Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Czarownice  z Was, moje drogie, prawdziwe czarownice  :rolleyes: :rolleyes:

 

Irenko, limit na pecha już się wyczerpał, będzie dobrze :)

Co do akcji inspektorów, nigdy nie chodzą samodzielnie, zawsze we dwie-trzy osoby. Moja dzieci też już się buntowały, ze matka pójdzie gdzieś na wieś i dostanie w łeb..

Link to comment
Share on other sites

Ja się martwię nie bez kozery. Pamiętam interwencję mojej znajomej w sprawie rotweilera trzymanego w kojcu na betonie przy 35 stopniach upału (w budzie musiało być z 50). Właściciel ganiał ja po polach, wyzywał od najgorszych, mnie zaś gonił samochodem i zastraszał robieniem zdjęć mojego domu (to Wam już chyba opowiadałam). Może gdybyśmy miały legitymację inspektorek byłoby lepiej, chociaż na takiego prymitywa słowo pisane pewno też nie działa. Tylko w łeb!

Odczynianie uroków strasznie skomplikowane! Dziękuję Grażynko za propozycję podarowania świeżego jajka, ale chyba uwierzę, że limit pecha się wyczerpał na jakiś czas i zrezygnuję. Co nie przeszkadza, że jak pogoda się poprawi (co ma podobno zrobić już we wtorek), z przyjemnością znowu się do Ciebie z wizytą wybiorę. Bezinterewsowną, nie po jajko.

A słyszałyście o Parysie, któremu dorobiono nos i łapkę? Dziennikarz tak się dziwował, że implant psu zrobiono. A czemu niby nie? Pies tez człowiek.

Link to comment
Share on other sites

Wiecie, to jakaś czarna seria w moim otoczeniu: ja z podbitym okiem, mój sąsiad, Stać, potłukł się przy rąbaniu drzewa (chyba siekiera pociągnęła go do tyłu), a mąż mojej kandyjskiej przyjaciółki przewrócił się na spacerze z wnuczką i połamał sobie żebra. No, ale pechowi i czarnym seriom mówimy stanowcze NIE, może więc i to się skończy. No a poza tym, jak się zacznie prawdziwa wiosna, to wszystko inne zejdzie na drugi plan. Będzie tylko słońce i młode roślinki.

Link to comment
Share on other sites

Tfu, tfu... Ale taka kiepska passa nie może trwać wiecznie. Jest słońce, robi się coraz cieplej - będzie dobrze!
Szerlok na spacerze tak się rozbrykał, że usiłował zaprosić do zabawy każdego, kto przechodził. A była to pora "iścia" do pracy. Jak się możecie domyslić, nie każdy był z tego powodu szczęśliwy, chociaż muszę przyznać, że radość Szerloka była  tak wyraźna i zaraźliwa, że nikt mnie nie op...

Link to comment
Share on other sites

Zauważyłaś, że ZAWSZE kiedy człowiek umyje okna, pada deszcz? Natura bywa złośliwa. Wczoraj istotnie było przepięknie, a dziś popaduje - szczerze mówiąc wolałabym, żeby spadł przyzwoity deszcz i podlał ogródek, bo jest sucho.

A zebranie chociaż było z sensem? Moje ostatnie w życiu (przysięgłam sobie, że już nigdy nie pójdę na żadne zebranie i tego się trzymam) było w spółdzielni mieszkaniowej ze 20 lat temu i trwało w sumie 15 godzin (3 razy po 5). Zniechęciło mnie do tego zjawiska na całe życie. A u mojej Mamy w czasie zebrania wspólnoty mieszkaniowej panowie tak się pożarli o kształt rurek (!!!), że jeden z nich... umarł na zawał. Brzmi jak głupi kawał, ale to prawda.

Wracając do przyrody. Czy wiecie, jaki ptak wydaje taki właściwie ludzki gwizd? Już drugi raz przechodziliśmy z psami koło sosny, na której właściciel działki zamontował domek lęgowy i zaskoczył mnie ten właśnie "ludzki" dźwięk. Zupełnie jakby ktoś wołał psa. Na gałęzi siedziało coś wielkości szpaka lub kosa, takie jasno szare lub beżowe. Na tyle na ile z tej odległości widziałam kolory.

Link to comment
Share on other sites

Gwiżdżą kos, szpak i wilga. Pani wilga,jest oliwkowo-zielona. 1000 lat temu, miałam zajęcia z ornitologii, ale wszystko zapomniałam. Teraz czasami, próbuję dopasować obrazki z atlasu i dźwięk z netu, do tego,co widzę i słyszę w naturze. Mnie nie przeszkadza, że deszcz pada na umyte szyby - ważne, że są umyte. Sprzątanie, to praktykowanie  feng shui ;). U mnie tez tylko "popaduje". Prawdziwy deszcz, jeszcze nie przyszedł.

 Zebranie było całkiem owocne i trwało około godziny :)

Link to comment
Share on other sites

Gwiżdżą kos, szpak i wilga. Pani wilga,jest oliwkowo-zielona. 1000 lat temu, miałam zajęcia z ornitologii, ale wszystko zapomniałam. Teraz czasami, próbuję dopasować obrazki z atlasu i dźwięk z netu, do tego,co widzę i słyszę w naturze. Mnie nie przeszkadza, że deszcz pada na umyte szyby - ważne, że są umyte. Sprzątanie, to praktykowanie  feng shui ;). U mnie tez tylko "popaduje". Prawdziwy deszcz, jeszcze nie przyszedł.

 Zebranie było całkiem owocne i trwało około godziny :)

 

bardzo lubię podglądać i podsłuchiwać ptaki w moim i sąsiada ogrodzie ( mój marny bardzo, bo drzewka młode), z identyfikacją mam jednak zawsze jakiś problem, choć 2 atlasy już kupiłam :)

 

a co do odgłosów....

wnuczka pyta mnie dzisiaj: "babcia, co to tak wyczy ? " kilka razy powtarzała pytana przeze mnie "co robi?" , w końcu zademonstrowała : " o tak: uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu"   to niestety Puszek z tęsknoty za Azorkiem, który domek znalazł...

ale zauważcie, jak Kasia utworzyła czas teraźniejszy od "wyć" ;) ;)

Link to comment
Share on other sites

bardzo lubię podglądać i podsłuchiwać ptaki w moim i sąsiada ogrodzie ( mój marny bardzo, bo drzewka młode), z identyfikacją mam jednak zawsze jakiś problem, choć 2 atlasy już kupiłam :)

 

a co do odgłosów....

wnuczka pyta mnie dzisiaj: "babcia, co to tak wyczy ? " kilka razy powtarzała pytana przeze mnie "co robi?" , w końcu zademonstrowała : " o tak: uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu"   to niestety Puszek z tęsknoty za Azorkiem, który domek znalazł...

ale zauważcie, jak Kasia utworzyła czas teraźniejszy od "wyć" ;) ;)

 

Dzieci są wspaniałe ze swoimi neologizmami :)

Link to comment
Share on other sites

A jakie logiczne! Mój uczulony na wszystko siostrzeniec, kiedy był malutki i chciał mieć zwierzątko, wiedząc, że sierść uczula, wymyślił sobie WĄŻA. Logiczne? Jeszcze jak. Dostał żółwia, który zresztą do tej pory pałęta się po domu. Ma pewno ponad 40 lat, bo siostrzeniec już mocno dorosły, a zwierzę przy zakupie już kilka latek miało. A tak przy okazji... Nie wierzcie, że żółwie są powolne - kiedy jest gorąco i zbliża się burza, lata po domu jakby miał propelerek w pupie.

Wracając do naszej rozmowy o gwiżdżących ptakach. Sprawdziłam: szpak jest czarny w kropki, kos czarny, a wilga jaskrawo żółta z czarnymi skrzydłami. Czyli to, co widziałam nie było żadnym z nich. Ha! Tajemnica przyrody.

Link to comment
Share on other sites

Irenko, to pewnie drozd tak gwiżdże. u mnie w sadzie juz któryś rok z rzędu się gnieżdżą i ślicznie śpiewają.

Ja już w domu, byłam sobie w szpitalu i dochodzę do siebie. A tu święta się zbliżają, nic to, są ważniejsze sprawy, niz czyste okna ;)

Link to comment
Share on other sites

No, ja bym tego gwizdu ślicznym śpiewaniem nie nazwała. Nawet myślałam, że ktoś mnie przedrzeźnia! Ale najważniejsze, że wszystko co śpiewa, w jakikolwiek sposób by nie było, zwiastuje wiosnę. Tak trzymać. I listków już coraz więcej, na razie na krzakach, ale i drzewa zaraz się obudzą.

A co to za "bycie sobie w szpitalu"? Brzmi groźnie. Pokroili Cię? Wiesz, że chirurdzy uwielbiają swoją robotę. Nawet mnie kiedyś jedna pani internistka uprzedzała, wysyłając do naczyniowca: "Tylko niech pani uważa, on każdego chce kroić". W każdym razie trzymam kciuki za Twoje zdrowie i szybki powrót do formy. Zwierzęta i rolnicy czekają, pamiętaj! Święta można obejść na różne sposoby - ja na przykład zamierzam dużym łukiem, chyba że mi się nastrój radykalnie poprawi. Szyby umyję, jak się zrobi naprawdę ciepło i będę w formie (w której ostatnio też nie jestem, to chyba wiosenne przesilenie).

 

Cieszę się z wiosny, ale jednocześnie martwię - zaczną się tabuny dzieciaków na rowerach jeżdżących po ulicy zygzakiem, rozhisteryzowane mamusie, które na widok psa na krótkiej smyczy i w kagańcu wołają z daleka "nie ugryzie?", małolaty na quadach, panowie przeżywający drugą młodość na motorach i inne tego rodzaju przyjemności. A na dodatek budowlańcy rzucili się w mojej wsi do roboty, już postawili jeden ogromny (spróbujcie kupić mały domek na rynku wtórnym!) bliźniak, jeden trochę mniejszy dom jednorodzinny, a teraz zaczynają chyba.... Pałac Kultury, po wykopach pod fundamenty sądząc. I to wszystko jedno obok drugiego, praktycznie na kupie. Po prostu groza!

Link to comment
Share on other sites

Oj czas, czas! Ale czy Ty uważasz, że 117 osób to za mało na wieś?  W mojej mieszka już pewno z 5 tysięcy luda, a co to za wieś, która liczy tyle mieszkańców? To już raczej miasteczko. Problem w tym, że z wiekiem potrzeby się człowiekowi zmieniają, a z "prawdziwej" wsi na ogół daleko do lekarza, czy szpitala. Ja mam ogromną ochotę przenieść się gdzieś do tzw. Polski B, nawet się rozglądam za mniejszym domkiem gdzieś "na prowincji", co wcale nie jest takie łatwe, bo te małe zatrzymały się w rozwoju na początku XX wieku, a te bardziej "wyemancypowane" pod względem wygód na ogół liczą minimum 160 m2! A dla mnie moje 96 to już za dużo. Najbardziej chciałabym mieszkać w siedlisku, niektóre są naprawdę fantastyczne. No, ale to palenie w piecu zimą... Już nie te oczy.

Link to comment
Share on other sites

Uważam, że 117 osób to za dużo! Gdy się wprowadzaliśmy, było ich niespełna 60. Ja najchętniej zamieszkałabym na kompletnym odludziu, gdyż ludzie (w szczególności przypadkowi!) nie są mi do niczego potrzebni, a wręcz odwrotnie - oni przeszkadzają mi, a ja im...

Niestety, jeszcze przez dobrze ponad 10 lat jesteśmy skazani na bliskość Warszawy :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...