Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

I o tym właśnie mówię. Nie jestem za tym, aby mama na każde skinienie dawała dziecku wszystko czego zażąda, ale też uważam, że nie powinna w wychowanie angażować całego autobusu. Jeszcze gdyby to dziecko się kilka minut piłowało, pół biedy, ale koncert trwał dobre 15-20 min...
Jeśli nie jest w stanie dziecka uspokoić, a nie chce mu ustąpić - w moim odczuciu, powinna wysiąść, niech dziecko sobie gdzieś z boku ochłonie, i mogą pojechać następnym autobusem ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja to się zastanawiam nad swoim zdrowiem psychicznym, bo gdy pomyślę że ludzie u mnie na osiedlu w większości boją się husky, uważają że to zbyt ''wilcza'' rasa,, i z tego powodu mam niezłe przejścia z biednym Tamlinem, który kocha cały świat to wole nie myśleć jaka burza się rozpęta ;)
Bowiem na początku lutego do mojego domu trafi szczeniak.....czechosłowackiego wilczaka :D
Ludzie chyba nagminnie zaczną się wyprowadzać jak zacznę wychodzić na spacery z husky i wilczakiem :D
Bo ludzie niestety są bardzo uprzedzeni ( szczególnie Polacy ) :(

Link to comment
Share on other sites

Okropne dzieci w miejscach publicznych same powinny nosić kaganiec :mad: Wielokrotnie jak jeżdżę transportem publicznym podchodzi do mnie jakaś inteligentna mamuśka, bo jej dziecko koniecznie musi pogłaskać mojego psa :angryy: Jak tylko powiem nie, to od razu zaczyna się gadka w stylu: dziecku pani nie pozwoli, dziecku? Wielokrotnie mówię, że mój pies może ugryźć i żeby zabrała łapy tego dziecka :razz: Oczywiście w większości przypadków dziecko wpada w histerię, a mamusia do niego: "spokojnie, spokojnie, ta pani jest taka i taka i taka..." :roll: Tyle razy tłumaczę że dzieciom nie można pozwolić na podchodzenie do obcych psów i pewnego dnia któryś ją ugryzie, ale gadać sobie mogę... :shake:
Inną sytuacje miałam, kiedyś jechałam tramwajem ze znajomym, obok nas cyganka z trójką dzieci... Dzieci pluły, darły mordę, na nas od ku** i chu** w pewnym momencie zwróciłam tej szanownej pani uwagę, że tak się zachowywać nie należy. Oczywiście pani w ojczystym języku wytłumaczyła dzieciom jak się zachowywać należy... Co mówiła domyślić się nie trudno, bo darły się potem dwa razy głośniej... Miałam wrażenie, że gdyby nie fakt, że obok mnie siedział znajomy to mogłaby się na mnie rzucić :mad: I broń tu mniejszości narodowych... :shake:

[B]Merrick[/B] tego narodu chyba nie da się zrozumieć... Z jednej strony wszyscy walczą o czyste chodniki, a z drugiej strony jak bierzesz torebkę na kupy to oczy mają na wierzchu... Ja wielokrotnie się nasłuchałam, jaka to ja jestem zła i niedobra, bo ja psa męczę i go głodzę, bo normalny pies tak chętnie nic nie robi, jacy to oni są specjaliści w dziedzinie wychowania psów - kanapowców... Szczególnie śmieszne jest to, że jak idę na osiedlu do kiosku po bilet i zostawiam psa kilka metrów dalej i pies czeka spokojnie, to jest wow... Taki posłuszny, na pewno sam z siebie taki zdolny. Natomiast jak zostawiam psa i staję przed nim to już jest wariatka co psa męczy... I zrozum tu ludzi... :evil_lol:

Do mnie na początku marca powinien trafić border collie w typie mocno pracującym... Wystarczy wybrać się na wystawę i posłuchać co mówią hodowcy i wystawcy tej cudownie "pracującej" rasy, kiedy na ring wchodzi coś innego niż puchata, wesoło kicająca kulka, która w przypadku psów w większości tylko czeka, żeby capnąć psa przed sobą wokół słychać głośne komentarze co to w ogóle jest :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Merrick']Ja to się zastanawiam nad swoim zdrowiem psychicznym, bo gdy pomyślę że ludzie u mnie na osiedlu w większości boją się husky, uważają że to zbyt ''wilcza'' rasa,, i z tego powodu mam niezłe przejścia z biednym Tamlinem, który kocha cały świat to wole nie myśleć jaka burza się rozpęta ;)
Bowiem na początku lutego do mojego domu trafi szczeniak.....czechosłowackiego wilczaka :D
Ludzie chyba nagminnie zaczną się wyprowadzać jak zacznę wychodzić na spacery z husky i wilczakiem :D
Bo ludzie niestety są bardzo uprzedzeni ( szczególnie Polacy ) :([/QUOTE]

Strasznie zazdroszczę :loveu: :oops:

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam za off, ale to bardzo pilne!!!
wklejam i tu, bo dużo osób wchodzi... a pomoc bardzo potrzebna... bezpośrednio ze sprawą związana nie jestem

[URL="http://www.dogomania.pl/threads/199645-Dogomaniaczka-w-potrzebie-PO%C5%BBAR-Rodzina-Journey-straci%C5%82a-wszystko-psy-walcz%C4%85-o-%C5%BCycie"][IMG]http://i1100.photobucket.com/albums/g420/bezdomneradom10/llll.jpg[/IMG][/URL]

Rozsyłajcie wątek, gdzie się da!

Link to comment
Share on other sites

Wieczorny spacer okazał się moją wychowawczą porażką :(
Mój Baron ugryzł psa. Tyle pracy i czasu włożyłam w to, żeby był przyjaznym psem, żeby nie reagował na zaczepki. I dzisiaj wszystko poszło się j...bać. Szłam sobie chodnikiem z futrami, z naprzeciwka szła kobieta z yorkiem na (bo jakżeby inaczej) flexi. Skróciłam smycze, posadziłam trochę z boku, myślałam, że przejdzie spokojnie. Niestety nadzieja matką głupich, york z jazgotem podbiegł do Barona i dziabnął go w brzuch. Baron chwycił go w zęby i grzmotnął o chodnik. Wszystko to trwało ułamki sekund, nie miałam szans, żeby zareagować :( Ale i tak czuje, że zawiodłam. Skończyło się dzięki bogu na piskach i krzykach, yorkowi nic się nie stało, ale ja dawno tak podłego nastroju nie miałam :(
Mój pies jest cierpliwy, nie raz został obszczekany czy podszczypany przez mniejszego/większego podbiegacza i zawsze znosił to ze stoickim spokojem. Widocznie dzisiaj jego cierpliwość się skończyła.
Nie jestem w stanie myśleć za siebie, za swoje psy, za obce psy i ich właścicieli. Fizycznie też nie jestem w stanie każdemu zdarzeniu zapobiec.
Dlaczego ludzie są tak bezmyślni... Gdyby Baron zrobił temu psu krzywdę, a tak naprawdę, żeby uszkodzić takie maleństwo wystarczy jedno niefortunne kłapnięcie... Nawet nie chce o tym myśleć...

Link to comment
Share on other sites

[B]awaria [/B]to rzeczywiscie nie przyjemna sytuacja, Baron jest duzym psem jakby cos sie stalo napewno byloby na was niestety
skoro wiesz ze teraz Baron nie wytrzymuje moze postaw na kaganiec
ja wiem ze to nie wasza wina bo york podbiegl ale tak duzy pies moglby zrobic krzywde niestety
bardzo mi przykro ze taka glupia sytaucja w pewnym sensie "zepsula" Ci psa , a wystarczylo nacisnac guzik w flexi ...

Link to comment
Share on other sites

Gdyby on tylko podbiegł i się piłował, czy nawet jakby go gdzieś w nogę szczypnął, to by nie było sprawy. Ale on go ugryzł w brzuch, na tyle mocno, że są widoczne ślady po zębach. Ja się nie dziwie, że Baron zareagował tak jak zareagował, żałuję tylko, że nie udało mi się całej tej sytuacji zapobiec.
Poobserwuje jak się teraz będzie zachowywał w stosunku do psów, jeśli ta sytuacja jakoś negatywnie na jego zachowanie wpłynęła, to wtedy kaganiec trzeba będzie jako standard spacerowy stosować. Mama nadzieję jednak, że obejdzie się bez większego echa.

Link to comment
Share on other sites

A pani od yorka nie poczuwała się np. do przeprosin, skoro jej pies ugryzł tak, ze widać ślad? Trzeba było zasugerować jej kaganiec albo wizję roztrzaskanego pieska - niestety, ale przy którymś razie tak właśnie może być. I będzie krzyk, że ogromny pies morderca zakatował biedniutkiego, malutkiego pieska.

Link to comment
Share on other sites

Awaria- ludzie naprawdę są nieodpowiedzialni. Ja sama zostałam z moim wiekszym psem nie raz zaatakowana, raz nawet się zdarzyło, że pies rzucił się na mojego i chciał go po prostu zabić... Teraz mam yorka i nie wyobrażam sobie żeby szedł na luźnej smyczy obok dużych psów... Ale chyba tylko ja tak do tego podchodzę, bo mam traumę, innym to raczej obojętne czy pies jest bezpieczny...

A teraz opowiem co mi się niedawno przydarzyło. Mój pies bawi się z drugim malutkim, oba na smyczach. Nagle od tyłu widzę że zaczaja się jakiś pies, nieduży, ale od mojego bądź co bądź 2 razy większy. Cały czas na niego zerkałam bo czułam że coś się wydarzy. No i bach, rzucił się z jazgotem i zębami na mojego. Na szczęście nawet go nie dotknął, bo szybko tupnęłam na niego nogą i krzyknęłam. Oczywiście odskoczył. Chwilę później zza zakrętu wyłoniła się jego właścicielka i podchodzi do mojego i mówi "niedobry z ciebie piesek, atakujesz Lune" :crazyeye: Na to ja jej mówię, że to jej pies zaatakował mojego i to on warczał. A ona nic na to, poza pytaniem jak mój piesek ma na imię...
Wrrrrr czasem to chciałabym komuś walnąć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']ja jechałam z moim 3 kilowym psem w kagańcu który zaczął niemiłosiernie piszczeć. W pewnym momencie jedna pani do mnie-czy on nie mógłby przestać piszczeć?Na to Franek zmieniając swój repertuar zaczął...szczekać.Ja ze złośliwym uśmieszkiem do pani-mówisz-masz.Do końca jazdy już się nie odezwała...[/QUOTE]

I to dla mnie właśnie jest chamstwo.
Jedziesz z psem komunikacją publiczną i powinnaś stanąć na głowie żeby był cicho i zachowywał się odpowiednio.
Plączące dziecko przeszkadza tobie, a piszczący pies przeszkadza dla wielu innych ludzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']I to dla mnie właśnie jest chamstwo.
Jedziesz z psem komunikacją publiczną i powinnaś stanąć na głowie żeby był cicho i zachowywał się odpowiednio.
Plączące dziecko przeszkadza tobie, a piszczący pies przeszkadza dla wielu innych ludzi.[/QUOTE]

Chciałabym zobaczyć, jak sprawiasz, żeby - na wzór tego przykładu - zamknął się miauczący kot.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']A pani od yorka nie poczuwała się np. do przeprosin, skoro jej pies ugryzł tak, ze widać ślad? Trzeba było zasugerować jej kaganiec albo wizję roztrzaskanego pieska - niestety, ale przy którymś razie tak właśnie może być. I będzie krzyk, że ogromny pies morderca zakatował biedniutkiego, malutkiego pieska.[/QUOTE]

Po tym jak Baron grzmotnął yorkiem o chodnik - wypuścił go, Pani szybko wzięła go na ręce i pobieżnie obejrzała. Była w szoku ciężkim. Zapytałam czy pies cały, ona powiedziała, że chyba tak wzięła go pod pachę i poszła. Była bardzo zdenerwowana, ja zresztą też, nie chciałam już w żadne dyskusje się wdawać. Zwłaszcza, że ona pretensji nie miała, więc raczej zrozumiała, że nie jest bez winy.

Link to comment
Share on other sites

Na mnie ostatnio napadł rozjazgotany pseudo-york, nieco przerośnięty. A ja byłam sama - bez psa. Po prostu szłam sobie chodnikiem, a obok przechodził dzieciak jakieś 10-12 lat z pseudo-yorkiem na smyczy. Potworek nagle zajazgotał, podbiegł do mnie i ugryzł mnie w nogę. Na szczęście nie przebił się przez "blaszane" jeansy (był mróz). Wydarłam się na dzieciaka, a on patrzył na mnie wzrokiem nie skażonym żadną myślą... Ciekawe czy byłby taki bezmyślny, gdybym szła z Maryśką (bokserka).

Link to comment
Share on other sites

No i znowu się wkurzyłam...

Przed chwilą na spacerze widzę że z 15m leci już na mojego wielki czarny pies (mieszaniec). Tak szybko leciał że ledwo zdążyłam mojego na ręcę wziąć- nie chodzi już o to czy by go pogryzł ale samą swoją masą mógłby zgnieść mojego:(
Jego właściciel - dresik- krzyczy "Norek", a pies nic, skacze po mnie. Całe spodnie i kurtkę mam brudną...! Mówię żeby zabrał psa. On tylko go zawołał i poszedł dalej, nawet nie oglądając się czy pies idzie za nim.... Parę minut później jak już się oddaliłam znów słysze krzyk tego kolesia "Norek ku... chodź tutaj". Skoro ma takiego nieposłusznego psa, to czemu nie trzyma go na smyczy?! Kagańca też nie miał.
Panienke trzyma za rękę a psa ze smyczą to już mu ciężko!!!!

Szkoda że z takimi nic nie można zrobić... dodam że to już nie pierwszy raz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Chciałabym zobaczyć, jak sprawiasz, żeby - na wzór tego przykładu - zamknął się miauczący kot.[/QUOTE]
Nie ma silnych.

Dwa razy mi się zdarzyło przepraszać rozpaczliwie cały autobus- raz jechałam z moją kicią histeryczką do weta, całą drogę miauczała co oddech na pełnym głośniku. Drugim razem było gorzej, dzika dzicz po sterylce (odłąwiam koty wolnożyjące na sterylki), nie do końca wybudzona WYJĄCA jak potępieniec (koty po narkozie miewają halucynacje). Nawet nie dało się spróbować uspokajać, bo ona się bałą ludzi, więc zaglądanie i gadanie najwyżej pogorszyłoby sprawę, a nikomu nie radzę dotykać kota- dzikusa ciut w dodatku nieprzytomnego......
Na szczęście ludzie wykazali się zrozumieniem (i niejakim współczuciem dla kociastych).....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Nie ma silnych.

[/QUOTE]
Oj nie ma. Też miałam tą przyjemność podróżowania z kotkiem komunikacją miejską. Ale był kwik... Jednak tu raczej nie chodzi o to czy zwierzaka można uspokoić, czy nie- bo wielu się nie da, ale o odrobinę pokory. Zarówno ze strony opiekunów zwierząt jak i matek z dziećmi. Wystarczy powiedzieć przepraszam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Dwa razy mi się zdarzyło przepraszać rozpaczliwie cały autobus[/QUOTE]
No właśnie - przepraszać. Każdemu może się zdarzyć, że zwierzę, czy dziecko zachowa się nie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale naprawdę, czy to słowo jest takie trudne? Mam wrażenie, że niektórzy go po prostu nie znają.
Dzisiaj wracałam autobusem z uczelni. Usiadłam sobie z tyłu, bo tam było wolne. Na przystanku ludzie wysiedli w ten sposób, że cały rządek tylny był wolny. Wsiadła matka z trójką dzieci w wieku od lat 2 do 5. Dzieci wepchnęła do tyłu, sama usiadła rząd przed nimi. Oczywiście skarbeńki zaczęły pokazywać, co potrafią - najmłodszy chłopiec pełzał po podłodze, średnia dziewczynka z wrzaskiem próbowała go gonić, a najstarsza - usiadła obok mnie i zaczęła mnie kopać. Oczywiście mamusi wrzaski, piski i pełzające dziecko w ogóle nie zakłócały podróży. Poprosiłam więc sama: "Dziewczynko, czy możesz usiąść inaczej, bo brudzisz mi kurtkę?" Na co mamusia z wielkim oburzeniem: "Czego pani do cholery chce od mojego dziecka?" Kiedy wytłumaczyłam, o co chodzi, zostałam zbluzgana od starych k... co to się dzieciom bawić nie dają... Nie chciało mi się wszczynać awantury, ale opadło mi wszystko :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria'] Wszystko to trwało ułamki sekund, nie miałam szans, żeby zareagować :( Ale i tak czuje, że zawiodłam. [/QUOTE]
No i niepotrzebnie się tak czujesz, to nie Twój pies pierwszy zaatakował, a że zareagował na zaczepki to widocznie go mocno zabolało, gdyby chciał zrobić krzywde to by zrobił. Prawdopodobnie tylko psa skarcił, tamten się przestraszył więc piszczał.
Moja bokserka często łapie podbiegacze, zwykle w obronie mojego małego psa i dla mnie to normalka, bo nie robi im krzywdy tylko chwyta lub robi ostrzegawcze kłap, żeby nieproszony kompan się oddalił. Co innego, że staram się ją oduczać wyrywania do psów, ale jeżeli już podbiegnie i zacznie ujadać, to co? Przecież nie będe wymagała od psa by spokojnie stał podczas gdy obcy go gryzie.

Link to comment
Share on other sites

Kiłi, to sama nam dzisiaj nasza szkoleniowiec powiedziała ;) Stwierdziła, że gdyby Baron odpowiedział agresją na agresję to bym miała duże problemy z wyciągnięciem yorka z jego paszczy i, że takie rzucenie na glebę miało po prostu powstrzymać agresora. Co nie zmienia faktu, że mam nadzieję, że tego typu sytuację nie będą się powtarzać. Prawdopodobnie moja nadzieja zostanie szybko rozwiana - a ja, równie prędko, sprowadzona na ziemię ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']Kiłi, to sama nam dzisiaj nasza szkoleniowiec powiedziała ;) Stwierdziła, że gdyby Baron odpowiedział agresją na agresję to bym miała duże problemy z wyciągnięciem yorka z jego paszczy i, że takie rzucenie na glebę miało po prostu powstrzymać agresora. [/QUOTE]
No dokładnie ;) Po prostu normalny pies ;)
[quote] Co nie zmienia faktu, że mam nadzieję, że tego typu sytuację nie będą się powtarzać. Prawdopodobnie moja nadzieja zostanie szybko rozwiana - a ja, równie prędko, sprowadzona na ziemię ;)[/quote]
No ja Ci życze żeby było jak najbardziej po Twojej myśli ;)

P.S Ja długo żyłam w przeświadczeniu, że moja sucz to totalny kiler, aż zostałam wyprowadzona z błędu, że mam normalnego żywiołowego boksera i tego się trzymam :P

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...