Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='zmierzchnica']
Ja myślę, że to nie trutka, bo trutkę się podrzuca bardziej "subtelnie", jedna kość, kawałek mięsa. Raczej jakiś nawiedzony ktoś miał resztki po żarciu, pamiętał, że masz psa, więc je zostawił, żeby "się nie zmarnowało" :diabloti:[/QUOTE]
tia, tylko na mojej ulicy jest co najmniej 5 psów i to takich, co na podwórku żyją stale, więc jakie licho kogoś przypałętało do mnie? chociaż kiedyś podrzucono mi psa, tylko wtedy dostałam liścik i tam było napisane, ze piesek wędruje do mnie, bo jego właścicielka nie może się nim zajmować, a widzi, ze ja kocham psy, więc może mam pecha do podrzucaczy:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']tia, tylko na mojej ulicy jest co najmniej 5 psów i to takich, co na podwórku żyją stale, więc jakie licho kogoś przypałętało do mnie? chociaż kiedyś podrzucono mi psa, tylko wtedy dostałam liścik i tam było napisane, ze piesek wędruje do mnie, bo jego właścicielka nie może się nim zajmować, a widzi, ze ja kocham psy, więc może mam pecha do podrzucaczy:evil_lol:[/QUOTE]

Może ktoś chciał byś dyskretny? ;) Jakby podrzucił komuś innemu z psem na stałe na podwórku, to pies by ujadał i ktoś by wylazł zobaczyć :eviltong: Nie wiem, to faktycznie dziwne ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Moje bawią, piesek podbiega i 1 z moich go atakuje(uznał to prawdopodobnie jako zaburzenie porządku w Naszym trójkowym stadzie) złapał go za pysk i nie chciał puścić to baba się do mnie drze żebym zabrał psy bo po policję zadzwoni i że mam agresywne psy i ona tak tego nie zostawi....[/COLOR][/QUOTE]

no masakra jakaś. koleś chwali się że jego pies zaatakował innego i dziwi się właścicielce że miała do niego o to pretensje. i jeszcze "nie chciał puścić". jak ty facet te psy wychowujesz że one robią co chcą a jak nie chcą to nie?
ja to żyję chyba w jakimś "psim raju". psy w miejscach w które chodzę bawią się razem, podbiegają do siebie, obwąchują sie. jak ktoś ma psa agresywnego to albo go prowadzi na smyczy albo przynajmniej jest w kagańcu. jak jest jakaś "akcja" że jakiś pies na drugiego skoczy (zdarza się bardzo rzadko) to właściciele je rozdzielają i uspokajają bez jakichś wielkich pretensji do siebie, przecież wiadomo że to tylko psy i i czasami takie coś się może zdarzyć. ale takich "mądrych inaczej" którzy puszczają wolno agresywne psy i jeszcze nie widzą problemu gdy taki ugryzie po prostu tu nie ma.

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

Widzę spike że brakuje Ci obiektywizmu trochę i co Cię tak boli post tego gościa? W poście nie jest dokładnie napisane w jakich okolicznościach to się stało. Może drugi piesek był nachalny i jego psu to się nie spodobało. Więc może zastanów się czy Ty przypadkiem nie jesteś mądry inaczej.

Edited by Parysek
Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, czy to chamstwo czy głupota, czy co.

Sylwka spędzałam u lubego, postanowiliśmy wybrać się na rynek w Krakowie, no i oczywiście tramwaj.
To, że byłam ściśnięta nie przeszkadzało mi aż tak, jak to, że jakieś coś ruchliwe z dwa razy przeszło mi między nogami. Na początku myślałam, że to pijany ktoś. Raz udało mi się spojrzeć w dół. Co jak co, ale nie spodziewałam się psiny, która będzie chodzić między tymi tłumami. Nie mam kompletnie pojęcie, czy to jest czyjś pies, czy ktoś go wsadził do pojazdu w trakcie pijańskiego szału. Apogeum cierpień zwierzęcia nastąpiło jak podróżni zaczęli sobie śpiewać (lub jak kto woli, wydzierać się). Przez chwilę pomyślałam, że gdybym była po paru kieliszkach wódki, a nie dwóch lampkach wina, to pewnie bym się tam świetnie bawiła.

Pani z jakąś miniaturką w torebce też wyglądała uroczo.

Link to comment
Share on other sites

jeżeli ktoś nie widzi problemu w tym że jego pies rzuca się na inne niezaatakowany bo ma jakieś urojone lęki to niech sobie idzie na rentgen mózgu, sprawdzić czy go w ogóle posiada. takie rzeczy się zdarzają, psy są różne, ale rozumny właściciel powinien takiego psa trzymać na uwięzi lub/i w kagańcu a już na pewno nie wydziwiać nad właścicielem którego psa jego złapał i "nie chciał puścić" tylko w miarę możliwości psy rozdzielić i przeprosić za zachowanie swojego oraz oczywiście coś z tym zrobić.
to dotyczy wszelkich ataków.
jeżeli ktoś chce swojego psa puszczać w przestrzeń publiczną bez smyczy i kagańca to nie może taki pies być agresywny. ja sądziłem że coś tak oczywistego nie podlega żadnym dyskusjom. jak pisałem wcześniej, może się zdarzyć że z pozoru spokojny pies coś "zaszura" do innego i zaatakuje. ale wtedy też nie wydziwiamy "po co go puszczała" tylko przepraszamy i przerywamy tę akcję. a jak ktoś chce puszczać luzem agresywnego psa to powinien zainwestować w dwa hektary działki i na prywatnej działce nie musi się liczyć z tym ze inny pies do niego podbiegnie. w miejscach publicznych to jak najbardziej.
a z tego co losiek pisze to z jego psami problem jest nie pierwszy raz. problem którego oczywiście on nie widzi bo to zawsze jest wina innych "bo podeszli" lub "bo się pojawili". tymczasem problem jest jednak z nimi bo są albo lękliwe i byle co wyzwala w nich poczucie zagrożenia albo jakieś pobudliwe i byle co wyzwala atak. trzeba by coś z tym zrobić.

a denerwuje mnie takie zachowanie bo przez takich nieodpowiedzialnych "lośków" uchwalane sa potem regulaminy zabraniające często w ogóle puszczać psa bez smyczy co uderza we mnie i mojego psa, który nigdy nikogo nie ugryzł. i w sumie nie ma się czemu dziwić bo park jest przecież dla wszystkich i nikt nie chce żeby biegały po nim luzem groźne zwierzęta które mogą zaatakować jak im się coś nie spodoba, a jak widać nie podoba im się dość często.

[QUOTE][COLOR=#000000]ale podchodził od tyłu.[/COLOR][/QUOTE]

to też jest dobre. w stosunku do ludzi też cierpisz na urojenia i jak "podchodzą z tyłu" to gotowy jesteś ich po łbach kijem walić? skoro wiedziałeś że "tak reaguje na psy" to znaczy że problem pojawił się już wcześniej z innymi psami i naprawdę nie ma co się usprawiedliwiać sytuacji "złymi zamiarami skundlonego owczarka" który jak zdajesz się sugerować, chciał cię pożreć bo był niedożywiony, tylko kupić długą linkę i ćwiczyć ze swoim psem na lince dopuszczając go do zabawy tylko z takimi psami które akceptuje.
oczywiście nie mam uwag do tego jak postąpiłeś bo skoro twój pies był w kagańcu i go odciągnąłeś jak się zaczęła "akcja" to trudno mieć pretensje, zrobiłeś bardzo dobrze, ale twoja filozofia jest jednak trochę dziwna.

Edited by spike1975
Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

[quote name='spike1975']jeżeli ktoś nie widzi problemu w tym że jego pies rzuca się na inne niezaatakowany bo ma jakieś urojone lęki to niech sobie idzie na rentgen mózgu, sprawdzić czy go w ogóle posiada. takie rzeczy się zdarzają, psy są różne, ale rozumny właściciel powinien takiego psa trzymać na uwięzi lub/i w kagańcu a już na pewno nie wydziwiać nad właścicielem którego psa jego złapał i "nie chciał puścić" tylko w miarę możliwości psy rozdzielić i przeprosić za zachowanie swojego oraz oczywiście coś z tym zrobić.
to dotyczy wszelkich ataków.
jeżeli ktoś chce swojego psa puszczać w przestrzeń publiczną bez smyczy i kagańca to nie może taki pies być agresywny. ja sądziłem że coś tak oczywistego nie podlega żadnym dyskusjom. jak pisałem wcześniej, może się zdarzyć że z pozoru spokojny pies coś "zaszura" do innego i zaatakuje. ale wtedy też nie wydziwiamy "po co go puszczała" tylko przepraszamy i przerywamy tę akcję. a jak ktoś chce puszczać luzem agresywnego psa to powinien zainwestować w dwa hektary działki i na prywatnej działce nie musi się liczyć z tym ze inny pies do niego podbiegnie. w miejscach publicznych to jak najbardziej.
a z tego co losiek pisze to z jego psami problem jest nie pierwszy raz. problem którego oczywiście on nie widzi bo to zawsze jest wina innych "bo podeszli" lub "bo się pojawili". tymczasem problem jest jednak z nimi bo są albo lękliwe i byle co wyzwala w nich poczucie zagrożenia albo jakieś pobudliwe i byle co wyzwala atak. trzeba by coś z tym zrobić.

a denerwuje mnie takie zachowanie bo przez takich nieodpowiedzialnych "lośków" uchwalane sa potem regulaminy zabraniające często w ogóle puszczać psa bez smyczy co uderza we mnie i mojego psa, który nigdy nikogo nie ugryzł. i w sumie nie ma się czemu dziwić bo park jest przecież dla wszystkich i nikt nie chce żeby biegały po nim luzem groźne zwierzęta które mogą zaatakować jak im się coś nie spodoba, a jak widać nie podoba im się dość często.[/QUOTE]
Na łańcuch to się sam przypnij, klęknij do boga i pomódl o odrobinę mózgu dla Ciebie w ten nowy rok. Co Ty tutaj wypisujesz? psa na uwięzi trzymać? jeżeli biegały luzem bez kagańca to oznacza to że nie było potrzeby stosowania tych akcesoriów. A Ty dalej w swoje brniesz ślepo. Dalej twierdze że nie puściłbym żadnego ze swoich psów do nie znajomego psa ! A gdzie tam masz napisane że to miejsce publiczne? nie wszystkie miejsca są miejscami publicznymi tak dla Twojej wiadomości. To że pies wysyła pewne sygnały, My ich nie potrafimy odczytać to nie znaczy że piesek jest agresywny. Chociażby głupi przykład ale prawdziwy. W TD powalamy pieska na bok i dociskamy go do ziemi... okej ale stop... piesek się oblizuje, ziewa, czy tam mruga - wiele osób o tym nie wie ale to jedne z oznak niepewności i trzymają dalej a piesek zaczyna się potem bać niestety. Ja jakoś nie zauważyłem na tym forum problemów z psami lośka1990. Przez lośka nie możesz puszczać psa bez smyczy? weź Ty się zastanów. No i bardzo dobrze. W mieście pies ma mieć obowiązek prowadzenia go na smyczy. Nie zastanowiłeś się ile by było potrąceń psów, czy tez pogryzień gdyby taka w/w uchwała nie obowiązywała? Chcesz puszczać pieska to kup sobie 2 hektary działki, idź na jakieś błonie, do lasu i puszczaj do woli ale nie wiń chłopaka za wszystkie ustawy dot. psich wymogów. Po to jest ta ustawa bo może ktoś sobie nie życzy żeby biegały luzem jakiekolwiek pieski bez smyczy między ludźmi czy też między dziećmi. Zastanów się trochę a potem pisz.

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

[quote name='spike1975']

to też jest dobre. w stosunku do ludzi też cierpisz na urojenia i jak "podchodzą z tyłu" to gotowy jesteś ich po łbach kijem walić? skoro wiedziałeś że "tak reaguje na psy" to znaczy że problem pojawił się już wcześniej z innymi psami i naprawdę nie ma co się usprawiedliwiać sytuacji "złymi zamiarami skundlonego owczarka" który jak zdajesz się sugerować, chciał cię pożreć bo był niedożywiony, tylko kupić długą linkę i ćwiczyć ze swoim psem na lince dopuszczając go do zabawy tylko z takimi psami które akceptuje.
oczywiście nie mam uwag do tego jak postąpiłeś bo skoro twój pies był w kagańcu i go odciągnąłeś jak się zaczęła "akcja" to trudno mieć pretensje, zrobiłeś bardzo dobrze, ale twoja filozofia jest jednak trochę dziwna.[/QUOTE]

To sytuacja normalna i codzienne. Ty na prawdę jesteś jakiś ograniczony. Zawsze tak reagowała na psy, przyjmowała swoją pozycję jak widziała psa i się skradała. Pies stawał zawsze lub podbiegał i się ganiały, czasami dobrą godzinę nawet trwała ich zabawa. To że przyjmowała pewną pozycję to znaczy że jest agresywna? hahhaa nie osłabiaj mnie człowieku. Twoja filozofia jest dla mnie kosmiczna bo mam wrażenie że się czepiasz każdego i źle interpretujesz pewne posty i piszesz żeby nabijać sobie ilość postów. Poczytaj, pomyśl i dopiero pisz - to nie boli. !

Edited by Parysek
Link to comment
Share on other sites

Ja to chyba jestem jakas malo asertywna... gdzie nie pojde z psem do rodzinyy/znajomych to mi go chca nakarmic... "jaki ty chudy, nic Cie ta pani nie tuczy".
I na nic wyjasnienia ze on ma taka budowe. Na swieta dokarmmiali mi go pod stolem a potem nam przy obiedzie czeka i sie gapi jak jemy (wczesniej tego nie robil). Wyjde do wc a jak wracam to pies palaszuje kielbaske boczus wedlinke kabanosiki. Karme swoich psow daja- puffi z biedry...
Na nic prosby, zeby nie dawac. Ma ustalone pory do jedzenia i swoje zarelko ale uzalac sie musza... moja mama tylko wie ze marchewke psu moze dac a slonej wedzonki juz nie :D

Link to comment
Share on other sites

Dyskusja o podbiegającym do stada psie nasunęła mi pewną myśl. Mamy przy osiedlu psią łąkę gdzie, o pewnych godzinach spotykają się znajome psy. Czasem jest ich kilka, czasem więcej. Jeśli do tego "stada" chce się przyłączyć obcy pies, musi przejść "rytuał" zaakceptowania przez stado. Zdarza się, że nie zostaje polubiony. Szczerze, to nie tylko mnie szlag trafia jak ktoś radośnie puszcza swojego między nasze rozbawione psy. Dla mnie to nieodpowiedzialność. Nasze, duże, są odwoływalne i zapinane na smycze, ale większość małych nie.

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

[quote name='ajeczka']Dyskusja o podbiegającym do stada psie nasunęła mi pewną myśl. Mamy przy osiedlu psią łąkę gdzie, o pewnych godzinach spotykają się znajome psy. Czasem jest ich kilka, czasem więcej. Jeśli do tego "stada" chce się przyłączyć obcy pies, musi przejść "rytuał" zaakceptowania przez stado. Zdarza się, że nie zostaje polubiony. Szczerze, to nie tylko mnie szlag trafia jak ktoś radośnie puszcza swojego między nasze rozbawione psy. Dla mnie to nieodpowiedzialność. Nasze, duże, są odwoływalne i zapinane na smycze, ale większość małych nie.[/QUOTE] Dziękuje Ci ajeczka za post tutaj i jak widać nie tylko ja mam takie zdanie na temat sytuacji opisywanej przez Lośka. Jeżeli jakieś psy się bawią, tworząc stado to może nie życzą sobie nikogo obcego w ich gronie, tym bardziej podbiegającego nachalnie do któregoś z psów. Często jest tak że "stado" nie akceptuje psów nachalnych czy też agresywnych. Mnie osobiście też szlag trafia jak Nasze psy sobie biegają i ktoś z zadowoleniem puszcza swojego obcego psa do naszych. Bo skoro moje nie podbiegają do może nie życzę sobie aby ktoś dopuszczał obcego psa tudzież psy.

Link to comment
Share on other sites

Dla większości osób pies bez smyczy, a szczególnie bawiąca się grupa psów bez smyczy jest odczytywana jako przyzwolenie do podejścia. Może lepiej na wstępie poinformować właściciela podbiegającego psiaka, że to niekoniecznie dobry pomysł? :)

Jak się idzie z psem luzem to jest łatwiej, bo po prostu jak się mijamy z kimś to jeśli ktoś nie chce kontaktu z nami - przywołuje psa lub go upina, wtedy robię to samo.

Jak mam cień wątpliwości, czy moje mogą podejść, to pytam z daleka. Ale jak widzę przyjazne psy i ludzi nie reagujących w żaden sposób na moje zbliżanie się, to podchodzę i się witam.

Póki co miałam tylko sytuację odwrotną - grupa dużych, zgranych ze sobą psów coraz negatywniej nakręcała się na dosrywanie mojemu, więc się pożegnałam i poszłam, na co państwo powiedzieli, żebym została, bo przerywam pieskom zabawę w najlepszym momencie. ;) Innym razem byłam z lękliwą suczką dodatkowo i chciałam tylko przejść bokiem polaną - moje psy na smyczy - ich stado do mnie podleciało. Nie miałam pretensji,tylko po chwili braku reakcji poprosiłam o zabranie psów, bo suczka się boi, a my chcemy szybko przejść. Zostałam zjechana, że po co się tutaj pcham. ;) No ale nie każdy lubi nadkładać 15 minut drogi.

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie psy wcale nie muszą być agresywnymi, rządnymi krwi mordercami aby spuścić sobie łupnia. Dlatego zasada jest prosta - nie zbliżać się ani do nieznajomych grup psow ani nie pozwalać psom do nich podchodzić. Dopuszczam możliwość, że jeden z moich psow nie zachowa się ładnie jak ktoś puści swojego kajtka do niego. Jedyne co mogę zrobić to albo odwrócić uwagę swojego albo jak już dojdzie do scysji to skutecznie odwołać psa i nie pozwalać na tarmoszenie przeciwnika. Dla mnie w zachowaniu psa Lośka nie ma znamion agresji a jedynie wystąpił brak zdecydowania właściciela w sytuacji kryzysowej. Dla mnie problematycznym byłby zapewne pies, który po capnięciu przeciwnika pozbawił go życia. Głupie warczenie, jazgot i wyrywanie kłaków to może nie powód do dumy ale też nie powód do rozpaczy i zakuwania psa w dyby.

Link to comment
Share on other sites

Z daleka ostrzegamy żeby nie puszczać psa luzem do naszych. Czasem działa, czasem nie. Jak widzę obcych zapinam rudego, mówię, że może "przeczołgać" nowego. Usłyszałam, że powinien to zrobić (na yorku) to mały może się czegoś nauczy. Dopiero uświadomienia panu, że mój ttb zrobi to zębami otrzeźwiło. Ludzie czasem rozsądek zostawiają w domu.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Usłyszałam, że powinien to zrobić (na yorku) to mały może się czegoś nauczy.[/QUOTE]
Wręcz uwielbiam takie odpowiedzi... I ten głupi rechot. Oczywiście w razie gdyby naprawdę się coś takiego stało, to byłby raban, policja i wojsko :p że doberman morduje yorkusia, a tak pańcio wychodzi na spoko cool luzaka i co najważniejsze, ma pretekst, żeby nie zabierać swojego dziamgającego pimpka sprzed naszych oczu...

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

Dokładnie. Ten rechot mnie strasznie wkurw**. Kiedyś jak szedłem ze swoimi psami na smyczy obok parku to latał pinczer min. bez smyczy i mówię do gościa żeby go zabrał bo mu krzywdę zrobią, nawet przypadkowo swoją masą. To gość odpowiedział że zadzwoni na policję, to mówię proszę bardzo. Przeszedłem parę metrów i puściłem swoje psy i pomyślałem że będę ich olewał ale gość wziął pod pachę swoją sarenkę i poszli. Pomyślałem o nie, jak przyjedzie policja to gość razem ze mną beknie za brak smyczy ale na szczęście do niczego nie doszło... Moje psy nie są agresywne ale mieszaniec spanielka w zabawie z ulubioną suczką, jak go za mocno przyciśnie AST czy coś to pokazuje ząbki i już raz suczkę uspokoił to biegała w okół niego, zaczekał szczekać i zabawa trwała w najlepsze. Najważniejsza jest dla mnie komunikacja między psami. Jeżeli ludzie potrafią odbierać pewne sygnały wysyłane przez pieski, to nie ma sytuacji bez wyjścia. Lepiej zapobiegać niż leczyć :) hehe

Edited by Parysek
Link to comment
Share on other sites

A propo spuszczania psów. Mam na osiedlu joreczke która na. widok naszych psów rzuca się. Do gardeł i drze swój ryjek... co jak co ale skoro moje psu są na smyczy i podlatuje taki kurdupel to ja luzuje smycze i moje robią co chcą. Raz szłam z Fugą na dyski-to było lato -i na parkingu była baba z jorkiem (ten sam) moja na smyczy a ta do nas z zębami. Spuściłam smycz (miałam cienką smycz-i zaczęły się gryźć. A baba do mnie: "weź swojego kundla,... twój pies jest agresywny i kaganiec powinnien mieć...!.... " i padły jeszcze jakieś epitety. Ja swoją odwolałam i rzuciłam hasło że to jej pies powinnien mieć kaganiec i BYĆ na smyczy.
Po kolejnej takiej akcji Tata zadzwonił na straż miejską i od tej pory jest spokój. Na jak długo? Nie wiem.
Kolejna akcja :
Idę z Keną na miasto i przechodzę przez osiedlowy tunel. Tam jest dorosła córka tej baby jorka. Suczka JRT oczywiście luzem i wyskoczyła z jazgotem do Keny. Moja odkupiła i stanęłam a ja jej nie ciągnęłam no po co? A panienka drze się do mnie że mam zabrać swojego psa i jakim prawem szczuje jej psa. Żałosne...

Link to comment
Share on other sites

Guest Parysek

Pieska dzisiaj niektóre nie mają żadnego zajęcia/pracy i wychodzi niby że niewychowany a wystarczy czasami dać psu odpowiednią dawkę ruchu i będzie to magiczne lekarstwo na większość jego zachowań.

Edited by Parysek
Link to comment
Share on other sites

tak na dobrą sprawę to nie ma znaczenia, czy Losiek miał swojego psa na smyczy czy nie, bo to nie jego pies podleciał do obcego. jest wiele psów, które nie lubią podbiegaczy i nie będą się bawiły z każdym napotkanym pieskiem, a nawet obcego psa pogonią więc trzeba użyć mózgu i swojemu psu na podlatywanie nie pozwalać, a jak już komuś pies uciekł to niech po niego leci, a nie wyskakuje z pretensjami.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...