Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Masakra z dogo.To już kilka tygodni tak się dzieje.

Wszystkie wątki zamrą jak nie poprawią działania dogo.

Irenko,chyba lepsze dla psiaków są takie normalne dziecięce pampersy.

Kurcze na którymś wątku była opisana cała procedura mocowania,ale nie zaznaczyłam sobie gdzie to było.

Biedny ten Kajtulek stareńki.

Link to comment
Share on other sites

Ale wstyd! W całej Polsce jutro będzie się odbywać akcja "Zerwijmy łańcuchy":

 

Obwieszczenie-2016-jpg.jpg

Jest tych miejsc bardzo dużo, ale między Warszawą a Białymstokiem nic! Kompletnie nic. Ani jedna miejscowość nie przystąpiła do akcji. Wejdźcie sobie na www.zerwijmylancuchy.pl, i zobaczcie na zamieszczonej tam mapce. Oj zdaje się, że nazywa się te tereny Polską B nie bez kozery! 

Link to comment
Share on other sites

Czarny protest (który zresztą popieram z całego serca) z pewnością niechcący przysłonił akcję "zerwijmy łańcuchy". Nie słyszałam, ani nie widziałam wzmianki o tym. Ja się dowiedziałam z e-maila od TOZ-u, pierwszego jaki dostałam od miesięcy! Już nawet myślałam, że TOZ przestał istnieć. Dziewczynki i chłopcy z bliższych i dalszych okolic! Może trzeba zacząć myśleć o zorganizowaniu tej akcji u nas w przyszłym roku? Może w końcu i na tej zapyziałej wsi (mówię zbiorczo) pojawi się światełko w tunelu dla biednych zwierzaków?  Są chętni?

Link to comment
Share on other sites

23 godzin temu, konfirm31 napisał:

 

Co do Akcji zrywania łańcuchów, to  nie bardzo wierzę w  jej skuteczność,  szczególnie na polskiej wsi...  

Ja też nie wierzę.

Na wsiach ,niestety są takie skrajności: albo pies na łańcuchu/dobrze jeszcze jak ma budę/ albo puszczony samopas.

Te wałęsające się po drodze wiejskie psiaki przyprawiają mnie o palpitację serca.

Same wiecie jak to jest.Najgorsze,że w razie wypadku nikt się nie interesuje ofiarą.

Już sama nie wiem co jest gorsze łańcuch czy bezgraniczna wolność.

Link to comment
Share on other sites

A kropla drążąca skałę? A "edukacja, głupcze"? Przecież zachodnie społeczeństwa jakoś doszły do jakiego takiego rozumu. Na pewno nie stało się to z dnia na dzień, na pewno trwało stulecia, ale skutek jest. (O ile nie "zmuzułmanią" swojego stosunku do psów. A takie niebezpieczeństwo istnieje). Chyba, że zakładamy, że ludzkość przestanie istnieć w najbliższym czasie (ostatnio bardzo często straszą jakąś kometą, która ma uderzyć w Ziemię), to wtedy rzeczywiście nie warto się wysilać.

Grażynko, mimo wszystko wolność lepsza od łańcucha. Może dlatego, że sama mam obsesję na punkcie wolności i swobody i przeszkadza mi każdy, kto stara się ograniczyć też (tzn woloność i swobodę) drugiemu człowiekowi (czy zwierzęciu). Co bardziej inteligentne psy dość szybko uczą się, jak się poruszać po drogach, żeby przeżyć - mam przykład w Dyszobabie, gdzie Żabcia i jej synek Nemo, kursują po okolicy od rana do wieczora i świetnie sobie radzą, traktując obejście swoich państwa jako bezpieczną przystań, co której zawsze wracają. Co nie znaczy, że ja się nie denerwuję i że uważam to za dobre rozwiązanie. Mimo wszystko lepsze to, niż pies stale trzymany na uwięzi, który w razie sytuacji podbramkowej, gdy np. zerwie się smycz, pędzi przed siebie w nieopanowany sposób i ginie pod pierwszym autom, które się napatoczy.

Link to comment
Share on other sites

Pamiętacie książeczkę "Puc, Bursztyn i Goście"?  Tam psy biegały luzem,  ale to były inne czasy. Wszystkiemu winna motoryzacja -  no,  prawie ;). 

W zachodniej cywilizacji,  do której ponoć zmierzamy,   psom się podcina struny głosowe,  żeby nie szczekały bo to przeszkadza sąsiadom,  a w schroniskach po kilkutygodniowym pobycie,  usypia psy,  które nie poszły do adopcji.  Podobno w USA,  rocznie usypia się 3 mln psów,  chociaż adoptuje 4.    

Link to comment
Share on other sites

Twój optymizm po prostu ściął mnie z nóg! Istnieje jeszcze trzecia droga: nie popełniać tych błędów, które już popełnili inni., czyli pilnować, żeby te idiotyczne "mody" typu podcinanie strun głosowych czy wyrywanie pazurów kotom, u nas się nie zagnieździły. Chociaż, sądząc po reakcjach letników z Warszawy w Dyszobabie na szczekanie psów, to wszystko jest możliwe... Ja już tego właściwie nie słyszę, takie stało się to naturalne, wtopiło się w krajobraz dźwiękowy. Czasami stanowi to pewną niedogodność, bo nie słyszę Szerloka anonsującego przybycie listonosza lub kuriera, a dzwonka przy furtce nie ma. Zdecydowanie wolę psi chór od wycia motorów na ostrołęćkiej drodze.

Link to comment
Share on other sites

Mnie tam też szczekanie nie przeszkadza.

Wkurza mnie /i na tym tle są często kłótnie/jak mój mąż ucisza szczekającą Rasti.

To samo robią sąsiedzi .Więcej mnie drażni ich krzyk niby uciszający szczekające pieski /3 malutkie kundelki/ niż samo szczekanie.

Już się nawet przyzwyczaiłam do nocnego szczekania podhalanki szwagierki.

Ona za żadne skarby nie da się zaprosić do domku latem,a ponieważ kręci się dużo różnej zwierzyny/sarny,lisy,łosie,dziki/ więc ma na co ujadać nocą.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie! Wrzaski mojego sąsiadka Jacka na szczekające Benię i Utę, które nudzą się jak wściekłe mopsy, bo nigdy nie wychodzą na spacer, mimo, że nadnarwiańskie łąki graniczą z ich ogródkiem, doprowadzają mnie do szału. Zwłaszcza, że są bardzo głośne i bardzo chamskie. Że też ludzie nie potrafią przejść do porządku dziennego nad pewnymi zjawiskami. Gdyby choć te krzyki odnosiły jakiś skutek! Ale przecież podekscytowane psiaki najczęściej nawet ich nie słyszą. Wrzeszczący człowiek tylko robi z siebie idiotę, że nie potrafi zapanować nad własnymi psami. Ja wychodzę z założenia, że poszczekają, poszczekają i przestaną. Moje, jak widzą, że oddalam się coraz bardziej, natychmiast lecą za mną i przestają ujadać.

 

PS Słyszeliście, że taka rzeka, jak Narew, na świecie jest jeszcze tylko jedna??? W Południowej Afryce. Nazywa się Okawango, czy jakoś tak. Wyjątkowość tych rzek polega na tym, że mają więcej niż jedno koryto stałe. Nazywa się je "warkoczowymi". Jeśli spojrzycie na mapę, w Narwiańskim Parku Narodowym widać to dokładnie.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, konfirm31 napisał:

O tych warkoczach nie wiedziałam,  ale dla mnie od pierwszej chwili Narew była wyjątkową rzeką :). 

Tak.....wyjątkowa a jednocześnie bardzo niebezpieczna.

Ma taki mocny i zmienny nurt.Niestety dużo nieodpowiedzialnych ludzi topi się w niej.

 

Link to comment
Share on other sites

23 godzin temu, irenas napisał:

PS Słyszeliście, że taka rzeka, jak Narew, na świecie jest jeszcze tylko jedna??? W Południowej Afryce. Nazywa się Okawango, czy jakoś tak. Wyjątkowość tych rzek polega na tym, że mają więcej niż jedno koryto stałe. Nazywa się je "warkoczowymi". Jeśli spojrzycie na mapę, w Narwiańskim Parku Narodowym widać to dokładnie.

A ja wiem!! Bo płynęłam przecież górną Narwią (od wsi Narewka) tymi warkoczami. Jak się dokładnie nie wybrało prawidłowego koryta, to można było w tych trzcinowiskach zabłądzić. Dlatego na każdym rozwidleniu koryta, a bywało, ze były 3, stały drogowskazy :). A chodziło o to, by po 10 godzinach an wodzie stanąć na stałym ladzie i rozbić namioty :)

Link to comment
Share on other sites

Malagosku, jesteś po prostu odkrywczynią! Też się muszę tam wybrać, ale ja na piechotę, bo wodniak ze mnie żaden. Ale to dopiero w przyszłym roku, jeśli wcześniej SZLAG MNIE NIE TRAFI! Jak ja nienawidzę wiatru!!! Czuję się przy tej wichurze jakby ktoś mi widelcem szarpał nerwy. Na dodatek Czorty nadal nie ma, Koloratka siedzi na szczycie schodów na strych i się drze (może jej też wiatr na nerwy działa), Juka znalazła wielki kawał wieprzowiny z kością i wtranżoliła ją na deszczu, a teraz rozłożyła się jak długa na tapczanie i śpi (mokra jak siedem nieszczęść, jak sobie możecie wyobrazić, podobnie zresztą jak reszta towarzystwa, bo odbyliśmy oczywiście obowiązkowy poranny spacer w ulewie), natomiast Psotka  z uporem maniaka plącze  mi się pod nogami za każdym razem kiedy wstaję z krzesła. WRRR! Chyba zaraz kogoś ugryzę.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W desperacji  - Kajtuś znowu narobił na tapczan - pojechałam z nim do wetki z twardym zamiarem uśpienia go. A wróciłam z psem leczonym antybiotykiem i... ostrzyżonym! Wygląda jak siedem nieszczęść, okazało się, że nie waży już 18 kg, jak przedtem, tylko 10, ma długie, chude pyszczydło, krzywe nogi i jakieś guzki na całym ciele. Pani wetka bardzo nieentuzjastycznie podeszła do pomysłu usypiania psa. Stwierdziła, że póki je - a apetyt mas niezły -  to  niech sobie jeszcze pożyje. Gdy zabrała się do strzyżenia (był naprawdę strasznie skołtuniony, a mnie nie dawał się dotknąć) okazało się do jakiego stopnia miała rację. Musiałyśmy go trzymać we dwie, tak się wyrywał! Do śmierci mu jeszcze daleko! Dostał więc zastrzyk przeciwzapalny, przeciwbólowy i antybiotyk, bo ostatnie siusiu było brązowe i krew w kale (ale jasno czerwona) i wykonanie wyroku zostało odłożone. Jutro dostanie antybiotyk w tabletce, a w sobotę mam go znowu pokazać. Teraz biduś śpi. Strasznie go ta wizyta zestresowała, mnie zresztą też i też pewno niedługo walnę się do łóżka. Dobranoc! 

PS Teraz już i Koloratka się wyprowadziła, nie ma jej od przedwczoraj.

Link to comment
Share on other sites

Koloratka przychodzi na posiłki. Czyli jest może nadzieja, że jak się zrobi naprawdę zimno, wróci na stałe.

Kiedy wczoraj wróciłam z Kajtusiem, reszta stada niezwykle się uradowała. Postawiłam go na ziemi, a wszystkie psy rzuciły się obwąchiwać to obce stworzenie, które zjechało zamiast znanego staruszka. Najbardziej intrygowały je ostrzyżone na łyso uszy. Do tej pory wąchają, co to takiego. Kajtuś znosił to nagłe zainteresowanie swoją osobą ze stoickim spokojem do czasu. Potem zaczął się "odgryzać", tzn. kłapał tymi swoimi trzema zębami na krzyż w różne strony w nadziei, że może na kogoś trafi. W nocy spał spokojnie, nie narobił nigdzie. Może istotnie trzeba go podleczyć antybiotykiem i niech sam zdecyduje, kiedy ma nastąpić koniec ziemskiej przygody.

Link to comment
Share on other sites

Teraz jak jest ostrzyzony to łatwiej będzie Ci go utrzymać w czystości.

Wiem,że to była trudna decyzja,ale mimo wszystko cieszę się,że nie wszyscy weci tak się garną do usypiania.

Brawo dla tej lekarki.

Chciałam Ci odpowiedzieć w wątku u  Psotki,ale dogo mi nie zezwoliła zabrać głosu,więc tu napiszę.

Niestety dogo szaleje i u każdego się powtarza poprzedni wpis/zdjęcie.

Trzeba spokojnie i mozolnie wyczyścić.To jedyny sposób.

Link to comment
Share on other sites

A cóż to za mistrzów informatyki dogo ma? Co to znaczy "nie zezwoliła zabrać głosu"? To się dzieje w sejmie, ale na dogo???

Kajtuś nadal odsypia wczorajszą traumę. Chodzę sprawdzić, czy oddycha, bo oprócz zjedzenia śniadania, nie ma żadnych znaczniejszych oznak życia. Ale jeszcze dycha, jest więc nadzieja

.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie. Dlatego dzisiaj, mimo że się umówiłam na wizytę z nim, pojechałam sama po lekarstwo, bo mu wyraźnie pomaga. U wetki są dwa urocze kotki. Po raz pierwszy widziałam je w czwartek, a drugi dzisiaj i wydały mi się znacznie większe! Zdaje się, że takie młodziaki rzeczywiście rosną jak na drożdżach.

Link to comment
Share on other sites

Tak wygląda ponad siedemnastoletni Kajtuś po ostrzyżeniu. Ale muszę Wam powiedzieć, że antybiotyk zdziałał cuda, staruszek wcale nie jest w tak marnej formie, na jaką wygląda! Apetyt ma doskonały, mniej robi pod siebie, chętniej chodzi na spacerki. Znaczy się, jego czas jeszcze nie nadszedł.

 

20161007_150332.jpg

20161007_150403.jpg

 

A tak siostrzana miłość, której wydaje się nie zagrażać nawet wspólne uczucie do Szerloczka!

20161011_021031.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...