzcie mi, jakie są Wasze doświadczenia  z psami znaczącymi teren? Czy kastracja, nawet w wieku późnym, pomaga na te problemy?

Już dawno miałam o to zapytać. Rudzik podsikuje nadal w domu - chwila mojej nieuwagi i zaznaczony róg kanapy, palma w pokoju, a nawet sama kanapa - zjadł na niej smaczek, podniósł nogę, siknął na oparcie i sobie poszedł. Jak widzę, że obwąchuje coś, to zwracam mu uwagę i nie ma kłopotu. Ale praktycznie nie ma dnia, bym nie wycierała jego zaznaczeń. Mieszka z nami od kwietnia!

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry :)

Mail bardzo ładny i taki "niedzisiejszy", ale też uważam, że domu z tego dla Rudzika nie będzie...

Jeśli chodzi o znaczenie - kastracja może pomóc, ale z pewnością nie od razu. Pomógłby dom bez innych psiaków, bo moim zdaniem Rudzik nie tyle znaczy teren, co pokazuje swoją "wyższość" nad resztą stada. A przynajmniej tak mu się wydaje ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mój Fredzio sika na wszystko co nowe. Kastracja nic nie pomogła. To zależy chyba od charakteru psa. Psy mocne raczej nie sikają. Słabe psychicznie w ten sposób chcą chyba wzmocnić swoją pozycję. Może kiedy Rudzik będzie jedynym psem w domu nie będzie musiał zaznaczać swojego terenu.

Link to comment
Share on other sites

Też mam poczucie, że z tego domu nic nie będzie. Szkoda ale widocznie kudełek musi jeszcze poczekać. Trzymam kciuki, żeby znaczenie ustało po kastracji aczkolwiek jeśli jest mocno "zakorzenione" to może być ciężko. Ale bądźmy dobrej myśli ;)

Przy okazji. Bardzo przepraszam za spam ale potrzebuję Waszej pomocy, tym razem tylko pośrednio dotyczącej psiaków :) Zerknijcie proszę w wolnej chwili na wątek: http://www.dogomania.com/forum/topic/337342

Link to comment
Share on other sites

Rudzik wczoraj dzielnie zniósł operację, po godzinie już wracalismy do domu. W samochodzie w tamtą stronę jechał w miarę dobrze, pod koniec jazdy niecierpliwił się trochę i chciał wysiadać. Z powrotem leżał i tylko wzdychał, biedaczek. W domu juz ożywiony, podchodził do Tomka, do mnie, ogonkiem machał. Wieczorem byliśmy na siusianku, grzecznie wrócił na swoje posłanie i spał do rana. Zjadł sniadanie, przeszedł się z nami do sadu i poszedł spać.

Wczoraj - słuchajcie, słuchajcie, były 2 telefony o Rudziolka!

Jeden, z Katowic. Fajna kobieta, sympatyczna, ale "czy wy dowozicie psy?" trochę mnie zniecheciło. Jak nie dowozimy (co to za słowo, swoja drogą...), to pani jednak poszuka pieska bliżej.

I drugi, akurat jak czekaliśmy w lecznicy na Rudzika, pani z Warszawy, z 5-letnią córeczką, też brzmiało fajnie. Powiedziała, że pogada z mężem i do nas przyjadą.

Nie czekam, ale może....?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...