Jump to content
Dogomania

myślistwo/ myśliwi złe czy dobre...


renia3399

Recommended Posts

[quote name='Hej']Oprócz tego quinoa (komosa ryżowa), genialne źródło białka, zawiera 9 aminokwasów (m.in lizynę) i mnóstwo innych witamin i minerałów.
No i na diecie wegańskiej trzeba suplementować B12.
Ale jak się chce to wszystko można. Są sportowcy-weganie. I jakoś nie narzekają na brak siły czy wypadanie włosów.[/QUOTE]
Znaczy moment. To nie jest to kompletna dieta? Trzeba coś suplementować? Oj...znaczy nie jest jednak?
Kolejna rzecz: dlaczego nie można zaczynać wege w zimie? Bo jednak coś jest z tym nie tak??

I jeszcze przyszła mi do głowy jedna sprawa. Bezag próbujesz tutaj wmówić nam wszystkim, że człowiek nie jest mięsożercą. Ale też NIKT nie próbuje Ci napisać, że człowiek nim jest. Natomiast pisaliśmy wyraźnie, że człowiek jest wszystkożerny. Rozumiesz różnicę? Czy będziesz udawała, że tego nie napisałem? ;) I to bardzo ładnie pokazuje dlaczego wege muszą jeść soję. Więc uświadom sobie jasno: soja, quinoa są niczym innym jak SUBSTYTUTEM mięsa. A są nimi bo jeszcze raz Ci napiszę: jesteśmy wszystkożerni.

Link to comment
Share on other sites

Soja i quinoa nie są substytutami mięsa. Soja i quinoa to soja i quinoa. Można je jeść razem z mięsem.
Oczywiście, że człowiek jest wszystkożerny, ale to nie znaczy, że je wszystko. No bo czemu nie jadasz np mózgów jaszczurek?

Co do przejścia na wegetarianizm, zauważyłam 2 sposoby:
1. ludzie którzy nagle przestają jeść mięso, ale nie jedzą nic w zamian, czyli żyją na sałacie z marchewką. oczywiście, że po jakimś czasie odczują negatywne skutki i zwalą winę na niejedzenie mięsa.
2. ludzie, którzy świadomie wybierają zdrowy sposób odżywiania, pełnowartościowy. czyli nie myślą tylko żeby zapchać brzuch, ale układają posiłki tak, aby niczego w diecie nie brakowało.

B12 jest taka witaminą, której najwięcej jest w białku zwierzęcym, ale występuje też w roślinach. wegetarianie jedzący jajka, mleko, nie muszą jej suplementować. natomiast weganom zaleca się suplementowanie, aczkolwiek nie jest to konieczne. B12 jest w fermentowanych produktach sojowych, drożdżach i glonach. Jasne, że można tak skomponować dietę, aby żadne dodatkowe suplementy nie były potrzebne. Tylko nie każdy lubi codziennie wsuwać glony. Łatwiej wziąć krople z B12.

Ludzie jedzący mięso także mają niedobory, anemię, także źle się odżywiają i często lekarze zalecają im suplementację. Może ktoś mi tu powie, że mięso zastępuje wszystkie witaminy i minerały jakie są w roślinach?
Wegetarianie zazwyczaj odżywiają się zdrowiej, nie jedzą śmieci i ogólnie są zdrowsi niż mięsożercy.

A to, że jesteśmy wszystkożerni oznacza, że mamy wybór.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bezag']Aha, czyli zło świta nie leży w ludziach? Ludzie nie robią nic złego. Tylko formują ziemię do swoich potrzeb? Chciałabym wspomnieć, ze człowiek nie jest pępkiem świata i najważniejszym organizmem. Ziemia i natura świetnie bez niego będzie działać, ale już bez takiej małej, niepozornej pszczółki- nie. To są pożyteczne i potrzebne organizmy.[/QUOTE]

ciagle nie mogę się nadziwić - serio w to wierzysz, co piszesz?
no dobrze, zróbmy MEGA HIPOTEZĘ, że przekonałaś ludzkość do swoich racji... wszyscy odstawiamy mięso i co...? opisz mi jak wygląda idealny świat... człowiek usunął się w cień ( nie wiem, gdzie jest jego miejsce wg Twojej teori ewolucji) i jak teraz funkcjonuje świat, co się dzieje?

Link to comment
Share on other sites

Hej:
Z mózgiem jaszczurki mocno nie trafione. Oczywiście że jest jadalny, ale nie jest spożywany, ze względu na zbyt duży wysiłek w pozyskaniu zbyt małej dawki energii. Inaczej mówiąc: rozsądek podpowiada, że się nie opłaca. Ponadto ;) już nie musimy polować.

Masz racje: soja nie jest substytutem. Dla wszystkożercy. Dla niego jest alternatywą. Dla wege jest już przymusem, a wiec substytutem.
Nawet sama to napisałaś w poprzednim poście pisząc o rozsądnym żywieniu.

Odnośnie zdrowych wege: jestem w stanie się zgodzić. Przeciętny wege jest zdrowszy niż przeciętny wszystkożerca. Tyle, że jest to kwestia tylko i wyłącznie rozsądku i mądrości w jedzeniu. Wszystkożercy jak sama napisałaś są w większości śmietnikami na wszystko, co finalnie przekłada się na zdrowie. Dieta wege siłą rzeczy wymaga mądrego doboru posiłków. I to tyle.

Link to comment
Share on other sites

Soja nie jest dla nikogo przymusem. Można z niej zrezygnować pod warunkiem jedzenia soczewicy, grochu, ciecierzycy, różnych odmian fasoli, czyli generalnie strączków. Zresztą, soja nie jest jakoś wybitnie zdrowa, często powoduje uczulenia. Piję mleko sojowe tylko do kawy, tofu jem okazyjne, a produktów typu kotlety sojowe nie jem wcale i żyję. Jeśli chodzi o mleko to jest też ryżowe, migdałowe, orzechowe, owsiane. Wybór zawsze jest. Wbrew pozorom jak się zostaje wege to dopiero się widzi mnogość różnych produktów. Wychodzi się poza kotleta z ziemniakami i surówką.

Weganizm i wegetarianizm to tylko jedne z możliwości odżywiania, dla mnie najlepsze, z powodów zdrowotnych i etycznych. Dla kogoś innego najlepsze będzie odżywianie fast foodami albo tradycyjną kuchnią polską. Każda dieta, jak nie jest przemyślana, może powodować niedobory.
Weganie po prostu MUSZĄ mieć wiedzę o żywności, żeby nie narobić sobie problemów. Złą opinię robią ludzie, którzy spróbowali być wege i po pół roku wyszły braki w diecie, więc najlepiej przeklinać niejedzenie mięsa i głosić opinie, że człowiek bez mięsa nie może żyć.
Ci, co jedzą mięso, są po prostu są od niego uzależnieni. Twierdzą, że je lubią, że człowiek musi jeść mięso, że mięso daje siłę itp. Grodecka w "Zmierzchu świadomości łowcy" opisała mechanizm Uzależnienia od mięsa i porównała do innych używek.
Gary Yourofsky w swoich wykładach mówi o Uzależnieniu od żółtego sera. Większość wszystkożerców pewnie nie uwierzy :)
Ale najłatwiej i najwygodniej być wszystkożercą. Bo żeby się zdrowo odżywiać to trzeba się natrudzić.

Link to comment
Share on other sites

Hej w dużej mierze piszemy o tym samym: o rozsądnym żywieniu. Tyle, że dla Ciebie jest ono wegetariańskie, dla mnie wszystkożerne.
Soja przymusem nie jest: ale trudno nie zauważyć, że czymś mięso zastąpić trzeba. Soją czy strączkowymi: różnicy nie ma. Stają się one substytutem mięsa.
Natomiast równie dużo złej opinii wege robią agresywni wege w wersji chociażby tutaj forumowej: bezag.

Link to comment
Share on other sites

Ano właśnie. Mam koleżanki wege, z którymi jakoś się doskonale dogaduję, bo ani ja im nie zaglądam do talerza, ani one mnie, za to dobrymi przepisami się wymieniamy. Nie cierpię, absolutnie nie toleruję natmiast wegeoszołomów pokroju bezag, którzy klepią, paplają i kompletnie nie myślą. Klapki na oczy i wio, byle dalej, byle głośniej krzyczeć i wyżej skakać. A że widownia ucieka z mieszanką rozbawienia i obrzydzenia - no cóż, kto by się przejmował...

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie mięso nigdy nie będzie zdrowe. Już nie będę się rozpisywać o hormonach, antybiotykach i nowotworach u zwierząt. Ryby też nie mogą być zdrowe, skoro żyją w zanieczyszczonym środowisku.
Nie zgodzę się z tym, że mięso trzeba czymś zastąpić. To jest skrót myślowy, którego sama użyłam, a chodziło mi o to, że białko zwierzęce można zastąpić białkiem roślinnym. Faktem jest, że człowiek potrzebuje pełnowartościowego białka. Główna wartość mięsa to zawarte w nim białko. I nic poza tym. To nie jest tak, że białko w mięsie jest najlepsze a roślinne jest jego gorszym zamiennikiem. I że zamiast kotleta z krowy trzeba zjeść kotlet z fasoli. Po prostu trzeba jeść odpowiednią ilość białka i każdy sobie sam decyduje czy je białko z kiełków, czy z orzechów, czy ze strączków, czy z kaszy czy z mięsa. Strączki są najlepszym roślinnym źródłem białka, ale nie jedynym. I znów mamy wybór.

Link to comment
Share on other sites

Hej - a tak całkiem szczerze?
Zwierzęta żyją w środowisku zanieczyszczonym i chorują, ponieważ zjadają te zanieczyszczenia które osiadają na zbożach, warzywach i owocach. Środowisko tak samo wpływa na rośliny i zwierzęta.
Ty jedząc same rośliny wcale nie trujesz się mniej.
W tej chwili na wsiach, które kiedyś były na prawdę czyste, wszystko z nich można było brać 'w ciemno' są praktycznie same uprawy genetycznie modyfikowane. Nie mówię, że to złe - ale ryzykowne. Modyfikacje genetyczne mają swoje za i przeciw. Jednak nie są one zupełnie obojętne dla zdrowia.
Poczynając od niewinnego pszenżyta, kończąc na modyfikowanej genetycznie kukurydzy która jest zjadana przez krowy.
Dodajmy jeszcze opryski i nawożenie sztuczne (bo UE nie respektuje za bardzo nawozów naturalnych ...)

A jednak pełnowartościowe białko to rzecz bardzo ważna, a nie jedyna 'zaleta' mięsa. Właśnie po to człowiek i małpy człekokształtne nauczyły się jeść mięso, by pobierać z niego aminokwasy egzogenne potrzebne do rozwoju mózgu. I dlatego stoimy na takim a nie innym szczeblu ewolucyjnym. Oczywiście procz tego wiele czynników jeszcze miało wpływ. A jednak ten był dopelnieniem układanki.

Tu nie chodzi o to, że ktokolwiek z nas zjada mięso tonami i uważa się za mięsożercę.
Jesteśmy wszystkożercami, tej natury człowieka nie da się zmienić, wyeliminować.
Ewolucja taka jaka była u człekokształtnych nie zachodzi wstecz.
Ja rozumiem i podziwiam ludzi którzy z jakichś powodów nie jedzą mięsa.
Sama mam wiele znajomych wegetarianek - zawsze szykując jakieś imprezy o nich pamiętam i staram się zrobić coś smacznego i wege. Bo szanuję ich wybór i podziwiam samozaparcie.
Ale sama nie skorzystam. Jestem i czuję się wszystkożercą. Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać, bo jem mięso. Jestem świadoma ale nie zrezygnuję ze swojej natury i nie zacznę się na siłę katować czymś co mi nie służy.
Nie jem mięsa w tonach, jem go tyle, aby przeżyć bez zbędnych suplementów czy katowania siebie jedzeniem strączkowych których mój organizm nie trawi za dobrze.
Grunt to jest jeść mięso w sposób umiarkowany, sensowny i go nie nadużywać. Bo to właśnie nie jest dobre, a nie jego ogólnie ujmując jedzenie. Wołowina, mimo, że jest mięsem czerwonym jest bardzo zdrowa jeśli się ją je w normalnych ilościach. Jeśli wcina się hamburgery codziennie to jaka ta wołowina by nie była - szkodzilaby. Wiele też zależy od przygotowania danego mięsa, by było lekkostrawne i zdrowe. I tu rodzaj mięsa nie ma wielkiego znaczenia - jeśli jest zjadany rozsądnie, jest mądrze przyrządzany - to nie wpłynie na nas źle.

Link to comment
Share on other sites

Aysel, oczywiście masz rację, że rośliny też są zanieczyszczone. Każdy by wolał jeść pokarm bez chemii, ale niestety to trudne do wykonania, a może nawet niewykonalne. Ekologiczne uprawy a parę km dalej fabryka. Taki jest świat i tego nie zmienimy. To cena postępu. Zwierzęta są tuczone, faszerowane hormonami wzrostu i antybiotykami, chorują i umierają w drodze do rzeźni. Przed śmiercią odczuwają strach, w ich krwi krąży hormon stresu, wiele z nich ma w sobie komórki rakowe. Dla mnie to jest wiele gorsze niż rośliny z nawozem.
Pozostaje też kwestia etyki i współczucia. Jeśli mamy wybór między zanieczyszczonym mięsem i zanieczyszczonymi roślinami, to jest powód aby wybrać rośliny. Polecam film "Ziemianie" do obejrzenia tutaj:
[URL]http://www.youtube.com/watch?v=gLJJGL65aEQ&oref=http%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DgLJJGL65aEQ&has_verified=1[/URL]
Film drastyczny, pokazujący jak ludzie traktują zwierzęta. Z pewnością nie dasz rady obejrzeć tego filmu. Ale może chociaż spróbuj, będziesz miała spojrzenie na sprawę z drugiej strony.
Mówisz, że jedzenie mięsa w umiarkowany sposób jest ok. Dla mnie nie jest. Ale przekonałam się, że nikogo do wegetarianizmu nie można zmusić. Każdy musi znaleźć swoją własną motywację. Mi zajęło ponad 20 lat uświadomienie sobie, że nie muszę i nie chcę jeść mięsa. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Na świecie jest coraz więcej wegetarian i wegan. To jest powolny proces, ale idzie w dobrym kierunku. Kiedyś jedliśmy tylko rośliny, później zaczęliśmy jeść mięso, teraz mamy na tyle rozwiniętą wiedzę o składnikach pokarmowych, że bez szkody możemy zrezygnować z mięsa. I liczę, że za 100, 200 czy 500 lat tak właśnie się stanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faustus']Znaczy moment. To nie jest to kompletna dieta? Trzeba coś suplementować? Oj...znaczy nie jest jednak?
Kolejna rzecz: dlaczego nie można zaczynać wege w zimie? Bo jednak coś jest z tym nie tak??

I jeszcze przyszła mi do głowy jedna sprawa. Bezag próbujesz tutaj wmówić nam wszystkim, że człowiek nie jest mięsożercą. Ale też NIKT nie próbuje Ci napisać, że człowiek nim jest. Natomiast pisaliśmy wyraźnie, że człowiek jest wszystkożerny. Rozumiesz różnicę? Czy będziesz udawała, że tego nie napisałem? ;) I to bardzo ładnie pokazuje dlaczego wege muszą jeść soję. Więc uświadom sobie jasno: soja, quinoa są niczym innym jak SUBSTYTUTEM mięsa. A są nimi bo jeszcze raz Ci napiszę: jesteśmy wszystkożerni.[/QUOTE]
Bo zaczynanie jakiejkolwiek diety w zimie jest niemądrę. Zapytaj dietetyka. A tym bardzije wega, gdzie w zimie trudno dostać zdrowe warzywa i owoce. W lecie łatwiej o dojrzałe, nie chemicznie traktowane rośłiny. Ja nie tykam np. pomidorów poza sezonem, a że mamy własne tunele i włąsne pomidory to tym bardziej.
Wiem, zę człowiek jest wszystkożercą, pisałam tak od początku, szkoda, ze trudno to zauważyć. Jednakże jesteśmy wszystkożerni jak świnia( np. takie same uzębienie) a np. dziki biorą mięso przede wszystkim z padliny, tego co znajdą.
Co do soi, ja przynajmniej mogę wybierac miedzy GMO i zdrową soją, a Wy jedzą wędliny już nie, bo, zwierzęta są karmione paszą z soi GMO, ale tego ikt nie napisze na opakowaniu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']Hej - a tak całkiem szczerze?
Zwierzęta żyją w środowisku zanieczyszczonym i chorują, ponieważ zjadają te zanieczyszczenia które osiadają na zbożach, warzywach i owocach. Środowisko tak samo wpływa na rośliny i zwierzęta.
Ty jedząc same rośliny wcale nie trujesz się mniej.
W tej chwili na wsiach, które kiedyś były na prawdę czyste, wszystko z nich można było brać 'w ciemno' są praktycznie same uprawy genetycznie modyfikowane. Nie mówię, że to złe - ale ryzykowne. Modyfikacje genetyczne mają swoje za i przeciw. Jednak nie są one zupełnie obojętne dla zdrowia.
Poczynając od niewinnego pszenżyta, kończąc na modyfikowanej genetycznie kukurydzy która jest zjadana przez krowy.
Dodajmy jeszcze opryski i nawożenie sztuczne (bo UE nie respektuje za bardzo nawozów naturalnych ...)

A jednak pełnowartościowe białko to rzecz bardzo ważna, a nie jedyna 'zaleta' mięsa. Właśnie po to człowiek i małpy człekokształtne nauczyły się jeść mięso, by pobierać z niego aminokwasy egzogenne potrzebne do rozwoju mózgu. I dlatego stoimy na takim a nie innym szczeblu ewolucyjnym. Oczywiście procz tego wiele czynników jeszcze miało wpływ. A jednak ten był dopelnieniem układanki.

Tu nie chodzi o to, że ktokolwiek z nas zjada mięso tonami i uważa się za mięsożercę.
Jesteśmy wszystkożercami, tej natury człowieka nie da się zmienić, wyeliminować.
Ewolucja taka jaka była u człekokształtnych nie zachodzi wstecz.
Ja rozumiem i podziwiam ludzi którzy z jakichś powodów nie jedzą mięsa.
Sama mam wiele znajomych wegetarianek - zawsze szykując jakieś imprezy o nich pamiętam i staram się zrobić coś smacznego i wege. Bo szanuję ich wybór i podziwiam samozaparcie.
Ale sama nie skorzystam. Jestem i czuję się wszystkożercą. Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać, bo jem mięso. Jestem świadoma ale nie zrezygnuję ze swojej natury i nie zacznę się na siłę katować czymś co mi nie służy.
Nie jem mięsa w tonach, jem go tyle, aby przeżyć bez zbędnych suplementów czy katowania siebie jedzeniem strączkowych których mój organizm nie trawi za dobrze.
Grunt to jest jeść mięso w sposób umiarkowany, sensowny i go nie nadużywać. Bo to właśnie nie jest dobre, a nie jego ogólnie ujmując jedzenie. Wołowina, mimo, że jest mięsem czerwonym jest bardzo zdrowa jeśli się ją je w normalnych ilościach. Jeśli wcina się hamburgery codziennie to jaka ta wołowina by nie była - szkodzilaby. Wiele też zależy od przygotowania danego mięsa, by było lekkostrawne i zdrowe. I tu rodzaj mięsa nie ma wielkiego znaczenia - jeśli jest zjadany rozsądnie, jest mądrze przyrządzany - to nie wpłynie na nas źle.[/QUOTE]


Najskuteczniej hodowac własną żywność.

Cholera, nie widziałam goryla jedzacego mięsa, jedynie szympasy polują, ale nadal głównym pokarmem są rośliny.

Link to comment
Share on other sites

[url]http://preventdisease.com/news/13/021213_The-7-Most-Prescribed-Drugs-In-The-World-And-Their-Natural-Counterparts.shtml[/url]

Wszystko o tych suplementach,a raczej jak je prosto zastąpić. Cóż, strona po angielsku, ale sądzę, że większość zna na tyle ten obcy język.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bezag']

Cholera, nie widziałam goryla jedzacego mięsa, jedynie szympasy polują, ale nadal głównym pokarmem są rośliny.[/QUOTE]

Najbliższym 'krewnym' człowieka jest właśnie szympans, nie goryl.
Orangutany również są wszystkożerne.

Widziałam film Ziemianie.
Nie o to chodzi, że mnie on nie wzrusza.
Ja po prostu zauważam pewną tendencję, którą mogę nazwać śmiało modą, na bycie eko.
Eko jedzenie, eko behawior, a w końcu to co mnie śmieszy niesamowicie, i nic na to nie poradzę ;) - ekoseks...
Człowiek od wieków ingerował w środowisko naturalne.
Ja nie mówię, że nadal powinien.
Rozwój człowieka powinien mieć jakieś ograniczenia i jestem jak najbardziej za recyklingiem, segregacją śmieci i oszczędzaniem energii.
Natomiast nie jestem za zachowaniami bardzo radykalnymi i robieniem z człowieka istoty jedynie szkodliwej, okropnej i w ogóle bezużytecznej. Nie należy wrzucać wszystkich ludzi do jednego wora.
Jestem wszystkożercą - przykro mi, nie będę odmawiać sobie mięsa, ponieważ do prawidłowego funkcjonowania JEST mi ono potrzebne (zwłaszcza, że moje problemy z trzustką sprawiają, że mam problemy z węglowodanami... Które bądź co bądź to bardzo ważna część diety wege).

Nie sztuką jest powiedzieć ludziom, że jedzenie mięsa jest zle.
To potrafi każdy.
Sztuką jest wskazać alternatywę dla nieprzyczyniania się do takiej męki zwierząt rzeźnych.
Bo da się, na prawdę.
Człowiek który poszuka - znajdzie humanitarnie ubitego kurczaka czy krowę. Tylko trzeba mu to uswiadomić.
Bo mówienie, że jedzenie mięsa jest złe nic nie da. Ludziom trzeba mówić co tak na prawdę jest złe = przyczynianie się do takiego a nie innego traktowania zwierząt w rzeźni. I sądzę, że jeśli tak uświadamialibyśmy społeczeństwo - wielu ludzi zwróciłoby na to uwagę, a co za tym idzie popyt być może minimalnie, na mięso z niehumanitarnych rzeźni, by zmalał.
Przykro mi ale nie da się zmienić świata mówiąc ludziom, że wieki ich wszystkożerności to bujda i tak na prawdę powinni wcinać warzywka.
To przyniesie kompletnie inny efekt.
Natomiast jeśli uświadomimy co dokładnie jest złe, co dokładnie powinniśmy zmienić, na co zwrócić uwagę - sądzę, że wielu po prostu się nad tym zastanowi i zadecyduje.
Ja na prawdę zdaję sobie sprawę z tego jak to wygląda. Przez większość swojego życia mieszkałam i wychowywałam się na wsi. Ja to wszystko widziałam. Nie na filmach, na prawdę. Są ludzie dobrzy i są ludzie źli, nie szanujący swoich zwierząt gospodarskich, jak wszędzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']Najbliższym 'krewnym' człowieka jest właśnie szympans, nie goryl.
Orangutany również są wszystkożerne.

Widziałam film Ziemianie.
Nie o to chodzi, że mnie on nie wzrusza.
Ja po prostu zauważam pewną tendencję, którą mogę nazwać śmiało modą, na bycie eko.
Eko jedzenie, eko behawior, a w końcu to co mnie śmieszy niesamowicie, i nic na to nie poradzę ;) - ekoseks...
Człowiek od wieków ingerował w środowisko naturalne.
Ja nie mówię, że nadal powinien.
Rozwój człowieka powinien mieć jakieś ograniczenia i jestem jak najbardziej za recyklingiem, segregacją śmieci i oszczędzaniem energii.
Natomiast nie jestem za zachowaniami bardzo radykalnymi i robieniem z człowieka istoty jedynie szkodliwej, okropnej i w ogóle bezużytecznej. Nie należy wrzucać wszystkich ludzi do jednego wora.
Jestem wszystkożercą - przykro mi, nie będę odmawiać sobie mięsa, ponieważ do prawidłowego funkcjonowania JEST mi ono potrzebne (zwłaszcza, że moje problemy z trzustką sprawiają, że mam problemy z węglowodanami... Które bądź co bądź to bardzo ważna część diety wege).

Nie sztuką jest powiedzieć ludziom, że jedzenie mięsa jest zle.
To potrafi każdy.
Sztuką jest wskazać alternatywę dla nieprzyczyniania się do takiej męki zwierząt rzeźnych.
Bo da się, na prawdę.
Człowiek który poszuka - znajdzie humanitarnie ubitego kurczaka czy krowę. Tylko trzeba mu to uswiadomić.
Bo mówienie, że jedzenie mięsa jest złe nic nie da. Ludziom trzeba mówić co tak na prawdę jest złe = przyczynianie się do takiego a nie innego traktowania zwierząt w rzeźni. I sądzę, że jeśli tak uświadamialibyśmy społeczeństwo - wielu ludzi zwróciłoby na to uwagę, a co za tym idzie popyt być może minimalnie, na mięso z niehumanitarnych rzeźni, by zmalał.
Przykro mi ale nie da się zmienić świata mówiąc ludziom, że wieki ich wszystkożerności to bujda i tak na prawdę powinni wcinać warzywka.
To przyniesie kompletnie inny efekt.
Natomiast jeśli uświadomimy co dokładnie jest złe, co dokładnie powinniśmy zmienić, na co zwrócić uwagę - sądzę, że wielu po prostu się nad tym zastanowi i zadecyduje.
Ja na prawdę zdaję sobie sprawę z tego jak to wygląda. Przez większość swojego życia mieszkałam i wychowywałam się na wsi. Ja to wszystko widziałam. Nie na filmach, na prawdę. Są ludzie dobrzy i są ludzie źli, nie szanujący swoich zwierząt gospodarskich, jak wszędzie.[/QUOTE]

Z czustką to żaden argument, gdyż w moje rodzinie to genetyczna ułomność, ale wegetarianizm niczemu nie szkodzi.
Tylko, że segregacją śmieci i oszczedzaniem energii nikt nie naprawi szkód. Żaden inni gatunek nie narobił takich szkód jak człowiek, co go czyni największym szkodnikiem na świecie.
Nie bedzie humanitarnego zabijania, gdyż humanitarne zabijanie nie istnieje. Zabijanie to bezprawne odbieranie życia istocie która ma prawo żyć.

Wszystko co zdrowe i pełnowartościowe jest w roślinach co jednoznacznie świadczy o tym, że są najwązniejsze w diecie. a ludzie nie jedza mięsa raz na miesiac, ba, raz na tydzień,a le codziennie.

Link to comment
Share on other sites

* trzustką

Okej, jeśli Ty lepiej wiesz co mi dolega i stawiasz diagnozę to...
Haha śmiać mi się chce serio ;)
Mam początki cukrzycy.
Po Wielkim Poście (nie jestem katoliczką, i poszczę 50 dni nie jedząc mięsa ani ryb a same warzywa i owoce oraz produkty zbożowe - prawdę mówiąc przechodzę wtedy na wegetarianizm w sensie diety) mam coraz częstsze ataki hipoglikemii.
Nie mów mi co jest dla mnie zdrowe a co nie - bo to ja choruję i to moje ciało a nie Twoje.

Humanitarne zabijanie nie istnieje według Ciebie.
Według mnie istnieje.
Zabijam i jestem tego świadoma - jesli Ci to nie pasuje Twój wybór. Ja nie czuję się z tym źle, bo jestem świadoma tego, że zwierzę przed tym jak je zjadłam żyło godnie. I godnie umarło.

Bezag mam pytanie - czy jeśli kiedyś zajdziesz w ciążę, również, mimo tego stanu będziesz uważać dietę wegetariańską za największe dobro, czy pójdziesz po rozum do głowy i przynajmniej w takiej sytuacji dobro swojego dziecka postawisz ponad to?
Bo płód potrzebuje niestety również białka zwierzęcego, choćby ryb, by prawidłowo się rozwijać.
Bo ja w takim przypadku nawet gdybym nie wiem jak radykalne poglądy miała - dobro jak Ty byś to nazwała kolejnego "szkodnika", który byłby moim dzieckiem postawiłabym ponad to.

Bałabym się osoby takiej jak Ty - serio.
Jesteś autentycznie nie tyle radykałem co osobą która racji innych niż swoje własne po prostu NIE CHCE SŁYSZEĆ.
Dla mnie to kosmos.
Wyłączam się, idę porobić bardziej pożyteczne rzeczy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']* trzustką

Okej, jeśli Ty lepiej wiesz co mi dolega i stawiasz diagnozę to...
Haha śmiać mi się chce serio ;)
Mam początki cukrzycy.
Po Wielkim Poście (nie jestem katoliczką, i poszczę 50 dni nie jedząc mięsa ani ryb a same warzywa i owoce oraz produkty zbożowe - prawdę mówiąc przechodzę wtedy na wegetarianizm w sensie diety) mam coraz częstsze ataki hipoglikemii.
Nie mów mi co jest dla mnie zdrowe a co nie - bo to ja choruję i to moje ciało a nie Twoje.

Humanitarne zabijanie nie istnieje według Ciebie.
Według mnie istnieje.
Zabijam i jestem tego świadoma - jesli Ci to nie pasuje Twój wybór. Ja nie czuję się z tym źle, bo jestem świadoma tego, że zwierzę przed tym jak je zjadłam żyło godnie. I godnie umarło.

Bezag mam pytanie - czy jeśli kiedyś zajdziesz w ciążę, również, mimo tego stanu będziesz uważać dietę wegetariańską za największe dobro, czy pójdziesz po rozum do głowy i przynajmniej w takiej sytuacji dobro swojego dziecka postawisz ponad to?
Bo płód potrzebuje niestety również białka zwierzęcego, choćby ryb, by prawidłowo się rozwijać.
Bo ja w takim przypadku nawet gdybym nie wiem jak radykalne poglądy miała - dobro jak Ty byś to nazwała kolejnego "szkodnika", który byłby moim dzieckiem postawiłabym ponad to.

Bałabym się osoby takiej jak Ty - serio.
Jesteś autentycznie nie tyle radykałem co osobą która racji innych niż swoje własne po prostu NIE CHCE SŁYSZEĆ.
Dla mnie to kosmos.
Wyłączam się, idę porobić bardziej pożyteczne rzeczy ;)[/QUOTE]

Co wspominałam o gwałtownych zmiannach diety, i to nie moje zdanie,a dietetyków. Takie zmiany szkodzą, tak samo jakbym teraz zaczeła jeść mięso.
Moja mama nie jadła mięsa będąc ze mną w ciązy i wcześniej z moim bratem, znam mnóstw matek, które są wegankami i urodziły zdrowe dzieci.
Plód nie potrzebuje białka zwierzecego, potrzebuje białka, które można pozyskać z sporej gamy produktów. Zanim zaczniesz wypisywać głupoty trochę wiedzy. Zaraz wyjdzie, ze ktoś był wega i poronił, ale ile osób jedząc mięso poroniło i urodziło niepełnosprawne dzieci ?
Nie mam zamiary truć własnego dziecka mięsem. Jako dziecko też nie jadłam mięsa i żyje, nienormalne!

Link to comment
Share on other sites

wszystko jasne ;)
Przepraszam, ale musiałam.
To jest tak jak z rusyfikacją albo germanizacją - wpajanie dziecku od samego początku pewnych idei i silne ich motywowanie, prowadzi do takich właśnie przykładów totalnych świrów, jak będąca tu bezag ;)
Czy Ci się to podoba czy nie, dieta wegańska nie wpływa dobrze na płód i tu nie chodzi tylko o aminokwasy egzo. Chodzi o witaminy i minerały których nie ma w wystarczających ilościach w owocach i warzywach.
Tu nie chodzi o poronienia. Tu chodzi o to, czy będziesz weganką nosząc w sobie dziecko. Czy będziesz w stanie spojrzeć temu dziecku w twarz gdy jednak okaże się, że Twoja dieta spowodowała u niego poważne wady rozwojowe, czy nawet rzecz taką jak krzywica. Bo tak może być.
Pewnie - możesz przyjmować silne suplementy. Możesz przyjmować tysiące, miliony syntetycznych suplementów. Tylko w tym momencie należałoby się zastanowić jak one wpływają na dziecko, bo nie są obojętne (suplementy firmy farmaceutyczne produkują po to, by mieć nas z czego leczyć).
Prawdopodobieństwo poronien nie zależy od diety, to fakt i ja nie staram się go naciagać w żaden sposób.
Fakty są też jednak takie, że o wiele łatwiej w takiej diecie narobić dziecku krzywdy niż w diecie tradycyjnej, w której białko zwierzęce występuje. Albo choćby wegetariańskiej w której spożywa się jaja i mleko.

Ty jesteś młoda, masz takie myślenie bardzo proste, nie wybiegające w przyszłość.

Ja uważam, że narzucanie komukolwiek, w tym własnemu dziecku swojej diety nie jest dobre. Koniec kropka. I nigdy nie pokusiłabym się o zrobienie czegokolwiek co mogloby choć minimalnie zaszkodzić mojemu dziecku, nawet jeśli byłoby to sprzeczne z moimi poglądami.
Ty mam wrażenie jeszcze tak nie myślisz... Masz prawo, bo zapewne macierzyństwo jest tematem jeszcze bardzo Ci odległym.

PS: moja dieta nie była nigdy zmieniana gwałtownie. Post zawsze poprzedza 4-tygodniowe przygotowanie w którym stopniowo rezygnuje się z mięsa, potem mleka, sera, jajek.
Nie jesteś moim lekarzem, nie wiesz co mi dolega, więc błagam nie mów mi, że będąc na świetnej drodze do cukrzycy i mając notorcznie na diecie owocowo-warzywnej ataki hipoglikemii powinnam wpychać w siebie same warzywka. Nie znasz się na tym kompletnie, więc po co się wypowiadać?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']wszystko jasne ;)
Przepraszam, ale musiałam.
To jest tak jak z rusyfikacją albo germanizacją - wpajanie dziecku od samego początku pewnych idei i silne ich motywowanie, prowadzi do takich właśnie przykładów totalnych świrów, jak będąca tu bezag ;)
Czy Ci się to podoba czy nie, dieta wegańska nie wpływa dobrze na płód i tu nie chodzi tylko o aminokwasy egzo. Chodzi o witaminy i minerały których nie ma w wystarczających ilościach w owocach i warzywach.
Tu nie chodzi o poronienia. Tu chodzi o to, czy będziesz weganką nosząc w sobie dziecko. Czy będziesz w stanie spojrzeć temu dziecku w twarz gdy jednak okaże się, że Twoja dieta spowodowała u niego poważne wady rozwojowe, czy nawet rzecz taką jak krzywica. Bo tak może być.
Pewnie - możesz przyjmować silne suplementy. Możesz przyjmować tysiące, miliony syntetycznych suplementów. Tylko w tym momencie należałoby się zastanowić jak one wpływają na dziecko, bo nie są obojętne (suplementy firmy farmaceutyczne produkują po to, by mieć nas z czego leczyć).
Prawdopodobieństwo poronien nie zależy od diety, to fakt i ja nie staram się go naciagać w żaden sposób.
Fakty są też jednak takie, że o wiele łatwiej w takiej diecie narobić dziecku krzywdy niż w diecie tradycyjnej, w której białko zwierzęce występuje. Albo choćby wegetariańskiej w której spożywa się jaja i mleko.

Ty jesteś młoda, masz takie myślenie bardzo proste, nie wybiegające w przyszłość.

Ja uważam, że narzucanie komukolwiek, w tym własnemu dziecku swojej diety nie jest dobre. Koniec kropka. I nigdy nie pokusiłabym się o zrobienie czegokolwiek co mogloby choć minimalnie zaszkodzić mojemu dziecku, nawet jeśli byłoby to sprzeczne z moimi poglądami.
Ty mam wrażenie jeszcze tak nie myślisz... Masz prawo, bo zapewne macierzyństwo jest tematem jeszcze bardzo Ci odległym.[/QUOTE]
A jak matka jedzaca wszystko może spojrzeć swemu upośledzonemu dziecku w oczy? Gadasz głupoty, które w żadnym przypadku się nie sprawdzają.
Żaden prawdziwy wega nie bierze suplementów. Znam matki będące wega i ich zdrowe dzieci.
A narzucanie jedzenia mięsa? to tez narzucanie. zmuszanie dzieci by wszystko zjadło z talerza. Moze spójrz jak sa karmione dzieci przez tych wszystkożerców. Ja jadłam kiedy byłam głodna, nikt mnie nie zmuszał, bo to najgorsze co można zrobić dziecku.
Najwiecje witamin znajduje sie w roślinach.

[url]http://wegemaluch.pl/[/url]
Możesz poczytać, bo Twoje niczym nie uzsadnione zdanie, że płód potrzebuje białak zwierzęcego...
Według tego co prawisz, dzieci wszystkożerców musza być najmądrzejsze, to tak jakby prawić, że mężczyźni są mądrzejsi od kobiet. Normalne, że są ludzi eo większej i niższej inteligencji, ale dieta o tym nie decyduje. Wgdyby tak było w zawodówkach lądowaliby jedynie młodziez wega. A znam swoich rówiesników, nawet ze szkoły, niejedzacych mięsai o dziwo są zdrowi.A co najwązniejsze wegetarianizm czy weganizm chroni dziecko przed otyłością, jeszcze na wegetarianiźmie szybciej przytyć, ale na weganiźmie trzeba wykazac skarajne zdolności.
Co chwila lecą dokumenty o otyłych dzieciach, niektóre jedzą przeważnie mięso i to nie śmieciowe jedzenia,a normalne domowe obiadki,ale warzyw ani rusz. Przykłady takich uprzedzień można znalźć w niećhęci do jedzenia spzinaku. A to normalne, bardzo zdrowe jedzenie, tyle, że zielone.

Link to comment
Share on other sites

Mnie się powoli nie chce tu już pisywać. Wszyscy wiedzą, że nie dojdziemy do porozumienia. Zresztą ;) ten temat to bicie piany dla samej piany. Wyjdziemy z niego wszyscy z tymi samymi poglądami, z którymi do niego weszliśmy.
Tak reasumując moje przemyślenia (może się powtórzę, ale co tam ;) ).
Nikt tutaj nie pochwala cierpienia zwierząt. Ani jedna, ani druga strona barykady. Natomiast różnimy się przekonaniami etycznymi co do faktu zabijania. Jest to kwestia poglądów etycznych. I trzeba jasno powiedzieć: uważanie swoich poglądów etycznych za lepsze niż drugiego człowieka jest efektem zadufania w sobie. Pisałem już o tym, że moralność jest zmienna wraz z szerokością geograficzną i czasem. To co dla nas w Europie jest nieetyczne, już takim nie jest w Azji. Ale to nie czyni nas lepszymi. Inaczej: nie mamy prawa zachowywać się jak konkwistadorzy.
Idąc tym tropem dalej: aby głosić poglądy głębokiej etyki, projektu Venus itp i wierzyć, że takie działania przyniesie kiedyś zmianę jest naiwne. Trzeba nie widzieć tego, że za plecami mamy islamistów z ich moralnością, tak różną od naszej, że mamy Chiny z ich ogromną ekspansją, także kulturową. Trzeba nie widzieć tego, że kultura anglo-saska z której przyszło nam żyć jest w odwrocie. A powszechne wprowadzenie pomysłów typu projekt Venus tylko przyśpieszyłoby koniec naszej kultury.
Trochę w tym temacie też: chciałbym widzieć jakie propozycje mają walczący wege dotyczące zatrudnienia ludzi pracujących w przemyśle związanym z produkcją mięsa. Zwłaszcza w miejscach gdzie nie da się ich zatrudnić w produkcji rolnej. I co z wysoko wyspecjalizowanymi społecznościami np rybackimi? Gdzie całe wioski żyją tylko z tego? I tak można mnożyć bez końca. Ktoś tam wspomniał buty, że ma trzy sztuki.
Ok można i tak. Mam nadzieję tylko, że nie są skórzane ;) Natomiast zapytam: co by się stało gdyby każdy miał tylko trzy pary butów? I tylko to co potrzebuje do przeżycia. I chciałbym usłyszeć jakąś sensowną odpowiedź pozbawioną utopijnej wizji. Taką która uwzględnia obecną sytuację na świecie.

Kolejna sprawa: wszystkożerność w przypadku ludzi oznacza udział pokarmów pochodzenia zwierzęcego w diecie. Przy czym: należy rozróżnić wciąganie w siebie wszystkiego jak odkurzacz (co z założenia jest głupie) od rozsądnego wszystkożerstwa. Przecież jak tak się zastanowić to nawet przeciętny Polak, który raczej należy do mięsolubnych ludzi, średnio myślący o tym co spożywa i tak je więcej produktów roślinnych niż mięsnych. Przecież to jest...normalne :) Nawet taka klasyczna bułeczka z szynką :) zawiera bułkę (objętościowo duuużo) i szyneczkę (plasterek) ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faustus'] chciałbym widzieć jakie propozycje mają walczący wege dotyczące zatrudnienia ludzi pracujących w przemyśle związanym z produkcją mięsa[/QUOTE]
Dodam jeszcze szeroko pojętym, dużo produktów pochodzenia zwierzęcego można znaleźć w różnych gałęziach przemysłu.

[quote name='Faustus'] Mam nadzieję tylko, że nie są skórzane [/QUOTE]
Są skórzane i nie tylko buty mają w składzie pochodzenie zwierzęce.

[quote name='Faustus'] I chciałbym usłyszeć jakąś sensowną odpowiedź pozbawioną utopijnej wizji.
[/QUOTE]
Nie usłyszysz.
[quote name='Faustus'] ten temat to bicie piany dla samej piany. [/QUOTE]
Dokładnie tak!!!

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://img2.repostuj.pl/ahdgjtwyu4.jpg[/IMG]



chodzi tylko o to, żeby sobie uświadomić, ale tak na serio, a nie jako hasło - że zwierzęta czują. nie tylko kotki czy pieski. macie zwierzęta domowe, wiecie, ze mają charaktery, złe i dobre nastroje, są mniej lub bardziej społeczne - oczywiście w mniej złożony sposób, niż ludzie, ale to tylko kwestia skali. skali, niczego więcej. są takie, jakie są. nie umniejsza to ich praw, które mają "tylko" z tego powodu, że istnieją.
kiedy człowiek zda sobie sprawę z realnych konsekwencji tego stanu rzeczy, inaczej patrzy na świat. to jest pierwszy krok.

A te obrazki dla mnie są nie do wytrzymania.

Edited by sleepingbyday
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...