Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Nalewka']
A gdzie to wyczytałaś? Mój pies wcale się nie męczy, bo lata luzem za sukami w cieczce i bardzo mu się to podoba :evil_lol:
[/quote]
Ostatni pies, który tego próbował ze mną i moimi sukami najpierw dostał kopniaka [btw. ratującego go przed zębami Birmy], a później na mój gwałtowny ruch wskoczył prosto pod samochód.... kierowca samochodu gwałtownie skręcił i o mały włos nie wjechałby w drzewo :shake:. Jak właściciel psa wyskoczył do mnie, że to normalne, że pies za ciekącą suką lata to najpierw dostał opieprz, że psa się na środku osiedla nie spuszcza, a ciekące suki też mają prawo wychodzić na dwór, a później go uświadomiłam, że moje obie suki wyciachane, tylko jego pies chce gwałcić wszystko w okolicy :mad:.
Od tej pory spora część ludzi zaczęła zapinać psy na mój widok i może mają mnie za wariatkę, ale... baaardzo mi się podoba mniej wkurzających, podbiegających psów :evil_lol:

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Saite'] zaczęłaś utyskiwać, [/quote]
Ja??? Zerknij do słownika co oznacza słówko "utyskiwać" i przeczytaj mój post jeszcze raz :P

[quote]Widać dla niektórych nie wszystko musi mieć sens i ciągłość logiczną. [/quote]To chyba nie o mnie :P

[quote]Nie myl "pouczania" z subtelnym przypomnieniem, gdzie są granice wolności osobistej i cudzej decyzyjności. [/quote]Nie mylę. Takie przypomnienia są często właśnie pouczaniem, widać każdy ma inne wyobrażenie co to znaczy "subtelny".

[quote]To [B]Ty [/B]bezpardonowo [B]pouczyłaś[/B] wszystkich właścicieli suk, co powinni robić w czasie rui swoich zwierząt, a czego nie. [/quote]Przeczytaj jeszcze raz mój pierwszy post na ten temat. Bezpardonowo? No, no, eskalacja trwa...

[quote]A wszystko tylko dlatego, że Twój pies i Ty macie z tym problem. [/quote]My NIE mamy z tym problemu. I ja, i mój pies panujemy nad swoimi popędami w wystarczającym stopniu.

[quote]Tak więc nie oskarżaj innych, sugerujących coś całkiem ogólnie o pouczenia, bo wygląda to jakbyś miała do nich uraz.... ale nie wnikam. [/quote]NIE oskarżam. Nie mam urazu. Nie wnikaj, bo i tak nie masz jak i możesz się napracować, a skutki będą żadne. :P

[quote]Dla mnie i dla wielu pewnie tutaj, obawa (jak mniemam uzasadniona, bo w końcu chyba wiesz, co piszesz o sobie i swym psie) o to, że nie dasz rady w pewnych okolicznościach zapanować nad własnym zwierzęciem, to przesłanka do poszukiwania rozwiązań/pracy nad takim problemem. [/quote]Nie podpieraj się innymi (wielu tutaj), to nie jest metoda, ani argument :P
Od początku powtarzam, że panuję nad swoim psem, czytaj ze zrozumieniem i nie wkładaj mi w usta czegoś, co sama chciałabyś usłyszeć (przeczytać). I nie pouczaj mnie, pracuję z psem wystarczająco dużo, już o tym też pisałam.

[quote]Jeśli Twój pies nie jest nadpobudliwy seksualnie, a mimo to wyraziłaś tu obawę, że mogłabyś nad nim nie zapanować, to istotnie nie w psie problem... [/quote]Nieprawda. Nie wyrażałam takiej obawy. Czytaj ze zrozumieniem, powtarzam. Sytuacja hipotetyczna może zdarzyć się z definicji każdemu, albo może się nie zdarzyć nikomu. I nie o mnie tu rozmawiamy. Nie uchodzi używać argumentów [I]ad personam[/I], kiedy skończyły się argumenty merytoryczne.

[quote]Wszystkiego dobrego z Twoim problemem, ci co zamiast "obserwować kilkadziesiąt przypadków psów i ich właścicieli z okolicy, by sobie zgodnie ze sztuką statystyczną uogólnienia wysnuwać" pracują ze swoim psem, takich dylematów jak Ty nie miewają.[/quote]Ależ ja nie mam problemu. Dylematy? Skąd taki pomysł?

[U]Moje wnioski:[/U]
1. W rozmowie należy odnosić się do faktów i sytuacji, a nie do osoby, nie wolno obrażać dyskutantów, nie wolno zmyślać niby-cytatów, bo dyskusja zmienia się w pyskówkę. Napastliwe w tonie docinki jakoś mnie nie ruszają, ani się ich nie boję, ani mnie nie obrażają, głównie dlatego, że nie dotyczą mnie, choć tak właśnie były pomyślane.

2. Jeśli ironizuję, to brane jest to za najprawdziwszą prawdę (pies lata luzem za sukami :evil_lol:). Jeśli stawiam jakiś problem z innej strony, niż do tej pory, to "bezpardonowo pouczam" :roll: Zadziwiające...

3. Miałam nadzieję na sensowną rozmowę o problemie, a dostałam porcję przytyków i złośliwości. Znowu się czegoś nauczyłam :cool3:

4. Ten wątek mógł być ciekawy, ale służy jedynie do narzekania i podpowiadania, jak najlepiej grozić innym psom i ludziom. Cała rzesza forumowiczów nawet tu już nie zagląda. Pomyślcie o tym, kto i z czym się tu produkuje... I dlaczego...

Ja odreagowuję ew. stresy gdzie indziej i zupełnie inaczej. :P

Posted

Na wyspe przychodzi jakas kobieta z dwoma duzymi psami (jeden to mastif tybetanski a drugi nie wiem ale duzy) których nie nauczyła przychodzic na zawołanie. Własciciele innych psów które by sie z nimi pogryzły musza sie opedzac od nich (ona kiedys powiedziała "prosze nie krzyczec na mojego psa") i słyszałam wczoraj ze mastif tybetanski złapał za noge jakiegos biegacza.

Posted

[B]Nalewka[/B], czyżby zabrakło Ci w Twojej okolicy psów i ich właścicieli do liczenia, że postanowiłaś "przerzucić się" na liczenie forumowiczów, którzy już nie zaglądają do tego wątku?
Ambitna jesteś, skoro nazbierałaś całą "rzeszę". Masz chociaż satysfakcję?
To już teraz jasne, jakie masz sposoby na odreagowanie stresu i czym się pasjonujesz.
Tropicielko pouczeń, zajrzyj do swych postów tak obfitujących w pouczenia wszelakie, nikt Ci nie dorówna w kwestii ich formułowania. Dziwne tylko, że dzieje się to poza Twoją świadomością...

Twoja ironia, co do puszczania psa "luzem", została przeze mnie akurat odczytana właściwie, albowiem trudno, by ktoś, kto już z definicji sytuacji hipotetycznych zakłada, że nie utrzyma smyczki z własnym psiaczkiem i tym wyobrażeniem dzieli się na forum (brak kontroli nawet na smyczy?) wypuszczał swego psa ot tak, do tego trzeba mieć choćby nadzieję, że wróci...
Dlatego ten Twój "wniosek" w niewłaściwym miejscu się znalazł, ale rozumiem, że nie kojarzysz, kto co do Ciebie pisał w odpowiedzi. Zastanawiające, że mimo tej zmierzonej przez Ciebie pustki w tym wątku, nie udało Ci się odnaleźć w tym, co kto w końcu pisał.

Naprawdę uważasz, że ktoś, kto z psem problemów nie ma, kontroluje go w każdej sytuacji, nie potrafi zaakceptować tak naturalnego zjawiska, jakim są okresowo wabiące suki? A nawet próbuje to zjawisko zwalczać, tak jak Ty to uczyniłaś, mówiąc co się powinno, a czego nie?
Jak trzeba być zdesperowanym, by wychodzić z "radą", aby suki w rui były poddawane ograniczeniom, co do .... długości spacerów.

Cała Twoja "obrona" i próby kamuflowania kwestii są psu na budę... Mnie to nie interesuje, ale żeby udawać przed sobą...
To, że się o swych trudnościach wprost nie mówi, nie oznacza jeszcze, że one nie istnieją i nie są mimo wszystko widoczne w wypowiedziach oraz postawie względem innych ludzi i ich zwierząt.
Pewne rzeczy wypełzną nawet zza tysiąca stwierdzeń na inny temat.

Miałaś nadzieję na "sensowną rozmowę o problemie" (mimo, że TYLKO Ty miałaś "ten" problem) i takową nawiązałaś, o jej sensowności (w Twoim mniemaniu i rozumieniu) niech świadczy fakt, że ze swego uczestnictwa w niej nie zrezygnowałaś.

Co do "przytyków" i "złośliwości" to chyba widzisz je oczyma wyobraźni. Wygodnie jest je widzieć, czyż nie?
Radzisz innym korzystać ze słownika, choć nie mają kłopotów z doborem adekwatnego do okoliczności słownictwa, to może raz sama skorzystaj ze swojej złotej rady i sprawdź co się kryje pod terminami przytyk i złośliwość, tak na wszelki wypadek...
Prezentujesz postawę "ja...... i reszta świata", "ja i czubek mojego nosa" i na co liczysz.... Na entuzjastyczne przyjęcie czegoś takiego?

Posted

Dla mnie utrzymanie psa na smyczy, czy zatrzymanie psa będącego bez smyczy nie jest żadnym wyczynem. Nie umiem sobie wyobrazić nawet hipotetycznie, żeby mój pies(słusznych rozmiarów zresztą,to w końcu 2 letni rotek) oddalił się ode mnie bez mojej aprobaty.
To [B][I]moim[/I][/B] obowiązkiem jest panować nad [I][B]moim[/B][/I] psem, nawet gdyby wokół mnie biegało luzem 15 cieczkujących suk.
I odwrotnie, to [B][I]moim[/I][/B] zakichanym obowiązkiem jest upilnowanie cieczkującej suki i unikanie konfrontacji z psami.
Dodam, że mieszkam na wsi więc tu mało kogo dziwią latające luzem suki z cieczką.(Udało mi sie przekonać już 3 sąsiadów do sterylek ich suk, i kastracji 4 psów:multi::multi::multi:) Tym bardziej mój super agresywny pies morderca:diabloti:, jest odwoływalny w każdej sytuacji. Na hasło stój zamiera w miejscu NATYCHMIAST.

Posted

Wrr, przez tych wszystkich idiotów kłębiących się dookoła moim najczęściej powtarzanym ostatnio zdaniem jest: "Czy ma Pan/i mózg, do cholery?!" Dzisiaj podbiegła do nas jakaś mała ruda klucha, coś a la upasiony ratlerek, zjeżone, warczy , ja Bza na smycz a ten oczywiście dłużny nie będzie i dawaj szarża na rude coś :angryy: Próbuję go utrzymać za plecami a tamto nas okrąża i warczy. Widzę na horyzoncie pańcię, która STOI. "Grzecznie poprosiłam" żeby odwołała psa. NIC. ZERO REAKCJI! Zatem wygłosiłam moje ulubione zdanie i sama przegoniłam pieseczka. Tak, super, tylko ja oduczam moje psa że darcie ryja na inne psy jest złe a tu mi taka baba wkracza ze swoim rudym wypierdkiem i mój pies znowu jest przekonany, że psy są SUPER bo można je obszczekać, zrobić zadymę i ogólnie wtedy jest najlepsza impreza :angryy: Wrrr. Pani oczywiście ze smyczy nie skorzystała i poszła dalej a jej piesek nagabywał kolejne zwierzątka :angryy: Sama widziałam jak się potem wiła, żeby swojego rudaska odłowić od jakiejś suczki.

Ja nie mam idealnie odwoływalnego psa, zgoda. Niestety to moja wina bo zaniedbałam jego wychowanie w tej kwestii przez pierwsze [SIZE=1]ponad [/SIZE]3 lata jego życia. Mam problem z 'ucieczkami' do psów. Tzn jak pies jest na mnie skupiony (jak coś ćwiczymi - obi, sztuczki itd. z piłką gorzej bo może ją aportować z szałem w oczach ale niestety zdarza mu się ją wypluć jak widzi psa któremu trzeba pokazać gdzie jego miejsce albo suczkę którą trzeba oczarować i zabawka już nie istnieje) to nie ma problemu, nagradzam go za skupienie na mnie i jest spoko. Ale jak nie zdążę złapać z nim kontaktu kiedy on zobaczy pieseczka to mam problem, od razu przyjmuje sztywną pozycję i trochę głuchnie. Udaje mi się go odwołać w ok. 60% przypadków.
ALE takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko bo po prostu wiem, że nie mogę do końca ufać białemu. I spuszczam go tylko wtedy jak nie ma na horyzoncie psów a potem zapinam/mocniej kontroluję jak widzę psy... A jak zdarzy mu się zwiać to przepraszam właściciela drugiego psa tak, że patrzy na mnie jak na ufo :lol: I pracuję nad tym, żeby skupiał się przy psach, potrafił się przy nich rozluźnić na tyle żeby się ze mną bawić (jak się już z psem 'przywita' to pies przestaje istnieć :roll:), a dążę w swoim wywodzie do tego, że
wkurza mnie jak ktoś mi to psuje utwierdzając mojego psa w przekonaniu , że inne psy są fajne :angryy:

Tak, musiałam się wygadać :lol::evil_lol:

Posted

Nie martw się, na mnie patrzą się jak na ufo, bo jeżdżąc z Birma na rowerze potrafię się zatrzymać i przepuścić jakiegoś biegacza :eviltong:. Ot, ścieżka wąska, a ja przy komuś biegnącemu prosto na nas wolę się zatrzymać, skupić dziewczynkę na sobie i się nie martwić :p

Posted

Saite, Freudem lecisz :crazyeye: :razz:

To zadziwiające, naprawdę, [B]jak bardzo nie zrozumiałaś tego, co napisałam. [/B]Fantazjuj więc dalej, ale już beze mnie :eviltong:

Muszę odpuścić, nie mam więcej czasu na odbijanie tej piłki...

Rezygnuję z tej "rozmowy", ale robię to z własnej woli, nie daję za wygraną, tylko muszę lecieć i odreagować swoje (i mojego psa przy okazji) frustracje :lol:[U] :eviltong:
[/U]

Posted

[quote name='Nalewka']
3. Miałam nadzieję na sensowną rozmowę o problemie, a dostałam porcję przytyków i złośliwości. Znowu się czegoś nauczyłam :cool3:

4. Ten wątek mógł być ciekawy, ale służy jedynie do narzekania i podpowiadania, jak najlepiej grozić innym psom i ludziom. Cała rzesza forumowiczów nawet tu już nie zagląda. Pomyślcie o tym, kto i z czym się tu produkuje... I dlaczego...

Ja odreagowuję ew. stresy gdzie indziej i zupełnie inaczej. :P[/quote]

Po co kolejna dyskusja o tym samym? O cieczkujących sukach i samcach była mowa jakieś 40 stron wstecz. Było podanych wiele rozwiązań, wiele sposobów na maskowanie cieczek i odwoływanie samców.

Cieczkująca suka wychodząca tylko na krótkie siku to zabawny pomysł. I tak zostawia zapach, skoro sika, więc psy będą świrować. Mojej kiedyś ograniczyłam spacery i znajdowałam psy sąsiadów na swoim ogrodzonym terenie, przekopywały się pod bramą. Teraz jak młoda miała cieczkę to wychodziłam na opuszczone tereny, a pies sąsiadów, wiecznie puszczany luzem spaniel, i tak biegł za mną, koczował pod bramą. A poza tym to chyba oczywiste, że dla mnie najważniejsza jest moja wygoda i moje psy? Jestem za nie odpowiedzialna i przestrzegam prawa i norm obyczajowych. Suki luzem nie latają, nie zaczepiają ludzi ani psów, puszczam uciekającą jedynie na lince i tyle. A to, że ktoś ma problem ze swoim psem to nie moja sprawa. (W rzeczywistości jestem bardziej wyrozumiała, chyba że ktoś rzeczywiście ma gdzieś swojego psa i przy okazji mnie :razz:)

Nalewka, po co ta dyskusja w ogóle? Przychodzisz, nic nie wnosisz, ironizujesz. Nie masz problemu z psem ani z cieczkującymi sukami? To super, po co więc rzucasz dość kontrowersyjne słowa na wiatr? Zostałaś zasypana złośliwościami? Nie ma więc sensu się odzywać. Dyskusja z tobą nic nie wnosi, według ciebie nic nie wnosi dyskusja z obecnymi tu forumowiczami - rozwiązanie jest jasne, prawda?

Posted

Dzisiaj jak wracałam ze spaceru "napadł" na mnie wielki ONek [btw. kolega Birmy]... normalnie bym się wkurzyła, ale... za raz za nim biegł właściciel [który mnie nie poznał :evil_lol:], który już w biegu mnie przepraszał, że pies z daleka zobaczył bawiące się dziewczyny i też chciał się poganiać :evil_lol:. Później po zapoznaniu Bianki z Pakrosem [bo na widok ONka zawołałam dziewczynki i wzięłam obie na smycz, żeby nie utrudniać załapania] psiaki biegały razem przez dobrą godzinę :cool3:.
Jak widać DA się przeprosić jesli nasz pies wyrwie do innego :multi:.

Posted

Złe mnie podkusiło i pojawiłam się dziś na Polu Mokotowskim. Głupia byłam:evil_lol:
A więc z radosnych zdarzeń - spotkanko z TTB który do nas wypruł, pani widząc że biorę sucz na ręcę uśmiechneła się z politowaniem, na prośbę psa odwołała, ale żadnego przepraszam nie było:roll:
btw dawno nie widziałam psa w tak za dużej kolczacie:shake:
Później na wszelki wypadek się ewakuowałam bo pojawiły się dwie inne osoby z psami w zasięgu wzroku.
Weścik średnio odwoływalny - odeszłam w drugą stronę, west stracił zainteresowanie.
Jamnik - Su się z nim przywitała w locie i pobiegłyśmy dalej.
Dziecko - absolutnie nieodwoływalne, najpierw goniło gołębie, a później wypruło w stronę mojego psa, na co ja z Su pobiegłyśmy szybciej:evil_lol:

Wnioski - nigdy kurcze więcej.:shake:

Posted

Mnie tydzień temu podkusiło :roll:. Nawet dobrze na Pole nie weszłam a już dwa wesołe pieski wytarły ubłocone łapki o Hexolinę. W sumie nic się nie stało, trochę poskakałam, pokręciłam się w kółko, poplątałam się w smycz, ale zła byłam na właścicieli (których oczywiście na horyzoncie widać nie było) bo wszystko to działo się tuż obok ruchliwej ulicy :shake:. Ludzie naprawdę wyobraźni nie mają..
Wydarzenie z nie psiarzem. Szłam sobie ostatnio z Hexą w stronę przystanku, szłyśmy wzdłuż budynku i zaraz miałyśmy skręcać za jego róg. No więc skróciłam trochę smycz i idziemy. Nagle zza rogu wyskoczyła babka i wrzask podniosła na widok Hexy. Ja szok, Hexolina tak odskoczyła że o mało mi się na ruchliwą ulicę nie wyrwała a babka pomruczała pod nosem i poszła dalej. No rozumiem że można się bać psów, ale żeby na całą ulicę wrzeszczeć? Dobrze że jeszcze nie przywaliła jej reklamówką bo bym babie oddała..
Sytuacja w autobusie jak wracałyśmy z treningu: jakaś babka wlazła na łapę Hexoliny. Ta oczywiście pisnęła i nic więcej. Babka się śmiać zaczęła na co koleś siedzący z tyłu autobusu zaczął dawać jej wykład i ochrzaniał ją z 5 minut za to. W sumie przepraszam by się należało mimo że to 'tylko' pies, bo jest przecież istotą czującą ból. To przepraszam oczywiście do mnie powinno być nie do Hexi :evil_lol:.

Posted

Mój psiak z kolei szczerzy zęby prawie na wszystkie psy oprócz trzech które zna od szczeniaczka. Jeden pan z osiedla chodzi ze swoim pieskiem zawsze bez smyczy. Gdy ich widzę biorę psa na ręce albo szybko przechodzę. A pan za każdym razem mówi, że ten jego to taki łagodny pies, on mojemu nic nie zrobi itd. Nie ma psa któremu można ufać w 100%. A jeżeli jakiś pies sprowokuje nawet spokojnego psa, to niewioadomo czy ten spokojniejszy nie będzie chciał mu oddać tym samym. Tylko, że mój psiak w tym starciu nie miałby szans bo jest ze dwa, trzy razy mniejszy. Więc po prostu brak wyobraźni, mógłby go przynajniej zapiąć na te dwie minuty jak się miniemy.
A obserwując tamtego psa, to na pewno nie ufałabym mu w 100%, jeśli zostanie sprowokowany.Staram się mojego psa oduczać agresywnych zachowań, czasem na jakiś czas się uspokaja ale nigdy nie do końca. Pan kiedyś miał pieska takiego 8 kilogramowego, więc maciopa. Może myśli, że ma trzy razy większego i pewnie tak samo nad nimi zapanuje jak nad tamtym. Tylko tego raczej nie weźnie pod pachę w razie klopotów.
Inna moja sąsiadka ma naprawdę spokojnego boksera, który też zwykle chodzi luzem. Ale rzeczywiście jest bardzo łagodny. Kiedyś został zaatakowany przez innego psa. Pani myslała, że już będzie po nim bo wydawalo jej się że on nigdy zębów nie pokaże. Jednak sprowokowany umiał się bronić a pani była w szoku. Na szczęście chyba jakoś z tej sytuacji oba psy wyszły bez jakichś większych uszczerbków.
Wniosek: pies sprowokowany zawsze może zaatakować a ludziom się wydaje, że jak w domu jest taki milutki to już nikomu nic nie zrobi na podwórku. Mój psiak w domu też jest kochany ale na polu zęby lubi pokazywać dlatego chodzi zazwyczaj na smyczy, spuszczany jest rzadko bo nie chce prowokować niebezpiecznych sytuacji.

Posted

niedawno byłam świadkiem takiej oto sytuacji: mam przechodzić z moją przez ulicę mała przy nodze obok pani z piesiem pies bez smyczy, ulicę udało się pokonać ale zaraz za nią przejazd tramwajowy ja stoję z małą przed bo akurat nadjeżdżał jeden pani też się zatrzymała a pies na torach. Kobieta zaczęła krzyczeć na psiaka: "Wracaj albo przechodź" to były dokładnie jej słowa... Nie wiem który geniusz by to zrozumiał ale ten pies nie podkulił się tramwaj zatrzymał a pani podeszła wyszarpała za grzbiet i oczywiście uderzyła:angryy::angryy::angryy:

a dziś spotykam pana z ONko podobnym z daleka pyta czy to suni, potwierdzam podchodzi i pyta czy ma cieczkę bo jego piesek tak wącha, mówię że nie że wysterylizowana... na co pan zaczął mnie pouczać jaką to krzywdę nie zrobiłam psu. Cytat "Suka jak kobieta, kobieta musi byś w ciąży i suka musi się oszczenić bo inaczej jej odbija":diabloti::diabloti:

Posted

Ja na innym forum przeczytałam hostowie o dziwnym weterynarzu. Ktos zaniósł charcice zeby ja wysterylizowac a wet podał namiary do jakiegos pana z chartami zeby z nim pogadał bo ludzie moze byc popyt na małe charty.
:crazyeye:
A moja mama widziała kogos uczacego psa isc przy nodze i robił to tak, ze jak pies nie tak szedł jak powinien był to go czyms mocno sprał :crazyeye:

Posted

[B]Oduczanie chamstwa , part II[/B]
[I]dog niemiecki kontra osiedlowy ujadacz.[/I]

Długo znosiłam podkolanowego ujadacza... Za każdym razem widząc mojego psa , darł mordę na pełnych obrotach. Do tego podbiegał na metr- i odskakiwał (czyli najgorsze co pies może robić, bo wtedy automatycznie moj ma ochote go gonić).
Dzisiaj standardowo - otwierają się drzwi-wybiega szczekacz- za nim jego pani ze smyczą (oczywiście w ręce , bo ciężko przypiąć psa :cool1:). Kurdupel zobaczył mojego i starym zwyczajem dawaaaaaj, dziamgocze swoim szczekliwym głosem, podbiegając i odskakując. Fifi dzisiaj był wyjątkowo spokojny, jakby już znudzony tym ujadaniem :evil_lol:. No więc stoje w miejscu, dochodzi wlascicielka dziamgota, i stała gadka: "oj dżeki dżeki ale ty głupi jesteś" "dżeki nie wygłupiaj się" "dżeki dżeki..".. jak moj pies wydał z siebie dźwięk przypominający ryk niedźwiedzia, pani wpadło do głowy,że warto by było zabrać psa. Zaczyna bez przekonania mówić "dżeki do nogi , dżeki chodź tu " (a dżeki ma ją koncertowo w dupie- zresztą nie dziwię mu się, miał super zabawe obszczekując mojego konia ;)). W końcu dżeki podbiegł zbyt blisko, prowokując mojego psa do pogoni ...szybko przekalkulowałam sobie "za"/"przeciw" puszczenia smyczy, iiii "ups I did it again" - wypuściłam smycz z ręki :evil_lol:. A fifi sruuuuuuu za dziamgotem. Nie sądziłam że pies na takich krótkich nogach(tzn.dżeki) potrafi tak szybko biegać :cool3:. Zadowolony fifi w biegu wydaje z siebie bulgoty prosto z trzewi. Widok paniki w oczach właściciela dziamgota- bezcenny.
Pani szybko przypomniała sobie do czego służy smycz , i że można ruszyć szybciej dupe za swoim psem. W 10 sekund udało jej się wyłowić 'dżekiego' , i podniesc za szelki pod samo niebo :p. W międzyczasie mówiła coś w stylu "ojej on mu zaraz cos zrobi",głosem pełnym rozpaczy. (Dodam tylko że właścicielką dżekiego nie jest staruszka, która z nadmiaru emocji może się przekręcić na zwał. ;))
A ja stałam luzacko, tak jak to ona zawsze miała w zwyczaju stać i obserwować jak jej pies obszczekuje mojego.

Jedną osobę już mi się udało wychować w ten sposób(może pamiętacie, panią i jej wesołe stadko bez kontroli), w najbliższych dniach powiem Wam czy ta też poszła po rozum do głowy. A później opatentuje mój sposób na chamstwo :eviltong:.

W wyjątkowo dobrym humorze, pozdrawiam :)

Posted

Szkoda że ja mam kurdupla, bo też bym użyczyła tego sposobu na wszystkie wielkie sy które calym cielskiem chcą się tylko bawić:shake:

Posted

dzisiaj mialam kolejne spotkanie z suka z cieczka..tym razem sama bez psow..
moja jak ja zobaczyla dostala szalu (pamietala chyba ostatnie zdarzenie :roll:) zaczela sie rzucac i warczec tamta spokoj tylko podlazi coraz blizej ...wlascicela niema jak zwykle ja sama pod blokiem i niewiem co robic ... wzielam moja na rece zeby nie zrobila tamtej krzywdy ehh nie tak latwo utrzymac 14kg rzucajacego sie psa na rekach ...i mi sie wyrwala ...pogonila sucz(na oko z 15kg) do sciany i warczala na nia zagradzajac jej droge a jak tamta chciala uciec to moja gryzla ..bosze to bylo straszne ,zanim dobieglam to trwalo jakies 25sec ale zlapalam moja ,opieprzylam a tamta uciekla i mysle ze byla tak samo wystraszona jak moja po tamtym zdarzeniu :roll:
bylo mi jej szkoda ale gdyby tym razem znowu byla z psami i by moja zaatakowaly ..ja bym nie dala rady skopac i pewnie bym miala po psie :roll:
gdzie sa wlasciciele??
co by bylo gdyby moja ja zagryzla?
jakby zlapala nikt by mi nie pomogl rodzielic psow bo nikogo nie bylo ,bylam sama ...
i to nie jest tak jak gryzienie sie malych psow tzn pelno piskow krzyku a psy zadnych urazow nie maja ..jak gryza sie wieksze psy to jest kilka mocnych dobrych chwytow i ktorys najczesciej ma duze obrazenia , ale Wy to wiecie...szkoda ze nie wiedza tego Ci ludzie ktorzy puszczaja swoje psy same..:roll:

Posted

Przychodze ze szkołu rzucam torbe biore smycz i ide z psem (jak zawsze) Przechodze przez ulice jak zwykle puszczam psa i idziemy ścieżką na wał schodzi na dół za wał i zmierzamy w kierunku ulubionego miejsca Chestera(czyt. miejsce gdzie pełno kiji do rzucania) Naczylam się po ów kijek i patrze a na nas leci pies (myśle sobie : To ta Akita?:-o Przecież on zawsze na smyczy i w kagańcu ) Pies podbiega bliżej i słyszę głos : BURSZTYYN CHOOOOODŹ TUUUUUU! ... Pies ze schroniska .. nie mam pojęcia jaki jest jego stosunek do innych i tak się wkurzyłam .. chwytam mojego za obroże , który już drze morde .. a Bursztynowi przelatuje smyczą przed nosem ..Ma ten pies szczęśćie ,że zrezygnował z dalszej akcjii :)


Stoim ,bo widze ,że jedzie pan z psem na roowerzzze ... Pan przejeżdża po wale a my byliśmy na dole .. widze pies zmierza w dół :

Pan: To jest on?
Ja: Tak
Wiedze pies coraz bliżej nas
Ja: Spróbuje tylko ten pies tu podbiec
Pan: On nic nie zrobi
Ja: Ale mój coś zrobi!
widze na pana to nie dzaiała ..
Ja : Albo ja mu coś zrobie i zobaczy pan ....
Nagle pan woła : SAARAA!

I pies biegnie koło roweru z powrotem ..

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...