Jump to content
Dogomania

Bezdomniaki makowskie(Mazowsze)


Recommended Posts

Co ma być, to będzie. Teraz całkiem czym innym się martwię :(. Poszłam z psicami na spacer. Najpierw z Bliss, potem,inną trasą - koło działek na zapleczu bloków - z Sonią. Po tych działkach, Collar i jakiś nieznany, ciemny pies(w pierwszej chwili, myślałam, że to Pręgus - ale nie, pysk miał sznupkowaty), ganiały średniej wielkości(jak Randa) biało-czarna sunię. Z cieczką. Zupełnie już "zajechaną "  i zrezygnowaną :( . To o nią były tu te psie bitwy i to chyba Collar pogryzł głupiutkiego Rudzika, bo i teraz zęby szczerzył. A sunia dwukrotnie do mnie podchodziła, prosząc o pomoc :(  , a ja nic zrobić nie mogłam, bo na smyczy Sońka, w garażu - Rudzik, zaraz jedziemy do NDM, a TZ jutro i jeszcze ew. w czwartek, jedzie PKSem do Stolicy się leczyć, a i tak nieznanej suni, samej z Bliss w domu - nie zostawię :(. No i może ona "czyjaś" - już nie napiszę co myślę o takim właścicielu i ją puścił, żeby mu pod blokiem? domkiem? psy się nie gryzły :(. Podobno, to taki tutejszy zwyczaj :(. Sunia po cieczce, wróci do domu (albo nie), szczeniaki, albo pójdą do ludzi, albo do piachu. Albo - zasilą Radysy :( . Prosiłam moją Panią Krysię, żeby się dowiadywała, czyja ona jest, bo też nie wie.....  

 Nóż się w kieszeni otwiera :(. I wiecie jak się czułam, kiedy ona prosiła mnie dwukrotnie o pomoc, a ja się od niej odwróciłam :(

Link to comment
Share on other sites

Akcja udana, konfirm i jej TZ w drodze do domu, Rudzik u mnie a Sonia u Nutusi :)

Rudzik jest mocno zestresowany, nowa sytuacja go przytłoczyła. Siedzi w przedsionku albo na podeście schodów i na każde otwarcie drzwi reaguje próbą wyjścia na zewnątrz. Na zbliżające się psy reaguje warczeniem, na wyciągniętą z mojej strony rękę też. Ale kiedy do niego mówię macha nieśmiało ogonkiem :) Kolacji nie chciał zjeść, wyszłam z nim na dwór na smyczy ale głównie chodził wzdłuż płotu i szukał dziury albo próbował się przecisnąć pod furtką.

Na razie zostawiłam go w spokoju, musi ochłonąć i zrozumieć że jest bezpieczny. To młody psiak więc mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzuje w nowych warunkach.

A tak poza tym uroczy z niego chłopak, ma urodę pluszowego niedźwiadka :)

Link to comment
Share on other sites

Dotarliśmy. Umyliśmy się, TZ wyprowadził Bliss, zjedliśmy trochę spóźniony obiad. Teraz kolejno kąpiel, bo psiaki opluły mnie dokumentnie. Biedny Rudzik, strasznie płakał prawie przez cała drogę i wyrywał się, a to do przodu(Tomkowi na głowę), a to do tyłu(mnie na głowę), a to pod spód, pod siedzenia. Na zmianę, tuliłam go, głaskałam, ciągnęłam za szelki(uważając, żeby nie złapać za pogryzioną szyję). Jednak - złapałam a wtedy i on mnie złapał za rękę- ale nie zostawiając żadnego śladu, a mnie siniaki robią się od samego patrzenia. Potem, mnie lizał po rękach......

Że też nie można psu wytłumaczyć, że to wszystko dla jego dobra :(. Za to Sonia, zachowywała się jak dama. Grzeczna, spokojna. Tuliła się do mnie, jak Rudzik na chwile się uspakajał, a jak skomlał i szczekał, oblizywała się nerwowo. Czasami mordy się obojgu wyciągały, ale do Rygi - żadne nie pojechało. Kochane psiątka :). Dzięki Marysiu i Nutusiu za przygarniecie biedactw. Nutusiowemu TZowi - też dziękuję za pomoc i wsparcie - i za to, że nie zabrał białej, a mojego przerośnieŧego ratlerka(przy Bliss, to Sońka jest mikroskopijna i ma takie wyłupiaste oczka i cienkie nóżki).

 Jutro idę sprezentować znajomemu kotu miseczki z bazarku Marysi(pięknościowe, dziękuję) i popatrzę, co z moją biedną, gwałconą sunią się dzieje. Znielubiłam Collara :(. Rozesłałam wici, prosząc, żeby żeby dowiadywano się, kto może być jej właścicielem? Czy ona "pańska"(do........d....z takim państwem), czy - nie?

Link to comment
Share on other sites

Żegnając Rudzika - Miśka, który dzięki MarysiO, przestał być bezdomniakiem makowskim, coś jeszcze Wam o nim napiszę :)

 

 Rudzik najbardziej zaprzyjaźnił się z domnym inaczej niby spanielem, o którym piszę Spaniel. Jest to pies bardzo dobrze sytuowanego makowianina, ale ...........puszczany na wolność - no, to lata po całym miasteczku. Tu się pobawi z kolegami, tu poleci za suczką, tu przegryzie coś na śmietniku. Oba chłopaki, bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili. Wielokrotnie widywałam ich, jak wspólnie ganiali, bawiąc się w psiego berka  :).

 

Kiedy psia starszyzna , zaczęła biegać za sukami w cieczce, a głuptas Rudzik - Misiek, chciał się przyłączyć do zabawy, chociaż nie bardzo wiedział, jak?, został dotkliwie pogryziony(przez Collara?). Pani Ewa przywiozła wieczorem Rudzika  z przychodni wet, od lekarza(bidulek miał ponad 40 stopni) i położyła na poduszce pod balkonem(budki już nie było :( ) a  Spaniel usiadł obok i pilnował kolegi. Później,  kiedy Pani Ewa wyszła, żeby zabrać Rudzika na noc do domu, lub do garażu - psiaków nie było. Gdzie spędziły noc? Nie powiedzą nam tego.

 

Rano, Rudzik Misiek pojawił się na miejscówce pod balkonem, został złapany przez Panią Ewę, ubrany w moje pierwsze szelki (niestety, trochę ciasne) i zamknięty w garażu sąsiada. I tak, czekał na transport do MarysiO.  O godzinie 15, Pani Ewa poszła z Sąsiadem, ubrali Miśka w kolejne moje szelki (większe) i na smyczy poprowadzili na siusianko. TZ wyprowadził nasz pojazd, wpakowaliśmy  do niego Sońkę i zaczęliśmy pakować Rudzika.Ten, chyba ze dwa razy nam nawiał z auta, ale czujne przydeptywałam smyczkę. Sonia siedziała spokojnie.

 

Nagle - znikąd pojawił się Spaniel. Ja już byłam w środku na tylnym siedzeniu, z dwoma psami - przypłaszczoną Sonią i wyrywającym się Rudzikiem, a tu - Spaniel koniecznie też chce wsiąść do auta. Chce jechać z przyjacielem? Biedak, został wyciągnięty przez Sąsiada, przytrzymany, mnie udało się zamknąć drzwi i z szalejącym ze strachu Rudzikiem - Miśkiem, ruszyliśmy w dłuuuuuugą drogę ;). Ale o drodze już Wam napisałam wczoraj.

 

 Dzisiaj, na porannym spacerku z Bliss, widziałam Spaniela, jak biega po okolicy, pewnie szukając swojego przyjaciela......

 

Dziękuję Ci jeszcze raz Marysiu, za DT dla "mojego" bezdomniaczka. Podziwiam stadko Twoich psów - w tym, wspaniałą Borówkę :) - kocham duże psy9ale małe - też).  Buziaki przesyłam i mizianko dla stadka i dla Rudzika.

Rudzik, zachowuj sie!

 Nie zrób mi wstydu ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Witam się i ja :)
Wątek Soni założę dziś wieczorem w domu, bo tylko tam mam "normalność" na dogomanii ;)

Wczoraj, ponieważ zdążyłam dotrzeć do domu, zanim Sławek przywiózł Sonię od Marysi (szczęśliwym trafem przesunięto mi wizytę lekarską o pół godziny wcześniej), wprowadzenie nowego psa do stada odbyło się tradycyjnie, tzn. Sławek podał mi Sonię przez okno sypialni, a wchodząc do domu wypuścił nasze szczekaczki na dwór. Sonia trochę się trzęsła, ale posiedziałyśmy na łóżku, potem ją zestawiłam na podłogę i otworzyłam drzwi sypialni. Przeszła się spokojnie po domu. Zaczęłam kolejno wpuszczać mocno ciekawskich, ustawionych w kolejce przy drzwiach tarasowych :) Sonia trochę powarkiwała, ale moje stare wygi tymczasujące zachowały się bez zarzutu - zobaczyły, że jest i dały spokój. Trochę gorzej z Imką, bo się spokojniutkiej Soni nie przestraszyła na tyle, żeby przed nią uciekać, a jednocześnie nie miała na tyle odwagi, by ot tak sobie do niej podejść. A co w takich sytuacjach robi Imka? Piszczy!!!!!
Żeby Sonia czuła się bezpieczniej, posadziłam ją obok siebie na kanapie, odgradzając od tych co bardziej ciekawskich. Ale gdy wstałam nastawić wodę na herbatę, Sonia na kanapie została. Dopiero po dłuższej chwili zeskoczyła i przyszła do kuchni, gdzie bezbłędnie zlokalizowała miskę z wodą i się spokojnie napiła. W kolejce po kolację ustawiła się, jakby mieszkała u nas od zawsze, przy czym wiedziała, że dostanie ostatnia i cierpliwie czekała! :) Nie zjadła do końca. Potem krążyła od posłania do posłania, aż w końcu zaległa na... fotelu :) Najśmieszniejsze było wczoraj, że psy zachowywały się wypisz wymaluj jak dzieci! Ponieważ chciałam, by Sonia poczuła się swobodnie i położyła się w posłanku, nakłaniałam ją do tego. Chwilę poleżała jednak i wychodziła, a wtedy jej miejsce natychmiast zajmowała Gapcia, Lili albo Imka. Posłanka, które zazwyczaj stoją puste, a na kanapie nie ma gdzie się wcisnąć, wczoraj miały wzięcie, że hej! :)
Wieczorem Sławek wyszedł z nią do ogrodu na smyczy - tylko z nią - od razu zrobiła siusiu.
Gdy przyszedł czas na spanie, przeniosłam jedno posłanie do sypialni, ale także położyłam kocyk na fotelu. Sonia najpierw wskoczyła na fotel. Poleżała chwilę, zeszła, ułożyła się na posłaniu i znowu za chwilę wyszła. Obeszła łóżko i hyc, położyła się obok Imki (bo Kreska i Gapcia już były pod kołdrą). Imka więc skwapliwie skorzystała z okazji i cała zadowolona zajęła najpierw posłanko, a potem fotel. Dalej nie wiem co się działo, ale gdy się rano obudziłam, w łóżku był KOMPLET :)
Śniadania Sonia jeść nie chciała. W ogrodzie najpierw miałam ją na smyczy (zrobiła siusiu), a potem puściłam ją wolno. Trochę była niepewna, tym bardziej, że rudy piorun kulisty przetaczał się przez ogród goniąc za piłką. Ale jakoś Soni udało się zejść z linii rażenia i znaleźć sobie miejsce na kupola ;)
Przed wyjściem z domu zamknęłam ją w sypialni, bo jeszcze nie zawarła do końca rozejmu i przyjaźni ze stadem. Gdy zaniosłam miseczkę z jedzeniem i piciem, zastałam pannę na łóżku :) Zostawiłam jeszcze 2 gryzaki i wyszłam. Dziś ją chyba jednak wykąpię, bo choć nie jest jakoś bardzo brudna, to ma dość tłustą sierść. No a skoro mamy razem spać... ;)
Jutro jedziemy do Doktora na przegląd techniczny:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No proszę panna łóżkowa a wcześniej czytałam ,że łańcuchowa.

Kto trafi za tymi psiakami.

Może sobie przypomniała wcześniejsze dobre czasy.

Pięknie się wszystko ułożyło,

 

Co do spanielka to strasznie mi go szkoda,że stracił przyjaciela.

Poza tym co to za domny pies skoro tak samopas puszczany.

Oj nie mają zielonego pojęcia  te bezmyślne istoty na co narażają psiaki.

To takie przykre.

Link to comment
Share on other sites

I kto by pomyślał, że mała wlezie do łóżka? Cwana malizna ;). U nas, z mety zajęła posłanko Bliss, a jak przyszło nowe od Domku Randy, to się dziewczyny przemieszczały w nocy przez cały czas. Ale u nas, Długowłose Owczarki nie śpią z nami w łóżkach, więc i tymczaski tam nie włażą. Randa podobno z okazji Sylwestra, zobaczyła jak dobrze jest spać u Pani w łóżku i nie bardzo ma ochotę wrócić na własne miękkie i wygodne posłanko :).

 

Wybacz, Nutusiu, że taką niekąpaną(intensywnie wycieraną i czesaną) panienkę Wam dostarczyłam, ale bałam się, czy przy kąpieli nie podrażnię jej tego nieszczęsnego oczka. To jest chyba wypadający gruczoł trzeciej powieki i wszystko co ma zwiazek z energicznym trzepaniem głową, powoduje jego przekrwienie i większe uwypuklenie. Po każdym czyszczeniu i zakrapianiu uszu, tak było, ale z uszkami to było bezwzględnie konieczne.

Spytaj proszę, swojego Pana Doktora, czy nadal jej te uszy zakrapiać. Ja jej kropiłam codziennie 2 razy po kropelce Oridermylu do uszka,  a co 2 dni - czyściłam Otifree - tak od dnia przyjazdu do nas, tj od 7 stycznia, bo zaczęłam z "rezerwy" medycznej Bliss, jak tylko zobaczyłam uszy Sońki :).

Link to comment
Share on other sites

O wszystko wypytam, wszystko pokażę. Wczoraj już jej niczego nie aplikowałam, bo dość miała wrażeń, dziewczyna.

Takie gładziaki się aż tak nie otrzepują po kąpieli, jeśli się je dobrze wytrze. Nie masz za co przepraszać :) Tak sobie właśnie myślę od wczoraj, gdzie mamy po psiemu napisane w domu, że wolno włazić na kanapy i do łóżka ;) Doszłam do wniosku, że przecież z psów są świetni obserwatorzy, więc i Sonia się migiem połapała, że skoro innym wolno, to i ona spróbuje. A jak już spróbowała, to... jest jak jest i nikt nie narzeka! :)

I to wcale nie jest tak, że pies musi znać życie w domu, żeby się pakować do łóżka. Miałam kiedyś u siebie przez jedną noc i dzień dużą, nawet bardzo dużą, która jako szczeniak została przypięta do budy i tkwiła tak chyba ze 2 lata. Na tym łańcuchu była zapładniana przez wiejskie psy, będąc na łańcuchu rodziła szczeniaki. Ostatni miot... zjadła z głodu!!!! Przywiozłam ją w nocy z Łodzi i zamknęłam się z nią w sypialni. Pół nocy walczyłam, żeby mi nie wlazła do łóżka (brudna, zapchlona). W końcu się zorientowałam, że mam 2 wyjścia - albo dalej będę z nią walczyć i w ogóle nie będę spać, albo się poddam, ale przynajmniej się prześpię. Wybrałam oczywiście tę drugą opcję :) I skąd ta psina miała wiedzieć, że można spać w łóżku, skoro łóżka w życiu na oczy wcześniej nie widziała?... ;)

Link to comment
Share on other sites

No to ja chyba mam cudaki.

Poza tą niufką ,którą musiałam oddać,psice nawet nie próbowały do łóżka wchodzić.

Teraz to mam ortopedyczne,więc jest wyższe i węższe niż wersalka.

Wcześniej normalne szerokie wersalki przez jedną osobę zajmowane też nie korciły.

Rasti jako szczeniak była przebiałkowana/nooo oczywiście pańcia przedobrzyła z jajeczkami/ musiała być co dzień kąpana w specjalnych szamponach.

Wtedy dla dalszej kosmetyki ,rozkładałam jej kocyk na wersalce i tam ją doczyszczałam.

Przez długi czas wchodziła na wersalkę tylko jak jej kocyk leżał.

Miałam wygodę,bo jak ktoś się trafił i nie chciałam żeby przy stole dziadowała /z kolei tylko ona jedna potrafi dziadować/myk kocyk na wersalkę i psiny nie było.Jak dorosła nawet kocyk ją nie interesował.

Natomiast z ulubionego fotela potrafi przegonić siedzącą tam osobę ,włażąc od tyłu i po prostu spychając.

Link to comment
Share on other sites

No niestety :(.

Wyszłam z Bliss na południowy spacer i jak wracałam, takie coś spotkałam na ulicy. No, na chodniku pod sąsiednim blokiem. Podpełzło do mnie rozpłaszczone, szczekając(!) na wąchającą je Bliss. Dałam z kieszeni chrupkę  - zeżarło. Pogłaskałam - wywaliło się na plecki. Z bloku, przed którym to się działo, wyszła jakaś Pani. Zapytałam, czy wie, czyj to pies? Powiedziała, że nie, "ale przecież dzisiaj był jarmark".......!!!!No, to wzięłam pod pachę(obroży, oczywiście nie było) i zaniosłam do domu.

 

Dałam obiad Bliss, dałam malutkiej - zjadła kilka chrupek(przez grzeczność) i poszła spać. Jak mąż wrócił, wstała, naszczekała na Niego i....dalej spała. Potem ją wzięłam na smyczy na spacer - może coś zrobi? Strasznie płakała, kładła się, drapała mnie po nodze, próbując wejść mi na ręce. Poszłam do Pani Marzeny, która pomaga makowskim psom i kotom i mieszka w pobliżu miejsca, gdzie znalazłam malutką. Obejrzała ją  i stwierdziła, ze jej nie widziała, nie zna, no i "Krysiu, dzisiaj był jarmark"................... :(. Wróciłam do domu.

 

 

Mała nadal śpi. Napiszę ogłoszenia i porozwieszam, ale nie robię sobie zbytniej nadziei :(. No, cóż, był jarmark......... :(

Dopóki tu nie zamieszkałam, nie wiedziałam, że psy się lęgną........... z jarmarków, tak jak muchy z  gnijącego  mięsa, a myszy z brudnego siana. Taka lokalna wersja teorii samorództwa :(

Jutro z nią idę do swojego pana doktora. A  na robaki, dam jej jeszcze dzisiaj ...........

 

****************************************************

Jeszcze dzisiaj, niech ma te swoje robaki. Trujemy od jutra. Wyszłam z nią na smyczy , zrobiła siusiu i zaczęła mi włazić na buty. Że chce na rączki i do domu. No, to poszłyśmy. TZ wyszedł z Nasza, jak to wyraźnie podkreślił. Psice zjadły kolacje, napiły się. Ważyłam(przed kolacją) malutką. Waży 6 kg. I ma na imię Lerka . No, jakoś muszę ją wołać , nie tylko chodź!

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...