Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Guest Parysek

Teraz będzie że nasza 3 to mega agresorzy trzeba nas razem z Naszymi psami izolować. Napisałem że nie widzę nic złego ze pies lośka złapał za pysk drugiego psa który został spuszczony ze smyczy i sobie podbiegł o tak na pewniaka. Dostał nauczkę i mam nadzieje że więcej nie będzie takiej sytuacji i wsio. Psy wysyłają sygnały, jeśli nie dociera, zachowują się agresywniej a niektóre się po prostu bronią przed nachalniakami/agresorami i tyle. To już nie można butem odgonić agresywnego psa? weź Ty się zastanów bo się gubisz już w tym co piszesz... O tej suce to pijesz do mnie? to że była w kagańcu i w Mojej obronie zaatakowała skundlonego owczarka? przeczytaj mój post jeszcze raz i się zastanów co za pierdoły tutaj wypisujesz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='spike1975']spore musisz mieć kompleksy skoro kopnięcie cudzego psa sprawia ci tyle satysfakcji, choć oczywiście jak cały czas od kilku stron, zachowania właściciela który puszcza swoją dużą i agresywną sukę bez smyczy absolutnie nie popieram.[/QUOTE]

Nie wiem, gdzie widzisz jakiekolwiek kompleksy albo satysfakcję. Facet widział nas ze 100m, to jedna z najdłuższych prostych ulic w moim mieście, dwukrotnie poprosiłam, żeby zabrał psa, właściwie to darłam się już z daleka jak widziałam, że suka się na nas czai. I co? I gufno. Zawsze po takim zajściu jest mi szkoda psa, bo w sumie to nie jego wina, że ma właściciela idiotę, no ale co, myślisz, że powinnam podać napastniczce swoją sukę na srebrnej tacy, żeby było jej milej ją zeżreć? Różnica w masie tak na oko wynosiła jakoś ponad 30kg, a ja akurat wracałam z pociągu, toteż miałam na sobie ogromny plecak, torbę z laptopem i w ręku smycz z psem na końcu. I absolutnie zerową ochotę na szarpanie się z moim oraz obcym psem tylko dlatego, że ktoś nie ma mózgu.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]sorry spike ale jestes niewychowany i masz niewychowanego psa bo co ci szkodzi zawoałć go do nogi na czas mijania z innym psem.[/COLOR][/QUOTE]

całe szczęście że mieszkam w miejscu w którym mieszkam i ludzie których spotykam na spacerach w zdecydowanej większość cieszą się że psy się mogą fajnie pobawić a nawet jak początkowo boją się trochę mojego psa to po jego zachowaniu szybko im przechodzi. frustraci którzy wpadają w histerię na widok podbiegającego psa stanowia tu naprawdę marginalną mniejszość. im dłużej prowadzę z wami tę rozmowę tym bardziej doceniam tym moich "psiarzy".
ja też decyduję do których psów może mój podbiec - których chce. on sam decyduje czy pies jest agresywny i trzeba go ominąć, czy jest fajny i dobrze się z nim pobawić czy jest niefajny i nie chce mu się z nim zaprzyjaźniać itd. jak ktoś chce żebym psa zabrał to go zwyczajnie wołam i on od razu do mnie przybiega. ale takich wypadków to miałem dosłownie dwa w ciągu ostatniego pół roku. z czego w jednym to pani która zaczęła wołać "proszę zabrać psa, proszę zabrać psa" sama zaczęła się usprawiedliwiać przede mną że ona się takich dużych boi i że nie wiedziała ze mój to taki "grzeczny".

np na dzisiejszym porannym jedna pani która sobie szła z dwoma kurdupelkami jak zobaczyła mojego, jak się z tymi jej obwąchuje to sama chciała się z nim zaprzyjaźniać. ale że mój nie lubi za bardzo kurdupelków bo nie da się z nimi pobiegać to sobie uciekł po wstępnym obwąchaniu. też mówiła że "on taki grzeczny".

Link to comment
Share on other sites

moja sąsiadka ma dalmatynkę, ma już trochę lat problemy z sercem. Wet zabronił wzmożonego wysiłku, żadnych wygłupów, nadmiernej ekscytacji a sucz szybko się ekscytuje i co? na każdym spacerze ma komuś tłumaczyć żeby zabrał psa bo jej pies nie może z nim hasać i ekscytować się nowym kumplem? Zanim wyjaśni to pieski już skaczą i się bawią jej sucz niby na smyczy ale tez próbuje skakać i latać w kółko....Ostatnio się skarżyła na to. A jeszcze do niedawna jej suczka była wesołym podbiegaczem jak to się poglądy zmieniają...

EDIT:
Ależ ja jestem chętna na zabawy mojego psa z innymi ale najpierw pytanie czy można czy to naprawdę tak wiele? Ja nie chcę spotkań z nienacka bo pracuje by mój pies panował nad sobą i swoimi emocjami a takie wpadanie na kumpli mi to psuje. A jest mi to potrzebny by właśnie nie biegł witać się z każdym pieskiem inaczej nie będzie wychowany.

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

spike - apropo tego czy pies ma prawo ugryzc drugiego czy tez nie.
Pierwszym zlamaniem prawa w sytuacji gdzie pies na smyczy rzuca sie na podbiegacz ajest tenze podbiegacz. W Pl jest prawo nakazujace trzymania psa pod kontrola tudziez na smyczy. Wiec w ogole nie wiem o czym tu jeszcze dyskutowac.
Jak juz przytaczasz te ludzkie przyklady to prosze bardzo: czy nie masz prawa uderzyc kogos w obronie wlasnej??

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

Teraz piszesz ze się słucha a wcześniej że go nie będziesz pilnował i on będzie podbiegał do kogo będzie chciał - tyle mi wystarczy żeby stwierdzić że jesteś nieodpowiedzialny. Mój pies też ma swoje stałe stado na które składa się mój drugi pies i znajomych: amstaffki dwie, seter irlandzki, suka goldena i doberman i jakoś nie ma problemów żadnych ze "swoim" stadem... Nie lubi nachalnych psów i tyle. A prawo polskie stoi za osobą która ma psa pod kontrolą, nawet jak by był agresywny w obronie swojej i swojego pana. Zawsze będzie ukarany właściciel który nie trzymał psa na smyczy i nie miał kagańca. Pies to zwierzę i nie przewidzisz jak się zachowa, więc nie pilnuj sobie dalej swojego psa.

Link to comment
Share on other sites

u mnie jest facetk który ma młodego "owczarkowatego" po jakimś strasznym złamaniu łapy które było składane z szyną. i podobno on nigdy nie będzie mógł swobodnie biegać. no to nie pozwalam mojemu podbiegać do niego i tyle. zeby nie skakał i nie szalał. jest też facet mocno niedowidzący, coś tam widzi ale bardzo słabo, chodzi z białą laska i małym psiakiem. też nie pozwalam dobiegać do nich. ale to są dosłownie pojedyncze przypadki. a z innymi to odwołuje go tylko jak się spieszę albo jak widzę że tamten strasznie do mojego ciągnie a właściciel z jakichś tam powodów nie chce go puścić, po co ma się psiak niepotrzebnie stresować.

Link to comment
Share on other sites

a kiedy dowiedziałeś się o owczarkowatym? bo widzisz jak juz po tym jednym podbiegnięciu to po ptakach. Dlatego właśnie pytamy WCZEŚNIEJ. Bo u mojej sąsiadki wygląda to tak że nim wyjaśni to suka już jest nakręcona co może się dla niej źle skończyć. Dopiero potem ludzie pieska zabierają a to już jest po fakcie.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]spike - apropo tego czy pies ma prawo ugryzc drugiego czy tez nie.[/COLOR][/QUOTE]
ma prawo ugryźć np żeby odpędzić albo się obronić jeżeli jest zaatakowany, nachalnie zaczepiany. zęby są normalny atrybutem psiej "rozmowy". ale nie ma prawa dopaść, złapać i gryźć. nie ma prawa atakować bo "czuje się zagrożony" więc rzuca się na wszystko w jakimś tam promieniu.

[QUOTE][COLOR=#000000]Pierwszym zlamaniem prawa w sytuacji gdzie pies na smyczy rzuca sie na podbiegacz ajest tenze podbiegacz.[/COLOR][/QUOTE]

dlatego ja nie pisałem o sytuacji gdy pies na smyczy ugryzie tego który do niego podbiega tylko o takiej gdy oba biegają. nie wolno spuszczać ze smyczy psa który nie potrafi się zachowywać wobec obcych i atakuje je.

[QUOTE][COLOR=#000000]Teraz piszesz ze się słucha a wcześniej że go nie będziesz pilnował i on będzie podbiegał do kogo będzie chciał[/COLOR][/QUOTE]

no bo tak właśnie jest. mój pies jest taki mądry że nauczył się nawet nie podchodzić do psów które go zainteresują ale właściciele ciągną je w swoją stronę. kilka razy dostał komendę "zostaw" w takiej sytuacji i ze zdumieniem zauważyłem że nauczył się sam odchodzić wtedy jak widzi że pies jest przez właściciela odciągany.

[QUOTE][COLOR=#000000]Ta baba lośka nie zapytała czy może puścić psa i stało się.[/COLOR][/QUOTE]
no jasne, przecież żeby spuścić własnego psa to będę ciebie pytał. a ty mnie pytałeś czy wolno ci spuścić ze smyczy twojego agresywnego psa nad którym nie masz kontroli? ty taki jesteś głupi od urodzenia czy jakąś szkołę kończyłeś w tym kierunku?

[QUOTE][COLOR=#000000]Dlatego właśnie pytamy WCZEŚNIEJ[/COLOR][/QUOTE]
nie przesadzaj. nie będę z każdym napotaknym człowiekiem robił wywiadu na temat jego psa.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]A prawo polskie stoi za osobą która ma psa pod kontrolą, nawet jak by był agresywny w obronie swojej i swojego pana.[/COLOR][/QUOTE]

o psie który biegając bez smyczy atakuje inne psy czy ludzi bez komendy właściciela a co więcej, tak jak w przypadku lośka, nawet po komendzie "nie chce puścić" to można powiedzieć wiele ale na pewno nie to że "jest pod kontrolą".

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

Nie będę więcej kontynuował tego tematu bo to nie ma sensu. Pies lośka złapał go a nie pogryzł/nie gryzł go tylko raz jeden złapał za pysk i o to cała afera. Jaki problem, skoro sam pisałeś że psy się komunikują miedzy sobą a to była komunikacja wg. mnie. Wysłał sygnał ostrzegawczy, pies nie posłuchał to wytłumaczył dosadniej i już.

Link to comment
Share on other sites

spike, ja mam sporo różnych psów pod opieką, swoich i tymczasowych. M.in. mikro sunię z uszkodzonym kręgosłupem (jest po dwóch skomplikowanych operacjach) i kilkoma innymi wadami. Dla niej skok dużego psa, czy pacnięcie łapą może być szkodliwe albo nawet zabójcze. Jeśli spotykasz nas po raz pierwszy NIE MOŻESZ o tym wiedzieć. I sorry ale jeśli leci na nas nieogarnięty pies, a właściciel go nie odwoła, to tak, spotka się najpierw z moim butem....

Miewam też psy agresywne. Lądują u mnie żeby się nauczyć normalności. I nie życzę sobie, żeby jakiś durny właściciel psuł mi pracę, rozumiesz?

Ja nad swoimi psami panuję, ale nie każdy da radę (albo ma ochotę). Za którymś razem twój pies może wejść w zęby psu, który go zabije lub okaleczy.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]całe szczęście że mieszkam w miejscu w którym mieszkam i ludzie których spotykam na spacerach w zdecydowanej większość cieszą się że psy się mogą fajnie pobawić a nawet jak początkowo boją się trochę mojego psa to po jego zachowaniu szybko im przechodzi. [/QUOTE]
Tylko są pieski, które wcale nie mają ochoty się bawić z innymi. Nic, a nic ;) Co do czytania piesków to też to różnie bywa. Mój pies działa na inne jak magnes, przyciąga je nieustannie swoją postawą, ale bynajmniej nie jest to zaproszenie do zabawy. Potem w zależności co się dzieje dzielę pieski na 3 kategorie...
- wesołe podbiegacze: w dużej części to rozradowane labusie, którym po kilku sek od "zapoznania" jednak się włącza tryb "spie.... nie mam co tutaj szukać" - i zapewne twój pies to była by kolejna "ofiara" ;) Wtedy dostaje tylko krzywe spojrzenie od właściciela w stylu "co to za pies, co się z innymi nie chce bawić? Niech chodzi po drzewach, albo lata"
- niewesołe szczekacze: czyli zjadłbym, ale się boję... Najbardziej wkurzający gatunek, ale przynajmniej zwykle załącza we właścicielach chęć do zapięcia pieska na smycz, przy akompaniamencie mojego ostatniego tekstu dotyczącego pomocy w zakupieniu owej smyczy, jako, że niedaleko znajduje się zoolog ;)
- pies z jajami - całe szczęście na razie tylko 1 mi się taki gagtek trafił, który po prostu poszedł na całość i skończyło się u weta. U mojego psa. Bo był na smyczy i w kagańcu :p

Jest jeszcze jedna, ostatnia grupa - pieski na smyczach :loveu: i tę kocham najbardziej, gdyż nie przysparzają mi większego problemu, o ile piesek się nie kładzie na środku drogi, albo smyczą nie jest na maxa rozciągnięta 8 m flexi z właścicielem, który zgubił instrukcję obsługi do tego skomplikowanego urządzenia :eviltong: Niektórzy są jeszcze tacy mili, że się potrafią nawet odpowiednio minąć, np. skracając smycz albo alleluja zejść ze środka chodnika, żeby się na nim zmieściły 2 osoby z psami :loveu: To się u mnie mieści w pojęciu kultury, a dodam, że mam i dużego i małe psy. Dobre zachowanie jest zawsze na miejscu.

Link to comment
Share on other sites

widzę że koleżanka amber znowu dostała rozwolnienia i wydaliła kolejny post w stylu "jak mój pies jest straszliwie groźny i wszyscy przed nim uciekają".
opowiem koleżance tak: nie strasz, nie strasz, bo się .... wiesz co.
to samo dotyczy wszystkich innych próbujących mnie straszyć co to mi nie zrobią (a raczej mojemu psu) jak do nich podejdzie.
dosyć to żenujące widowisko biorąc pod uwagę że mamy do czynienia z osobami które już dawno przekroczyły wiek przedszkolny w którym tego rodzaju opowieści zwykło się praktykować. no ale co tam kto lubi.

Link to comment
Share on other sites

ja jeszcze dodam że zupełnie nie widzę powodu do dostawania z powodu tego że jakiś pies podbiegnie do drugiego takiej sraczki.
mojego psa za jego wścibstwo niejeden raz jakiś pogonił, skoczył na niego z zębami. no ale cóż, takie są koszty podłażenia do obcych psów. wiadomo że nie każdy z nich będzie przyjaźnie nastawiony. na ogół to były maluchy, takie z połowę od niego mniejsze, ale raz pogonił go np kaukaz. ale to go nawet nie stresuje. żeby się chociaż zjeżył to są naprawdę wyjątkowe przypadki.

Link to comment
Share on other sites

Witam Wszystkich

Nie wiem czy warto się kłócić na tym forum Panie i Panowie szkoda waszego czasu zawsze jest tak że to internet i ludzie którzy nie mają wiedzy leczą nam zwierzęta lub udzielają porad zapraszam na [url]www.magdalenaszweda.pl[/url]
Byłem i jestem pod wrażeniem
Pozdrawiam
Sesja już tuż tuż :)

Link to comment
Share on other sites

spike, ja nie straszę "czymśtamwydumanym" po prostu mówię jak jest. Zdrowie Pi jest dla mnie ważniejsze niż obcy pies. A co do "pogonienia"... widzisz zrozum, ja (a i niejeden z obecnych forumowiczów) mam psy z odzysku. Różne. Czasem duże i naprawdę potencjalnie groźne.
Tak, zdarzyło się, że mój pies poważnie uszkodził innego. Dokładnie rzecz biorąc bernardynka (75 kg) z potężnym urazem do obcych psów. Raz poturbowała psa który się na nią rzucił, raz psa, który rzucił się na drugiego mojego psa. I to nie było kłapnięcie, ona te psy naprawdę poharatała....

Uwierz, ja jestem wolontariuszem w schronie od wielu lat i widziałam CO potrafi zrobić pies psu - to może być rozdarta skóra ale i łapa do amputacji, odgryzione ucho, ale i przebite płuco, czy rozszarpane gardło; ale wystarczy nawet jedno nieszczęśliwie trafione ostrzegawcze kłapnięcie, żeby pies stracił oko- naprawdę lubisz ryzykować?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='spike1975']no chyba zeby "właściciel podbiegacza" zgłosił na policję że niejaka beatrx puszcza luzem agresywnego psa który atakuje inne. a to może się skończyć nawet uśpieniem psa beatrx. do kogo wtedy beatrx będzie miała "pretensje o ewentualne kuku"?
[/QUOTE]

Taaa, szczególnie w Polsce :lol: U nas się nie usypia nawet psów, które odgryzają dziecku pół twarzy, a Ty mówisz o psie, który dziabnął pieska sąsiadki...

[quote name='spike1975']mam takie szczęście że mój pies radzi sobie bez problemu z kretynami i psimi i ludzkimi więc nie będę go pilnował a on będzie podbiegał do kogo będzie chciał.
[/QUOTE]

To jest klasyk postawy prezentowany przez ludzi, którzy NIE SĄ W STANIE odwołać psa. Dla osoby posiadającej psa, który rzeczywiście jest posłuszny, nie jest żadnym problemem zapytanie "Czy pieski mogą się pobawić". Gdyby choć jeden z półmózgów na moim osiedlu, z którymi miałam problem, umiał odwołać swojego psa i miał dość kultury, żeby zadać to pytanie, uniknęłabym sytuacji, kiedy po 12-letniej suce z bolącym kręgosłupem skacze spasiony labrador, który chce się bawić, i bójki między sukami, która się niemal z tego wywiązała, kiedy moja suka z bólu zaczęła się bronić, i wielu wielu innych. Jesteś naprawdę krótkowzroczny i masz mało wyobraźni, albo mało doświadczenia z psami, żeby ogarnąć, jakim problemem może być podbieganie obcego psa do innego, szczególnie jeśli ktoś ma go z jakichś powodów na smyczy. Kiedy obcy pies podbiega do mojego i ZMUSZA go do kontaktu, to nie jest to podejście i powiedzenie "dzień dobry" tylko tak, jakby obca osoba podeszła do mnie, zaczęła ściskać i obcałowywać po policzkach. Gdyby to był facet, zapewne dostałby z liścia, i nie wymagam od swojego psa, by był bardziej zen od przeciętnego człowieka - bo to zwierzę, a zwierzęta, szczególnie drapieżniki, nie mają obowiązku kochania każdego osobnika należącego do obcego stada, który zmusza je do bezpośredniego kontaktu.
Dziwne masz też rozumienie przestrzeni publicznej, bo ta przestrzeń publiczna jest również dla ludzi, ktorzy się np. psów boją i publiczność tej przestrzeni nie polega na tym, że puszczasz sobie w niej swoje bydlę, żeby hasało i podbijało do kogo zechce.
Po wszystkich sytuacjach z atakami psów które "tylko się przywitają" i "na pewno nie ugryzą", deptaniem chorego psa przez 50-kilowe chcące się bawić pieski, mój poziom cierpliwości do podbiegaczy wynosi dokładnie ZERO - i każdy większy pies, który podbiega do moich w niepewnych wg mnie zamiarach, obrywa kopa albo gazem po mordzie. I rozczaruję Cię, mandatu za to nie dostanę, choćbym nie wiem jak agresywnego psa miała na smyczy - rozmowa z dzielnicowym i wiem, że jeśli w takiej sytuacji druga strona wezwie policję, ona dostaje mandat za psa puszczanego bez smyczy ani należytej kontroli.
Mój pies kilkakrotnie będąc na smyczy został zaatakowany przez czyjeś puszczone luzem pieski - potem miałam problemy z agresją lękową, bo nie tylko psów nie lubił, ale kiedy jakiś luzem był w pobliżu, starał się uprzedzać atak i fikał pierwszy. Właściciele podbiegaczy bardzo skutecznie rujnują odkręcanie urazów takiego psa ;) z tego też powodu nie pozwalam swoim psom samodzielnie odpierać ataków, ani nie dzwonię na policję patrząc jak pieski się gryzą - po prostu nie dopuszczam do konfrontacji, starając się zniechęcić obcego psa do podejścia do nas - a jak nie pomoże to są buty i gaz. A jak właściciel będzie się rzucał z rękami, to cóż, gaz starcza na kilka użyć ;)
I uprzedzając Twoje domysły, ktore już tu sadziłeś - nie, kopanie psów nie sprawia mi satysfakcji ;) Satysfakcję sprawia mi spacer na którym bezstresowo mijam się z innymi psiarzami, uśmiechamy się, a jak jestem z samą suką to pytam czy pieski mogą się pobawić - i jak mogą, to sobie hasają, wszyscy rzygają tęczą, i biegają jednorożce. Dla nikogo normalnego spacer ze scysjami z podbiegającymi psami nie jest przyjemnością.

[quote name='spike1975']ja jeszcze dodam że zupełnie nie widzę powodu do dostawania z powodu tego że jakiś pies podbiegnie do drugiego takiej sraczki.
[/QUOTE]

Nie widzisz, bo ani nie masz wyobraźni, ani większego doświadczenia, czego już nie raz dałeś wyraz w swoich postach. Nie ogarniasz nawet tego, że ktoś może nie życzyć sobie (i w przestrzeni publicznej ma do tego święte prawo), żeby jego chory pies musiał się spinać i bronić przed namolnymi podbiegaczami, albo żeby czyjś pies z problemami z agresją lękową po pogryzieniu musiał tą agresję znowu okazywać, skoro już ma z tym problem. To nie z osobami, które chcą mieć te pół metra czy metr strefy prywatności wokół psa na smyczy jest problem - tylko z pępkami świata, które uważają, że całe osiedle i miasto to park rozrywki dla ich rozwydrzonych kundli.

Edited by Martens
Link to comment
Share on other sites

o wrócił moj ulubieniec :loveu:

ja tylko tak z innej strony dorzuce, że w wielu miastach/gminach jest zapis, że pies ma byc na smyczy [B]LUB [/B]w kagańcu. I wtedy mozesz swojego pieska luzem puścić pod warunkiem, że ma namordnik. (załóżmy, że jest to piesek niekoniecznie lubiący inne, ale olewający)
I takiż piesek spotyka na spacerze jednego podbiegacza, drugiego, trzeciego-ignoruje, w końcu czwarty przegina pałe i atakuje. Wiesz jak wyglada spotkanie 45kg rotka W KAGAŃCU z 15 kg azorkiem? Ja wiem, i POMIMO tego, że pies się odwołał na moje jedno słowo, azorek skonczył ze złamanym żebrem.
Także lepiej dla takiego azorka zarobić kopa od własiciela, a NAJLEPIEJ NIE podbiegać. Tylko często jest tak, ze zanim piesek zrozumie tą naukę to już fruwa z aniołkami.

I dodam od siebie, że punkt widzenia zmienia się względem punktu siedzenia. Mając uległa i bezproblemową sukę podbiegacze nie robią na mnie żadnego wrażenia. Nawet jakby ich mniej w okolicy? ([SIZE=1]niemożliwe, że dominujący samiec idąc z postawa, która mówi "jestem królem panem i władcą tego świata. Wszyscy na kolana" prowokuje inne psy. Wcale, a wcale tak się nie dzieje[/SIZE] :diabloti:)
Ja tez mam większy luz i nie irytują mnie tak nawet durne teksy psiarzy. No żyje się łatwiej ;)

Natomiast znajac drugą stronę medalu, staram się zapobiegac sytuacji kiedy suka mogła by się wybrac na przywitanie z obcym pieskiem, bo tego wymaga zwykla kultura osobista. Widać moi rodzice jednak wyznawali inne zasady "kindersztuby" :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

A ja zazdroszczę w ogóle możliwości znalezienia kolegi/koleżanki dla psa - mieszkam na yorkowiu i nie dość, że pieski są w przeważającej mierze kompletnie nieskalane żadnym wychowaniem, nawet próbami (hipokryzją byłoby z strony osoby początkującej która cały czas próbuje wychować swojego rocznego psa mówienie o "nienagannym ułożeniu"). Ja już doceniam, jeśli ktoś w ogóle zawoła pieska i pójdzie za nim, gdy ten leci w naszą stronę na łeb na szyję. Luna jest kompletnie nieagresywna, nawet nie wyłapuje, że kiedy inny pies warczy, trzeba spierniczać, ale problem z tymi maluchami jest taki, że one podlatują, skaczą, dając jej nadzieję na zabawę, i odskakują, nawet nie pozwalając się powąchać, a właściciel stoi 20 m dalej i się dobrze bawi... Fakt, może to brzmieć jak narzekanie na małe pieski, ale większych właściwie w okolicy prawie nie ma, poza tym, takie doświadczenia mam właśnie z właścicielami yorków i shih tzu... w ogóle szkoda mi tych ofiar mody, na moim osiedlu jest nawet starsza pani, która ma malutkiego yorka, york chodzi bez smyczy, razu pewnego do nas podbiegł i zaczął skakać, ale chyba Luna okazała się wagą za ciężką, bo przeraził się po tym, jak raz szturchnęła go łapą. Zaczęła się bieganina, pani w końcu dopadła pieska, ale nie dawał się zapiąć na smycz, więc walnęła go pękiem kluczy na smyczy D:
Z tą samą panią mam na koncie scysję pod tytułem "co tu robi, tu nie wolno, jak tak można" - Luna przykucnęła na siku na trawniku pod blokiem (inne sprawy załatwia w krzakach albo sprzątam). Chwilę później piesek pani ukucnął na tymże samym trawniku w zgoła innym celu niż Luna...
Mogę sobie w takim razie wyobrazić, co czują wobec takich beztroskich pańciów i pańć właściciele strachliwych albo agresywnych psów.

Link to comment
Share on other sites

Tak mi post asiak_kasia przypomniał scenkę sprzed kilku lat z mojego osiedla. Mamy babę z "sarenką" w słusznie dojrzałym wieku. Suka niewychowana (baba też), np. w kiosku warzywnym, jak pies jest na rączkach, usiłuje odgryźć twarze osobom, które stoją obok jej pańci. Lata luzem, startuje do innych psów - kiedyś do mojego prawie 30 kilogramowego "dalmatyńczyka" z naprawdę sporą agresją lękową, a pani za nią krzyczy "ona nie ugryzie!" nie biorąc pod uwagę, ze jest wielkości głowy psa, na którego startuje.
W każdym razie podbiegacz wystartował do suki ast - w kagańcu, luzem, szła w takiej niecce ze swoim panem, gdzie psy generalnie latają luzem, bo to teren ze wszystkich stron ograniczony małymi wzniesieniami i widać, czy inny pies się zbliża. Suka zajazgotała, podbiegłą do astki z zębami i... pofrunęła. Kaganiec metalowy, ale astka chora była, więc sarenka przeżyła, ale noga w gipsie. I co? W tym gipsie dalej startowała... Ostatnio coś cicho, nie wiem, czy coś ją w końcu zeżarło, czy zeszła naturalnie, czy też pańcia jej struny głosowe wycięła...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...