Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

A ja ufryzowałam sobie "pundla" na lwa i tak nam podskoczył współczynnik wgapialności na spacerach, że aż mnie kusi, żeby szpilki założyć do kompletu :D
Tylko, że nie mam ani jednej pary, niestety :)

Posted

ja rowniez nie zaryzykowalabym spaceru w szpilkach i moja suka na smyczy :lol: juz sobie to wyobrazam..

ja z psem na dlugi spacer chodze ubrana inaczej (dres albo bojowki i luzna bluza), bo wiem jak to sie konczy gdy ubiore sie normalnie ;) wystarczy 15min zeby cale spodnie miec w blocie bo pies skacze na mnie z rozbiegu w przyplywie radosci , tak samo psa ubieram inaczej na dlugi spacer po parku niz w miasto (w miasto obowiazkowo kagan,kolce i krotka smycz)


z chamskich sytuacji ubieglego tygodnia napisze tylko jedna bo bym musiala z 5 postow zajac :roll:
wracam z suka z rynku z zakupow , juz pod samym blokiem rozejzalam sie i chcialam ja puscic zeby sie zalatwila bo nie widzialam nigdzie zadnego psa ale mialam jakies zle przeczuce od rana i jednak nie zrobilam tego , chodzac po trawniku pod blokiem i pozwalalam suce wachac nagle widze jak drzwi z klatki naprzeciwko otwieraja sie, wybiega na oko 30kg pudlica krolewska biala i leci prosto na nas z zebami na wierzchu ! znam ja to nasza sasiadka , nie lubia sie z moja suka, i zawsze ja puszczaja bez smyczy chociaz nie raz im zwracalam uwage , pudlica dobiegla , moja sie odrazu odwrocila i zaczely sie kotlowac , bylam sama , wlasciciel sobie spokojnie wrocil do domu nie czekal nawet na psa w klatce.. po jakis 20sec pudlica zaskowyczala i uciekla za blok , obejzalam moja procz powyrywanej siersci i malej ranki byla cala , ale na szyi zobaczylam krew , krew pudlicy, moja byla w kolczatce akurat bo wrocilysmy prosto z miasta wiec napewno pudlica pokaleczyla sobie morde o kolce , i moze dzieki temu moja suka nie ma wiekszych obrazen , a zeby bylo jeszcze lepiej wrocilam do domu a pod wieczor wyszlam z suka na dluzszy spacer na pola , pod blokiem jak wyszlam z klatki zaczepil mnie wlasciel pudlicy ze on wszystko widzial przez okno i ja mu bd peniadze oddawac za weterynarza bo jego suka ma rany na pysku i szyi ( na szyi pewnie moja ja zlapala) oczywiscie wysmialam go i powiedzialam ze nastepnym razem to ja nagram jak jego pies bez smyczy i nawet obrozy biga po osiedlu i dostanie mandat, troche sie poklocilismy i poszlam , jak wracalam pod blokiem widze tego samego faceta z pudlica znowu bez smyczy ! na szczescie facet ma refleks i zdazyl psa zlapac za skore ;)
przez ponad 2 lata od kiedy mam sucz spotkalam ich moze z 5 razy w zyciu bo zawsze zanim wyjde z domu wygladam przez okno czy nic bez smyczy nie biega po osiedlu co moze podbiec , i wszystkie 5 razy ta suka podbiegla do nas w celu zagryzienia mojej ( dobrze ze to duzy pudel a nie jakis ttb bo pewnie mialabym juz po psie) ;)

Posted

[quote name='filodendron']A ja ufryzowałam sobie "pundla" na lwa i tak nam podskoczył współczynnik wgapialności na spacerach, że aż mnie kusi, żeby szpilki założyć do kompletu :D
Tylko, że nie mam ani jednej pary, niestety :)[/QUOTE]

zawsze możesz sobie sprawić jedną parę na takie 'wyjścia' :cool3: Najlepiej pod kolor obróżki.
( Ja mam amarantowe kalosze w panterkę - w tej samej tonacji co smycz mojej małej :evil_lol:. Chociaż to akurat przypadek, bo w momencie kiedy na szybko szukałam obuwia na mokre dni i bagniste tereny znalazłam tylko takie)

Posted

Odkąd moje psiska podrosły (mają już ok roku) i nabrały masy to też wzbudzam nie lada sensacje kiedy wyprowadzam je sama :cool3:
Na smyczach chodzą bardzo grzecznie, nie fruwam za nimi, czasami młody szarpnie, żeby coś powąchać, ale nie wyrywa mi przy tym ręki ze stawu, z psami mijamy się w kontrolowanej ekscytacji :p Jednym problemem są podbiegacze, te przyjazne, zapraszające do zabawy, bo po 0,5 s mam już węzeł gordyjski na smyczach.
... a i tak słyszę komentarze, że jak będą chciały kogoś ugryźć/zabić, to ich nie utrzymam, że na pewno ważą więcej ode mnie, że kto to widział, żeby dziecko (mam 24 lata) z takimi psami puszczać :p
I z reguły mówią to ludzie, których super grzeczny labek ciąga po krzakach, tudzież równie ogarnięty hasior wywleka na środek jezdni :razz:

Posted

To ja kiedyś wyprowadziłm sąsiadki psa w typie wyrośniętego DONK'a, w kagańcu i na smyczy. (była chora więc poszłam na spacer) Szłam jeszcze z koleżanką. Pies sobie węszy spokojnie, widziałam już, że zbliża się Beagle i jest bez smyczy i kagańca. Zrobi coś czy nie - nie ważne, ważne, że "nasz" pies nie lubi innych psów na spacerze i się rzuca (tak, jest nie wychowany) niezależnie od ich płci. Już widzę, że nasz Donk się przyczaił i nic dookoła go nie interesuje tylko owy Beagle. Za Beaglem szła młoda dziewczyna, która miała w "łapie" smycz i chyba rozmyślała o nieb.migdałach. Ja już cała w nerwach bo kundel jej biega luźno, koleżanka też cała wkurzona, podlatuje Beagle i coś burczy, szczeka, ja ledwo utrzymuję 45kg psisko i krzyczę do "paniusi" "że psy to się na smyczy wyprowadza, weź go!", a ona "no właśnie!", ja mówię "NO WŁAŚNIE , zabieraj go i to już!". Generalnie nie wiem co to miało znaczyć z jej strony "no właśnie"... żaden konkretny argument na obronę... Bezmyślność ludzka nie zna granic...

Posted

[quote name='Bastylia']To ja kiedyś wyprowadziłm sąsiadki psa w typie wyrośniętego DONK'a, w kagańcu i na smyczy. (była chora więc poszłam na spacer) Szłam jeszcze z koleżanką. Pies sobie węszy spokojnie, widziałam już, że zbliża się Beagle i jest bez smyczy i kagańca. Zrobi coś czy nie - nie ważne, ważne, że "nasz" pies nie lubi innych psów na spacerze i się rzuca (tak, jest nie wychowany) niezależnie od ich płci. Już widzę, że nasz Donk się przyczaił i nic dookoła go nie interesuje tylko owy Beagle. Za Beaglem szła młoda dziewczyna, która miała w "łapie" smycz i chyba rozmyślała o nieb.migdałach. Ja już cała w nerwach bo kundel jej biega luźno, koleżanka też cała wkurzona, podlatuje Beagle i coś burczy, szczeka, ja ledwo utrzymuję 45kg psisko i krzyczę do "paniusi" "że psy to się na smyczy wyprowadza, weź go!", a ona "no właśnie!", ja mówię "NO WŁAŚNIE , zabieraj go i to już!". Generalnie nie wiem co to miało znaczyć z jej strony "no właśnie"... żaden konkretny argument na obronę... Bezmyślność ludzka nie zna granic...[/QUOTE]


Może szła i myślała ale nie o niebieskich migdałach tylko, ze czegos nie zrobiła :D Twój argument:
[QUOTE]że psy to się na smyczy wyprowadza, weź go[/QUOTE]Uzmysłowił jej o czym zapomniała i stąd reakcja:

[QUOTE]no właśnie[/QUOTE]
:D Przepraszam nie mogłam się powstrzymać ale teraz to ma trochę sensu :evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Posted

Dzisiaj to się wkurzyłam. Idę na łączkę, przez małą polankę, a potem wąską ścieżką. Pies na smyczy. Zza krzaków widzę, że idzie jakaś babka z wielkim kundlem na smyczy w kolczatce (ale bez kagańca), więc asekuracyjnie przepinam Jariego na kantar... no i idziemy dalej. Babka nas zobaczyła i stanęła, więc i ja stanęłam, odsuwając się na bok ścieżki i mówiąc: niech pani przejdzie. A babka do mnie tekst, który mi krew w żyłach zagotował "pani to się cofnąć musi, bo ja swojego nie utrzymam" :diabloti: Nie będę dyskutować o bezcelowości prowadzania na spacery psa, którego nie można utrzymać i to jeszcze bez kagańca, więc mówię do niej już mniej grzecznie "ja się nie będę specjalnie cofać kawał drogi na polankę, bo pani swojego psa nie może utrzymać" i schodzę jeszcze bardziej na bok, stojąc po kolana w suchych, kujących krzaczorach. Jari wyczuł moje zdenerwowanie i zaczyna się kręcić, a babka do mnie "a pani to też swojego przecież nie utrzyma" :diabloti: przy czym trzymam smycz w 1 ręce, pies na kantarze przy mnie, mówię do niej "ja go jak pani widzi jedną ręką trzymam, jest w kantarze, niech już pani idzie". Baba w końcu zapierając się poszła sobie środeczkiem ścieżki.

Jak wylazłam z tych krzaczorów to zobaczyłam na łące znajomą z Cane Corso i jej mówię całą historię, a ona, że tą babę zna, że pies jest ekstremalnie agresywny, zaczepia i jej pies miał z tamtym zderzenie, całe szczęście przez płot. Okej, rozumiem, można mieć agresywnego psa, ale nie powinno się o to mieć pretensji do całego świata i zmuszać innych do ustępowania drogi.

Posted

[QUOTE]a pani to też swojego przecież nie utrzyma"[/QUOTE]
Ja nie wiem skąd te babki wszystkie takie pewne, że się własnego psa nie utrzyma... wszechwiedzące kurde! I jeszcze trzeba im się cofnąć bo sobie z własnym psem nie radzą... Oj wiecie co, ja to jakieś kropelki uspokajające bym musiała brać przed spacerkiem z psem ;) heh.

Posted

ja się wczoraj dowiedziałam, że ponoć jakieś babki na trawniki zatrute mięso rzucają... jakiś pies już po operacji:shake: a Etna wszystko zbiera co się da...

Posted

[quote name='motyleqq']ja się wczoraj dowiedziałam, że ponoć jakieś babki na trawniki zatrute mięso rzucają... jakiś pies już po operacji:shake: a Etna wszystko zbiera co się da...[/QUOTE]
Pozostaje kaganiec i niespuszczanie psa z oka:( Współczuję:(

Posted

Dzisiaj byłam na spacerze w parku z samym Baldurem. Ja sobie spokojnie szłam a on biegał wokoło mnie i cały czas patrzył czy przypadkiem mu nie znikam z oczu ;). Doszliśmy na łąkę, a tam stał młody mężczyzna i obserwował swojego psa, który szalał po trawie. Baldur uradowany podbiegł do pieska. Piesek był średniej wielkości, trochę mniejszy od Baldura, biały i lokaty. Baldur położył przednie łapki przed siebie i zaczął woofać, żeby skłonić kolegę ( okazało się, że jednak koleżankę ) do zabawy. Facet krzyknął do mnie że mój pies zaraz zaatakuje jego bo na niego warczy. Odpowiedziałam, że Baldur ma cztery miesiące i chce się pobawić, że to wcale nie jest warczenie, tylko zaczepka żeby suczka się włączyła do zabawy. Suczka odszczeknęła się Baldiemu i zaczęli się gonić. Najpierw to ona biegła za nim, a on uciekał slalomem. Potem rolę się zmieniły i Baldur pognał za suczką. Wtedy facet porwał na ręce swojego psa i powiedział że on wie lepiej, że ten ''kundel'' zaraz dziabnie jego psa, tak się dokładnie wyraził. Popukałam się w czoło i poszłam. Na szczęście parę minut później spotkaliśmy 5-miesięcznego rottweilera, z którym Baldur szalał przez następną godzinę :). Niektórzy ludzie to naprawdę kretyni...

Posted

Dzisiaj się dowiedziałam, że to że spasiony golden chce zgwałcić moją kilku kilową sunię, która z piskiem przed nim zwiewała to nic takiego, bo on łagodny i nic nie zrobi... Reakcji psa na wołanie właściciela oczywiście brak.

Posted

[quote name='puchu']Dzisiaj się dowiedziałam, że to że spasiony golden chce zgwałcić moją kilku kilową sunię, która z piskiem przed nim zwiewała to nic takiego, bo on łagodny i nic nie zrobi... Reakcji psa na wołanie właściciela oczywiście brak.[/QUOTE]

Aaaaa, bo widzisz, taki to na pewno nic nie zrobi. Ja tam w takiej sytuacji biorę psa za szmaty i odrzucam do właścicieli - miny bezcenne :diabloti: Ale mój pies waży 10kg, a tamte zazwyczaj około 40, bo zwykle to labradory z jądrami zamiast mózgów...

Posted

Szczurzaste waży ok 8,5 kg i ma świetnie opanowane wskakiwanie na ręce, więc zazwyczaj szybko się ulatniamy.

Posted

A ja na temat parkowych szkółek dla psów. Wzięłam psy, piłki i inne gadżety i wybrałyśmy się do parku. Sobota, wokół kilka "szkółek" dla psów, właściciele w kółeczkach ćwiczą siad, waruj i resztę. Wybrałyśmy pustą polankę oddzieloną kanałkiem od wszystkich szkólkowiczów. Rzucam aporty, psy grzecznie się bawią, nauczone że jak aport to choć luzem to nie ma zwracania uwagi na resztę świata. Po zabawie zapinam psy na smycze i szykujemy się do powrotu. w tym momencie z jednej ze szkółek wypadają dwa podrostki wilczaków, pokonują kanałek i bez żadnej żenady chyc mi na suki. Moje suki miotają się na krótkich smyczach, wilczaki na wierzchu z zerowym odwołaniem. Wiem co zrobi większa suka, "upomni" jednego z naskakiwaczy i przyciśnie do gleby, będzie skowyt a wtedy może być że drugi wilczak postanowi ruszyć z odsieczą. Uprzedzając fakty odganiam tupaniem i krzykiem wilczaki. Wtedy jedna z młodych właścicielek agresywnie rusza na mnie uzurpując, że kopnęłam jej psa. Oczywiście tego nie zrobiłam, nie mam takiego zwyczaju. Zamiast łapać psy przyłącza się do niej kolega i ta sama śpiewka. Wilczaki ciągle luzem więc zwalniam większą sukę, odgania delikwentów(wilczaki) i na komendę wraca. Młodzi ludzie coraz bardziej agresywni, mam tego dość szukam gazu w kieszeni(na wszelki wypadek) ale TZ dotąd milczący mnie uprzedza-bierze sprawy we własne ręce. Kilka słów wystarcza aby grupka młodych ludzi zamilkła (TZ były zawodnik zapasów). Jeszcze na odchodnym rzucają, że zadzwonią po straż bo miałam psy luzem. Tak to się szkoli psy...Moja siostra, która jest świetnym szkoleniowcem, także sportowym (korzystała kilka razy z mojego nicku) a mieszka na stałe Stanach i bywała ze mną jesienią na Polach M. nie może zrozumieć że w Polsce tak właśnie szkoli się psy-całkowicie bezmyślnie nie szanując innych psów i ich właścicieli.

Posted

Moja siostra wyszła kiedys na spacer z psami i nagle zauwazyła podlatujace do nich jakies małe cos. Porposiła włäscicielke zeby swojego psa odwołała, a ona na to:
-On sie nie boi! :crazyeye:
A tydzien temu ja musiałam uciekac z Hadarem przed wyzłem i takim kudłatym czyms (dwa samce) które nie chciały sie słuchac swoich włascicieli
[quote name='"badmasi"'] A ja na temat parkowych szkółek dla psów.[/QUOTE]
Ja chodziłam do takiej szkółki z Hadarem jak był szczeniakiem ale miałam odwrotna sytuacje. O tej samej porze chodził na spacer tam ktos z afganami i jeden z tych afganów ciagle do nas podbiegał.

Posted

[quote name='badmasi']A ja na temat parkowych szkółek dla psów. Wzięłam psy, piłki i inne gadżety i wybrałyśmy się do parku. Sobota, wokół kilka "szkółek" dla psów, właściciele w kółeczkach ćwiczą siad, waruj i resztę. Wybrałyśmy pustą polankę oddzieloną kanałkiem od wszystkich szkólkowiczów. Rzucam aporty, psy grzecznie się bawią, nauczone że jak aport to choć luzem to nie ma zwracania uwagi na resztę świata. Po zabawie zapinam psy na smycze i szykujemy się do powrotu. w tym momencie z jednej ze szkółek wypadają dwa podrostki wilczaków, pokonują kanałek i bez żadnej żenady chyc mi na suki. Moje suki miotają się na krótkich smyczach, wilczaki na wierzchu z zerowym odwołaniem. Wiem co zrobi większa suka, "upomni" jednego z naskakiwaczy i przyciśnie do gleby, będzie skowyt a wtedy może być że drugi wilczak postanowi ruszyć z odsieczą. Uprzedzając fakty odganiam tupaniem i krzykiem wilczaki. Wtedy jedna z młodych właścicielek agresywnie rusza na mnie uzurpując, że kopnęłam jej psa. Oczywiście tego nie zrobiłam, nie mam takiego zwyczaju. Zamiast łapać psy przyłącza się do niej kolega i ta sama śpiewka. Wilczaki ciągle luzem więc zwalniam większą sukę, odgania delikwentów(wilczaki) i na komendę wraca. Młodzi ludzie coraz bardziej agresywni, mam tego dość szukam gazu w kieszeni(na wszelki wypadek) ale TZ dotąd milczący mnie uprzedza-bierze sprawy we własne ręce. Kilka słów wystarcza aby grupka młodych ludzi zamilkła (TZ były zawodnik zapasów). Jeszcze na odchodnym rzucają, że zadzwonią po straż bo miałam psy luzem. Tak to się szkoli psy...Moja siostra, która jest świetnym szkoleniowcem, także sportowym (korzystała kilka razy z mojego nicku) a mieszka na stałe Stanach i bywała ze mną jesienią na Polach M. nie może zrozumieć że w Polsce tak właśnie szkoli się psy-całkowicie bezmyślnie nie szanując innych psów i ich właścicieli.[/QUOTE]
A to przykre, naprawdę :( A co zrobił prowadzący zajęcia? Ruszył chociaż tyłek?
A nawet gdybyś kopnęła, to co? Każdy ma prawo bronić się przed obcym, podbiegającym bez pozwolenia psem, który ładuje się na podopiecznego - i pretensje to może mieć tylko do siebie ten, który temu psu pozwala podbiegać.

Posted

Ech, dlatego ja nie bardzo rozumiem takiej organizacji szkolenia... Co do kopania bądź nie - gdybym była zmuszona i nic innego by nie pomogło, to owszem, zasadziłabym kopa nachalnemu/atakującemu psu a później spokojnie wykręciła numer na SM... W międzyczasie poszukała świadków, którzy widzieli zajście. No przepraszam bardzo, ale to Twoje psy na smyczach zostały zaatakowane, tak? Młodej agresywnej właścicielce też jak widać przydał by się kopniak na otrzeźwienie :roll:

P.S. Jestem ogromnie ciekawa jak ta sytuacja zostanie opisana na forum wilczaków, khe khe. Na razie serwer jest przeciążony :evil_lol:

Posted

[quote name='Bastylia']Ja nie wiem skąd te babki wszystkie takie pewne, że się własnego psa nie utrzyma... wszechwiedzące kurde! I jeszcze trzeba im się cofnąć bo sobie z własnym psem nie radzą... Oj wiecie co, ja to jakieś kropelki uspokajające bym musiała brać przed spacerkiem z psem ;) heh.[/QUOTE]
Zaczynam wierzyć w dualizm bo dziś znowu spotkało mnie to pytanie, tym razem ze strony faceta z shar-pei. Ja nie jestem jakoś strasznie mała (170 cm), ale zaczyna mi być przykro, że mają mnie za taką wątłą :evil_lol: A Może facet miał spotkanie z tamtą panią... I teraz woli się upewnić, to rozumiem :diabloti:

Posted

Filodendron-prowadzącego już nie było, cała grupa się rozeszła a zostali tylko młodzi ludzie z wilczakami, też jestem ciekawa co on na to. Choć nie mam pewności może tam stał i obserwował, trudno stwierdzić-były dwa psy i kilka osób. Zawsze liczę na rozsądek ludzi biorących udział w szkoleniach i ufam, że także bez trenera zachowają się odpowiednio-jak widać mylę się bardzo.
Evel-te psy nie zaatakowały tylko w jakimś amoku wbiegły na nas i zaczęły gonić starszą sukę uwiązaną na krótkiej smyczy i na nią wskakiwać-ona bardzo tego nie lubi i może upomnieć młokosa-wtedy by było że mój pies pogryzł. Upominanie w jej wykonaniu to przytrzymanie nachalnego młodziaka przy glebie co zazwyczaj kończy się przerażającym skowytem przygniecionego. Agresywna była tylko właścicielka i jej kumpel-to im miałam ochotę zrobić prysznic z gazu a nie psom. Pewno wcześniej widzieli, że rzucam psom dyski i piłki-wtedy moje psy były luzem. Ich psy były cały czas na smyczy (wlokły się za nimi) z tą różnicą że drugi koniec tych smyczy nie był w ręce człowieka:p
Wilczaki to fantastyczne psy, budzące respekt i piękne ale w rękach nieodpowiednich ludzi to jakaś porażka. Niektórzy traktują psa jak dopełnienie do stroju i fryzury.Myślę, że na forum wilczakowym nie będzie tej opowieści-raczej nie ma się czym chwalić.

Posted

[quote name='badmasi']
Wilczaki to fantastyczne psy, budzące respekt i piękne ale w rękach nieodpowiednich ludzi to jakaś porażka. Niektórzy traktują psa jak dopełnienie do stroju i fryzury.Myślę, że na forum wilczakowym nie będzie tej opowieści-raczej nie ma się czym chwalić.[/QUOTE]

Ja już od jakichś dwóch lat jestem zakochana w csv, a poczekam sobie pewnie jeszcze najbidniej ze trzy lata na takie cudo, aż czasem mi ręce opadają na takie opowieści... A pusty śmiech mnie ogarnia, jak czytam czasem wytłumaczenia z jakichś tego typu sytuacji, że "on tak ma, bo to wilczak!" :razz:

Posted

Ja nie rozumiem ich argumentu, że Twoje psy były luzem... A ich co? Lewitowały skrępowane jak balerony szlekami, smyczami i innymi cudami na mentalnych smyczach, czy jak? W końcu to wilczaki przelazły przez kanalik, a nie Twoje suki... Dobijające :|

Posted

u nas na osiedlu tez taka babka stae=ra ledwo chodzi a wyprowadza tzn pies wyprowadza ja
duza agresywna suke mieszanca podobnego do wilczura
ludzie to maja... kiedys widzialam jak by ten pies wciagnal ja pod auto, ona ja torebka po lbie walila zeby przestal ciagnac.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...