sleepingbyday Posted February 15, 2009 Posted February 15, 2009 [quote name='puchu']Ariual dostała niedawno kaganiec fizjologiczny i wygląda jak mały morderca. Już dwa razy ktoś, nie znając ani mnie, ani tym bardziej psa i powodu dlaczego jest w kagańcu puszcza swojego do "zabawy" :shake: A miałam nadzieje, na spaceru bez podbiegaczy ...[/quote] ten tzw maszera? wysyłkowo kupiony, czy to mozna gdzies pomacać, przymierzyć? one sa jak czytała rozmiarow na konkretne rasy,a co jak ja mam nieco mniej konkretną :razz:?
puchu Posted February 15, 2009 Posted February 15, 2009 [quote name='sleepingbyday']ten tzw maszera? wysyłkowo kupiony, czy to mozna gdzies pomacać, przymierzyć? one sa jak czytała rozmiarow na konkretne rasy,a co jak ja mam nieco mniej konkretną :razz:?[/quote] Chopo z allegro. Jest możliwość odbioru na Ursynowie, więc i przymiarka na miejscu. Na [url=http://chopo.pl/]CHOPo - kagańce, pieluchy, smycze, obroże - najwyższa jakość - Strona główna[/url] są wymiary w cm.
M@d Posted February 15, 2009 Posted February 15, 2009 [URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/38236.html"]akodirka[/URL] ja też zawsze zwalniam jak widzę w pobliżu psa ;) Znaczy jest nas więcej - szkoda, ze tak mało ... :roll:
badmasi Posted February 15, 2009 Posted February 15, 2009 Idę sobie dzisiaj na spacer i widzę następującą historię. Babcia z parówczanym pieskiem staruszkiem idąca tuż przy ulicy próbuje się odgonić od dużego psa rasy myśliwskiej, który rozochocony skacze po jej kundelku. Woła do właściciela aby zabrał psa bo obawia się o zdrowie swojego. Właściciel lat ok. 25-typ pseudointelektualisty zniechęconym głosem woła swojego czworonoga ale bez reakcji a więc zaprzestaje i niech się dzieje co chce. Dopiero gdy babcia zabiera się za przechodzenie przez ulicę właściciel z oburzoną miną rusza po swojego psiuńcia i nadąsanym tonem mówi do babci moją ulubioną kwestię"po co te nerwy on się chce tylko przywitać".Na co ja wkurzyłam się i powiedziałam do niego"a gdyby z panem ktoś się tak witał skacząc po plecach?"na co on"po co się wtrącasz?"Po co się wtrącam? Ano po to, że mnie to wkurza i przy okazji rozpoznałam go jako notorycznego, bezsmyczowego spuszczacza psa.Był na dodatek w towarzystwie mojej drugiej ulubienicy notorycznej spuszczaczki spasionego labka taranującego wszystko co się rusza, która co i rusz tłumaczy mi że musi się on witać z moimi psami a jak przepędzam to się dąsa.Przecież jej psiuńcio jest taki słitaśny.A więc gang spuszczaczy z Mokotowa się rozrasta......a ja będę tępić bezlitośnie, chyba że psiuńcie opanują podstawowe komendy, w co wątpię.Niech mnie znienawidzą
an1a Posted February 15, 2009 Posted February 15, 2009 [quote name='sleepingbyday']ten tzw maszera? wysyłkowo kupiony, czy to mozna gdzies pomacać, przymierzyć? one sa jak czytała rozmiarow na konkretne rasy,a co jak ja mam nieco mniej konkretną :razz:?[/quote] Tak, są na konkretne rasy, dlatego mój Nero ma na sukę ONka :evil_lol: też przymierzany na Usranowie.
Martens Posted February 16, 2009 Posted February 16, 2009 [quote name='M@d'][URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/38236.html"]akodirka[/URL] ja też zawsze zwalniam jak widzę w pobliżu psa ;) Znaczy jest nas więcej - szkoda, ze tak mało ... :roll:[/QUOTE] A ja nie zwalniam, ale też nie przebiegam tuż obok psa, w miarę możliwosci staram się jakoś łukiem ominąć... Teraz już nie biegam i jeszcze dlugo nie będę z powodu kontuzji, ale z czasów biegania pamiętam, jak do szału doprowadzały mnie właśnie kochane pieski :roll: Może 1 na 20 nie zwracal na mnie uwagi, reszta ryczała na smyczach, ba ujadała nawet z drugiej strony ulicy... 3/4 biegania miałam serce w gardle, że wyskoczy na mnie bydlę bez smyczy albo ktorys z psów się urwie/właściciel go nie utrzyma. Potem zaczęłam biegać w kółko po szkolnym boisku, bo po innych terenach to wiecej nerwów niż przyjemności. Psa na jogging też brać nie mogłam - wziełam raz i nigdy więcej, dosłownie co 20 m musiałam się zatrzymywać i odganiac małe burki :wallbash:
sleepingbyday Posted February 16, 2009 Posted February 16, 2009 dzieki za njusa w kwestii kagańców. jak mozna na żywvca przymierzyć w wawie, to zupa, pojadę przy najbliższej okazji...
evel Posted February 16, 2009 Posted February 16, 2009 właściwie powinnam pisać w temacie o pozytywach, ale gdzieś mi zaginął... :oops: widziałam dziś panią z ONkiem mocno-czarno-maskowym :loveu: pies normalny, nie rzucający się na nic, wpatrzony w babeczkę, kaganiec bez przymusu włożył, do autobusu wsiadł, nie kwiczał jak zarzynany prosiak, nie wierzgał, nie ryczał, że on nie chce, nie warczał, nie wsadzał mordy we wszystkie torby dookoła, wysiadł na komendę - chciałoby się rzec CUD, nie pies. naprawdę wiele bym dała za to, żeby to był częstszy widok, bo wszystkie "piszpanONki", które zdarza mi się widywać to rozwrzeszczane histeryki i spotkanie takiego stabilnego psychicznie, normalnego psa zostawia ciepełko gdzieś w środku :) chciałam panią zapytać, czy dałaby się sklonować, ale gdzieś zwiała i nie zdążyłam ;) :oops: :roll:
Apbt_sól Posted February 16, 2009 Posted February 16, 2009 EVL - toszkoda ze tak niewiele razy mozna upajac sie takim widokiem ;/ mam na dzielnicy maliniaka ,zywiola, dzika... ale z panstewm pieknie klusuje obok nas bez zakretow , mijamy sie jest bosko . co prawda mi jest wstyd gdyz przez gro od szczeniaka Wilkowate to jadaczki - ataczki , moje sie uwrazliwily i probują :roll:, lecz na smyczy krotko schodze z drogi z "dzien dobry" . Ale poprawia sie , zakumaly ze TEN jest ok i pasuja powoli. Za to mam tu On-ka z Rottem mieszanego ktory paraduje mi pod brama najezony na sztywnych łapach.... od lat... coz ja do domu a pies atakowal mojego... :( i by go przegoonić musze czyms rzucić... paranoja jakaś... a wlasciele , wypuszcza pieska... na caly dzien i i nic do nich nie dociera bo po z gloszeniu na SM nie przyznaja sie do psa :-o... I stalo się.... wychodzac z psem zbramy - zawsze przez szybe lukam( wbramie) czy nie stoi.. bhyło czysto .. Wiec dzrzwi otwieram... wychodze i wylatuje mi ów piesek...:placz: Moj w kagancu.. trzepnał tamtego po ziemi przeował. ale trawalo to 5 sek, swojego spasowalam.. pobiegl.. I wiecie , i co i kuzwa mam juz spoj , pies omija , mnie brame szerokim łukiem... Pytanie tylko czy musialo tak to sie skonczyc? a gdybym nie miala kaganca dla S?..... Byłabym w faktach.. odebrano by mi psa, placilabym pewnie bajonskie sumy... A wystarczy tylko psa pilnowac.. to nie takie trudne , lecz zdaje byc się sie nie osiagalne dla co niektórych... :roll: nie tak powinno być....
mch Posted February 16, 2009 Posted February 16, 2009 a ja schodze z psami z drogi biegaczom , mimo ze psy nawet ich nie zauwazają to uwazam skoro trening to trening , po co ma ktos zwalniac ,choc dziekuję czy usmiech porozumienia moze spotkalam z 5 razy na pare lat smigania z psami . ale co do schodzenia z drogi :evil_lol:, zejsc źle , nie zejsc tez nieciekawie . bylam sobie na spacerze nad zalewem naszym ,pora zimowa , ludków malo , tuptam z 3 ONkami , jako ze jeden młodszy mocno ,nie daj bóg zamerda silniej ogonem na widok przechodnia to na widok nadchodzących dwojga ludzi starszych , zeszlam z psami ze sciezki ,sytuacja od razu im sie skojarzyla ze smaczkiem który byc moze sie pojawi , wiec usiadlo towarzystwo . przechodzący ludzie zatrzymują sie i słyszę , aaa te psy to agresywne ze tak pani schodzi ??? a nie wyglądają . :crazyeye: . wiec ja w tłumaczenia uderzam ze psy są mile i lubią ludzi ,ale wiem ze nie wszyscy zyczą sobie mijania sie trzema duzymi psami, stąd tak a nie inaczej . usłyszalam , aaaaaaaaaaa bo myslalam ze agresywne :evil_lol:. natomiast przyznam wam ze uciązliwi bywaja rowerzysci wyczynowcy , którzy trase spacerową obrali za miejsce na wyczyny , i wszystkie atrybuty maja , kolorowe ciuszki , wypas sprzet itd , tylko sie cholerka dzwonka przy rowerze nie dorobili . nie raz i nie dwa w sekundzie słyszalam tylko swist kolo ucha i bziuuuuuu mijal nas rowerzysta . toz to niebezpieczne dla przechodniow . a jadą tak szybko, droga lesna , wiec nie wszystko da sie zauwazyc .
AngelsDream Posted February 17, 2009 Posted February 17, 2009 Jestem panią lekkich obyczajów, bo zapowiedziałam, że psa spotka z mojej strony kop, jeśli właściciel go nie zabierze. Prosiłam raz, prosiłam drugi, za trzecim spytałam, czy pieseczek ma dostać w...ol. Ale pieseczek, to młody ONek i on tylko chce się bawić. To nic, że straszy suczkę znajomej i wkłada Celarowi kaganiec pod ogon, gdy ten próbuje się załatwić. Odwołanie zerowe, zaraz ulica. Powiedziałam pani, że jest kretynką i z utęsknieniem czekam na spotkanie z nią, pieseczkiem i Baajem. Spytam się jej wtedy, czy mój piesek może się pobawić.
badmasi Posted February 18, 2009 Posted February 18, 2009 Dostałam wczoraj na spacerku kolejną radę szkoleniową. Pani ze szczeniakiem puszczonym luzem podchodzi do mnie i mojego szczeniaka i mówi abym swojego puściła ze smyczy to się ładnie pobawią.Mówię, że nie puszczam swojego bo mała jeszcze głupiutka i się nie słucha więc jak ją puszczę to szukaj wiatru w polu. Na co pani mówi żebym stosowała taki sposób jak ona-"jak ucieka to dogonić i smyczą albo kijem w dupę". Ona tak swojego uczy posłuszeństwa.Gratulajcje. Jak zawołała pieska to on w długą i tyle go widziała. Jej szczeniak rzeczywiście często dostaje w skórę. Jak podbiega do mojej dużej suki to jest łapany przez właścicielkę za grzbiet i dostaje wp..Efekt jest taki, że jak moja go widzi to się boi bo myśli pewno, że jej też się dostanie.Tylko czy o to dokładnie tej pani chodziło?
Ajula Posted February 18, 2009 Posted February 18, 2009 :angryy: nienawidzę, jak ktoś bije psy babie kijem włoić!! :snipersm:
akodirka Posted February 18, 2009 Posted February 18, 2009 apropo malych dzieci, dzis sie bardzo zaskoczyłam :bigcool: ide z maluchem kilka metrów od ulicy (taka dośc mało ruchliwa, osiedlowa uliczka), po której idzie facet z dzieciakiem, moze z 4-5 lat, na moje mało fachowe oko :diabloti:. Dziecko zobaczyło psa, zaczęło iść w naszą strone, facet zaczał wołać dzieciucha "Michał, Michał", ten odpowiada "ale piesek" na co facet "Michał, Michał!", niestety ten był nieodwoływalny :diabloti: podszedł do nas na moze 2 metry i się pyta, czy moze pogłaskać :cool3:, kiedy zaczęłam odpowiadać pies zaczął szczekać i sam dał odpowiedz :diabloti:. Gdyby pies sie nie rzucał do dzieciaków z pewnością dałabym pogłaskać :P
m@dzi@ Posted February 18, 2009 Posted February 18, 2009 Ja też mam historię z dzieciaczkiem:razz: Idę sobie małą uliczką, taką b. rzadko uczęśzczaną, z psiurem, i jak zwykle ćwiczymy różne komendy. Z daleka przyglądają nam się tatuś z malutkim dzieckiem (chodzi a nie mówi, przynajmniej się nie odezwał) i dziecko pokazuje na nas rączką i mówi "O". Tatuś na to "chodź do pieska", podszedł nieco bliżej, tak żeby udało się porozmawiać poza zasięgiem psa, i pyta: "Czy tego pieska można pogłaskać?" Jako że mój psiur lubi ludzi to pozwoliłam, nawet powiedziałam psu leżeć, żeby mały mógł dosięgnąć jego grzbietu. Facet - o dziwo:evil_lol: - dał psu do powąchania rękę "fachowo" się z nim przywitał. Chłopiec powiedział "O" i leciutko dotknął koniuszkami palców milusiej sierści i powtórzył "O" (niebywale rozmowny, nieprawdaż? :cool3: ) po czym z uśmiechem wtulił się w tatę. Facio pogadał trochę ze mną po czym pożegnaliśmy się w niemal sielankowej atmosferze. A co powiedział chłopczyk, gdy Tobi wstał? Oczywiście, "O"! :lol:
WŁADCZYNI Posted February 18, 2009 Posted February 18, 2009 rodzice bywają niebezpieczni - jakaś pani wypakowuje dziecko z samochodu (sądząc po kolorze dziewczynka bo na różowo ubrana), dziecko zaczyna wołaś Su, Su się odwraca a pani dzieciaka za ubranko i w długą. Zamurowało mnie:evil_lol:
badmasi Posted February 20, 2009 Posted February 20, 2009 No to ja tym razem o rotku. Opodal mnie mieszka starsza babka z mężem, mają dwa psy rotka i kundla. Oba psy bardzo agresywne. Letnie dni spędzają na balkonie metr na metr (pierwsze piętro) drąc japy na przechodzące psy. Zawsze mam obawy, że rotek skoczy, nigdy się to nie stało ale zastanawia mnie jak sąsiedzi mogą znieść to ujadanie? Na spacery rotek wychodził zazwyczaj w kagańcu i na smyczy a kundel luzem ale w kagańcu. Akcja wygląda tak, że już z daleka kundel zaczyna ujadać i podbiega do przechodzącego psa a rotek miota się na smyczy zajadle charcząc. Dotąd omijałam towarzystwo zawsze szerokim łukiem (po prostu ze strachu bo boję się, że babcia rotka nie utrzyma), albo wracałam w stronę domu i szłam inną drogą. Myślę, że większość psiarzy tak robiło bo państwo się rozbestwili. Rotek i kundel zaczęły chodzić bez smyczy i kagańca! Dzisiaj wieczorem wyszłam z małym pieskiem i idę odebrać córkę z zajęć harcerskich i widzę, zbliża się do mnie rotkowe towarzystwo. Na mój widok pan zapiął rotka na smycz (niechętnie), kundla już nie. Tym razem nie chciałam im schodzić z drogi bo się spieszyłam i stanęłam licząc na to, że państwo skręcą w alejkę. A oni nic! Idą w moją stronę, nadbiega atakujący kundel, jeży się a pan mówi do swojej żony (myślał że nie słyszę)"No patrz, stoi głupia, czemu sobie nie pójdzie" i pcha się w moją stronę z rotkiem który charczy, dyszy, ujada a kundel przy mojej nodze razem z nim .......Nawet nie miałam gdzie zejść bo śnieg po kolana a moje buty już całkiem mokre....Bałam się jak cholera ale stwierdziłam, że tym razem nie ustąpię, niech mnie ten diabeł zje! Boże, gdzie ja mieszkam.... Kurcze, przecież czasami można jak się chce. Mam sąsiada z psem rasy bojowej (nie wiem co to, podobny do CC ale smuklejszy), pies zawsze na smyczy, w kagańcu, grzeczny, chodzi przy nodze, nie piekli się , bardzo zrównoważony. Przechodzę często blisko niego, pies nawet się nie spojrzy, do głowy by mi nie przyszło żeby się go bać.
Maleńka Posted February 20, 2009 Posted February 20, 2009 Daleko chamstwa szukacie a blisko macie :evil_lol: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f217/kto-ma-shih-tzu-2471/index12.html[/url] mówię o poście Yanni :evil_lol:
WŁADCZYNI Posted February 20, 2009 Posted February 20, 2009 tja w okolicy też mam podobny team - dziadek, obwiązany sznurkiem w pasie na końcu tego miotający się boks i jakiś kundelek luzem. Oczywiście agresory. Drugi zestaw to jakaś chyba zdziebko mało bystra pani, która ma pieski luzem i pieski sobie biegają i atakują inne pieski a pani podejmuje czasem próby odwołania. Do mnie podbiegły raz, pani uciekła za blok, ja załatwiłam sprawę po swojemu i więcej się do mnie nie zbliżyły. I jeszcze nie udało mi się zadzwonić po SM bo co ją spotykam (a właściwie słyszę że też wyszła z psami bo drą pyski) jestem bez telefonu.
m@dzi@ Posted February 21, 2009 Posted February 21, 2009 [quote name='Maleńka']Daleko chamstwa szukacie a blisko macie :evil_lol: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/f217/kto-ma-shih-tzu-2471/index12.html[/URL] mówię o poście Yanni :evil_lol:[/quote] Cóż z tego co czytałam później to Yanni często takie... eee... rzeczy pisze, często zaprzeczając swojemu zdaniu wypowiedzianemu gdzie indziej... edit: znalazłam jej posta w temacie : "Shih tzu do adopcji" takiego, co mnie powalił na kolana: "[I]weź go ty .masz juz kilka to ci nie zrobi żadnej róznicy jeden więcej jeden mniej ":-o[/I]
gops Posted February 21, 2009 Posted February 21, 2009 a my mamy nowego sasiada :razz: jacys nowi ludzie wprowadzili sie nademna przedwczoraj i maja psa cocker spaniela wczoraj kolo 17 slysze pukanie do drzwi , nie spodziewam sie gosci wiec zdziwiona ,otwieram a tam nowy sasiad pyta sie czy nie pojde moze z moimi psami i z nim na spacer zeby sie poznaly(psy) i nie bylo problemow na klatce z mijaniem itd ;) ale sie zdziwilam :crazyeye: oczywiscie poszlam ,okazalo sie ze to cudny lagodny cocker spaniel (ogolnie znam same agresory) i swietnie bawil sie z moja sucz :multi: (ona nie zawsze akceptuje obce psy) na przywitanie wylozyl sie do gory lapami a moja odrazu go polubila :razz: z moim psem sie powachaly i tyle . wkoncu jest jakas normalna rodzina w tej klatce :evil_lol: mamy suke na parterze z ktora moja sucz sie nienawidza ... i psa yorka podemna ktorego pani na widok innych psow bierze na rece i ucieka (a on chce sie bawic ) musialam to gdzies napisac :evil_lol:
m@dzi@ Posted February 21, 2009 Posted February 21, 2009 [quote name='gops']a my mamy nowego sasiada :razz: jacys nowi ludzie wprowadzili sie nademna przedwczoraj i maja psa cocker spaniela wczoraj kolo 17 slysze pukanie do drzwi , nie spodziewam sie gosci wiec zdziwiona ,otwieram a tam nowy sasiad pyta sie czy nie pojde moze z moimi psami i z nim na spacer zeby sie poznaly(psy) i nie bylo problemow na klatce z mijaniem itd ;) ale sie zdziwilam :crazyeye: oczywiscie poszlam ,okazalo sie ze to cudny lagodny cocker spaniel (ogolnie znam same agresory) i swietnie bawil sie z moja sucz :multi: (ona nie zawsze akceptuje obce psy) na przywitanie wylozyl sie do gory lapami a moja odrazu go polubila :razz: z moim psem sie powachaly i tyle . wkoncu jest jakas normalna rodzina w tej klatce :evil_lol: mamy suke na parterze z ktora moja sucz sie nienawidza ... i psa yorka podemna ktorego pani na widok innych psow bierze na rece i ucieka (a on chce sie bawic ) musialam to gdzies napisac :evil_lol:[/quote] wreszcie ktoś normalny :)
14ruda Posted February 21, 2009 Posted February 21, 2009 ja sie wprowadzalismy 1,5 roku temu to w klatce nie było żadnego psa.Potem sąsiedzi kupili sobie seterka irlandzkiego.Przemiły psiak.A niecały rok temu pod nami zamieszkała sunia sznaucerka miniaturowa:)Tez bardzo sympatyczna:)U nas jak nie jeden na przechowanie to drugi+nasza suka:)Także klatka zapsiona:)
Recommended Posts