Jump to content
Dogomania

Pies w miejscu publicznym


sensej.pln

Recommended Posts

Witam  

Jestem tu nowy i postanowiłem napisać całkiem nowy temat. Nie posiadam pieska co prawda jednak temat związany jest z nimi.

Chciałbym poruszyć wiele tematów, ale ten będzie o bezpieczeństwie. Do rzeczy. Biegam ja sobie od raz do kilku w tygodniu po parku. Wybieram miejsca luźne od tłoków i pory równie adekwatne. Bardzo często zaczepiają mnie psy szczekają przeszkadzają a nawet atakują. Jest to nagminne. Słuchajcie byłem za granicą i nie spotkało mi nigdy nic podobnego. Nie jest to wina zwierzęcia a jednak bufonady naszego społeczeństwa. Na moją uwagę - proszę trzymać pieska. słyszę cichutkie wołanie od niechcenia właścicielki na psa który w ogóle nie reaguje. Albo w ogóle odwracają się. Nie rozpisuje się za mocno.Poczekam na wasze odpowiedzi co sądzicie o tym? Jak wy spacerujecie z psami?

Link to comment
Share on other sites

Sam nie biegam zbyt często, więc taka sytuacja mnie nigdy nie spotkała. Raz jednak miałem zdarzenie, które opisałeś z drugiej strony. Przeważnie chodzę z psem na smyczy, wypuszczam go tylko w mało uczęszczanych miejscach. Raz, gdy pies był puszczony przebiegał niedaleko nas facet, na widok którego mój pies pobiegł w jego stronę głosząc jak na polowaniu (ponieważ mam psa myśliwskiego). No i teraz pointa. Mój pies nauczony jest przywołania na gwizdek, więc wystarczy, że gwizdnąłem, a pies już za chwile był koło mnie, w związku z czym biegacz nie dostał zawału serca na widok "atakującego" psa :). 

 

Sam wyznaje zasadę, że przywołanie psa to najważniejsza komenda jaką powinien on znać i trzeba ją dopracować do perfekcji. Gwizdek niewątpliwie w tym pomaga. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ja puszczam swojego psa tylko na wybiegu dla psów albo na polach. Nigdy w parkach i denerwują mnie osoby co puszczają tam psy luzem. Cały czas mam nieprzyjemności z nimi związane. Ja idę na spacer z moim psem, a te psy bezczelnie podbiegają do mnie i mojego psa zaczepiając nas. A rada na to ? Dzwonić na straż miejską tak często jak to możliwe, aż ruszą swoje szanowne zadki i coś z tym zrobią, kiedy będą kontrole, skończą się psy biegające luzem.

Link to comment
Share on other sites

Ehh karanie ludzi jest jak karanie psów: nie działa. Jakby mandaty działały to wszyscy by jeździli samochodami przepisowo, a tak się raczej nie dzieje. Rada jest taka, żeby edukować, wpajać ludziom co jest dobre i jak powinno się robić. Może takiej osobie, która puszcza psy w niedozwolonym miejscu polecić jakieś szkolenie psa? Może tam otworzą się oczy? Karanie nie jest skuteczną metodą. Jedynie co to pozwala się wyżyć. Ale chyba nie o to chodzi?

Link to comment
Share on other sites

To chyba dobrze, że nie byłem w Norwegii. Czyli skoro im bardziej surowa kara tym lepsza, to może od razu wprowadźmy karę śmierci za puszczenie psa luzem. Wtedy raczej nikt się na to nie odważy. Dziwie się zwolennikom kar. Sam nigdy nie lubiłem być za nic karany i jedynie co u mnie to powodowało to bunt. Jeśli chcecie żyć w kraju gdzie panuje reżim to wyjedźcie do Rosji, tam na pewno spotka was dużo kar. I dalej uważam, że ludzi trzeba edukować, a nie karać, bo to tylko półśrodek zapobiegawczy. 

Link to comment
Share on other sites

Norwegia raczej nie jest surowym reżimem, wielu by chętnie tam pojechało. Po prostu kary za nawet niewielkie przekroczenie prędkości są gigantyczne, z utratą samochodu włącznie. Mało kto ryzykuje.
Mnie jest wstyd, że u nas psy atakują rowerzystów i biegaczy niemal bezkarnie i nagminnie. Zawsze wołam psy i sadzam je lub zapinam na smycz, kiedy mam się minąć z kimkolwiek, choćby to w środku pól było. Nie chcę, żeby moje psy sprawiały komuś choćby dyskomfort, że o strachu nie wspomnę.
Na puszczaczy podbiegaczy sposobu nie ma, jak na razie. Szkoda.

Ps. Puszczanie psa luzem czasem kończy się śmiercią, szkoda, że najczęściej psa. Przypadki poważnych pogryzień, a nawet śmierci u ludzi niestety też są. Tylko "karze" podlegają napadnięci, nie właściciele.

Link to comment
Share on other sites

Karanie jako metoda wychowawcza dla kierowców? Jest bardzo skuteczna. Wie o tym każdy, kto pojechał samochodem do np. do Norwegii :)

No cóż... biorąc pod uwagę iż w Norwegii znaki drogowe NIE przeczą sobie, przepisy są jednoznaczne , klarowne i ułatwiające życie wszystkim... zupełnie przeciwnie niż w PL... kierwocy wcale nie muszą łamac przepisów, bo jadąc przepisowo nie muszą się wlec 40km pustą, nową drogą, w terenie niezabudowanym tylko dlatego, ze ktoś "zapomniał " zdjąć znak, natomiast nie zapomniał postawić tam ukrytego w krzakach radaru :smile:

Prónanie cis ie udało... jest na iście "światowym poziomie" (coś słyszałem, widziałem mapę lub globusem się bwiłem i jestem taaaki mądry)

 

Dogmat - lepiej niech jedzie do Korei - tam nawet sikanie jest regulowane przepisami i karane

Link to comment
Share on other sites

Dogmat trzeba karać bo edukowanie ludzi nic nie da. Ile to ja miałam takich rozmów już z ludźmi i tylko słyszę, że przesadzam, że przepisy mają gdzieś, że tu wolno puszczać mimo, że tablica jest i na tablicy jest napisane, że nie wolno. Nawet wyzwiska leciały w moją stronę, że się wtrącam czy czepiam. A jak obcy pies raz zaatakował moją Szanti, a ona jeszcze była malutka to jak zaczęłam mieć pretensje to tylko słyszałam, że jestem nienormalna, że nic się nie dzieje, że on chce się tylko bawić! A Szanti pisk i histeria.

Link to comment
Share on other sites

Moj pies biega luzem po parku, osiedlu, ulicy. Jak ktos nas mija to psa zapinam na smycz, prowadze przy nodze albo zmieniam trase, zeby nie bylo komentarzy o "takim psie bez smczy i kaganca". Nie ma opcji, zeby moj pies pogonil biegacza, a tym bardziej go oszczekal czy zaatakowal.
Jesli mijasz ciagle te same osoby mozesz probowac udawac, ze dzwonisz na policje. Jak beda wiedzieli, ze moga dostac mandat to na Twoj widok zaczna zapinac psy.

Link to comment
Share on other sites

Skoro nic nie daje edukacja dorosłych, to trzeba edukować dzieci. Młode pokolenie zawsze jest nadzieją. I pewnie, że edukacją nie da się wszystkiego załatwić (niestety), ale próbować zawsze trzeba. Może nie nawróci się wszystkich, ale jakiś procent pewnie przyzna nam racje. 

 

A wracając do kar. Polska ma to do siebie, że w tym kraju robi się wszystko na odwrót. Najpierw wychodzi jakieś prawo, później ludzie są karani za jego nieprzestrzeganie, a na końcu dopiero stwarza się możliwości jego przestrzegania. W mojej okolicy gdzie mieszkam jest jeden wybieg dla psów (około 10 km ode mnie) i to taki zapchany, że psy nie maja miejsca się poruszyć, więc wielu ludzi wypuszcza psy w miejscach niedozwolonych (no bo gdzie ma wypuszczać). To tak jak ze sprzątaniem po psie: wprowadźmy obowiązek sprzątania, ale po co stawiać koszę, niech ludzie wezmą sobie kupy do domu. Także, naszym obowiązkiem jest przestrzegać prawa, ale obowiązkiem władzy jest stworzenie możliwości jego przestrzegania. A co się dzieje z naszym obowiązkiem, jeśli władza ma to gdzieś...?

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam, ale to spychanie odpowiedzialnosci :ja nie bede robil, bo nie mam ku temu warunkow. Kupy mozna wyrzucac do zwyklych koszy, jezeli sie nie da, to trudno, zabrac kupe do domu. Co byc powiedzial na wyrzucone w krzaki pampersy? Bo kosza nie bylo
Zawsze jakies usprawiedliwienie sie znajdzie, a to przepis glupi, a to droga krzywa, kosza nie bylo, albo po prostu po co stac na czerwonym jak nikt nie jedzie?
Pewnie, ze mozna zrobic eksperyment i na jakims odcinku drogi mierzyc predkosc i kazdemu kto jedzie zgodnie z przepisami dawac nagrode. Ale nie mamy do czynienia z psami czy dziecmi, tylko z doroslymi ludzmi. Chyba od doroslych mozna wymagac odpowiedzialnosci i samokontroli?
Nie wiem czego trzeba uczyc, zeby spoleczenstwo stalo sie bardziej spoleczne. Zeby ludzie zobaczyli, ze inni tez maja prawo do przestrzeni publicznej, bez tlumaczenia sie, ze psow nie lubie, boje sie, albo mam alergie.
Ludzie pozwalajacy psom biegac swobodnie, obwachiwac ludzi, podbiegac do psow itp, ciekawe jak by zareagowali gdyby ktos przyszedl do ich domu i wpuscil psa na ich ogrod? Albo do salonu, na kanape? Czemu w tych przypadkach prawo wlasnosci jest szanowane, a w przypadku psow nie?
Przeciez nigdy nie wiesz co to za pies pojawia sie przed toba. Moze jest chory, moze szkolony w jakims celu i psujemy prace?
Wiesz pewnie, ze najwiekszym przeklenstwem dla osob niewidzacych z psami przewodnikami sa psy innych ludzi. Kazdemu kto puszcza swojego psa do psa przewodnika dla mnie moglby dostawac kare kamieniolomu. Albo zeby bylo konstruktywnie, tydzien sprzatania trawnikow z psich kup.
Wystarczyloby zrozumiec ze nasza wolnosc konczy sie tam, gdzie zaczyna sie cudza i ze przestrzen publiczna musi byc dzielona, nie moze byc zagarniana przez jakas grupe.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

 Może takiej osobie, która puszcza psy w niedozwolonym miejscu polecić jakieś szkolenie psa? Może tam otworzą się oczy? Karanie nie jest skuteczną metodą. Jedynie co to pozwala się wyżyć. Ale chyba nie o to chodzi?

Najlepiej szkolenie w szkole,którą ma autor w sygnaturce :D

I wszystko jasne...

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam, ale to spychanie odpowiedzialnosci :ja nie bede robil, bo nie mam ku temu warunkow. Kupy mozna wyrzucac do zwyklych koszy, jezeli sie nie da, to trudno, zabrac kupe do domu. Co byc powiedzial na wyrzucone w krzaki pampersy? Bo kosza nie bylo
 

 

Ktoś tu wyolbrzymia. Nie chodzi o to, żeby tego nie robić bo nie ma warunków. Chodzi o to, że bardzo często jest to utrudnione, tak jak w przypadku wypuszczania psów bez smyczy. Niby są wybiegi, ale jest ich mało i warunki są też często nieodpowiednie. A według mnie psy, które nie są puszczane bez smyczy mogą mieć problemy behawioralne, w końcu każdy potrzebuje trochę swobody. I tutaj pojawia się problem: wybiegów są daremna, a gdzie indziej puszczać nie wolno, co prowadzi do braku rozwiązania. Sam często puszczam psa w miejscach mało uczęszczanych i tak jak wcześniej napisałem, pies jest nauczony przywołania na gwizdek, które działa w każdej sytuacji. W związku z tym nie ma zagrożenia, że pies rzuci się na biegacza czy rowerzystę. Biegacze mają dostępną każdą drogę do biegania, rowerzyści mają ścieżki rowerowe, a mimo to jeżdżąc po parkach narzekają na ludzi chodzących z psami. To może im też wypisać mandat bo tam nie było ścieżki rowerowej?

 

Ludzie, zastanówcie się co wy piszecie. Żyjemy w społeczeństwie i pewnych zasad trzymać się trzeba, ale nie znaczy to, że mamy wszystkim sankcje dawać na wszystko. Po to mamy zdrowy rozsądek, żeby z niego korzystać, a nie podpierać się wszechobecnymi zakazami i nakazami. Im mniej wykształcone społeczeństwo tym więcej zasad potrzebuje, taka niestety prawda. A z tego co wiem, w statystykach jesteśmy wykształconym narodem, dajmy więc odczuć sobie wzajemnie, że jest tak naprawdę. 

 

Najlepiej szkolenie w szkole,którą ma autor w sygnaturce :D

I wszystko jasne...

 

Ciężko by było mi szkolić psy z całej Polski, w związku z tym mówiłem o szkoleniu gdziekolwiek. Jest wiele dobrych szkół dla psów, które mógłbym polecić. Przez to, że psy niewyszkolone są puszczane bez smyczy jest ta dyskusja, bo jakby wszystkie słuchały i przychodziły na zawołanie to po co by były pretensje? 

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie wybiegi dla psow sa wlasnie dla hodowania problemow behawioralnych. Pies nie potrzebuje swobodnego biegania, a przede wszytskim wspolpracy i zaspokajania potrzeb socjalnych, a te moze spokojnie zaspokajac z czlowiekiem, a nie innymi psami. Ale to oczywiscei moje zdanie. Dlatego nie pikietuje pod wybiegami, tylko po prostu na nie chodze :)
Tu widac, ze ani odwolywanie sie do kultury i dobrego wychowania nie pomaga ani nie pomagaja przepisy. Zaczyna sie za to litania "bo moj pies"... Bo nie ma.....bo panstwo nie dalo.... Bo brakuje......
I ostatecznie statysczny Polak wypina sie na wszystko, puszcza nieodwolywalnego burka ze smyczy. A druga strona krzywej Gaussa wylozy trutki w miescie, bo ma dosc "on sie chcial tylko przywitac" czy skrobania butow z psiej kupy.

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie wybiegi dla psow sa wlasnie dla hodowania problemow behawioralnych. Pies nie potrzebuje swobodnego biegania, a przede wszytskim wspolpracy i zaspokajania potrzeb socjalnych, a te moze spokojnie zaspokajac z czlowiekiem, a nie innymi psami. Ale to oczywiscei moje zdanie. Dlatego nie pikietuje pod wybiegami, tylko po prostu na nie chodze :)
Tu widac, ze ani odwolywanie sie do kultury i dobrego wychowania nie pomaga ani nie pomagaja przepisy. Zaczyna sie za to litania "bo moj pies"... Bo nie ma.....bo panstwo nie dalo.... Bo brakuje......
I ostatecznie statysczny Polak wypina sie na wszystko, puszcza nieodwolywalnego burka ze smyczy. A druga strona krzywej Gaussa wylozy trutki w miescie, bo ma dosc "on sie chcial tylko przywitac" czy skrobania butow z psiej kupy.

Bardzo ciekawa teoria... aż ją muszę "podać dalej"... niech się inni też pośmieją - inni to szkoleniowcy oraz specjaliści na codzień pracujący z trudnymi agresywnymi molosami... odnoszący sukcesy na tym polu :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote]Dla mnie wybiegi dla psow sa wlasnie dla hodowania problemow behawioralnych. Pies nie potrzebuje swobodnego biegania, a przede wszytskim wspolpracy i zaspokajania potrzeb socjalnych, a te moze spokojnie zaspokajac z czlowiekiem, a nie innymi psami[/quote] Szanti codziennie przebywa na wybiegu i miło jest mi popatrzeć jak się z innymi psami bawi. Nie zauważyłam bym miała z nią jakieś problemy behawioralne. Kiedy ja sobie siądę na ławkę to ona siedzi obok mnie i nie odejdzie. Chyba, że podejdę do tych psów to ona zrobi to samo. Jest bardzo zależna i nie lubi się oddalać.

Link to comment
Share on other sites

Moje psy chodzą luzem po parku i osiedlu, chyba że sytuacja tego wymaga to zapinam na smycz. Nie reagują na biegaczy, rowerzystów, rolkarzy itp. - tak zostały wychowane. Wielu biegaczy zachowuje się bardzo kulturalnie, jak mijają psa to zwalniają lub robią łuk, niektórzy zwalniają do chodu. W moim przypadku nie ma to znaczenia bo psy nie reagują, ale generalnie jest to miły ukłon w stronę ludzi prowadzących psa. Ja tak samo, odwołuję psy do nogi i przekierowuję tak aby nie miały styczności z przebiegającym człowiekiem. Nie muszę tego robić, ale nie chcę żeby ktoś się bał.

W zeszłym roku biegacz pobił dotkliwie moją koleżankę - złamał jej szczękę między innymi, obrażeń było więcej. Przebiegał obok jej trzech psów, które były luzem - to małe pieski w tym dwa stare. Psy nie reagowały a biegacz i tak kopnął jednego z nich - 13 letnią sukę o wzroście 30 cm, bo jak powiedział jest luzem i jemu to nie pasuje. Chciał kopać dalej, więc koleżanka stanęła w obronie psa, dostała pięścią w szczękę, jak się przewróciła to pan kopał ją po ciele. Wszystkiemu przyglądał się 10 letni syn pana…
Mnie spotkała tylko jedna nieprzyjemność ze strony biegacza. W nocy siedziałam w parku z przyjaciółką i naszymi psami - psy leżały obok ławki. Kilkukrotnie przebiegł obok nas facet, za którymś razem powiedział, że mamy sobie iść bo on się boi naszych psów - psy nie reagowały na niego, chyba nawet spały. Powiedziałam, że jak mu nie pasuje to niech biega gdzie indziej, my się nie ruszamy. Facet zaczął być napastliwy, spuścił z tonu jak wstał pies mojej koleżanki - dosyć pokaźny border. Facet odpuścił i sobie poszedł, dobrze że nie wiedział, że borderek jest całkowicie dla ludzi niegroźny i kocha ich miłością przeogromną, bo byśmy miały niezłą awanturę.

Link to comment
Share on other sites

"

Moje psy chodzą luzem po parku i osiedlu, chyba że sytuacja tego wymaga to zapinam na smycz. Nie reagują na biegaczy, rowerzystów, rolkarzy itp. - tak zostały wychowane. Wielu biegaczy zachowuje się bardzo kulturalnie, jak mijają psa to zwalniają lub robią łuk, niektórzy zwalniają do chodu. W moim przypadku nie ma to znaczenia bo psy nie reagują, ale generalnie jest to miły ukłon w stronę ludzi prowadzących psa. Ja tak samo, odwołuję psy do nogi i przekierowuję tak aby nie miały styczności z przebiegającym człowiekiem. Nie muszę tego robić, ale nie chcę żeby ktoś się bał."

 

 

I to jest clou.

Zasada złotego środka jest zazwyczaj najlepsza - trudno psa smyczować cały czas, ale też trzeba myśleć o komforcie innych ludzi i zwierząt, nie tylko własnym.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Moje psy chodzą bez smyczy bardzo często. Po osiedlu, parku, nad Wisłą. Tylko na mieście je zapinam.

Małe sporo czasu swobodnie biegają, ale na widok człowieka przywołuję je do nogi. Nawet jak ktoś jest z psem, pytam o możliwość zapoznania się psów. Zawsze mijam się z ludźmi, mając psy po zewnętrznej stronie ścieżki/chodnika. Przy dzieciach, osobach starszych, biegaczach, dodatkowo zapinam na smycz. Dla komfortu psychicznego tych osób. Psy są miłe, łagodne. Dobrze wychowane i posłuszne. Lubią ludzi. Ale skąd każda przechodząca osoba ma to wiedzieć? Może ją to nie interesuje? Chce przejść swobodnie. Może bać się psa. Może nie lubić. Może mieć alergię. Spieszyć się.... cokolwiek. :smile:

Moje psy są DWA (straszne :-P ). Co z tego, że małe? Co z tego, że grzeczne? Co z tego, że nigdy nie zaatakowały (psa ani człowieka) i nie mają tego w planach? Wg. stereotypu małe psiaki są agresywne, nerwowe i gryzą (piranie). Wołam psy, przeczekuję chwilkę z boku na trawniku, lub mijam z psami przy nodze i w pewnej odległości. Dla mnie to żaden kłopot. Naturalna sprawa.

Część ludzi dziękuje za złapanie psów i możliwość przejścia. :smile: Taki drobiazg, a jak ułatwia życie. Nie każdy jest psiarzem od pokoleń. I ja to szanuję.

 

 

 

*w moim mieście psy mogą być spuszczone ze smyczy, pod warunkiem, że są pod kontrolą właściciela.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...