Jump to content
Dogomania

Pilny tymczas dla psów z Rumuni


ailema

Recommended Posts

[quote name='Beatrx']MĄDRE wizyty przed i po adopcyjne są jak najbardziej w porządku. wydziwianie i rzucanie wymagań z kosmosu oraz traktowanie ewentualnego właściciela jak kata czy mordercę w porządku nie jest.[/QUOTE]

U nas to się odbywa tak że psa przyjeżdżają oglądnąć do nas czyli w miejscu gdzie pies się oswoił, jak z luźnej rozmowy na temat psa i jego zachowania wyniknie że pies ich zaakceptował + spodobał się potencjalnym właścicielom to idziemy na wspólny spacer. Jak na razie nie zdarzyło się żebyśmy odmówili adopcji, a najdłużej był u nas na DT pies niecałe 3m-c. Z tych właścicieli których poznaliśmy tylko z 1 nie mamy kontaktu + 1 odebrał swoją zgubę którą na DT mieliśmy AŻ kilka godzin :multi:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 455
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

problem polega na tym, że niektórym się ciutkę to "pomaganie" rzuciło na mózg, skoro w niektórych sytuacjach standardem są pytania o wysokośc zarobków i status prawny mieszkania/domu, w którym człowiek chętny na adopcję zyje.

Ja chciałam adoptować rota, okazało się, że mam za małe doswiadczenie, i nie podołam takiemu psu. (pomijam fakt, bardzo szczegółowego opisania mojej historii z rocisławem, skany zaswiadczen o ukonczeniu szkolenia, itd.)

Koniec końców nie wiem gdzie pies trafił, ale podobno mieszka w kojcu, wiec na pewno ma lepiej niz u mnie :roll:

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedna rzecz.
Jeśli wolontariusz (nie głupi) prowadzi adopcję psa prosto ze schronu, to nie będzie - jak to ktoś określił - przeczołgiwać potencjalnego nowego opiekuna, bo alternatywą dla psa jest schron. Ale piesek z dobrego DT jakby nie jest do końca bezdomny, on ma dom, tyle że tymczasowy i oddawanie go komuś jest oddawaniem psa w pewnym sensie własnego, co daje pole do popisu i pozwala na mnożenie wymagań.
Warunki w potencjalnym DS zawsze będą lepsze, niż w schronie, ale z reguły są w jakiś sposób gorsze, niż w DT.

Należaloby zadać sobie pytanie, dlaczego w ogóle oddaje się psa, któremu gdzieś jest dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']problem polega na tym, że niektórym się ciutkę to "pomaganie" rzuciło na mózg, skoro w niektórych sytuacjach standardem są pytania o wysokośc zarobków i status prawny mieszkania/domu, w którym człowiek chętny na adopcję zyje.

[/QUOTE]

Nie rozumiem czemu się tak dziwisz pytaniem o status mieszkania?
Jeśli np. mieszkanie jest wynajęte, to jako osoba przeprowadzająca adopcję mam prawo przypuszczać, że właściciel mieszkania może nie godzić się na psa, więc pytanie jest jak najbardziej zasadne. Wolę zadać setki głupich pytań, niż być później niemile zaskoczoną.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']problem polega na tym, że niektórym się ciutkę to "pomaganie" rzuciło na mózg, skoro w niektórych sytuacjach standardem są pytania o wysokośc zarobków i status prawny mieszkania/domu, w którym człowiek chętny na adopcję zyje.

Ja chciałam adoptować rota, okazało się, że mam za małe doswiadczenie, i nie podołam takiemu psu. (pomijam fakt, bardzo szczegółowego opisania mojej historii z rocisławem, skany zaswiadczen o ukonczeniu szkolenia, itd.)

Koniec końców nie wiem gdzie pies trafił, ale podobno mieszka w kojcu, wiec na pewno ma lepiej niz u mnie :roll:[/QUOTE]

No jak to przecież psu jest lepiej w kojcu/na łańcuchu niż mieszkać w ciasnym bloku i w 'miejskim' zgiełku który by go tylko stresował. E tam chęć szkolenia psa, co tam doświadczenie przecież nie było na wychowaniu 10rotków!
Tak też osobiście uważam że niektórym się w mózgach poprzewracało...

[quote name='rozi']
Należaloby zadać sobie pytanie, dlaczego w ogóle oddaje się psa, któremu gdzieś jest dobrze.[/QUOTE]

Odpowiem za siebie. Oddaje się psa z DT do DS po prostu chcąc pomagać następnym i nie mając warunków na 4 psy 'stałe' w domu. W moim przypadku wykarmienie '100kg psów' jest na tyle dużym wydatkiem, do tego u nas w gminie nie ważne czy pies kastrowany/sterylizowany czy z hodowli/schroniska/znajda płaci się niewyobrażalne podatki 'za nic' (dosłownie: po psie sprząta się samemu, szczepi się za własne, chipuje za swoje, gmina na poczyt 'zabranych' podatków od 'posiadania' psa nic nie daje...).
Kiedy biorę ze schroniska na DT psa który np nie chce jeść jest samą skóra z kośćmi i boi się ludzi jak ognia, a po pobycie u nas już nie umiera z głodu i da się pogłaskać... do tego dostaję od 'nowej' właścicielki informację jaka to sunia nie jest kochana i jak super się otworzyła i uznała ją za właścicielkę co rano budząc ją liżąc/wskakując na łóżko - to mi starczy by wiedzieć żeby wiedzieć że pies ma świetnie. U nas była by 4rtym psem do kochania.

[quote name='mala_czarna']Nie rozumiem czemu się tak dziwisz pytaniem o status mieszkania?
Jeśli np. mieszkanie jest wynajęte, to jako osoba przeprowadzająca adopcję mam prawo przypuszczać, że właściciel mieszkania może nie godzić się na psa, więc pytanie jest jak najbardziej zasadne. Wolę zadać setki głupich pytań, niż być później niemile zaskoczoną.[/QUOTE]

Nie pytaliśmy o stan majątkowy, o to czy mieszkanie własnościowe czy też wynajęte itp. pytanie było czy na pewno sobie poradzą z tak zamkniętym psem i na którym piętrze mieszkają (sunia była ONkiem długowłosym więc wiadomo że wysokie piętro za 3-4lata mogło by się stać udręką).
Dla mnie wybieranie człowieka po tym czy ma domek czy też mieszka w bloku, czy jest to wynajęte czy własnościowe jest pytaniem uwłaczającym. Żyjemy w takich realiach, a nie innych i wiadomo że nie każdego stać na wykupienie własnego mieszkania co nie znaczy że psem się źle zajmie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']

Dla mnie wybieranie człowieka po tym czy ma domek czy też mieszka w bloku, czy jest to wynajęte czy własnościowe jest pytaniem uwłaczającym. Żyjemy w takich realiach, a nie innych i wiadomo że nie każdego stać na wykupienie własnego mieszkania co nie znaczy że psem się źle zajmie.[/QUOTE]

Może po prostu jesteś zbyt wrażliwa, a pytanie o mieszkanie jest dla mnie najnormalniejsze pod słońcem.
Sama mam adoptowaną z Dogomanii suczkę, przeszłam całą procedurę adopcyjną i nie obraziłam się, a żadne pytanie mi nie uwłaczało.

I powtórzę raz jeszcze: mogę zadać 400 pytań potencjalnym kandydatom na posiadanie psa, po to tylko, żeby się później nie okazało, że pies zamiast na kanapie w domu wyląduje na łańcuchu.

Przeprowadziłam około 30 wizyt, wiem, to nie jest dużo, ale nikt nigdy nie reagował na pytania złością, nie denerwował się, więc chyba nie było źle :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='stzw']W ten sposób psy z DT pozostaną tam, gdzie są a wzięcie będą miały wszelkie pseudo. Tam za niewielką odpłatnością nikt nie zadaje żadnych pytań.[/QUOTE]

Wejdź na FB - tam jest wydarzenie psa z Łowicza. Schronisko oddało go do adopcji nie zadając żadnych zbędnych i głupich pytań. Pies wylądował na krowim łańcuchu, a po interwencji i zabraniu psa, okazało sie, że pies waży około 15 kilo mniej. Pan zastosował dietę w postaci bułek ze smalcem.

Link to comment
Share on other sites

Jasne, że w sytuacji kiedy się mieszkanie wynajmuje, takie pytanie jest uzasadnione, ale tu chodziło stricte o stan prawny, czyli czy chata jest moja, czy rodziców, czy na kredyt itd. Także to już jest co najmniej nie na miejscu.

Druga kwestia, pytanie o zarobki, czyli ile konkretnie dostajemy kasy na rękę, ile wydajemy na rachunki, ile przewidujemy wydać na psa. Serio?
Skoro chce zaadoptować psa, utrzymuje się sama, mieszkam na swoim i jeszcze mam komuś udowodnić, że mnie stać na psa?

O ile człowiek "siedzący" w temacie przełknie takie pytania, o tyle, przeciętny "kowalski" już niekoniecznie :)

I szczerze? Wole isć do schronu wziać psa prosto z kojca i nie miec na głowie dogo-ciotek, dla których pies mieszkający na podwórku to koniec świata i bestialstwo. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']


Druga kwestia, pytanie o zarobki, czyli ile konkretnie dostajemy kasy na rękę, ile wydajemy na rachunki, ile przewidujemy wydać na psa. Serio?
Skoro chce zaadoptować psa, utrzymuje się sama, mieszkam na swoim i jeszcze mam komuś udowodnić, że mnie stać na psa?
:roll:[/QUOTE]

To są juz jakieś kuriozalne pytania, i świadczą po prostu o wątpliwej kulturze pytającego :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Pies wylądował na krowim łańcuchu, a po interwencji i zabraniu psa, okazało sie, że pies waży około 15 kilo mniej. Pan zastosował dietę w postaci bułek ze smalcem.[/QUOTE]

Ale pewnie "Pan" miał domek który pies miał pilnować, bo przecież domek jest taki fany i na topie. Piesek ma pole i może sobie po nim biegać (na długość łańcucha). Nie zakładam że wszyscy posiadacze domku jednorodzinnego przypinają psa do łańcucha, ale też nie rozumiem tej dyskryminacji ze względu na fakt mieszkania w bloku :mad:.

Najlepszy w tym wszystkim jest fakt że ludzie którzy chcą otrzymać konkretnego psa mogą spokojnie pod publikę odpowiedzieć na pytania niekoniecznie zgodnie z prawdą. Natomiast dyskwalifikuje się ludzi ze względu 'bo za mało kasy chce przeznaczyć na psa'. Po czym okazuje się na koniec że właśnie ta osoba co to kasy mało chciała przeznaczyć wyda ostatnią złotówkę 'na kundla', a ten wspaniały pan co to przecież odpowiedział na wszystkie pytania ma psa gdzieś i nie zamierza leczyć :roll:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']


Najlepszy w tym wszystkim jest fakt że ludzie którzy chcą otrzymać konkretnego psa mogą spokojnie pod publikę odpowiedzieć na pytania niekoniecznie zgodnie z prawdą. [/QUOTE]

To jest akurat prawda, takie ryzyko zawsze istnieje, ale wizyty są właśnie po to żeby to ryzyko minimalizować. Nie wiem, może mam jednak jakąś intuicję, bo jednak kilkakrotnie zdarzyło mi się "odrzucić" dom, nie umiem teraz powiedzieć co mi nie pasowało, ale po czasie okazało się, że dobrze zrobiłam.
Nigdy nie pytam o wysokość zarobków, ale staram się kłaść nacisk na to, że w razie choroby psa, psim obowiązkiem właściciela jest go leczyć, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Trochę odeszliśmy od głównego wątku, to w temacie powiem tylko tyle: sprowadzanie psów z Rumunii do nas to totalnie poroniony pomysł. I nie przestaje mnie zadziwiać fakt, że jeśli potrzebny jest tymczas dla kundelka mieszkającego na ulicy, to nie ma nikogo chętnego do pomocy, nikt nie chce podarować tego przysłowiowego skrawka podłogi, ale jak się medialnie zrobiło wokół tej rumuńskiej masakry to każdy nagle okazuje się być świętym Franciszkiem z Asyżu.

Link to comment
Share on other sites

powoli zaczynam nie wierzyć w to, że widzę tę dyskusję na wątku. od kilku stron przykłady, jak to ktos nie wydał komuś psa z głupich powodów, a dom świetny. to jest dowód na co? przykłady bezpodstawnych pytań, zbyt dużych wymagań - to jest kwestia do poprawy, szkolenia osób, które idą na PA, a nie dowód na bezsens PA jako takich.
nie wierzę, że z zasady pa można uznać za niepotrzebne, a zaczynam mieć wrażenie, ze o tym tu dyskutujecie.

naszym obowiązkiem jest po pierwsze ograniczanie bezdomności zwierząt, w tym celu adopcje muszą być [B]trwałe[/B], a nie tylko być obecne w statystyce za dany miesiąc/rok.
do adopcji (czyli dobrania psa do ludzi itd) należy podchodzić rzetelnie i z poczuciem własnej prawdziwej odpowiedzialności. kłóci się to z wydawaniem psa po prostu na zgłoszenie. nie wydaje mi się, żeby było miejsce na jakąkolwiek dyskusje w tym temacie. a jeśli, to chyba pomyliłam środowiska.

Link to comment
Share on other sites

stzw, litości....
Prawda jest taka, że i tak znajdują się tacy, co kupią u pseudo, nawet nie próbujac adoptować, i to bynajmniej nie ze względu na wymagania adopcyjne, tylko ze względu na to, ze albo nie zdają sobie sprawy z tego, ze można adoptować naprawdę fajne psy, albo "szczeniaczek był taki słodki", a oni akurat przegladali ogłoszenia, względnie szli koło targowiska..... i nawet gdyby nie było żadnych wymagań, to oni i tak nie adoptują, bo nawet nie myślą o takiej mozliwości.

Nie wiem, jakie masz doświadczenie praktyczne, ja prowadzę DT od 16 lat, w sumie kilkaset wyadoptowanych zwierząt, owszem, odmawiałam (sporadycznie) adopcji, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, zeby się dom zniechęcił pytaniami. Owszem, bywało, ze rezygnował po przedstawieniu rzeczywistych cech i zachowań psa, czy kota. Porażek adopcyjnych było dosłownie kilka. A z domami mam zazwyczaj niezły i czasem wieloletni kontakt....

P.S. Co do zrażania się potężnym "maglowaniem" - jednym z najbardziej "wymaglowanych" domów była Kasia która chciała adoptować ślepą Rudzię z cukrzycą- i przyznam, ze faktycznie nieźle ją przeczołgałam- ale w przypadku psów tak specjalnej troski niestety nie można się kierować tym "tacy fajni ludzi, taka biedę chcą wziąć to muszą być świetni"- tylko własnie odselekcjonować tych, co mimo najszczerszych chęci nie będą w stanie sobie poradzić z problemem.
DS Rudzi jakoś się nie zraził (mimo przegonienia przez weta, konieczności dwukrotnego przyjazdu z innego miasta, oraz konieczności wykazania umiejętnością robienia zastrzyków itd). To obecna forumowa Kikou.

Link to comment
Share on other sites

Prawda lezy po obu stronach....
Trzeba zachować ostrożność, trzeba jakoś zabezpieczać bezpieczeństwo bezbronnego zwierza ale fakt, faktem niektóre dogo-ciotki wpadają w histerię zniechęcając ludzi do adopcji... Sama zrezygnowałam kilka lat temu z adopcji psa za posrednictwem dogo po przeczytaniu na wątku, że "porządek w szafie stanowi dowód na to, że dom bedzie ok"... Czy coś w tym stylu - po pierwsze nie wyobrażam sobie żeby ktoś grzebał w mojej szafie, po drugie często psychopaci są wręcz pedantami...
Tak czy siak nie udałam sie do pseudo tylko przygarnęłam psa szukajacego domu z ogłoszenia... Do tej pory mam kontakt z poprzednią opiekunką - i to jest bardzo mila znajomość bez nalotów ciotek z dogo...
Kij ma dwa końca, ale tak jak większość tu już wspominała wiele zalezy po prostu od kultury ososbistej... Można zadać mnóstwo pytań, ale wszytsko zalezy od tego jak się to zrobi....
Nie czarujmy się - nie wszyscy tu zgromadzeni są bardzo kulturalni, delikatni i dobrze wychowani... Części osob "dobro psa" tak zasłania całą resztę, że potrafią bez ceregieli wszytskie dzieci nazwać bachorami, zagladać innym do portfela czy do szafy...
I nie dziwię się, że bardziej delikatnych i lepiej wychowanych to odrzuca na kilometr...
I ulv - nie bierz tego do siebie - bo akurat Ty nie masz sobie nic do zarzucenia - rozumiem jednak rozczarowanie wieloma watkami z PWP.

Link to comment
Share on other sites

okej, ale co z tego, że ktoś przegina z zakresem pytań? Przecież to nie ma znaczenia dla krytyki idei PA jako takiej. kajutek, znasz siebie, tematem sie interesujesz - i wiesz, ze psu będzie u ciebie dobrze. A skąd ma to wiedzieć ta straszna "dogo ciotka"? Z oczu ci dobrze patrzy?

mam wrażenie, że wygrzebujecie jakieś skrajne przykłady (i zapewne także takie, którym wyrwanie z kontekstu przydało mocy - mozemy dla ćwiczenia poprosić kikou o odpowiednio nacechowany opis przeczołgiwania przez ulv ;-)) i robicie z tego jakiś sztandar przeciwko jedynemu narzędziu, które jakoś pozwala ocenić szanse adopcji na sukces.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']stzw, litości....
Nie wiem, jakie masz doświadczenie praktyczne, ja prowadzę DT od 16 lat, w sumie kilkaset wyadoptowanych zwierząt, owszem, odmawiałam (sporadycznie) adopcji, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, zeby się dom zniechęcił pytaniami. Owszem, bywało, ze rezygnował po przedstawieniu rzeczywistych cech i zachowań psa, czy kota. Porażek adopcyjnych było dosłownie kilka. A z domami mam zazwyczaj niezły i czasem wieloletni kontakt....
[/QUOTE]
Kwestia praktyki? Jakieś 25 lat. Starość nie radość. W czasach, kiedy nie było netu, umów adopcyjnych itp. Ale jakie to ma znaczenie dla faktu, że : jadę na dworzec kilkanaście km i odbieram "wizytatorkę". Potem ona przez kilka godzin chodzi mi po domu jak węszący ogar i zadaje fascynujące pytania: "a czym karmiona jest papużka?". Potem kolejne kilkanaście km żeby odwieźć ją na dworzec. Na marginesie jedna z dogo-cioteczek :-). Potem dowóz kota ( we dwójkę cioteczka+mamusia). Byłam wzruszona...

A drugi wyjazd po psy???? Tu właśnie o to chodzi - odwrócić uwagę od tematu, bo przecież jest tak zajefajnie a ludzie się czepiajom.

Link to comment
Share on other sites

Mnie kiedys "poradzono" na dogo, żebym oddała mojego psa do schroniska, bo tam bedzie mu lepiej, bo nikt go za często kapac nie bedzie ....... (po tym jak napisałam, ze dosyć często kapie jedego z moich psów, tak co 2-3 tygodnie w lecie, w zimie co 3-4, bo jestem uczulona na wydzieline gruczołów łojwych na jego skórze - szczególnie na grzbiecie ........ i ja sie drapię) ...

Link to comment
Share on other sites

jeśli komuś szalenie zależy na "tym jedynym" psie, który jest w adopcji to wytrzyma praktycznie wszystkie pytania i przemaglowanie od góry do dołu. tylko ile jest takich osób a ile po prostu chce psa, zobaczy zdjęcie, poczyta ogłoszenie i się po zwierzątko zgłosi? i czy taka osoba widząc całą serię dziwnych pytań nie popuka się w głowę i nie poszuka innego psiaka? i czy to znaczy, że ta osoba dla tego innego psiaka będzie złym opiekunem?

Link to comment
Share on other sites

Dawno temu droga była prosta, zwierzak się błąkał, ktoś go zgarnął z ulicy, zostawił u siebie, albo popytał znajomych i przekazał. Teraz cała zadyma, forum, cioteczki, fundacje, hotele, kasa, więc i adopcja musi być proporcjonalnie wyczesana. I nie chodzi mi przecież o samo sprawdzanie domów, tylko o arogancję i odmowy z bzdurnych powodów.
Psa o zdanie nikt nie pyta. Pies jest narzędziem do zdobycia sensu życia oraz aureolki.

Czy takiego psa sieroty nie może zwyczajnie wziąć do siebie osoba, która go znalazła? Nie może, bo to nie jest osoba, tylko część maszyny _ratujemypsy_. A inna, zwykła osoba, też go nie weźmie, bo czasy mamy takie, że zwierzęta bierze się z internetu i koło mamy zamknięte.
Sprawa Rumunii jest naroślą na tym kole.

Ktoś pamięta w ogóle o schroniskach?
Mam ogromny szacunek do wolontariuszy, którzy pomagają psom na miejscu w schronach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']

Czy takiego psa sieroty nie może zwyczajnie wziąć do siebie osoba, która go znalazła? Nie może, bo to nie jest osoba, tylko część maszyny _ratujemypsy_. [/QUOTE]

Chyba troszkę jesteś niesprawiedliwa w osądach, bo często jest tak, że osoba, która znalazła psa nie może go przygarnąć z różnych innych względów: ma już swoje własne psy, które mogą nie tolerować kolejnego w stadzie, albo najzwyczajniej w świecie, nie podoła finansowo.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...