Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='omry']A ja dwa dni temu rozmawiałam z prostakiem.
Wychodzę z łąki na dróżkę. Taką typową prowadzącą na działki. Z daleka widzę dużego psa, który się na nas patrzył. Z daleka wyglądał trochę na tybetana, tylko mniejszy.
Łapię Iwana na smycz, bo wiem, że jak go zobaczy to się osika z radości i będzie go gonił. Ale pies uciekł.
Wyszliśmy z łąki całkowicie i zapięłam Iwana na smycz. Idziemy spokojnie i widzę, że z terenu, na którym siedzi ten właśnie pies i szczeka na Iwana wyjeżdża młody facet golfem. Taka rozmowa:
Facet: Gdzie ten pies ma kaganiec?
Ja: Ano, nie ma.
Facet: Każdy pies powinien mieć kaganiec.
Ja: Nie musi.
Facet: No jak to nie musi?! :bulwers:
Ja: Według naszej gminy wystarczy smycz.
Facet: Ale ja się na przykład boję, i co?
Ja: A to nie przypadkiem pana pies biegał przed chwilą bez smyczy i bez kagańca?
Facet: No.. mój. Ale ja otwierałam bramę i mi uciekł.
Ja: Mnie nie interesuje, że panu uciekł. Niech pan pilnuje swojego psa.
Facet: Ja mam dzieci i nie życzę sobie groźnego psa bez kagańca u mnie pod domem.
Ja: Chyba się coś panu pomyliło. Nie jestem na pana terenie. Ja pilnuję swojego psa, pan niech pilnuje swojego. No i dzieci. I tak jak mówiłam, nasza gmina wymaga kagańca lub smyczy, a pan nie ma prawa niczego ode mnie wymagać. Niech pan się czepi czegoś innego.

Założyłam słuchawki i chcę go ominąć, a ten na mnie prawie najechał. No burak jeden.
Gadał coś, ale wiedział, że go nie słyszę i przestał. Przyhamował tylko przy mnie i popukał się w głowę.

Tak naprawdę to nie wiem, jak jest u mnie w gminie z kagańcem.. Ale on też nie, najwyraźniej :D[/QUOTE]

Ja na takich mówię "potomek Kalego"...:roll:

Kto czytał "W pustyni i w puszczy" ten wie o co chodzi... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj na spacerze z Birmą spotkałam się z chamstwem 2 dziewczyn.

Idę sobie ze spuszczonym psem obok stawiku [mam taki mały 2 min. od domu]... W pewnym momencie widzę kawałek od nas siedzące na ławeczce 2 dziewczyny w wieku może już pełnoletnim [a może nie] z spuszczonym psiakiem. Psiak zaczyna biec spokojnym kłusikiem w naszą stronę [kompletnie ignorując wołanie dziewczyn], więc przywołuję kudłatą do siebie i przytrzymuję ją na wszelki wypadek za obrożę. Birma jest już o wiele łagodniejsza niż kiedyś, nie atakuje na ślepo, ew. jak jej się pies nie spodoba to kłapnie mu zębami przed nosem, a po za tym jak jej psiak nie zaczepia to sama je ignoruje. Wiem, że nie będzie się już głupio rzucać, więc zapinać na smycz mi się jej nie chciało.
Psiak podszedł do nas, wyciągnął pycholca do Birmy... reakcja Muchy była dość typowa - szarpnęła się lekko i kłapnęła zębami z warkotem. W tym momencie dziewczyny na ławeczce zrobiły zryw paniczny, przyleciały o mały włos nie wywalając się o oddzielający nas, niski [trochę poniżej kolan] płotek i zaczęły taniec z psem. Piesek tańczył wokół nas próbując co chwilę dopaść Birmę, dziewczyny tańczyły próbując go złapać. W samym środku tego wszystkiego stałam ja z Birmą siedzącą mi przy nodze, kłapiącą paszczęką jak psiak ją nosem poszturchiwał [ale raczej bez przekonania, nawet tyłka się jej ruszyć nie chciało]. Dziewczyny w końcu złapały psa i... wyskoczyły do mnie z pyskami, że moja suka chce ich psa zagryźć a ja sobie spokojnie stoję i papieroska palę. Najwyraźniej powinnam była papierosa nerwowo ciepnąć na ziemię i zająć się łapaniem ich psa? Fakt, że jakby psiaczek wykazał choćby cień agresji do Birmy albo Birma faktycznie chciała go zeżreć to ratowaniem psa bym się zajęła...
Cóż, zaczynanie pyskówki było błędem dziewczyn, bo akurat mnie wyjątkowo głowa bolała i kiepski humor miałam... Zostały dość dosadnie poinformowane do czego służy smycz, po co uczy się psa przychodzenia jak się go woła oraz parę możliwych opcji co może się stać z ich psiakiem jak podbiegnie z jakiegoś dużego, agresywnego psa.

Swoją drogą, żeby nie było... jakby psiak do nas nie podbiegł to nie miałabym do dziewczyn najmniejszych pretensji. Nie mam nic do spuszczonych psów, pod warunkiem, że zostawiają nas w spokoju albo [jeżeli już zdarzy się "wpadka"] to właściciel po prostu po ludzku przeprosi za podbiegnięcie psa...

Link to comment
Share on other sites

A u mnie sytuacja również podbiegaczowa, ale trochę z innej beczki. Idę sobie dzisiaj po południu z Mikrą do sklepu (wyjątkowo ją zabrałam, bo tam mogła wejść ze mną, a wizyta zajęła pół minuty). Jak to w Wielki Piątek - na ulicach dzieciaki na rowerach, dorośli, ogólnie tłum. Mikra boi się innych psów. I tu sytuacja właściwa. Idziemy sobie, do Mikry podbiega sunia shih. Właściciel ją woła, oczywiście sunia ma to pod ogonkiem. ;) Mikra, przestraszona, wyjęła się z obroży i odbiegła kilka kroków, ale nadal była w moim zasięgu. Shih podleciała do Małej, więc Mikra zębami kłapnęła, ale nic więcej. I tu się zaczęła litania właściciela... Trochę czasu zajęło mi wytłumaczenie mu, dlaczego psy prowadza się w tłumie na smyczy i dlaczego powinno się umieć panować nad psem, a co najważniejsze, że Mikra nie chciała zjeść jego przecudownego shih za 100 zł (jakiś taki miniaturowy był), tylko zachowała się po prostu po psiemu. Przeraża mnie to, że nasze kochane społeczeństwo ma psy i kompletnie ich nie rozumie.

Link to comment
Share on other sites

[B]Bonsai_88[/B], takie dziewczyny można spotkać wszędzie, które lubią się czepiać i szukają zaczepek
Dość podobna sytuacja:
Idą po zdroju 2 laski (wiem, że mają ok.14 lat, może nawet mniej) ubrane co namniej prowokująco, kilogram tapety na twarzy, kiwające się na obcasach- miały ze sobą małego qndla. Pies nagle ucieka, biegnie na ulicę, chyba kierując się w stronę domu. Dziewczyny miały go centralnie w nosie, nie pilnowały go. Zwracam im uwagę, krzycząc- zwyczajnie było mi szkoda psiaka, gdyby się wpakował pod samochód:
-Ejj, młode, pies wam ucieka! Usłyszałam odpowiedź:
-Ty, gówniaro, nie zwracaj mi uwagi, umiem psa pilnować(!)
Nie miałam ochoty użerać się z dzieciakami.
Szczerze, ja też jestem młoda, ale starsza od nich kilka lat i wyglądam poważniej niż tamte diwy;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']nienawidzę takich czerstwych, wytapetowanych gówniar! na twoim miejscu bym chyba nie wytrzymała, podeszła do nich i za fraki je potrząsnęła, tak, że by się na obcasach już nie utrzymały :evil_lol:[/QUOTE]
Potarfię się powstrzymać, kwestia przyzwyczajenia. Na niektóre dzieciaki wystarczy lekko tupnąć i zaraz uciekają;)
Gorzej jak ktoś przy mojej obecności porusza temat o psach (czy to rówieśnicy, czy rodzina, to zupełnie obojętnie) Wtedy nie potrafię się nie odezwać, jeśli słyszę, jak klepie człowiek głupoty typu suka musi mieć młode, chappi to dobre żarcie, kastracja to zło, pies z giełdy bez rodu jest rasowy i tak dalej....

Link to comment
Share on other sites

w takich sytuacjach to i ja nie potrafię siedzieć cicho, ale jednak nikt w rodzinie i w znajomych nie traktuje mnie poważnie i po prostu mówi, ze psy poprzewracały mi w głowie, nawet teraz jak ciocia ma pseudowesta (bez rodo) no to jakiś facet rpzechodził koło mojej cioci domu i zobaczył, ze ciocia ma takiego pieska i zostawił jej swój nr telefonu i zapytał czy może swoją suczkę też pseudowestkę dopuścić do Reja (pies cioci), oczywiście ciocia się zgodziła, mimo, że pies chyba nawet jeszcze nie ma roku, a mnie ku*wica wzięła na miejscu, mówiłam, żeby nie dopuszczała go bo on jest za młody, że on nie ma rodo i co będzie jak pieski urodzą się z wadami genetycznymi i będą kalekie, albo trafią do schronisk. Co na to moja mama? Powiedziała, że mnie już po*ierdoliło całkiem, że to cioci sprawa i tamtego faceta bo to rpzecież nie ciocia ma suczkę tylko tamten facet. :/

ps. na moje zemsty nie zwracajcie uwagi, ja tak zawsze jak się zdenerwuję :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mnie takie coś doprowadza do szału.... Najbardziej mnie denerwuje też moja ciocia. Oczywiście jest zdania, że suczka powinna mieć chociaż raz młode, to będzie dłużej żyła, będzie zdrowsza itp... Jak im tłumacze, że to tak samo można powiedzieć, że kobieta musi być raz w ciąży to będzie długowieczna to patrzą na mnie z oburzeniem i że nie mam się tak wymądrzać, bo co ja tam wiem, że młoda jestem itp. A ciotka niby wszechwiedząca, bo zrobiła magistra i się wywyższa... Jej teściowie znaleźli suczkę w typie ONka i suńka trafiła do mojej ciotki, a że oni mają niedaleko aktualnego miejsca zamieszkania działkę, na której się z mężem buduje to dali tam psa na łańcuch. Żeby pilnowała itp. Fakt, że budę miała fajną, ale ani ocieplona w zimę (ja musiałam o to dbać...) a w lato często brakowało jej wody. Nie wychodziła na spacery-bo tak ciągnie! :shake: Suńka była szczeniakiem, dopiero w fazie wzrostu i zdziczała, bo nikt nie poświęcał jej wystarczająco czasu. Kiedy pytałam ciotki czy mogę ją wziąć na spacer, spuścić z Lastim (mój pies w typie SH) to z wielkim oburzeniem, że nie. Raz im uciekła, koleżanki dały mi znać to ja biegiem wracałam ze spaceru żeby ją złapać. Saba (ta suńka) znowu trafiła na łańcuch i znowu uciekła-tym razem śmiertelnie przeraziła się burzy (wtedy była okropna, jedna ze straszniejszych jakie przeżyłąm) i już nie wróciła... Nie wiadomo co się z nią dzieje. A jak pytałam wcześniej ciotkę czemu się nią nie zajmuje itp, to mówiła, że czasu nie ma przy 2 małych dzieci :shake:
Teraz jak już się wprowadzą do nowego domu to chcą psa ze schroniska-na dwór oczywiście. Tyle, że ze schroniska nie wydają psów na łańcuch :evil_lol: Ja od zawsze kłócę się z tą właśnie ciotką o wszystko co dotyczy psów :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

to ja chyba mam w miarę normalną rodzinę :p ciotka ma kota i kotke wyciachane oba;)
ja też będę mojego kastrować ale to za rok albo i 2:roll: mama już o tym wie... ojciec może będzie marudził... trudno moje pieniądze, mój pies... może sobie marudzić zreszta zawsze można wymyślić jakąś chorobę :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Do szału mnie doprowadzają dzieci, które się nagle "wzięły" na ulicach w ilościach szalonych i zachowują się jakby wypadły z buszu. Już pomijając nawet przejeżdżanie na rowerze/rolkach/hulajnodze obok nas i psa ze świstem, dosłownie parę cm od nas, po obu stronach (!!!), ale dzieci biegające dookoła, wydzierające się wniebogłosy i wyciągające łapy do obcego, przestraszonego psa to już przeginanie. Chyba niektórym się zapomniało przez zimę, że niektórzy sobie kontaktów tak bliskich nie życzą... Tak, to mój pies ma problem z dziećmi, więc de facto [B]ja[/B] mam problem, więc to ja schodzę na bok, czekam, przepuszczam, przepraszam i tak dalej, ale wszystko ma swoje granice. Czekam tylko aż mi któryś na psa najedzie, to ściągnę z roweru i do rodziców za ucho zaprowadzę chyba, bo jakoś nie mam zamiaru lewitować z psem, bo zdaje się, że mamy takie samo prawo do użytkowania chodnika.

Link to comment
Share on other sites

Ciocia też próbowała mi wmówić, że Nuka (moja kundlica, pewnie gdzieś w dalekiej, bardzo dalekiej rodzinie ma czarnego labka, bo sierść podobna i ma błony między palcami) powinna raz urodzić bo będzie zdrowsza, na szczęście moja mama jej powiedziała, że to nie prawda, ja od razu z mordą wyleciałam, że kundli i psów bez rodo się nie rozmnaża.

Ja ogólnie też mam normalną rodzinę, jeśli można ją nazwać normalną, tzn chodzi mi o tą najbliższą czyli moich rodziców siostrę i dwie babcie, bo nie wiem czy normalne jest (tzn dla mnie jest dla kogoś innego nie), że spędzam czas z psem na dworze, uczę go sztuczek i posłuszeństwa, dostaje dobrą karmę itd.

Nuka też będzie sterylizowana tylko muszę znaleźć dobrego weta, który to dobrze zrobi ;-)
ZNA moze ktoś kogoś dobrego z warszawy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Do szału mnie doprowadzają dzieci, które się nagle "wzięły" na ulicach w ilościach szalonych i zachowują się jakby wypadły z buszu. Już pomijając nawet przejeżdżanie na rowerze/rolkach/hulajnodze obok nas i psa ze świstem, dosłownie parę cm od nas, po obu stronach (!!!), ale dzieci biegające dookoła, wydzierające się wniebogłosy i wyciągające łapy do obcego, przestraszonego psa to już przeginanie. Chyba niektórym się zapomniało przez zimę, że niektórzy sobie kontaktów tak bliskich nie życzą... Tak, to mój pies ma problem z dziećmi, więc de facto [B]ja[/B] mam problem, więc to ja schodzę na bok, czekam, przepuszczam, przepraszam i tak dalej, ale wszystko ma swoje granice. Czekam tylko aż mi któryś na psa najedzie, to ściągnę z roweru i do rodziców za ucho zaprowadzę chyba, bo jakoś nie mam zamiaru lewitować z psem, bo zdaje się, że mamy takie samo prawo do użytkowania chodnika.[/QUOTE]

..........
u mnie na szczęście są dość normalne dzieci, owszem jeżdżą sobie na rowerkach, samochodzikach, rolkach i co tam jeszcze chcą, drą trampki jak szalone, ale nie przeszkadzają mi jak gdzieś idę z psem, nie podchodzą, nie wyciągają łap, żeby pogłaskać jak chcą to się grzecznie pytają :-) ostatnio tylko jakiś mały chłopczyk może max 4 lata biegał niedaleko mnie i Nuki jak ta szukała miejsca na siusiu i miauczał na Nukę :-O hahahha

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Do szału mnie doprowadzają dzieci, które się nagle "wzięły" na ulicach w ilościach szalonych i zachowują się jakby wypadły z buszu. Już pomijając nawet przejeżdżanie na rowerze/rolkach/hulajnodze obok nas i psa ze świstem, dosłownie parę cm od nas, po obu stronach (!!!), ale dzieci biegające dookoła, wydzierające się wniebogłosy i wyciągające łapy do obcego, przestraszonego psa to już przeginanie. Chyba niektórym się zapomniało przez zimę, że niektórzy sobie kontaktów tak bliskich nie życzą... Tak, to mój pies ma problem z dziećmi, więc de facto [B]ja[/B] mam problem, więc to ja schodzę na bok, czekam, przepuszczam, przepraszam i tak dalej, ale wszystko ma swoje granice. Czekam tylko aż mi któryś na psa najedzie, to ściągnę z roweru i do rodziców za ucho zaprowadzę chyba, bo jakoś nie mam zamiaru lewitować z psem, bo zdaje się, że mamy takie samo prawo do użytkowania chodnika.[/QUOTE]
U mnie jest identycznie - dzieciaki biegają, jeżdżą na rowerze, rolkach czy hulajnodze i mówiąc szczerze to nie sprawiało mi to jakiegoś większego problemu, bo mój pies nic sobie z tego nie robił. Do czasu. Do czasu, aż pewien chłopczyk wjechał w niego rowerem ... no normalnie myślałam, że zaraz wybuchnę, całe szczęście, że psu nic się nie stało.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja nic nie mam do dzieci jako takich. Po prostu mnie irytuje, że dzieci jeżdżą niemal po ludziach, po psach, po sobie a rodzice na to nie reagują, o ile w ogóle są w pobliżu. No i zajeżdżanie z dwóch stron obok ludzi z psem nie jest szczytem rozumnego postępowania, bo jeśli pies się cofnie w którąś stronę to nie dość, że dziecko będzie miało ze mną do czynienia jak mi rozjedzie psa to jeszcze prawdopodobnie zaryje dziobem w kostkę brukową.

Link to comment
Share on other sites

Za nami wczoraj goniła banda dzieciaków na rolkach. Może sama się prosiłam o te kłopoty, bo przystanęłam sobie z Luśką kilka metrów od nich i ćwiczyłyśmy spokojny siad i chodzenie przy nodze (fajne rozproszenia). Nagle zauważyła nas jakaś dziewczynka i z krzykiem "patrzcie jaki śliczny mądry piesek!!!" zaczęła pędzić ku nam, a za nią cały gang. Lulka kochająca dzieci dostała w pewnym momencie wściku d*py i za wszelką cenę chciała tą miłość im okazać. Sytuacja robiła się nieciekawa bo 7 dzieciaków przepychających się aby pogłaskać pieseczka plus skaczący 17,5kg pieseczek = rychły upadek któregoś z dzieciaków. Próbowałam grzecznie przerwać to wylewne powitanie i odejść, ale dzieci wytrwale podążały za nami, rozpędzając się, prawie że wjeżdżając w nas. Poczułam się jakbym była bohaterką jakiegoś horrroru. W końcu dobitnie poinformowałam ich, że już dosyć tego, a wtedy jedna z mamusiek koczujących nieopodal obrażonym tonem powiedziała: Oliwka odejdźcie, najwyraźniej Pani sobie nie życzy żebyście głaskali psa.
Wiosna w pełni :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']
Tak naprawdę to nie wiem, jak jest u mnie w gminie z kagańcem.. Ale on też nie, najwyraźniej :D[/QUOTE]
Może lepiej sprawdź. W razie gdyby napatoczyła się SM - moim zdaniem - oboje dostalibyście mandat. Chyba, że Twoja gmina jest jakaś wyjątkowa, ale wątpię - w większości psy z listy muszą mieć i smycz, i kaganiec. A Iwan to rottweiler, jeśli dobrze pamiętam.

Link to comment
Share on other sites

Tak, niestety teraz parki przeżywają po prostu oblężenie - ja się tam jednak z leciutka cieszę, bo mogę sobie pracować nad niepodchodzeniem do psów i obcych, jednakże nie mam wpływu na to, co podchodzi do mnie. Oganianie się od yoreczków, tłumaczenie ich paniusiom na szpileczkach, że mam w d**, co one o tym sądzą, ale mają zabrać psa i już, czy też oglądania się na wszystkie strony, czy Ci ktoś z d** nie zrobi garażu hulajnogą przerasta już moje nerwy, i o ile pierwsze dwa dni oblężenie jakoś przeżywałam, to już teraz niewychowane bahory dostają krótkie wytłumaczenie, że zamiast drzeć mordę mogłyby patrzeć przed siebie... :razz: Najbardziej jednak wkurzają mnie ludzie w tramwajach i autobusach - niestety, w tygodniu wybieram się do parku w godzinach 14 - 16, więc w tramwajach full ludzi, mój pies po kilku godzinach spędzonych w domu jest dość znaczenie pobudzony, szczególnie, że to szczeniak. Ale przedemną jeszcze pół godziny drogi - mój pies wie, że w tramwaju się nie bawi, więc albo leży sobie spokojnie na podłodze, albo jeżeli nie ma miejsca trzymam go na rękach. O ile na cmokanie z daleka reaguje zaciekawieniem, ale się nie ruszy, to jednak nie mogę od niego wymagać, żeby zamarł w bezruchu, kiedy ktoś pakuje mu ręcę do pyska i ciągnie za ogon :angryy: Oczywiście ten ktoś widzi, że jest tłok, że ja mam plecak, psa, który jest ciężki, więc trudno mi utrzymać w jednej ręcę 12 kg, że jakoś muszę łapać równowagę, a pies wierci się i spada, boleśnie wbijając we mnie pazury :mad:

Link to comment
Share on other sites

A tak już było miło ostatnio... Wracam dziś rano z Bucem z działki, patrzę, koło sąsiedniego bloku 3 "kolesi" o czymś rozprawia, nieopodal harcują luzem bez kagańców pitbull i rottka :roll: Rottka zwykle sadzi się ostro do psów, jeden z chłopaków na nasz widok zaraz ją odwołał i wziął na smycz, pit biega sobie kawałek dalej. Myślałam, że przejdziemy spokojnie, ale niestety pit nas wypatrzył i kłusem w naszą stronę. Wszystko fajnie, bo wiem, że pies jest w miarę spokojny, ale nie byłam pewna reakcji Buca, bo na widok tamtego od razu się zjeżył i zaczął burczeć. Wzięłam swojego na ręce, tamto bydlę się pcha na chama go wąchać, Buc warczy, a właściciel... nawet nie zauważył, bo stał plecami i miał w d**** co robi jego zwierzaczek... Rozdarłam się czy k**** zabierze tego psa :roll: Zawołał go leniwie, pies oczywiście to olał, Buc dalej warczy... Wreszcie tłumok się pofatygował, podszedł ślimaczo i odciągnął psa, komentując jeszcze z głupim uśmiechem "ale on się nie rzuca" :roll:
Pewnie gdyby Buc go sprowokował, zdaniem tego kretyna to byłaby moja wina :razz: Ryknęłam, że skoro puszcza psa, to niech chociaż patrzy co pies do diabła robi, ale nie spotkałam się ani z odpowiedzią, ani z najzwyklejszym "sory" - zresztą i tak się nie spodziewałam.
Sam pies jest przemiły, choć potrafi się złapać z dużymi samcami; mam wrażenie że zwierzak ma IQ i ogładę dwa razy wyższą od pana :roll: Szczęściem wychodzi z nim zazwyczaj ojciec tego kolesia, całkiem miły i ogarnięty facet - gorzej jak ten tuman zjeżdża na weekendy i święta, smrodzi się z psem bez smyczy po osiedlu i tępo się gapi, jak jego zwierzak sra do piaskownicy albo tuż pod oknami...

Sezon dzieciakowy o zgrozo i u mnie otwarty, ale póki co bez zgrzytów ;)

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=darkred][URL="http://www.dogomania.pl/members/87795-filodendron"][/URL][COLOR=black][B]filodendron[/B], no właśnie problem z tym, że nigdzie tego zapisu znaleźć nie mogę. Jednak ojciec mojego chłopaka (w sumie właściciel Iwana) jest policjantem i mówił, że spokojnie możemy iść bez kagańca.
Zawsze mam w torebce kantar i zakładam go, gdy stoimy w kolejce po loda, czy idziemy obok placu zabaw. Wtedy nikt się nie czepia i jest spokój :)


Ja też mam problem z dzieciakami. Mieszkam z centrum i jest po prostu katorga. W samym moim bloku jest ich kilkanaście.
Tak, jak już kiedyś pisałam - idzie bydło i szczeka, tupie, warczy mi na yorka, bo to takie śmieszne.. Torika oczywiście wpada w szał, a moje prośby nic nie dają. Muszę podejść i za fraki złapać, żeby odeszło. Z daleka tez krzyczą, ale uspakajam Torikę i jak ich nie ma blisko, to już nie reaguje.
Jednak z miłą reakcją spotkałam się idąc z Iwanem. Do rottka nigdy dzieciak, który już zdaje sobie sprawę ze swoich czynów, nie podszedł. Kilka dni temu był ten pierwszy raz, gdy podbiegły do nas dwie dziewczynki i zapytały, czy mogą pogłaskać. Zgodziłam się, a Iwan grzecznie to zniósł. Wypytywały o niego, buzia im się nie zamykała, a gdy dowiedziały się, że Iwan ma lat dziewięć, to nie mogły się nacieszyć tym, że jest w ich wieku. Aż pobiegły się pochwalić kolegom :D


Za to dzisiaj rano zdenerwował mnie mój sąsiad. Torika (york) zwichnęła rzepkę w tylnym kolanie i znoszę ją po schodach. Sąsiad dziwnie się na mnie patrzy, gdy już szłyśmy na górę i brałam ją na ręce, to on z wielkim oburzeniem, że po co ją biorę, że york to też pies i może iść sama. Wziął mnie za taką, co to yorkowi nic nie pozwala robić :) Dopiero gdy mu wytłumaczyłam, dlaczego ją biorę, to dał sobie spokój i poszedł.[/COLOR][U][URL="http://www.dogomania.pl/members/87795-filodendron"][/URL][/U][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, corrida.
Wychodzi na to, że kaganiec Iwan musi nosić. Dziwne, bo w naszym mieście na zwykłym godzinnym spacerze policjantów spotkać można z pięć razy. Zarówno pieszych, jak przejezdnych, ale nigdy nikt nic nie powiedział.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Dziękuję, corrida.
Wychodzi na to, że kaganiec Iwan musi nosić. Dziwne, bo w naszym mieście na zwykłym godzinnym spacerze policjantów spotkać można z pięć razy. Zarówno pieszych, jak przejezdnych, ale nigdy nikt nic nie powiedział.[/QUOTE]
Bo policja się tym niechętnie zajmuje. U nas na spacerniaku potrafią się nawet zatrzymać przy puszczonych luzem psach i powiedzieć, żeby je pozapinać bo za nimi straż miejska jedzie i na pewno się przyczepi.
Niemniej - jako że od starożytności ignorantia iuris nocet - warto zdawać sobie sprawę, że jeśli ktoś już wezwie policję do interwencji, to oni oprą się właśnie na podlinkowanej przez Corridę uchwale. Po prostu muszą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='babilon']No tak, nieznajomość prawa szkodzi, a piesek bez smyczy kaganiec mieć musi o ile mi wiadomo. Więc lepiej założyć aniżeli zapłacić kilkakrotną jego wartość.[/QUOTE]

Ten przepis też jest bezmyślny - co z tego, że pies ma kaganiec, skoro inny, którego atakuje jest 10 razy mniejszy... Ile razy ktoś na prośbę o zabranie psa, bo przydusza do ziemi mojego mniejszego odpowiadał "przecież ma kaganiec"...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...