Jump to content
Dogomania

Lęk przet petardami - czy warto podać środek uspokajający?


baffi2

Recommended Posts

Moim zdaniem warto stosować... psiaczek może zawału nawet dostać...
Moja Nuka panicznie się tego boi...
W tamtym roku (jak wet zalecił) dostała pół tabletki koło 18 godz. a następną (całą) ok 22. Działało... niuńka łaziła jak naćpana... i nic ją nie stresowało...
Mój wet porzepisał jej Promazin

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 255
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

U mojego Saszy uspokajacz odniósł odwrotny skutek :shake: Pies nie dość, że bał się petard, to jeszcze nie jarzył, co się z nim dzieje. Było gorzej niż zazwyczaj. To chyba prawda, że po sedalinie mózg działa normalnie w "zmulonym" ciele - dokładnie tak to wyglądało...
Z puszczaniem huków próbowałam, ale guzik to dało. Pies odróżnia podobno dźwięk z odtwarzacza od dźwięku w realu (ma w końcu o wiele lepszy słuch niż my). Jest o tym chyba w ostatnim Moim Psie.
Co ciekawe, Sasza o wiele mniej boi się strzałów z broni palnej niż petard (spacerujemy często koło strzelnicy na Młocinach). Może chodzi o to "szuuuu!" na początku?
Pozabijałabym tych petardników. Zwróciliście kiedyś uwagę na ptaki? One to dopiero są spanikowane w Sylwestra. A potem leżą biedaki porozwalane pod ścianami. Barbarzyństwo i tyle :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mch']no ja przyznam ze debilizmu juz nie zrozumiem niektórych ,nie bede wspolczuc pourywanych paluszków itp , ale wytłumaczcie mi kto i w jakim celu strzela petardami o 5,55 RANO dnia 30 grudnia . no szlag mnie trafil dzis .[/quote]

U mnie było o 5.13:shake: A żeby im łby pourywało :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinczerka_i_Gizmo']Gdy rozmawiałam z moją wetką, powiedziała, że sedalinu nie podaje się zazwyczaj domowym zwierzętom i to na sylwestra, ponieważ działają tak, że paraliżują w jakimś stopniu ciało i układ nerwowy zwierzęcia, ale mózg dalej pracuje tak samo i pies jest wszystkiego świadomy, tylko nie jest w stanie zareagować.

Czy to prawda, czy nie - zniechęciło mnie i co, jak co, ale za sedalin podziekuję.[/quote]
To prawda - zauwazyłam to samo u naszej suni - ona ma 5 lat, więc koszmar sylwestrowy przeżywamy już od 5 lat :roll: co roku próbowalismy inne tabletki lub syropy od weterynarza, ale nic nie pomagało
po sedalinie było jeszcze gorzej, bo zauważylismy, że mimo zwiotczenia miesni utrudniającego poruszanie się mózg psa pracował normalnie
i to było jeszcze gorsze, po prostu okropne - bala sie tak samo jak zawsze, ale nie miała siły, żeby uciekać, przewracając sie i obijając o meble próbowala znaleźć kryjowkę
DAP też probowalismy (odpowiednio wczesniej włączony do akcji), ale nie zauważyłam żadnej różnicy w zachowaniu

w tym roku dołączył do naszej rodziny znajdek, który tez się panicznie boi petard - mamy przykrą okazję to obserwować, bo na moim osiedlu walą bachory petardami juz od kilku dni :angryy:

uznalismy, że jedynym lekarstwem na ten stres jest wyjazd - pakujemy psy i jedziemy na zadupie, gdzie (upewnilismy sie) nie strzelają petardy
wrócimy za kilka dni, jak już sie sytuacja uspokoi

Link to comment
Share on other sites

ja na szczęście nie mam takich problemów z moim psem...chociaż to co on wyprawia może być bardziej uciążliwe i niebezpiecznie niż strach przed wybuchami xD Mój piesio uwielbia biegać za wszystkim co się rusza, a że petarda leci i ją widać bo się dymi to on leci za nią i próbuje złapać. Raz się zdarzyło że mu przed nosem wybuchła to zaczął piszczeć i skamleć i uciekł. Złapałam go i musiałam razem z mamą trzymać bo się wyrywał żeby następne w zęby łapać. A najbardziej jest zdziwiony kiedy latają te kolorowe i nie może do nich doskoczyć xD A mój drugi jest całkowicie zoobojętniały. Albo stoi koło nas, albo siedzi w budzie. Ale częściej dotrzymuje nam towarzystwa ;)

Link to comment
Share on other sites

Cimi tak, nawet na kapiszony. Ja sama umiem dobrze obchodzić się z bronią [kocham strzelać ze wszystkiego co mi w łapki wpadnie :loveu:... byle do tarczy ;)], ale mam w domu dziecko. Dziecko niestety zbyt myślące nie jest, za to zadziwiająco sprawne [mówimy o 1,5 rocznej cholerze, którą już parę razy ściągałam z półek :mad:]... bałabym, że mały sobie coś zrobić. Zresztą w rozsądek dzieci poniżej 10 roku życia to ja nie wierzę :razz:

Link to comment
Share on other sites

WŁADCZYNI
Dzięki za trącący (bez urazy) łopatologią mini wykład.;)
Uwierz, że tak bardzo potrzebny mi akurat nie był z racji mojej styczności z chemią, biologią i fizyką na poziomie liceum, a później opartych na tych przedmiotach studiach, więc przypuszczam, że choćby jakieś "podstawy" udało mi się przyswoić, choć to dawno było.
Wyjaśniam Ci to pierwszy i ostatni raz na wypadek, gdybyś znów chciała mnie uświadamiać co do banałów, na przyszłość nie zmarnujesz na mnie czasu.
Rozumiem jednak, że chciałaś dla mnie dobrze, zakładając, że jestem po kursie lepienia pierogów, a psy mam od wczoraj.
Przytoczyłam dwa przypadki swoich dwóch bardzo różniących się od siebie psów, bez wgłębiania się w biochemiczne szczegóły. Różne często nietypowe sytuacje się zdarzają i powtarzają, a my tu dzielimy się przecież swoimi doświadczeniami i opiniami.
Jak w takim razie radzisz stosować ten neuroleptyk, by skutkował i był bezpieczny, jak nie wyliczając na masę?
A co z tymi osobnikami, które są "nadwrażliwe" i nawet znacznie niższa niż adekwatna do masy dawka wywołuje negatywne, niepożądane skutki?

Co do mojej postawy względem młodocianych strzelaczy urzędujących na ulicy.
Omijają mnie raczej, ciekawe dlaczego... pewnie przez moje nieme przyzwolenie, lękliwość i wrodzoną łagodność, emanującą na duże odległości.:evil_lol:

Należę do osób, które reagują na to, co się wokół nich dzieje (znacznie szybciej niż SM i policja razem wzięte) nie udają niewidomych i nie chowają głowy w piasek.
Może dla Ciebie osoba ok. 60-tki to trzęsąca się starowinka, dla mnie to po prostu mocno dojrzały człowiek. We wspomnianym przeze mnie przypadku dzieci były naprawdę nie za duże, a ta kobieta była od nich znacznie większa i nie wyglądała na słabą fizycznie i przelęknioną, na mój gust miała to gdzieś.
Fakt, nie wykazałam się jednak w tej sytuacji postawą właściwą, bo nie wyskoczyłam z domu (przez okno, z którego to widziałam) w pidżamie i nie pognałam na niemal drugi koniec ulicy, by obronić tę panią, naprostować dzieci, a w drodze nie wykonałam dramatycznego telefonu po pełną mocy, zabójczo szybką SM/policję.
Pewnie dlatego, że dzieci czym prędzej przezornie się "oddaliły", miałam też na uwadze to, że gdy ostatnio zgłaszałam odpowiednim służbom znacznie poważniejszą sprawę dziejącą się na osiedlu, na wszelki wypadek funkcjonariusze się nie pojawili...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']A próbowaliście psa odczulać na huki? Kiedyś czytałam jak to się robi...

Trzeba nagrać jakiś huk albo poszukać w necie. Najpierw puszczamy to tak cicho, zeby pies reagował, ale się nie bał [możemy nawet tego nie słyszeć - pies ma czulszy słuch]- trzeba wyczuć granicę. Później, jak już pies się przyzwyczai to puszczam ciut głośniej - znowu tak zeby reagował ale sie nie bał... taka nauka trwa długo, ale podobno jest skuteczna.
W tym roku już wam to nie pomoże, ale może na przyszły?[/quote]


Pomysł wypróbowany i nie odniósł skutku. Przynajmniej na Gizmo. On nie reaguje w żaden sposób na huki piorunów, kiedy jest burza, albo gdy ktoś trzepie dywany... Tak samo nie reagował na nagrane petardy, nawet kiedy dźwięk był głośny. Żadnej reakcji. Natomiast, gdy walną za oknem nawet kilometr od nas to i tak zawsze schowa się pod biurko.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinczerka_i_Gizmo']Pomysł wypróbowany i nie odniósł skutku. Przynajmniej na Gizmo. On nie reaguje w żaden sposób na huki piorunów, kiedy jest burza, albo gdy ktoś trzepie dywany... Tak samo nie reagował na nagrane petardy, nawet kiedy dźwięk był głośny. Żadnej reakcji. Natomiast, gdy walną za oknem nawet kilometr od nas to i tak zawsze schowa się pod biurko.[/quote]

Tak samo jak psy nie reagują zazwyczaj na szczekanie psa w telewizji/radiu. One wiedzą, że to nie jest prawdziwe. Boże, za chwilę kolejny spacerek. Nena będzie ciągnąć do przodu, a Sasza zapierać się z tyłu. Rozerwą na kawałki jak nic! :shake:

Link to comment
Share on other sites

Z moich obserwacji wynika, że lęk przed hukiem jest zjawiskiem dość skomplikowanym. Jeden z moich psów (nieżyjący już) przez dwa lata od zamieszkania u mnie nie reagował jakimkolwiek stresem ani na petardy, ani na pioruny.
Nagle po tych dwóch latach zaczął dotrzymywać towarzystwa w stresie i telepaniu się innemu z moich psów, zaczęli razem przesiadywać w łazience i na wyścigi się trząść, gdy na zewnątrz strzelali. Co ciekawe na spacerze nawet przy dużym huku zero lęku, żadnych ucieczek itp. Wychodzi na to, że strach może być jedynie częściowy i "zaraźliwy".;) Dobrze, że trzeci z psów nie przejął wtedy takiej postawy, bo w łazience by się już nie zmieścił.

Link to comment
Share on other sites

Na takie "dzieciaczki", co psom i ludziom pod nogi petardy rzucają to ja mam jedyny sposób. Pokazać, że nie każdy pies bezkarnie da się petardami rzucać i że nie każdy reaguje lękiem, no i oczywiście, że niektórzy dorośli do sympatycznych nie należą, mówiąc delikatnie. Dobrze mieć w takich okolicznościach, choć jednego psa, który potrafi na komendę "postraszyć" i nie boi się odgłosu petard. Wypróbowałam, działa, pies pokazuje, że jest gotów atak przysposobić, a ja się pytam czy mam spuścić i czy chcą się pobawić w coś innego dla odmiany...
Kiedyś byłam świadkiem, gdy obcy mężczyzna dorwał takiego gnojka, który nie dość, że rzucał petardami, to jeszcze na zwróconą uwagę go zwyzywał, chłopaczyna zarobił, zmył się i już go potem widać nie było samopas na dworze nawet, gdy się "sezon petardowy" skończył.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Na takie "dzieciaczki", co psom i ludziom pod nogi petardy rzucają to ja mam jedyny sposób. Pokazać, że nie każdy pies bezkarnie da się petardami rzucać i że nie każdy reaguje lękiem, no i oczywiście, że niektórzy dorośli do sympatycznych nie należą, mówiąc delikatnie. Dobrze mieć w takich okolicznościach, choć jednego psa, który potrafi na komendę "postraszyć" i nie boi się odgłosu petard. Wypróbowałam, działa, pies pokazuje, że jest gotów atak przysposobić, a ja się pytam czy mam spuścić i czy chcą się pobawić w coś innego dla odmiany...
Kiedyś byłam świadkiem, gdy obcy mężczyzna dorwał takiego gnojka, który nie dość, że rzucał petardami, to jeszcze na zwróconą uwagę go zwyzywał, chłopaczyna zarobił, zmył się i już go potem widać nie było samopas na dworze nawet, gdy się "sezon petardowy" skończył.[/quote]

Spróbuj kogoś postraszyć Lassie :placz::placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Byłam u weta. Zaproponował mi 'lekkie tabletki uspokajające'. Jeśli dobrze rozczytałam jest to Promarin 25mg, wygląda jak Rutinoscorbin:evil_lol: 3 tabletki. Pierwszą mam jej dać jutro ok. 8 rano, poźniej ok 16 i ostatnią o 23. Nie jestem przekonana co do ich skuteczności, jeśli po nich pies nadal będzie panikował przy strzałach, mam przyjść po 'coś mocniejszego' Może powinnam od razu to zrobić:roll:

Link to comment
Share on other sites

moja wetka powiedziała, ze sedalinu nie poleca, bo niektóre rasy sa wrażliwe na cos tam w nim, bo nie mozna przewidziec reakcji, bo jest strasznym zmulaczem. za to poradziła mi promazyne, któraa jest z tej samej grupy leków, ale słabsza i nie ma skutków niepożądanych. pies jest senny i idzie spać, ale sie nie zatacza, bo jak sie go zawoła na spacer, to pójdzie. jutro wypróbuje.
sedalin dałam zosi w tamtym roku i nigdy więcej.
aha, wetka mi jeszcze powiedziała, że 90% jej psów przestało się bac huków po postawieniu na parapecie i pokazaniu sztucznych ogni. efekt - jak strzelaja ma zwalone kwiatki, bo psy wskakuja na parapet oglądac :evil_lol:. wiem, ze na moja zosie to nie zadziała, ale może komus pomoże..

Link to comment
Share on other sites

Saite wybacz, ale nie mam pojęcia po jakich jesteś studiach, czy wogóle jesteś po studiach, ile masz lat i tak dalej. NIe chciałam Cię obrazić.
Tak jak z przeciwbólowymi od małej dawki i dodawać bo odjąć się nie da po podaniu. Dopiero po ustaleniu dawki podając pełną.
A co Ty radzisz?

A po cholerę skakać przez okno? Ja w imię opieprzania dzieciaczków bym się z 4 piętra nie rzuciła. Ale gorąca linia pewnie by się działa - nic się misiaczkom nie stanie jak ruszą tyłeczki na patrol. Zwiększona ilość patroli = święty spokój. Przynajmniej w mojej okolicy.
Jeżeli widzisz że służby nie reagują też możesz coś zrobić - choćby i pisemko im wysłać.

Gdyby gnojek zrobił obdukcję, a rodzice by się uparli to pan mógł mieć nieprzyjemności. Choć irytację i chęć pokazania dzieciaczkowi że nie wszystko wolno rozumiem, jednak przemocy wciąż nie popieram.

Bonsai_88 hihi niedaleko pada jabłko od jabłoni:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...