Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

oczywiscie, ze psy na grupowych spotkaniach powinny byc pilnowane przez wlascicieli. ale idac na grupowe spotkania psiarzy nalezy po prostu liczyc sie z tym, ze beda tam inne psy, beda sie bawic, szalec itd. jesli czyjs pies ma problem z kontaktami z innymi psami, lubi innym pokazywac "co to nie on" i ustawiac inne psy, to albo nie powinien uczestniczyc w takich spotkaniach (po prostu kulturka-nie wszyscy sobie zycza, aby czyjs pies ustawial ich psa) albo powinien uprzedzic innych psiarzy o tym, ze pies sobie nie zyczy i trzymac go na smyczy.

osobiscie jednak wolalabym to pierwsze rozwiazanie. moje psy sa dobrze wychowane, nawet moj szczeniak nie podbiega do innych psow. jednak nie zycze sobie, zeby w towarzystwie jakis pies polowal na nia lub ustawial, bo jest szczeniakiem. to ja ja ustawiam i wychowuje.

na szczescie w mojej okolicy jest mnostwo rozsadnych psiarzy i wspaniale warunki do socjalizacji i szczeniat i doroslych psow. kiedy spotykamy sie raz na jakis czas na grupowy spacer, nie ma stutacji typu "trzymaj psa przy sobie, bo moj mu pokaze", tylko wszystkie psy biegaja razem. jesli ktos z zewnatrz chce dolaczyc, to moze...tylko jesli jego pies umie sie zachowac i nie zabiera sie za ustawianie innych psow w grupie.

Posted

[quote name='a_niusia']oczywiscie, ze psy na grupowych spotkaniach powinny byc pilnowane przez wlascicieli. ale idac na grupowe spotkania psiarzy nalezy po prostu liczyc sie z tym, ze beda tam inne psy, beda sie bawic, szalec itd. jesli czyjs pies ma problem z kontaktami z innymi psami, lubi innym pokazywac "co to nie on" i ustawiac inne psy, to albo nie powinien uczestniczyc w takich spotkaniach (po prostu kulturka-nie wszyscy sobie zycza, aby czyjs pies ustawial ich psa) albo powinien uprzedzic innych psiarzy o tym, ze pies sobie nie zyczy i trzymac go na smyczy.
[/QUOTE]
a_nusia, no rozumiem o co Ci chodzi ;) Ale powiedzmy, że pies z tymi problemami w kontaktach jest właśnie (cały sęk w tym) zaproszony na te spotkania w celu socjalizacji itp , a ktoś (powiedzmy znajomy psiarz znajomego psiarza, albo po prostu obca osoba) dołącza się do tego spaceru, no to co zrobić? I mimo wcześniejszego uprzedzenia, taka osoba nic sobie z tego nie robi, no to czemu właściciel który jest częścią tej grupy do której się "ten nowy" dołącza ma się czuć winny, że jego pies nie toleruje "nowego" ? Przecież to ewidentna wina właściciela który się dołącza no nie? Tak na logike? Więc czemu (tak teoretycznie oczywiście mówiąc) np. taka ja miałabym się czuć winna, że gdy spotykam się ze znajomymi, dołącza nowy pies a mój go niechcacy napadnie? Co innego oczywiście gdybyś np. Ty była w grupie ze szczeniecięm a moja jako pies z poza grupy by go "napadła" wtedy spaliłabym się ze wstydu, nie tyle za zachowanie psa, ale za to, że nie dopilnowałam ;)
Chociaż jakbym np. stała sobie ze 100m dalej, a jakiś pies by się np. wyrwał z grupy no to już bym nie czuła się w obowiązku kogoś przepraszać, no bo sam podleciał:evil_lol:
Nie chodzi mi o coś takiego, że wiesz się ludzie umawiają z psem A,B i C i potem pan od psa A ma pretensje, że pies od pana C drażni jego psa, ale o to że do grupy dołącza się na siłe obca osoba i ma pretensje, że jego pies jest nietolerowany przez ową zgraną grupe ;)

Posted

to ja ci na logike to wyjasnie: psu nie wolno pozwalac napadac na inne psy niezaleznie od grupy, w ktorej sie znajduje.

niezaleznie od sytuacji, gdyby twoj pies "niechacy" napadl na moje szczenie, to bym mu zasadzila kopa a tobie zrobila awantute. uwazam, ze jesli pies napada na inne psy, powiniem chodzic na smyczy.

Posted

a_niusia, ale ja Ci na logike mówie, że jak ludzie spotykają się w zwartym gronie to nie życzą sobie wpychania się na siłe pod pretekstem socjalizacji swojego szczenięcia i potem awantur bo się pieski nie dogadały :) Mogłabyś spróbować dać kopa mojemu psu, ale byś nie zdążyła i podejrzewam, że awanture jak już miałabyś Ty za wpychanie się na siłe, bo jak ludzie spotykają się z psami w grupie to ich nie obchodzi, ze Ty masz szczeniaka i Ty masz "prawo" do socjalizacji, Ty jako człowiek wpychający się sama ryzykujesz a w razie czego sama byś była sobie winna :) Jak już powiedziała ja bym się nie czuła winna, bo sama się pchałaś na własne ryzyko, a kopa mogłabyś tylko sobie zasadzić i sobie też awanture zrobić, tak teoretyzując. Bo to Ty byś sie pchała do mnie i mojego psa a nie ja do Was :diabloti:

P.S. To jest temat o chamstwie innych psiarzy, a wpychanie się na innych psiarzy bez pozwolenia tylko dlatego, że ma sie łagodnego łamane na młodego psa jest chamstwem :)

Posted

Ja miałam właśnie taką sytuacje na wybiegu z Tamlinem. Przyszedł facet ze szczeniakiem goldena, który jak to szczeniak zaczepiał inne psy. Tamlin ignorował go totalnie, szczeniaki są mu obojętne o ile go nie męczą zbytnio. Jednak szczyl upatrzył sobie właśnie Tamlina na towarzysza zabaw. Tamlin sobie leżał, a szczeniak wszelkimi możliwymi sposobami go zaczepiał, właził na niego, ciągnął go za futro itp. W pewnym momencie Tamlin stracił cierpliwość i spacyfikował małego. Przycisnął go łapą do ziemi, zaczął powarkiwać i włożył sobie jego pysk w swój, oczywiście delikatnie, bez gryzienia. Szczeniak chwilę popiszczał, Tamlin odczekał stosowną chwilę i go wypuścił. Golden się podniósł i zaczął lizać Tamlina po sznupie, Tami jeszcze chwilę z godnością powarczał pod nosem, po czym znów się położył. Obecnie ilekroć spotykamy tego szczeniaka, młody bawi się z Tamlinem, który już tak ma, że jak raz pokażę młodszemu, że jest starszy, to potem szczyl może już robić z nim co zechcę, a Tamlin na wszystko się zgadza. Facet od szczeniaka nie zrobił nam żadnej awantury, nie uważał że Tamlin rzucił się na jego szczeniaka z agresją, czy złymi zamiarami, zresztą sam przyznał, że w końcu jego pies podbiegł do mojego. Widział, że nie dzieje się nic złego. Ale widziałam też przypadki gdzie przewrażliwieni właściciele, którzy uważali, że ich pies może wszystko ( no bo to szczeniak przecież ), chcieli wzywać policję, bo dorosły pies ''rzucił'' się na ich maleństwo z zębami. Niejednokrotnie dorosły pies był na smyczy, a szczeniak oczywiście luzem. Zawsze wtedy szczyl podbiegał i zaczepiał starszego, aż ten tracił cierpliwość. W takim przypadku dorosły pies prawie zawsze mitygował młodszego, co nie znaczy tym samym, że robił mu krzywdę.

Posted

a ja na temat zachowania psów , dzisiejszych psów mam swoje zdanie , kiedyś było tak że pies nie ugryzie suki , że suka nie zaatakuje szczeniaka ( czytaj : nie będzie to starcie na śmierć i życie) a dzisiaj jest tak że nie można być pewnym że suki nie pogryzie pies , zresztą spotkałam się z tym kilkakrotnie że na moją sukę rzucałsię pies , ( ten sam , kilkakrotnie) wytłumaczyłam to sobie , pomyślałam różne są sympatie , może tamten woli psy , ok , tolerancyjna jestem :)
wg mnie psy w grupie należy zostawić samym sobie w granicach rozsądku oczywiście ,
nie dopuszczając do rozlewu krwi , psy doskonale ustawią sobie same relacje w grupie , a my jako ludzie powinniśmy jedynie nie dopuścić do drastycznych sytuacji
jeżeli są miejsca w których spotyka się większa liczba psów to niemożliwe jest żeby nie było stopniowania ważności w takiej grupie , a szczeniak zawsze będzie poddany nauce kto tu rządzi i niekoniecznie będzie to tragiczne w skutkach a bardzo pomocne w dalszym życiu psa

Posted

[quote name='lilk_a']psy doskonale ustawią sobie same relacje w grupie , a my jako ludzie powinniśmy jedynie nie dopuścić do drastycznych sytuacji [/QUOTE]

Ja też tak uważam. Są na forum jednak osoby, które nie pozwalają swoim psom na jakieś ustawiane. Uważają oni, że tylko oni mogą sobie psy ustawiać. Nie potępiam - ich psy, ich sprawa, ale dla mnie nie ma problemu, jak psy ustalają hierarchię czy coś w tym stylu. Tak samo szczury. Z tym, że w tej kwestii nikt nie ma wątpliwości, że szczury muszą się same ustawić, a my musimy tylko pilnować, by krew się nie lała, bo zabraniając im 'ustawiania się' możemy tylko pogorszyć sprawę.

Edit; Chodzi mi o moje psy, nie o konfrontację moje - obce.

Posted

[quote name='Merrick']Ja miałam właśnie taką sytuacje na wybiegu z Tamlinem. Przyszedł facet ze szczeniakiem goldena, który jak to szczeniak zaczepiał inne psy. Tamlin ignorował go totalnie, szczeniaki są mu obojętne o ile go nie męczą zbytnio. Jednak szczyl upatrzył sobie właśnie Tamlina na towarzysza zabaw. Tamlin sobie leżał, a szczeniak wszelkimi możliwymi sposobami go zaczepiał, właził na niego, ciągnął go za futro itp. W pewnym momencie Tamlin stracił cierpliwość i spacyfikował małego. Przycisnął go łapą do ziemi, zaczął powarkiwać i włożył sobie jego pysk w swój, oczywiście delikatnie, bez gryzienia. Szczeniak chwilę popiszczał, Tamlin odczekał stosowną chwilę i go wypuścił. Golden się podniósł i zaczął lizać Tamlina po sznupie, Tami jeszcze chwilę z godnością powarczał pod nosem, po czym znów się położył. Obecnie ilekroć spotykamy tego szczeniaka, młody bawi się z Tamlinem, który już tak ma, że jak raz pokażę młodszemu, że jest starszy, to potem szczyl może już robić z nim co zechcę, a Tamlin na wszystko się zgadza. Facet od szczeniaka nie zrobił nam żadnej awantury, nie uważał że Tamlin rzucił się na jego szczeniaka z agresją, czy złymi zamiarami, zresztą sam przyznał, że w końcu jego pies podbiegł do mojego. Widział, że nie dzieje się nic złego. Ale widziałam też przypadki gdzie przewrażliwieni właściciele, którzy uważali, że ich pies może wszystko ( no bo to szczeniak przecież ), chcieli wzywać policję, bo dorosły pies ''rzucił'' się na ich maleństwo z zębami. Niejednokrotnie dorosły pies był na smyczy, a szczeniak oczywiście luzem. Zawsze wtedy szczyl podbiegał i zaczepiał starszego, aż ten tracił cierpliwość. W takim przypadku dorosły pies prawie zawsze mitygował młodszego, co nie znaczy tym samym, że robił mu krzywdę.[/QUOTE]
No i Merrick bardzo fajnie to napisałaś :)
Dla mnie psy to psy, mają różne zachowania i trzeba to uszanować, a spotykając się w grupie trzeba się liczyć z tym, że są różne sytuacje, psy w różny sposób się ustawiają, nieraz jakiś za mocno złapie chociaż nie chciał, nie raz za bardzo się wczuje, to od właścicieli zależy jakich towarzyszy psu dobiera i jak kontroluje wszystko. Facet prawidłowo się zachował. Jeżeli samemu się pisze na takie spotkania to się podejmuje to ryzyko, niestety dla mnie chore jest pojmowanie, że ja wchodze z psem i jak któryś się na mojego rzuci no ma przesrane.
Moja suka do teraz ma pamiątke po spotkaniu (z o wiele mniejszą!) suką w postaci pięknych blizn na policzku gdy suki się docierały i co ja miałabym się za to kłócić? Policje wzywać? Bo moja ma ała a tamta nie? Jak sama z własnej woli na te spotkania chodziłam? Paranoja! Moja suka z takich spotkań wynosiła dużo dobrego, nauczyła się psów nie ruszać gdy nie pozwalam, a że zostało kilka blizn to trudno.

Posted

szczeniaka którego sobie zostawilam z miotu zostawilam z wielu powodów, nie tylko dlatego, ze wspaniały eksterierowo, ale dlatego też, ze byl "szefuńciem" w miocie. Nie chcialam puszczać "na ludzi" psa z wrodzoną zdolnościa przywództwa. Zostawilam sobie :) I sie ciesze, zę tak zrobilam, bo mam wspaniałego i zrównoważonego "szefuńcia" w stadzie psim, choć szefuńciem od ucieczek jest suka ;) Mnie się pies (ten szefuńciowaty szczenior, dziś prawie 2 latek) słucha bez szemrania. Doprowadzilam do dośc spokojnego stada, nie wiem czy zrównoważonego, bo mam dośc duże wymagania, być może za duże ;)

Posted

[quote name='Kiłi']a_niusia, ale ja Ci na logike mówie, że jak ludzie spotykają się w zwartym gronie to nie życzą sobie wpychania się na siłe pod pretekstem socjalizacji swojego szczenięcia i potem awantur bo się pieski nie dogadały :) Mogłabyś spróbować dać kopa mojemu psu, ale byś nie zdążyła i podejrzewam, że awanture jak już miałabyś Ty za wpychanie się na siłe, bo jak ludzie spotykają się z psami w grupie to ich nie obchodzi, ze Ty masz szczeniaka i Ty masz "prawo" do socjalizacji, Ty jako człowiek wpychający się sama ryzykujesz a w razie czego sama byś była sobie winna :) Jak już powiedziała ja bym się nie czuła winna, bo sama się pchałaś na własne ryzyko, a kopa mogłabyś tylko sobie zasadzić i sobie też awanture zrobić, tak teoretyzując. Bo to Ty byś sie pchała do mnie i mojego psa a nie ja do Was :diabloti:

P.S. To jest temat o chamstwie innych psiarzy, a wpychanie się na innych psiarzy bez pozwolenia tylko dlatego, że ma sie łagodnego łamane na młodego psa jest chamstwem :)[/QUOTE]


ja ze swoimi psami nigdzie sie "nie wpycham".

Posted

[quote name='Merrick']Ja miałam właśnie taką sytuacje na wybiegu z Tamlinem. Przyszedł facet ze szczeniakiem goldena, który jak to szczeniak zaczepiał inne psy. Tamlin ignorował go totalnie, szczeniaki są mu obojętne o ile go nie męczą zbytnio. Jednak szczyl upatrzył sobie właśnie Tamlina na towarzysza zabaw. Tamlin sobie leżał, a szczeniak wszelkimi możliwymi sposobami go zaczepiał, właził na niego, ciągnął go za futro itp. W pewnym momencie Tamlin stracił cierpliwość i spacyfikował małego. Przycisnął go łapą do ziemi, zaczął powarkiwać i włożył sobie jego pysk w swój, oczywiście delikatnie, bez gryzienia. Szczeniak chwilę popiszczał, Tamlin odczekał stosowną chwilę i go wypuścił. Golden się podniósł i zaczął lizać Tamlina po sznupie, Tami jeszcze chwilę z godnością powarczał pod nosem, po czym znów się położył. Obecnie ilekroć spotykamy tego szczeniaka, młody bawi się z Tamlinem, który już tak ma, że jak raz pokażę młodszemu, że jest starszy, to potem szczyl może już robić z nim co zechcę, a Tamlin na wszystko się zgadza. Facet od szczeniaka nie zrobił nam żadnej awantury, nie uważał że Tamlin rzucił się na jego szczeniaka z agresją, czy złymi zamiarami, zresztą sam przyznał, że w końcu jego pies podbiegł do mojego. Widział, że nie dzieje się nic złego. Ale widziałam też przypadki gdzie przewrażliwieni właściciele, którzy uważali, że ich pies może wszystko ( no bo to szczeniak przecież ), chcieli wzywać policję, bo dorosły pies ''rzucił'' się na ich maleństwo z zębami. Niejednokrotnie dorosły pies był na smyczy, a szczeniak oczywiście luzem. Zawsze wtedy szczyl podbiegał i zaczepiał starszego, aż ten tracił cierpliwość. W takim przypadku dorosły pies prawie zawsze mitygował młodszego, co nie znaczy tym samym, że robił mu krzywdę.[/QUOTE]

ani moja mlodsza ani starsza suka nie podbiegaja do obcych psow, jesli im na to nie pozwole i nie zapytam wlasciciela, czy moga sie przywitac.

sytuacja, ktora opisalas, jest normalna, na miejscu wlasciciela szczeniaka zabralabym go i cie przeprosila.


ale juz sytuacja, w ktorej dorosly owczarek urzadza sobie polowanie na szczenie czy slabszego psa, a wlasciciel mowi "musza sie ustawic", dla mnie jest nie do zaakceptowania.

nie widze potrzeby, zeby obce psy ustalaly z moimi hierarchie i je napadaly. pomijam juz fakt, ze mam szczenie rasy duzej i w okresie wzrostu nie jest zdrowe dla jej stawow, zeby dorosle psy ciagaly nia po ziemi i 17miesieczna suke po mocnej kontuzji barku, dla ktorej poniewieranie tez sie moze roznie skonczyc.


jaaasne, mozemy pozwalac psom zalatwiac rozne rzeczy miedzy soba i "ustalac hierachie', "ustawiac sie". a potej jakktorys przegnie palke, zalic sie na forum, ze napada na inne psy-spodobalo mu sie, bo przeciez wczesniej mogl "ustalac hierarchie" samidzielnie i nikt w to nie ingerowal.

moje suki sa bardzo dobrze zsocjalizowane, umieja ladnie sie bawic z innymi psami, odczytywac ich sygnaly. nie widze powodu, zeby obce psy mialy urzadzac sobie na nie nagonki i nie przyjmuje tlumaczenia wlascicieli, ze "same sie ustawia" lub "ustalaja hierarchie". moje psy mieszkaja razem i miedzy soba maja ustalona hierarchie i zasady. obce psy nie sa czescia naszego stada.

Posted

Uważam, że jestem wielką szczęściarą mając w pobliżu 'psie pole' z fajnymi właścicielami psów, którzy nie uważają, że np. ja się wpycham ze swoim szczeniakiem do ich grupy...ba- sami mnie do siebie zapraszają itp. Nikt nikogo nie wyprasza, nie mówi kto może tam przychodzić z psem a kto nie...nie ma awantur- ani psich ani ludzkich- dopiero teraz zaczęłam to wszystko doceniać.

Posted

[quote name='Rysia88']Uważam, że jestem wielką szczęściarą mając w pobliżu 'psie pole' z fajnymi właścicielami psów, którzy nie uważają, że np. ja się wpycham ze swoim szczeniakiem do ich grupy...ba- sami mnie do siebie zapraszają itp. Nikt nikogo nie wyprasza, nie mówi kto może tam przychodzić z psem a kto nie...nie ma awantur- ani psich ani ludzkich- dopiero teraz zaczęłam to wszystko doceniać.[/QUOTE]

dokladnie.
ludzie sami zdaja sobie sprawe z tego, ze ich pies "sobie nie zyczy", kontroluja jego zachowanie, zeby inne psy nie ucierpialy.
a kazdy nowy szczeniak na dzielni jakos bez problemow dolacza do grupy-nie jest poniewierany, bo "psy musza sie ustawic".

tez bardzo doceniam miejsce, w ktorym mieszkam.

Posted

A ja znów kilka dni temu miałam "przygodę" z "państwem" z bloku: Wkurzony: Wysdiadłam z samochodu, psy też, psiaki wybiegane, więc zmęczone wloką sie do domu i w bramie spotkanie- podleciał jakiś maluch- na początku, nawet się głupio uśmiechnęłam :stupid: bo tak zwykle reaguję na psy... Po chwili jednak ów maluch (tzn. dorosły, mały jack russel) zaczął szarżować na Paka, który za pewne nie pozostał by dłużny. Do tego miałam Arielkę (staffik) która trwale mogłaby uszkodzić psiaka. Więc... zaczęłam się wycofywać powoli, "pani" jacka nadeszła z chartem i nic! Dodam tylko że nie mam już siły na tę kobietę, jej psy są puszczane dookoła placu zabaw dla dzieci, ona zazwyczaj stoi sobie pod klatką... Kilka razy pisałam pisałam o niej. I psy chyba w życie smyczy ani nawet obroży nie miały na sobie...
W końcu musiałam tupnąć tupnąć na jacka z jakimś ostrym słowem, przestraszył się, a my poszliśmy na około do domu. Jednak cay czas męczy mnie jedno- czy jeżeli jack podleci znów do Paca (jego sobie obrał na swój cel) i Paco go ugryzie- będąc na smyczy (nie chcę nawet myśleć co będzie jeśli zrobi to Arielka, w sytuacji kiedy będę miała na spacerze również chihuahua, które ona broni)- czy wina będzie moja???
Nie wiem już co mam robić, mąż tej kobiety jest w miarę normalny i kiedys z nim rozmawiałam, obiecał porozmawiac z żoną... Z nią ja nie umiem rozmawiać- zaczyna sie darcie japki, czego nie lubię w sosunku do swojej osoby...

Posted

[quote name='arielka186']Jednak cay czas męczy mnie jedno- czy jeżeli jack podleci znów do Paca (jego sobie obrał na swój cel) i Paco go ugryzie- będąc na smyczy (nie chcę nawet myśleć co będzie jeśli zrobi to Arielka, w sytuacji kiedy będę miała na spacerze również chihuahua, które ona broni)- czy wina będzie moja???[/QUOTE]
niby czemu Twoja? to jej pies jest bez smyczy i podbiega do Twojego. przecież nie będziesz kagańcowała psa tylko po to, żeby obcy agresor mógł sobie go zaczepiać...

Posted

[quote name='Beatrx']niby czemu Twoja? to jej pies jest bez smyczy i podbiega do Twojego. przecież nie będziesz kagańcowała psa tylko po to, żeby obcy agresor mógł sobie go zaczepiać...[/QUOTE]
Źle radzisz.
Wina będzie Twoja. Bo to Twój pies pogryzł, to nic, że się bronił przed natrętem.
Nawet złodziejowi jak wejdzie na podwórko i zostanie za mocno pogryziony możesz wypłacić odszkodowanie

Posted

[quote name='Szura']Dobrze radzi, jeśli pies jest zabezpieczony, na smyczy, to wina jest tego, kto miał psa bez smyczy, który podbiegł i zaczepił.[/QUOTE]
Właściciel odpowiada za wszystkie szkody jakie popełni jego pies.
Obawiam się więc, że to który podbiegł może być bez znaczenia, a rachunek za weta pokryć będzie trzeba.
Wolałabym się mylić...

Posted

[quote name='sachma']Od kiedy? o.O[/QUOTE]
Od wtedy od kiedy człowiek broniący swojej własności został pozwany o odszkodowanie za zbyt mocne pobicie złodzieja.
Obawiam się, że niestety ale prawo broni nie tych co trzeba.

Posted

Właściciel ma obowiązek odpowiednio zabezpieczyć psa - czyli trzymać go na smyczy... to tak jakbyś chciała odszkodowanie od sąsiadów bo twoje dziecko wlazło do nich na podwórko przez płot i zleciało z trzepaku... gapowe się płaci - ktoś uważał, miał psa na smyczy, ty nie uważałeś, nie zapięłaś psa na smycz - płacz i płać.
Albo jakbyś chciała żeby kierowca płacił za leczenie twojego psa, który wbiegł mu pod koła - w miastach jest obowiązek trzymania psa na smyczy, nie dość że odszkodowania nie będzie to jeszcze do tego może być mandat.

Znajomy był świadkiem potrącenia psa - oczywiście pies luzem, facet wyjeżdżał z podwórka, pies wbiegł pod koła, właścicielka psa 20m dalej - oczywiście pies na miejscu - york a duża toyota - nie było szans - babka chciała odszkodowanie, wezwała policję - dostała mandat za nie trzymanie psa na smyczy i policjanci jej powiedzieli że miała szczęście że nie wbiegł na drodze, bo mogli by ją jeszcze oskarżyć o spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym... (to ostatnie to nie wiem czy ją ostrzegali, czy straszyli tylko...)
to historia opowiadana od kilku dobrych lat, jak ktoś mówi że jego pies na smyczy nie musi chodzić ;)

Pies to nie człowiek, przepisy wyglądają inaczej ;)
Jeśli chodzi o obronę konieczną to bardzo istotne jest równoważność siły - tj jeśli ktoś cię atakuje miotłą to nie możesz go zastrzelić, jeśli złodziej ucieka, nie możesz go dogonić i skatować... to nawet w prawie europejskim obowiązuje.. zasada równoważności o ile się nie mylę.

Posted

[quote name='sachma']Właściciel ma obowiązek odpowiednio zabezpieczyć psa - czyli trzymać go na smyczy... to tak jakbyś chciała odszkodowanie od sąsiadów bo twoje dziecko wlazło do nich na podwórko przez płot i zleciało z trzepaku... gapowe się płaci - ktoś uważał, miał psa na smyczy, ty nie uważałeś, nie zapięłaś psa na smycz - płacz i płać.[/QUOTE]
Najlepiej zapytajmy prawnika. Ale obawiam się, że niestety jest tak jak piszę.

Słyszałaś o rottweilerze, który unieruchomił złodzieja na kilka godzin w upale? Podobno właściciele na czas wyjścia z domu mają go wiązać.
Było gdzieś na dogo, ile w tym prawdy nie wiem.

Posted

[quote name='sachma']Właściciel ma obowiązek odpowiednio zabezpieczyć psa - czyli trzymać go na smyczy... to tak jakbyś chciała odszkodowanie od sąsiadów bo twoje dziecko wlazło do nich na podwórko przez płot i zleciało z trzepaku... gapowe się płaci - ktoś uważał, miał psa na smyczy, ty nie uważałeś, nie zapięłaś psa na smycz - płacz i płać.
Albo jakbyś chciała żeby kierowca płacił za leczenie twojego psa, który wbiegł mu pod koła - w miastach jest obowiązek trzymania psa na smyczy, nie dość że odszkodowania nie będzie to jeszcze do tego może być mandat.

Znajomy był świadkiem potrącenia psa - oczywiście pies luzem, facet wyjeżdżał z podwórka, pies wbiegł pod koła, właścicielka psa 20m dalej - oczywiście pies na miejscu - york a duża toyota - nie było szans - babka chciała odszkodowanie, wezwała policję - dostała mandat za nie trzymanie psa na smyczy i policjanci jej powiedzieli że miała szczęście że nie wbiegł na drodze, bo mogli by ją jeszcze oskarżyć o spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym... (to ostatnie to nie wiem czy ją ostrzegali, czy straszyli tylko...)
to historia opowiadana od kilku dobrych lat, jak ktoś mówi że jego pies na smyczy nie musi chodzić ;)[/QUOTE]
Z tym się zgadzam, ale co do pogryzienia nie wiem do końca

Posted

nie można porównywać ataku pies - pies, a człowiek - pies.
Nawet jak masz psa na smyczy, a pogryzie on człowieka to jest to twoja wina. Jednak człowiek w naszym prawie nie jest stawiany na równi z psem.

Posted

jeśli pies na smyczy jest większy i np rasy "agresywnej" to nawet to że jest na smyczy nic nie da i zawsze będzie wina tego psa , takie życie niestety :roll:
widziałam jak na boksera znajomych dorosłego 45kg samca (pseudo) robił ataki mały jrt , bokser w końcu się zdenerwował i trzepnął mniejszego psa łapą tak że tamtem z piskiem uciekł , awantura wielka że ten wielki pies bez kagańca itd itd a najlepsze jest to że ludzie obcy ,przechodnie potakiwali i uważali że kobieta od jrt ma rację ;) mimo że to jej pies był bez smyczy, jej pies podbiegł i podgryzał no ale przecież to mały piesek i może wszystko .


a sytuacja z tych wakacji , nie chamska ale ciekawa, moja działka jest ogrodzona a za siatką mamy pięknego samca boksera , moja suka go nie lubi więc często szczeka pod siatką próbując go dopaść , oczywiście pracujemy nad tym bo to nic przyjemnego jak często tak szczeka , bokser wtedy jeży się stanie jak wryty i stoi spięty, ale nawet nie warknie .
przyjechali znajomi do nas z szit zu , dorosły samiec 2 letni z burzą hormonów , tak próbował dostać się do boksera że zrobił podkop i wszedł na działkę obok :roll:
miał na sobie kaganiec bo bywa że i z moją suką średnio się dogadają więc ten mały max 7kg szit zu w kagańcu znalazł się po drugiej stronie płotu z wielkim samcem boksera ;) wszyscy myśleli że tym sposobem będzie po małym bo ten od razu ruszył się gryźć , zaczęliśmy krzyczeć (żeby dojść na tamta działkę trzeba by było iść naokoło co zajmuje jakieś 3 min drogi biegiem) , sąsiad wyszedł dosłownie w momencie jak bokser złapał małego w zęby za kark i zamierzał nim troszkę potrząsnąć ;) wyjął go z mordy swojego psa i przerzucił przez płot do nas całego i zdrowego , no nieco oślinionego . jakby bokser chciał mu zrobić krzywdę to by zrobił i nie dał sobie wyjąć ot tak psa z pyska więc mały miał więcej szczęścia niż rozumu .
podkop od razu został zakopany a mały uwiązany na wszelki wypadek .
więc nie każdy duży pies jest zły , i nie zawsze płot daje gwarancję bezpieczeństwa .
z sąsiadami nadal żyję w zgodzie tylko teraz częściej sprawdzam płot czy nie ma podkopów ;)

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...