Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Trzymam kciuki nieustająco.

Opisałam powyżej kilka przypadków podobnych sytuacji . Nikt nie wiedział co połknęły psy. Dopiero jak się ciężko rozchorowały ,a badania wykazały niedrożność jelit i otwarto brzuchy , to  z jelit wylazły pestki z brzoskwini i z mango.

Kiedyś mój pies, ten który połknął igłę , będąc jeszcze szczeniakiem połknął sznurek. Mąż wyciągał mu z pupy ok. metra. I też nie mogliśmy się pokapować jak to zrobił. Potem zauważyliśmy dopiero ,że w kącie pokoju spruł podczas naszej pracy kawał wykładziny.

Życie nie jest czarno -białe.

 

Pewnie nie wstyd tylko chęć uniknięcia nalotu  "życzliwych " forumowiczek.

A DT za 100 zł , bo z tego co wiem makila pomaga wielu psom bezinteresownie.

Nawet gdyby opiekunka zauważyła wcześniej ,że zjadł kawałek legowiska, to i tak nikt by go wcześniej nie operował licząc na to ,że wydali z koo.

Moje psy czasami zakładają bunt i nie jedzą przez dzień i do głowy by mi nie przyszło,żeby z tego powodu od razu pędzić do weta.A ona pogoniła.

  • Upvote 4
Posted

Trzymam kciuki nieustająco.

Opisałam powyżej kilka przypadków podobnych sytuacji . Nikt nie wiedział co połknęły psy. Dopiero jak się ciężko rozchorowały ,a badania wykazały niedrożność jelit i otwarto brzuchy , to  z jelit wylazły pestki z brzoskwini i z mango.

Kiedyś mój pies, ten który połknął igłę  będąc jeszcze szczeniakiem połknął sznurek. Mąż wyciągał mu z pupy ok. metra. I też nie mogliśmy się pokapować jak to zrobił.potem zauważyliśmy dopiero ,ze w kącie pokoju spruł podczas naszej pracy kawał wykładziny.

Życie nie jest czarno -białe.

 

Nie jest Poker. Nie jest.

Mój kiedyś zeżarł na spacerze jakąś folię z czymś.

Bo łapie wszytsko co znajdzie.

 

Ale WIEDZIAŁAM co zjadł, obserwowałam, macałam.

 

Byłam świadoma zagrożenia.

A nie dopiero jak pies umiera.

  • Upvote 1
Posted

No jaka pomysłowa Poker.... poszła w ślady cioć, które w lutym dowodziły jakie super warunki są dla psa w zamkniętym kenelu bez wody albo w boksie wymiarowo dobrym dla królika (piszę oczywiście o warunkach u makili)

 

Czekam na kilometrowe posty kolejnych cioć, co tam który pies u nich zjadł mimo najlepszej opieki. Trzeba przecież pomóc koleżance... Brawo !

  • Upvote 1
Posted

Na spacerze, na smyczy masz psa pod kontrolą.Gdy wychodzisz do pracy tracisz ją.

Nie życzę Twoim psom , by znalazły się w takiej sytuacji ,ale los bywa przewrotny.

Posted

No jaka pomysłowa Poker.... poszła w ślady cioć, które w lutym dowodziły jak super warunki są dla psa w zamkniętym kenelu bez wody albo w boksie wymiarowo dobrym dla królika

 

Czekam na kilometrowe posty kolejnych cioć, co tam który pies u nich zjadł mimo najlepszej opieki. Trzeba przecież pomóc koleżance... Brawo !

Jaka pomysłowa, jaka koleżanka. Ani Ty , ani makila i większość forumowiczek nie jest moimi koleżankami. Niczego nie dowodzę. Nie znoszę tylko pieniactwa i  spiskowych teorii dziejów.

Posted

Na spacerze, na smyczy masz psa pod kontrolą.Gdy wychodzisz do pracy tracisz ją.

Nie życzę Twoim psom , by znalazły się w takiej sytuacji ,ale los bywa przewrotny.

 

Jak rozumiem, to jest do mnie Poker :)

Pracuję, jak większość ludzi. Od 30 lat.

Miewałam po kilka psów z tymczasami i kilkanaście kotów.

I robiłam wszytsko by były bezpieczne. I były.

 

Nie podejmuję się czegoś czego nie jestem w stanie wykonać.

Bo to nie pomoc. To narażanie życia. W dodatku z poklaskiem "cioteczek".

 

Nie wezmę haszczaka do mieszkania, bo mi zagryzie koty. To oczywiste.

Psu zapewniam długie spacery. Nie szaleje potem, tylko błogo śpi.

  • Upvote 1
Posted

Jak rozumiem, to jest do mnie Poker :)

Do Ciebie, do Ciebie. Życzę Twoim psom jak najlepiej.Ale zbytnia pewność siebie zmniejsza czujność. Miej to na uwadze. Życie i moja praca zawodowa nauczyły mnie pokory wobec nieprzewidzianych sytuacji.

Posted

To że jest to śmieszne to powiedz temu psu. Jest na skraju śmierci.

 

Nie, mnie psy i koty nauczyły, że w domu porządek musi być.

 

I jak coś pies zeżre, to nie czekam jak jest umierający i ma już zastój jelit i wiem co i kiedy zeżarł.

 

 

ps. Joanno1235 jesteś dogomaniakiem od dłuższego czasu ;) masz mało wpisów. Pojawiasz się w wyjątkowym "momencie".

Jesteś, jak sądzę, drugą wersją innego nicku.

mar.gajko sama napisałaś , że Twój pies kiedyś też coś zeżarł i szybko zareagowałaś , skąd wiesz , że opiekunka zwlekała z wizytą u weta przecież Ciebie tam nie było.Mnie porządku nauczyła mama.

 

ps. mar.gajko mam mało wpisów , bo piszę tylko wtedy gdy mam coś do powiedzenia , Ty jak widze odwrotnie . Nie , nie jestem żadną drugą wersją innego nicku ( każdy sądzi wedlug siebie ) jestem zalogowana na wielu stronach gdzie pomaga się psom i wszędzie mam ten sam nick .Tutaj zaglądałam czasem , bo podoba mi się ile niektóre/niektórzy dogomaniacy wkładają serca i determinacji w pomoc psom. Więcej zaczęłam pisać kiedy przekazywałam info o psiaku , który był u mnie na DT. A takie szkalowanie i oczernianie kogoś , byle dokopać, po prostu mnie razi.

Posted

Nie mam ochoty brać udziału w dyskusjach.

 

Rozpamiętywanie nie pomoże Kajowi.

 

Teraz trzeba tylko mieć nadzieję, że Kaj dojdzie do siebie, biedak.

 

Przypominam, że Kaj jest w awaryjnym DT, więc jeśli ktoś ma jakieś propozycje DT lub w inny sposób może pomóc to będziemy

 

bardzo wdzięczne.

  • Upvote 2
Posted

ewu przed chwilą do mnie dzwoniła, Kaj czuje się dobrze, Basia zaraz sama napisze.

Ufff, dobrze, że psiak ma się dobrze. Czekamy na info od ewu

Posted

Chłopak wyciągnął z koca nić z obszycia.

Niestety długą.  Splątała się w przewodzie pokarmowym i utknęła.

Na szczęście jak tylko nie zjadł drugiego posiłku  w ciągu dnia natychmiast pojechał do weta.

Badanie wykazało obecność tych nici,

Dostał parafinę i leki  ale do rana nic nie wyszło.

Z samego rana Aneta powiozła go do lecznicy i był operowany.

Operacja była długa i bardzo trudna.Dzięki szybkiej reakcji Anety nie doszło do uszkodzenia jelit, nie nastąpiła martwica

Wisiałyśmy na telefonie i umierały z nerwów.

Weci powiedzieli ,że następne  dni będą decydujące. Ogromne znaczenie miała szybka reakcja Anety.

Niestety zawsze istnieje groźba zapalenia otrzewnej( tfu , tfu).

Kaj spokojnie przespał całą noc, wstał rano rześki i wesoły.

Aneta czuwała przy nim ale na szczęście noc była bardzo spokojna.

Kaj pobiegał po ogrodzie, widać,że czuje się dobrze.

Przed chwilą dzwoniła Aneta, wróciła od weta.

Kaj dostaje kroplówki , antybiotyki.

Niestety nie wolno mu nic jeść , wodę należy racjonować, co godzinę pół szklanki.

Dwa razy dziennie ma mieć mierzoną temperaturę. Jak będzie dobrze w sobotę dostanie saszetki ( takie do rozpuszczania).

Oczywiście cały czas pod kontrolą weta.

Trzymajcie kciuki za Kaja. Zaczniemy się naprawdę cieszyć jak zje posiłek i zrobi koopkę.

Aneta strasznie to wszystko przeżywa, martwię się też o nią.

Posted

Przepraszam,że wczoraj niczego nie pisałam ale od rana prowadziłam zajęcia. Dzwoniłam ciągle do Gabi z wieściami o Kaju.

Na każdej przerwie dzwoniłam do Anety , Ona pisała smsy.

Jak wróciłam , to musiałam pojechać odebrać od Pani wyadoptowaną jakiś czas temu Malwinkę( teraz Sonię), która do przyszłego czwartku będzie pod opieką mojej koleżanki.

Pani Malwinki musiała wyjechać , niestety samochodem zastępczym( własny w naprawie) i nie wolno jej przewozić w nim psa.

Zaoferowałam pomoc i niunia siedzi po sąsiedzku.

Potem się okazało,że wtyczka splash nie działa i komp jest zablokowany.

Córka pomogła przez telefon i już wszystko gra:)

Posted

Basiu, chyba każdy o zdrowych zmysłach zdaje sobie sprawę, że nie da się ciągle siedzieć na forum.

 

Każdy ma obowiązki, praca, dom, rodzina, własne zwierzaki. Ja też wczoraj po południu i wieczorem nie miałam możliwości wejść na dogo.

 

Ty dodatkowo jeszcze jeździsz do schronu, wozisz psiaki do DT, więc absolutnie nie masz za co p[rzepraszać, nawet się nie wygłupiaj.

 

Dobrze, że z Kajem już lepiej!!!

  • Upvote 2
Posted

Przedwczoraj rano byłam w schronie zabrałam dzikuskę Gryzeldę:) i zawiozłam ją pociągiem do Wrocławia do Poker.

Naprawdę ledwo żyję.

Ale to nic , najważniejsze żeby Kaj wydobrzał.

Kochany psiaczek.

Posted

Ja dopiero teraz wpadłam na trop Kaja. Gdyby nie link, który Basia zostawiła na Maluchach, pewnie nadal bym nie wiedziała o tym wątku.

 

Zdrowiej jak najszybciej i nigdy więcej nie zjadaj już kocy !!!

Posted

Jeszcze jedna informacja Kaj trafił do weta z powodu braku apetytu przez jeden dzień, wieczorem był już w lecznicy.

Pozornie był w dobrym stanie, jedynie trochę smutniejszy no i nie zainteresowany jedzeniem a nie "umierający"!

Niestety po otwarciu okazało się,że usunięcie nici jest bardzo skomplikowane a co za tym idzie niebezpieczne.

Psiak dzięki dobrej opiece trafił szybko do lekarza i teraz musi wydobrzeć.

Miejmy nadzieję ,że nie nastąpią komplikacje.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...