Jump to content
Dogomania

Nalewka

Members
  • Posts

    267
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Nalewka

  1. Dałam kilka monitów ze zdjęciem na facebooku, w jednym miejscu mnie zrugali i zablokowali, chociaż myślałam, ze jeśli stronka jest o szukaniu domów dla psów, to dotyczy to wszystkich psów, a nie tylko wybranych... Więc: Beata przestała lubić stronę [URL="https://www.facebook.com/psygarnij?ref=stream"]Psygarnij.pl - Nie kupuj przygarnij[/URL]. Mam sporo znajomych, miałam nadzieję, ze ktoś się zgłosi, ale jak widać się nie zgłosił... Poza tym telefonem w sierpniu (starszy pan) nie było innych telefonów w sprawie. Szukam dalej...
  2. Nie, to nie to. Ona się wyrywa w najmniej oczekiwanym momencie, należy siebie i ją na to przygotować. Siebie, że jej reakcje sa odruchowe, że jest nieopanowana i nieprzewidywalna, a ją, bo np. w szelkach nie wyskoczyłaby na środku jezdni, jak to zrobiła wyskakując z obroży na przejściu dla pieszych, bo akurat coś dla nas zwyczajnego wyprowadziło ją z równowagi. Nie chodzi o to, że ona gryzie, czy ją gryzą, chodzi o to, że nie zna dżwięków miasta i boi się ich bardzo. A kiedy się wystraszy (a nie wiemy co ją tym razem poruszy), to skacze jak sprężyna, odskakuje, szaleje i należy być na to gotowym. Trzeba to wiedzieć, żeby jej bardziej pilnować, bo wczoraj naprawdę o mały włos przejechałby ją samochód. Po tym wydarzeniu byłam już czujna, prowadziłam ją już nie na krótkiej smyczy, jak dotychczas, a za obrożę. W szelkach będzie bezpieczniej. Ona jest pojętną sunią, można ją wielu rzeczy nauczyć, ale trzeba na to czasu i warunków. A jeśli dom jest doświadczony, to tym lepiej :)
  3. Gloria jest już w hoteliku, ale rozstanie nie było wcale dramatyczne. To Prot nie chciał wsiadać do samochodu, Gloria siedziała na smyczy i ani się nie wyrywała, ani nie płakała, była całkiem opanowana. Nie wiem, co było potem, ale musiałam kiedyś odjechać, szczególnie że na 20,00 musiałam odwieźć Sz.M. do szpitala w Wilanowie. Próbowałam wyjaśnić Dorocie na priv na Facebooku, dlaczego nie mogłam suni dłużej trzymać. Naprawdę nie mogłam. Nie ma tu pośredniego rozwiązania, kiedy mogłam, to ją trzymałam, kiedy nie mogę, to możecie mi wierzyć, że nie mogę, jestem odpowiedzialną, dojrzała kobietą i naprawdę nie mam innego wyjścia. Mogę skopiować to, co napisałam do Doroty, ale też na priv, bo nie chcę suni robić antyreklamy, z drugiej strony jednak opiekunowie suni powinni to wiedzieć, żeby ich to nie zaskoczyło, bo takie zaskoczenie może sunię kosztować życie... Napiszę do Tanitki, niech zdecyduje co z tą wiedzą zrobi. Żal mi, że się rozstajemy w takiej atmosferze. Wzięłam na siebie zobowiązanie, wywiązałam się co do joty, ale widać to za mało... [IMG]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/227557_510534035642400_383193125_n.jpg[/IMG]
  4. Dzięki za namiary, jutro zadzwonię do nich i rano odwiozę sunię do hoteliku. Wszystkie dokumenty suni są w Ciapkowie, w Trójmieście, jeśli są potrzebne, to trzeba je stamtąd ściągnąć. Ani mnie, ani Dorocie nie chcieli wydać oryginałów. Chodzi o książeczkę szczepień i całą resztę papierów. Na poczatku sierpnia dzwoniła do mnie pani ze schroniska, wypytała dokładnie o to co się z sunią dzieje i zapisała mnie jako tymczasową opiekunkę Glorii. Czyli Gloria "wisi" na mnie jako na opiekunie w DT. Teraz trzeba się z nimi skontaktować i podać kolejne namiary opiekuna suni, żeby w schronie byli na bieżąco i wiedzieli u kogo sunia przebywa. Ja tych namiarów nie znam, musi to zrobić ktoś, kto wie co się będzie z Glorią działo. Może przesłaliby papiery grupie wyżłomaniackiej, skoro pojedynczemu człowiekowi nie chcą?
  5. Drogie panie, powtórzę: mogę podwieźć sunię w dowolne miejsce w okolicach W-wy. Nie trzeba organizować transportu, bo transport załatwiam we własnym zakresie. Ale nie doczekam do piątku, wcześniej Sz.M. wyrzuci mnie z domu razem z dwoma psami... :( To musi być dzisiaj, najpóźniej jutro. Podejmuję się pomocy na określonych warunkach, gdybym miała możliwości, z chęcią podjęłabym się czegoś więcej. Moje możliwości zostały podane jednoznacznie na początku "kontraktu", w tej chwili te możliwości się skończyły i nic tego nie zmieni. Miało być do końca września, bo tyle byłam w stanie zaoferować, nie możecie wymuszać dłuższego pobytu nawet najfajniejszego psa :( Sunia jest świetna, ale my nie jesteśmy dla niej dobrym domem stałym. Z drugiej strony zawsze sporo psów czeka na pomoc, więc chyba warto mieć w odwodzie sprawdzone DT, nawet jeśli tylko od wiosny do jesieni... Raport z DT: - cały sierpień i wrzesień 2012 - towarzystwo ludzi i starszego psa (głaski od ludzi, dobry przykład od psa) - posłanie, dach nad głową, codzienna pielęgnacja (czesanie) - sadzawka, łąka, kopanie i wybieganie się 3 x dziennie (albo i więcej) - wyjęcie suni z klatki w schronisku - bezcenne... - leczenie skóry uszu kąpielami w szamponie odkażającym - wstępne układanie zupełnie surowego psa (mierne, ale jakieś sukcesy są...) - jedzenie 2xdziennie (1xgotowane i 1xsuche) - Sabunol krople p.kleszczowe x2 - witaminy dla psów 1xdziennie - smaczki, skórzane kostki, różne inne psie przyjemności (z owocami prosto z krzaka włącznie) - obserwacja suni i opis jej silnych i słabych stron (do wiadomości przyszłego właściciela) Strat nie liczę, bo jest ich niewiele, w ogrodzie dziury kopać mógł i Prot, rośliny odrosną (albo i nie, ale co tam...), a poduchy na fotelach nadają się do prania. Dziewczynka nie niszczy butów, nie obgryza mebli, dywanów itp. jest bardzo pod tym względem ekonomiczna :) Ale z drugiej strony nie wiem co by było, gdybym wychodziła na kilkanaście godzin dziennie i psy zostawałyby same... Podsumowanie to, razem ze zdjęciami, raportami na forum i dzisiejszym stanem suni jest opisem naszego domu, jako DT dla zagubionego wyżła. Może warto takie DT mieć w zapasie?
  6. Już dojechaliśmy :) [URL]https://fbcdn-sphotos-d-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc6/282063_509767669052370_199329338_n.jpg[/URL] [URL]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/560747_509767709052366_570615069_n.jpg[/URL] Pierwszy spacer w dużym mieście. Autobusy są straszne!!! Zapachy na trawnikach ciekawe, ale chyba przereklamowane, za to śmietniki!!! Ach, smietnik to jest to! Tyle dobrych rzeczy dałoby się z takiego śmietnika wyciągnąć! A za kilkanaście metrów następny i kolejny. Dlaczego ludzie nie pozwalają grzebać w śmietnikach :( Jutro pójdziemy na długi spacer i okaże się, jak dziewczynka zachowuje się wśród różnych psów, bo już wiem, że dwie znajome suki jej nie lubią (obwarczały ją, bo co to jest, żeby kawaler przyprowadził sobie obcą dziewczynę), a ona nie pozostaje dłużna. Dokąd podwieźć sunię? W jakich godzinach? W tygodniu mogę podjechać przed południem, albo dopiero wieczorem. Proszę o dyrektywy.
  7. Pewnie dziewczynka będzie tęsknić :( A jak Prot będzie tęsknił... Już teraz jak wychodzimy na spacer to się rozgląda za nią, gdzie się podziewa latawica jedna :) Nie dam rady, ona ma za dużo energii, w mieście i ze starym psem będzie ją roznosiło. Na polach i łąkach to co innego, może biegać, fruwać, szaleć, kopać, może się zmęczyć pokonywaniem przestrzeni, a w mieście? W domu nuda, bo ona nie zna tematu zabawek. Nic jej nie kręci, żadne piłeczki, sznureczki, patyczki, tylko inne psy. Ale Prot nie jest dla niej partnerem, bo jest za stary i niesprawny, wiec energia ją rozpiera i nie ma ujścia. Trzy spacery dziennie, niechby i dwugodzinne, ale na smyczy... No, może agility, może dałoby się ją namówić na jakieś sporty, ale ja ich z Protem nie uprawiam... Ona potrzebuje kogoś, kto ją zmęczy ćwiczeniami fizycznymi, albo zabawą z innymi psami, ja tego jej zapewnić nie mogę. Inaczej mówiąc nasza psia rodzina nadaje się na dom tymczasowy, ale na DS dla takiego wulkanu energii na pewno nie. O czym lojalnie uprzedzałam. Od wiosny znowu mogę wziąć jakąś (nawet nieco szaloną) sunię, ale nadal tylko jako DT. Wiem, że najlepiej byłoby dać dom stały, ale ja już jedną znajdę mam, a DT też są potrzebne...
  8. Raport: - sunia ma od kilku dni znak szczególny: bliznę na wewnętrznej stronie ucha. Drut kolczasty był mało widoczny, w pędzie po łące nie zauważyła i ucho zaczepiła :( Ja też nie wiedziałam, że coś tam wystaje, chyba jeszcze sprzed wojny, niski pieniek i kawał zardzewiałego drutu.., widziała, bo po opanowaniu sytuacji wróciłam i sprawdziłam... Ucho wyglądało jakby nadcięte nożem, ale to tylko wynik zahaczenia o drut i wyszarpnięcia ucha. Już się zagoiło, jest strupek i będzie dobrze. Dzięki tej akcji już wiem, że krew ze ścian nie zmywa się tak łatwo..., że strupek zdrapany krwawi równie mocno, jak świeża dziura, że trzepanie uchem rozpryskuje krew na wszystkie strony z sufitem włącznie i że sunia jest bardzo wytrzymała, bo ani razu nawet nie pisnęła, ani jak przemywałam, czy odkażałam rankę. A może po prostu jej nie bolało? - sunia nadal uważa, że dobra jest tylko woda w misce, jest nadal ciepło, ale do jeziora wchodzi tylko pies Prot, dziewczynka nawet nie patrzy w tamtą stronę. - sunia rozumie nowe dla siebie polecenia Szukaj, Biegnij, Idź do psa (Idź do Prota), Do miski, Na posłanie i Odejdź (to ze wskazaniem ręką kierunku Na posłanie). Nie rozumie polecenia Stój, chociaż próbowałam ją nauczyć. Niestety tu przykład Prota niewiele pomógł... - nie szaleje już przy robieniu śniadania (na poczatku podskakiwała, pokrzykiwała, popędzała mnie i miała za złe Protowi, że ten spokojnie siedzi i czeka. Już się przekonała, że śniadanie zawsze jest na czas i że oba psy dostaną to samo jedzenie do miski. Zawsze też dojada po Procie, pierwszy raz mamy takie czyste psie miski, że się zastanawiam, czy je myć :) - lizanie jej nie przeszło, nadal lubi lizać mnie po dłoniach, fotel po poduszkach, Prota po uszach. Robi to nieskończenie rzadziej, ale nadal jej się to zdarza. Może ma coś z kota? - wieczorne ziajanie też nie przeszło, chociaż też jest słabsze i krócej. - wracamy do domu już w najbliższą niedzielę. Chciałabym się jakoś umówić na przekazanie dziewczynki, może podjechalibyśmy po drodze? Pewnie będę w W-wie pod wieczór, nie wiem jak nam się będzie jechało, bo tak długą trasę z dwoma psami zrobię pierwszy raz i pewnie będziemy się kilka razy zatrzymywać... Jadę z północy (od strony Gdańska) na samo południe W-wy (Ursynów), właściwie wszędzie będzie mi po drodze. Chyba, że lepszym terminem byłby poniedziałek, też może być, byle tylko uniknąć największych korków. Proszę o kontakt, albo o wytyczne, dokąd mam dojechać.
  9. Do W-wy dojedziemy pod koniec września, jeszcze dam znać dokładnie, bo to nie całkiem zależy ode mnie. Raport: - dziewczynka ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze! - boczki się zaokrągliły, ale talię nadal widać. Apetyt dopisuje, każda ilość 'wchodzi", a miski nigdy nie były takie czyste (wylizane :)) - fotel to najwygodniejsze miejsce do spania... - wieczorne sapanie zdarza się bardzo rzadko, - nadal jest bardzo całuśna i przytulaśna, słodka i bardzo pro-ludzka. Ale... - dzisiaj przed siódmą rano oba psy poszły w dłuuugą, tj. wbiegły jak codzien na rżysko, a potem znikły w oddali ślepe i głuche... pogon za nimi, gwizdy, wołanie - na nic. Nornice, zające, zapachy i wiatr w uszach... Wróciły po ósmej, najpierw Ona, radosna, rozmerdana, mokra i upaprana błotem z pobliskiej sadzawki, potem dowlókł się do domu On, sterany, padnięty, głodny i też brudny jak nieszczęście. Zjadły śniadanie, On padł na trzy godziny bez ruchu (jęczał przez sen...), ona na godzinkę (biegała przez sen...). Kto był prowodyrem? Oba są podobnie szalone, ale Ona wraca jak się ją woła, a On chociaż starszy i mądrzejszy - niekoniecznie... Ona leci jak pocisk w chaszcze, ale zaraz wraca i nie znika z pola widzenia, a On tylko patrzy, żebym odwróciła wzrok i wtedy chowa się za krzakiem i zwiewa :) - wieczorem wycieczka była krótsza, bo tylko na odległość linki :P - dziewczynka boi się burzy. Przekonała mnie o tym upojna noc na psim posłanku, z głaskaniem, uspokajaniem, odwracaniem uwagi... Nawet spokojnie śpiący Prot nie był dla niej dobrym przykładem, nazwałabym to wręcz histerią. Wdrapywała się na parapet okna, żeby lepiej widzieć pioruny, każdy grzmot kwitowała drżeniem i sapaniem, wpatrywała się w okno, nie dawała się odwrócić, ani uspokoić, biegała szaleńczo po schodach, żeby mieć lepszy widok z piętra (?), ani smaczki, ani w ogóle nic nie działało. W końcu o 4 rano poszłam spać i nie wiem co robiła dalej. Ja padłam, ona mam nadzieję też. Rano było ok. - dziewczynka na spacer wychodzi ZA człowiekiem. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, ale ona naprawdę idzie za mną dopóty, dopóki się nie obejrzę i nie wskażę ręką (albo głosem), żeby biegła do przodu. Musi być wyraźna komenda. Dopiero wtedy pędzi bez opamiętania. Uważnie obserwuje i pilnuje tego, żeby iść za mną od bramy i jeśli jej nie przepuszczę przed siebie, będzie tak szła i pół kilometra. Ktoś ją tego uczył? Dla odmiany komenda Noga nie jest jej znana, chociaż próbujemy się uczyć.
  10. Zapraszam po nowe zdjęcia na Fejsbuka (:)), właśnie wczoraj wieczorem wstawiłam kolejne z zajęć pt. "Kopanie symultaniczne" na łące, "Kąpanie symultaniczne" w sadzawce tuż po kopaniu, "Cd. kopania" czyli chwilę po kąpaniu, itd :D -[IMG]https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/404016_500176830011454_904715876_n.jpg[/IMG] Psy mają jesienną wenę, kopią na świeżo skoszonej łące jak oszalałe, ale na szczęście TAM mogą, w odróżnieniu od ogródka, gdzie NIE mogą. Sunia jest w stanie bardzo dobrym, pilnuje się bardzo, na wołanie czy gwizd przychodzi bez problemu, je z ochotą wszystko, jest niewybredna, ale linię zachowuje, pilnuje domu (ma bardzo groźny, niski szczek, kiedy Prot obszczekuje dziki za płotem, ona dzielnie go wspiera, podobno w rasowych wyżłach niemieckich jest kropla psów stróżujących...), za to nie pilnuje już miski, smaczki (suszone tchawice, bleee) oba psy obgryzają na jednym posłaniu (materac 90 / 200 cm), daje się czesać, miziać, uwielbia rozdawać całusy, podstawiać pupę do drapania, jest słodka i bardzo towarzyska. Bardzo lubi gości, podbiega, wącha i od razu się nadstawia do głaskania, chociaż widzi, ze Prot jest do obcych nieufny i zawsze muszę go przytrzymać... Ona po prostu kocha ludzi i koniecznie musi mieć kogoś do lizania :) Nie umiem sobie jednak wytłumaczyć jednego zachowania. Zawsze po ostatnim spacerze, już wieczorem, kiedy za oknem ciemno, suńka anektuje fotel obok mnie (i to jest ok), kładzie się, zwija w supełek i zaczyna ziać. Ziaje i zieje, otwiera paszczę i wywala jęzor, dmucha na mnie, jakby była czymś przerażona, wystraszona. Nie jest to zmęczenie, tzw. zziajanie, bo to jest już dobrą chwilę po spacerze i zdążyła napić się wody i odpocząć. To ewidentny strach, ale przed czym? Kładę jej dłoń na głowie, wtedy się nieco uspokaja i w końcu zasypia. Czy to jakieś strachy ze schronu? Czy sprzed schronu? Może się pętała gdzieś samotnie i samotna noc była dla niej straszna? Może ona po prostu boi się ciemności? Na wszelki wypadek zaczęłam jej podsypywać psie witaminki do śniadania, bo może to kurza ślepota? Czy pojawią się nowe ogłoszenia suńki w różnych mediach? Ja przypominam o niej wśród swoich znajomych, ale to nie są ogłoszenia adopcyjne we wszystkich możliwych mediach. A dziewczynka powinna się pojawiać na tych stronach, gdzie ogłasza się psy do adopcji. Kto pomoże?
  11. Ano niewiele się dzieje i... bardzo mnie to cieszy :) Dziewczynka dostała tymczasowe imię Śruba albo Krętka, bo nie jest w stanie usiedzieć w miejscu, a radość objawia się u niej zawrotnymi skrętami całego ciałka. Druga propozycja to Kasza (bo z Kaszub). Nie widać już żeber, talia nadal jest wcięta, ale miednica nie sterczy pionowo w górę. Umiemy już robić siad bez smaczków :) Przywołanie jest dobre, ale nie zawsze. Nie wiem jak by było, gdyby pojawiły się inne psy do zabawy... Psinka bardzo się pilnuje, leci na łąkę, ale za chwilę wraca sprawdzić gdzie jestem. Uspokoiła się, nie ziaje już wieczorami, ale lizać nie przestała. Ma w tym coś z kota... Najbardziej lubi lizać Protowi uszy, na wierzchu i w środku, brrr... Nadal nie umie się bawić fantami. Nawet przykład Prota nic jej nie dał. Z drugiej strony niczego nie zniszczy, bo nie łapie w zęby i nie gryzie/ Uszy ma czyste, ciałko też, kąpiel pod prysznicem już jej nie stresuje, co prawda potem i tak lata jak oszalała, ale raczej z radości i nadmiaru energii, niż ze strachu.W tym podobna jest do Prota sprzed kilku lat. Psy śpią razem, dzisiaj były w domu same przez cztery godziny i NIC nie zmalowały!!! Szukamy domu stałego, mimo że sunia jest śliczna, mądra i wspaniała, nadal szukamy dla niej domu. Pomożecie?
  12. Pięć lat temu Prot "wyceniony" był przez trzech róznych wetów na 2,5, 3 i 3,5. Na podstawie zębów, kośćca (rtg) i ogólnego wrazenia. Ale trzeba do tego dodać trzy ciężkie operacje, o których wiem (składanie miednicy po jakimś wypadku, pewnie samochodowym, cięcie brzucha z powodu niewydalonych kości w jelitach i tydzień później czyszczenie otrzewnej z gronkowca...) i padaczkę pourazową. Prot może mieć 9 lat, ale równie dobrze 12... co przy znanej mi historii jego życia (o pierwszych latach nie wiem nic) daje dystyngowanego starszego pana "chodzącego o lasce". I nie jest to młoda laska z długimi nogami, tylko drewniana laska do podpierania steranego ciała. Wczoraj wieczorem dziewczynka nagle usiadła i zastygła bez ruchu, zapatrzyła się w ciemne okno balkonowe, jakby zatęskniła za czymś / kimś. Przytulona troszkę się odprężyła, ukoiła i spokojnie zasnęła. Żal mi jej, ile już razy żegnała się z poprzednim życiem, otoczeniem, psami i ludźmi, zapachami, własnymi dziećmi... I nadal jest rozmerdana i radosna. Zadziwiający pies! Czy pomożecie przy ogłoszeniach?
  13. Aaa, bo na bieżąco to zdjęcia dajemy na facebooku. Ok, tu też damy reportaż z sadzawki :) Kręcę się jak fryga, trudno mnie złapać w kadrze bez ruchu... Jedna strona dupki... [IMG]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/223840_492634727432331_1714851237_n.jpg[/IMG] ... druga strona dupki... [IMG]https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/422555_492634957432308_339889940_n.jpg[/IMG] ... i nagle hoooops, coś straaasznego pod wodą!!! [IMG]https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/579903_492635300765607_1183469642_n.jpg[/IMG] A potem nic nie zmusi psicy, żeby weszła całym jestestwem do wody, woda jest straszna!!! [IMG]https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/574692_492635630765574_649653723_n.jpg[/IMG] Na deser po obiedzie znajdę sobie smaczny kawałek spleśniałego chlebka, mniam! Pokażę pani, ale nie oddam!!! [IMG]https://fbcdn-sphotos-g-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/547313_492636524098818_296771556_n.jpg[/IMG] A teraz raport: - sunia ma ADHD - sunia nie daje się zmęczyć najdłuższym spacerem, ani bieganiem, ni kąpielą, ani lekcjami dobrego wychowania - Prot nie jest w stanie biegać tak intensywnie jak ona (wiek i niesprawna łapa) - suni nie interesują żadne zabawki, sznurki, piłeczki, patyczki - sunia potrzebuje tylko (?) człowieka - i tym człowiekiem dla suni teraz jestem ja :( Patrzy mi w oczy non stop, merda całym ciałem, uśmiecha się bez przerwy, rozdaje buziaki i lizanka, śpi na moim fotelu albo koło mojego łóżka, pilnuje przy laptopie, ucieka Sz.M znad jeziora, bo straciła mnie z oczu na minutę i musi mnie poszukać w domu itd itp Nie wiem już jak ją zainteresować czymś innym, niż ja i niż jedzenie. Jedzenie i smaczki mogą być cudownym bodźcem, ale nie mogę jej utuczyć jak bałwana... Lekcje szukania zapachów wprowadzam bardzo powoli, bo dziewczynka nie zna hasła Szukaj... Kąpanie w jeziorze nawet w największy upał to katorga. W błocie owszem, w wodzie - niechętnie. Płukanie suni z błota prawie po ciemku w jeziorze - bezcenne! Dlaczego ona sama nie może wskoczyć do wody, przepłynąć dwa metry i już byłaby czysta... Eh, mam w domu odpowiednik kilkuletniego szalonego dziecka i energii mi brakuje. Ta sunia to wielkie wyzwanie... Moze jakby miała do towarzystwa młodego sprawnego psa, to zabawowe walki na łące by ją chociaż trochę zmordowały. A tak to ją nadal roznosi, a Prot ledwie żyje :( Jakieś podpowiedzi? I prośba: - prosimy o ogłoszenia!!! Może ją ktoś zauważy, może ktoś się nią zachwyci :)
  14. Gloria podporządkowała się Protowi na razie tylko na łóżku, miski nadal broni jak skarbu :) Poza tym u nas wszystko w porządku, dziury już zakopane i psy pod pełną kontrolą nawet uchem nie mogą pachnąć, żebym o tym nie wiedziała :D Szkolenie węszące (zajęcia w domu) podobają się nam obu, na zewnątrz zaczniemy już niedługo. Przywołanie raz działa, innym razem niekoniecznie, ale pracujemy nad tym. Siadanie działa tylko ze smaczkiem, z gołą komendą jeszcse nie. Lizanie i dyszenie ustępuje, tj. zdarza się coraz rzadziej, teraz głównie wieczorem. Uszy w porządku, cała reszta psa też, tylko czasem oczy czerwone jak u królika i zbierają się drobne kulki kurzu ze łazmi w kącikach. Jakieś podpowiedzi? Przemywać esencją herbacianą? Rumiankiem? Prot miewa takie czerwone oczy, kiedy się zmęczy i chce spać, moze u niej to też nie choroba, a ze stresu? [video=facebook;490804717615332]https://www.facebook.com/photo.php?v=490804717615332[/video]
  15. [U]Raport z kilku dni:[/U] - dziewczynka jest jak diabełek na sprężynkach, ma silnik w tyłku i dopiero od dwóch dni sypia w dzień (wiem, wiem, stres, zmiana, nerwy itd itp). Doczekać się nie mogę, kiedy zacznie sypiać też w dzień, dając mi chwilę spokoju. - od wczoraj jada bez nerwowego oglądania się na boki i warczenia na wszelki wypadek. Spokojnie zjada swoje, potem dojada z miski Prota :) Boczki ma wklęśnięte, ale miednica jej się zaokrągliła od góry :) - zajęcia po szkoleniu podstawowym to: obszczekiwanie samodzielne niedalekiej budowy z ludźmi na dachu, obszczekiwanie synchroniczne jakiejś zwierzyny za płotem (czasem prawdziwe trzaski patyków w zagajniku, czasem wyimaginowane...), ganianie za zapachem nornic (rodzaj polnych myszy) po łące, szukanie smaczków po domu (szybko załapała o co chodzi), wyrywanie karnisza z firankami ze ściany i włażenie na meble. No i lizanie wszystkiego, od pani rąk, po poduszkę fotela. - wczoraj po wieczornym spacerze, zamiast walnąć się spać razem z Protem po dnu pełnym wrażeń wzięła się za robotę i wykopała dwa doły przy obu rynnach. Oba doły głębokie na prawie metr, jeden po prostu dół i to się da bez żalu zniwelować, ale drugi to moje piękne czosnki ozdobne i zwykłe, roczna forsycja, złocienie, kwitnąca cebula i coś jeszcze, z czego po ciemku widziałam tylko strzępy. Płotek z siatki metalowej wyrwany z korzeniami, siatka metalowa pozioma (p.ciwko kopaniu dziur... dla Prota skuteczna... dla niej niekoniecznie) z lekka zrolowana, o trawniku zasypanym kamieniami z obu dołów, czy o zasypanym tarasie nie wspomnę. Zajęło jej to akurat tyle czasu, co mnie przygotowanie kolacji (z pełną pewnością, że dziewczę zmęczone spacerm smacznie śpi w domu…). Psia jej mać. Może uwiążę ją na łańcuchu! Do budy, suko jedna! Na linkę ze sprężynią Wrrr! - dzisiaj znowu anioł, nie dziewczyna! Wraca na zawołanie, patrzy w oczy, idzie niemal przy nodze (jasne, mam w kieszeni smaczki :)), uśmiecha się od ucha do ucha i nie drapie... Diabełek wstąpi w nią pod wieczór... Miałam jeden telefon od potencjalnego chętnego. Rano dwa dni temu zadzownił pan spod Wrocławia, porozmawialiśmy dłuższą chwilę, ma się zastanowić. Bo ma 75 lat i żona odwodzi go od pomysłu zastąpienia poprzedniego wyżła kopią w wersji żeńskiej, bo myśliwym dziękujemy, chociaż on już dawno nie poluje i pies miałby być do towarzystwa, bo ona nic nie umie i jest surowa jak na psa myśliwskiego itp. Na hasło "sterylka" nie zareagował jakoś przesadnie, chyba nie o szczeniaki mu chodziło. podsumowując: zainteresowanie jest, ale jakieś takie nie za duże :( jakby co, to trzeba mówić bez ściemniania, że dziewczę jest mocno energiczne, więc jeśli się jej solidnie nie zmęczy dzień w dzień, to zacznie mordować z nudów meble, buty czy dywany... Czy coś nowego wiadomo o ogłoszeniach dla wyżełki? Gdzie ona jest ogłoszona?
  16. Już rozmawiałyśmy, przed południem i wieczorem :) Ustaliłyśmy, że książeczka zdrowia nadal będzie w schronisku, że ja nadal będę DT, że szukamy DS i jakby co, to ksiażeczkę prześlą do ostatecznego domu dziewczynki. Wieści z dzisiaj: - spacery jak zwykle - jedzenie jak zwykle - uszy zdrowe, zmiany ze skóry zeszły albo prawie zeszły (szampon działa!!!) - lizana miłość do mnie jeszcze nie przeszła :) - było pierwsze macanie czy można spać na moim (ludzkim) łóżku. Nie można! - była pierwsza długa wycieczka w chaszcze, za zapachem dziczyzny. Powrót takim kłusem, jakby na skrzydłach! - pierwsze wieczorne wspólne z Protem oszczekiwanie trzasków w lasku za płotem. Tak, fajnie sobie poszczekać w chórku :) Cdn.
  17. Dzisiejsza noc była o wiele lepsza, niż poprzednia. Dziewczynka zmęczyła się wieczornym ganianiem po łące, ale też spokój jej wraca, jakby się przekonała, że to nie chwilowa wycieczka, a raczej stały pobyt. Teraz po śniadaniu i porannym spacerze śpi, ale tuż koło mnie i jak zwykle bardzo czujnie. Wczoraj okazało się, że jakąś komendę jednak zna :D W każdej ręce miałam kawałek kaszanki, przede mną oba psy, komenda "siad". Oba usiadły symultanicznie, zapach kaszanki widocznie lepiej przemawia do rozumu, niż słowa :D Muszę lecieć do sklepu po kolejne bodźce, bo Prot już nie potrzebował smaczków, jako wzmocnienie wystarczą mu głaski i dobre słowo :) Sunia jest bardzo pozytywnie nastawiona do ludzi. Niemal bez przerwy merda ogonem i całą resztą swojego małego ciałka :) Uśmiecha się przy tym przymilnie, ociera, dotyka, zagląda w oczy, wciąż łaknie kontaktu, dotyku, obecności. Ale już nie napastuje Prota, a on jej nie ustawia. Dwa dni wystarczyły, żeby ustawiły się nawzajem, a w nocy podzieliły wspólny materac. Spały na jednym posłaniu dotykając się dupkami :) Sunia wczoraj strasznie drapała się w lewe ucho, ale ja w nim nic nie widzę. Na skórze ucha są jakieś strupko-bąbelki, może to pchły czy coś. Nie znam się, nie wiem jak wygląda skóra zajęta pasożytami. A może komar, czy inny owad latający? Po południu zakropliłam ją p.kleszczom, Sabunol u Prota jest bardzo (!!!) skuteczny, używamy od lat badając co roku wątrobę (z powodu Lumimalu), nic złego nie zauważyliśmy, kleszcze się nie łapią, więc i u niej powinno być ok. Jeśli na uchu to ślady pcheł, to teraz padną na pewno... Sunia ma też mocno wystające / wyciągnięte sutki. Nie wszystkie, tylko kilka. Czy coś się z tym robi? To potencjalnie groźne, czy nie ma problemu? Zawsze miałam samce, o dziewczynach nie wiele wiem, podpowiedzcie coś, proszę.
  18. Hihihi, ale się zaplątałyśmy, ja ciebie nazwałam inaczej, ty mnie inaczej niż mam, a oba imiona proste jak drut i do tego podobne do siebie :D Wybacz!!! Jasne, możesz dawać mój numer, telefon mam prawie zawsze przy sobie, co prawda może się łączność wściec, bo tu na końcu świata tak bywa, ale na szczęście rzadko. Odnośnik na pw, albo szukaj pod moim imieniem i nazwiskiem :)
  19. No, mam już w miarę normalne łącze, znowu mogę wysyłać zdjęcia :) Nocka była trudna, dziewczynka do 2 nad ranem ziała, sapała, chodziła po domu, nie mogła sobie znaleźć miejsca, była bardzo niespokojna, chociaż Prot już głęboko spał, a ja siedziałam w miejscu i starałam się ją uspokajać... Trudno jej nie zrozumieć, w jeden dzień trzech opiekunów i trzy miejsca (schron, Ania, ja). Do tej pory kiedy wyjeżdżała na spacer - zawsze wracała do swojego schronu, a tu nagle noc przyszła, a ona w obcym miejscu :( Czy to wycieczka tylko, czy jakieś stały domek? Gotować się do drogi, zachować czujnosć, czy nie? W końcu jednak padła i spała resztę nocy koło mojego łóżka, obok rozwalonego na podłodze Prota. O 5 (piątej!) obudziła mnie awantura, bo oba chciały mnie obudzić, Ona - bo siusiu, On - bo Ona mnie lizała, a to widocznie przywilej rezydenta :D Szybko się uspokoiło i do 7 jeszcze się przespały koło łóżka, w najchłodniejszym pokoju... Potem był poranny spacer, luzem, bez smyczy, śniadanie (Prot musiał sprawdzić, czy na pewno Ona dostaje do miski to samo, co On :D), bez awantur, potem poranna sjesta i bardzo długi spacer nad jezioro. Śniadanie to kasza jęczmienna z włoszczyzną i kurakiem, z dodatkiem siemienia lnianego i witamin. Prot chętnie się podzielił, bo porcje są spore, a w upały jeść chce się mniej. Gotuję raz na kilka dni i pakuję w torebki do lodówki. To już drugi "wyżeł" który nie lubi wody. Weszła po kostki, napiła się nieco i wyskoczyła na pomost. Wolała błąkać się po chaszczach, niż taplać w wodzie. Prot nie pływa ([problem ze stawami), ale łazi po wodzie jak czapla. Ona nie, pije i ucieka. Nie to, że się boi, bo ktoś ją wrzucał, czy coś, chyba po prostu nie lubi. Mimo to została namoczona (polana dłońmi), żeby schłodzić ciemną sierść, zniosła to bardzo dzielnie :) Teraz mamy burzę z piorunami i 34 stopnie w cieniu, ciemno i mokro. Dziewczynka zieje z gorąca i chowa się pod fotel, ale to i tak lepiej, niż jak właziła na mnie na tym fotelu. Prot jest spokojny, śpi, więc może i ona nie wpadnie w panikę. Będzie dobrze :) Gloria ma wiele z boksera. Kształt czaszki (profil), miednica i tylne nogi (szczególnie jak się patrzy na nią od tyłu), nieco wariacki temperament. Za dużo tych przypadków naraz, tak więc sądzę, że nasza wyżełka na bank ma wśród przodków boksera. Uszy już czyste, obejrzałam w słońcu, nic nie trzeba robić. Zęby przednie starte jak u Prota, wygląda na to, że rzeczywiście Gloria może mieć 8-9 lat, chociaż szaleje jak młódka. Jabłek nie jada, innych owoców czy marchewki też nie, pewnie nie zna ich smaku. Ale Prot się nauczył, to i ona się nauczy. Przygody były tylko dwie (pół dnia jeszcze przed nami...), kałuża na środku pokoju i rozkopany niedawno posadzony iglak. Prot już wie, gdzie można kopać do woli, ona też się nauczy. Zdjęcia zainstalowałam na Facebooku, za chwilę dołożę kolejne. Ale dziewczynka jest trudna do złapania w kadrze, ciągle jest w ruchu, jak iskierka :) Będę o niej przypominała, ale wśród moich znajomych większość ma już psy, albo nie ma, ale i nie chce, albo nie może mieć. Szansę na DS widzę więc w ogłaszaniu... Cdn.
  20. Ciekawe zachowanie, czy spotkałyście się z tym, że sunia, wysterylizowana (nie wiem czy ma to znaczenie), podchodzi do mnie i liże mi gołe kolana, dłonie, telefon na podołku, a nawet torbę od laptopa, bo stoi niedaleko. A przy tym wykonuje czasem (nie za każdym razem) ruchy miednicą podobne do samczych. Nie wyskakuje z łapami, jak napalone psy, ale i tak u suni jest to dość zaskakujące. Czy suki tak robią? Czy tylko ta suka tak robi? Czy to objaw czegoś? Miłości? Poddaństwa? Próba dominacji? Z lizaniem? Pierwszego wieczoru? Sunia jest nadal zziajana, poddenerwowana, krąży po domu, miejsca sobie znaleźć nie może, zaczynam myśleć o melisie, dla niej i dla siebie :) Bo chyba nie dam się złamać... łóżko jest moje!
  21. Oj się dzieje, się dzieje... Dojechaliśmy, ale tak dużo się działo, że nie było kiedy usiaść przy laptopie. Się meldujemy! ale zdjęcia będą wieczorem (lepsze łącze). Na parkingu zdawczo-odbiorczym sunia skoczyła do naszego samochodu bez problemów, za to Prot nie dał rady i wylądował na leżąco na ziemi :( musiał więc wsiąść z przodu (bo niżej) i przecisnąć się środkiem na tylne siedzenie (stąd zdjęcie Prota - kierowcy). Droga minęła szybko i bez problemów, tylko zamiast spać, psy cały czas stały i pilnowały drogi, więc zamiast wypocząć, zmęczyły się utrzymując równowagę na krętych mazurskich dróżkach. Ale to był ich wybór, same chciały :) Na miejsce dojechaliśmy dość szybko, ale jest tak gorąco i duszno, że najpierw pobiegliśmy nad jezioro, zamoczyć się i ochłodzić, napić (psy), wykąpać w pianie / szamponie (dziewczynka), no i poznać nowe miejsce. Kąpiel jest może miła, ale jednak na smyczy i z polewaniem kubełkiem, bo takie rzeczy to tylko ludziom do głowy przychodzą, psy gdyby miały wybór, na pewno nie używałyby szamponu... Potem Gloria dokładnie zwiedziła dom i piwnicę, potem łąkę i sadzik (maleńki sad), wskoczyła do zamulonej sadzawki (szlag trafił starania o czyste łapy :)), wniosła cały ten muł do domu, oznaczyła wyjazd (dróżkę do bramy), potem podłogę w domu (szybko się wyciera, więc nie ma problemu), sprawdziła posłanie Prota (nie miał nic na przeciwko) i dopiero przywitała się z Sz.M. :) Potem w emocjach dalej biegała jak nakręcona, a kiedy Prot zmordowany padł na swoje posłanie (sypia często, szczególnie w upały), zapraszała go do zabawy przypadając na przednie łapy i trącając go pyskiem :D Ona zachowuje się jak szczeniak, dokładnie tak :) Może jej się to zmieni, kiedy się zaaklimatyzuje, ale dzisiaj jeszcze ma silniczek w tyłku :) W tej właśnie chwili mieliśmy telefon, ten rozłączony :) Prot leżąc powarkiwał i odganiał Glorię (musi wychować dziewczynę, żeby dała mu spokój, kiedy dostojne psy wypoczywają! :D), a ona wpadała na posłanie, odbijała się od ściany albo Prota i leciała pędem do drzwi, a potem jak jojo wracała i zabawa zaczynała się od nowa :) Potem był obiad (ludzki), Gloria nie jest nachalna, ale nos na stole trzyma... Trochę pracy przed nami, ale przy pomocy Prota na pewno się uda. Potem była obiad/kolacja psia, Prot dostał suche do swojej miski, Gloria to samo do swojej, ale kawałek dalej, żeby sobie w drogę nie wchodziły. Prot spokojnie zjadł, miska Glorii latał po podłodze, a co podjechała w stronę Prota, to psica podnosiła czujnie głowę znad miski i warczała (nie zbliżaj się!) chociaż Prot był do niej odwrócony tyłem i zajmował się własnym jedzeniem... Ale ja mogłam miskę wziąć do rąk, przesunąć czy dosypać do niej jedzonko, nie miała nic przeciwko. Teraz zamknęłam drzwi na dwór i mamy sjestę, Prot na dole na swoim posłaniu, Gloria na pięterku pod stołem z laptopem. Pilnuje mnie, skąd ja to znam... Ma czerwone ślipki, jest zmęczona, wzdycha przez sen, ale jest nadal bardzo czujna. Wepchnęła głowę pod moją stopę i to ma podobne do Prota, cały pierwszy rok musiał czuć mój dotyk, ręki, nogi, albo chociaż płaszcza ściągniętego z wieszaka w szafie... Widzę jakieś zmiany skórne na uszach, na, nie wiem co to. Równie dobrze blizny po pogryzieniu, jak jakieś zmiany chorobowe, ale do weta (skoro to nie grzybica, co ponoć stwierdził wet w schronisku) na razie nie pojedziemy. Sunia ma brudne uszy, ale do tego zabierzemy się jutro, może, kiedy nabierze większego zaufania, że krzywda jej się tu nie stanie. Na dzisiaj podróż, nowa sytuacja, nowi ludzie i nowe miejsce, i jeszcze kąpiel z pianą, to na dizsiaj wystarczy. Na smyczy Gloria chodzi nienajgorzej, ale jeszcze trochę pracy przed nami. Zobaczymy, jak będzie jutro, kiedy pierwsze emocje miną. Komend chyba nie zna, siadać nie chciała, zostać w miejscu też nie, ale przywołana w końcu przychodzi. Do wody nie wskoczyła, pływać nie chciała. Sznurka do zabawy nie wzięła, patyk jej nie zainteresował, suszoną tchawicę wzięła, ale wyszła z domu i zakopała to-to nosem w grządce :) Burczało jej w brzuchu, ale na stół czy blat w kuchni nie właziła. Wyjrzała za to z okna (łapami na parapecie) na pięterku, musiał ją zaintrygować widok z góry :) Ta sama ciekawość zagnała ją do kompostownika, wskoczyła na górę trawy i chwastów, podejrzewam, że to zapach obierek jabłczanych był obezwładniający :) Gloria jest w porównaniu z Protem (44kg bez nadwagi! on po prostu naprawdę jest bardzo dorodnym wyżłem) filigranową pchełką. Ale kiedy zbyt ostro zabierał się do zalotów, dała mu jednoznaczny odpór. Wie jak się bronić, cieszy mnie to. Muszą się nieco dotrzeć, ale za kilka dni będzie już ok, już teraz nie jest źle, ale muszą poznać swoje zwyczaje, upodobania itd. Mam nadzieję, że ona nauczy się od niego, że w ziemi się nie kopie, chyba że na łące za płotem, a on przy niej trochę się rozrusza :) Cdn.
  22. Jesteśmy po rozmowie tel. z Anią, ponawiamy chęć niesienia pomocy wyżełce, prosimy o wsparcie, porady i podpowiedzi. Chcemy zrobić coś pożytecznego, ale nie chciałybyśmy zrobić jakiegoś ruchu, który zaszkodziłby suńce czy komukolwiek. Na Dogo są profesjonali(stki)-ści, prosimy więc o nakierowanie co, jak, i w ogóle o wszelkie przydatne szczegóły, bo jesteśmy nieco zagubione. Dla przypomnienia - mogę dać suni DT na 2, góra 3 miesiące. Jedzenie, opieka wet, towarzystwo psa Prota, łąki i jezioro, dobre słowo i głaski, czesanie i spanie wliczone :) Pojechać po sunię mogę w każdej chwili (najchętniej do połowy trasy czyli ok 60 km). Ogłoszenia i DS niestety nie wchodzą w grę. Drogie panie, poradzicie nam?
  23. Pani spod Ostródy to ja :) A wyżeł do towarzystwa to pies Prot adoptowany pięć i pół roku wstecz za pośrednictwem Dogo :) Jakby co, jestem do dyspozycji.
  24. No cóż, mój Prot ma bardzo podobnie, tylko dłużej i bardziej. Też nie traci całkiem kontaktu ze mną, słyszy, że do niego mówię, czuje, że go gładzę po głowie, że go uspokajam, że jestem przy nim. I też kiwa mu się głowa, ma mocno powiększone źrenice i wytrzeszczone gałki oczne, ślini się, ale nie bardzo, ma drgawki albo drżenia, sztywność ciała (głównie łap) czasem większą, czasem mniejszą, no i tez wraca do normy po kilu, kilkunastu minutach. I ma stwierdzoną padaczkę pourazową czy powypadkową, dostaje więc Luminal, niewiele, ale codziennie, żeby ataki go nie męczyły. I to działa, odpukać w niemalowane drewno, tfu, tfu, przez lewe ramię, od niemal roku nie było ataku :) To nieprawda, że pies traci przytomność w czasie ataku padaczkowego. To zależy od nasilenia, od przyczyny, od czasu trwania, od wielu rzeczy. A ile lat ma sunia? Wygląda na "bardzo dorosłą" :) I jak często jej się to zdarza?
×
×
  • Create New...