Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Grażyno49,psy trawią ziemniaki,ale muszą być zgniecione,bez kawałków.

Ja w dalszym ciągu twierdzę,że psy nie trawią ziemniaków.

Oczywiście myslę o rozgniecionych.

Służą tylko i wyłącznie jako wypełniacz.

Właściwie to może mylne jest pojęcie trawią.

Chodzi o to ,że przelatują przez układ pokarmowy nic do organizmu nie wnosząc a zapełniony żołądek powoduje uczucie sytości :siara:

Irenko,bardzo się cieszę,że z Mamusią lepiej,że znalazłyście sposób na regulację ciśnienia.

Pozdrawiam serdecznie.

Biednego Szerloka,po wycieczce do ruchliwej głośnej stolicy przytulam .

Link to comment
Share on other sites

Doskonale rozumiem Irenkę i Szerloka - jestem pracowo skazana na Wwę, ale uciekam z niej jak tylko mogę najszybciej, a jeśli mi się zdarzy przymusowa wycieczka w weekend do miasta, tenże uznaję za nieudany!

Miód - samo zdrowie, niech więc "oranżada" Mamie na zdrowie idzie :)

Ziemniaki - z tego, co mi mówił nasz Doktor - są dobrym wypełniaczem, a także "wyściełaczem" dla podrażnionych przewodów pokarmowych. Josera ma też karmę z ziemniakami, którą właśnie Doktor polecał naszej Tosinie, bo ona jadła więcej leków niż karmy...

Link to comment
Share on other sites

No dzisiaj to mogę potwierdzić, że był szron! Czas pochować co wrażliwsze roślinki do domu. Jeszcze muszę dla nich znaleźć odpowiednie miejsce - jasne i chłodne. Czyli zrobić megaporządek w kanciapie. Oj nie lubię tego! Ale cóż- siła wyższa. 

 

Szerlok źle znosi moją nieobecność w domu - siedzę u Mamy często do 20.00. Widać, że odczuwa niepokój. Nagle zaczął być ciągle głodny. To chyba psychiczne. Poza tym drze na strzępy każdy papierek, na który natrafi. Ostatnio skasował rolkę ręcznika kuchennego, o gazetach już nie wspomnę. Wieczorne spacery siłą rzeczy są niedługie, bo oświetlone są tylko dwie króciutkie uliczki, resztę terenu pokrywają zagajniki, w których często ukrywają się dziki. Nie chcę ryzykować spotkań trzeciego stopnia. A rano różne histeryki wychodzą ze swoimi psami ciągnionymi na smyczy, też trzeba się ograniczać, bo zjawisko uspołeczniania psów jest tym ludziom nieznane. Dziś spotkaliśmy młodego mężczyznę biegnącego z onką na smyczy. Sunia bardzo wielką miała ochotę przywitać się z Szerlokiem, ale oczywiście została brutalnie odciągnięta za łeb. Szerlok już chyba zrezygnował i nie leci za takim psem, tak jak to robił przedtem. Eeech, życie!....

Link to comment
Share on other sites

Dzieńdoberek słoneczny :kiss_2:

U mnie też musiał być mrozik bo i szronik na trawie był i samochód trzeba było podgrzać przed wyruszeniem na targ.

Skrobanko też było.

Podobne zdanie jak Wy ,mam i ja odnośnie stolicy.

Chyba już 18 lat minęło jak się ze stołecznej starówki na wioskę wyniosłam.

Zapach rozrzucanego gnoju na polach mniej mnie drażni jak ten smród z wąskich uliczek.

Pozdrawiam i miziam smutnego Szerloczka.

Irenko on jeszcze nie jest tak całkowicie przekonany,że mu gdzieś tam nie zginiesz.

Psy długo pamiętają i dobre i złe chwile.

Aaaa i chciałam poskarżyć się ,że w mojej Biedronce w Radzyminie też nie ma tych puszeczek :nonono2:

Link to comment
Share on other sites

Ha! Skoro mieszkasz niedaleko od Radzymina, to znaczy również niezbyt daleko ode mnie. Zapraszam więc do naszych Biedronek - w Jabłonnie puszki też są.

Ja z Warszawy uciekłam 16,5 roku temu i ani przez ułamek sekundy nie żałowałam tej decyzji. Chociaż na początku było znacznie fajniej niż teraz. Mój dom był ostatni we wsi, z okien rozciągał się widok na pola (już wtedy niestety nieuprawiane) i las, wśród traw fruwały bażanty, skakały zające i króliki, jelenie obgryzały młode drzewka, nisko nad domem co wiosnę przelatywała para łabędzi no i nie było dzików - po prostu raj! A teraz mieszkam w środku ohydnego osiedla podmiejskiego, sypialni Warszawy, pełnej frustratów, "poprawiaczy świata" (ale oczywiście nie zaczynamy od siebie) i śmieci. Bażanta nie widziałam od kilkunastu lat, za to sprowadziły się lisy i kuny, bo zapanowała moda na kurniki. 

 

Smutny Szerloczek dziabnął dziś emeryta Kajtka, bo chciał mu zabrać kosteczkę. Został okrutnie zbesztany, ale potem przyszedł i mnie przeprosił, więc mu wybaczyłam. Jutro MUSZĘ pojechać z nimi nad jeziorko, inaczej wszyscy zwariujemy z nadmiaru energii.

Link to comment
Share on other sites

Biedny Szerloczek został zbesztany za inicjatywę samowystarczalności. :megagrin:

To żart oczywiście ,Irenko.Młodziak ,chociaż kochany i wspaniały,powinien znać swoje miejsce w szeregu.

Do Jabłonny ,mam prawie tyle samo co do W-wy jadąc przez Marki :megagrin:

Poza tym ja nie mam samochodu....nawet nie posiadam prawa jazdy.

Pan mąż na weekendy tylko przyjeżdża i wtedy /zazwyczaj w sobotę/wszelkie zakupki czynimy.

Tak czytając o Twoich wyprawach troszkę zazdroszczę i samochodu i pięknych rejonów.

Moja działka jeszcze jako rekreacyjna figuruje,ale też mam to szczęście,że za mna są lasy państwowe ,więc chociaż z tyłu zabudowa mi nie grozi.

Jak kupowaliśmy w 1986 roku działkę w pobliżu były tylko4 działki  a teraz małe miasteczko się zrobiło.

Mizianka dla Szerloczka  ,pozdrowienia dla pańci .

Link to comment
Share on other sites

1zxnx46.jpg

 

Kto powiedział, że jesienią nie można zażywać kąpieli? Było super, jak zwykle. Wydatkowaliśmy nieco energii, ale jeszcze nam sporo zostało!

Dobrze, że uściśliłaś, że lasy państwowe, bo w Chotomowie zanim się zaczynają państwowe, są prywatne i te zabudowują się na potęgę. A mnie się wydawało, że las to las i że w lesie budować nie wolno. Wyraźnie się  myliłam.

 

A tu bukiet przywieziony znad jeziora Góra:

 

29pwy0n.jpg

 

Kto wie, co to jest?

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem co to jest......... ale śliczne.

Piesy szczęśliwe po wycieczce.

Cudne okolice,zazdraszczam....nie wiem czego chyba prawa jazdy.

Zła jestem na siebie.

 

Moja Droga Pani! Przecież z tego, co ja się orientuję, Twoje okolice też prześliczne (zresztą tak naprawdę tylko bezpośrednie sąsiedztwo miast jest paskudne, a reszta kraju ładna). W końcu z jakiegoś powodu się tam przeprowadziłaś. A ja Ci zazdroszczę bliskiego sąsiedztwa lasu. Jeszcze kilka lat temu miałam nań widok, co prawda z daleka, ale zasłonił mi go dom sąsiadów. I teraz żeby go zobaczyć, muszę do niego podejść.Ale też nie narzekam, bo w Warszawie takich luksusów bym nie miała.

 

Dzisiaj gadzina po raz pierwszy zostanie sama na noc. Siostra wróciła do Londynu  druga będzie z Mamą za dnia, ja w nocy. Zobaczymy, jak nam się to będzie układać. Mam tylko nadzieję, że jak jutro rano wrócę do domu to go jeszcze zastanę w jednym kawałku! (Nie chodzi mi tylko o psy, ale także o znanych już Wam "piwnych" młodzieńców).

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam za wcinkę, ale na wczoraj potrzebujemy ratunku dla takiej pięknoty...

 

W Nowym Dworze do pewnej pani, na spacerze (a właściwie do jej dzieciaczków) przykleiła się sunieczka. Młodziutka, śliczna, ufna, radosna - cudo! Sunia w pierwszej w jej życiu cieczce :( Oczywiście póki co nie można stwierdzić czy nie zaciążyła :( Pani bardzo chętnie by ją zatrzymała, ale jedna z córeczek ma AZS i już wygląda jakby była poparzona :(

Pani w panice od soboty szuka miejsca dla sunieczki - bezskutecznie. Schron w Nowym Dworze może ją przyjąć, ale jak takiego dzieciaka oddać?

Od soboty jest w domu - nie brudzi, nie niszczy, w miarę dobrze chodzi na smyczy... Jest cierpliwa, uwielbia dzieci. Ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Medi%2B5.jpg

 

Medi%2B4.jpg

 

No jak to oddać do schronu, no jak?!!?!?!? :(

 

Medi%2B3.jpg

 

Medi%2B2.jpg

Link to comment
Share on other sites

Moja Droga Pani! Przecież z tego, co ja się orientuję, Twoje okolice też prześliczne (zresztą tak naprawdę tylko bezpośrednie sąsiedztwo miast jest paskudne, a reszta kraju ładna). W końcu z jakiegoś powodu się tam przeprowadziłaś.

 

Właśnie dlatego napisałam ,że zazdroszczę....prawa jazdy.

Tak się stało,że jestem praktycznie rzecz biorąc unieruchomiona.

Tzn po domku chodzę,ale nawet do lasu na grzybki nie mogę się wybrać :nonono2:

Ciekawa jestem w jakim stanie domek zastałaś.
 

Link to comment
Share on other sites

Dom zastałam prawie w porządku. Tylko koc i kilka poduszek zostało rozwleczonych, ale nie wyniesionych na trawnik, bo wyraźnie są za duże, żeby gruba pupa + koc przecisnęły się przez kraty. Bo już sama gruba pupa ledwo się przeciska. Zwierzaki czekały na mnie, śpiąc przy bramie. Podziwiałam je za cierpliwość, bo nie było mnie od 17.00 do 10.00 , czyli dość długo. Szerlok pokazał mi, że się stęsknił - wzruszyłam się do łez. Dziunka też, ale ona jest mniej wylewna i ekspresyjna. Tylko Kajtek mnie totalnie olał, nie zauważył nawet chyba, że mnie nie było tyle czasu.

 

A potem byłoi to:

 

2uf6rr5.jpg

 

Nareszcie można odespać stres! Zresztą wszystkie zwierzaki teraz śpią. A ja już się boję, że będę musiała wyjść o 17.00. Mam nadzieję, że się przyzwyczają.

 

Dziękuję za troskę o Mamę - powolutku jej stan się poprawia. Dziś się sama wykąpała, stara się trochę wstawać z tego łoża boleści, a i ciśnienie ma już przyzwoite. Pewno niedługo trzeba będzie zacząć jej dawać na obniżenie. Głupie to życie. Przy okazji różnych badań, które nam zlecono, okazało się, że jesteśmy absolutne niedojdy, jeśli chodzi o obsługę glukometru. W drodze łaski dostałyśmy 5 pasków, z których przez własne niedojstwo zmarnowałyśmy 3. Czyli pomiar cukru zupełnie nam nie wyszedł. Dzisiaj moja warszawska siostra poszła do kardiologa, który normalnie Mamę prowadzi, i miała poprosić o przepisanie tych pasków. Co to za opereta z tymi paskami? Przecież cukrzyca to nie jest choroba, z której się można wyleczyć, te paski należą się chorym jak psu kiełbasa! A poza tym, czy ktoś by je kupował tak sobie, dla zabawy? Czy to są druki ścisłego zarachowania, a może jakiś potężny narkotyk? Nie rozumiem naszego systemu.

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam za wcinkę, ale na wczoraj potrzebujemy ratunku dla takiej pięknoty...

 

W Nowym Dworze do pewnej pani, na spacerze (a właściwie do jej dzieciaczków) przykleiła się sunieczka. Młodziutka, śliczna, ufna, radosna - cudo! Sunia w pierwszej w jej życiu cieczce :( Oczywiście póki co nie można stwierdzić czy nie zaciążyła :( Pani bardzo chętnie by ją zatrzymała, ale jedna z córeczek ma AZS i już wygląda jakby była poparzona :(

Pani w panice od soboty szuka miejsca dla sunieczki - bezskutecznie. Schron w Nowym Dworze może ją przyjąć, ale jak takiego dzieciaka oddać?

Od soboty jest w domu - nie brudzi, nie niszczy, w miarę dobrze chodzi na smyczy... Jest cierpliwa, uwielbia dzieci. Ratunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Medi%2B5.jpg

 

Medi%2B4.jpg

 

No jak to oddać do schronu, no jak?!!?!?!? :(

 

Medi%2B3.jpg

 

Medi%2B2.jpg

 

Mamo kochana, przecież to cudo musi mieć dom! Czy ta pani porozwieszała ogłoszenia, poszła do weterynarza, żeby się spytać, czy ktoś nie szuka? I trzeba zostawić swoje namiary, moja znajda była u mnie ledwo dwa dni, kiedy znalazł się jej pan. Pewno ktoś sobie oczy wypłakuje za takim słoneczkiem. 

 

Link to comment
Share on other sites

Tak - pani rozpytywała w całym mieście i w całym mieście i okolicach poszukuje pomocy, bo jej skóra jej córci z każdym dniem wygląda gorzej :(

Poprosiłam Ziutkę o ogłoszenia na cito. Tylko też, cholerka, trochę strach wydawać sunię w cieczce, nie wysterylizowaną. Jednym słowem - pat :(

Link to comment
Share on other sites

Tak - pani rozpytywała w całym mieście i w całym mieście i okolicach poszukuje pomocy, bo jej skóra jej córci z każdym dniem wygląda gorzej :(

Poprosiłam Ziutkę o ogłoszenia na cito. Tylko też, cholerka, trochę strach wydawać sunię w cieczce, nie wysterylizowaną. Jednym słowem - pat :(

 

może Sterylkowa Skarbonka pomoże?

tylko cieczka musi sie skończyć, a sunia znaleźc DT....

 

Irenko - problem z paskami do pomiaru poziomu cukru znam dobrze, bo mąż ich używa..... paranoja po prostu!

nie jedyna niestey w naszej służbie zdrowia :(
 

Link to comment
Share on other sites

Jak ta mała tak leży na plecach, wygląda zupełnie jak Szerlok!

 

A propos - dzisiaj było spoktanie trzeciego stopnia. Z kurą. Taki jakiś mały, czarny pokurcz wydostał się z tego obejścia, gdzie są strusie, i łaził po drodze. Szerlok dostrzegł to to i dawaj gonić. Koniecznie chciał wziąć to coś do pyska. Kurka w dzikim popłochu latała to tu to tam - mówię Wam, zabawa na całego. Aha, bo ja jeszcze w panice darłam się na całe gardło "Szerlok, nie wolno". Przecież z takiego ździebka to nawet rosołu nie będzie! Dziecko szybko znudziło się zabawą i poszło sobie, a wtedy kurka.... podążyła za nim! Wariatka jakaś. Wtedy pojawił się chłop, chyba właściciel całej ptasiej ferajny, bo strasznie się zafrasował, kiedy mu powiedziałam, że kura wydostała się za płot i poszedł jej szukać. A ja zrobiła portret strusia. Znowu są dwa, ale pozował tylko jeden. Drugi odwrócił się do mnie kuprem i dumnie odmaszerował wgłąb podwórza. Oto ten pierwszy: 

 

egqu5c.jpg

 

Fotogeniczny, prawda?

Link to comment
Share on other sites

No... napisałam bardzo wyczerpującą odpowiedź, ale dogo miało co do niej własne plany!!!!! :pissed:

 

Dorzucone przez Ziutkę w pakiecie do ogłoszeń czary działają!!!!! Przed chwilą skończyłam rozmowę z przemiłym panem z Warszawy i jak tylko Rudka zostanie ciachnięta, będzie miała chatę jak marzenie! Do tego czasu albo zostanie tam, gdzie jest - jeśli rezydentka choć trochę się wyciszy - albo... zaczeka u mnie :) Lepiej, by mogła zostać tam, gdzie jest, ale wiadomo - pomagając nie możemy narażać naszych własnych zwierząt. Gdyby nie to, że rezydentka - starsza już, 8-letnia sunia, sporo mniejsza od Rudaski - tak bardzo nie przeżywała jej obecności (trzęsie się, chodzi - a w zasadzie przemyka - z podkulonym ogonkiem, nie chce podchodzić do ludzi, nie chce jeść) Ruda mogłaby zostać u koleżanki pani, która ja znalazła na stałe... A tak - nie da rady, mimo najszczerszych chęci :(

 

Państwo z Warszawy w tragicznych okolicznościach stracili swoją sunię - zerwała się za lisem, który wyskoczył z krzaków na... Mokotowie!!!! Na nic zdały się krzyki Pana - sunia (cocer-spaniel) w amoku pędziła za lisem i wpadła pod samochód. Pomimo starań lekarzy, nie przeżyła. Było to dokładnie miesiąc temu, 9 września. Po otrząśnięciu się z szoku, w ramach "pokuty" za stratę Figi, Państwo całą 5-osobową rodziną postanowili dać dom 2 psim biedom. Jedna - 3-miesięczy szczenior mocno w typie cocera - zamieszka z nimi już dziś. Tak więc Rudzielec będzie miał koleżkę :) Państwo mają też działkę pod Warszawą, gdzie psy będą mogły szaleć do woli :) Życie jednak potrafi być piękne! :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...