Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Na działkach robotniczych moja ciotka i jej sąsiedzi w kółko sypią trutki na ślimaki, rozpylają też takie antygrzybowe, na mrówki, na mszyce... Psy i koty cały czas się tam kręcą i naprawdę nigdy żaden tego nie ruszył. Ani jeden nie zginął z tego powodu (koty tam tłuką gołębiarze, trują, mordują, puszczają na nie pitt bulle, ale dowodów na skur... nie mamy ;( ). Może to świństwo było "doprawione" do smaku? Bo chyba psy tego zwykle ot tak nie zżerają?
Co do zabawek, lateksowe są słabe, kupiłam żabę za kilkadziesiąt złotych, po kwadransie Felek chodził z jej głową w pysku, a reszta leżała w strzępach luzem. Sznurki po dwóch dniach żucia czasem pleśnieją, a pleśń bywa toksyczna. Maskotką może się udławić. Jedyne naprawdę skuteczne zabawki, które dotychczas nie uległy niszczycielskiej sile szczęk moich Chłopaków to piłki lanki i gumowe, lite kółka. Ale taka piłka jest ciężka i jak za mocno sięodbije i pies to złapie, to się boję, że zęby powybija...

  • Replies 177
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Znowu się żrecie? :shake:

Co do zabawek... no... chyba zależy jakiego sie ma psa. Ja mam zabawkożercę pancernego :oops: i nie raz i nie dwa kupska były nafaszerowane dziwną zawartoscią, ale pies cały i zdrowy. Gdybym miała mniej odpornego, to juz by było niefajnie (mowa o Krze, ona m. in. pogryzła butelke z domestosem i szkło z rozbitego słoika-psu nic nie było, a ja miałam atak nerwicy, jak zwymiotowała 7-cm kawał grubego szkła). Niestety uczymy się na swoich błędach, a i tak wszystkiego w życiu nie przewidzimy... i mówienie, ze ktos nie powinien mieć psa, bo pozwolił pogryźć zabawkę z lateksu jest więcej niż głupie. Piłki też sa niebezpieczne, daje się że w "Moim psie" było o psie, który się udusił piłeczką...


.co do pszenicy, bywa dodawana do trutki, chyba w celu wabienia.

Tak, owszem trutka na ślimaki może psa zabić. Człowieka też, jakby zeżarł. Dla kotów zaś jest szczególnie niebezpieczna bo jakoś atrakcyjna smakowo, niektóre koty będą jej szukać i zjadać.
Niestety nie zdajemy sobie sprawy jak wiele pozornie "zwykłych" substancji może zabić nasze zwierzęta. Ot- płyn do chłodnic, bardzo atrakcyjny dla kotów (smakuje im słodko). Niektóre herbicydy zawieraja arsen. A popularne włosy anielskie, którymi koty i szczenięta lubią się bawić mogą je zabić, bo oplątują sie wewnątrz jelit, kaleczą je i powoduja zrosty, a na rtg nie są widoczne. Ile osób o tym wie?

W tym przypadku rozmowa z toksykologiem wskazuje faktycznie na truciznę na ślimaki lub inny środek ochrony roślin, zawierajacy związki fosfoorganiczne (bo niektóre zwierają co insze- metaldehyd).
Całkiem mozliwe, ze ktos wymieszał ten środek z jakimś jedzeniem...


A dla przypomnienia dla niedowiarków, którzy uważają że powszechnie dostępne środki są bezpieczne - smutny wątek:

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/f78/piksi-mikroskopijne-malenstwo-juz-w-swoim-domku-teraz-z-aniolami-68337/index11.html?highlight=piksi[/URL]

Posted

Nie zamierzam nikogo bronic, ale jak tu już wcześniej napisano, niektóre wpisy są przesadzone.

Jeśli z powodu zeżartej zabawki ludzie nie powinni mieć psów......to tak z 78% społeczeństwa nie powinno mieć dzieci. Bo się potrafią oparzyć, palec drzwiami odciąć ( moje własne dziecko), pomysłowość dzieci nie zna granic. Naturalnie, ze trzeba mieć oczy wokoł głowy - ale zaręczam nie zawsze to wystarcza.

Co do psów, kotów - kotka znajomych umierała z powodu wykradzionej torebki foliowej z szynką. Zjadała, torebka wrosła w jelito.
Obryziony konar ( drzazgi) też moze przebić ściankę jelita. Tak podchodząc do sprawy dochodzimy do jakiejś paranoi......

Posted

[quote name='Sybel']Na działkach robotniczych moja ciotka i jej sąsiedzi w kółko sypią trutki na ślimaki, rozpylają też takie antygrzybowe, na mrówki, na mszyce... Może to świństwo było "doprawione" do smaku? Bo chyba psy tego zwykle ot tak nie zżerają? [/quote]

Jak najbardziej zżerają, niestety. Nowofundlandka moich rodziców została uratowana w ostatniej dosłownie chwili (kroplówki etc.) właśnie po skonsumowaniu większej ilości trutki na ślimaki. Trutkę wysypał mój dziadek (wówczas ponad 90 lat) nie informując o tym nikogo z domowników... Gonda pracowicie pozbierała te granulki z grządek i wciągnęła...

Posted

[quote name='Wet-siostra'] Taka zielona plastikowo-gumowa kość...Skutecznie i po kawałku ją pożerała,mimo mych zakazów.....[/quote]

No co wy dziewczyny...a gdzie ja napisałam że pies nie może sie bawić zabawką. Sama mam 2 psy i pełen kosz rupieci do zabawy dla nich ale jeśli widze że coś jest uszkodzone - a tym samym niebezpieczne to od razu wyrzucam.
Siostra-wet pisze że ,,pożerała ją po kawałku, mimo jej zakazów '' - a to juz kompletnie nieodpowiedzialne.......

Posted

Becia, naprawdę uważasz, że wobec tego, co się stało trzeba jeszcze katować Wet Siostrę tą gumową kością? Ja myślę, że Tęczowy Most to nie miejsce na takie połajanki :shake:

Posted

Czasu się nie cofnie, psom życia nie przywróci...
Ale Wet-siostro, tego nie rób, proszę...
[url=http://www.petsitter.pl/opiekun.php?id=a44a20559]PetSitter.pl //\\ SERWIS OPIEKI NAD ZWIERZETAMI[/url]

Posted

Nie umię skanować...Jeśli ktoś chce,niech mi poda adres na PW-prześlę ksero...Tego jest zbyt dużo,by wszystko przepisywać...W skrócie-znaleziono substancję,wynik sekcji-otrucie.
A co do opieki nad psiakami-mam bolesną nauczkę,ale zwierzęta to całe moje życie,nie widzę się kompletnie w innej pracy...
Teraz po prostu będę 1000 razy bardziej uważała na powierzone mi psiaki lub brała zlecenia tylko w domu właściciela...
To,co się stało było okropne,do dziś nie umię się pozbierać.Ale to nie powód,by rezygnować z tego,co kocham ponad wszystko na świecie...
Tylko w tej pracy,tylko pomagając zwierzakom,czuje się szczęśliwa i spełniona...
I nadal zamierzam pomagać...
Nawet tu,na dogomanii...
Jestem tu dla psiaków...

Posted

co do zabawki no nie wpadajmy z paranoje - mozesz zostawic nową zabawkę psu a pozniej isc na 8 godzin do pracy po powrocie zabawka jest zepsuta i kto upilnuje?
nikt

a sprawe z trutkami trzeba wyjasnic- może pobawić sie troche w starą babe i za firanki obserwować -albo zapłacic jakims dzieciakom zeby się przyjżały twojemu podwórku

Posted

[quote name='gagata']Czasu się nie cofnie, psom życia nie przywróci...
Ale Wet-siostro, tego nie rób, proszę...
[URL="http://www.petsitter.pl/opiekun.php?id=a44a20559"]PetSitter.pl //\\ SERWIS OPIEKI NAD ZWIERZETAMI[/URL][/quote]
Proszę , wet - siostro ,jak możesz to skasuj tą ofertę , tak bedzie lepiej i dla zwierząt i dla Ciebie.

Posted

[quote][B]Rodzaj oferowanej opieki:
[/B]- spacery z psami[/quote]
Chcesz [użytkowniczko] wychodzić z obcymi psami, a nawet ze swoimi nie wychodziłaś ? :question:
[quote][B]Referencje:[/B] Lek.wet Andrzej Fedaczyński[/quote]
Masz referencje tego Pana, czy jak ? :niedowia:

No i ''posiadane zwierzęta" też już nie aktualne...

Posted

[quote name='Neczka'](...)No i ''posiadane zwierzęta" też już nie aktualne...[/quote]

Czy nie uważasz, że przekroczyłaś tym samym granice dobrego smaku...?

Tak na marginesie...
W każdym cywilizowanym kraju, dopóki nie udowodni się winy, obowiązuje zasada domniemania niewinności.
Jeśli pojawią się jakieś konkrety, pomagające rozwikłać tę tragiczną zagadkę, chętnie zabiorę głos w dyskusji...

Posted

[quote name='gallegro']Tak na marginesie...
W każdym cywilizowanym kraju, dopóki nie udowodni się winy, obowiązuje zasada domniemania niewinności.
Jeśli pojawią się jakieś konkrety, pomagające rozwikłać tę tragiczną zagadkę, chętnie zabiorę głos w dyskusji...[/quote]

Popieram w całej rozciągłości. To się robi niesmaczne :shake:

Posted

[quote name='Neczka']Chcesz [użytkowniczko] wychodzić z obcymi psami, a nawet ze swoimi nie wychodziłaś ? :question:

Masz referencje tego Pana, czy jak ? :niedowia:

No i ''posiadane zwierzęta" też już nie aktualne...[/quote]

Z całym szacunkiem, ale to ostatnie zdanie to "lekkie" przegięcie!

Posted

prawde jest taka, ze wet-siostra moze sobie zrobic ogloszenie ,ze sie podejmie opieki, bo na to wplywu nie mamy, mozemy tylko liczyc w rozsádek. Uwazam , obojétnie jak to sié stalo, ale w tym miejscu zamieszkania nie powinny przebywac jakies psy. wet-siostra ma swojego psa - i wierzé, ze pilnuje, aby mu sié nie stala krzywda, jednak moje zdanie jest takie, ze jesli chce sié brac pieniadze za opieké na 'obcymi psami' to nalezy poinformowac osobé oddajác ,ze takie miejsce mialo zdarzenie. Nie sádze by ktos sié zdecydowal.
Dlatego piszé tu oficjalnie, zeby nie bylo ze wysylam jakies anonimy, ze napisalam do petsitter.pl , iz takie miejsce mialo zdarzenie...nie jak to sie stalo....itd tylko ze zaistnial taki fakt.
Wy rowniez mozecie zglosic , iz wiecie o takim zajsciu i nie ma sié co rozpisywac na ten temat. Osoby zajmujáce sié ogloszeniami na tejze stronie same podejmá decyzje co zrobic z taká wiedzá.

Posted

Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji odnośnie bardziej uniwersalnej kwestii, jaką są spacery, a raczej ich brak...
Uważam, że tak jak w każdej innej dziedzinie, wszystko jest względne...
Inaczej traktuje spacery posiadacz przysłowiowego "M ileś tam", inaczej właściciel ogromnej, ogrodzonej posesji.
Celowo użyłem kontrastu, ale tak jak "syty nie zrozumie głodnego" tak i mieszkaniec blokowiska, nie zrozumie realiów zamieszkiwania na dużej posesji (np. na wsi).
Jeśli wziąć pod uwagę niektóre Wasze komentarze, ja również nie zasługuję na miano dogomaniaka...
Tak, tak... moje psy od półtora roku, nie wyszły poza teren posesji :roll:.
Nie widzę jednak w ich zachowaniu, tęsknoty za tą wątpliwą atrakcją. Dowodem niech będzie fakt, że nie próbują wyjść przez niedomkniętą furtkę, nie mówiąc już o próbie forsowania ogrodzenia.
Na terenie jakim dysponuję, nie brak im niczego. Moga się wybiegać do woli, podczas upałów wykąpać i poleżeć w cieniu.
Jeśli pokusić się o sprecyzowanie określenie "spacer", okazałoby się, że moje psiaki wyszły dawno temu, i trwa to do chwili obecnej.
Innymi słowy... czworonogi posiadaczy dużych posesji, są na permanentnym spacerze ;).
Dla porównania...
Nie nazwałbym spacerem wyprowadzenie psa rano, przed klatkę bloku i "wysiusianie" go w kilka chwil, stojąc w wiatrołapie, niejednokrotnie będąc ubranym w szlafrok :razz:.
Drugi niedługi spacerek po powrocie z pracy, na wieczornej koopce skończywszy...
Chylę czoła przed tymi opiekunami, którzy mimo braku czasu, przy złej pogodzie, czy gorszym samopoczuciu, spacerują z psami odpowiednio długo i to po kilka razy dziennie.

Posted

[quote name='gallegro']Pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji odnośnie bardziej uniwersalnej kwestii, jaką są spacery, a raczej ich brak...
Uważam, że tak jak w każdej innej dziedzinie, wszystko jest względne...
Inaczej traktuje spacery posiadacz przysłowiowego "M ileś tam", inaczej właściciel ogromnej, ogrodzonej posesji.
Celowo użyłem kontrastu, ale tak jak "syty nie zrozumie głodnego" tak i mieszkaniec blokowiska, nie zrozumie realiów zamieszkiwania na dużej posesji (np. na wsi).
Jeśli wziąć pod uwagę niektóre Wasze komentarze, ja również nie zasługuję na miano dogomaniaka...
Tak, tak... moje psy od półtora roku, nie wyszły poza teren posesji :roll:.
Nie widzę jednak w ich zachowaniu, tęsknoty za tą wątpliwą atrakcją. Dowodem niech będzie fakt, że nie próbują wyjść przez niedomkniętą furtkę, nie mówiąc już o próbie forsowania ogrodzenia.
Na terenie jakim dysponuję, nie brak im niczego. Moga się wybiegać do woli, podczas upałów wykąpać i poleżeć w cieniu.
Jeśli pokusić się o sprecyzowanie określenie "spacer", okazałoby się, że moje psiaki wyszły dawno temu, i trwa to do chwili obecnej.
Innymi słowy... czworonogi posiadaczy dużych posesji, są na permanentnym spacerze ;).
Dla porównania...
Nie nazwałbym spacerem wyprowadzenie psa rano, przed klatkę bloku i "wysiusianie" go w kilka chwil, stojąc w wiatrołapie, niejednokrotnie będąc ubranym w szlafrok :razz:.
Drugi niedługi spacerek po powrocie z pracy, na wieczornej koopce skończywszy...
Chylę czoła przed tymi opiekunami, którzy mimo braku czasu, przy złej pogodzie, czy gorszym samopoczuciu, spacerują z psami odpowiednio długo i to po kilka razy dziennie.[/quote]

Baaaaaaaardzo słuszny głos w dyskusji. Podpisuję się pod. A jestem z "M - ileśtam"

Posted

Ze spacerami to niestety prawda, czasami psiaki z podwórek szczęśliwsze są niż te z bloków. Zwłaszcza kiedy taka pogoda, jak dzisiaj.

I z zabawkami też proszę nie przesadzajcie, ja mojego brytana nie mogę upilnować, wieczne polowanie i zżeranie zabawek i kredek dzieci. A zabawki na podłodze, nieuniknione.

Posted

temat moze i ciekawy ale nijak się ma do tego wątku, bo wetsiostra nie ma ogormnych teranow do wybiegania.
po drugie to moje zdanie jest takie, posiadania psa to jest obowiązek, tak jak i posiadanie dzieci. I naszym obowiązkiem skoro zdecydowalismy się na psa jest wychodzenie z nim na spacery i nie zaleznie od pogody i czasu.
Ja mam ONkę i obecnie sredniej wielkosci ogrodek na tyle by pies mogl po nim pobiegac, ale mimo wszytsko pies codziennie wychodzi na 1h spacer w parku, zeby moc sie wyszalec. POza tym, ze uwazam ze to moj obowiązek, to druga sprawa mojego psa rozniosla by energia gdyby się z nim nie wychodzilo. Kiedy zbilza się wieczor skutecznie przypomina, ze jej czas wyjsc się zbliza. coz jak pada polecam kalosze i cieplą kurtke ktora nie przemoknie na deszczu. Jesli się ma ogromne tereny gdzie psy się wybiegają to i tak jestem zdania ze psu spacer sie nalezy, chocby do socjalizacji z otoczenie, zabaw z innymi psam itd takie jest przyjamniej moje zdanie i naszczescie paru innych osob rowniez .

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...