Nanami Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Czy ktoś się spotkał z popuszczaniem moczu przez suke, ale tylko i wyłącznie podczas snu? Oczywiscie ona tego nie kontroluje. Miała sterylke w wieku dwóch lat, czyli dwa lata temu, a takie coś ma miejsce od marca... I w tym czasie juz zdawało sie byc lepiej, a potem znów wracało. Wet polecił dawać Urosept i tyle. A jednak to jest denerwujące, bo ciągle trzeba prac kocyki i podłogi myc. Oczywiscie sunia regularnie wychodzi i nie sika często na spacerze, tak 2-3 razy na dłuzszym. Quote
Ivonna70 Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Witam! Tak.Spotkalam sie z popuszczaniem moczu po sterylce.Wedlug mnie trzeba byc na to przygotowanym sterylizujac suke. Wprawdzie nie jest to norma. Nurtuje mnie pytanie,jaka jest procentowa ilosc suk,ktore popuszczaja mocz po sterylce? Nasze warunki nie sa statystycznie prawidlowe,bo suki sa wycienczone licznymi porodami. Jednak na piec wysterylizowanych suk-jednej zdarza sie popuszczac mocz. Tak bym to ujela statystycznie. Biorac pod uwage roznych weterynarzy dokonujacych sterylizacje. Decydujace tutaj wydaje sie tez ,wspomniane przeze mnie ,wyeksploatowanie suk porodami co cieczke. Oraz wiek suk.Sa to suki od szesciu lat wzwyz. Zastrzezen ,co do wykonania sterylek ,nie mamy. Ciekawa jestem jak to wyglada u "normalnych"suk-nie tych wyekspolatowanych przez pseudohodowcow. Quote
marmara_19 Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 hmm moja mala miala szczenieta w wieku 2 lat.. wtedy byla przeprowadzona cesarka i przy oakzji sterylka.. teraz mala ma ponad 9 lat i nie ma tej przypadlosci.. Quote
Nanami Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Tez myslałam nad tym popuszczaniem moczu po sterylce, ale ponad rok minał bezobjawowo :cool1: Poza tym na codzien normalnie trzyma mocz, a ja mam wrazenie, ze nasila sie to własnie w czasie roztopów / pory deszczowej. Chyba sie przejde do innego weta i zapytam sie o badanie moczu czy profil nerkowy albo cuś :roll: Quote
asher Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 [quote name='Nanami']Tez myslałam nad tym popuszczaniem moczu po sterylce, ale ponad rok minał bezobjawowo :cool1: Poza tym na codzien normalnie trzyma mocz, a ja mam wrazenie, ze nasila sie to własnie w czasie roztopów / pory deszczowej. Chyba sie przejde do innego weta i zapytam sie o badanie moczu czy profil nerkowy albo cuś :roll:[/quote] [B]Nanami,[/B] no własnie, najpierw zbadaj mocz, żeby sprawdzic, czy to nie jakaś infekcja dróg moczowych, albo, nie daj Boże cos z nerkami. Jesli nie, to pewnie jest to własnie spowodowane sterylizacją. O ile dobrze kojarzę leczy sie to hormonami. Moja Sabina była wysterylizowana ok. 2 lat temu, czyli w wieku 7 lat. Nie popuszcza moczu. [B]Dorplant,[/B] uffff :multi: I wcale się nie dziwię, że cieszysz się z psich awantur. Ja też mem rozanieloną minę, jak Sabina Bugajskiemu manto spuszcza, bo to znaczy, że ma się świetnie ;) A dziś niestety moja Sabinka czuje się gorzej :-( W ciągu jednej nocy pojawił się nowy guz, na czole tym razem :placz: Musiałam dać niuni prochy przeciwbólowe... Quote
AM Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 [quote name='asher']A dziś niestety moja Sabinka czuje się gorzej :-( W ciągu jednej nocy pojawił się nowy guz, na czole tym razem :placz: Musiałam dać niuni prochy przeciwbólowe...[/quote] :-( :placz: :-( :placz: Uściskaj od nas Sabinkę... tylko leciutko, żeby nie bolało Quote
morighan Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Asher trzymaj sie :glaszcze: i ucaluj Sabinke ode mnie i Fiony. Quote
asher Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Dzięki, dziewczyny. Ech, w ogóle dziś mam jakis taki dzień-nie-bardzo... :shake: Na szczęście Sabinka pod wieczór odżyła, poszalała trochę na spacerku, nawet się z naszym znajomym młodym rottkiem pobawiła :) :) :) 18-go idziemy do onkologa. Nasz lekarz zalecił jedynie terapię przciwbólową, ja jednak nie tracę nadziei, że nowotwór da się jakoś spowolnić. Wyczytałam w necie o lekarstwie, który - zastosowany u wilczarzy - dawał nawet kilkumiesięczne remisje... Alendronate, czyli chyba kwas alendronowy, u ludzi stosowany w leczeniu oseoporozy, bodajże. Chciałabym tez podnieśc Sabinie odpornośc, jakoś zmobilizowac układ immunologiczny, żeby choć spróbował powalczyć... [B]AM[/B], zapytam dr. Jagielskiego o ten beta glukan 1,3/1,6... A Ty jak myślisz, mogłoby to pomóc? Quote
dorplant Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 Trzymaj sie Asher :glaszcze: i Sabina też Quote
AM Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 [quote name='asher'] [B]AM[/B], zapytam dr. Jagielskiego o ten beta glukan 1,3/1,6... A Ty jak myślisz, mogłoby to pomóc?[/quote] [B]asher,[/B] na pewno nie zaszkodzi a uważam, że warto spróbować - zwłaszcza, że polecany jest przy nowotworach. Jest u wetów "psia" wersja beta glukanu tyle, że 3 razy droższa od ludzkiego dlatego wet boksera mojej siostry polecił jej podawanie ludzkiego. Quote
maguta Posted September 9, 2007 Posted September 9, 2007 [B]asher [/B]napewno bedzie dobrze trzeba w to wierzyc mi jak wet powiedział ze pies ma chorobe gentyczna i bedzie zyl gora rok to byl dla mnie szok ale caly czas wierzylam ze to pomylka weterynarza i zyl duzo dłuzej... [B]a jak to mowia jak ktos bardzo chce zyc to medycyna jest bezradna [/B]:p oj zeskrobine miała robiona w przeciagu roku juz 4 razy i co raz to nowe dziwactwa wychodziły ale dzis widze sie zagolio i o dziwo nowych ran nie ma wiec narazie jestem dobrej mysli jak by sie zmienilo cos to przy okazji szczepien malego wezme i ja do weta. Quote
LAZY Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 Asher...ehhh...tak mi tej naszej Słoniny szkoda...wiesz, ze to moja ulubienica! Trzymam za Was kciuki bardzo mocno! Nanami a czy podawanie Uroseptu pomagało? Ja bym prędzej obstawała przy nietrzymianiu moczu po sterylce. Zapalenie pęcherza byloby chyba odczuwane przez dziewczynke, co powodowałoby wstawanie w nocy i męczenie Cię o wyjście. A tak chyba nie ma parcia na pęcherz skoro sika i nie reaguje. 1 suka na 5 to bardzo dużo! (jeśli chodzi o tą przypadlosć). Chociaż inne statystyki podają raczej niewielki procent tej przypadłości. Ale moze ma na to wpływ "wyeksplatowanie suki". Quote
lisica Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 [B]Asher [/B]Grunt to, pozytywne myślenie, bo załamka nie pomaga, trzymam kciuki coby panienka zdrowa była:lol: Quote
asher Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 Dzięki dziewczyny! :buzi: Najgorsza jest bezradność, niestety. Od lutego Sabina żyje z wyrokiem - wynikiem biopsji. Łudziłam się przez parę miesięcy, że guz nie odrośnie. Niestety w maju znów dał o sobie znać. I rośnie błyskawicznie... Przyznam się wam, że się załamałam. Poczułam się bezradna, uwierzyłam, że nie da się nic zrobić. Może dlatego, że nie miałam wsparcia, że nikt nie dodawał mi sił. Nie miałam neta, nie było się komu wygadać, a sami pewnie wiecie, jak to jest rozmawiać o chorym psie z kimś, kto nie jest psiarzem... Teraz nadzieja jest, niewielka, ale jest. Nie liczę na cud, nie łudzę się, wiem, że osteosarcoma to wyrok śmierci. Ale jednak chcę o Sabinkę powalczyć. A dziś niunia czuje się nienajgorzej :) Quote
marmara_19 Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 trzymam mocno kciuki za Sabinke!!! wiem jaki ksozmar przezywasz.... :( oby psina jak najdluzej cieszyla sie zyciem bez bolu ... Quote
morighan Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 trzymam kciuki za Sabinę i za Ciebie Asher. Oby jak najdłużej były same dobre dni bez bólu. a co do tego miejsca i potrzeby pisania tu. My wszyscy tutaj mamy swira na punkcie psów i chyba jest w tym miejscu cos niezwykłego i ciepłego, bo i ja gdy miałam ciężki okres, przyszłam tu by jakos wyrzuci wszystko z siebie Quote
LAZY Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 [quote name='asher']Dzięki dziewczyny! :buzi: Najgorsza jest bezradność, niestety. Od lutego Sabina żyje z wyrokiem - wynikiem biopsji. Łudziłam się przez parę miesięcy, że guz nie odrośnie. Niestety w maju znów dał o sobie znać. I rośnie błyskawicznie... Przyznam się wam, że się załamałam. Poczułam się bezradna, uwierzyłam, że nie da się nic zrobić. Może dlatego, że nie miałam wsparcia, że nikt nie dodawał mi sił. Nie miałam neta, nie było się komu wygadać, a sami pewnie wiecie, jak to jest rozmawiać o chorym psie z kimś, kto nie jest psiarzem... Teraz nadzieja jest, niewielka, ale jest. Nie liczę na cud, nie łudzę się, wiem, że osteosarcoma to wyrok śmierci. Ale jednak chcę o Sabinkę powalczyć. A dziś niunia czuje się nienajgorzej :)[/QUOTE] Walcz kochana ile Wam starczy sił! Pamietaj tylko jedno: żeby leczenie nie przynosiło wiecej cierpienia niż sama choroba...ale to pewno wiesz najlepiej... Gorąco ściskamy i wysyłamy mnóstwo pozytywnej energii, bo doskonale wiemy jak to jest... Quote
asher Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 [quote name='LAZY']Walcz kochana ile Wam starczy sił! Pamietaj tylko jedno: żeby leczenie nie przynosiło wiecej cierpienia niż sama choroba...ale to pewno wiesz najlepiej...[/quote] Pewnie, że tak... To wszystko, o czym myślę, to leczenie paliatywne, czyli własnie mające przynieść ulgę. Nie wygramy z tą chorobą, niestety. Ale może choć trochę uda się choróbsku dokopać :mad: Quote
LAZY Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 [quote name='asher']Pewnie, że tak... To wszystko, o czym myślę, to leczenie paliatywne, czyli własnie mające przynieść ulgę. Nie wygramy z tą chorobą, niestety. Ale może choć trochę uda się choróbsku dokopać :mad:[/QUOTE] Jednego Wam w tej chorobie zazdroszczę...(ależ to dziwnie brzmi)...tak wspaniałego lekarza! Jesteście w dobrych rękach. Dokopcie choróbsku i niech Sabinka jak najdłuzej nęci mnie tym swoim uszkiem! Wycałuj ją ode mnie tak mocno jak się da. [SIZE="1"]P.S. Jak PIKA dawno temu napisała, ze z Sabinką jest tak źle myślałam, ze już Was razem tutaj nie zobaczę! Ale tak pięknie walczysie, że teraz wierzę, ze to jeszcze nie pora na spotkanie Sabinki z Lazy![/SIZE] Quote
ayshe Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 asher-przytul sabinke,kochana kluseczke od cioci :loveu:. biedactwo.:-( Quote
Katcherine Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 [quote name='asher']Pewnie, że tak... To wszystko, o czym myślę, to leczenie paliatywne, czyli własnie mające przynieść ulgę. Nie wygramy z tą chorobą, niestety. Ale może choć trochę uda się choróbsku dokopać :mad:[/quote] Asher - tak mi przykro.Dopiero teraz natrafilam na wiadomosci o Sabince. Wyglaszcz ja od nas. A od Gryfa przekaz zeby sie nie dala chorobsku. Quote
mch Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 łoj biedna sabinka , to -sarkoma to tak jak u nas , tylko początek inny . najwazniejsze zeby lalunia nie cierpiala , gdzies przeczytalam zdanie ze ze w leczeniu jest sens dopóki bardziej boli czlowieka niz psa. dobrze piszesz o tym wygadaniu wsród psiarzy , czasem sie siądzie i debatuje godzine o jakosci kooopek z tego tygodnia . i dyskusja tresciwa, wiele wnosząca i ok. trzymajcie sie !!!! Quote
ayshe Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 chyba po to tu jestesmy zeby sie wspierac i pomagac sobie nawzajem.pogadac o psach.inaczej po co byloby klepac w klawiature?chyba ma to sens tylko jesli dzielimy nasza wspolna milosc do naszych psow.rozumiemy wtedy troski innych. asher-buziaki dla sabinki.kochana biedna sunia. Quote
elapieczus1 Posted September 10, 2007 Posted September 10, 2007 Asher,życzymy Wam siły i wytrwałości i żadne słowa nie wyrażą tego co teraz przeżywacie przesyłamy wraz z Spajderem moc pozytywnych fluidków i energii może się przydadzą:loveu:Wielkie mizianko dla Sabinki Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.