Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

oj tak, wy wszystkie posiadacie wiedzę tajemną i ja wam w niczym do pięt nie dorastam, a już zwłaszcza w tej wiedzy. i oczywiście tylko taki mój fart że bez wiedzy mogę swojego psa wprowadzić praktycznie wszędzie a wy swoich z wiedzą nie możecie.

no więc cóż, ja pozostanę przy moim farcie a wy przy waszym pechu i warczcie sobie na wszystkich "obcych" którzy ośmielą się pojawić w zasięgu wzroku bo przecież jak chamy waszej "przestrzeni osobistej" nie szanują to im się należy.

Link to comment
Share on other sites


powiedzcie mi, skoro dla was takim problemem jest podbiegający jakiś pies to czy w ogóle wyobrażacie sobie wprowadzenie waszego psa do sklepu? w polsce to jest na ogół zabronione ale na zachodzie zupełnie normalne że wchodzimy z psem do sklepu albo do restauracji gdzie tuż obok niego chodzą ludzie, szurają krzesła, jeżdżą wózki czy w bezpośredniej bliskości przechodzi inny pies a pies to wszystko kompletnie zlewa. wyobrażacie sobie coś takiego?
jak to się ma do tej "przestrzeni osobistej" której zachowania tak się domagacie?


Bzdura.Tyle lat mieszkam na tym "zachodzie",ostatnie prawie 7 lat z agresywna suka Akity.Chodzimy po barach,parkach,restauracjach i sklepach i bardzo zadko zdarza sie,aby jakis pies bez smyczy do nas podbiegl.Jesli juz sie zdarzy jakis uciekinier,to ja nad psem musze kilka sekund zapanowac tak,aby wlasciciel mogl szybko dobiec.WSZYSCY przepraszaja za to,ze ICH pies byl bez smyczy i podbiegl sie przywitac i KAZDY rozumie,ze suka nie toleruje podbiegaczy.Mi tez zdarza sie na spacerach poprosic,aby inny pies zostal zapiety i nigdy nie zdarzyla mi sie z tego powodu przez tyle lat jakas niemila dyskusja.
Link to comment
Share on other sites

ale co jest bzdurą? bo chyba dyskutujesz z własną tezą.


To, ze Twoim zdaniem na zachodzie tak zwane prawo do przestrzeni osobistej nie istnieje.Psy musza byc mile bo przeciez sklepy,restauracje etc...A to wlasnie jadac do Polski musze w pierwszej kolejnosci pakowac psu kaganiec bo wiekszosc wlascicieli psow bez smyczy mierzy kazdego innego psa miarka swojego.W Polsce owszem z agresywnym psem do sklepu czy restauracji nie wejdziesz,na spacer tylko w kagancu i dodatkowo najlepiej z kijem w rece do odganiania :( Dlatego ciesze sie,ze mieszkam gdzie mieszkam i nawet z agresywnym psem mozemy w miare swobodnie funkcjonowac bo nikomu do glowy nie wpadnie,aby obcego psa klepac,glaskac czy na sile socjalizowac ze swoim.
Link to comment
Share on other sites

Kaj, smycz jest narzędziem. Stosowana prawidłowo jest przydatna. Stosowana nieprawidłowo jest koszmarem dla psa, właściciela i całego otoczenia. Jeśli pies reaguje na smycz w sposób jaki opisujesz, to należy z nim gruntownie przepracować większość zachowań. Nie rozumiem dlaczego zarzuca mi się podejście, że prowadzenie psa na smyczy polega na prowadzeniu go jak krowy na postronku. Na smyczy pies też może poruszać się bez zaciśniętej obroży, iść swobodnie przy nodze, nawet przywitać się z innym psem i obwąchać. A jeśli okoliczności pozwalają to odpinam smycz i pies chodzi swobodnie. I co ciekawe nadal jest opanowany i odwoływalny. Mój komfort jest taki, że łatwo mi opuścić teren zabudowany, niestety Spike mi uświadomił, że nadal jest to niezgodne z przepisami. Jeśli mam być zlinczowana za to, że uważam, że pies powinien mijać wejście do przedszkola czy wjazd na pogotowie na smyczy, to trudno, niech tak będzie. Po prostu wolę dmuchać na zimne i mieć w zapasie awaryjne rozwiązanie. Nie znaczy to jednak, że na widok idącego z naprzeciwka psa czy człowieka ściągam swoją siłą. Przywołuję ją, a jeśli sobie oboje wraz z osobą z naprzeciwka życzymy to zwalniam ją do drugiego psa. A smycz cały czas jest luźna. Nie komplikuje mi to życia, kto wie, być może mieszkając w innej okolicy, nie mając pod nosem rozległych nieużytków zmieniłabym zdanie. Nadal jestem zdania, że może się zdarzyć, że pies nas zaskoczy. Piszesz o tym, że Twój pies ma niekomfortową sytuację mijając wiszącego na smyczy, agresywnego psa. Ja w takiej sytuacji boję się, że mój pies da się takiemu psu sprowokować. I myślę, że spuszczenie takiego psa mogłoby się skończyć tragedią, to w dużej mierze zależałoby od postawy Twojego psa. Z takim psem trzeba by długo popracować zanim możnaby go ze smyczy puścić, ale z czasem nie byłoby z tym kłopotu. Może mam zbyt wybujałą wyobraźnię, pewnie jak mi się dziecko urodzi i chodzić zacznie to będę kanty mebli oklejać gąbką. Już tak mam.
Spike, pytasz czy wyobrażamy sobie pobyt w kawiarni z psem. Owszem, mam dwie takie gdzie ze swoim psem nawet bywam (co prawda w ogródku, a tam jest więcej miejsca niż w środku więc to nie do końca to samo). Ja mam za to inne pytanie. Jak możemy mówić o psach w sklepie w momencie kiedy jadąc pociągiem (zanim ktoś mi wypomni, że przecież autem jeżdże to skąd pociąg, to od razu mówię, że jeśli jadę sama do rodziców to mam 10 godzin jazdy autem i to potwornie męczące na polskich drogach jeśli nie ma się drugiego kierowcy) muszę poprosić o zgodę na pobyt psa w przedziale innych podróżnych, a oni zgadzają się wyjątkowo niechętnie. Raz zdarzyło mi się, że tej zgody nie było, konduktor szukał mi miejsca w innym przedziale z informacją, że nie może mi tu zagwarantować rezerwacji miejsca siedzącego (za które zapłaciłam, podobnie jak za bilet psa). Do psa w sklepie niestety bardzo nam daleko...

Link to comment
Share on other sites

 

 

 Dlatego ciesze sie,ze mieszkam gdzie mieszkam i nawet z agresywnym psem mozemy w miare swobodnie funkcjonowac

 

czy ty przypadkiem nie mylisz psa agresywnego z psem "rasy uznawanej za agresywną"?

bo jak kończą na zachodzie psy agresywne to pokazała historia tajfuna z irlandii, też akity zresztą:

 

http://www.fakt.pl/Kobieta-siedziala-w-areszcie-w-Irlandii-bo-bronila-swojeg-psa,artykuly,223477,1.html

 

ten pies został zabity. w ośrodku w którym był na obserwacji pogryzł się z jakimś rottweilerem podobno i przy rozdzielaniu odgryzł palec opiekunowi.

ja nie przesądzam jak było naprawdę, zresztą nie znam tej historii dokładnie, czy pies został sprowokowany czy nie, czy był naprawdę niebezpieczny czy nie. faktem pozostaje że ugryzł i natychmiast został odebrany właścicielce i umieszczony na obserwacji a potem zabity. u nas pewnie by się skończyło na kilkuset złotych mandatu. więc naprawdę nie opowiadaj mi o tym jak to niebezpieczne psy na zachodzie spokojnie sobie chodzą i wszyscy je omijają z daleka szanując "przestrzeń osobistą" ich właścicieli. takie rzeczy możesz opowiadać komuś kto nigdy tam nie był i z psami do czynienia nie miał.

już wcześniej pisałem że to co mnie zdziwiło gdy byłem na zachodzie to ze można dosłownie otrzeć się o psa biegnąc, idąc czy jadąc rowerem i pies w ogóle nie zareaguje a to co wy tutaj opisujecie że dzieci, psy i wszystko inne powinno się od was trzymać z daleka bo macie wszyscy "psy problemowe" jest w ogóle nie do pomyślenia.

 

a poza tym oczywiście ze ani na zachodzie ani u nas żadne "prawo do przestrzeni osobistej" nie istnieje. to jest tylko kwestia uprzejmości i dobrego wychowania a w miejscach "ciasnych" tak jak kina, teatry, puby czy restauracje to "prawo" jest notorycznie naruszane i jest to dla każdego oczywiste. to jest jakiś wasz wymysł tylko. natomiast zgadzam się ze na zachodzie jest lepsza kontrola nad psami w ogóle i w związku z tym "podbiegaczy" jest mniej. ale to zupełnie inna sprawa.

 

 

 

 

niestety Spike mi uświadomił, że nadal jest to niezgodne z przepisami

 

przepraszam bardzo to nie jest niezgodne z przepisami. to jest niezgodne z przepisami które TY BYŚ CHCIAŁA WPROWADZIĆ. póki co to sprawy prowadzenia na smyczy regulują uchwały rad gmin i różnie to wygląda w różnych miejscach. u mnie wolno wyprowadzać bez smyczy pod 3 warunkami:

1. jeżeli nie stwarza się niebezpieczeństwa.

2. jeżeli pies jest pod bezpośrednią kontrolą opiekuna

3. jeżeli pies nie jest na liście ras niebezpiecznych lub mieszańcem takich ras.

 

dlatego ja swojego psa bez smyczy prowadzam zgodnie z obowiązującymi przepisami.

 

natomiast posłowie z parlamentarnego koło ochrony zwierząt pisali swojego czasu do wojewodów żeby ci uchylali uchwały nakazujące prowadzenie psów wyłącznie na smyczy ponieważ są niezgodne z ustawą o ochronie zwierząt a ustawa jest aktem wyższej rangi niż uchwała rady miasta. więc na dobrą sprawę jakby się przygotować na batalię sądową to można wygrać proces nawet w miastach w których psy wolno wyprowadzać tylko na smyczy.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ale ten Zachod to nie tylko Irlandia :)


U nas podobnie jak i w Polsce Akita nie jest na liscie ras niebezpiecznych.
O co mi chodzi - teoretyczny przyklad.sympatyczny pies podbiega przywitac sie do psa agresywnego,ten go gryzie/zagryza - w Polsce placi sie mandat i do domu - tutaj gorzej bo dostajesz nakaz spacerowania w kagancu (pies).
Ktos bedzie miec nadal swojego psa - Ty juz nie!

Nie kazdy pies jest mily i nie kazdy pies toleruje niestety takich podbiegaczy.Chron wiec swojego,bo co ze prawo bedzie po Twojej stronie kiedy Twoj pies moze zostac zagryziony czy bolesnie pogryziony.

Link to comment
Share on other sites

jak na razie mój pies został ugryziony raz i to właśnie przez psa na smyczy który wyrwał się kobicie. głupi byłem bo widziałem że ujada ale se myślałem że skoro jest na smyczy to wszystko OK, tylko że jak drugi raz spojrzałem w tamtym kierunku to już był przy mnie i zdążyłem tylko smycz rzucić żeby mój pies mógł uciec. więc nie opowiadajcie mi bajek jak to smycz cokolwiek załatwia.

parę dni temu miałem podobną akcję. jest u nas na osiedlu taki pies w typie potężnego amstafa który się wyrywa do mojego. zwykle go spotykałem z dalszej odległości więc tylko trochę się wyrywał ale ostatnio musieliśmy się wyminąć idąc z naprzeciwka. tak zaczął się szarpać że wolałem zawrócić i iść inną drogą bo uczę się na błędach i drugi raz nie będę na tyle naiwny zeby uwierzyć w magiczną moc smyczy.

mój był wtedy wprawdzie też na smyczy ale jak to u niego, smycz była cały czas zupełnie luźna bo sobie szedl obok mnie więc tak naprawdę do niczego niepotrzebna. po prostu zawróciliśmy i obeszlismy z drugiej strony trawnika. 1000 razy bardziej wolę spotkać "podbiegacza" bez smyczy niż taką bestię którą "odpowiedzialni" właściciele trzymają na smyczy ale trzymają ledwo bo pies cały w furii i naprawdę niewiele trzeba żeby krew się zaczęła lać. dla mnie to nie jest żadna odpowiedzialność jak zamiast wychowywać psa trzyma się go na sznurku. a sytuacja będzie się pewnie tylko pogarszać bo taki pies jest na ogół zupełnie izolowany od innych przez "odpowiedzialnych" właścicieli którzy tak jak i wy pewnie by mieli pretensje do kogoś gdyby do ich psa inny podbiegł i został pogryziony. bo pretensji do siebie że wpuszczają między ludzi bestię która nie powinna się tam znaleźć to pewnie nie mają.

 

a w miejscach w których mój pies chodzi bez smyczy i spotyka masę innych też bez smyczy nic takiego nigdy się nie stało. nawet koło placów zabaw, nawet przy biegających dzieciach nic i nigdy. nawet jak się trochę psy posprzeczały, jeden na drugiego kłapnął paszczą czy warknął to i tak u psów które mają kontakt z innymi jest to na ogół taka pokazówka i nie dochodzi do żadnych obrażeń bo te psy wiedzą jak się zachowywać, mają to wyuczone przez codzienne, wielokrotne kontakty z innymi i niebezpieczeństwo że któryś będzie chciał drugiego dopaść i rozszarpać jest znikome.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mam dwa psy.Jeden sympatyczny - drugi nie.Wiem jak wyglada zycie z psem,ktory uwielbia inne psy i wiem jak wyglada zycie z moja suka.
Nie jest wyrywajaca sie ze smyczy bestia,uwielbia ludzi (i dlatego nie nosi kaganca),ale niestety nie lubi wiekszosci psow.Ma swoich kumpli,ale nie jest psem ktorego mozna w parku ze smyczy spuscic.
Fajnie,ze Twoj pies taki zajebisty - ale moj tez jest najukochanszy na swiecie.

Ty swoje - ja swoje,dlatego dla mnie koniec wymiany zdan z Toba.Ja wiem jak sie zyje z psem lagodnym, Ty nie wiesz jak sie zyje z mniej sympatycznym.Poznasz takie zycie - zmienisz zdanie.Ale cos mi sie wydaje,ze tego typu Charakter psa raczej nie dla Ciebie :)

Pozdrawiam :)

Link to comment
Share on other sites

To, że pies jest na smyczy nie oznacza, że jest izolowany. Ja wolę zabrać psa na spacer ze znajomymi, z psami które znam, niż z obcymi.

A po drugie, to że jest na smyczy nie oznacza, że jest agresywny do innych. Akurat mój starszy 13-letni pies miał bardzo dużo bezsmyczowych kontaktów. W rezultacie dziś już ma po dziurki w nosie tych kontaktów i woli biegać sam, nie lubi natrętów i tyle, daje do zrozumienia, że pieski mają się od niego odczepić bo nie będzie się bawił. A poza tym ma chory kręgosłup i każde spotkanie z jakimś napalonym labradorem skaczącym mu po plecach może się dla niego źle skończyć. Samo gwałtowne odwracanie się bo jakiś natręt przyczepił się do tyłka, jest dla niego dyskomfortem, bo zwyczajnie może się przewrócić. Więc chodzi na smyczy i naiwnie mam nadzieję, że inni zrozumieją że to oznacza, że nie chcę niekontrolowanych zabaw z przygodnie napotkanymi psami. Niestety zaczynam tracić nadzieję, czytając posty Spike'a bo to oznacza, że inni ludzie, nie znając mojego psa, mają prawo decydować o tym czy się bawi i z kim się bawi. Już nie raz jakiś pies go przewrócił, ale obcych ludzi to nie obchodzi, że pies ma jakieś zdrowotne problemy. Bo to przecież tylko mój problem, szkoda tylko że według Spike'a nie mam prawa w przestrzeni publicznej na ochronę własnego psa przed takimi bolesnymi upadkami.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się Hessa, moim zdaniem to właściciel takiego psa, który dobiega do każdego mijanego psa, myśli tylko o swoim psie, swojej wygodzie, podczas gdy inni nie mogą nie zgadzać się na takie zachowanie, bo to już arogancja. A wystarczy nie pozwalać swoim chodzącym bez smyczy psom podbiegać do psa który idzie na smyczy i mamy kompromis i to jest wyjście z sytuacji.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

 

Miawko twierdzi, że taka postawa, czyli utwierdzanie ludzi w przekonaniu, że prowadzanie psów na smyczy, jest pragmatyczne - czyli mówiąc po polsku - przynosi korzyści. W przeciwieństwie do prowadzenia psa komendami, na luzie. Prosi, żeby nie bić, bo ona swojego psa nie wychowała, ale przecież prowadzi go na smyczy, a to samo w sobie jest działaniem pragmatycznym.

 

Nie no zaraz.

Chwileczkę.

Gdzie ja napisałam, że prowadzenie psów na smyczy wyklucza prowadzenie psów komendami? O.O

Jeśli ktoś taki poziom wychowania psa osiągnął, że nie musi się martwić wiewiórkami, kotami, tłumem ludzi, grupami pijanych nastolatków, oponami strzelającymi samochodom na wybojach (to akurat sprawia, że mój pies potrafi dwa metry w bok skoczyć z nagła), karetkami na sygnale, psami doskakującymi nagle do bram i innymi tego typu normalnymi zdarzeniami w mieście, to czemu miałby psa nie prowadzić bez smyczy?

Jak długo ten pies mnie i mojego psa na smyczy nie zaczepia, nie widzę najmniejszego problemu.

 

Ze Spike'iem dyskutujemy tak długo o czymś innym: według niego ten pies luzem ma święte prawo każdego psa i człowiek zaczepiać, bo czemu nie?

To ja i mój pies powinnam być zawsze gotowa i chętna zapoznać się z jego zwierzakiem.

A to mi już nie do końca odpowiada.

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się Hessa, moim zdaniem to właściciel takiego psa, który dobiega do każdego mijanego psa, myśli tylko o swoim psie, swojej wygodzie, podczas gdy inni nie mogą nie zgadzać się na takie zachowanie, bo to już arogancja. A wystarczy nie pozwalać swoim chodzącym bez smyczy psom podbiegać do psa który idzie na smyczy i mamy kompromis i to jest wyjście z sytuacji.


Ale taki podbiegacz musi byc perfekcyjnie odwolywalny.
Mi nie przeszkadzaja psy bez smyczy.Niech sobie chodza nawet i po rynku,ale niech nie zaczepiaja bez zgody innego wlasciciela innych psow.
Widzac na choryzoncie zasmyczowanego psa - odwolaj do siebie swojego.Niech idzie te kilka metrow przy nodze.Przeciez jest dobrze wychowany i potrafi ;)
Moj pies 40kg+ tez jest dosyc czesto spuszczany,ale z racji,ze jest mlody i jego zabawa polega na zapasach i skakaniu po innych psach musze mu kumpli dobierac wagowo i wielkosciowo.Nie moge sobie wyobrazic,ze puszczam go samopas,niech sie bawi i wybiega z kim chce i gdzie chce bo poprostu mniejszym psa moze zrobic nieswiadomie krzywde.

- Przepraszam moze Pan zapiac psa na smycz?
- Ale on jest sympatyczny ...
- Ale moj nie jest!
Wiec taka sympatycznosc sympatycznego psa wcale nie uchroni go od np.udziabania w dupe czy tez chwilowego lezenia pod ponad 50-cio kg psem.
Link to comment
Share on other sites

Zawsze jak jakis pies podleci nagle do bramy to ja skacze w gore, a mojego psa to wcale nie rusza:D nie wiem czasem, czy on po porostu nie widzi wczesniej tego psa albo go czuje.
Dla mnie to nawet fakt, ze pies jest luzem nie upowaznia nikogo do puszczania swojego psa. Toc nawet jak pies innych nie lubi to nie znaczy, ze trzeba go smyczowac non stop.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zawsze jak jakis pies podleci nagle do bramy to ja skacze w gore, a mojego psa to wcale nie rusza:D nie wiem czasem, czy on po porostu nie widzi wczesniej tego psa albo go czuje.
Dla mnie to nawet fakt, ze pies jest luzem nie upowaznia nikogo do puszczania swojego psa. Toc nawet jak pies innych nie lubi to nie znaczy, ze trzeba go smyczowac non stop.

Link to comment
Share on other sites

Zawsze jak jakis pies podleci nagle do bramy to ja skacze w gore, a mojego psa to wcale nie rusza:D nie wiem czasem, czy on po porostu nie widzi wczesniej tego psa albo go czuje.

 

Mój zwykle też, ale zdarzały się sytuacje, że był tak zaaferowany jakimś zapachem, że po prostu nic wokół nie widział :)

 

Podałam kilka przykładów sytuacji, które mogą (nie muszą) psa zaskoczyć i sprowokować do nietypowych dla niego normalnie zachowań.

Większość z nas ćwiczyła z psem w tłumie, przyzwyczajała do dziwnych dźwięków i sytuacji, ale nie przygotujemy go na wszystko, a charaktery psie są przecież bardzo różne.

Niby mojego tak dobrze znam, a przecież mnie kilka razy zaskoczył.

Trudno mi uwierzyć, że ktoś jest swojego psa w każdej sytuacji 100% pewny.

Jeśli tak jest, to szczerze zazdroszczę :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No tak,ale mowa o miejscu publicznym czyli np.osiedlu, a w takim miejscu nie wyobrazam sobie spuszczenia ze smyczy dwoch nawet i najbardziej sympatycznych WIELKICH psow i niech biegaja samopas i witaja sie z wszystkimi.

 

Ja takie psy widziałam i nie stanowiły żadnego problemu (o ile labradory są WIELKIE).

W ogóle nie zwracały uwagi na mnie, ani na Nikkou.

Zaaferowane były tylko swoimi sprawami i właścicielem.

Nie zaczepiały ani ludzi, ani zwierząt.

Super wychowane - wręcz gratulowałam właścicielowi tak grzecznych psów :)

Link to comment
Share on other sites

Ja takie psy widziałam i nie stanowiły żadnego problemu (o ile labradory są WIELKIE).
W ogóle nie zwracały uwagi na mnie, ani na Nikkou.
Zaaferowane były tylko swoimi sprawami i właścicielem.
Nie zaczepiały ani ludzi, ani zwierząt.
Super wychowane - wręcz gratulowałam właścicielowi tak grzecznych psów :)


Czyli nie sa psami o jakich ja pisalam.Takie psiaki u nas tez biegaja,sa niewidoczne dla innych,zajete swoimi sprawami.
Moja psica na waskim chodniku tez minie sie bezproblemowo z innym psem.
Zaczyna sie stres kiedy takowy czy inny probuje jej nos pod ogon wsadzic - wtedy robi sie agresywna i moze dziabnac.Dlatego "wieczorki zapoznawcze" albo dwa na smyczy,albo w ogole.
Link to comment
Share on other sites

Spike, Ty sam na watku o chamstwie przyznales sie, ze psa masz ze schronu i on juz taki byl spokojny, wiec o jakiej szkole mowa? Ijeszcze obrazasz kogos, komu wiedza do piet nie dorastasz, bo miales szczescie ici sie taki pies trafil. Troche pokory by ci sie przydalo i spojrzenia dalej niz na swojego psa...

 

O, właśnie. Spike dużo pisze jak to inni nie potrafią psów wychowywać, jak bezsmyczowość równa się socjalizacji i jak pies nie ma prawa czuć awersji do czegokolwiek. Ideologia może i dobra, ale też i strasznie naiwna w jednym - Spike w ogóle nie bierze pod uwagę psów po przejściach/ chorych / problemowych.

 

 

a mój punkt widzenia jednak. że przy odrobinie życzliwosci nie ma powodu żeby robić histerię z podejścia obcego psa - obwąchają się i pomagają ogonami

 

Ciekawe czy miałbyś takie urocze podejście, gdyby to Twój pies miał karłowatość przysadkową połączoną z autyzmem? Albo gdyby w wyniku pogryzienia stracił oko? Lub miał zaburzenia neurologiczne nasilające się pod wpływem stresu? Albo zwyczajnie nie lubił dzieci, bo w przeszłości był przez takich małych ludzików bity?

Moje psy  mają wszystkie z powyższych. Jeśli już muszą przebywać w przestrzenii publicznej to są na smyczy - dla ich bezpieczeństwa. Wtedy mam też oczy do okoła głowy i aktywnie unikam kontaktów z tym, czego dany pies się boi.

A że jestem taką wredną francą, dla której bardziej liczy się dobre samopoczucie i bezpieczeństwo moich psów, niż czyjaś potrzeba socjalizacji metodą huzia na józia, to jednak będę nalegać, żeby obce psy/dzieci/ufoludki do nas nie podchodziły.

Link to comment
Share on other sites

No tak,ale mowa o miejscu publicznym czyli np.osiedlu, a w takim miejscu nie wyobrazam sobie spuszczenia ze smyczy dwoch nawet i najbardziej sympatycznych WIELKICH psow i niech biegaja samopas i witaja sie z wszystkimi.


Dla mnie glupota jest puszczanie psa dowolnej wielkosci w dowolnym miejsu jak ten pies podbiega do innych (psow, ludzi). To trzeba wyobrazni nie miec albo swojego psa wyjatkowo nie lubic.
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...