Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Nutusia

Recommended Posts

W pierwszym słowie mego postu chciałabym serdecznie podziękować Kasi i Marysi za wsparcie psychiczne i fizyczne - w pojedynkę byłoby mi o wiele ciężej :loveu:

Podziękowania należą się też p. Agnieszce (znalazczyni Florki), która do nas wczoraj dołączyła i została z nami do końca, by się pożegnać z Florcią i życzyć jej dobrego, szczęśliwego życia.

 

Zgodnie z planem, na pierwszy ogień poszła Imcia. Żeby jej dodatkowo nie stresować, Pani Doktor osłuchała ją i obejrzała tak, że cały czas miałam ją na rękach - nie musiałam jej stawiać na stole. Tylko na wadze musiałam na chwilę, bo nie pomyślałam wcześniej, że mogłam ją zważyć w domu - trąba ze mnie :( Imcia waży 6,5 kg.

Adrenalina tak ją trzymała, że dość długo walczyła ze snem. Za to potem wybudziła się biegusiem. Pani Doktor mówi, że tak szybko wybudzają się np. dzikie kotki - jak tylko poczują, że wracają do świadomości, od razu są gotowe do... ucieczki. Podczas operacji Florki, p. Doktor chciała jeszcze mieć Imkę na oku, więc ułożyła ją na ogrzewanym materacyku na podłodze w sali operacyjnej. No i w pewnym momencie Imka uznała, że już czas się... schować! Na szczęście weszłam na salę operacyjną w ostatnim momencie, zanim udałoby jej się ukryć za inkubatorem! Wyniosłam na korytarz, gdzie już czekało przygotowane nasze posłanko. Potem, gdy weszłam po Florkę, Marysia pokrzyżowała Imkowe plany schowania się za poczekalnianą kanapą, uffff...

 

Za to wyluzowana Florka po zastrzyku natychmiast padła jak mucha, a potem chyba miała piękne sny, bo wcale nie zamierzała się budzić ;) Prosiłam p. Doktor, żeby zwróciła uwagę na jej oczka, które w ostatnich dniach mrużyła i ciekła z nich taka kleista wydzielina. Okazało się, że Florentyna ma potężne zapalenie spojówek. Na samą myśl jakim wyczynem będzie zapuszczanie jej kropli aż mnie zmroziło. Pani Doktor, korzystając z resztek narkozy, znieczuliła oczęta i zaaplikowała do każdego po... zastrzyku (brrrrrrr!!!!!!). Mamy nadzieję, że to wystarczy i krople nie będą potrzebne.

 

Po powrocie do domu, Florka położyła się na środku salonu, na dywanie i przykryta kocykiem zasnęła jak niemowlę. Imka natomiast była zupełnie przytomna i... nie zamierzała dać się złapać, a musiałam jej włożyć sukieneczkę (Florkę ubrałyśmy już w lecznicy - w lecznicowym second-handzie wybrałyśmy jej cud urody różową kreację :megagrin: ). Na szczęście Imce nie zdążyłam jeszcze odpiąć smyczy, więc udało mi się ją przydepnąć (smycz, nie Imkę - żeby była jasność ;)) i dzięki temu zdybać uciekiniera. W pierwszym momencie Imka uznała, że w sukience nie da się... chodzić! Ba, nawet poruszyć się nie można! Leżała przyklejona do kanapy i popiskiwała. W końcu zaczęła się wiercić, więc ją zestawiłam na podłogę. Jak totalny paralityk (albo psychol w kaftanie bezpieczeństwa :siara: ) powędrowała w róg salonu i nalała tam ogroooooomną kałużę, ufffff....

 

Noc była w miarę spokojna, choć oczywiście spałam jak zając na miedzy. Imka trochę popiskiwała, za to Florka spała jak zabita, nawet nie zmieniając pozycji! O 4.30 Florka zeszła z łóżka, bo męczył ją odruch wymiotny. Wypuściłam dziewczyny na chwilę do ogrodu. Wróciły i znów się położyłyśmy. O 5 Florka potężnie zwymiotowała, a potem o 7 "dokończyła" - niestety już na łóżku.

 

Po Imce już nie widać, że przeszła jakikolwiek zabieg - biega, "napada" na Kresię, nie mogła się doczekać śniadania i wrąbała ryżyk z mięskiem aż miło było popatrzeć! Sukienka już nie jest straszna i w niczym nie przeszkadza :)

Florka trochę gorzej - kompletnie straciła swój wigor, zjadła niewiele i bardzo jej przeszkadza sukienka - co chwila siada na dupci. Ale była na dłuższym spacerku w ogrodzie.

Obu podałam leki p/bólowe i gdy wychodziliśmy z domu, Florka spała na fotelu, a Imka rządziła z Krechą na kanapie :)

Najważniejsze, że mamy to już za sobą! :laugh2_2:

A w lecznicy, w inkubatorze, walczy o życie maleńkie psie dziecko :( Sunia ma ok. 3 miesięcy. Została znaleziona w środku lasu. Trafiła do lecznicy przerażona, wychłodzona, odwodniona i głodna. Przedwczoraj jeszcze było jak cię mogę, wczoraj jej stan się pogorszył. Podejrzewają, że złapała jakąś chorobę dzikich zwierząt... Żal ściskał za gardło, gdy patrzyłam na to maleńkie ciałko - tak szybko i niespokojnie oddychała, podłączona do tysiąca rurek. Wszyscy mamy nadzieję, że się zaweźmie i przeżyje, ale rokowania są bardzo ostrożne.

Link to comment
Share on other sites

O mój Boziu co za wieści .

Wspaniałe /te o Imce i Florce / i tragiczne o maluszku.

Gdybyśmy mogły zebrać wszystkie złe myśli w kierunku tego ,co maleństwo w lesie porzucił.......

Czy to się nigdy nie skończy?

Oczy mam dzisiaj w mokrym miejscu.

Najpierw ewu co nie zdążyła /serdecznie jej współczuję/....teraz maleństwo.

Jak to dobrze że chociaż część nieszczęśników jest zaopiekowana.Florka widocznie gorzej zniosła narkozę.To tak jak u ludzi.

Trzymajcie się dziewczynki,teraz to już z górki.

Link to comment
Share on other sites

Maleństwo umarło... :( Cały czas mam ją przed oczami, jak walczy o każdy oddech...

 

Tak, Florka zdecydowanie gorzej zniosła narkozę. Ale do wieczora już pewnie wszystko wróci do normy. Zaraz pędzę na rezonans ze sobą, a potem prosto do domku, dzięki czemu będę dużo wcześniej niż zazwyczaj :)

Link to comment
Share on other sites

Maleństwo umarło... :( Cały czas mam ją przed oczami, jak walczy o każdy oddech...

 

Tak, Florka zdecydowanie gorzej zniosła narkozę. Ale do wieczora już pewnie wszystko wróci do normy. Zaraz pędzę na rezonans ze sobą, a potem prosto do domku, dzięki czemu będę dużo wcześniej niż zazwyczaj :)

O Boże biedny maluszek:(

Link to comment
Share on other sites

Witanko,

Internet w domu mam, ale łącze radiowe i cierpliwości za mało, by wytrzymywać otwieranie się każdego wątku po 5 minut :(

 

Poza tym w sobotę (już chyba tradycyjnie) konałam z powodu migreny, a wczoraj się wreszcie wzięłam za szykowanie ogrodu do zimowego snu, co mi na dobre nie wyszło bo... doszło do spotkania III stopnia pomiędzy moim czołem a sekatorem do obcinania gałęzi :( Krew się lała jak z zarzynanego prosięcia, oczy zalewała i wszystko po drodze do domu i łazienki. W ruch poszła gaza, a potem... mrożonka warzywna w charakterze okładu :) Niewiele to dało - szrama pośrodku czoła na ok. 3 cm i śliwa wielkości jajka o malowniczym, żółto-sinym zabarwieniu "zdobią" mi facjatę! Żeby nie straszyć ludzi w metrze, zaposiadam na czole uroczy... plasterek, a mój szef nie mógł się powstrzymać, by mnie nie zapytać co się stało i czy już sobie założyłam niebieską linię! :) Jeśli dodać do tego, że jakiś miesiąc temu Sławka czoła się spotkało z klapą od bagażnika z podobnym do mojego skutkiem, to jesteśmy kwita :megagrin:

 

Rekonwalescentki w porządku. W sobotę wylądowaliśmy w lecznicy, bo nam się Krecha jelitowo pochorowała :( Dostała 4 zastrzyki i 2 na wynos. Przy okazji dostałam jeszcze jedną dawkę syropku p/bólowego dla Florki, tak na wszelki wypadek po tym, jak zeznałam p. Doktor, że nadal jest nieswoja i marnie je. Bo o ile w sobotę rano po Imce już nie dałoby się poznać, że przeszła zabieg, to Florcia była ponad miarę spokojna, polegiwała, przysypiała i bardzo marnie zjadła, po wielu trudach i namowach. W sobotę przed południem przyjechali Państwo, którzy chcieli Florkę adoptować, z Keksem. Szczerze mówiąc nie wiem czy coś z tej adopcji będzie (choć nawet bym chciała, bo dom i ludzie fajni). Tak czy inaczej, Keksik to jeszcze szczenior, który chce się bawić, szaleć i jeszcze mu się zdarza... cycka szukać, więc tak czy inaczej, przed zdjęciem szwów nie mam mowy, by Florentyna mogła z nim być.

 

Wczoraj już z Florcią wszystko było OK, przyłączała się do zabawy, spędziła z nami sporo czasu w ogrodzie.

Jeśli chodzi o Imcię, to nie mam pojęcia jak sukieneczka dotrwa do zdjęcia szwów... Tunel, przez który przechodzi tasiemka ściągająca pod szyją został już nadgryziony w kilku miejscach, wymieniłam już trzy tasiemki, jedna z tasiemek na plecach została odgryziona! Niby biega w ubranku, niby w nim śpi, ale nagle coś ją napada i postanawia zrobić striptiz! Niestety, to jej rozbieranie się skutkuje tym, że muszę ją złapać, by ponownie ubrać albo zawiązać troczki. Raz udało mi się nawet złapać ją na podłodze! Siedziała z Gapcią na psim posłaniu pod kaloryferem, w salonie i oczywiście zamierzała nawiać na mój widok, ale udałam, że się schylam do Gapci i... capnęłam Imkę :)

Link to comment
Share on other sites

No to psinki mają z górki; dobrze że Florka odzyskała humor :).

 

Jak domek dobry, to trzymam kciuki, by się Państwo nie rozmyślili.

 

Współczuję kontuzji - musiało być dramatycznie :(.

Ja dojrzałam do kupienia okularów ochronnych, bo kiedyś przy obcinaniu gałęzi dostałam od jednej taki cios w oko, że wylądowałam na ostrym dyżurze. Ciebie by w tym wypadku nie uchroniły, ale może też by Ci się przydały.

 

A jak Twoje rezonansowe sprawy, Nutusiu?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...