Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Recommended Posts

Posted

Bardzo dziękujemy za głaski i pozdrowionka, które oczywiście odwzajemniamy :)

 

Weekend rozpieścił nas pogodowo! W sobotę szaleliśmy w ogrodzie z sekatorem i grabiami. A ile psich zabawek poznajdowaliśmy w krzaczorach - w tym ukochane "jajo" Lilciowe :) Psiaki się wyszalały, wybiegały, wywietrzyły i calusieńki wieczór przespały jak zabite! :)

 

Wczoraj byliśmy na zdjęciu szwów. O ile obroża nie robi na Imce większego wrażenia, szelki ją wyraźnie paraliżują. Po ich założeniu przywarła do kanapy, a potem się chyłkiem przemieściła na psie posłanie, gdzie o dziwo dała się złapać! W samochodzie zachowuje się podobnie jak Gapcia - tkwi na rękach bez ruchu, wpatrzona w jeden punk albo wpycha nosek pod moją pachę... Z nerwów tak się sypie z niej sierść, że cudem nie została całkiem łysa! W lecznicowej poczekalni to samo - całkowita "zawieszka". No, ale w lecznicy to i Florka rezon straciła i pewna pani z ogromną ONką wychwalała ją (Florencję znaczy), jaka to ona jest grzeczna ;)

 

Gdy podjechaliśmy pod dom, Imka sama wyskoczyła z auta (oczywiście trzymana przeze mnie na 2 smyczach!). Wysiadłam powoli za nią i sądziłam, że sama podejdzie do furtki i wejdziemy na posesję, ale nic z tego. Została tam, gdzie zeskoczyła. Na próby delikatnego pociągnięcia za smycz, zapierała się jak osiołek. W obawie graniczącej z paranoją, że jakimś cudem uda jej się wysmyknąć i z obroży i z szelek, wzięłam ją pod pachę i wniosłam do ogrodu. Tam postawiłam, odpięłam wszelkie uprzęże i Imcia... dała dyla! I wcale nie do domu, ale w krzaki. Gdy po chwili poszłam zobaczyć gdzie jest, leżała na obciętych gałęziach pod choinkami. Na mój widok, zwiała za dom. Dałam jej spokój i zostawiłam otwarte drzwi wejściowe, żeby sobie wróciła spokojnie kiedy zechce. Po jakimś kwadransie wyjrzałam na taras i zobaczyłam, że leży na tarasowej kanapie - oczki jej się zamykały, ale cały czas była czujna. Wyszłam i udało mi się ją schwytać na tej kanapie. Przyniosłam do domu, położyłam na fotelu i tam zasnęła... Aż do mojego pójścia spać była bardzo czujna, zwiewała na mój widok, choć krzątałam się po domu zupełnie nie zwracając na nią uwagi. Liczyłam, że może dziś przyjdzie "magiczna obróżka", ale właśnie był pan listonosz i jeszcze nie ma...

 

Korzystając z wyprawy do lecznicy, zaszczepiłam obie panny na wściekłość (tym sposobem Imkę będzie czekała już tylko jedna wizyta w lecznicy - na szczepienie p/wirusówkom) oraz zaczipowałam Florkę. Na razie nie zapłaciłam rachunku - rozliczę się z dr Traczykiem w sobotę.

 

Wieczór spędziliśmy na oglądaniu zdjęć i wspominaniu bliskich nam ludzi (i zwierząt), których już nie ma wśród nas, ale także tych, którzy żyją, a dla nas tak jakby umarli. Z takimi "śmierciami" chyba jeszcze trudniej się pogodzić :( Tym bardziej, że nie możemy znaleźć na nie wytłumaczenia....

 

Wczoraj Pani zainteresowana adopcją Florki nie zadzwoniła - może zadzwoni dziś (umawiałyśmy się na tel. niedziela/poniedziałek). A dziś na poczcie czekał na mnie mail z zapytaniem czy adopcja Florki jest aktualna. Dom ok. 50 km od Wwy (miasto), w bloku, dwoje dzieci (14 i 2 lata) oraz 6-letnia przygarnięta kociczka. Z uwagi na młodszą latorośl, praktycznie cały czas ktoś jest w domu.

 

Jak to mówią - pożywiom, uwidim ;)

Posted

Ciężki przypadek ta Imcia.Zupełnie jak Tami, która po prawie 3.miesiącach pobytu u nas nagle uciekała za dom, kładła się w śniegu i dygotała ze strachu. Gusia nie była lepsza, potrzebowała ok. 4,5 miesięcy,ale jednak najtrudniejsza jest Tola.5.miesięcy było jej za mało.

Trzymam kciuki za Florcię.

Posted

To pożywiom i uwidim i trzymiom kciuki.

A czy wyniki ostatniego badania (Twojego tym razem) już są znane?

 

Ech, moje wyniki... Badanie było w piątek i powiedziano mi, że wynik będzie za tydzień. Kogo nie zapytam, dla każdego "za tydzień" od piątku to kolejny piątek. Ale nie! Sławek pojechał w piątek, wbijając się w masakryczne przedświąteczne korki, bo wizytę u profesora neurochirurga miałam umówioną na wczoraj i się okazało, że tydzień to jest 7 DNI ROBOCZYCH! Nie powiem, wściekłam się, wizytę musiałam odwołać, a do domu dotarliśmy w piątek o 19.30 :(

Mam nadzieję, że dziś już się uda wydębić wynik badania, wizytę u profesora mam w czwartek i bardzo liczę na to, że się wreszcie czegoś dowiem!

 

 

No, to dziewczynki już bezszwowe, ale jak widać, Imusia została sobą. Czekamy na efekt obróżki.

Za domek dla Florci, kciuki zaciskam.

 

Na razie czekamy na obróżkę. Imcia na razie w miarę pozostała sobą, ale po niedzielnym stresie nie ma już śladu! Szczeka na Lili, nie dopuszcza do mnie innych psów (choć sama nie daje się złapać ;)), biega, bawi się. Wczoraj bardzo mocno zasnęła na kanapie wtulona we Florkę i dobre pół godziny bezkarnie ją miziałam, tarmosiłam za uchole, liczyłam piegi itp. :)

Domek Florki właśnie dzwonił - jesteśmy umówione na sobotę u nas. Jeśli wszystko pójdzie dobrze i pojawi się "chemia", Florka w sobotę pojedzie na swoje. Państwo mają wolny długi weekend, więc będzie to dobry czas na adaptację...

 

Imka strachulec ale kanapą nie pogardzi :megagrin:

 

O, pewnie, że nie pogardzi! A ile razy musi wskoczyć i zeskoczyć, bo... się zbliżam!!!! ;) Ale jak już usiądę, przestaję być groźna. Jednak na wszelki wypadek siedzimy na dwóch przeciwległych krańcach :) Za to jeśli chodzi o psy, Imka jest absolutnie bezstresowa - potrafi się umościć Lili na głowie i absolutnie nic sobie nie robi z jej pomruków niezadowolenia ;)

 

Ciężki przypadek ta Imcia.Zupełnie jak Tami, która po prawie 3.miesiącach pobytu u nas nagle uciekała za dom, kładła się w śniegu i dygotała ze strachu. Gusia nie była lepsza, potrzebowała ok. 4,5 miesięcy,ale jednak najtrudniejsza jest Tola.5.miesięcy było jej za mało.

Trzymam kciuki za Florcię.

 

Aż tak źle z Imciuszką nie jest... Ula np. nie od razu zauważyła jaki z Imki jest strachulec (dopóki nie zechciała jej pogłaskać na podłodze). Ona się cieszy bardzo gdy wracamy do domu albo gdy ktoś do nas przyjdzie. Skacze, obszczekuje, ogonek merda jak szalony. Nie chowa się po kątach, nie ucieka pod ścianami, nie dygocze ze strachu. W sumie bardzo przypomina Gapcię, która tylko w domu czuje się i zachowuje jak normalny pies. Z tą różnicą, że Gapcię można spokojnie zagłaskać na śmierć i sama się podstawia, a Imka nie.

Posted

To ja bardzo proszę o zagłaskanie i Gapiszonka i strachulca  (no może nie na smierć) i trzymam kciuki za powodzenie eskapady po wyniki no i oczywiście za powodzenie akcji weekendowej - ma się rozumieć za chemię :-)

Posted

Zrobię co w mej mocy!

I baaaardzo czekam na sobotę, bo Florka jest niedobra! ;) Z powodów "wychowawczych", nie spała dziś z nami. Najwyraźniej wstała sporo przed naszym budzikiem, bo zdążyła mi pogryźć jedyne pantofle (tzn. zrobiła w jednym dziurę na mały palec ;)) oraz "wystrzępić" pokrowiec na telefon...

Uprzedziłam Panią, że się muszą ostro wziąć za jej wychowanie. Powiedziała, że ich psiur też jeszcze musi się wiele nauczyć, więc będą siedzieć w jednej ławce :)

Posted

Mam nadzieję, że to będzie TO!

 

Uprzejmie donoszę, że właśnie przyszła obróżka. Od dziś zaczynamy testowanie ;)

Koszt = obroża 41,90 + przesyłka 7,00 = 48,90 zł

Posted

Skutecznego testowania. Czekam na sprawozdanie. i......życzę sukcesu :).

Florencji zapowiada się bardzo udany domek :).

 I już nie powiem, że najmocniej trzymam kciuki za Twoje wyniki :)

Posted

Nutusiu , ja też najbardziej za wyniki trzymam kciuki i za mądrość profesora.

Dziwię się troszkę,bo ja MR średnio raz na rok robię od 5 lat /w różnych przychodniach/i zawsze wynik mam od ręki.

Na drugi dzień jeśli poza opisem i płytką zażądam zdjęć na kliszy.

Dzisiaj dostałam strasznej piany na bezwzględność aptek.

Za 90 tabletek zapłaciłam 12 PLN a w 3 kolejnych aptekach proponowano mi 3xpo 30 sztuk za kwotę 81 PLN.

Lepiej spać pójdę,bo mnie trafi.

Drapanka zostawiam dla wszystkich ogoneczków.

Posted

Grażynko - dla mnie i tak cud się stał, bo próbując się zapisać na rezonans 2 miesiące temu, proponowano mi, bym zadzwoniła w styczniu i wtedy mnie zapiszą tak na.. kwiecień/maj! W tej przychodni zapisali mnie JUŻ na 30 grudnia, po czym chyba ktoś zrezygnował, albo rzeczywiście cud się stał i przełożyli na 24 października. No to znowu trzeba czekać na wynik. Prosiłam nawet o samą płytkę, bez opisu, bo profesor i tak nie zwraca na niego uwagi - sam potrafi ocenić i odczytać co widzi ;), ale nie dali...

 

Gapa ze mnie jest masakryczna i wczoraj zapomniałam zabrać obróżki z pracy :( Zadzwonił telefon, wychodziłam w pośpiechu i... została na biurku... Ale dziś już wsadziłam do kieszeni kurtki i zaraz po powrocie - montujemy na psich szyjkach ;) I być może nawet będziemy mogli się przekonać czy działa "od ręki", bo jeśli nie zapomną o okazji - spodziewamy się dziś gości :)

 

Wczoraj trzy maluchy zostały w sypialni (Imka, Gapcia i Kreska), a reszta (Lili, Lesio i Florka) tam, gdzie zawsze, czyli miały do dyspozycji kuchnię, salon i korytarz. U maluchów porządeczek, czyściutko i suchutko, a u pozostałych wieeelka kupa, 3 kałuże i "przeczytane" 2 numery "Mody na zdrowie" ;) :) Jak już Florka pójdzie na swoje, zrobię eksperyment i zostawię wszystkie w jednym małym pokoju, bo maluchom ograniczenie przestrzeni wyraźnie posłużyło :)

Posted

Czy ja wiem? Wizytówki w kupie nie było ;) Po wielkości sądząc, myślę, że Lili... One rano mają milion spraw do załatwienia - i w ogrodzie i w domu - z wyjątkiem tych najważniejszych :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...