Jump to content
Dogomania

Grupa do zadań specjalnych czyli dwie jamnice i doberman ;)


Amber

Recommended Posts

oj Kasiu Kasiu, w dyskusji nie było o jedynie słusznej metodzie ani nic z tych rzeczy. ja po prostu nie rozumiem, jak można uznać, że pies jest jaki jest i nic nie można z tym robić, pozwalając, by był sfrustrowany, czy zestresowany. przecież przepracowałaś problemy ze swoim psem. ok, nadal miał kolce, ale po prostu na wszelki wypadek, tak? dla mnie istotne w tym jest to, że się starałaś, szukałaś rozwiązań, a nie po prostu przyjęłaś stan rzeczy jako normalny.

Link to comment
Share on other sites

Ale nie jest jaki jest ,bo ja wiele wiele wypracowałem i Luc jest prawie idealny.Ale kolce mamy dla bezpieczeństwa jego ,mojego i innych piesków samobójców.Bo on sam nie zaczepi ,ale jak pod nogi podlatuje mu z ryjem Kajtek to dostaje szału i nie wytrzyma siedząc na dupie i patrząc jak tamten skacze po nim z zębami.I łatwiej mi wtedy nad nim zapanować i odciągnąć go dalej.Debil waży prawie 40kg jak się zaprze to ciężko go ruszyć.
Ew.mogę chodzić z nim na spacery z laską (jak mój dziadek:lol:) i wtedy może chodzić i na tasiemce:diabloti:
I są psy ,które na pewne bodźce ZAWSZE będą reagować mocno/ostro/agresywnie.

Suka moich dziadków gryzie ludzi ,nie daje kompletnie znaku że planuje hapsnąć w łydkę.Nie mam pomysłu jakby to można odpracować ,bo ona idzie sobie nawet na smyczy koło nogi i potrafi kogoś w sekunde palnąć obecnie już kagańcem.Nie wiem nawet na jakim to jest tle czy lękowym ,czy terytorialnym czy broni dziadków kij wie ,bo jej postawa itd się nie zmienia.Podeszłabyś do mnie np. z Piotrem i Lil będzie sie cieszyć ,my rozmawiać i w pewnym momencie podejdzie i zrobi JEB za łydkę:diabloti:I tym sposobem do końca życia będzie chodzić w kagańcu ze względów bezpieczeństwa innych ludzi ,no i obserwacja 60zł kosztuje a już jedną miała:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']oj Kasiu Kasiu, w dyskusji nie było o jedynie słusznej metodzie ani nic z tych rzeczy. ja po prostu nie rozumiem, jak można uznać, że pies jest jaki jest i nic nie można z tym robić, pozwalając, by był sfrustrowany, czy zestresowany. przecież przepracowałaś problemy ze swoim psem. ok, nadal miał kolce, ale po prostu na wszelki wypadek, tak? dla mnie istotne w tym jest to, że się starałaś, szukałaś rozwiązań, a nie po prostu przyjęłaś stan rzeczy jako normalny.[/QUOTE]

no ale ja nie jestem adwokatem Amber i mi prawdę mówiąc wisi jak ona "pracuje" z psem(bo tu o Jarka chodzi, z tym "nic nie robieniem".) Po prostu jestem w stanie zrozumieć potrzebę założenia kolców, jak i potrzebę tego, żeby pies w nich był w razie czego. I mam jakieś takie mgliste przekonanie, że Amber nie zakłada psu kolców jako remedium na całe zło, tylko właśnie w roli takiej prewencyjnej, a co gdyby...
Ja nawet połowy problemów z Rotem nie przepracowałam, my byliśmy dopiero na początku prostej, na która chciałam z nim wyjść. Nie dane mi było. Dlatego nie wiem jaki byłby ostateczny efekt, może i by kolczatka wylądowała w szafie?
Natomiast na tym na czym my skończyliśmy, była potrzebna. I o to mi chodzi. Problem agresji to nie jest coś co da się przepracować w miesiąc, dwa. To są LATA, a czasami i całe życie psie. I do psa z takim problemem NIGDY nie można miec 100% zaufania. Szczególnie jeżeli do tego dochodzi pies o gorącym temperamencie. I powtarzam, nie wiem jak wygladają spacery Amber, wiec mi zasadniczo lotto co ona robi. Ja zawsze pisze za siebie i od siebie ;)

A co do tej jednej słusznej metody, tak jak napisałam, nie chodziło mi tu o tą konkretna dyskusję, tylko taki całokształt, chociażby ten wątek o szarpnieciu szczeniakiem. Tez wszyscy wiedzieli lepiej jak to było :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Cześć dziubaski :loveu: Miło widzieć, że wszyscy na miejscach od rana :eviltong: Dziś specjalnie wstałam godzinę wcześniej, żeby pozałatwiać sprawy ale okazało się, że nic nie załatwię, a dodatkowo będę siedzieć do 16 jak źle pójdzie :p Dobrze, że mam net i dobry komp... coś się wymyśli na nudę :lol:

Ja "pracując" stosuję korekty i pochwały, natomiast pochwały tylko słowne, gdyż nie mogę pracować z psem na smaki przez żołądek, a na zabawki przez kaganiec. Jari poza tym ma skłonności do resetowania się co spacer toteż niedługo kupuję klatkę na kółkach :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Olek, tak jak słusznie zauważyła Kasia, mi chodziło o Jariego, a nie o Lucasa, no bo nawet nie wiem jak z Lucasem jest ;) za to Amber pisała, że Jari jest taki, jaki dobek powinien być i że nie da się tego i tamtego odkręcić. i z tego co mi wiadomo, kolce nie są tu używane jak narzędzie szkoleniowe prowadzące do poprawy u psa. Amber pisze, że jej odpowiada obecny stan rzeczy. dla mnie to nie jest w porządku po prostu wobec psa.

edit: Amber, jak dla mnie to: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu ;)

Edited by motyleqq
Link to comment
Share on other sites

Zacznijmy od tego, że gdyby Jari do mnie nie trafił to by prawdopodobnie już nie żył (przypominam kto chciał go kupić) ale spoko, jest u mnie nieszczęśliwy bo chodzi w kolcach.

Sorry motyleqq ale puknij się w łeb, bo to mnie wkurzyło :p Znasz mnie, widziałaś nas razem, wiesz co ten pies dla mnie znaczy, więc daruj sobie te gadki...

Link to comment
Share on other sites

Aga, ale cała ta dyskusja to wynik tego, że nie rozumiesz postawy takiej czy śmakiej. Nie każdego pieska się da pozytywnie i nie każdy może byc klikany. Są psy, które wymagają innego traktowania, i jeżeli dla ich bezpieczeństwa i dla spokoju wszystkich dookoła są to kolce, to niech beda i do usranej smierci. Dla mnie to tak proste. Wiec, serio nie rozumiem tego waszego oburzenia, pies jest w odpowiednich rękach, nikogo nie zeżarł, jest zadbany, ma opiekę, i póki co nie widze, żeby wygladał na nieszczesliwego. A ze nie lata na sznurowce i nie gania za rekawem, wcale nie jest wyznacznikiem tego czy mu dobrze.

I serio nie życzę Ci psa, który będzie wymagał kolców, a Ty będziesz z nim jechać pozytywnie, bo skończycie u weta na szyciu jego bądź innego psa.

Link to comment
Share on other sites

Taki to argument, że wiele dla tego psa poświęciłam, staram się jak mogę żeby żył normalnie, ale zaraz pojawiają się głosy, że krzywo rzucam kółeczko, a teraz, że chodzi w kolcach. Naprawdę to nie jest dla mnie za duży problem, cieszę się, że on po prostu jest, bo jutro może go już nie być.

A wmawianie mi, że się źle opiekuje swoim psem naprawdę zacznij mówić komuś innemu. Bo gówno rozumiesz. A nie życzę ci, żebyś kiedyś dowiedziała się o co mi chodzi.

Link to comment
Share on other sites

Boże, Kasia, weź przeczytaj może jeszcze raz co napisałam, bo już sto razy zaznaczyłam, że nie chodzi mi o sam fakt takiej czy siakiej metody pracy z psem.

Amber, ja też mogę mówić, ile poświęciłam dla Etny, jakimi awanturami to przypłaciłam itp itd, ale to nie ma nic do rzeczy. chociaż może w pewnym sensie ma, bo z racji tego, ile dla mnie znaczy, ważny jest dla mnie jej stan psychiczny i praca nad tym, by umiała się względnie uspokoić. tylko że nie mogę zasłonić się rasą.

Link to comment
Share on other sites

chyba nie chcesz się licytować, kto więcej zrobił dla swojego psa? albo spierać się co oznacza poświęcić się dla psa?

nie potrafię zrozumieć, jak może nie być ważny stan psychiczny psa dla właściciela, dla którego ten pies dużo znaczy. chyba najwyższy czas na koniec dyskusji, bo nie ma ona sensu, może różnimy się po prostu wartościami.

Rinuś, foteczka była, ale niewiele ma do rzeczy :eviltong: a przeczytać trzeba aż dwa wątki, ten i mój

Link to comment
Share on other sites

Mi się wydaje , że to jest jak z ludźmi, jeden okazuje emocje (choleryk), drugi je trzyma w sobie, trzeci odreagowuje np biegając, ćwicząc.Jednemu jest z tym dobrze drugi chciałby to zmienić.Dlatego wydaje mi się, że każdy po obserwacji swojego psa powinien stwierdzić co mu psuje i z czym jest szczęśliwy.Najważniejsze by nie zaszkodził i nie przeszkadzał, ani sobie ani innym.
My z mężem mamy akurat tak, że nie trzymamy w sobie, czasami jest "ostro" i powiem szczerze, że jakbym miała takich sąsiadów jak my to nie wiem co bym myślała, ale pewnie nie najlepiej.Z tym, że my mamy zdrowy związek od ładnych paru lat, nigdy nie mieliśmy "cichych dni". A przedwczoraj kolega nam opowiadał, że jego znajomy z pracy wziął rozwód , bo...uwaga ,codziennie żonie mówił, że słodzi tyle i tyle, a ona słodziła mu zawsze 3 łyżeczki.W końcu nie wytrzymał i po paru ładnych latach małżeństwa wziął rozwód.Jak podał w sądzie dlaczego chce rozwodu to śmiechu było co nie miara ;).
Ja też mam psa bardzo wylewnego jeżeli chodzi o emocje.I jeżeli mu pozwolę na pewne rzeczy to za chwilę jest grzeczniutki, bo się wyżył.Są jednak sytuacje gdy nie może tego zrobić, bo sytuacja na to nie pozwala, więc chodzi nabuzowany i szuka dymu.Z tym, że to ma niecałe 10 kilo wagi ;).Są jednak rzeczy nad którymi będziemy pracować, ale nie będę na siłę zmieniać psa.Nie znam Jariego, ale wydaje mi się, że każdy kochający właściciel najlepiej wie co dla jego psa jest dobre.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WATACHA']Mi się wydaje , że to jest jak z ludźmi, jeden okazuje emocje (choleryk), drugi je trzyma w sobie, trzeci odreagowuje np biegając, ćwicząc.Jednemu jest z tym dobrze drugi chciałby to zmienić.[B]Dlatego wydaje mi się, że każdy po obserwacji swojego psa powinien stwierdzić co mu psuje i z czym jest szczęśliwy.Najważniejsze by nie zaszkodził i nie przeszkadzał, ani sobie ani innym.[/B]
My z mężem mamy akurat tak, że nie trzymamy w sobie, czasami jest "ostro" i powiem szczerze, że jakbym miała takich sąsiadów jak my to nie wiem co bym myślała, ale pewnie nie najlepiej.Z tym, że my mamy zdrowy związek od ładnych paru lat, nigdy nie mieliśmy "cichych dni". A przedwczoraj kolega nam opowiadał, że jego znajomy z pracy wziął rozwód , bo...uwaga ,codziennie żonie mówił, że słodzi tyle i tyle, a ona słodziła mu zawsze 3 łyżeczki.W końcu nie wytrzymał i po paru ładnych latach małżeństwa wziął rozwód.Jak podał w sądzie dlaczego chce rozwodu to śmiechu było co nie miara ;).
Ja też mam psa bardzo wylewnego jeżeli chodzi o emocje.I jeżeli mu pozwolę na pewne rzeczy to za chwilę jest grzeczniutki, bo się wyżył.Są jednak sytuacje gdy nie może tego zrobić, bo sytuacja na to nie pozwala, więc chodzi nabuzowany i szuka dymu.Z tym, że to ma niecałe 10 kilo wagi ;).[B]Są jednak rzeczy nad którymi będziemy pracować, ale nie będę na siłę zmieniać psa.Nie znam Jariego, ale wydaje mi się, że każdy kochający właściciel najlepiej wie co dla jego psa jest dobre.[/B][/QUOTE]

amen. I mi w zasadzie o to cały czas chodzi. Jak mozna mowić o stanie psychicznym psa, którego się nie zna?
Z opisu na dogo można sobie wywnioskować co komu wygodniej. Dlatego, zakładajac, że Amber nie jest psychopatką, (a raczej nie jest :diabloti:) to nie sądzę, żeby celowo i z premedytacją robiła swojemu psu krzywdę. I takie oceny są bardzo bardzo niesprawiedliwe. Szczególnie jeżeli się nie miało agresora. I wybacz Aga, ale ktoś kto się z tym problemem nie zetknął w zyciu i byciu na codzien z psem, jak dla mnie moze sobie swoje rady schować w kieszeń. Niestety teoria teoria, a praktyka dopiero pokazuje w czym rzecz.

Link to comment
Share on other sites

aha, więc mi się tylko WYDAWAŁO albo PRZEWIDZIAŁO że Amber napisała, że nie pracuje z psem nad jego reaktywnością, bo to doberman, więc się nie da, a w ogóle to i tak nie chce tego robić :) niezależnie od tego, jaki jest pies, to dla mnie coś takiego jest nie w porządku. jeśli to trudne do zrozumienia, to niestety prościej już nie umiem.

Link to comment
Share on other sites

Nie kazdy ma parcie na to aby pracowac z psem ns 100 czy 200% i to nie znaczy ze pies ma zle, nie kazdy musi chodzic z psem na agi, obi, pt czy uczyc miliona sztuczek... Nie kazdy ma na to parcie, ja kupilam psa takiej a nie innej rasy aby miec aktywnego przyjaciela, ma duzo wad z niektorymi sobie nie radze ale nauczylam sie z tym zyc i jakos ani mi ani psu to nie przeszkadza :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']aha, więc mi się tylko WYDAWAŁO albo PRZEWIDZIAŁO że Amber napisała, że nie pracuje z psem nad jego reaktywnością, bo to doberman, więc się nie da, a w ogóle to i tak nie chce tego robić :) niezależnie od tego, jaki jest pies, to dla mnie coś takiego jest nie w porządku. jeśli to trudne do zrozumienia, to niestety prościej już nie umiem.[/QUOTE]

ale serio coś takiego wyczytałas z postów Amber?
Bo dla mnie to jest raczej kwestia tego, że ona pojmuje skąd to się w zachowaniu Jarka bierze, umie to umotywować, i wie, że to są poniekąd cechy ściśle związane z rasą. I jeżeli taki poziom pobudzenia komuś nie odpowiada, to powinien omijać dobki szerokim łukiem, Amber zdawała sobie z tego sprawę i przyjmuje na klatę fakt, że ma takiego a nie innego psa. A nawet nie chce psa z mniejszym stopniem tego "najarania". To dla mnie wynika z postów Amber. A nie to czy nad tym pracuje, czy tez nie. Nie ma obowiązku się chwalić po kazdym spacerze, jakie to postepy Jarek zrobił czy tez nie...:roll:
Kurde fajnie o tym wszystkim napisała Obamowa, już nie pamiętam w którym wątku.
Są psy/rasy, które po prostu mają takie a nie inne cechy i nie jesteś w stanie ich wytępić-zminimalizować owszem. A to czy ktoś coś z tym robi czy tez nie...no to już inna bajka. Nie wiem, nie widzialam, się nie wypowiem.
Natomiast tak jak z terierka nie zrobisz mopsa, tak samo z dobka nie zrobisz pudla. I tyle. Dopóki Sylwia nie jest ciągana po chodniku z wybitymi zębami, a Jarek nie pożera na sniadanie jorasków, to nie nam się wpierdzielać w to co i jak robią.

Tym bardziej, że no kurde, wszyscy którzy mieli/maja psa z jakimiś odpałami na tlen agresji łapią w lot o co Amber chodzi...wiec ja nie wiem czy to jakiś przekaz podprogowy, czy po prostu jak ktoś sobie pomieszkał z takim psem dłużej, to łapie w lot o co chodzi?

Link to comment
Share on other sites

No i niestety nie wierze ze kazdy doberman, amstaff bedzie kochal wszystko co sie rusza. Moja suka w 80% akceptuje psy ale nigdy nie wiem kiedy spotkam te 20% ... Z tym ze ja utrzymam bez problemu... Gdyby wazyla 40kg nie ryzykowalabym, ona szybko sie uspokaja ale jak szybko by sie odwolala bedac luzem i gryzac sie z psem? ;) .. Bezpieczenstwo otoczenia jest najwazniejsze a nie sam pies... Bo bym nie chciala placic komus za weta a mojego psa by uspiono... :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']No i niestety nie wierze ze kazdy doberman, amstaff bedzie kochal wszystko co sie rusza. Moja suka w 80% akceptuje psy ale nigdy nie wiem kiedy spotkam te 20% ... Z tym ze ja utrzymam bez problemu... Gdyby wazyla 40kg nie ryzykowalabym, ona szybko sie uspokaja ale jak szybko by sie odwolala bedac luzem i gryzac sie z psem? ;) .. Bezpieczenstwo otoczenia jest najwazniejsze a nie sam pies... Bo bym nie chciala placic komus za weta a mojego psa by uspiono... :/[/QUOTE]

No kurcze, o to chodzi, alleluja! :evil_lol:

Jeżeli pies ma w rase wpisaną, nieufnośc, agresję, mała tolerancje to nie można od niego wymagać, że teraz bedzie kochającym cały swiat przytulaskiem. A dopóki jego zachowanie nie przeszkadza domownikom, i dopóki nie stwarza zagrożenia na spacerach, to co komu do tego, jak się z nim "pracuje"?
Poza tym podajcie mi definicje szczęśliwego psa? I analogicznie tego nieszczęśliwego. :roll:

Link to comment
Share on other sites

no z tego co ja czytam to wg Dogomanii szczęśliwy pies to:
-taki, który nigdy nie zostaje sam, a jeżeli juz to max. 2-3h na dobę
-ma minimum 3-4-5-6h spaceru (zależy od rasy)
-jest po szkoleniu, psim przedszkolu, gazyliardzie semi i innych spotkań
-psie sporty, obowiązkowo tez zawody
-koniecznie i bezwzględnie mieszka na kanapie, bo buda i kojec to samo zło.

wszystkie inne są nieszczęśliwe, zaniedbane, zniszczone i w ogóle mają przesrane życie. No śmiem się nie zgodzić :diabloti:

edit bo zapomniałam o najwazniejszym
-musi koniecznie miec pierdyliard obrózy, szeleczków, smyczek, i broń boże kolczatki! :diabloti:
-i nie może byc kopiowany, bo kopiowanie to jeszcze gorsze zło niż kolce

wybaczcie ironię, ale kurde no, czasami to już sama nie wiem czy śmiać się czy płakać

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem to Amber sprawa czy chodzi z Jarim na kolcach czy nie. Jeśli ma popsutą nogę i nie czuje się pewnie bez kolców - okej, fajnie że jest tego świadoma. I jeżeli Jarek musi chodzić na kolcach już do końca życia, trudno. Ważne że ma fajne życie, ona o niego dba (pomijając fakt wydania ogromnej kasy na wetów z problemami żołądkowymi i ostatnio łapą... Wiele osób już by zrezygnowało i po prostu psa uśpiło/sprzedało/oddało) i jest mu tak dobrze. Nie wygląda na nieszczęśliwego.

Zajmijcie się sprawami które naprawdę wymagają uwagi - znęcanie się nad zwierzętami i tym podobnymi a nie duperelami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']no z tego co ja czytam to wg Dogomanii szczęśliwy pies to:
[...][/QUOTE]

okej no to Kala to prawie szczęśliwy pies :evil_lol:

Nie mamy żadnych szkoleń, niełazi po 4h na spacerki i używamy kolców od czasu do czasu :-(:diabloti: ale nadrobimy chyba tym że na zawody jedziemy, i mamy zyliard obróżek itd.? :multi::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...