Jump to content
Dogomania

Bezdomniaki makowskie(Mazowsze)


Recommended Posts

Hej,
Rozmawiałam z Małgosią - tą która prowadzi dom tymczasowy dla szczeniaków Judyta, gdzie mają trafić szczylki i mama (znamy się z FB :) - to nie tylko bagno ;), to też cudowni ludzie ).
Małgosia prosiła o karmę i podkłady, jeśli ktoś może kupić i wysłać, to adres do wysyłki prześlę na priv.

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_mokra/royal_canin/puszki/206684

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_sucha/royal_canin_size/mini/207634

http://allegro.pl/podklady-podklad-maty-chlonne-dla-psa-60x90-25szt-i5191315041.html

Kupię podkłady i tą mokrą karmę, ale to kropla w morzu potrzeb.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że Pani Małgosia, to cudowna osoba i Jej Mama - też. Rozmawiałam, weźmie maluszki, wysterylizuje i "przechowa" ich mamę tj Małą.

Flo, wyślij mi adres na pw.
Dzisiaj wieczorem idę z Krysią do maluchów i Małej, a w środę, pojadą po lepsze życie. Ares - też ;). To wspaniałe, że istnieje dogomania :) i ludzie pomagający psom w potrzebie :)

Link to comment
Share on other sites

Codzienne porannne wizyty u Aresa, a popołudniowe - u suni i szczeniaków. Karmienie (i tu i tam), sprzątanie boksu, spacery - to tylko u Aresa. Obroża Pess z permetryną - zupełnie nieskuteczna - stale zdejmuję z niego kleszcze. Jutro w Ostrołęce, kupię jemu i Małej spot - on z fipronilem. No i smycze, obroże i adresatki. Bo jutro o świcie - muszę w taxi i do Aresa - sprzątanie, spacerek, karmienie, pojenie. W tej działalności, jako singelka.

Potem, jedziemy do Ostrołęki do lecznicy, zdjąć szwy (i kieckę) Lerce, Bliss - zrobić kontrolną morfologię po babeszjozie, oraz zrobić te bardziej ambitne zakupy weterynaryjne ;). Potem, w MM, kupić obroże, smycze i adresatki dla dorosłych psich podróżników :)

Po południu - do suni ze szczeniakami - z moją Panią Krysią - ofkors :) - zanieść jedzonko

 O matko ;)

Link to comment
Share on other sites

Hej,
Rozmawiałam z Małgosią - tą która prowadzi dom tymczasowy dla szczeniaków Judyta, gdzie mają trafić szczylki i mama (znamy się z FB :) - to nie tylko bagno ;), to też cudowni ludzie ).
Małgosia prosiła o karmę i podkłady, jeśli ktoś może kupić i wysłać, to adres do wysyłki prześlę na priv.

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_mokra/royal_canin/puszki/206684

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_dla_psa_sucha/royal_canin_size/mini/207634

http://allegro.pl/podklady-podklad-maty-chlonne-dla-psa-60x90-25szt-i5191315041.html

Kupię podkłady i tą mokrą karmę, ale to kropla w morzu potrzeb.

Podkłady polecam te:

 

http://allegro.pl/bella-panda-podklady-do-przewijania-60x60-10-szt-i5258817956.html

 

 

o niebo tańsze a tak samo skuteczne - takie stosowałam gdy był u mnie Tofik i rewelacyjnie się sprawdzały

Link to comment
Share on other sites

Pani Ewa od Rudzika podbalkonowego, wpłaciła na sterylizację Małej, kupiła podkłady i karmę, oraz wysłała jeszcze jakąś wielką pakę z różnymi psimi różnościami - spotkałam Ją na poczcie. Mała zapadła Jej w serce i często ją karmiła, kiedy biedulka biegała głodna i w ciąży po śmietnikach. Są dobrzy ludzie w MM, wrażliwi  na psią i kocią biedę......

 

 Ja, póki co, karmię czeredkę(razem z Panią Krysią) i....biegam do Aresa. Jego kolega Fifi znalazł dom (hurrra!!), więc od jutra(na szczęście - krótko), będzie sam, a  ja "niezastąpiona" ;) biegam do niego rano i wieczorem. A w środę - transport.

 

 Przeraża mnie wszechobecność kleszczy :(.

Z Aresa, zdjęłam kilka dorodnych egzemplarzy już na samym wstępie, założyłam mu nową obrożę Pess(niestety, z permetryną), zdjęłam kolejne - też napite :(. Dzisiaj, spsikałam go fipreksem, chociaż bardzo protestował. W dodatku, Ares broni swoich kleszczy(tych na głowie i szyi), jak niepodległości :(.

W lesie z Lerką(krótka i jasna sierść), w krótkim czasie, kilka razy zdjęłam wędrującego kleszcza. Po powrocie do domu, obie panienki pofipreksowane dodatkowo
 

Link to comment
Share on other sites

Póki co, żaden kleszcz mnie nie użarł, ale Aresa - niestety tak. Miał  i głodne i niestety - napite zarówno na na początku i po nałożeniu obroży p. kleszczowej. I nie zawsze, dawał je z siebie zdjąć :(. Niestety, dopadła go babeszjoza :(. U nas, urodzaj na kleszcze.....

 

Od wczoraj gorzej jadł, dzisiaj rano - wcale (ale parówki - tak). Posmutniał, ale energii i werwy - nie stracił.

W południe, podjechałam do niego z "moim" panem doktorem. Temperatura - 39.....(walczył jak lew - nawet mnie podrapał :) ). Dostał imizol, antybiotyk, steryd. Zawiadomiłam Papryczkowo o całej sprawie..... Wysłałam swoje dane do umowy.

O 18 jadę z TZtem do niego. Jutro rano jedziemy na 8, potem o 9 dojedzie lekarz i poda mu antybiotyk. Potem, wracamy do MM i o 11.30, pakujemy sunię i szczeniaki. I znowu - po Aresa.

 

Trzymajcie za niego kciuki. Biedak miał niewesołe życie, a teraz, jak ma  mu się odmienić na lepsze, dopadła go babeszja....... :(. 

W drogę do hotelu(jak imizol przestanie działać), zabierze Fiprex spot-on.....

 

O 16 - idę do szczeniaków................nie wiem, z kim, bo "moja" Pani Krysia, ma dzisiaj operację swojego starego psa(nowotwór jądra) :(. A chcę przypomnieć Panu o dniu jutrzejszym, dać  maluchom ich mamie  jeść i zakropić sunię Fyprystem.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze tego brakowało :( Nawet bomba atomowa nie zniszczy tego ścierwa chyba!!!

Dobrze, że wychwycone na samym początku i uniknęliście kroplówek, bo z tym byłby mega problem przy Aresie...

Trzymam kciuki za jutro!!!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za kciuki. Aresowi już dzisiaj w 6 godzin po imizolu, było lepiej. Ucieszył się biedak, kiedy zobaczył mnie i TZta. Teraz dużo pije(dostał steryd), ale to dobrze, bo się płucze. Pospacerkował z Tomkiem, a ja posprzątałam boks. Jak wrócił, zjadł całkiem sporo gotowanego ryżu z kurczakiem.

Jutro, jedziemy do niego na 8.30 i mam nadzieję, że uda mi się mu zrobić zastrzyk z antybiotyku. Mojego weta, strasznie znielubił po dzisiejszym dniu i nie chcę go nadmiernie nakręcać przed podróżą. Obszukałam go całego - kleszczy już nie znalazłam. Ares robi duże postępy w akceptowaniu bliskiego kontaktu z człowiekiem, tyle, że głównie ze mną :(, ale i TZtowi też już ufa. Dwa albo 3 lata swojego życia, stracił stojąc uwiązany pod ścianką, lub latając luzem, gdzie nos i oczy poniosą.....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...