Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

1 minutę temu, Tyś napisał:

Bardzo Ci dziękuję, szafirko za informacje.
Ile kosztowała dzisiejsza wizyta?

Kurcze, to oczko mnie strasznie martwi :(.
Murzynek strasznie kulał, zwłaszcza jak biegł. Kulał od ok. 2-3msc. Wcześniej chodził normalnie, ale z dnia na dzień kulał coraz bardziej. Szkoda, że tego nie nagrałam. Ale jeśli nie kuleje to chyba dobrze? Może kulał, bo leżał na zimnym betonie? Ew. dla pewności go prześwietlić, jak myślicie?

5lat... to młody pies! :)

szafirko, robiliście mu morfologię czy czasem kleszcze mu czegoś nie przyniosły?

Widziałam, że nie ma więcej jak 5 lat!!!!! Byłam absolutnie pewna:)

Najgorzej niestety z tym oczkiem....mam nadzieje, że to nie jest groźny uraz i że oczko wróci szybko do normy! CO do łapki...ja bym nie naświetlała psa niepotrzebnie...

Lepiej obserwować jeszcze przez kilka dni...może to było jakieś skaleczenie i minęło?

Ogólnie chyba nie jest źle ze zdrowiem, prawda?

:)

Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, szafirka napisał:

Wróciliśmy niedawno od weta. Murzynio ma dalej zaropiałe oczko, wet powiedział, że to uraz mechaniczny, przepisał 2 rodzaje kropel i żel. Mam smarować i zakrapiać 4 razy dziennie i za tydzień podjechać do kontroli. Wet zaproponował, aby zaszczepić go co najmniej za tydzień, oczywiście pod warunkiem, że oczko wydobrzeje. Psiak ma ok. 5 lat. Ja, ani mój mąż nie zauważyliśmy, aby Murzynek kulał, długo to trwało przed przyjazdem do nas? Wet na moją prośbę sprawdził łapkę, nie zauważył, aby coś było nie tak w stawach, ani, żeby miał uszkodzone opuszki - wygląda, że wszystko jet dobrze. Dzisiaj zjadł już całe porcje jedzenia od razu, bez kręcenia nosem. Mieszamy mu suche z puszką. Przyjechały do nas 3 puszki i będę musiała trochę dokupić zanim się przyzwyczai do samego suchego. Fryzjer umówione na czwartkowe popołudnie.

Czasem pies kuleje z powodu wilgoci, w której spał. Zwykle jak to jest przyczyna, to mija po paru  tygodniach. Jakby nie minęło kulenie, to wtedy dobrze jest rtg zrobić. Mój Homer po schronisku, gdzie był dwa lata. kulał przez jakiś czas. A potem przeszło mu to zupełnie. Oby z Murzynkiem tez tak było. :)

Link to comment
Share on other sites

Nowe wpłaty na koncie:

JOLY - 50 zł - dla psiaków

Agniesiulka - 100zł- darowizna dla Murzynka

kiyoshi - 20 zł - dla Murzynka za wrzesień

jaguska- 20 zł stała na wrzesień dla Murzynka + 20 zł dla reszty psiaków

siostra elficzkowej - 40 zł - stała dla Murzynka na wrzesień

elficzkowa - 30 zł- stała dla Murzynka na wrzesień

Dziękujemy  k,ODQwNjkzOTQsNTExOTQwOTQ=,f,034_qW_orig

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O 5.09.2016 o 17:22, kiyoshi napisał:

Widziałam, że nie ma więcej jak 5 lat!!!!! Byłam absolutnie pewna:)

Najgorzej niestety z tym oczkiem....mam nadzieje, że to nie jest groźny uraz i że oczko wróci szybko do normy! CO do łapki...ja bym nie naświetlała psa niepotrzebnie...

Lepiej obserwować jeszcze przez kilka dni...może to było jakieś skaleczenie i minęło?

Ogólnie chyba nie jest źle ze zdrowiem, prawda?

:)

A widzisz, to ja go postarzyłam. Byłam przekonana, że ma ok 7lat, a tu taka niespodzianka.
Też mam nadzieję, że oczko raz-dwa dojdzie do siebie.
Masz rację z tym prześwietleniem. Ja, tak jak pisałam, jestem strasznie przewrażliwiona i ze swoimi futrami latam do weterynarza z byle powodu, bo w głowie najczarniejsze myśli i najgorsze diagnozy :)

Chyba nie jest źle, ale nie zapeszajmy. Czasem choroby wyłażą po paru tygodniach odchuchania - tak przynajmniej zdarza się dość często u kotów. Teraz, zanim psiak się zaaklimatyzuje, może trochę tuszować. Ja będę spokojniejsza, jak zrobimy badanie krwi ;)

O 5.09.2016 o 17:34, szafirka napisał:

Nie płaciłam dzisiaj, mamy się rozliczyć za tydzień po kontroli oczka i ewentualnym szczepieniu. Mamy obserwować jego łapkę, bo może stres spowodował zmniejszone odczucie bólu.

Dziękuję Ci, szafirko. W takim razie trzymam kciuki, by kulenie się nie pojawiło i by oczko szybko doszło do siebie.
Jak idzie Wam podawanie kropelek i żelu? I jak dzisiaj Murzynek się ma?
 

O 5.09.2016 o 17:40, AgaG napisał:

Czasem pies kuleje z powodu wilgoci, w której spał. Zwykle jak to jest przyczyna, to mija po paru  tygodniach. Jakby nie minęło kulenie, to wtedy dobrze jest rtg zrobić. Mój Homer po schronisku, gdzie był dwa lata. kulał przez jakiś czas. A potem przeszło mu to zupełnie. Oby z Murzynkiem tez tak było. :)

O, właśnie o tym też pomyślałam, ale nie wiedziałam czy to prawda.
To trzymam kciuki, by faktycznie było tak, jak piszesz.

23 godzin temu, elficzkowa napisał:

Nowe wpłaty na koncie:

JOLY - 50 zł - dla psiaków

Agniesiulka - 100zł- darowizna dla Murzynka

kiyoshi - 20 zł - dla Murzynka za wrzesień

jaguska- 20 zł stała na wrzesień dla Murzynka + 20 zł dla reszty psiaków

siostra elficzkowej - 40 zł - stała dla Murzynka na wrzesień

elficzkowa - 30 zł- stała dla Murzynka na wrzesień

Dziękujemy  k,ODQwNjkzOTQsNTExOTQwOTQ=,f,034_qW_orig

 

Za wszelkie wpłaty dziękujemy...  0vishenka_33.gif Dzięki Wam możemy spać spokojnie 0heart.gif 0heart.gif 0heart.gif

Wczoraj spróbowaliśmy wymieszać mokrą z ryżem. Dzisiaj zastałyśmy miseczki wylizane do czysta - znaczy się, smakowało. A to, że psiaki były nasycone, świadczyło to, że wczorajsze kosteczki od Karmicielki zostały nienaruszone.

Dzisiaj nam jednak podanie jedzonka z ryżem nie poszło tak dobrze. Lisek wybierał najpierw samo mięsko, a potem czepił się jedzonka od Karmicielki. Dla niego ryż jest niejadalny, wielki agent i cwaniak z niego ;). Być może wkładkę ryżową doceni Tinusia, ona się wydaje być mniej wybredna.

Jest jednak coś, co mnie bardzo martwi. Kleszcze. Murzynek pojechał z masą kleszczy, a dzisiaj elficzkowa wypatrzyła na samym łebku liskowym trzy opite kleszcze. A ile jeszcze się skrywa pod jego grubym futrem? Nasz rejon niestety należy do tych, w których kleszcze zbierają największe żniwa, weci na brak pracy nie mogą narzekać. U nas też kleszcze są odporne na fipronil, działa u nas jedynie Bravecto, Advantix i kiltix, słabsze środki p/kleszczowe nie dają sobie rady...
Wiem, że do tej pory dzikuski musiały same radzić sobie z kleszczami, ale przeraża mnie świadomość, że przez paskudne kleszcze możemy je stracić.

Tylko problem w tym, że kropelki i obroża odpadają - psiaki to dzikuski. Jedyna opcja na walkę z kleszczami, jaka przychodzi mi na myśl to jedynie tabletki Bravecto. Niestety, tabletki są bardzo drogie i zastanawiamy się z elficzkowa czy możemy myśleć o tym, by podać psiakom po tabletce. Na psa wielkości Liska jedna tabletka to koszt ok 80zł... drogo... Trzeba też dopilnować, by psiaki tabletkę zjadły. I nie wiem totalnie co robić. Chciałabym pomóc psiakom z tymi kleszczami, a z drugiej strony nie wiem, jak. Są pieniądze na koncie, owszem - ale czy zgadzacie się na podanie psiakom tabletek, czy może nie robimy nic: skoro sobie radziły do tej pory z kleszczami, to może tym razem też tak będzie?

Wiem też, że jestem straszną marzycielką, ale rozglądam się za opcjami dla Liska. Lisek to psi agent, niezwykle inteligentny, ciekawski i infantylny - umie pocieszyć wszystkich, jest przezabawny i sympatyczny. Wierzę, że w DT, gdzie byłoby maks 2-3zwierzaki, w domowych warunkach stałby się domowym psiakiem. On, kiedy nas widzi przybiega, skacze wokoło, dzisiaj obwąchał dokładnie palce elficzkowa. Zdarza się, że o mnie się ociera. A kiedy wsadzałyśmy Murzynka do samochodu, on nam towarzyszył, zaglądał, wyciągał szyjkę, podbiegał, merdał ogonem, obwąchal nas dokładnie, Murzynka i koc. Ma oczywiście swoje zachowania typowe dla dzikusa: odskakuje przy gwałtowniejszych ruchach, jest uważny itd. ale z drugiej strony bardzo lubi towarzystwo człowieka i widzę u niego spore szanse na adaptacje - zwłaszcza, że jest wesoły, młody (ma śliczne, bielutkie ząbki) i bardzo ciekawski, a do tego u niego postępy sa widoczne gołym okiem.
Szczerze mowiąc, gdyby nie moje studia i to, że wynajmuję mieszkanie w bloku z bratem, to Lisek mógłby być u mnie na BDT w zamian za karmę i opłaty wetowe. Niestety, próbuję być racjonalistką i wiem, że na razie, przynajmniej do czasu pełnej mojej adaptacji jako studentki, ten pomysł odpada. Wiem też, że do czasu, aż Murzynek nie znajdzie dom, lepiej Liska nie umieszczać w PDT. Hotelik odpada - to muszą być domowe warunki, przy niewielkiej ilości zwierząt (maks 2-3). Jednak to prawda, że codziennie wzdycham do elficzkowej, że marzy mi się DT dla Liska... No więc i powzdychałam sobie teraz na dogo ;)

Tinusia niestety ma okropną cofkę. :( Wróciła do czasów, które doskonale pamiętam: znowu stała się niewidzialna dla ludzi. Znowu zaszywa się po kątach. Choć przyznaję, czasem się zapomina i jak przychodzę dać jeść, to przyjdzie do mnie z merdającym ogonem, utrzymując oczywiście odpowiedni dystans. Ale to są znowu wyjątkowe chwile: odkąd zniknął Rudy, sunia na widok człowieka momentalnie się spina, ogonem zamiata ziemię i skradając się... ucieka do kryjówki. I choc Rudy wrócił, to nic się nie poprawia obecnie - zwłaszcza, że teraz Rudego częściej nie ma niż jest. Ja, od czasu zaginięcia, widziałam go raptem dwa razy. A teraz znowu gdzieś poszedł... A Tinusi nie pomaga wsparcie w postaci Liska, ten dzisiaj się za nią bardzo oglądał nim do nas przyszedł, ale ta się nie odważyła wychylić noska. Podobnie było z ostatnimi stołówkami z Murzynkiem - zdarzało się, że Murzynek szedł po Tinusię i ta dopiero po paru dobrych minutach wychodziła z kryjówki i szła jak struta za Murzynkiem do jedzenia. Niestety, Tinusia to typowy niezależny dzikun :(. Bez klatki-łapki nie da rady ją złapać na sterylkę. I na razie pewne jest, że po sterylce będzie trzeba ją wypuścić na wolność. Na razie nie widzę jej w żadnym DT, obawiam się, że to trudniejsza wersja Gigi, która jest na BDT u Poker.
Zastanawiam się, czy czasem nie próbować łapać suni (na sterylkę) jeszcze w tym miesiącu - póki jeszcze jestem na miejscu. Choć sama nie wiem, mamm straszny mętlik w głowie...

PS: Rany Boskie, znowu esej mi wyszedł. Przepraszam, nie umiem pisać krócej... naprawdę sie starałam napisać krótki post ;)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Tyś ja również bardzo lubie czytać Twoje długie wpisy:)

Podobnie jak Ty, po tym jak dowiedziałam się ile kleszczy miał Murzynek, od razu pomyślałam, że do brze byłoby zabezpieczyć pozostałe pieski...

Te tabletki są drogie bardzo, ale...to może im uratować zycie:(

Sądze, że dla Liska warto byłoby porobić ogłoszenia z prośbą o bezpłatny dom tymczasowy...z tego co piszesz on dobrze rokuje- w domu z ogrodem powinien się bardzo dobrze sprawdzić, w bbloku pewnie byłoby gorzej, ale....może znajdzie się właśnie takie miejsce jakiego potrzeba;)

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, kiyoshi napisał:

Tyś ja również bardzo lubie czytać Twoje długie wpisy:)

Podobnie jak Ty, po tym jak dowiedziałam się ile kleszczy miał Murzynek, od razu pomyślałam, że do brze byłoby zabezpieczyć pozostałe pieski...

Te tabletki są drogie bardzo, ale...to może im uratować zycie:(

Sądze, że dla Liska warto byłoby porobić ogłoszenia z prośbą o bezpłatny dom tymczasowy...z tego co piszesz on dobrze rokuje- w domu z ogrodem powinien się bardzo dobrze sprawdzić, w bbloku pewnie byłoby gorzej, ale....może znajdzie się właśnie takie miejsce jakiego potrzeba;)

kiyoshi, podpisuję się pod Twoim postem obiema rencami, a nawet nogami  :) Psiaki koniecznie trzeba zabezpieczyć przed kleszczami.

Myślę, że można byłoby naszpikować tabletkami małe kawałeczki kiełbasy i podawać psiakom indywidualnie na początku karmienia, tak, żeby było widać czy zjadły.

Link to comment
Share on other sites

Odpiszę na Wasze komentarze później (dziękuję, że tu jesteście), bo na razie jestem cała roztrzęsiona.

Wróciłam właśnie od psów i nadal serce mam w gardle. Liska nie ma! Nie ma.
Obeszłam teren dokładnie przez godzinę, ale po prostu Liska nie ma. Nie sprzyjał mi ogromny ruch dzisiaj, dużo pracowników, potem kierowców tirów (m.in. elficzkowa ten, którego spotkałyśmy jak sunia się oszczeniła i który Cię tak mocno wystraszył).

Wiem, powiecie że Rudego też nie ma i pewnie się włóczy, ale! Rudy to Rudy... a Lisek...
Lisek nigdy nie wybierał się na samotne wyprawy. Nawet nie zaznacza terenu moczem i sika jak sunia (stąd zresztą moja pomyłka przy ocenie płci), ale jestem pewna, że nigdy, przenigdy nie wybierał się na samotne włóczęgi. Jego nieobecność zawsze wiązała się z nieobecnością wszystkich psów, np. zaraz po burzy czy fajerwerkowym pokazie.Ale sam NIGDY nie opuszczał rewiru! :( NIGDY.
Jestem totalnie zrozpaczona, w głowie kotłuje mi się milion czarnych myśli i mam strasznie złe przeczucie. Do domu wróciłam ze łzami w oczach.

Zwłaszcza, że to nie jest jedyna rewelacja z dzisiejszego dnia.
Tinusia dzisiaj do mnie przyszła, wygląda dobrze, humor jej dopisywał. Jadła blisko mnie. NIestety - nie sama... pojawił się tutaj nie wiaodmo skąd pewny siebie amstaff... Wygląda na młodzika oraz na takiego, który dobrze się zna z Tinusią, ale wygląda też na porzuconego. Na jednej tylnej łapie ma otwartą ranę, na drugiej ogromnego guza... :( Wygląda niemal jak Albin, który jest obecnie u Murki - liczne zranienia i zadrapania, no stan, jakby co najmniej był psem do walk...
Bardzo dziś pilnował Tinusi, ta mu lizała pyszczek. Z kolei on cierpliwie czekał aż sunia się naje i dopiero, jak się oddaliła, on sam zabrał się do jedzenia. Razem spędzają czas i nie opuszczają się na krok... Jestem przerażona, ale jestem pewna, że to nie jets przypadek, że ten pies tutaj jest. Patrzy z lękiem na mnie, a gdy zrobiłam gwałtowniejszy ruch, zrobił automatycznie unik. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, przez co przeszedł... ale wiem, że dwie rzeczy: że ten pies pewnie tu zostanie (o ile ktoś go nie zgarnie) oraz potrzebuje opieki wet.

I dla mnie najgorsza rzecz:  Liska nie ma. Co się z nim stało? Zarówno z zarażonym kleszczem, jak i pewnym siebie samcem asta nie ma żadnych szans. Lisek to ufny pies, próbuje się zakumplować z każdym psem, przy tym jest bardzo nachalny i sam pcha się do pyska - nie zważał nigdy na delikatne sygnały Murzynka, że już dość, że starczy, jeszcze bardziej sobie pozwalał... Jak jutro go nie będzie (a nie wyobrażam sobei tego, już dzisiaj przeżywam katusze, myśląc o tym, co się z nim mogło stać), to wejdę na ten teren (dzisiaj ten najbardziej zaśmiecony był ciągle pełen pracowników) i powywieszam ogłoszenia. Bo Lisek nigdy się nie wybierał na samotne ekspedycje. :( Mam nadzieję, że ten amstaff go nie przepędził ani nic mu nie jest... :( Boże, mój Lisek...

Link to comment
Share on other sites

23 godzin temu, elficzkowa napisał:

Tyś ja uwielbiam te Twoje eseje.Więc pisz i nie ograniczaj się w pisaniu niczym  479595d4bce2_eM_orig.gif

 

23 godzin temu, AlfaLS napisał:

Ja też je uwielbiam  02icon_mryellow.gif.

Cieszę się, że komuś się podobają, bo do tej pory odnosiłam wrażenie, że właśnie tym wodolejstwem denerwuję. Przebić się przez tak długie posty to nie lada wyczyn ;) Ale jak piszecie, że mogą być - to będę je pisać bez strachu, że mnie pogonicie. :)

23 godzin temu, *Magda* napisał:

Tyś, jak masz teraz możliwość, to łap suczkę teraz ;) Minęły już 3 tygodnie, laktacja zatrzymana... W środku jeszcze nie do końca pewnie jest wygojona, ale skoro ona się "cofa", to może lepiej załatwić sprawę teraz.

Masz rację. Zwłaszcza, że akcja złapania może trwać chwilę. W takim razie, jak przyjedzie klatka (Agniesiulka dalej możemy ją pożyczyć? :) ) to rozpoczniemy akcję łapania.

3 godziny temu, Havanka napisał:

Dziś uregulowałam już dług transportowy z Katowic do Hoteliku - 370 zł i z Zamościa do Katowic - 350 zł pieniędzmi z bazarku litrowego.

Bardzo Ci dziękuję.
Jeśli Murzynek był jeszcze coś winny za transport, to proszę piszcie śmiało, nie chcę, byśmy gdzieś pozostawili długi. ;)

2 godziny temu, kiyoshi napisał:

Tyś ja również bardzo lubie czytać Twoje długie wpisy:)

Podobnie jak Ty, po tym jak dowiedziałam się ile kleszczy miał Murzynek, od razu pomyślałam, że do brze byłoby zabezpieczyć pozostałe pieski...

Te tabletki są drogie bardzo, ale...to może im uratować zycie:(

Sądze, że dla Liska warto byłoby porobić ogłoszenia z prośbą o bezpłatny dom tymczasowy...z tego co piszesz on dobrze rokuje- w domu z ogrodem powinien się bardzo dobrze sprawdzić, w bbloku pewnie byłoby gorzej, ale....może znajdzie się właśnie takie miejsce jakiego potrzeba;)

 

2 godziny temu, elik napisał:

kiyoshi, podpisuję się pod Twoim postem obiema rencami, a nawet nogami  :) Psiaki koniecznie trzeba zabezpieczyć przed kleszczami.

Myślę, że można byłoby naszpikować tabletkami małe kawałeczki kiełbasy i podawać psiakom indywidualnie na początku karmienia, tak, żeby było widać czy zjadły.

Ufff... to cieszę się, że możemy kupić tabletki. Psiaki za kiełbasą to tak nie bardzo, ale kurczak u nas zdał rezultat przy podawaniu leku Tinusi - zjadała aż uszy się trzęsły, a reszta psiaków spoglądała się na nią z zazdrością :)

Myślałam o ogłoszeniach dla Liska w sprawie BDT, ale zdaję też sobie sprawę, że to musi być sprawdzony, doświadczony dom. Najlepiej z polecenia. Nie wyobrażam sobie umieścić Liska w domu, który nie miał do czynienia z psimi dzikunami.

Link to comment
Share on other sites

Zdjęcia z dziś mam niestety tylko takie... telefon robi kiepskie zdjęcia, w dodatku już słońce miało się ku zachodowi...

Łapka amstaffa - ta z raną. Na drugiej jest ogromny czarny guz :(. Nie wiem co to, ale wygląda strasznie.

10a863d190477e8amed.jpg

Razem z  Tinusią, którą wg mnie powinnyśmy jednak łapać już teraz - boję się, że znów będzie szczenna, a kolejny raz tego nie zniosę psychicznie... Sunia teraz wygląda bardzo dobrze, laktacja zatrzymana wcześniej niż zwykle, więc faktycznie szybciej może wpaść w rujkę...
edc96fb2deba0f47med.jpg
 

300538c89cd0504dmed.jpg

Mam jeszcze byle-jaki filmik, by pokazać Wam lepiej tego astka... ale poczekajcie aż zgram...

Link to comment
Share on other sites

Jezu tYŚ....załamałaś mnie:( :(

Gdzie jest Lisek????

Wróć piesku, wróć- błagam Cie:( Chyba będziemy musiały bardzo bardzo szybko coś zrobić w jego sprawie...tak nie może być:(

Amstaff...może poprosić Fundacje jakąś o pomoc??? .... to jakiś dramat naprawde...ręce opadają od samego czytania, a co dopiero być tam, widzieć to:( Tyś proszę, nie płacz....trzeba dokładnie obejśc teren jutro ...Lisek musi się znaleść. Pewnie amstaff go przepędził, ale on będzie krążył w okolicy, przecież innego miejsca nie zna...

Musi tam być i musimy migiem coś dla niego znaleść! MIGIEM!

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, a ja jeszcze dzisiaj idąc do Liska, pomyślałam sobie, że mu opowiem, że teraz na niego pora... i że może jednak uda mi się skutecznie wiercić dziurę w brzuchu rodzinie, by psiak trafił do nas na DT... a dzisiaj go nie było...

Chodziłam po okolicy, z nadzieją, że znajdę gdzieś zagubionego Liska, wołałam do niego płaczliwo-błagalnym tonem, ale nic. Szukałam go po krzakach, zaroślach, możliwych kryjówkach, które przyszły mi na myśl. Też nic :(.
Niestety, co przeczucie mi mówi, że kiyoshi masz rację - amstaff go mógł przepędzić :(.
Kleszcze? Nie chce mi sie wierzyć, jeszcze dobę temu Lisek miał spory apetyt... a kleszcze tylko przerażały stopniem upicia.
Jest jeszcze coś... Lisek kcha spać na ulicy. I nie zważa na samochody... zawsze z elficzkowa z przerażeniem patrzyłyśmy na liskowe wygibasy i opalanie się na ulicy, gdy w tym samym czasie przejeżdżały obok tiry i osobówki :( Lisek za grosz nie ma respektu przed samochodami: wchodzi na ulicę, nawet jeśli coś właśnie przejeżdża. Samochody go zawsze wymijały... ale wiecie... niby krwi nie widziałam na ulicy, ale w głowie milion myśli.


Do Fundacji jakiejś dzisiaj skrobnę, oni muszę tego psa zabrać. Nie wyobrażam sobie, by przetrwał tu zimę, zwłaszcza że wg mnie powinien obejrzeć go weterynarz...

 

Link to comment
Share on other sites

Na jednej łapce to jakaś narośl. Tyś czy ta rana na drugiej wygląda na ranę gryzioną, szarpaną czy raczej jak rana np. po pękniętym wrzodzie ? Pies jest chory i wymaga leczenia więc ktoś go się pozbył. Nie raz widziałyśmy jakiego pokroju ludzie zjawiają się tam na placu więc może ktoś z nich go tu przywiózł i wypuścił.

Link to comment
Share on other sites

24 minut temu, *Magda* napisał:

A może Liska przegonił ten ast??

Tyś, to załatwiaj tę klatkę i łapcie Tinusię. Póki jest czas, chęci i kasa ;)

Ja miałam w weekend zrobić przelew, ale jakoś wyszło tak, że mi się nie udało :/ Ale na dniach zrobię przelew ;)

Obawiam się, że tak jest...

Postaramy się coś zdziałać.

Spokojnie, na razie jesteśmy przy kasie :)

10 minut temu, elficzkowa napisał:

Na jednej łapce to jakaś narośl. Tyś czy ta rana na drugiej wygląda na ranę gryzioną, szarpaną czy raczej jak rana np. po pękniętym wrzodzie ? Pies jest chory i wymaga leczenia więc ktoś go się pozbył. Nie raz widziałyśmy jakiego pokroju ludzie zjawiają się tam na placu więc może ktoś z nich go tu przywiózł i wypuścił.

Nie mam pojęcia, ten pies ciągle jest w ruchu, raczej mnie unikał, więc się nie przyjrzałam. No i wetem nie jestem. :(
Napisałam właśnie do Fundacji AST.
Zaraz napiszę też na zamojskiej grupie pomocowej.
Ten pies na dobrą sprawę powinien od razu zmienić lokum, by ktoś go nie wziął na łańcuch. U nas asty kończą marnie.

Ja jestem pewna, że ktoś go wyrzucił. Brama jest zamknięta, ten pies buszował w okolicy budy w poszukiwaniu jedzenia, a potem poszedł do Tinki. Ktoś musiał wjechać z nim i go zostawić... Na pewno przypadkiem się nie przypałętał.
Przecież kiedyś tu już był jakiś amstaffkowaty...  ale nie przetrwał długo spartańskich warunków.
Strasznie się bałam, że na miejsce Murzynka pojawi się jakiś inny psiak:(
 

6 minut temu, Agniesiulka K. napisał:

Dziewczyny, klatka cały czas czeka w Lublinie. Na ten moment nie damy rady jej Wam nigdzie bliżej dostarczyć bo raczej dopiero w połowie października będziemy w Lublinie :(

Ok, dzięki wielkie.
Będę coś zdziałać, znów napiszę do znajomych, może będą jechać akurat do Lublina.

Link to comment
Share on other sites

Tyś bravecto jak mówią najnowsze badania (dr Tęczy) działa też na nużeńce, nie tylko kleszcze i pchły, więc to lek który dla dzikusków bardzo by pomógł, bo przez trzy miesiace utrzymuje swoje działanie. Jeden z  moich psów to dziś przyjął. Tabletka na psa około 10 kilowego jest nieduża i łatwo ją ukryć w pasztecie. Pytanie,czy dałabyś radę podać osobno każdemu dzikuskowi?

lub choćby tym, które Ci bardziej ufają? Lisek zje z ręki?

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, AgaG napisał:

Tyś bravecto jak mówią najnowsze badania (dr Tęczy) działa też na nużeńce, nie tylko kleszcze i pchły, więc to lek który dla dzikusków bardzo by pomógł, bo przez trzy miesiace utrzymuje swoje działanie. Jeden z  moich psów to dziś przyjął. Tabletka na psa około 10 kilowego jest nieduża i łatwo ją ukryć w pasztecie. Pytanie,czy dałabyś radę podać osobno każdemu dzikuskowi?

lub choćby tym, które Ci bardziej ufają? Lisek zje z ręki?

Bardzo się cieszę, że zgadzacie się na zakup tabletek. To niemały koszt, ale wg mnie warto. Zwłaszcza, że jak psiaki zachorują, to nie będziemy w stanie im pomóc... znaleźć je na tym rewirze to cud, a potem jeszcze złapać.

Z Tinusią przemycanie leku w jedzeniu przerabialiśmy, a to ona jest wyzwaniem, nie Lisek. Dlatego wierzę, że udałoby nam się jej przemycić lek w gotowanym kurczaku.
Lisek zawsze je obok mnie, często zagląda do plecaka po lepsze kąski, więc myślę, że i z nim nie byłoby problemu.
Jedyne co, to na razie podanie leku Rudemu jest nierealne - po pierwsze on znowu się gdzieś włóczy, po drugie: zawsze wyjada to, co zostawią inne psy i dopiero jak my odejdziemy...

 

Modlę się o to, by dziś spotkać Liska.
I by szybko się udało wymyślić, co zrobić z amstaffem.

szafirko, co u Murzynka? Jak idzie Wam podawanie kropelek i żelu? Jak jego oczko? Czy wróciło kulenie?
Czy nasz Murzynek nie przynosi wstydu? :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...