Jump to content
Dogomania

Pies i małe dziecko


joanna83

Recommended Posts

A ja się zastanawiam nad tym dlaczego ludzie nie myślą ZANIM wezmą do domu zwierzę. To chyba oczywiste,że piesek czy kotek będzie żył co najmniej kilkanaście lat i przez ten cały czas jesteśmy zobowiązani zapewnić mu opiekę itp. Jeśli jesteśmy alergikami z silną alergią, więc wiadomo,że ryzyko jest duże,że dziecko to odziedziczy. W takiej sytuacji nie bierze się do domu zwierzęcia dopóki dziecko się nie pojawi i nie będzie wiadomo czy jest uczulone.
Trzeba tylko pomyśleć wcześniej i nie być egoistą "bo ja chcę teraz pieska,a za kilka lat jak pojawi się maleństwo to się zobaczy".

I potwierdzę to co ktoś już napisał, że nie można dzieci trzymać pod kloszem,bo to przynosi więcej szkody niż pożytku. Moja siostra uczulona na wszystko (dosłownie) w dzieciństwie wychowała się z kotami i psem i w tej chwili nie ma już alergii. Organizm musi się uodpornić na alergen,a bez kontaktu z nim nie ma takiej możliwości.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 261
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Poza tym, że większość alergii da się podleczać, a większości alergenów poza pokarmami nie sposób uniknąć to porządny własciciel w ostateczności, jesli alergia grozi rzeczywiście poważnymi konsekwencjami - szuka dobrego domu. Pójście po najmniejszej linii oporu- czyli schronisko tak czy siak dowodzi braku odpowiedzialności, bezmyslnosci i zwyczajnego okrucieństwa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joanna83']A ja się zastanawiam nad tym dlaczego ludzie nie myślą ZANIM wezmą do domu zwierzę. To chyba oczywiste,że piesek czy kotek będzie żył co najmniej kilkanaście lat i przez ten cały czas jesteśmy zobowiązani zapewnić mu opiekę itp. Jeśli jesteśmy alergikami z silną alergią, więc wiadomo,że ryzyko jest duże,że dziecko to odziedziczy. W takiej sytuacji nie bierze się do domu zwierzęcia dopóki dziecko się nie pojawi i nie będzie wiadomo czy jest uczulone.
Trzeba tylko pomyśleć wcześniej i nie być egoistą "bo ja chcę teraz pieska,a za kilka lat jak pojawi się maleństwo to się zobaczy".

I potwierdzę to co ktoś już napisał, że nie można dzieci trzymać pod kloszem,bo to przynosi więcej szkody niż pożytku. Moja siostra uczulona na wszystko (dosłownie) w dzieciństwie wychowała się z kotami i psem i w tej chwili nie ma już alergii. Organizm musi się uodpornić na alergen,a bez kontaktu z nim nie ma takiej możliwości.[/quote]
Ach, to planowanie. Nie wspomnę, gdzie czytałam statystyki, ale w polskich warunkach bardzo dużo dzieci przychodzi na świat w sposób nieplanowany. Pojawiają się i już. Taki psikus natury.:razz:
***
O ile wiem, nie ma czegoś takiego jak nabyta odporność na alergen. Można się odczulić, ale to jest albo bardzo dobrze zaplanowane przez lekarza albo jest dziełem przypadku - na kogo wypadnie, na tego bęc.
***
Ja naprawdę nie chcę się czepiać. Tylko dziwi mnie, że tak wiele osób, tak lekką ręką (i chyba bez specjalizacji w dziedzinie) doradza lub krytykuje w tak poważnych sprawach - tak na sucho, dla zasady - bo kochamy pieski.
Żeby ze swojej strony zakończyć jakoś optymistycznie tę połowiczną dyskusję (drugi koniec kija siedzi na forach "dziecięcych") - wszystkim życzę, aby ich dzieci wolne były od krwawiących zgięć stawów, atopowego zapalenia skóry, uporczywego świądu, nadmiernej nerwowości, braku koncentracji a przede wszystkim - od ataków duszności.

Link to comment
Share on other sites

A ja powtórzę po raz kolejny, kolejny raz po sobie (jakoś mój wcześniejszy post pozostał niezauważony) i kolejny raz również po joanna83.
Nikt nikomu nie każe mieć psa, a predyspozycje do schorzeń w przypadku, których obecność zwierzęcia może być nie wskazana, da się przewidzieć w wielu przypadkach. Zatem niech jedni kochają pieski, jeśli im zdrowie pozwala, a drudzy zajmą się pielęgnowaniem siebie i swoich schorzeń, alergii etc.
Więcej myślenia przed, nie po, no i mniej egoizmu. Oto sposób na ograniczenie ludzko-psich komplikacji, a nawet tragedii.

Link to comment
Share on other sites

Pod postem Saite ja też się chętnie podpiszę, natomiast pod Twoimi, xxxx52, nie bardzo mogę, bo mam świadomość, że za trzymanie psów razem z dziećmi, u których testy wykazują ewidentnie alergię na sierść i wydzieliny psów i godzenie się z objawami alergii aż do okresu dojrzewania, na forach "dzieciaczkowych" rozerwali by Cię na strzępy :razz: Taki to już urok for przeróżnej maści - w różnych miejscach obrywa się za różne rzeczy. Ale po raz kolejny powtórzę - są to zbyt poważne sprawy, żeby włazić komuś z butami w jego decyzje dotyczące zdrowia dzieci. Każdy podejmuje ryzyko na własną rękę - Twój wybór, u Ciebie to się sprawdziło, ale nie każdy ma tyle szczęścia (bo regułą trudno to nazwać).

Link to comment
Share on other sites

Na forach dla rodziców czyta się wile bzdur przekazywanych z mamuśki na mamuśkę i aż strach pomyśleć,że ludzie w to wierzą. Np. "siostra cioci mojej koleżanki straciła ciążę, bo jej teściowa ma kota..." Toksoplazmoza i 1000 mitów na ten temat. Mamuśki radzą "lepiej oddaj kota...", "nie zbliżaj się do kotów teściowej..." i tego typu idiotyzmy. Większość niestety nie wiem,ze można się tą chorobą zarazić (i częściej się to zdarza) nie tylko przez bezpośredni kontakt z kotem (tzn. z jego z odchodami,bo tylko one mogą być niebezpieczne).
Zaglądam na te fora czasem i niedobrze mi się robi jak czytam,że ludzie wierzą w te różne zabobony. Najłatwiej jest się pozbyć problemu, bo dziecko to nowe obowiązki, więc poprzednia zabaweczka jest już zbędna.

A co do wchodzenia z butami w czyjeś życie,to mam to gdzieś w jaki sposób wychowujesz swoje dzieci (Ty czy inna mama), bylebyś nie robiła im krzywdy. Reszta to Twoja sprawa. I to samo dotyczy zwierząt. One same nie potrafią się bronić (zupełnie jak dzieci), a niektórzy ludzie krzywdzą je, bo nie widzą nic więcej poza końcem swego nosa.

Ciąża nie musi być planowana i nieplanowana nie jest tu ŻADNYM usprawiedliwieniem. Chyba wiesz,ze będziesz miała kiedyś dzieci i będąc w grupie ryzyka nie bierzesz po prostu do domu zwierzęcia i koniec.

Link to comment
Share on other sites

Więc wystarczy być w grupie ryzyka, żeby rozsądek nakazywał odmówienie sobie przyjemności posiadania psa? Powiedz to xxxx52 i wynikom jej testów i testów jej dzieci. No i swojej siostrze, czy raczej rodzicom, którzy ją wychowali z psami i kotami :diabloti:.
Właściwie to czemu nie - gdyby tak do tego podejść z czasem populacja psów w Polsce spadłaby do niezbędnego minimum prawdziwych szczęśliwców.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gotrek']U nas sytuacja była odwrotna była już 2 letnia żywiołowa sunia i pojawił się bobas. Też szukałam informacji i wiadomości jakie zabrałam zastsowałam w praktyce. Przygotowania do nowego członka rodziny wyglądały następująco:
[LIST]
[*]nosiłam na rękach lalkę przypominającą niemowlę nagradzałąm sukę smakołykami za pożądane zachowanie jak nie wyskakiwanie na mnie, żeby zobaczyć co trzymam na rękach, delikatne dotykanie lalki nosem itp. wedle uznania
[*]puszczałam mp3 z płaczem noworodka
[*]po porodzie zanim wróciłyśmy do domu mąż przywiózł ze szpitala ubranko w którym dziecko spało i dał suce do wąchania
[/LIST]Nie miałam z suką żadnych problemów po przyjeździe z dzieckiem i dalej ich nie mam :). Oczywiście muszę uważać przy ich wspólnych zabawach, bo bulek to duży, silny pies do tego delikatny jak słoń w składzie porcelany ;).
[URL]http://www.gotrek.pl/gallery2/d/12872-3/IMGP3145.jpg[/URL]
[URL]http://www.gotrek.pl/gallery2/d/12942-3/lozko3.JPG[/URL]
[URL]http://www.gotrek.pl/gallery2/d/12966-2/jesc5.jpg[/URL]
[URL]http://www.gotrek.pl/gallery2/d/12976-1/IMGP5590.jpg[/URL][/quote]

Dziewczyno Droga! Powinnaś podręcznik, ba, powiem więcej, ELEMENTARZ napisać! I oczywiście opatrzyć go załączonymi w poście zdjęciami! Rodzice, którzy by go przeczytali, mieliby szansę porządnie wychować i swoje dzieci i psy:loveu:
Moja boksia miała 2 lata, gdy w domu pojawiło się ludzkie młode. To była sunia, która kochała wszystko i wszystkich, więc nie miałam obaw jak przyjmie noworodka. Nie pomyliłam się - wychowywała go dzielnie i odeszła za TM gdy Tomek miał 10 lat. Rozpacz była straszna, bo dziecko nie znało życia bez Nutki. Dziś Tomek to dorosły facet. Teraz mieszkamy na wsi i mamy 3 psy i 2 koty. Rok temu pewna pani doktor zrównała z ziemią i Tomka i mojego męża, wykrzykując, że Tomek ma regularną astmę i należy natychmiast pozbyć się z domu wszystkich zwierząt - natychmiast. Spokojnie wykonaliśmy testy, które wykazały uczulenie na różne czynniki, ale nie na sierść. Z wynikami w ręku Tomek (z własnej woli) wrócił do pani doktor i wysyczał: "o losie członków rodziny nie wolno decydować z dnia na dzień". Byłam z niego dumna i do dziś uważam to za swój największy sukces wychowawczy, a co?! :razz:

Link to comment
Share on other sites

:shake::shake::shake: Kurcze, czemu jest tak, że temat zaczyna się od pożytecznych wskazówek nt. "dziecko i pies", a kończy się na jakimś nieukierunkowanym ataku na osoby oddające psa z powodu dziecka, przy czym żadna z osób wypowiadających się w wątku taką osobą nie jest?

[quote name='joanna83']Ciąża nie musi być planowana i nieplanowana nie jest tu ŻADNYM usprawiedliwieniem. Chyba wiesz,ze będziesz miała kiedyś dzieci i będąc w grupie ryzyka nie bierzesz po prostu do domu zwierzęcia i koniec.[/quote]

Posiadanie dzieci wbrew pozorom nie jest taką rzeczą, co do której człowiek potrafi się 100% określić w pewnym wieku. Ja jeszcze 5 lat temu twierdziłam z pełnym przekonaniem, że dzieci mieć nie będę i zmiany zdania nie przewidywałam. Nie da się też przewidzieć, jakie dziecko nam się urodzi, może alergiczne, może z inną chorobą, wymagającą takiego zaangażowania naszego czasu i energii, że dla psa może jej nie wystarczyć etc. Ba, decydując się na psa możemy nawet nie mieć jeszcze życiowego partnera i wcale nie wiedzieć, że okaże się nim osoba z alergią, która może tę alergię przekazać dziecku etc. I co, na wszelki wypadek też należy się wstrzymać z decyzją o wzięciu psa, aż nam się życie poukłada? A jak się nie poukłada? A jak się poukłada, a potem znowu stanie na głowie? Życie toczy się cały czas, jest tylko jedna rzecz, której w nim możemy być pewni i jakbyśmy z tego tylko powodu mieli odkładać na jakieś nieokreślone potem wszystkie życiowe decyzje, to nigdy byśmy żadnej nie podjęli.

Oczywiście, że oddawanie psa [B]tylko dlatego[/B], że nam się rodzi dziecko, jest bez sensu i złe, ale czasem jest wiele innych czynników, które trzeba wziąć pod uwagę i dla dobra psa i dla dobra dziecka i naprawdę nie jest to kwestia, którą można zaocznie rozstrzygnąć na forum na zasadzie "Nigdy nie powinno się oddawać psa, którego się wzięło".

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiście nie wszystko w życiu da się przewidzieć. Wydaje mi się,że nie wszyscy przeczytali dokładnie moje posty. Nie mówię,że każdy ma czekać na wzięcie psa do momentu aż zwiąże się z kimś i będzie pewny,że nie ma medycznych przeciwwskazań. Mówimy o grupie ryzyka. Zwróćcie uwagę,że duża część piesków i kotków jest brana do domu przez młode małżeństwa/partnerów. Nie mówcie,że tutaj nie da się przewidzieć,że za chwilę pojawią się dzieci. I chodzi o ocenę jaka jest szansa na odziedziczenie przez maleństwo alergii rodziców. Druga grupa ludzi,którzy najczęściej oddają swoje "ukochane" zwierzaki, to tacy, którzy wzięli je dla dziecka, a to okazało się alergikiem/znudziło się zwierzakiem itp.
Nie popadajmy w skrajność. Oczywiście są sytuacje,których nie przewidzimy,ale jeśli ktoś decyduje się na psa w domu,to ma OBOWIĄZEK w razie RZECZYWISTEJ niemożliwości sprawowania nad nim opieki znaleźć mu dobry dom.

P.S. Moi rodzice nie są alergikami, więc nie byli w grupie ryzyka. Kiedy okazało się,że siostra ma alergie na sierść i wydzieliny psa,kota, chomika, pierze (mieliśmy w domu 2 koty, psa, papużki i chomika) nigdy nie usłyszałam od mojej mamy,że oddamy któregokolwiek z członków z naszej rodziny...
Była tylko kwestia zachowania odpowiednich warunków higienicznych.


Myślę,że nie ma sensu dalej dyskutować na ten temat. Jesteśmy tu,żeby pomagać psom,a nie po to,żeby pomagać rodzicom pozbyć się wyrzutów sumienia,że oddają psa.

Nadal fajnie by było gdzybyście dzielili sie swoimi doświadczeniami w dziedzinie PIES i MAŁE DZIECKO :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joanna83']Jesteśmy tu,żeby pomagać psom,a nie po to,żeby pomagać rodzicom pozbyć się wyrzutów sumienia,że oddają psa.[/quote]
Święte słowa. Ale również nie po to, aby hurtowo odsądzać ich od czci i wiary.
PS. Jeśli Twoja siostra jest alergikiem, to Twoje dziecko (o ile jest biologiczne) jest w grupie ryzyka, niestety (odpukać w niemalowane).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Święte słowa. Ale również nie po to, aby hurtowo odsądzać ich od czci i wiary.
PS. Jeśli Twoja siostra jest alergikiem, to Twoje dziecko (o ile jest biologiczne) jest w grupie ryzyka, niestety (odpukać w niemalowane).[/quote]


Jak już napisałam trzeba myśleć przed. Sprawdziliśmy to zanim przybył do nas piesek. Za to piesek okazał się alergikiem:(

Link to comment
Share on other sites

Młode małżeństwo nie równa się dzieciom wszystko zależy od małżeństwa;)
Jeżeli chodzi o psy warto rozważyć sytuację kiedy wchodzimy w związek z psami bo partnerzy mają swoje zwierzaki. Zresztą gdyby Su nie akceptowała mojego partnera to raczej związek by nie przetrwał bo nie wyobrażam sobie wtedy choćby wspólnego mieszkania.
Nie wyobrażam sobie też sytuacji że mój TŻ nie akceptuje mojego psa i naszych nawyków typu jedzenie ze wspólnego widelca:diabloti:

Rauni ja na ten moment, świadoma że dzieci mogą się pojawić odpowiadam mimo wszystko że nie wyobrażam sobie żeby psa oddać - w najgorszym wypadku Su nie mieszkałaby ze mną tylko z moją mamą choć i to ciężko mi sobie wyobrazić. Bo co jeżeli np. drugie dziecko będzie wymagał więcej opieki niż pierwsze z jakiegoś tam powodu to też mam to dziecko oddać?:shake:

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images49.fotosik.pl/122/d3e35e498427a13bmed.jpg[/IMG][/URL]
[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images43.fotosik.pl/122/107d1ab3e7cbc701med.jpg[/IMG][/URL]
Pogadali o życiu aż ich zmogło.
A najlepsza była położna środowiskowa kiedy przyszła pierwszy raz. Obejrzała dziecko, spojrzała na psy i zapytała [B]Ale psów nie oddacie[/B] >Bardzo polubiliśmy tą panią ;)
Potem młody przez jakiś czas miał atopowe zapalenie skóry, nie wiadomo właściwie od czego. Na szczęście przeszło (odpukac) i nie ma lepszych kumpli niż ci trzej :)

Link to comment
Share on other sites

O, moje dziecko koty też uwielbia, aczkolwiek bez wzajemności. Jeden kot zwiewa i syczy, drugi czasem jak jest w łaskawym nastroju to się pozwala pomiąchać trochę. Pierwsze słowa Sergiusza to "tite" (kicia) i "miau", z dwóch pluszowych zwierzątek kota i psa wybierał kota, więc nie wiem, czy na pewno zostanie dogomaniakiem czy raczej kotomaniakiem :)

Link to comment
Share on other sites

To ja się dołączę do osób mających małe dziecko i zwierzaki :cool3:...

Jak zaszłam w ciążę [zgodnie z polską normą - nieplanowaną :diabloti:] miałam psa i kota. Toksoplazmozę olałam na dzień-dobry [już kiedyś na nią chorowałam], tylko tyle że przestałam sprzątać w kuwecie ;). Z psiakiem [wówczas 15-letnim, stale na lekach] przeszłam w czasie ciąży naprawdę dużo. Niestety ze względu na ciążę zagrożoną miałam nakaz leżenia w łóżku. Z drugiej strony miałam ciężko chorującego psa, którego trzeba było codziennie wozić do weterynarza [byłam wtedy w 8 miesiącu ciąży]. Ponieważ byłam jedyną osobą, która mogła Itka wozić na leczenie "olałam" zalecenia lekarza i jeździłam z psem. Nie raz wyglądało to tak, że rano jechałam z psem na zastrzyki, a po odwiezieniu staruszka do domu jechałam do szpitala. Po miesiącu okazało się, że psa uda się odratować - dało mu to pół roku życia, niestety 14 lutego 2008 musiałam Itusia uśpić :placz:.
Długo bez psa nie wytrzymałam - w kwietniu wziełam Birmę, która miała być spokojną, łagodną sunią, wielkości średniego pudelka.... powiem tylko tyle, że ani ona spokojna, ani łagodna, a pudla to co najwyżej dużego moze udawać :mad:. Birma dzieci kocha, z jednym małym wyjątkiem - nie lubi [i to z mojej winy :oops:] Smoka. Teraz, po ponad roku przyzwyczajania czaaasami da mu się pogłaskać, a nawet raz się z małym bawiła :loveu:. Pomimo jej niechęci do małego wiem, że nigdy, przenigdy nic by mu nie zrobiła, co najwyżej ucieka od niego z burczeniem :roll:.
A teraz wróćmy do kota :diabloti:. Kotu groziła zmiana domu z powodu dziecka... Powodem był otwarty atak na małego :angryy:. Jak Smok miał jakies 2-3 tygodnie i leżał grzecznie w łóżeczku Bzik nagle wskoczył do łóżeczka i podrapał Smoka po buzi :angryy:. W ciągu sekundy został wyrzucony na balko przez uwielbiającego go TZa - Kamil stwierdził, że to bezpieczniejsze niż jakbym ja miała go dorwać w swoje ręce :mad:. W efekcie kot bał się do mnie zbliżyć przez miesiąc, a do Smoka nie podchodził przez pół roku [aż mały zaczął raczkować]. Wtedy to mały sam zaczął łazić za kotem i go obłaskawiać... obecnie to najlepsi kumple, najlepiej wyglądają, jak Smok nosi kota "na rękach". Za malutki jeszcze jest [ma 1,5 roczku] i w efekcie on trzyma górę kota, a Bzik tylnymi łapami przebiera po ziemi :evil_lol:. Od razu uprzedzam - kot to lubi :lol:. Obecnie śpią razem w łóżeczku, razem jedzą posiłki [z jednego talerza, kurde :mad:... z Birmą w roli śmietnika przy nodze]. W domu są praktycznie nierozłączni ;). Sami między sobą ustalali co któremu wolno, dopóki kłótnie obywały się bez ran nie chodziłam między nich i na dobre im to wyszło ;)

Pomijam już fakt, że kiedyś inteligentna lekarka kazała mi się pozbyć zwierząt w domu, bo mały miał bardzo silną alergię... miał ją też w domu mojej babci, gdzie psa nie ma, więc rady nie posłuchałam... później dostałam zakaz jedzenia czegokolwiek wołowego [karmiłam piersią] - też nie pomogło. Koniec końców sama doszłam do tego, że mały jest uczulony na.... chemię :roll:. Jak przestałam używać chemii gospodarczej w domu alergia przeszła jak ręką odjął, a lekarka zaczęła się cieszyć, że 3-miesięczna dieta [moja] zaczęła przynosić efekty :lol:.

No, trochę się rozpisałam :oops:...

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Arial][FONT=Verdana]Mnie się wydaje, że w dzisiejszych czasach zanieczyszczenia środowiska pojęcie grupy ryzyka zaczyna być nieco archaiczne. Wykonanie testów krwi u dziecka poniżej 2-3 roku życia jest po to, aby ewentualnie wykluczyć psa z kręgu podejrzanych jeśli dziecko JUŻ ma objawy alergii. Natomiast jeśli objawów nie ma, takie badanie nie daje żadnej gwarancji, że alergia się nie pojawi w „klasycznym” dla niej wieku 2-3 lat. Jest natomiast koncepcja, która mówi, że właśnie w takim przypadku (kilkunastomiesięczne dziecko bez objawów alergii) psa lub inne zwierzę wziąć NALEŻY (nawet jeśli dziecko jest z grupy ryzyka). Koncepcja opiera się na założeniu, że powodem narastającej liczby alergii u dzieci jest sterylność środowiska, w jakim żyją. System immunologiczny zwraca się przeciw organizmowi z braku „wrogów zewnętrznych”. Są już jakieś eksperymentalne metody leczenia poważnych alergii przez kontrolowane zainfekowanie tasiemcem (błeee) – podobno skutkują. Koncepcja jest interesująca, ma ręce i nogi, nadal jednak poruszamy się w sferze szans i ryzyka, i tak też przedstawia się przyszłość psa czy innego zwierza w danej rodzinie.[/FONT][/FONT]
[FONT=Arial][FONT=Verdana]Bycie w tzw. grupie ryzyka też nie wyklucza posiadania zwierzęcia, czego przykładem jest moje dziecko. Pozostając przy przyjętej terminologii – była w wysokiej grupie ryzyka i też alergia dopadła ją niemal tuż po urodzeniu. Uczulało ją praktycznie wszystko, co zjadłam a potem to, co ona zjadła. Mieliśmy całe spektrum objawów skórnych – od natychmiastowych po opóźnione, od pokrzywki po atopowe zapalenie skóry. Wyciągaliśmy ją z tego latami, głownie dietą rotacyjną, bo leki działały tak sobie. Przedszkole było wykluczone ze względu na niemożność żywienia dziecka poza domem, opiekunka musiała być specjalnie przeszkolona. Żeby zminimalizować ryzyko marszu alergicznego i nie dopuścić do pojawienia się form wziewnych mieszkanie było pozbawione firan, dywanów, większości tapicerek występujących w „normalnych” domach, odkurzanie wyłącznie z filtrem wodnym, codzienne zmywanie podłóg na mokro. W okolicach 4 roku życia dopadły nas jednak pyłki drzew, ale organizm był już wtedy na tyle silny, że szybko udało się to opanować przy użyciu podstawowych leków. Dietę rotacyjną (z czasem z pewnymi odstępstwami) utrzymywaliśmy przez 6 lat. Z czasem wszystkie objawy się wyciszyły i można było odstawić leki. Po kolejnych 4 bezobjawowych latach (i bez leków) zdecydowaliśmy się na psa. Wykonaliśmy testy z krwi, dwukrotnie testy skórne w odstępie pół rocznym (wszystkie negatywne), potem posłaliśmy córkę na wakacje do cioci, która mieszka z dwoma psami – nie było objawów ani w trakcie pobytu, ani po powrocie do domu, więc postanowiliśmy zaryzykować. (Oczywiście mieliśmy poważną rozmowę z moimi rodzicami, którzy zadeklarowali, że wezmą psa, gdyby u nas stało się coś niedobrego). Na wszelki wypadek wybraliśmy psa nieliniejącego. Jest z nami od 3 lat, z córką jest wszystko w porządku, nic się nie dzieje (trochę gorzej ze mną – muszę się nawtykać Zyrtecu zanim zacznę rozczesywać psa, ale to drobiazg). Mam nadzieję, że skoro do tej pory nic się nie wydarzyło, to już tak zostanie. Może ktoś uzna, że za dużo ryzykowaliśmy, że w ogóle nie powinniśmy przymierzać się do psa, ja jednak uważam – nawiązując do początku wypowiedzi – że szanse/ryzyko w przypadku naszego dziecka były porównywalne z innymi, także całkiem zdrowymi dziećmi. Na dzień dzisiejszy nie ma sposobu, żeby przewidzieć kto i kiedy zachoruje, alergia dopada nawet dorosłych ludzi, którzy nigdy wcześniej nie chorowali. [/FONT][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

to widzę,że nie jestem odizolowana w problemie alergii...u mnie 2 dzieciaczków,3 i 6 lat...z okresową alergią nie wiadomo na co:evil_lol:....właśnie jesteśmy w trakcie badań....a w domu wilczur z azylu 8 letni,kot,barabanda...jedząca z dzieciakami śniadania z talerza i nowy nabytek shih tzu...jest 2 mies,i już ukochany przez dzieciaki:multi:pracę mam taką trochę zoologiczną więc już były w domu przejściowo:szynszyle,króliki...i inne stwory,a teraz jeszcze prawdopodobnie zamieszka u nas fretka....bo nie ma chętnych na adopcję.....nie mówiąc o 350l akwa...:evil_lol: zwierzaków nie oddamy,alergia prawdopodobnie na roztocza,bo zwierzaki były przed dziecmi i w ich obecności nie ma kichania ani odczynów skórnych a zdarza się w bardzo różnych miejscach....
niestety oddawanie zwierząt to najszybsze wyjście dla wielu ludzi.......:shake:

Link to comment
Share on other sites

Hmm.. to mi się przypomina jak byłam w ciąży i miałam odwieczna wojnę z moim otoczeniem, w tymm najblizsza rodziną.,\, która zawzięcie twierdziła, ze jestem wyrodna matką i krzywdze (wowczas jeszcze nie narodzone) dziecie, tym, ze mam psy, dalej sie nimi8 sama opiekuje, wychodze na spacery, bawie, tarzam, ba jezdzilam na obozy szkoleniowe, lazilam po gorach- z psiakami ;) rzecz jasna- no i jezdzilam na wystawy. Teraz jak juz jest maly dsalej jestem wyrodna i ciagle cos nopwego wymyslaja, a to ze siuersc, a to ze uczulony bedzie, a to ze bakterie, brud, ze moga zaatakowac, itd. czyli wszystkie mozliwe BZDURY, bo maly nie dosc ze zadnej alergii nie ma, jest zdrow jak ryba, choc w 7 miesiacu dalej jest wlasciwie tylko na moim mleku- za to tez jestem bee, choc badania wykazaly ze niczego mu nie brakuje. Zabieram go na wystawy i wyjazdy, nawet te dalsze i co? I mam dziecko super 'socjalizowane' nie boi sie innych, obcych, nie boi sie halasu, uwielbia psy i ludzi, ciagle jest usmiechniety, a placze tylko wtedy gdy naprawde cos jest (czyli potrzeba snu, zmieny pieluchy czy jedzenia). Daltego kazda matka, powinna sie kierowac zdrowym rozumem, bo najgorsze to sluchanie starszyzny, zamknietej na nowe i nie sl;uchania swojego instynktu, brak umiejetnosci wyciagania wnioskow z obserwacji naszego wlasnego otoczenia. Ja zawsze bede obstawac przy tym, ze dziecko i pies to cos wspanialego, cos co uczy, pomaga i pomaga sie udpornic. ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]Shaluka[/B] nie przejmuj się innymi - ty znasz swoje dziecko najlepiej ;). Ja mojego do dzisiaj czasami karmię [a we wrześniu mu 2 latka stukną :diabloti:]... Chociaż nowe jedzenie po za mlekiem faktycznie można by spróbować zacząć podawać ;)... A co do zajmowania się samej psami w czasie ciąży to zależy to od psów i od ciąży, twojej rodzinie nic do tego, jeśli czujeszułaś cie na siłach :mad:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...