Jump to content
Dogomania

Bezdomniaki makowskie(Mazowsze)


Recommended Posts

Myślę, że brak kastracji/sterylizacji nie musi wynikać z przekonań (ja osobiście nigdy nie słyszałam o tym, żeby Kościół sprzeciwiał się tym zabiegom u zwierząt) tylko z niewiedzy księdza. Podobnie jak w przypadku dużej części naszego społeczeństwa. Myślę, że jak najbardziej warto pójść i wyłuszczyć co, jak i po co.

 

Konfirm czy Rudzik (ten spod balkonu) był jakoś ogłaszany oprócz tego ogłoszenia w lokalnej gazecie? Przyszło mi do głowy, że może warto go ogłosić w internecie z "dramatycznym" tekstem i kontaktem do Ciebie lub którejś innej miejscowej wolontariuszki. On jest młody, ładny a nóż/widelec komuś drgnie serce i zdecyduje się mu pomóc? Jak myślisz?

Jeśli uznasz, że to dobry pomysł to chętnie pomogę "spreparować" taki tekst :)

 

A te inne psiaki, które pokazałaś to też "stała ekipa"?

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że tylko w lokalnej.

 

Ogłaszać go możemy, ale tak na dobrą sprawę, nic o nim nie wiem i nie bardzo mam kogo spytać, ani - jak się dowiedzieć. Ogłaszając psa, w jakiś sposób, bierzemy za niego odpowiedzialność przed przyszłym DS-em. I nie chodzi tu o to, czy coś zniszczy, lub nabrudzi. Wiem, że Rudzik potrafi być agresywny. Nie wiem, do jakiego stopnia i w stosunku do kogo? W jakich sytuacjach? Czy była to tylko obrona terytorium, czy coś wiecej? To nie jest chodząca łagodność, taka jak Randa, przewidywalna Bafi, czy siła spokoju - Max. Te psy poznałam, były moimi tymczasami i wiedziałam, jakie ode mnie wyszły. Rudzik jest małym psem, ale dzieci, też są małe. I potrafią być złośliwe. Nieprzewidywalne.

Ja bym go wzięła do domu, choćby dzisiaj(niestey, nie mogę), ale np wnuka bym z nim nie zostawiła. Przynajmniej , dopóki bym nie poznała jego charakteru (Rudzika, nie wnuka).  Nie mam odwagi, wyadoptować psa z ulicy - takiego, o którym niczego praktycznie nie wiem. Nawet pies wzięty ze schroniska, ma jakąś swoją historię. Coś wiadomo bliżej o jego charakterze i opiekunowie to i owo  o nim wiedzą. O Rudziku nic nie mogę powiedzieć, oprócz tego, że mnie polubił , a ja - jego. I wiem, że ma codziennie pełną miskę przysmaków i że to nie jest jedynym, czego pies potrzebuje do szczęścia :(.

Ale nie trzymała bym go na kolanach, w czasie szczepienia p. wściekliźnie. On jeszcze za mało ufa ludziom i chyba uważa, że atak jest najlepszą obroną :(.

 

 Tak, to jest stała psia  ekipa. Przynajmniej, na "moim" terenie. W okolicy tz. Pasażu, widziałam dzisiaj zupełnie inne psy, biegające luzem. Domne? bezdomne?

Link to comment
Share on other sites

Noc przynosi dobre myśli , no i miałam miłe spotkanie z samego rana. Dzisiaj, na porannym spacerze z Bliss, spotkałam biegającego Aresa - tego psa "z interwencji". Oczywiście - bez obroży. Tutaj wszystkie biegające psy i te domne i bez - biegaja bez obroży :(. Wesoły, przyjazny. Poznał :). Podbiegł do mnie, wygłaskałam, dałam chrupek - nie chciał - czyli niegłodny. Razem z nim, biegały czarne w białe łaty malizny wielkości kota ;) - chłopaki. Czasem je tu widuję. Domne? bezdomne?, przybiegaja z sąsiedniej wsi?

  

 

A wracając do Rudzika, to wymyśliłam, że zadzwonię dzisiaj po południu do Pani, która się nim opiekuje(w ogłoszeniu, jest podany telefon). I pogadam. Psa trzeba przede wszystkim zaszczepić. Spytam, co z odrobaczaniem. I podzielę się z Nią swoją wątpliwością w sprawie ew. zachowań agresywnych Rudzika.

Napiszę, co i jak, i może jednak poprosimy Ciebie, Marysiu o pomoc w ogłoszeniach dla Rudzika :)

 

Wczoraj na dalekim spacerze po lesie, trochę pobłądziliśmy. Wyszliśmy na jakieś gospodarstwo i weszłam spytać o drogę. Widziałam tam psa przy budzie. Chudzina :(. Nawet nie próbował na mnie szczekać. Wysypałam mu chrupki, które miałam ze soba, dla Bliss. Pożarł. Pojedziemy tam dzisiaj z jedzeniem  dla niego. Spytam, może pozwolą go nam nakarmić i zostawię mu trochę jedzenia na następne dni - może dadzą? Za kilka dni, pojedziemy tam znowu - tym razem, z Panią Krysią

Link to comment
Share on other sites

Z adopcją Rudzika wg mnie jest ten podstawowy problem, że w razie "draki" on praktycznie nie ma gdzie wrócić :( Ale z drugiej strony, czy z tego powodu ma nie mieć szansy na dom?... Najlepszy byłby pewnie taki nie w bloku. No i kastracja mogłaby to i owo zmienić ;)

Link to comment
Share on other sites

Same dobre wieści z rana :)

Tak trzymać !

A chłopów trzeba podejść podstępem. Nie krzyczeć z progu.

Dr Sumińska, która mieszka na wsi, pisała, że jak chłopi widzą zainteresowanie psem innych ludzi  to oznacza, że ma jakąś wartość.

I wtedy jest szansa, że ich stosunek do własnego zwierza zmieni się.

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam przez telefon z Panią, która ogłasza Rudzika. Umówiłyśmy się, że go zaszczepi, odpchli o odrobaczy. No i zrobi dobre zdjęcia i przyśle mi na @. MarysiuO. , jak możesz, to wymyśl tekst :) . Bo ogłoszenia, to chyba zamówię u Ziutki,a potem opłacę wyróżnienie. Pani twierdzi, że pies jest wesoły, lubi się bawić. I że jest przyjazny.

 Od tej Pani dowiedziałam sie, że po Pasażu(pisałam wyżej), biega bardzo ładny bezdomny piesek. POoprosiłam, żeby jak może, to i jego sfotografowała. Coś mi się wydaje, że wiem, o którym piesku mówi....... :(

Jutro tam powędruję.

 

U głodomorka - byłam. Pan przyjął mnie niezbyt chętnie, ale zgodził się na nakarmienie przeze mnie psa. Swoje psy - sam karmi. Powiedział, że on dlatego tak wyglada, bo jest stary. Jest u niego na dożywociu. Pan jest zwolennikiem naturalnego karmienia psów, więc jego psy jedzą kości, a nie psią kiełbasę  "z marketu" (bo taką przyniosłam - Sokołów "The best dog"). Tyle, że Dziadunio(miał nawet przy sobie kość), raczej ją glamał, niż jadł. Jak stary, pewnie nie ma zębów :(. Obskoczyły mnie inne  psy - młodsze ("pracujące"). Wszystkie zgodnie zjadły kilogram psiej kiełbasy,którą kroiłam na plastry własnym nożem ;)  - wiekszość - Dziadunio, który jadł ,aż mu się uszy trzęsły - mam nadzieję, że mu nie zaszkodziło na pewnie pusty żołądek..... Następnym razem, pójdę tam z Panią Krysią, bo ona wie, u kogo byłam. Tym razem, byłam sama, bo TZ został z Bliss w aucie, która w takich sytuacjach, koniecznie chce być jak najbliżej mnie i potrafi zdrowo pociagnąć. A spodziewałam się, że mogą tam być i inne psy.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, Mattilu :).

Póki co, czekam na zdjęcia Rudzika w pełnej krasie, bo bez tego - ani rusz :).  Dzisiaj rano, znowu pospacerował trochę z nami, domagając się głaskania, miziania i chrupek, które chyba traktuje jak cukierki.

Muszę jeszcze umówić się z którąś z Pań na wizytę u Aresa - krople na pchły i tabletki na robaki - kupione. No i popatrzę, co z tym urodziwym psem z Pasażu. Martwi mnie, że od kilku dni, nie widać Pręgusa.

Link to comment
Share on other sites

Boże, jak pies ma się najeść... kośćmi!?!?!?!?

Tia... jeden zwolennik "naturalnego" karmienia psów powiedział mi swego czasu, że przecież w kościach jest szpik, to sobie pies wyssie, skoro pogryźć kości nie może...  :mdleje: I niby się tym szpikiem naje?!?!?! :madgo:

Link to comment
Share on other sites

Do tego przeciez chleb się rzuci, to pies się naje :(

U nas w sklepie co drugi kupije po 5-7 kg kosci dla psa, zapisują sie nawet, jak nie dowiozą któregos dnia. Do tego kilka bochenków chleba z wczoraj, jest po 1 zł, całe kontenery stoją w Zielonym Markecie.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje, Marysiu za pomoc w tym ogłaszaniu. W sumie - warto to zrobić. Kto nie ryzykuje, ten nie jedzie :). A że jak jedzie, to czasem się wykopyrtnie - no cóż, trudno. Taka karma, kismet , fatum - jak kto woli. Czekam na sygnał od Pani, że są już zdjęcia, chociaż to z zakrwawioną szyją - też chyba powinno być.

Rudzik mnie codziennie wita i połowę porannego spaceru, odbywamy wspólnie - pogryza chrupki, nadstawia się do głaskania. Potem, w miarę jak się zbliżamy do rejonów podległych władzy Lotosa, zaczyna iść wolniej i...rejteruje. Mądry chłopak :)

Link to comment
Share on other sites

Oto propozycja tekstu dla Rudzika. Wszelkie uwagi przyjmę i uwzględnię :)

 

Czy Rudzik spędzi wigilijny wieczór na ulicy...?
Rudzik to młodziutki psiak, który prawdopodobnie został przez kogoś porzucony. Dlaczego? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy… Żyje na pewnym osiedlu, śpi pod balkonem dokarmiany przez dobrych ludzi, przez których został również odrobaczony i zaszczepiony. Jak daje radę w te zimne, grudniowe noce? Trudno powiedzieć. Ulica to nie jest miejsce dla żadnego psa. A już na pewno dla takiego młodziutkiego, krótkowłosego rudzielca, w samym środku zimy.
Czy ten słodki psiak będzie musiał spędzić Święta Bożego Narodzenia w samotności, na mrozie? Czy wigilijny wieczór przesiedzi na osiedlowym trawniku patrząc w rozświetlone okna mieszkań gdzie szczęśliwe rodziny dzielić się będą opłatkiem i życzyć sobie wesołych świąt?
Mamy ogromną nadzieję, że nie. Chcemy wierzyć, że znajdzie się ktoś, kto w tym magicznym, przedświątecznym czasie otworzy dom i serce dla zmarzniętego, porzuconego psiaka…

 

Napisałam o odrobaczeniu i szczepieniu w czasie przeszłym bo pomyślałam, że skoro to i tak będzie zrobione to lepiej napisać tak. Ale można to zmienić jeśli uznacie, że tak będzie lepiej :)

Link to comment
Share on other sites

No, zaoszczędziłam właśnie na kroplach do nawilżania oczu...

 

Żyje na pewnym osiedlu, dokarmiany przez dobrych ludzi, przez których został również odrobaczony i zaszczepiony, śpi pod balkonem. (taki szyk bym proponowała, żeby nie było, że dokarmiany jest, gdy śpi ;))

 

A może jeszcze na koniec dopisać coś w stylu Mamy ogromną nadzieję, że nie. Chcemy wierzyć, że znajdzie się ktoś, kto w tym magicznym, przedświątecznym czasie otworzy dom i serce dla zmarzniętego, porzuconego psiaka i zechce posłuchać jego historii w wigilijny wieczóralbo /.../ ktoś, komu Rudzik będzie mógł opowiedzieć swoją historię w wigilijny wieczór... albo ktoś, do kogo Rudzik będzie mógł w wigilijny wieczór przemówić ludzkim głosem :)

 

Aha, i uważam, że czas przeszły dokonany jest bardzo dobry :)

Link to comment
Share on other sites

Hi, hi już poprawiam zdanie o spaniu i jedzeniu ;)

 

Czy Rudzik spędzi wigilijny wieczór na ulicy...?
Rudzik to młodziutki psiak, który prawdopodobnie został przez kogoś porzucony. Dlaczego? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy… Żyje na pewnym osiedlu, dokarmiany przez dobrych ludzi, przez których został również odrobaczony i zaszczepiony, śpi pod balkonem. Jak daje radę w te zimne, grudniowe noce? Trudno powiedzieć. Ulica to nie jest miejsce dla żadnego psa. A już na pewno dla takiego młodziutkiego, krótkowłosego rudzielca, w samym środku zimy.
Czy ten słodki psiak będzie musiał spędzić Święta Bożego Narodzenia w samotności, na mrozie? Czy wigilijny wieczór przesiedzi na osiedlowym trawniku patrząc w rozświetlone okna mieszkań gdzie szczęśliwe rodziny dzielić się będą opłatkiem i życzyć sobie wesołych świąt?

 

A końcówka może taka?

Mamy ogromną nadzieję, że nie. Chcemy wierzyć, że znajdzie się ktoś, kto w tym magicznym, przedświątecznym czasie otworzy dom i serce dla zmarzniętego, porzuconego psiaka i w wigilijną noc wysłucha jego niewesołej historii oraz... najpiękniejszych słów podziękowania.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...