irenas Posted September 25, 2014 Author Share Posted September 25, 2014 W wolnej chwili zapraszam do mojego "owczarka" - znajdusia :) http://www.dogomania.com/forum/topic/143084-wiejski-owczarek-belgijski-cudowny-szczeniak-rzepek-u-nas-w-bdt/ Bo co, każdemu wolno mieć po owczarku, a mnie nie? A kto bogatemu zabroni?? Hej, hej! Teraz Ty zajrzyj do swojego owczarka znajdusia. Znajdziesz propozycję nie do odrzucenia. PLEASE! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted September 28, 2014 Author Share Posted September 28, 2014 Zaczynam się rozdwajać, czy raczej rozstrajać między Szerlokiem, Rzepkiem i Alarmem Kielce. Jak ktoś nie był u Rzepka, to donoszę, że moja Dziunia ma chyba babeszjozę: białe śluzówki w oczach i apatia. Na razie jeszcze je, może więc jakoś się uda nad tym zapanować. Tylko dlaczego wszystko co złe dzieje się niemal zawsze w niedzielę, kiedy dostęp do pomocy jest bardzo ograniczony? A tak na marginesie: w Biedronce trafiłam na świetną karmę w puszkach. Nazywa się Piper i jest produkowana przez Dolinę Nidy. Wygląda jak prawdziwe mięso (a nie te kozie bobki w galaretce jak w innych karmach) z dodatkami (brązowy ryż, ziemniaki itd.) i moim wybrednym francuskim pieskom niezwykle smakuje. Zresztą kotom też, a te jak wiadomo wybredne do trzeciej potęgi! Jedna puszka kosztuje 3,49 zł. Czyli można wytrzymać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted September 28, 2014 Share Posted September 28, 2014 O, to bardzo dobre cena. Nie mam Biedronki pod ręką, ale jak będę w "miescie", kupię na zapas. Irenas, postaraj sie sparawdzić kolor moczu Dziuńki - czy nie pomarańczowy lub brunatny. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted September 28, 2014 Author Share Posted September 28, 2014 O, to bardzo dobre cena. Nie mam Biedronki pod ręką, ale jak będę w "miescie", kupię na zapas. Irenas, postaraj sie sparawdzić kolor moczu Dziuńki - czy nie pomarańczowy lub brunatny. Obawiam się, że to może być końcówka jakiejś "serii", bo widziałam je tylko w naszej chotomowskiej Biedronce (a co? Kto bogatemu zabroni? Mamy własną Biedronkę, w końcu to duża wieś). Poszukam w internecie może jeszcze gdzieś można to kupić, bo naprawdę świetne. Z Dziunią byłam dziś u weterynarza w Legionowie. Za jedne 195 zł (!!!) dostała kroplówkę, pięć zastrzyków, z czego jeden super bolesny, mało nie uryzła Szerloka ( który oczywiście, widząc nas w samochodzie, natychmiast wsiadł jako osoba towarzysząca), oraz badanie krwi na wątrobę i nerki. Wyniki były po 18.00: wszystko w porządku oprócz nieco podniesionych parametrów wątrobowych, ale lekarz powiedział, że lekami to się da "naprostować". Jutro rano idziemy na kontrolę. Sunia już w lepszej formie, nawet dzisiaj bawiła się z Szerlokiem w "zarazcięugryzętyokropnypsie". On cały zachwycony, a ja do końca nie byłam pewna, czy to aby na pewno zabawa. Gorzej sprawa się ma z moją Mamą: kiedy przyszłam do szpitala znowu spała, a współlokatorka z pokoju zapytała mnie zaniepokojona, czy w domu Mama też tyle śpi (praktycznie 20 godzin na dobę). Kiedy Mamę obudziłam, mamlała coś niezdarnie i od rzeczy - po prostu horror! Okazało się, że państwo doktorowie tak Mamie obniżyli ciśnienie, że nie wie, na jakim jest świecie. Pani doktór dyżuruna pogodnie kazała mojej siostrze dać Mamie dużo kawy i oznajmiła, że zaraz podłączą jej kroplówkę, która podniesie jej ciśnienie. To ja się pytam: co to za eksperyment na żywym organizmie? Najpierw zbijają bez sensu, a potem podnoszą. Przecież takie gwałtowne obniżenie zabiło moją babcię. Czyli przez 50 lat nic się w medycynie nie zmieniło? Dalej lekarze nie potrafią określić ilości leku potrzebnego, żeby unormować sytuację? Szlag mnie trafi. A mają się za bógwico! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Przyleciałam do ślicznotka,żeby nastrój sobie poprawić. Miziam za uszkami. Irenko /?/ współczuję maminej choroby. Wiesz mnie nie tyle zdziwiło,że tak drastycznie mamie ciśnienie obniżyli/to się zdarza przy testowaniu nowych leków/dawek/ lecz to,że nie monitorowali!! Dlaczego dopiero po Twojej interwencji zamiast na bieżąco??? Nooo ja mam cięgle kontakt ze szpitalami i ciągle moja agresja się budzi dosłownie po każdej wizycie. Pozdrawiam serdecznie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Ja też zaglądam i aż mnie ponosi, jak czyta się i słyszy o naszych szpitalach i lekarzach. Cholera, na składki odcinają jedną trzecia poborów, a jak coś, to bez pieniędzy nie da rady... Bardzo to przykre wszystko. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Little_My Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Ja też zaglądam i aż mnie ponosi, jak czyta się i słyszy o naszych szpitalach i lekarzach. Cholera, na składki odcinają jedną trzecia poborów, a jak coś, to bez pieniędzy nie da rady... Bardzo to przykre wszystko. Ja miałam okazję zobaczyć jak to wygląda z perspektywy personelu szpitalnego. I niestety smutna prawda jest taka, że lekarze często nie mają czasu zająć się chorymi ludźmi, bo muszą zajmować się pijakami, których przywiozła karetka do szpitala (pijak ma robioną bez kolejki pełną diagnostykę - TK, RTG, morfologia, biochemia, EKG, USG - gdyby nie miał zrobionej diagnostyki i coś mu się stało, to lekarz miałby kłopoty) lub pacjentami, którzy z powodzeniem mogliby być "obsłużeni" w zwykłych poradniach specjalistycznych, ale przychodzą na SOR, bo tak będzie od ręki i często bez kolejki. Zdarzają się też przypadki kiedy pacjent wymyśla, że np. uderzył się w głowę i ma robione od ręki TK, bo ze skierowaniem musiałby się zapisać i dłużej czekać. Często jest też tak, że lekarz ma dyżur na SOR i jednocześnie opiekuje się pacjentami na oddziale, nie ma więc fizycznej możliwości być zawsze tam gdzie jest potrzebny. Absolutnie nie bronię lekarzy, bo nieprawidłowości jest wiele. Uważam jednak, że racja jest jak zwykle po środku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Zapewne prawda leży po środku. Ja też mam porównanie z obu stron . Mama pracowała przeszło 30 lat w "służbie zdrowia" i ja jako pacjentka/ 5 operacji w ciągu 6 lat/. Powiem tak nic nie tłumaczy braku empatii personelu. Nie dociera do mnie stwierdzenie pracuje na SOR-ze i na oddziale. Nie musi się godzić....no chyba,że pogoń za forsą. Tyle i aż tyle,to na szczęście temat poświęcony Szerlokowi i jego wspaniałej opiekunce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Ja tam już dawno stwierdziłam, że gdybym trafiła na takiego lekarza, jakiego mają moje zwierzaki, nie pozostawałabym niezdiagnozowana przez 12 lat i lekarz by mnie nie pytał dlaczego już dawno nie poszłam do neurochirurga (a nie poszłam, bo żaden z 7 kolegów tego lekarza przez owe 12 lat nawet się o konieczności wizyty u neurochirurga nie zająknął!). A gdy skręciłam rękę i stało przede mną widmo czekania na SORze do rana na prześwietlenie - udałam się do naszej lecznicy weterynaryjnej, gdzie na sprzęcie cyfrowym najwyższej klasy zrobiono mi RTG od ręki! Irenasowa - następnym razem pojedź kawałek dalej ;), bo cena, jaką zapłaciłaś zwala z nóg :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Little_My Posted September 29, 2014 Share Posted September 29, 2014 Zapewne prawda leży po środku. Ja też mam porównanie z obu stron . Mama pracowała przeszło 30 lat w "służbie zdrowia" i ja jako pacjentka/ 5 operacji w ciągu 6 lat/. Powiem tak nic nie tłumaczy braku empatii personelu. Nie dociera do mnie stwierdzenie pracuje na SOR-ze i na oddziale. Nie musi się godzić....no chyba,że pogoń za forsą. Tyle i aż tyle,to na szczęście temat poświęcony Szerlokowi i jego wspaniałej opiekunce. To że pracują jednocześnie na SORze i na oddziale to przede wszystkim wina systemu, który na to pozwala (bo mam nadzieję, że nie nakazuje). Ja tam już dawno stwierdziłam, że gdybym trafiła na takiego lekarza, jakiego mają moje zwierzaki, nie pozostawałabym niezdiagnozowana przez 12 lat i lekarz by mnie nie pytał dlaczego już dawno nie poszłam do neurochirurga (a nie poszłam, bo żaden z 7 kolegów tego lekarza przez owe 12 lat nawet się o konieczności wizyty u neurochirurga nie zająknął!). A gdy skręciłam rękę i stało przede mną widmo czekania na SORze do rana na prześwietlenie - udałam się do naszej lecznicy weterynaryjnej, gdzie na sprzęcie cyfrowym najwyższej klasy zrobiono mi RTG od ręki! Irenasowa - następnym razem pojedź kawałek dalej ;), bo cena, jaką zapłaciłaś zwala z nóg :( Nutusia, a pijak na prześwietlenie nie czeka, jest na wózeczku zawożony bez kolejki i badanie ma od ręki :( to jest przykre i ja się z tym nie pogodzę. Ja na prześwietlenie kręgosłupa po upadku ze schodów czekałam miesiąc. Po praktykach jakie miałam w szpitalu doszłam do wniosku, że wolałabym prywatną służbę zdrowia, bo nasze pieniądze są marnotrawione dla ludzi, którym nic nie dolega lub sami są sobie winni. A chory czeka w kolejce :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted September 29, 2014 Author Share Posted September 29, 2014 Ojoj! Widzę, że wypuściłam demona z puszki. Może istotnie niektórzy lekarze mają ciężko, ale nie na tym oddziale. To maleńka kardiologia nad Pogotowiem Ratunkowym. Nie wszystkie łóżka są zajęte, pomieszczenia świeżo po remoncie, jasne, czyste i słoneczne. Jest erka, czy też ojom, gdzie także nie wszystkie łóżka są zajęte. A wszyscy - zarówno lekarki jak i personel pomocniczy - chodzą nabzdyczeni i strasznie poirytowani, pacjenci im wyraźnie przeszkadzają. Monitorowanie? Śmiechu warte. Dowiedziałam się, że wczoraj wieczorem ciśnienie (ta górna wartość) mojej Mamy spadło poniżej 100. Cud, że żyje. A w wypisie ze szpitala napisano, że ciśnienie zostało wyrównane. Kiedy siedziałam u Mamy w sobotę ponad 3 godziny żywa dusza nie zajrzała do pokoju. Ani do Niej ani do pozostałych pań, które też tam przecież nie leżały z powodu olśniewającego zdrowia.A na koniec najlepsze. O tym, że trzy z nich dziś wychodzą do domu dowiedziały się od... pani "kuchenkowej", która nie przyniosła im obiadu, bo już się nie należał. Wyobrażacie sobie? A my byśmy się dowiedziały o wypisaniu Mamy dopiero, gdy przyszłybyśmy z wizytą. Nikt się nie pofatygował, żeby nas zawiadomić. No to by było na tyle w tym temacie, bo inaczej i mnie szlag trafi! Dziunia już właściwie zdrowa, jeszcze jedna kroplówka (48 zł) i za dwa tygodnie ten bolesny zastrzyk. Pieniądze są niemałe, ale nie zapominajcie, że to była niedziela, a w dzień świąteczny wszędzie pobierają więcej. Poza tym za te 195 zet dostała kroplówkę (patrz wyżej), pięć zastrzyków i wykonano badania krwi - morfologię i te na nerki oraz wątrobę. Każde z osobna jest kosztowne, dlatego się nazbierało. No a poza tym sąsiedztwo Warszawy zobowiązuje, no nie? (Czyli kto bogatemu zabroni?) Natomiast Szerloczek oczarował swoim zachowaniem pracowników przychodni. Kiedy Dziunia pobierała kroplówkę, położył się grzecznie koło niej i drzemał. Żadnych szczeków, żadnego miotania się. Nawet siedzący na kanapie obok kot z kroplówką go nie sprowokował. Byłam dumna, że mam takiego grzecznego psa! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 Właśnie, w trosce o nasze ciśnienie pogadajmy o zwierzakach :) Ciekawa jestem , kiedy złapią kolejnego zgłoszonego bezdomnego psa, na razie robi uniki przed łapiącym go panem Tomkiem, który jest strażakiem, nie hyclem przecież. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted September 30, 2014 Share Posted September 30, 2014 Właśnie, w trosce o nasze ciśnienie pogadajmy o zwierzakach :) Ciekawa jestem , kiedy złapią kolejnego zgłoszonego bezdomnego psa, na razie robi uniki przed łapiącym go panem Tomkiem, który jest strażakiem, nie hyclem przecież. Popieram całkowicie Malagos. Zwierzaczki powodują,że ciśnienie się normuje. Wiele na ten temat czytałam :siara: . Z autopsji też wiem,że nikt mnie tak nie pocieszy,rozweseli,uspokoi jak moja sunia. Ha :klacz: :jumpie: Wiedziałam,wiedziałam Szerlok to wspaniały,kochany , bardzo mądry piesek. Oj jak by się chciało go wymiziać i ucałować uszyska,mordkę...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted September 30, 2014 Author Share Posted September 30, 2014 Dzisiaj była trzecia kroplówka, zwierzaki okazały się jeszcze grzeczniejsze niż wczoraj. Od razu się położyły koło siebie i spokój. Jutro, jeśli nadal nie będzie gorączki, wyjmiemy wenflon, ale to już w naszej przychodni, bo bliżej. Poza tym zalecono zrobienie usg brzucha, bo Dziunia ma jakieś AP wysokie (to coś z wątrobą), no i powtórzenie tego bolącego zastrzyku 12 października. W ramach regulowania ciśnienia mojej Mamie zamierzam jutro zabrać do niej Szerloka (czyli Szekspira, jak Ona mówi). O ile oczywiście będzie w lepszej formie niż dzisiaj. Bo się nie popisała - znowu był "odlot". Trochę się przeraziłam. Miejmy nadzieję, że Szerlok podniesie ją na duchu i postawi do pionu, bo Ona bardzo go lubi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted October 1, 2014 Share Posted October 1, 2014 Kurczaczek,to nie dobrze. Rozumiem,że znowu ciśnienie nagle spadło. Może jednak źle ustawili leki? Może organizm się jeszcze nie przyzwyczaił. Nie wiem na ile jest Mama sprawna,ale trzeba tłumaczyć,że jeśli tylko słabiej się czuje musi koniecznie pić i to małymi łyczkami,żeby woda się zatrzymała/podniosła ciśnienie/ a nie szybko bo wtedy tylko przelatuje przez nerki. Pozdrawiam całą rodzinkę i wspaniałego Szerloka - terapeutę . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted October 1, 2014 Share Posted October 1, 2014 Szerlok z pewnością się sprawdzi w roli dogoterapeuty :) Dużo zdrowia dla Mamy! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted October 1, 2014 Author Share Posted October 1, 2014 Dzięki za wsparcie. :kiss_2: Szerlok ma wystąpić w roli terapeuty dopiero jutro, bo dziś go nie wzięłam. Ciśnienie nadal niskie, Mama nadal ciągle przysypia i od czasu do czasu coś usiłuje pleść, ale wtedy moja siostra mówi jej " znowu odlatujesz" i jakoś się otrząsa na moment. Największy problem, że my z tego szpitala dostałyśmy dla niej leki na obniżenie ciśnienia, a przecież teraz należałoby je raczej podnieść. Dzisiaj zaczipowałam Szerloka. Tylko jego, bo tylko on z całej trójki on ma tendencje do zbytniego oddalania się. Nie wiedziałam, że to taka bolesna operacja! Igła gruba jak gwóźdź, krew się polała :nonono2: , dzidziuś się spłakał. Czasami się zastanawiam, czy my nie jesteśmy jednak za okrutni dla tych zwierzaków z tej naszej miłości i chęci uchronienia ich przed światem. Całe szczęście, że on się daje utulić i nie chowa do mnie żalu. Dziunia już w zasadzie zdrowa, ale słaba - zresztą pani wetka powiedziała mi, żeby nie zabierać jej na żadne długie spacery. Ale ona nawet nie chce. Teraz znudzony dzidziuś walczy z papierowym ręcznikiem kuchennym, który porwał z blatu. Skasował już jedną reklamówkę, opakowanie po mięsie (to przynajmniej czymś pachnie) i saszetki po kocim jedzeniu. Oj ciężko będzie go utrzymać w teraźniejszej wadze! Nagle zrobił się strasznie "żarty". Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
egradska Posted October 1, 2014 Share Posted October 1, 2014 Irenasie, coż to za dziwne te czipska macie?????? :lmaa: gdybym przeczytała ten opis przed zaczipowaniem dranioła, pewnie by do tego nie doszło, bo brzmi strasznie. Mój zwierz nawet nie zareagował na ten zabieg, żadnych krwi, płaczów ani innych nieszczęść nie pamiętam, a delikatny mój okaz, jak zaszczypało przy wyciąganiu wenflonu, to reakcja była natychmiastowa. Może są różne czipy? U nas nie spodziewałabym się tych z najwyższej półki, skoro miasto finansuje Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted October 2, 2014 Author Share Posted October 2, 2014 Ja się na tym nie znam, ale było strasznie. Nasza gmina (Jabłonna) nic nie finansuje w kwestii psów (zdaje się, że nawet schroniska w Józefowie nie wspiera), co jest dziwne bo pani wójt sama ma wyżliczkę Megi (ale nikt nigdy z nią nie chodzi na spacery, wiem bo mieszkają 100 m od mojego domu) i wydawałoby się, że będzie trochę wrażliwsza na te sprawy. Zapłaciłam 45 zł, co przez moją "kanadyjską" przyjaciółkę zostało uznane za "bardzo korzystną"cenę (co się dziwić, ona ostatnio za leczenie psa zapłaciła 1000 dolarów, co prawda kanadyjskich, ale chyba nie ma wielkiej różnicy. Kanadzie podobno weterynaria STRASZNIE droga). Ja nie byłam zachwycona ceną, (ani grubością igły) ale cieszę się, że mam to z głowy. :laugh2_2: Szerlok zdecydowanie potrzebuje więcej ruchu niż w tej chwili mogę mu zapewnić. Jak wracam do domu, to jestem tak skonana, że nie stać mnie na spacer, ani na zabawę, a jego energia roznosi. Mam nadzieję, że sytuacja się jakoś unormuje i znowu będziemy jeździć nad jezioro na wycieczki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 Są specjalne karmy dla kastratów. Natomiast jeśli mu gotujesz to do jedzonka dodawaj ugotowany ziemniaczek. Ziemniaków pieski nie trawią,ale są one wypełniaczem ,powodują uczucie sytości. Miziam Szerloka mocno,mocno. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 Zazwyczaj czipuję moje tymczasy przed wydaniem do DS. Grubość igły rzeczywiście przyprawia o gęsią skórkę, ale nigdy zabieg nie był bolesny (choć moje psinki to raczej mikruski są). Tak czy inaczej uważam, że chwila bólu jest jednak warta naszego spokoju o los psa, gdyby (tfu, tfu) zaginął ;) A jeśli chodzi o żarełko - zdecydowanie lepiej pilnować wagi, niż później odchudzać zwierza. Oj, wiem o czym piszę... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted October 2, 2014 Author Share Posted October 2, 2014 Pojechaliśmy dziś do Mamy na terapię. To + "oranżadka" z wody i miodu (jedna pani laborantka zasugerowała, że Mamy objawy mogą się brać także z za niskiego poziomu cukru we krwi, poradziła pić to to po 2 łyżeczki co 5 minut) trochę Mamę podciągnęły do pionu. Z niezrozumiałych dla mnie powodów w Warszawie wszędzie były korki i biedny Szerloczek zwrócił całe śniadanie od tego ciągłego hamowania i ruszania. Na tylne siedzenie pandzi. Czeka mnie pranie tapicerki. W drodze powrotnej też chyba niezbyt dobrze się czuł, w ogóle nie wyglądał przez okno tylko leżał. A teraz śpi, bidulek. Byliśmy na dwóch spacerach po ulicach (w Mamy okolicach właściwie nie ma gdzie z psem chodzić), myślałam, że zwariujemy od tego hałasu. Już się odzwyczaiłem od ryku takiej liczby silników, klaksonów, przelatujących nad głową samolotów. Zrobiła się ze mnie całkiem wsiowa baba. A Szerlok nigdy przecież nie był miastowy. Rozglądał się bardzo niespokojnie, nie bardzo wiedział, w którą stronę się obrócić. Wcale te spacery nie były przyjemne. Już go nie będę zabierała do Warszawy. Szkoda jego zdrowia. Będziemy znowu jeździć nad jeziorko, choćby na pół godzinki. Od jutra. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
azalia Posted October 2, 2014 Share Posted October 2, 2014 Grażyno49,psy trawią ziemniaki,ale muszą być zgniecione,bez kawałków. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Little_My Posted October 3, 2014 Share Posted October 3, 2014 Grażyno49,psy trawią ziemniaki,ale muszą być zgniecione,bez kawałków. Owszem, ja ostatnio kupiłam nawet karmę bosha z kaczką i ziemniakiem. Jest bardzo aromatyczna, a przy tym miękka. Dla mojej suni to nie lada przysmak :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted October 3, 2014 Author Share Posted October 3, 2014 Owszem, ja ostatnio kupiłam nawet karmę bosha z kaczką i ziemniakiem. Jest bardzo aromatyczna, a przy tym miękka. Dla mojej suni to nie lada przysmak :) Bosha?! Tego od pralek i zmywarek? "Piper" z Biedronki, o którym chyba Wam już opowiadałam (producent Dolina Nidy), też ma kartofelki w wersji z wołową wątrobą. Nawet je widać, jak rozdziabać karmę. Inne są na przykład z dynią. Ciekawe. Pieski jedzą bardzo chętnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.