konfirm31 Posted August 22, 2015 Posted August 22, 2015 Oj, trzymam kciuki z całej siły, kochany Rudasku :) Quote
Marysia R. Posted August 22, 2015 Author Posted August 22, 2015 To i ja się dołączam do kciukania. :) Quote
Mattilu Posted August 22, 2015 Posted August 22, 2015 Ja tez! I bardzo sie ciesze, ze wreszcie Rudzik bedzie mial swoich ludzi :) kamien z serca! Quote
Mazowszanka13 Posted August 23, 2015 Posted August 23, 2015 No, nareszcie ! Bardzo się cieszę :) Quote
zachary Posted August 23, 2015 Posted August 23, 2015 Ekstra! Rudzielec będzie szczęsliwym jedynakiem... Quote
Marysia R. Posted August 23, 2015 Author Posted August 23, 2015 Bardzo dziękuję za wszystkie kciuki i ciepłe myśli :) Jedziemy jutro na 17.00, kciuków uprzejmie prosimy nie puszczać ;) :) Quote
Poker Posted August 23, 2015 Posted August 23, 2015 Bardzo dziękuję za wszystkie kciuki i ciepłe myśli :) Jedziemy jutro na 17.00, kciuków uprzejmie prosimy nie puszczać ;) :) Znowu czeka mnie nieróbstwo. Quote
Nutusia Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Dobra, trzymam! Tylko jak już Rudek zostanie tam, gdzie jego miejsce, daj znać, bo sztuki malowania ścian ustami jeszcze nie opanowałam ;) :D Quote
Marysia R. Posted August 24, 2015 Author Posted August 24, 2015 Bardzo Was przepraszam za przymus ograniczenia wszelkiej aktywności przez zaciśnięte kciuki ale wiecie jak jest, wolę nie ryzykować wydawania Rudka do DS bez waszego wsparcia na odległość ;) :D Oczywiście dam znać jak tylko wrócę z Mokotowa :) Quote
malagos Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Nie, żebyśmy czekały, nie... ale tak sobie zajrzę wieczorem :cool1: Quote
Marysia R. Posted August 24, 2015 Author Posted August 24, 2015 Jestem z powrotem, Rudzik został w nowym domu. Ale kciuki nadal bardzo potrzebne bo sytuacja jest trudna. Rudzik kiedy zorientował się że wyszłam u go zostawiłam wpadł w panikę, zaczął wyć i miotał się pod drzwiami. Pani chciała z nim wyjść na dwór i pospacerować żeby się uspokoił ale on zaczął warczeć, kłapać zębami i nie pozwolił przypiąć sobie smyczy. Zachowuje się niestety tak samo jak kiedy przyjechał do mnie. Jestem pewna, że po kilku dniach się sytuacja się unormuje ale Pani i jej córka muszą przetrwać ten bardzo trudny moment. Na razie Pani dzwoniła zapytać co ma w tej sytuacji zrobić, kazałam zostawić Rudka w spokoju i dać mu czas. Będę jeszcze dzisiaj dzwonić i pytać jak wygląda sytuacja. Oby dały radę a Rudek szybko zrozumiał, że teraz tutaj jest jego nowy dom... Edit: Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Pani już teraz. Jest dobrze :) Pani udało się przypiąć Rudkowi smycz (co prawda pokazał jej zęby ale ona się nie przejęła) i poszli razem na spacer. Kiedy zadzwoniłam spacerowali już od ponad godziny, Rudek podchodził do Pani i Julci na głaskanie i siadał im na nogach. Zdecydowanie się rozluźnił. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej. Kamień spadł mi z serca bo już miałam wizję powrotu z adopcji. Pani pierwszorzędnie dała sobie radę w najtrudniejszym momencie :) 1 Quote
Poker Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Biedny chłopak.Czuje się porzucony. Kiedyś miałam podobną nauczkę, chociaż łagodniejszą. I od tej pory nigdy nie zostawiam psa w domu. Wychodzimy z nowymi właścicielami na psacer i gdy pies jest zajęty wąchaniem nowych zapachów, znikam. Oby Rudzik się uspokoił i DS dał mu szansę. Wyobrażam sobie jak Ciebie, Marysiu O serce boli. Quote
Marysia R. Posted August 24, 2015 Author Posted August 24, 2015 Jest mi go strasznie szkoda, zawsze w takiej sytuacji czuję się okropnie :( Na szczęście mam pewność, że trafił do naprawdę dobrego domu (ta sytuacja i to jak Pani sobie radzi jeszcze mnie w tym utwierdziła) i trzymam mnie w ryzach myśl, że za parę dni on zrozumie, że teraz to jest jego nowa rodzina i pokocha ich tak samo mocno jak wcześniej mnie. Ale dużo bym dała za same takie psy, które nawet się nie obejrzą za opiekunem tymczasowym po przekazaniu do DS. Ja zawsze staram się prosić nowych opiekunów o odwrócenie uwagi psa czymś do jedzenia i wtedy wychodzę ale w przypadku psów takich jak Rudzik niewiele to daje. Zapamiętam sobie ten Twój sposób ze spacerem, nie pomyślałam o tym. Najłatwiej jest chyba, kiedy DS zabiera pisaka z DT i sam wiezie go do siebie ale nie zawsze się tak da. Quote
Poker Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Jak DS przyjeżdża od nas, to też zawsze idziemy na spacer. Proszę ,żeby DS szedł szybkim krokiem w stronę samochodu, który zostawiają spory kawałek od naszego domu ,a my po jakimś czasie znikamy. Zawsze serce nam pęka szczególnie jak sunia zauważy nasze zniknięcie i się rozgląda. Ale te metody sprawdziłam wielokrotnie i są najlepsze. Quote
konfirm31 Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Rudzikowa Pani mądra kobieta, więc myślę optymistycznie. Oprócz charakteru Rudzika (mocno przywiązuje się do miejsc i ludzi), zadziałało chyba i to, że długo był u Marysi. Quote
Mattilu Posted August 24, 2015 Posted August 24, 2015 Na pewno fakt, ze tak dlugo byl u Marysi, Rudzikowi nie pomogl. Bylyscie wszystki bardzo dzielne: i Ty, i nowa Pani Rudka i jej coreczka. Teraz juz bedzie tylko lepiej, nawet gdyby mialo to potrwac kilka dni. Napisz Marysiu cos wiecej o wizycie pa, jesli bedziesz miala chwile. Quote
Nutusia Posted August 25, 2015 Posted August 25, 2015 Ech, Rudek to pies niebanalny (jak mój Lesio ;)). To musi rzeczywiście być TEN dom, skoro Pani nie wpadła w lament i nie kazała zabierać agresora na ten tychmiast! Ja zawsze zostawiam psa w nowym domu, gdy jest czymś zajęty i wychodzę czym prędzej, zanim się... poryczę... Na spacerze bym się bała, że pies się wyrwie i nawieje. Ale faktem jest, że najlepiej, gdy DS przyjeżdża do nas po odbiór psa - wtedy się czuję trochę mniej podła z powodu "porzucenia" :) Quote
Marysia R. Posted August 25, 2015 Author Posted August 25, 2015 Niestety jest źle. Rudzik prawdopodobnie wróci do mnie. Wczoraj po powrocie z długiego spaceru zaakceptował Panią i uznał ją za "swoją". Ale niestety tylko ją. Cała reszta świata go nie interesuje i ma trzymać ręce przy sobie. Na małą Julkę warczy i nie pozwala do siebie podejść. Wczoraj kiedy sam do niej podbiegł a ona wyciągnęła rękę, żeby go pogłaskać złapał ją zębami. Dziewczynka boi się go do tego stopnia, że w nocy bała się iść do toalety. Dzisiaj rano kiedy Pani wyszła do pracy a Julka zeszła na dół do Babci Rudek przez bitą godzinę szczekał tak, że słychać go było na całym osiedlu. Kiedy się uspokoił Julka z Babcią przyszły po niego i wzięły na spacer. Wydawało się, że już jest lepiej, po powrocie Rudek się do nich cieszył ale po chwili nagle podbiegł do Babci i właściwie bez powodu (nie próbowała go pogłaskać ani dotknąć) skoczył z warkotem i próbował złapać ją zębami za rękę. Pani chce mu dać jeszcze chwilę czasu ale jeżeli nic się nie zmieni będzie zmuszona go odwieźć. Ona się go nie boi i poradziłaby sobie z tą sytuacją ale nie może tak być, że Julka (dla której miał być przyjacielem i towarzyszem) płacze i boi się wyjść ze swojego pokoju. Szczerze się przyznam, że i tak podziwiam Panią, że jeszcze chce mu dać szansę. To naprawdę świetny dom, szkoda że Rudek nie chce tego docenić :( Quote
Nutusia Posted August 25, 2015 Posted August 25, 2015 O matko moja! :( Może behawiorysta by pomógł, jeśli Pani się jeszcze nie poddaje?... Rudek jest w mega stresie :( Albo jakiś uspokajacz? Obroża?... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.