Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='puchu']Odnośnie Milana polecam przeczytać te dwa wpisy: [url]http://baaj.pinger.pl/m/4316068/90-metoda-dyscypliny-i-strachu[/url] i [url]http://baaj.pinger.pl/m/5449152/192-gdy-kopniecie-nie-jest-kopnieciem[/url][/QUOTE]

A to blog dogo i szczuromaniaczki AngelsDream :) Też sobie podczytuję.

Link to comment
Share on other sites

sie doczekalam...

"witam juz go wezme tylko jak go przewiesc jestesmy z wyszkowa 60 km za warszawa , mialam foksteriery jak mieszkalismy na slasku jest super ja mialam 3 foksteriery w tym jedna miniature -psa suka byla wieksza zostaly z domu ktory sprzedalismy bo byly ze soba zrzyte . jest bardzo podobny to naszego terusia pozdrawiam i czekamy na wiadomosci zostawiam telefon "

ehhhhhh

wyslalam ankiete przed adopcyjna,bo moze to tylko jakis taki nie fortunnie zrealizowany mail...No nie wiem...
Ogloszenie dot foxa ze schronu,bardzo wymagajacego wychowania..

Link to comment
Share on other sites

Haha. A moja koleżankachce Goldena, ja ją nakuszam na adopcję (o rodowodzie to nie ma nawet co marzyć), albo żeby chociaż wzięła z dobrej pseudohodowli, jak już musi być bez rodowodu, zaklinam, żeby nie brała z giełdy, a tu wcina sie w rozmowę druga koleżanka, właśicielka owczarka niemieckiego, który ma na maxa zryty beret, nie sądzę, że za sprawą wychowanie, a raczej jego braku: My braliśmy Sabę z giełdy i jesteśmy bardzo zadowoleni. Jak jej spytałam czemu pominęła taki fakt, że pies z pasożytami był wewnątrz i na zewnątrz, bez szczepień, ma też nawroty zapalenia macicy (leczą sukę i czekają, żeby miała zdrową cieke, żeby miała szczenięta). Nie omieszkałam o tmy wspomnieć i tutaj mój bój o psy z giełdy został zakończony. Teraz muszę nakusić Olę, żeby w ogóle psa nie brała. Wy też tak macie, że zmiast polecać psy, to je odradzacie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Tak, uświadomiłam Olę, że taki pies potrzebuje minimum dwa spacery dziennie, jej reakcja: [I]Nie ma mowy! W lecie to może jeszcze, ale w zimie nawet nosa nie wytknę z domu![/I][/QUOTE]

No to odradzaj :)

Link to comment
Share on other sites

Moja koleżanka chce rodzicom kupić boksera za 300 zł z allegro. Moje argumenty typu "może jednak adoptuj", podsyłanie stron o pseudo, podsyłanie szczeniąt do adopcji nic nie daje. Do tego mam w zespole idiotkę, która ma yorka (na hasło yorkshire terrier się oburzyła, że to nie jest terrier). Jak mówię, ze pies rasowy to pies rodowodwy, to się oburza, że jej suka jest rasowa (nie przypomina yorka, ale to drobiazg), a poza tym co ja mogę wiedzieć, skoro mam cztery kundle... Moja odpowiedź, że właśnie dlatego mam kundle, ze wybrałam adopcję i nigdy nie płacę za nierasowego psa trafiła w mur durnoty niestety. W moim zespole jest 8 osób, z czego ja i dwie inne mają swoje psy. Tylko ja mam kundle z ulicy, kolefga ma boksera z allegro, a ta gwiazda yorka od sąsiadów. Dobijające.

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedyś rozmawiałam ze znajomymi o kupnie psa z pseudo, czyli w typie i przyznam, że mam problemy ze zbiciem ich argumentów. Po pierwsze mówią, że nie potrzebują psa wystawiać, więc po co rodowód i po co przepłacać za ten rodowód. Jeśli mówię o tym, że taka produkcja zabiera domy kundelką to odpowiadają, że kundelka by i tak nie wzięli, bo chcą psa o takim wyglądzie a nie innym. Jeszcze kilka moich argumentów obalili, więc rozłożyłam ręce ;(

Link to comment
Share on other sites

Plusem jest kolega z tego zespołu, który wraz z partnerem kupił mieszkanie i w przyszłym roku chce kupić białego sznaucerka miniaturkę. Już zwiedza strony hodowli, szuka opinii, kupił trzy ksiązki Mrzewińskiej, zbiera pieniądze - liczy, ze tak na szczeniaka do 2500 zł może wydać, bo chce mieć psa zdrowego, zadbanego od poczęcia, stabilnego. Co prawda oświadczył, ze jak będzie jechał do hodowli po psa, to mam z nim jechac i ocenić, czy psy wyglądaja tak, jak powinny (a mam taaaakie pojęcie o szczeniętach, skoro całe życie mam psy dorosłe z ulicy...). On daje mi chociaż nadzieję na normalne podejscie :)

Link to comment
Share on other sites

Ale pies rasowy to nie tylko wygląd. To wygląd, charakter, predyspozycje. Często pies pseudorasowy nie posiada niczego z tych wymienionych cech - bo ani nie wygląda tak, jak powinien, ani charakteru toto nie ma odpowiadającego standardowi rasy, ani predyspozycji do pracy. Przeciętne "ONkowate" histeryzują na byle szelest zamiast być stabilnymi pastuchami, "labradory" nie wykazują popędu węchowego, rasy obronne atakują co popadnie, nie mówiąc już o stosach chorób genetycznych i nie tylko, niesionych w szczeniaku, bo rodziców przecież nikt nie bada, bo "pani, zdrowe i rasowe, nie chorujo!".

Edit: Sybel, wiesz co sobie pomyślałam? Że skoro kolega ze swoim partnerem kupią rasowego psa to zaraz się zacznie, że snoby, że pedały, że dzieci nie mają to na wydatki na psa sobie mogą pozwolić i tak dalej - ot, polaczkowatość. Nie wiem jak jest w Łodzi, ale u nas, w Polsce B, to by dopiero było... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj byłam z Gops na rynku, wzięłyśmy suki- zakagańcowane i w kolorowych obróżkach ;) Podchodzi do nas pani i się pyta : "
"Te pieski na sprzedaż? To są szczeniaki, tak?" Jak się dowiedziała, że nie może ich kupić, a suki mają powyżej 2 lat, rzekła "Ach szkoda, są takie piękne":lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Ale pies rasowy to nie tylko wygląd. To wygląd, charakter, predyspozycje. Często pies pseudorasowy nie posiada niczego z tych wymienionych cech - bo ani nie wygląda tak, jak powinien, ani charakteru toto nie ma odpowiadającego standardowi rasy, ani predyspozycji do pracy. Przeciętne "ONkowate" histeryzują na byle szelest zamiast być stabilnymi pastuchami, "labradory" nie wykazują popędu węchowego, rasy obronne atakują co popadnie, nie mówiąc już o stosach chorób genetycznych i nie tylko, niesionych w szczeniaku, bo rodziców przecież nikt nie bada, bo "pani, zdrowe i rasowe, nie chorujo!".
[/QUOTE]

Też im to mówiłam, ale akurat ich obecny pies z pseudo ma anielski charakter i jest zdrowy, a mój rasowy jest już po operacji ;( Poza tym tacy ludzie nie wiedzą dokładnie jaki jest wzorzec rasy, więc różne odchylenia od niego nie robią im różnicy. Ja już ręce rozłożyłam, bo jak im odpowiedzieć na pytanie w czym mój pies ma niby być lepszy od ich psa...

Link to comment
Share on other sites

u mnie było identycznie :(
jednak kupiła ratlerka a druga cocker spaniela... oba z pseudo i to jest dwóch Panów. Odradzałam, wysyłałam artykuły, strony stop pseudo... i podejrzewam, że nawet tego nie czytał, no bo po co...a jak pojechałam ostro na temat zdrowia itp to się obraziły. Bo ja jak się interesuje psami to mogę sobie brać z rodowodem, ale im to potrzebne nie jest. Psa ze schronu nie bo są beeee. Tzn. stare, których nie idzie wychować, a one chcą sceniacka :( Na dodatek ta co ma ratlerka to ubiera go w różne dziwaczne stroje...
aha i żadna nie ma zamiaru go wykastrować, a co więcej już dziewczyny im znalazły :( wstyd co potrafi parę groszy zrobić człowiek :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To jeszcze nic - ja studiuję zootechnikę, w skrócie hodowlę zwierząt, psów rasowych również, i chyba co 3 osoba na moim roku ma psa z pseudo i nie widzi w tym nic złego. To jest dopiero rozpacz.[/QUOTE]

Martens a gdzie studiujesz? U mnie na roku wiedza o zasadach genetyki, dziedziczenia cech itp. [a więc wiedza zootechnikom potrzebna!] była na poziomie zerowym... Nie raz podczas rozmowy z nimi zastanawiałam się komu lepiej palnąć w łep - im, za głupotę, czy może sobie z rozpaczy. Niby nie każdy musi się znalć na psach, ale mimo wszystko jestem zdania, że ludzie utrzymujący się ze zwierząt [miałam na roku zarówno hodowców bydła, drobiu jak i trzody chlewnej] powinni wiedzieć na czym polega różnica między rasą, a zwierzęciem rasopodobnym.

Swoją drogą kiedyś była wielka wojna na roku, bo profesorowie pozwalali mi prychodzić z Birmą na zajęcia [ba, nawet specjalnie zapraszali], a jedna dziewczyna jak przyszła z psem to została wyproszona... Jakiąś tego, że Birma grzecznie kładła się pod stołem i kompletnie nie przeszkadzała cały wykład [a w przerwach zabawiała profesorów sztuczkami - główny powód zapraszania :P], a tamto maleństwo darło paszczękę i po prostu przeszkadzała to już nikt z roku nie pomyślał...

Link to comment
Share on other sites

Obecnie mam wakacje, więc raczej się na uczelni nie pokazuję ;)... A z zabieraniem jej na zajęcia bywa różnie - dużo zależy od tego w jakiej sali są [jeżeli w sali ma być jakikolwiek preparat chemiczny to odpada, tak samo jeżeli chodzimy i wykonujemy jakies doświadczenia], tak więc Birma jak już to jeździ głównie na wykłady.... chociaż ona pewnie do dzisiaj nie może mi darować, że na anatomię jej nie zabierałam :D.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Martens a gdzie studiujesz? U mnie na roku wiedza o zasadach genetyki, dziedziczenia cech itp. [a więc wiedza zootechnikom potrzebna!] była na poziomie zerowym... Nie raz podczas rozmowy z nimi zastanawiałam się komu lepiej palnąć w łep - im, za głupotę, czy może sobie z rozpaczy. Niby nie każdy musi się znalć na psach, ale mimo wszystko jestem zdania, że ludzie utrzymujący się ze zwierząt [miałam na roku zarówno hodowców bydła, drobiu jak i trzody chlewnej] powinni wiedzieć na czym polega różnica między rasą, a zwierzęciem rasopodobnym.

Swoją drogą kiedyś była wielka wojna na roku, bo profesorowie pozwalali mi prychodzić z Birmą na zajęcia [ba, nawet specjalnie zapraszali], a jedna dziewczyna jak przyszła z psem to została wyproszona... Jakiąś tego, że Birma grzecznie kładła się pod stołem i kompletnie nie przeszkadzała cały wykład [a w przerwach zabawiała profesorów sztuczkami - główny powód zapraszania :P], a tamto maleństwo darło paszczękę i po prostu przeszkadzała to już nikt z roku nie pomyślał...[/QUOTE]

Mnie w ogóle przeraża poziom wiedzy JAKIEJKOLWIEK u osób na moim roku... Jest garstka ludzi, którzy coś wiedzą i naprawdę chcą zdobyć wiedzę i ją wykorzystać, za to tabuny takich co poszli na zoo, bo lubią zwierzaki i chcieli ukopać łatwo wyższe wykształcenie, i jakoś się ślizgają z roku na rok, i tacy co na codzień są technikami wet. albo pracują w branży rolniczej, mają gospodarstwa, i też zachciało im się dyplomu wyższej uczelni, za to między uszami przeciąg i do nauki przykładają się mniej niż ja w gimnazjum :roll:

U mnie generalnie też można przychodzić ze zwierzakami; na 1 roku jedna dziewczyna odchowywała osierocone kociaki i woziła je na uczelnię w transporterku z zapasami mleka - ona chyba tylko raz miała na wykładzie niemiłą sytuację, bo w przerwie wykładu zabrała się za karmienie kociaków, jeden zaczął miauczeć, a babka wywaliła ją z sali oburzona, jak dziewczyna może męczyć tak tego kota :razz: i nawet nie chciała słuchać tłumaczeń...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Mnie w ogóle przeraża poziom wiedzy JAKIEJKOLWIEK u osób na moim roku... Jest garstka ludzi, którzy coś wiedzą i naprawdę chcą zdobyć wiedzę i ją wykorzystać, za to tabuny takich co poszli na zoo, bo lubią zwierzaki i chcieli ukopać łatwo wyższe wykształcenie, i jakoś się ślizgają z roku na rok, i tacy co na codzień są technikami wet. albo pracują w branży rolniczej, mają gospodarstwa, i też zachciało im się dyplomu wyższej uczelni, za to między uszami przeciąg i do nauki przykładają się mniej niż ja w gimnazjum :roll:
[/QUOTE]

O... czyli na każdej zootechnice podział ludzi jest mniej-wiecej taki sam ;).
Ogólnie u mnie jest zasada, że jeśli zwierzak nie przekadza namiętnie w trakcie zajęć, to może być. Pojedyncze wypadki każdemu mogą się zdarzyć [np. na Birmę kiedyś musiałam warknąć, bo została sama pod ławką i chciała pójść pozwiedzać sobie sale - ja akurat na sekundę musiałam podejść do wykładowcy, bo miałam problem z projektem] i na to oczy potrafią przymknąć... byle by to były naprawdę rzadkie, pojedyncze przypadki.

Link to comment
Share on other sites

ja również kilka razy miałam ciekawe sytuacje, gdy miałam swojego kundelka dosyć charakterystycznie umaszczony był bo cały biały brązowa łata na lewym oku i taka czarna przy ogonie wyglądała jak gumka do włosów, to jakiś facet kłócił się ze mną że mam bernardyna a następna sytuacja z drugim psiakiem jak babka szła wieczorem i ja byłam ze swoim psem na spacerze to stwierdziła że z daleka wygląda jak nietoperz... nie wiem czemu no ale cóż... nie wypowiadałam się dalej na ten temat

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...