Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Pies bez smyczy nie oznacza psa, który interesuje się innymi psami lub szaleńczo biega po trawnikach. Ja puszczam luzem psy i spokojnie idą metr ode mnie. Nie widzę problemu w nauczeniu psa, że nie podchodzi się do dzieci, psów etc. Żeby nie było collie też nie była łatwym psem. Nie jest to pies po przejściach, ale "zwykły", nadreaktywny pastuch. 

Link to comment
Share on other sites

Nie no zaraz.

Chwileczkę.

Gdzie ja napisałam, że prowadzenie psów na smyczy wyklucza prowadzenie psów komendami? O.O

 

Nigdzie :) ani ja nie odmawiam ludziom prawa do prowadzenia swoich psów na smyczy. Tyle że tam, gdzie Ty widzisz pragmatyzm, ja widzę jedynie zachowania asekuracyjne. A w połaczeniu z niewychowanym, histerycznym psem nawet tych nie jestem w stanie być pewna. Myślę, że od siebie, od innych i od psów mozemy oczekiwać więcej, a jeśli nie oczekujemy to nie mówmy, że nasze działania przynoszą więcej korzyści, niż zachowania  tych, którzy jednak próbują coś więcej osiągnąc, niż tylko uwiązać psa do siebie i w ten sposób pokazywać mu świat.

Link to comment
Share on other sites

 

 

według niego ten pies luzem ma święte prawo każdego psa i człowiek zaczepiać, bo czemu nie?

 

oj chyba nie bardzo. tysiąc razy już tłumaczyłem o co mi tak naprawdę chodzi ale skoro tak chcesz to rozumieć to twoja rzecz.

 

dzisiaj miałem spotkanie z milutkim młodym ONkiem który ma duże szanse wyrosnąć na psa agresywnego. już ma założoną kolczatkę a to w ogóle jest niepotrzebne.

tyle że, powtórzę to po raz tysiąc pierwszy, w polsce większość jest ciągle przekonana że pies "ma być mądry". no i jak nie jest "sam z siebie" to trzeba mu założyć kolczatkę, wydrzeć się na niego itd.

że socjalizacja, zabawa, smakołyki to domena jakichś głupków bo "normalny człowiek" nie spoufala się z psem, nie "wygłupia" się ganiając z jakimiś sznurkami itp rzeczami, "przekupując" psa żarciem.

właścicielka ma dużo dobrej woli ale nie rozumie nawet tego żeby nie ścigać go jak w krzakach znajdzie coś do zeżarcia i nie odbierać mu tego siłą.

 

oczywiście bywają psy bardziej i mniej agresywne ale bardzo istotne znaczenie ma to jak z psem postępujemy. i sorry ale izolowanie ich od wszystkich wokół nie jest wcale dobrym postępowaniem

 

 

 

A że jestem taką wredną francą, dla której bardziej liczy się dobre samopoczucie i bezpieczeństwo moich psów

 

no i właśnie o to chodzi. że w polsce jakoś tak jest że dla każego z was nie liczy się nic więcej niż własna dupa. dlatego ćwok który puszcza swojego nieokrzesanego psa do innych nie liczy się z tymi innymi a ty też nie liczysz się z nikim innym poza sobą i w swoim zadufaniu warczysz na nich czując się od nich lepsza.

nie jesteś lepsza, jesteście siebie wartymi ćwokami bez grama empatii w stosunku do innych co od paru stron usiłuje wam wytłumaczyć. i z jakichś absurdalnych powodów jesteście z tego dumni.

 

 

 

Zaczyna sie stres kiedy takowy czy inny probuje jej nos pod ogon wsadzic - wtedy robi sie agresywna i moze dziabnac.

 

takie są efekty niewłaściwej socjalizacji lub jej braku.

Link to comment
Share on other sites

 


takie są efekty niewłaściwej socjalizacji lub jej braku.

 

Amen Spajki :)
Na temat socjalizacji wiesz wszystko najlepiej,nauczyles sie tego wyciagajac lagodnego pieska ze schronu i bywajac na zachodzie w Irlandii :)
O nie,przepraszam - dodatkowo czytajac jeszcze gazete FAKT :)
Link to comment
Share on other sites

Myślę, że wszystkim nam chodzi tak naprawdę o to samo, uważam że na początku nauki pies musi być na smyczy czy długiej lince jak kto woli, oczywiście równolegle trzeba ćwiczyć, a nie w przypadku pojawiania się problemów zakładać kolczatkę czy inną pomoc. Jeśli jesteśmy w stanie dojść do poziomu, w którym tak ufamy psiakowi, że pozwalamy mu chodzić bez smyczy - super, jeśli z jakiś powodów, różnych, nie możemy sobie na to pozwolić, ale na smyczy pies czuje się komfortowo, nie ciągnie się, nie poddusza, to dlaczego nie? Jednak, żeby to poczucie komfortu psa na smyczy pozostało, właściciele tych bez smyczy muszą kontrolować by nie biegały jak chcą, w końcu reagują na komendy, są w 100% odwoływalne, więc w czym problem?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Myślę, że wszystkim nam chodzi tak naprawdę o to samo, uważam że na początku nauki pies musi być na smyczy czy długiej lince jak kto woli, oczywiście równolegle trzeba ćwiczyć, a nie w przypadku pojawiania się problemów zakładać kolczatkę czy inną pomoc. Jeśli jesteśmy w stanie dojść do poziomu, w którym tak ufamy psiakowi, że pozwalamy mu chodzić bez smyczy - super, jeśli z jakiś powodów, różnych, nie możemy sobie na to pozwolić, ale na smyczy pies czuje się komfortowo, nie ciągnie się, nie poddusza, to dlaczego nie? Jednak, żeby to poczucie komfortu psa na smyczy pozostało, właściciele tych bez smyczy muszą kontrolować by nie biegały jak chcą, w końcu reagują na komendy, są w 100% odwoływalne, więc w czym problem?

.

W tym Problem , ze niektore psy nie sa w 100% odwolywalne i w mniemaniu wlascicieli maja swiete prawo witac i skakac po innych.
Link to comment
Share on other sites

Zosia-Samosia to prawda i takie psy powinny jeszcze chodzić na smyczy/lince i dalej ćwiczyć - takie moje zdanie. Ja bym nie spuszczała psa ze smyczy, gdybym nie miała pewności odwołania nawet w największych rozproszeniach, ale wiele ludzi zdaje sobie z tego sprawę dopiero jak coś się przytrafia niestety...

A ćwiczyć też można z psem spuszczonym na ogrodzonym terenie, samemu dozując rozproszenia - zapraszając kogoś z psem:)

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że wszystkim nam chodzi tak naprawdę o to samo, uważam że na początku nauki pies musi być na smyczy czy długiej lince jak kto woli, oczywiście równolegle trzeba ćwiczyć, a nie w przypadku pojawiania się problemów zakładać kolczatkę czy inną pomoc. Jeśli jesteśmy w stanie dojść do poziomu, w którym tak ufamy psiakowi, że pozwalamy mu chodzić bez smyczy - super, jeśli z jakiś powodów, różnych, nie możemy sobie na to pozwolić, ale na smyczy pies czuje się komfortowo, nie ciągnie się, nie poddusza, to dlaczego nie? Jednak, żeby to poczucie komfortu psa na smyczy pozostało, właściciele tych bez smyczy muszą kontrolować by nie biegały jak chcą, w końcu reagują na komendy, są w 100% odwoływalne, więc w czym problem?

 

We wzajemnym nastawieniu.

Link to comment
Share on other sites

Oh, Spike, Spike - "you sweet summer child".

 

W jaki sposób z napisanego przeze mnie ( zresztą sam cytowałeś)

 

 

dobre samopoczucie i bezpieczeństwo moich psów

 

wyszło Ci

 

 



 własna dupa.

 

a w sformułowaniu
 

 

będę nalegać

 

doszukałeś się

 

 

zadufaniu warczysz na nich czując się od nich lepsza.

 

? Poważnie, skąd Ci się taka interpretacja wzięła?

 

No i nadal piszesz tylko o psach agresywnych, całkowicie ignorując to co napisałam wyżej.

 


nie jesteś lepsza, jesteście siebie wartymi ćwokami bez grama empatii w stosunku do innych co od paru stron usiłuje wam wytłumaczyć. i z jakichś absurdalnych powodów jesteście z tego dumni.

 

Spike, możemy albo dyskutować rzeczowo, albo możesz rzucać inwektywami, ale wtedy już w zakresie własnego lusterka.

 

Ty piszesz o empatii, serio? Tak na poważnie?

Napisałam wyraźnie, nie jąkając się - moja psica cierpi na karłowatość przysadkową i  AUTYZM; Jeśli nie masz pojęcia co to znaczy, to Ci chętnie wytłumaczę:  behawioralna część choroby oznacza, że panicznie boi się wszystkiego co obce - i tu żadna socjalizacja tego nie zmieni; fizjologiczna część choroby pooduje m.in zaburzenia pracy serca. Jak sobie dodasz jedno do drugiego, to skutki mogą być tragiczne. Więc, jeśli zachodzi potrzeba, to wyraźnie mówię ludziom, że nie, nie można pogłaskać ( nawet jeśli Freya, jast taką "całuśną owieczką"), nie pieski nie mogą się powąchać; i tak, jestem pewna, że moja nie chce się bawić z tym yorasem, który usiłuje mi wskoczyć na kolana, żeby Freyę obwąchać.

 

A ty mnie tu nazywasz ćwokiem, urządasz  jakieś podłogowe wycieczki do mojej "dupy" i jeszcze twierdzisz, że robisz to w imię tłumaczenia mi czegoś...

I to wszystko dlatego, że mam psa innego niż ty.

Link to comment
Share on other sites

jowita, ja widzę po twoim blogu że ty bardzo fajnie się zajmujesz swoim psem. ale chyba za mało on ma kontaktów z innymi. wg mnie (oczywiście wiem że się nie znam, po prostu mam farta) powinnaś częściej zapewniać jej kontakty z innymi psami. nawet tylko z odległości, nawet tylko wzrokowe, nawet tylko krótkie obwąchanie się na smyczy skoro ona się boi. w każdym razie tak żeby te kontakty były codzienne bo fakt że piesek bawi się z tobą, że się może wybiegać po jakichś polach nie zastąpi kontaktu z innymi psami i nie zlikwiduje lęków które ona ma.

druga rzecz którą uważam ze ludzie nagminnie robią źle - nie szarpiemy, nie przytrzymujemy swojego psa w czasie niechcianej przez niego "interakcji" z innym, to nic nie da. zawsze należy zająć się tym drugim psem. załapać go, odwrócić jego uwagę, dać smakołyk. to zadziała i przy próbie ugryzienia i przy próbach nachalnej zabawy. lepiej jest złapać "agresora" (jak się nie boimy) a naszemu pozwolić odbiec niż trzymać swojego i pozwolić agresorowi mu dokuczać. a dwóch psów na raz to nie utrzymamy skutecznie, nie ma siły.

 

oczywiście jak już wspomniałem wcześniej te moje "dobre rady" wcale nie są dobre i wypisuję je tylko z głupoty bo ja po prostu mam farta że mój pies jest posłuszny i spokojny. tylko tak przy okazji zauważyłem że pewne rzeczy działają (nie tylko na mojego psa). jeżeli jest ktoś na tyle głupi żeby je zastosować to ja żadnej odpowiedzialności za skutki nie biorę a wszystko robicie na własne ryzyko.

 

 

 

I to wszystko dlatego, że mam psa innego niż ty.

 

nie, bynajmniej nie z tego powodu. natomiast z powodu twojego określenia samej siebie jako "wredna franca" co obrazuje twój stosunek to innych ludzi po prostu. ty jesteś dumna z tego że jesteś niemiła dla innych. bo ja nie wierzę w to że trzeba być "wredną francą" żeby powiedzieć że istnieje ważna przyczyna dla której twój piesek nie moze sie kontaktować z innymi. a ty najwyraźniej jesteś dumna z tego że jesteś nieprzyjemna tak jak któraś z koleżanek wcześniej z podobną dumą określiła kontakty z właścicielami "podbiegaczy" że ich tak potrafi zjechać że "na stojąco pod szafę wejdą" czy coś takiego.

 

i taki punkt widzenia określam właśnie tą "mentalnością" z którą mamy problem w polsce i która was zrównuje z właścicielami tych podbiegaczy któzy sobie nic z tego nie robią. otóż tak jak wy jesteście dumne że mogłyście komuś dokopać tak samo i oni są dumni z tego że wszystkich wokół zlewają i nie stresują się tym że ich pies jest powodem niepotrzebnego stresu u innych.

Link to comment
Share on other sites

Spike1975, dzięki za zajrzenie na bloga i miłą opinię - mam nadzieję szczerą, staram się jak najlepiej zajmować moim psem.

Z kontaktami z innymi psami to wcale nie jest tak, że ma ich mało, pozwalam na przywitania z psami za płotem, ma swoich kolegów psich do zabawy, z którymi uwielbia szaleć, generalnie ona lubi psiaki, ma dobre kontakty z nimi. Potrafi zaprosić do zabawy, fajnie się pobawić, a jak piesek nie ma ochoty na zabawę i na nią warknie, to nie narzuca się, jest ugodowa, dzieli się zabawkami, jedzeniem wodą, mimo że jest jedynakiem. Generalnie przywitań psiaków na smyczy unikam, moja psica jak spotka psa musi się chwile wybawić, a to nie każdemu psu odpowiada. Nie ma codziennych kontaktów, nie licząc takich przywitań przez płot, ale staram się by jak najczęściej bawiła się z innymi psami.

Właśnie problem jest jedynie w sytuacji, kiedy nadbiega do niej pies znienacka, kiedyś była bez smyczy i niestety uciekała przed siebie, na szczęście to były polne drogi i tylko w takich obszarach mogę ją spuścić, właśnie ze względu na takich podbiegaczy. Moim zdaniem to nawet nie tyle strach przed psem, co skojarzenie - podbiegajacy pies oznacza złego właściciela tego psa, a ona boi się obcych mężczyzn, a zdenerwowanych to już w ogóle. Niestety wtedy nie jestem w stanie zająć się podbiegającym pieskiem, bo musiałabym puścić smycz, a to wiążę się z ucieczką, spike1975 czy kiedyś widziałeś bardzo ale to bardzo przestraszonego psa? Naprawdę utrzymanie takiego psa to już wyczyn.

Link to comment
Share on other sites

Ja czasami nie wiem jak żyć ;) Na podwórku wygrodzonym czterema blokami mamy kilka psów wziętych ze schronisk, trudnych warunków, bitych etc. Zawsze daję osobom, które wzięły takiego psa taryfę ulgową. Czekam, aż poznają swojego psa, wyszkolą. Odwołuję swoje, przemykam się bokiem coby nie stresować. Sytuacja wygląda tak, że z tych kilku psów tylko jeden przeszedł szkolenie i stał się socjalnym, całkiem przyjemnym psem. Co z tego jak mijają lata a pozostałe psy są ciągle takie jak były na początku a nawet gorsze. Właściciele tychże mają coraz większe żądania względem innych, dochodzi już do takich absurdów, że nie życzą sobie aby inni wychodzili z domu, gdy oni są ze swoimi na spacerze a jeśli już to mają spadać na obsrany trawnik bo pancia idzie ze swoim trójłapkiem o skomplikowanych przeżyciach lub parką agresorów atakujących wszystko co się rusza. Szczerze? Mam wywalone na te osobniki, to są wlaściciele niereformowalni a ich groźby, że mamy nie puszczać swoich normalnych psow ze smyczy, mamy nie wychodzić z domu bo "karoca" jedzie mam gdzieś. Po kilku latach męki z czymś takim przestaje się zwracać uwagę na takie osobniki. Niech się szarpią ze swoim psem, zakładają kolczatki, kagańce...ich sprawa. Niuńkanie się z takimi przypadkami przynosi odwrotny skutek

Link to comment
Share on other sites

jowita, ja widzę po twoim blogu że ty bardzo fajnie się zajmujesz swoim psem. ale chyba za mało on ma kontaktów z innymi. wg mnie (oczywiście wiem że się nie znam, po prostu mam farta) powinnaś częściej zapewniać jej kontakty z innymi psami. nawet tylko z odległości, nawet tylko wzrokowe, nawet tylko krótkie obwąchanie się na smyczy skoro ona się boi. w każdym razie tak żeby te kontakty były codzienne bo fakt że piesek bawi się z tobą, że się może wybiegać po jakichś polach nie zastąpi kontaktu z innymi psami i nie zlikwiduje lęków które ona ma.

 

Ta rada jest zupełnie nie na miejscu w przypadku stwierdzonego u psa AUTYZMU. 

 

 

 

druga rzecz którą uważam ze ludzie nagminnie robią źle - nie szarpiemy, nie przytrzymujemy swojego psa w czasie niechcianej przez niego "interakcji" z innym, to nic nie da. zawsze należy zająć się tym drugim psem. załapać go, odwrócić jego uwagę, dać smakołyk. to zadziała i przy próbie ugryzienia i przy próbach nachalnej zabawy. lepiej jest złapać "agresora" (jak się nie boimy) a naszemu pozwolić odbiec niż trzymać swojego i pozwolić agresorowi mu dokuczać. a dwóch psów na raz to nie utrzymamy skutecznie, nie ma siły

 

Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że nigdy się z atakującym psem nie spotkałeś.

Jeśli zareagujesz na czas, owszem masz szansę rozładować sytuację smaczkami, odwróceniem uwagi, czymkolwiek.

Ale jeśli psy już się gryzą... Ty serio te rady?

Link to comment
Share on other sites

Badmasi masz rację, dlatego uważam że jeśli pies jest super wyszkolony, czemu ma chodzić na smyczy - nie musi, a ja prosze jedynie o odwołanie, gdy próbuje podbiec do mojego, niestety zwykle w mojej miejscowości wylatują psy z otwartego podwórka, albo takie nieodwoływalne co to je musi Pan potem zabrać, a to są dla mojego psa naprawdę straszne przeżycia, pogłębiające lęk i niweczące moje starania, w taki sposób nigdy nie nauczę psa, że ten lęk nie ma sensu.

Link to comment
Share on other sites

jowita, ja widzę po twoim blogu że ty bardzo fajnie się zajmujesz swoim psem. ale chyba za mało on ma kontaktów z innymi. wg mnie (oczywiście wiem że się nie znam, po prostu mam farta) powinnaś częściej zapewniać jej kontakty z innymi psami. nawet tylko z odległości, nawet tylko wzrokowe, nawet tylko krótkie obwąchanie się na smyczy skoro ona się boi. w każdym razie tak żeby te kontakty były codzienne bo fakt że piesek bawi się z tobą, że się może wybiegać po jakichś polach nie zastąpi kontaktu z innymi psami i nie zlikwiduje lęków które ona ma.
druga rzecz którą uważam ze ludzie nagminnie robią źle - nie szarpiemy, nie przytrzymujemy swojego psa w czasie niechcianej przez niego "interakcji" z innym, to nic nie da. zawsze należy zająć się tym drugim psem. załapać go, odwrócić jego uwagę, dać smakołyk. to zadziała i przy próbie ugryzienia i przy próbach nachalnej zabawy. lepiej jest złapać "agresora" (jak się nie boimy) a naszemu pozwolić odbiec niż trzymać swojego i pozwolić agresorowi mu dokuczać. a dwóch psów na raz to nie utrzymamy skutecznie, nie ma siły.

oczywiście jak już wspomniałem wcześniej te moje "dobre rady" wcale nie są dobre i wypisuję je tylko z głupoty bo ja po prostu mam farta że mój pies jest posłuszny i spokojny. tylko tak przy okazji zauważyłem że pewne rzeczy działają (nie tylko na mojego psa). jeżeli jest ktoś na tyle głupi żeby je zastosować to ja żadnej odpowiedzialności za skutki nie biorę a wszystko robicie na własne ryzyko.


No alleluja wreszcie napisales cos sensownego co sie nawet dosyc przyjemnie czyta.

Kazdy pies wychowuje sie w innej rodzinie,kazdy ma inny poglad na to "wychowywanie", jeden zna sie bardziej,drugi mniej.Ty chcialbys, aby Twoj pies byl kumplem wszystkich i wszystkiego - ja takiego psa nie mam i miec nie chce.Ja im wybieram psich znajomych.Moze krzywdze takim zachowaniem swoje psiaki, ale mam do tego jako wlasciciel prawo. Wiec zyjemy sobie juz te kilka lat razem na moich zasadach.
Nie wypowiadam sie na temat innych ras bo nie znam.Wiem tylko, ze z Akita zyje sie odrobine ... inaczej (?)
Sa dni kiedy jedziemy sami do lasu czy nad wode,a sa dni kiedy idziemy do parku i szukamy kompana do zabawy.Nie podoba jej sie zaden - trudno, zostaje na smyczy - jutro tez jest dzien.

Tylko,ze widzisz w odroznieniu do Twoich metod socjalizacji, to ja z innym wlascicielem kontroluje przebieg poznawania.Akita przy pierwszym psim spotkaniu wysyla wiele sygnalow dominacyjnych.Niekazdy pies to akceptuje,wiec droga do spiecia i stresu jest niedaleka,dlatego tak wazne jest dla mnie,aby unikac OBCYCH podbiegaczy wkladajacych jej nos pod ogon.Ona tego nie lubi i ja jako wlasciciel to szanuje i staram sie, aby do takich sytuacji nie dochodzilo.Poznaly sie,polubily to i sama tylek do obwachania nadstawia.

Powiedz mi/napisz co Ci szkodzi odwolac wlasnego psa,ktory biegnie sie przywitac kiedy widzisz,ze ktos sciaga do nogi na smyczy wlasnego?
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ja czasami nie wiem jak żyć ;) Na podwórku wygrodzonym czterema blokami mamy kilka psów wziętych ze schronisk, trudnych warunków, bitych etc. Zawsze daję osobom, które wzięły takiego psa taryfę ulgową. Czekam, aż poznają swojego psa, wyszkolą. Odwołuję swoje, przemykam się bokiem coby nie stresować. Sytuacja wygląda tak, że z tych kilku psów tylko jeden przeszedł szkolenie i stał się socjalnym, całkiem przyjemnym psem. Co z tego jak mijają lata a pozostałe psy są ciągle takie jak były na początku a nawet gorsze. Właściciele tychże mają coraz większe żądania względem innych, dochodzi już do takich absurdów, że nie życzą sobie aby inni wychodzili z domu, gdy oni są ze swoimi na spacerze a jeśli już to mają spadać na obsrany trawnik bo pancia idzie ze swoim trójłapkiem o skomplikowanych przeżyciach lub parką agresorów atakujących wszystko co się rusza. Szczerze? Mam wywalone na te osobniki, to są wlaściciele niereformowalni a ich groźby, że mamy nie puszczać swoich normalnych psow ze smyczy, mamy nie wychodzić z domu bo "karoca" jedzie mam gdzieś. Po kilku latach męki z czymś takim przestaje się zwracać uwagę na takie osobniki. Niech się szarpią ze swoim psem, zakładają kolczatki, kagańce...ich sprawa. Niuńkanie się z takimi przypadkami przynosi odwrotny skutek


No wiesz,ale z Twojej wypowiedzi wnioskuje, ze Twoje psy maja instynkt samozachowawczy i do takich agresorow nie podbiegaja z witaniem.Bo jak podbiegaja to mniemam, ze w takim momencie wolalabys je miec rowniez na smyczy,aby je wychamowac?
Link to comment
Share on other sites


 

z powodu twojego określenia samej siebie jako "wredna franca" co obrazuje twój stosunek to innych ludzi po prostu. ty jesteś dumna z tego że jesteś niemiła dla innych.

 

otóż tak jak wy jesteście dumne że mogłyście komuś dokopać tak samo

 

nie stresują się tym że ich pies jest powodem niepotrzebnego stresu u innych.

 

Ja jestem niemiła dla innych i jeszcze "dumna" z tego faktu? Z nas dwojga to nie ja nazwałam rozmówcę 'ćwokiem', ani nie sprowadziłam argumentów rozmówcy do słowa 'dupa'. To w całości byłeś ty i twoja mentalność.

Co do określania, którego użyłam pisząc o sobie - o czymś takim jak sarkazm i ironia to słyszałeś? Czy z tobą trzeba wszystko dosłownie?

 

Qrcze, jak to fajnie merytoryczne argumenty i dokładne opisy sytuacji przemilczeć. Jeszcze fajniej przypisywać obcym ludziom cechy charakteru zza ekranu. Gdzie ja pisałam, że komukolwiek dokopuję? A może widziałeś w kryształowej kuli jak to robię?

 

powiedzieć że istnieje ważna przyczyna dla której twój piesek nie moze sie kontaktować z innymi.

 

 

Pewnie, że mówię. I albo ludzie akceptują po pierwszej prośbie - i rozwijanie, że autyzm, że chore serce wcale nie są potrzebne. Albo rozmowy z nimi są tak jałowe jak z tobą.

Spróbuj kiedyś wytłumaczyć chociaż 10 psiarzom, że Twój ma autyzm. Idę o zakład, że przynajmniej 7 będzie ci próbować wmawiać, że to 'brak socjalizacji, jak się pobawi z moim, to mu przjedzie', albo że jesteś przewrażliwiony. No i będzie też 1 osoba, która autorytarnie stwierdzi, że "nie trzeba było kupować w pseudo".

 

 

Właściciele tychże mają coraz większe żądania względem innych, dochodzi już do takich absurdów, że nie życzą sobie aby inni wychodzili z domu, gdy oni są ze swoimi na spacerze a jeśli już to mają spadać na obsrany trawnik bo pancia idzie ze swoim trójłapkiem o skomplikowanych przeżyciach

 

Poczułam się wywołana do tablicy ;) Ja takich zapędów nie mam, skomplikowane psy są moje więc i odpowiedzialność zapewnienia im dystansu jest moja. Dlatego zawsze w poczekalni u weta wybieram kąt najdalej od ludzi, czy pusty kawałek parkingu. Innych proszę tylko, żeby to uszanować i nawet jeśli inne psy są luzem, to żeby nie podchodziły nas wąchać.

Link to comment
Share on other sites

Badmasi masz rację, dlatego uważam że jeśli pies jest super wyszkolony, czemu ma chodzić na smyczy - nie musi, a ja prosze jedynie o odwołanie, gdy próbuje podbiec do mojego, niestety zwykle w mojej miejscowości wylatują psy z otwartego podwórka, albo takie nieodwoływalne co to je musi Pan potem zabrać, a to są dla mojego psa naprawdę straszne przeżycia, pogłębiające lęk i niweczące moje starania, w taki sposób nigdy nie nauczę psa, że ten lęk nie ma sensu.

Bo walka z lękami to skomplikowany i złożony proces. To, czy pies w przyszłości będzie uciekał czy zostanie przy tobie to będzie zasługą wyłącznie twojej pracy i nadejdzie taki moment, jak umiejętnie pokierujesz szkoleniem, że żadne psie jazgoty nie sprawią, że twój pies ucieknie w siną dal ;) Musisz na tyle "wzmocnić" psa poprzez sport, budowanie więzi, zaufania, posłuszeństwo, żeby lęki zeszły na dalszy plan. Warto wymyślić sobie zachowania zastępcze dla psa w sytuacjach stresujących - dla mojego jest to np. zajęcie pozycji "siad". No i litość też bywa złym doradcą ;)

 

No wiesz,ale z Twojej wypowiedzi wnioskuje, ze Twoje psy maja instynkt samozachowawczy i do takich agresorow nie podbiegaja z witaniem.Bo jak podbiegaja to mniemam, ze w takim momencie wolalabys je miec rowniez na smyczy,aby je wychamowac?

 

Jeden pies jest chodzącym ideałem, a drugi jest dobrze wyszkolony i nie dają się sprowokować, podchodzą tylko do tych psów do których im pozwolę. Choć dziwię im się bo ja na ich miejscu już dawno straciłabym cierpliwość. 

Link to comment
Share on other sites

Bo walka z lękami to skomplikowany i złożony proces. To, czy pies w przyszłości będzie uciekał czy zostanie przy tobie to będzie zasługą wyłącznie twojej pracy i nadejdzie taki moment, jak umiejętnie pokierujesz szkoleniem, że żadne psie jazgoty nie sprawią, że twój pies ucieknie w siną dal ;) Musisz na tyle "wzmocnić" psa poprzez sport, budowanie więzi, zaufania, posłuszeństwo, żeby lęki zeszły na dalszy plan. Warto wymyślić sobie zachowania zastępcze dla psa w sytuacjach stresujących - dla mojego jest to np. zajęcie pozycji "siad". No i litość też bywa złym doradcą ;)

 

 

 

Bardzo mądre słowa, ja właśnie jestem na etapie budowania zaufania, już w wielu przypadkach widzę, że pies coraz bardziej mi ufa - wchodzi za mną w różne miejsca, gdzie wcześniej nie odważyłby się wejść, nie ucieka jak zobaczy coś niepokojącego, nie panikuje na dźwięk motoru, szczekanie wielu psów, ale te sytuacje z podbiegaczami a tym bardziej ich właścicielami nas przerastają na ten moment.

 

A może jest na forum jakiś właściciel lękliwego psa - chętnie porozmawiam na priv.

Link to comment
Share on other sites

 Z tego co zrozumiałam Spike ma głównie takie zastrzeżenia:

 

wadzi mi nie tyle wasze życzenie co wasza arogancja w stosunku do innych ludzi. Brak jakiejkolwiek wyrozumiałości i życzliwości, gotowość do zrobienia awantury człowiekowi jeżeli coś wam się nie podoba i niczym nie uzasadnione poczucie wyższości

I szczerze, nie wiem o co chodzi. Właśnie wróciłam ze spaceru, wielki molosowaty pies w odwróconej kolczatce na szyi biegnie do moich psów. Mówię do kobiety "czy może pani zawołać psa?" - gdzie tu wyższość, gburowatość i zjechanie kogoś? W zamian dostałam "ale on jest naprawde przyjazny". I skończyło się na spięciu i po co? Czy tak trudno było psa zawołać? Ja nie zdążę w te sekundy, zanim pies dobiegnie, powiedzieć "ale mój nie lubi innych" i to na tyle szybko, żeby kobieta zdążyła zareagować i odwołać. No fizycznie się nie da przy tak małej odległości. Mi też się zdarzają wtopy, raz w lesie do mnie facet krzyknął czy mogę swojego psa zawołać, okazało się że też ma psa, którego nie widziałam przez krzaki. I w pierwszym odruchu zawołałam, a potem przeprosiłam. I to jest dla mnie normalne.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

kurde, już od dawne chcę sobie tę dyskusję odpuścić ale zawsze się trafi coś że nie mogę się powstrzymać :)

tym razem to:

 

 

 

Ty chcialbys, aby Twoj pies byl kumplem wszystkich i wszystkiego - ja takiego psa nie mam i miec nie chce.

 

jeżeli chcesz mieć psa który jest niebezpieczny dla innych to moim zdaniem twoim obowiązkiem jest nie wprowadzać go nie zabezpieczonego między innych ludzi. stoisz mniej więcej na stanowisku że jak jakiś podbiegnie i zostanie pogryziony to "jego wina" i ludzie powinni "podbiegaczy" trzymać na smyczy.

absolutnie się z tym nie zgadzam. to znaczy zgadzam się z tym że powinni ale skala "winy" jest nieporównywalna. to że czyjś pies do ciebie podbiegnie to tylko drobna nieuprzejmość a fakt że ty chcesz mieć psa agresywnego który nie będzie "kumplem wszystkich i wszystkiego" to już jest stwarzanie realnego niebezpieczeństwa.

i stosunek do stwarzania tego realnego zagrożenia różni nasz barbarzyński kraj od krajów cywilizowanych (takich w którym ponoć mieszkasz). nie życzę ci broń boże żebyś się przekonała co się dzieje w tych krajach z psem który zaatakował i pogryzł. oni się naprawdę nie ceregielą. i to właśnie bez względu na to czy został sprowokowany czy nie. i to jest ta różnica mentalności z którą ja się nie mogę pogodzić i nie mogę z wami zgodzić.

 

to trochę tak jak badmasi pisała ostatnio. niedługo zażądacie żeby nie tylko psy ale i dzieci chodziły na smyczach co by przypadkiem nie podbiegły do waszego psa bo je rozszarpie.

opisywałem wam historię z wczoraj. absolutnie się na takie coś nie zgadzam żebym nie mógł spokojnie przejść sobie chodnikiem bo ktoś z przeciwka idzie z psem stwarzającym realne zagrożenie.

piszecie o "przestrzeni osobistej" co jest kompletną bzdurą bo choć w dobrym tonie jest utrzymywać od innych pewien dystans to jeżeli przebywasz w przestrzeni publicznej nie możesz oczekiwać że nie przejedzie obok ciebie rowerzysta, że nie przebiegnie dziecko, czy właśnie inny pies.

i cholera jasna będę się upierał że wasz pies musi być na coś takiego przygotowany jeżeli w tej przestrzeni ma przebywać. jeżeli ktoś świadomie i z premedytacją pomimo próśb nie odwołuje swojego psa to faktycznie można mu złośliwość zarzucić ale w wypadku takim jak powyżej opisany przez hessę to uważam że tamta kobieta miała rację. nie możecie oczekiwać że miejsca publiczne będą miejscami w których będziemy chodzić po wyznaczonych liniach jak w futurystycznych filmach i nie oddalać się od nich bo wy w te miejsca wprowadzacie "problemowe" psy.

 

i to jest właśnie różnica między mentalnością polską a "cywilizowaną". tam się owszem, uczy dzieci nie podbiegać do obcych psów. ale jeżeli dziecko podbiegnie i coś mu się stanie to ZAWSZE  będzie to wina opiekuna psa. bo to jego obowiazkiem jest zabezpieczyć swojego psa tak żeby nie był dla innych groźny nawet jak do niego podbiegną.

bo to jest PRZESTRZEŃ PUBLICZNA w której ja przechodząc obok ciebie mogę się nawet poślizgnąć albo zagapić i przewrócić na ciebie, wpaść na ciebie. i nie może być tak że twój agresywny pies mnie wtedy pogryzie.

moim zdaniem zupełnie mylicie proporcje i kompletnie wyolbrzymiacie winę owych "podbiegaczy" bo pies w "przestrzeni publicznej" musi być przygotowany na kontakty z innymi i dlatego właśnie swojego psa wychowuję tak żeby był "kolegą wszystkich i wszystkiego" i do głowy mi nie przychodzi żeby robić inaczej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...