Jump to content
Dogomania

Bezdomniaki makowskie(Mazowsze)


Recommended Posts

Dzisiaj wiele już nie zdziałamy. Niedziela, wiec w małym miasteczku inne sprawy są ważne.
Idę do psiaków o 8 wieczorem, Panie Opiekunki, były w południe i dały im jeść i pić.
Teren niestety - zdecydowanie prywatny - herbatą nie częstują ;)
Dziękuję za wszystkie podpowiedzi. Też się boję, żeby malcy w popłochu nie wbili się gdzieś miedzy deski, lub kopiąc pod nimi - co robią - nie naruszyły konstrukcji (deska, dwie cegły, deska, dwie cegły.......
Jak dojdzie do łapanki, na wszelki wypadek, wezmę stare, skórzane rękawiczki. Póki co, przed dzisiejsza wizytą, spryskam ręce D.A.P-em.

Edited by konfirm13
Link to comment
Share on other sites

[quote name='wegielkowa']A gdyby ograniczyć obszar między budą a deskami tą siatką? Zasłonić prawie całe deski na dole poziomą dechą? Zaczaić się za budą, jak wylezą wąskim otworem spod desek do "kojca", zasłonić szybko otwór i łapać na chama w ograniczonym siatką obszarze.

Gdyby tam była ewelina_m to wlazłaby pod dechy:) taj jak tu [URL]https://www.youtube.com/watch?v=hoErdKFIyyY[/URL][/QUOTE]

To jest chyba najlepszy pomysł: stworzyć przy pomocy siatki taki "ogródek" wokół desek, wywabić maluszki a potem zasłonić wejście pod deski. Tylko to niestety wymaga po pierwsze szczelnego i solidnego "ogródka" a po drugie dużego refleksu przy zasłanianiu;) Przyszło mi jeszcze do głowy, że można spróbować po wywabieniu towarzystwa do "ogródka" zarzucić na nie np. koc tak, żeby mieć więcej czasu na zablokowanie drogi odwrotu.

Link to comment
Share on other sites

Byłam dzisiaj u psiaków, na karmieniu wieczornym. Całe towarzystwo, wylazło spod desek, psiaki baraszkowały, ale co i rusz - myk do siebie ;). Mamusia nadal ostrożna, ale dała mi się dzisiaj pogłaskać po łebku i brała z ręki chrupki(czyżby D.A.P.?). Może za kilka dni nam na tyle uwierzy, że....da się złapać? I tu mam pytanie - łapać mamę, czy szczeniaki, bo obawiam się, że całego towarzystwa jednocześnie - nie złapiemy :( - wiek nie ten, sprawność nie ta (że o refleksie - nie wspomnę:(). Mówiłam o narzuceniu na sunię koca - Panie gromko zaprotestowały :shake:. Cóż, może faktycznie - oswajać, oswajać, oswajać......Malagosku - dziekuję za ofertę współpracy :)
Jutro rano znowu idziemy do piesków. Złożę raport

Link to comment
Share on other sites

E, to jest nadzieja! To pogłaskanie po łebku, to sukces, sunia przecież Cię zna dopiero od 2 dni :)
A te maluszki tez cos dostaja do jedzenia, czy tylko mamusia?
Jakoś ją nazwijmy, co?......Karusia, od Kara-czarna?

Link to comment
Share on other sites

Ooo, zaraz sukces ;). Maluszki jedzą wszystko równo z mamusią i są jak kluseczki. Może ona już ich nie karmi? A maluchy - wcale nie takie młódki? Nawet twarde psie chrupki gryzły, aż trzeszczało.
Całe towarzystwo, jest mocno zapchlone - zwłaszcza mama.
Karusia mówisz? i że czarna? Kary, to był koń ;), a Cara=Kara, to kochana . Czyli - cała sunia. Kochana i dzielna. Przyjrzałam się jej dzisiaj dobrze - całkiem ładna i zgrabna (zwłaszcza, jak biust straci ;)). Jak sie nie boi, pieknie stawia uszka. na sztorc. Maluchy - przesłodkie, jak wszystko, co małe :). Najbardziej ekspansywne, sa dwa najmniejsze czarne - może dziewczyny? Duży czarny(taki bardziej kudłaty, falowany - Shaggy ;)) i największy - "siwy", ale tak raczej marengo - mniej energiczne i ciekawe Świata - pewnie chłopaki? A może jest całkiem przeciwnie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mattilu']Czytam, kibicuje i trzymam kciuki.[/QUOTE]
Uprasza się o dalsze kibicowanie i trzymanie. Tak do samego(mam nadzieję), szczęśliwego końca
[quote name='inka33']Ogromnie zaciskam kciuki za łaankę! :kciuki:
Może jeszcze oprócz DAPa wysmaruj się pasztetem...? :p
[I][B]A wiesz, że pasztet zabrałam i....zupełnie o nim zapomniałam?[/B]
[/I]
Jak siwy okaże się chłopakiem i dostanie imię Siwy, to wiecie, komu go podesłać...? ;)[/QUOTE]
[B]?[/B]

Lecę po zakupy, bo o 9 mam spotkanie u piesków :)

Edited by konfirm13
Link to comment
Share on other sites

Kurczę - Panie chcą najpierw łapać mamuskę i trzymać ją obok, przywiązaną na smyczy, licząc na to, że maluchy wyjdą do matki. O żadnym grodzeniu siatka - nie ma mowy :(. W dodatku, dom na sąsiedniej posesji jest przez cały czas "trwania akcji" ocieplany styropianem i tynkowany. Została do zrobienia tylko jedna jeszcze ściana - ta, która graniczy z "naszą" posesją. Drwalka do tej ściany domu, nie przylega - jest postawiona przy czymś w rodzaju muru granicznego między posesjami. A tam , gdzie stoi róg sąsiedniego domu(tego ocieplanego), jest duża wjazdowa brama od "naszej" posesji i pewnie do tych prac budowlanych, zostanie otwarta. Panowie będą stawiać rusztowania tuż obok drwalki. W związku z tym - czas nas goni. Co gorsza, nie wiadomo, kiedy to nastąpi, bo sąsiedzi jeszcze to miedzy soba uzgadniają.....
Co myślicie, o łapaniu najpierw mamy? Czy szczeniaki do niej wyjdą, czy wystraszone, nie będą chciały opuścic bezpiecznego miejsca? Panie się szykuja do łapania na jutro rano. Dobre wiadomości, to te, że jak poszłam samotnie rano do suni, to ona wyszła do mnie i mijajac stojącą już miskę z nowym jedzeniem, dała się wydrapać i wygłaskać. Potem poszła jeść i przyszły też maluchy. Psiaki jadły mi z ręki pasztet :). Później przyszła Pani Basia(jedna z Pań Opiekunek) i towarzystwo się pochowało. Poszłam, Basia została(z pasztetem) i sunia znowy wyszła na pieszczoty. Widać, że woli nas pojedyńczo ;).
Co myslicie - łapać jutro mamusię - i czekać na wyjście maluszków, czy decydować się na inną opcję? I - jaką?

Link to comment
Share on other sites

I mogłaś dziś praktycznie złapać matkę. gdybyś chciała? Trzeba może było spróbować czy maluchy też by podeszły. Jeśli są spore, matka ich już tak nie broni i nie będzie za nimi pędziła na oślep, jak je wyłapiecie. Ale skoro jedzą z ręki, to będzie problem, żeby je złapać? Może nie dawać im dziś wieczorem jeść - jutro chętniej wyjdą.

Link to comment
Share on other sites

No to skoro dziś mogłaś, wierzę, że jutro też się uda ;)
A nie lepiej wyłapać już dziś ile się da, żeby mieć zapas czasowy na wyłapanie "niedobitków"?... Bo rozumiem, że jutro to jest ostateczny termin i potem już nie będzie wstępu na posesję?

Link to comment
Share on other sites

Wstęp na posesję - pewnie będzie. Tylko z tym ocieplaniem po sąsiedzku - nie znamy dnia, ani godziny. No i sunia w każdej chwili może zabrać rodzinkę i się wyprowadzić, albo właściciele posesji, mogą nas mieć dosyć.....
Umówiłysmy się, że ja pójdę jutro najpierw sama i będę łapać mamuśkę, a potem, jak mamuśka już będzie uwiązana na smyczy, przyjdzie reszta Pań(2) i będziemy łapać maluchy. Sunia faktycznie, coraz mniej się przejmuje dzieciarnią.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli mogę się wtrącić, to najpierw raczej szczeniaki... Już raz łapałam taką rodzinkę, dzieci wcale nie wyszły z dziury do mamuśki tylko chowały się jeszcze głebiej:shake: No ale może to inny przypadek. Aha i tak jak już radziła tu ewelinka_m, jak już się złapie to nie puszczać, niezależnie od ostrych ząbków wbitych w rękę :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AlfaLS'][B]Jak mamuśka bedzie uwiązana to może na swój sposób "informować" maluchy, żeby nie wychodziły...[/B] Nie lepiej zabrać mamusię gdzieś? Wtedy jest szansa, że maluchy wyjdą szukać mamy a Wam uda się je połapać...[/QUOTE]

Właśnie tego najbardziej się boję.....
Ale 2-3 starsze i niezbyt sprawne panie, nie złapią naraz 4 szczeniaków. Jest to dla nas niemożliwe :(. Mamuśkę - już prędzej. Liczymy na to, że do uwiązanej mamy( i jedzenia) maluchy bedą wychodzić zza tych desek. To nasza jedyna szansa.
Tych desek nie ma jak i kim odstawić - z resztą wątpliwe, żeby maluchy i sunia spokojnie czekały, aż ostatnią deskę im znad głowy zabiorą. Zagrodzeń (z różnych powodów) - nie da rady ustawić. No, to co zostaje?

Edited by konfirm13
Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciłam. Niestety :(. Dzisiaj mamy dzień niepowodzeń i złych decyzji. Złapałyśmy jednego malucha i mamę. Malucha mamy, mamę wypuściłyśmy do dzieci. Kiedy ją trzymałyśmy na kolanach, maluchy siedziały pod deskami, nie wychodziły do mamy, a jak ją uwiązałyśmy i odeszłyśmy, dusiła się na uwięzi, wyrywając sie do dzieci. Puściłyśmy ją. Zła decyzja :(.
Maluch jest teraz u jednej z Pań, a ja idę o 18 do psów. Póki co, ani one, ani mama nie wyszły spod desek......Może jeszcze nie straciły do nas zupełnie zaufania.....?

Link to comment
Share on other sites

Czyli jednak najpierw maluchy...
Jeszcze jedno za tym przemawia - Mama, nawet jeśli gdzie odejdzie, da sobie radę. Maluchy nie znają innego miejsca i jeśli się oddalą, może być różnie :( A są już na tyle duże, że nie mogą liczyć na pomoc Mamy.

Link to comment
Share on other sites

Tak. Trzeba było ograniczyc się do wyłapywania szczeniaków. Mamę zostawić w spokoju. A jak już była złapana, zabrać razem z maluchem, a potem próbować złapać resztę :(. Może by wyszły do jedzenia za jakiś czas? Fatalne decyzje od samego początku. Żle, że nie zapytałam w czasie akcji malagos o radę, puszczać mamę - czy nie? Jakoś bym ją może doniosła do domu :(.......
Treaz siedzę i się stresuję. Feralna 13......Do godz. 18 jeszcze sporo czasu. Idę tym razem sama do psiaków. Może potem jakaś Pani dojdzie.....

Link to comment
Share on other sites

Ale to chyba lepiej, że wypuściłyście Mamę. Bo bez niej szczeniory mogłyby zrobić jakieś "głupstwo"... Sama niewiele zdziałasz. A masz przynajmniej jakiś transporterek, do którego mogłabyś włożyć złapanego malucha, by próbować chwytać kolejne?...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...