Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='filodendron']No bo kiedyś to nie był kraj, tylko więzienie, a o milicjantach opowiadano dowcipy w rodzaju "spałowałem dziś wywrotowca - i to tak, że aż mu się kredki z piórnika wysypały".
Ja tam nie tęsknię.
Było wszystko - tylko szum medialny był mniejszy i informacja wolniej przepływała.[/QUOTE]
Masz trochę racji, ale nie do końca :) Zdecydowanie młodzież była lepsza, a dzieciaki grzeczniejsze. Ja sobie nie wyobrażam, żeby w moich czasach ktoś pyskował nauczycielom, sąsiadom, czy jakiejkolwiek obcej osobie - teraz to jest standard, a często przeradza się również w agresję. Jakoś mieliśmy chyba więcej szacunku dla ludzi, a jeśli go nie było - dobre wychowanie kazało zamknąć dziób. A w tej chwili byle gówniarz z podstawówki na zwróconą uwagę wyzywa człowieka od k***, a mamusia jeszcze od siebie dokłada... Chamstwo króluje :(

Link to comment
Share on other sites

Najgorsze jest to że niektórzy posiadacze psów leczą nimi jakieś swoje niepowodzenia uważając jednocześnie że ich pies jest jedynym prawdziwym psem a inne to kundle. Z tego podejścia mogą narodzić się różne głupie/śmieszne sytuacje o jakich mowa w tym wątku. Każdy pies to zwierze i kochać można i rasowego i kundla a charakter psa zależy od wielu czynników i nie zawsze kundel jest tym głupszym :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Masz trochę racji, ale nie do końca :) Zdecydowanie młodzież była lepsza, a dzieciaki grzeczniejsze. Ja sobie nie wyobrażam, żeby w moich czasach ktoś pyskował nauczycielom, sąsiadom, czy jakiejkolwiek obcej osobie - teraz to jest standard, a często przeradza się również w agresję. Jakoś mieliśmy chyba więcej szacunku dla ludzi, a jeśli go nie było - dobre wychowanie kazało zamknąć dziób. A w tej chwili byle gówniarz z podstawówki na zwróconą uwagę wyzywa człowieka od k***, a mamusia jeszcze od siebie dokłada... Chamstwo króluje :([/QUOTE]
Nie, naprawdę świat aż tak się nie zmienia :) I nie idzie ku gorszemu. Ludziom się tak wydaje, bo im młodość przemija ;) To syndrom złotego wieku - od starożytności wszystkim się wydaje, że złoty wiek był kiedyś, dawno temu a świat zmierza ku upadkowi. Wystarczy poczytać źródła historyczne - a w takim średniowieczu - rety, jak oni wtedy narzekali i marudzili na zepsucie obyczajów ;)
Ludzie zawsze dzielili się na lepiej i gorzej wychowanych. I zawsze uwielbiali napawać się dramatycznymi historiami - tyle że kiedyś trzeba było lecieć na rynek pod szubienicę, a teraz wystarczy kupić "Fakt" albo włączyć tv.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']hecia-dokładnie,zgadzam się!:razz:Kiedyś-nauczyciel budził respekt-jak ktoś dostał kilka razy linijką przez łapy to był cicho a teraz nauczyciel drży przed uczniami bo zaraz będzie miał kosz na głowie-ile jest takich sytuacji?...[/QUOTE]
No i właśnie to jest dowód na to, że świat zmienia się na lepsze :) Kiedyś byle pseudobelfer mógł Ci bezkarnie zlać dziecko w szkole, a teraz już nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']dziecko wychodzi na tym lepiej ale nauczyciel???Pajdokracja?[/QUOTE]

Bez przesady, pochodzę z rodziny nauczycielskiej i tę grupę zawodową obserwuję od najmłodszych lat - jeśli ktoś ma powołanie i zdolności do pracy nauczyciela, to sobie poradzi z każdym towarzystwem, jeśli nie - nie powinien być nauczycielem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Bez przesady, pochodzę z rodziny nauczycielskiej i tę grupę zawodową obserwuję od najmłodszych lat - jeśli ktoś ma powołanie i zdolności do pracy nauczyciela, to sobie poradzi z każdym towarzystwem, jeśli nie - nie powinien być nauczycielem.[/QUOTE]
Otóż to. Święte słowa.
Problem nie w dzieciach, ale w powołaniach. Jak w Kościele, hihi

Link to comment
Share on other sites

dziecko ma chyba jednak bardziej złożone procesy myślowe i powinno wiedzieć ,że wkładanie nauczycielowi kosza na łeb jest ZŁE. Moja mama tez jest nauczycielem-charakterek ma, ale z niektórymi przypadkami nie idzie sobie poradzić inaczej niż-nie mówię o biciu-ale lekkie przywrócenie do równowagi się przydaje. Bo co ma zrobić jak dzieciak wtyka innemu głowę do kibla , przezywa i robi jeszcze inne rzeczy?Prowadzić pedagogiczne rozmowy?Przy trudniejszych charakterkach to NIC NIE DAJE.Dopiero ja gówniarz miał porządną rozmowę+obniżona ocena z zachowania+przeprosiny kolegi

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']dziecko ma chyba jednak bardziej złożone procesy myślowe i powinno wiedzieć ,że wkładanie nauczycielowi kosza na łeb jest ZŁE. Moja mama tez jest nauczycielem-charakterek ma, ale z niektórymi przypadkami nie idzie sobie poradzić inaczej niż-nie mówię o biciu-ale lekkie przywrócenie do równowagi się przydaje. Bo co ma zrobić jak dzieciak wtyka innemu głowę do kibla , przezywa i robi jeszcze inne rzeczy?Prowadzić pedagogiczne rozmowy?Przy trudniejszych charakterkach to NIC NIE DAJE.Dopiero ja gówniarz miał porządną rozmowę+obniżona ocena z zachowania+przeprosiny kolegi[/QUOTE]

No i obniżenie oceny, rozmowa z rodzicami, wysłanie do pedagoga, zwrócenie uwagi opieki społecznej, a nawet wezwanie policji czy dzielnicowego nadal leży w kompetencji nauczyciela. Do przemocy zniża się tylko ten, kto nie umie sobie poradzić w inny sposób. Poza tym - to nie szkoła ma wychowywać, tylko rodzice. A że niektórzy nauczyciele nijak się nie nadają, no to już jest inna kwestia - wejdzie im na głowę nawet najspokojniejszy uczeń.

Link to comment
Share on other sites

No cóż, ja chodziłam do szkół w latach 68 - 80 i jakoś nie przypominam sobie, żeby nauczyciele kogoś bili... Pewne sprawy osiągało się całkiem inaczej. Ale nie było ubliżania nauczycielom, wkładania koszy na głowę, nieodrabiania lekcji "bo mi się nie chce", szkoła nie potrzebowała zgody rodziców na pozostawienie tłumoka na drugi rok w tej samej klasie. I nikt nie organizował pracownikom szkół szkoleń mówiących o tym, że dziecka nie wolno broń Boże dotknąć. Jak maluch płakał, bo się przewrócił, pani pogłaskała po głowie, przytuliła i było OK.

Link to comment
Share on other sites

A mnie szlag trafia przez wszystkich bezstresowo wychowujących rodziców. Dziecko piłuje się wniebogłosy w autobusie czy sklepie, a mamusia do znudzenia spokojnym tonem powtarza "Uspokój się skarbie. Krzyk do niczego nie prowadzi". Ja rozumiem, że konsekwencja i cieprpliwość przede wszystkim - ale na litość boską - cały autobus czy wszyscy klienci sklepu nie muszą uczestniczyć w tym skomplikowanym procesie wychowawczym. Raz zwróciłam takiej mamusi uwagę, że skoro od 5 przystanków nie jest w stanie uspokoić swojego rozhisteryzowanego dziecka to może łaskawie by z nim wysiadła, bo nikt nie ma ochoty tych wrzasków słuchać. I to był mój błąd - do krzyków dziecko dołączyła matka wariatka :]
- To jest dziecko! I ma prawo płakać ile mu się podoba!
A ja mam OBOWIĄZEK tego słuchać :]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']A mnie szlag trafia przez wszystkich bezstresowo wychowujących rodziców. Dziecko piłuje się wniebogłosy w autobusie czy sklepie, a mamusia do znudzenia spokojnym tonem powtarza "Uspokój się skarbie. Krzyk do niczego nie prowadzi". Ja rozumiem, że konsekwencja i cieprpliwość przede wszystkim - ale na litość boską - cały autobus czy wszyscy klienci sklepu nie muszą uczestniczyć w tym skomplikowanym procesie wychowawczym. Raz zwróciłam takiej mamusi uwagę, że skoro od 5 przystanków nie jest w stanie uspokoić swojego rozhisteryzowanego dziecka to może łaskawie by z nim wysiadła, bo nikt nie ma ochoty tych wrzasków słuchać. I to był mój błąd - do krzyków dziecko dołączyła matka wariatka :]
- To jest dziecko! I ma prawo płakać ile mu się podoba!
A ja mam OBOWIĄZEK tego słuchać :][/QUOTE]

A spróbuj jechać z burczącym/poszczekującym psem albo miauczącym kotem :evilbat:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']A spróbuj jechać z burczącym/poszczekującym psem albo miauczącym kotem :evilbat:[/QUOTE]

Ja raz jechałam z super-drącym-japę kotem autobusem w Lublinie. Z centrum na jakiejś zadupie. Kot powziął sobie za honor przekrzyczeć starego grata - autobus. Podeszła do mnie pani, mówiąc "Ten kot miauczy". Zanim zdążyłam odpowiedzieć, siedząca obok mnie starsza pani stwierdziła: "No trudno, żeby kot szczekał". Część osób wokół mnie wybuchło śmiechem, pani czepiająca się pomruczała pod nosem i poszła. :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

a mnie zawsze denerwują rodzice przychodzący z małymi dziećmi na msze a potem dziecko bite 15 minut ryczy jakby znajdowało się na placu zabaw.Ja rozumiem,że ta jest dziecko-ale bez przesady.Ksiądz wygłasza kazanie a jakiś bachor ryczy w niebo głosy.Co robi mamusia?Oczywiście udaje,że nie słyszy. Ale zgadzam się-znam mauśkę która ciągle gada a bezstresowym wychowaniu o pozytywnych metodach a mały robi co mu się podoba-łącznie z rzucaniem klockami w dorosłą osobą,ściąganie obrusu z talerzami, kopaniem samochodu,ryczeniem na środku marketu i innymi dziwnymi rzeczami.Ciekawe na jakiego człowieka wyrośnie tak bezstresowo wychowany dzieciak....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Ja raz jechałam z super-drącym-japę kotem autobusem w Lublinie. Z centrum na jakiejś zadupie. Kot powziął sobie za honor przekrzyczeć starego grata - autobus. Podeszła do mnie pani, mówiąc "Ten kot miauczy". Zanim zdążyłam odpowiedzieć, siedząca obok mnie starsza pani stwierdziła: "No trudno, żeby kot szczekał". Część osób wokół mnie wybuchło śmiechem, pani czepiająca się pomruczała pod nosem i poszła. :evil_lol:[/QUOTE]
ja jechałam z moim 3 kilowym psem w kagańcu który zaczął niemiłosiernie piszczeć. W pewnym momencie jedna pani do mnie-czy on nie mógłby przestać piszczeć?Na to Franek zmieniając swój repertuar zaczął...szczekać.Ja ze złośliwym uśmieszkiem do pani-mówisz-masz.Do końca jazdy już się nie odezwała...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"awaria"']
[INDENT]A mnie szlag trafia przez wszystkich bezstresowo wychowujących rodziców. Dziecko piłuje się wniebogłosy w autobusie czy sklepie, a mamusia do znudzenia spokojnym tonem powtarza "Uspokój się skarbie. Krzyk do niczego nie prowadzi". Ja rozumiem, że konsekwencja i cieprpliwość przede wszystkim - ale na litość boską - cały autobus czy wszyscy klienci sklepu nie muszą uczestniczyć w tym skomplikowanym procesie wychowawczym. Raz zwróciłam takiej mamusi uwagę, że skoro od 5 przystanków nie jest w stanie uspokoić swojego rozhisteryzowanego dziecka to może łaskawie by z nim wysiadła, bo nikt nie ma ochoty tych wrzasków słuchać. I to był mój błąd - do krzyków dziecko dołączyła matka wariatka :]
- To jest dziecko! I ma prawo płakać ile mu się podoba!
A ja mam OBOWIĄZEK tego słuchać :] [/INDENT]

[/QUOTE]
A chociaz próbowała to dziecko uspokoic? I w jakim wieku to dziecko było?

Link to comment
Share on other sites

Dziecko 5-6 letnie. Próbowała uspokoić - jak mantrę powtarzała anemicznym głosem "Przestań. Nie wolno tak krzyczeć. Krzyk w niczym nie pomoże" . Dziecko dostało ataku histerii, bo mama mu nie chciała dać swojego telefonu do zabawy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Ja bym chyba zrobiła tak, ze nie dałabym telefonu i potem bym nie reagowała na histerie. Niech dziecko zobaczy ze to nic nie da.[/QUOTE]

Dobra metoda, jeśli dziecko od początku jest tak uczone, a do tego nie przebywa w miejscu publicznym, gdzie drzeć się nie powinno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Ja bym chyba zrobiła tak, ze nie dałabym telefonu i potem bym nie reagowała na histerie. Niech dziecko zobaczy ze to nic nie da.[/QUOTE]
A ja bym zawału dostała... Rozumiem konsekwentne wychowywanie, uczenie, że krzykiem się nic nie wskóra, ale ja nie mam obowiązku tego słuchać, natomiast mam prawo w autobusie do względnego spokoju...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...