Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Przyjaciel ma kundelka znajdkę i też nie ogarnia jak ja mogę chcieć importować kolejnego psa z innego kontynentu, skoro w tym samym mieście mam schronisko z mnóstwem psów do wyboru ;D Jak tylko osiągnę pełnoletniość, to się zapiszę na wolontariat i gitara. Chociaż wtedy pani spod dziesiątki mnie wyklnie, ze się nie zapisałam do pomocy w hospicjum ;D

Posted

mały off:
ja raz usłyszałam u lekarza, że moje studia są nic nie warte bo nie przygotowuję mnie do pomagania społeczeństwu :lol: i wysłała na pielgrzymkę, żebym sobie przemyślała

Posted

PaulinaBemol, nie przejmuj się - ja teksty o tym jaką jestem snobką (mam przecież 2 rodowodowe psy, szykuje się trzeci, również rodowodowy... to już wyższy level snobstwa :-D) słyszałam od własnej... kuzynki :cool3:

Posted

A mnie panie karmicielki na osiedlu nie wiedzą jak sklasyfikować :evil_lol: bo niby się interesuję, robię foty i ogłaszam psy, miewam tymczasy, czasem zbiorę coś z ulicy i ogarnę leczenie, robię bazarki - a tu w domu aktualnie dwa psy z rodowodem :roll: Niektóre pytały mnie ze świętym przekonaniem, czy Honey to też przygarnięta biedulka z ulicy, bo ja mam takie dobre serce - w odpowiedzi słyszały, że nie, że to sunia na warunek hodowlany, z francuskim rodowodem - i następowało wymowne milczenie z ich strony :roll:
Raz tylko usłyszałam zbulwersowany komentarz od jednej pani, kiedy spytała, czy teraz mam trzy psy (po tym jak poszła tymczasowiczka, a doszła Honey), a ja na to, że nie; że ta z ulicy będzie miała inny domek - "myślałam, że jak wzięłaś to już sobie ją zostawisz..." i mina jakbym jej powiedziała, że w tym roku gwiazdki nie będzie...
Nie czaję tego trochę - jak ktoś chce pomagać psom, to widać musi bez umiaru, nie może realizować własnych marzeń, tylko musi zostać psią Matką Teresą, która nie ma swojego życia poza zbieraniem psów z ulicy...

Posted

Mnie "cioteczki" na dogomanii prawie rozszarpały i spotkałam się z wieloma obelgami, że niby tutaj pomagam psom bezdomnym, a wzięłam psa z hodowli, z rodowodem - tak, jakby to sprawiało, że wszystkie moje dotychczasowe wysiłki zostały skreślone ;) Dowiedziałam się, ze powinnam wziąć najbiedniejszego, najlepiej niepełnosprawnego i doskonale, jak super starego psa - czyli takiego, który ma najmniejsze szanse na adopcje, bo tak wypada i powinnam dawać dobry przykład, a tak to jestem bez serca ;) Pomijam, że te same "cioteczki" stwierdziły, że jestem okropna, bo ośmieliłam się wykąpać obszczanego i obsranego psa, który miał spać przy moim łóżku :roll:

Posted

To i tak lajcik - na fb się ostatnio dowiedziałam, że pieniądze, które dają hodowcy na bezdomne psy to "brudne" tudzież "krwawe" pieniądze, bo zarobione na biednych eksploatowanych pieskach i że osoby pomagające bezdomniakom nie powinny przyjmować pieniędzy od takich podłych kreatur jak hodowcy psów; normalnie mafią jakąś zapachniało :lol:
Niestety pomoc psom w Pl to bardzo stresujące zajęcie i niektórym robi się kuku na muniu...

Posted

Ta, ja się zastanawiam, co będzie, jak będę chciała adoptować w końcu kiedyś psy dla siebie - myślałam o dwóch sukach, szczeniętach, czyli baaardzo adopcyjnych. Pewnie też będzie, że jak już, to starego, trudnego psa. A mnie się marzy, że raz w życiu wychowam psa od szczeniaka, a nie że znów będę się szarpała ze zdziczałym, dorosłym psem po traumach. Teraz, jak mam syna, a chcę mieć jeszcze jedno dziecko za dwa lata (tak tak, pomimo porodu bez znieczulenia), to zdecydowanie bym wolała psy, które z moimi dziećmi przeżyją życie. Myslałam albo o kundlach, albo o zakupie/adopcji (raczej zakupie, skoro szczeniaki) dalamatynki i bokserki.
Swoją drogą jak miałam dalmata z ulicy, to też były teksty pań z osiedla "a my myślałyśmy, że wy tylko biedne kundelki z ulicy bierzecie, a nie kupujecie..." i nie docierało, że pies wywalony, bez rodowodu, a my zapłaciłyśmy kupę kasy za jego leczenie. I jeszcze napad jakiejś baby na przystanku, że ona z TOZu i mnie pozwie za znęcanie, jak Pucel szedł na kolczatce i akurat usiłował przetrącić innego psa, a ja go ledwie utrzymałam i właśnie sadzałam na zadzie trzymając za kark. Zamknęła się dopiero, jak zapytałam, gdzie był jej TOZ, jak ten pies się błąkał lub był trzymany od szczenięctwa w klatce u jakiegoś pseuducha.

Posted

ja się spodziewałam namowy na adopcję, spodziewałam się tekstu o snobach ale zabiło mnie twierdzenie że jak biorę rasowego to mi na charakterze nie zależy....bo ja w swej niewiedzy uważałam że w sumie rodo daje mi jako taką gwarancję właśnie charakteru :diabloti:chyba muszę przemyśleć


A moi rodzice zadowoleni, przyznali że już się bali że przyprowadzę zaraz jakiegoś najbrzydszego i najgorszego bidaka... a siłą rzeczy mieszkamy pod jednym dachem więc i oni musieli by się pomęczyć. Jak brałam Bemola to moja mama początkowo się go bała i w sumie jej za bardzo nie słuchał do końca.

Posted

Idę z Jaxem na lince (na szczęście zwiniętej, pies blisko mnie), biegnie do nas ostrzyżony pekińczyk - luzem, a jakże. Pominę, że biega po terenie "Zakaz wyprowadzania psów" :roll: Jego właścicielka, babka po 50tce, wyfiokowana, siedzi na ławce i drze się do mnie przez boisko "Niuniu, weź tego pieska na ręce, bo ona gryzie!". Ze stoickim spokojem wzięłam Jaxa na ręce - pies rzucił się do niego, więc dodatkowo dostał z kolanka - i odkrzyczałam do pani, oczywiście, przez całe boisko ;) - czy jej się k**** coś nie poprzewracało w dupie, że puszcza gryzącego psa luzem :roll: Gdy wracałam - pies zaatakował mnie znów, właścicieli ani widu, ani słychu, więc zastosowałam słowną perswazję w jego kierunku, popartą partykułami wzmacniającymi i uznanymi za obelżywe - i zrezygnował :roll:

Posted

Bezczelność ludzka powala... Może ja zacznę puszczać psy pod blokiem i mówić ludziom, żeby szli sobie inną drogą, bo nie wiem co moim odbije...? :diabloti:

Posted

[quote name='LadyS'] Dowiedziałam się, ze powinnam wziąć najbiedniejszego, najlepiej niepełnosprawnego i doskonale, jak super starego psa - czyli takiego, który ma najmniejsze szanse na adopcje, bo tak wypada i powinnam dawać dobry przykład, a tak to jestem bez serca ;) [/QUOTE]
no a ja to co? dogomaniaczki (szczególnie te zamojskie takie wyczulone) skreśliły mnie totalnie, bo jak to tak? Ja pomagam psom bezdomnym, jezdze w kółko do schroniska, wyciągam psy, szukam im domów a w domu dwa yorki? Na dodatek adoptowałam je, ściągałam gdzieś z Polski...a przeciez tutaj, na miejscu w schronisku tyle psów czeka na dom...

Posted

[quote name='LadyS']Idę z Jaxem na lince (na szczęście zwiniętej, pies blisko mnie), biegnie do nas ostrzyżony pekińczyk - luzem, a jakże. Pominę, że biega po terenie "Zakaz wyprowadzania psów" :roll: Jego właścicielka, babka po 50tce, wyfiokowana, siedzi na ławce i drze się do mnie przez boisko "Niuniu, weź tego pieska na ręce, bo ona gryzie!". Ze stoickim spokojem wzięłam Jaxa na ręce - pies rzucił się do niego, więc dodatkowo dostał z kolanka - i odkrzyczałam do pani, oczywiście, przez całe boisko ;) - czy jej się k**** coś nie poprzewracało w dupie, że puszcza gryzącego psa luzem :roll: Gdy wracałam - pies zaatakował mnie znów, właścicieli ani widu, ani słychu, więc zastosowałam słowną perswazję w jego kierunku, popartą partykułami wzmacniającymi i uznanymi za obelżywe - i zrezygnował :roll:[/QUOTE]

Czy ktoś zna normalnego pekińczyka? Wszystkie, z którymi miałam wątpliwą przyjemność się poznać, są generalnie jakieś popieprzone :roll: Dzisiaj na przykład musiałam jednego takiego śmiałka prawie rzucić kamieniem i wydrzeć się na pół osiedla, żeby prowadzone przez nas psy (pseudo ON i belg) nie zrobiły z niego tatara :roll:

Posted

[quote name='evel']Czy ktoś zna normalnego pekińczyka? Wszystkie, z którymi miałam wątpliwą przyjemność się poznać, są generalnie jakieś popieprzone :roll: Dzisiaj na przykład musiałam jednego takiego śmiałka prawie rzucić kamieniem i wydrzeć się na pół osiedla, żeby prowadzone przez nas psy (pseudo ON i belg) nie zrobiły z niego tatara :roll:[/QUOTE]
Ja znam - jednego.
Ale tak po prawdzi to on nie ma wyjścia - wychował się "wśród wilków", czyli z kaukazem i czarnym terierem rosyjskim w domu :-D
I jest fajnym, normalnym, dobrze wychowanym psem, który nie drze dzioba bez przerwy i nie rzuca się do kostek.

Ale to chyba wyjątek potwierdzający regułę ;-)

Posted

też znam jednego pekina nie rzucającego się jak głupi:p ale to taki leń z kolei że nie jestem pewna czy po prostu nie jest za leniwy....

ja nie mialam nigdy przyjemności z normalnym jamnikiem :roll:

Posted

Co zabawne ale i z lekka tragiczne - właściciele takich rozwydrzonych przedstawicieli pewnych ras zwykle mówią: "One tak mają. Pekińczyki/jamniki/yorki/pinczerki/shiz tzu/itd takie są. One są specyficzne."

Posted

Co do psów z Rodowodem - miałam to samo. Pomagam psiakom w potrzebie, byłam wolontariuszem w schronisku, miałam u siebie tymczasy, kupowałam rzeczy na bazarkach i dawałam swoje... A pomimo to kupiłam szczeniaka z rodowodem... coś jest chyba ze mną nie tak :P

Posted

[quote name='yamayka']Co zabawne ale i z lekka tragiczne - właściciele takich rozwydrzonych przedstawicieli pewnych ras zwykle mówią: "One tak mają. Pekińczyki/jamniki/yorki/pinczerki/shiz tzu/itd takie są. One są specyficzne."[/QUOTE]

Niestety, to działa znacznie szerzej - "małe pieski tak mają", "owczarki tak mają", i tak dalej, i tak dalej... Zdumiewa mnie niepomiernie, że ludziom nie przeszkadza to, w jaki sposób zachowuje się ich podopieczny. To chyba jakiś mechanizm wyparcia, bo ja nie wierzę, że im nie jest wstyd, że im nie przeszkadza, że mają to gdzieś :roll:

Posted

Ludzie są nieźle porypani. Dzisiaj na spacerze moje psa zaczepiła jakaś głupia baba, próbowała go złapać za pysk.... przyciągnęłam go bliżej siebie i idziemy jak najdalej od niej a ona się drze to pisiu czy pisia?:roll: po 3 razie zmieniła taktyke to pies czy suczka? NO PIES CZY SUCZKA?! jako że byłam już daleko wreszcie dała sobie spokój tylko tak się zastanawiam po jaką cholere babie która 1 i pewnie ostatni raz widzi mojego psa takie informacje? Może jeszcze dokładną datę urodzenia, historię chorób i rodowód przynajmniej do 10 pokoleń powinnam przedstawić?;)

Posted

[quote name='evel']Niestety, to działa znacznie szerzej - "małe pieski tak mają", "owczarki tak mają", i tak dalej, i tak dalej... Zdumiewa mnie niepomiernie, że ludziom nie przeszkadza to, w jaki sposób zachowuje się ich podopieczny. To chyba jakiś mechanizm wyparcia, bo ja nie wierzę, że im nie jest wstyd, że im nie przeszkadza, że mają to gdzieś :roll:[/QUOTE]

spotkałam się kiedyś z wytłumaczeniem dla oblewania domu przez małe pieski... samce małych ras tak mają to instynkt, nie da się oduczyć:roll:

Posted

Usłyszałam podobny tekst na temat tego jak to mały pisur nas*ał mi na wycieraczkę przed drzwiami gdy Happy miała cieczkę :cool3:

Posted

Kocham wszystkie zwierzęta.. ale nigdy nie kupiłabym psa. to troszkę egoistyczne w tych czasach, kiedy schroniska są przepełnione. To jest tylko moje zdanie i nikogo nie osądzam.
Ale rozwala mnie po prostu kiedy u mojej koleżanki york śpi na poduszkach, a drugi pies siedzi przed domem i nikt się nim nie interesuje - bo już nie jest taki ładny. Nie chciałabym oceniać psa ze względu na wygląd, tak jak psy nie patrzą na nas przez pryzmat tego jak wyglądamy. Kochają bezgranicznie.

Posted

[quote name='katyen']Kocham wszystkie zwierzęta.. ale nigdy nie kupiłabym psa. to troszkę egoistyczne w tych czasach, kiedy schroniska są przepełnione. To jest tylko moje zdanie i nikogo nie osądzam.
Ale rozwala mnie po prostu kiedy u mojej koleżanki york śpi na poduszkach, a drugi pies siedzi przed domem i nikt się nim nie interesuje - bo już nie jest taki ładny. Nie chciałabym oceniać psa ze względu na wygląd, tak jak psy nie patrzą na nas przez pryzmat tego jak wyglądamy. Kochają bezgranicznie.[/QUOTE]

Oj, zaraz Ciebie wgniotą w podłogę ;)


Cóż, ja jeśli chodzi o mnie, raczej podzielam to zdanie - RACZEJ nie kupię psa, nie widzę w tym sensu. A inni mnie nie obchodzą, niech robią, co chcą :)

Posted

[quote name='katyen']Kocham wszystkie zwierzęta.. ale nigdy nie kupiłabym psa. to troszkę egoistyczne w tych czasach, kiedy schroniska są przepełnione. To jest tylko moje zdanie i nikogo nie osądzam.[/QUOTE]
bo widzisz zależy do czego Ci pies;-) jak sobie wyobrażasz posiadanie psa i codzienne życie z nim;-)
Jeśli pies w domu, to dla Ciebie mizianie się z nim, wychodzenie sobie na spacery same w sobie 3 razy dziennie, to spokojnie możesz sobie znaleć coś w schronisku - czyli generalnie jeśli jesteś przeciętnym (nie chodzi mi, że złym o nie nie!) właścicielem psa. Natomiast jeśli chcesz z psem robić coś więcej, jeśli chcesz mieć psa o konkretnym charaktarze, popędach itp itd dodatkowo mieć psa np o konkretnym wyglądzie, to ciężko znaleźć odpowiedniego psa w schronisku mimo przepełnienia.
U mnie np wchodzi w gre tylko i wyłącznie pies z włosem (nie gubiący sierści)- mam dwa adoptowane yorki. Jeden jest bardzo schorowanym psem(adoptowany w wieku szczenięcym), drugi (adoptowany w wieku 3 lat) ma zryty mózg, który od pół roku nieustannie odkręcam - gdybym kupiła sobie yorka z porządnej hodowli, szczeniaczka i wychowała od małego po swojemu nie miałabym wieeeeelu problemów, które mam aktualnie ze swoimi psami;-) Czy żałuje? TAK Czy oddałabym je teraz? NIE nigdy w życiu, bo je kocham mimo wszystko - ale nastepny pies bedzie napewno z hodowli, od szczeniaczka;-)
Nie zrozum mnie źle, sama jestem wolontariuszką i szukam schroniskowym psom domów, ale nie każdy znajdzie sobie wymarzonego psa w schronisku;-)
Zdaję sobie sprawę oczywiście, że zdecydowana większość ludzi tego nie zrozumie, bo po prostu widzą psa i posiadanie psa inaczej niż ja;-)

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...