Jump to content
Dogomania

Niech przemówią ludzkim głosem: moje zwierzaki


Recommended Posts

Codzienna zabawa Klary z Karuskiem. Oprócz tego są jeszcze gonitwy wokół mieszkania. Dwa najbardziej ruchliwe i niespokojne zwierzęta w moim domu:

[B][video]http://pl.tinypic.com/r/2iawi81/8[/video][/B]

[IMG]http://i61.tinypic.com/1628bhi.jpg[/IMG] [SIZE=3]Wielki upał.
[/SIZE][IMG]http://i60.tinypic.com/esjho6.jpg[/IMG] [SIZE=3]Tak wygląda moje łóżko wieczorkiem, wszyscy czekają na pańcię. Pod łóżkiem druga partia.[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=3]Każde zwierzę w domu ma swoją "działkę" uczestnictwa w moim życiu. Bo każde jest inne, ma inne potrzeby, inne formy aktywności.
Karusek jest przy każdej domowej robocie: leży przy maszynie do szycia, pod stołem od komputera, chodzi ze mną tam, gdzie tylko można zabrać małego psa.[/SIZE]

[IMG]http://i60.tinypic.com/1zvr2tu.jpg[/IMG] [IMG]http://i57.tinypic.com/1zdcj0z.jpg[/IMG][SIZE=3] Czy to nie rozczulające???

We wtorki i piątki na zakupy na bazarku towarzyszy mi Bursztynek:jest spokojny, idzie równo. W lecie jeździmy tam na rowerze. I czasami do parku, muszę dopiero wyrobić w nim kondycję, ale dostosował się świetnie.
[/SIZE]
[IMG]http://i57.tinypic.com/rli649.jpg[/IMG]

[SIZE=3]Ślepaczki i słabeusze: Szafirek i Ramik mają krótsze spacerki, na skwerek lub pobliskimi ulicami.
[video]http://pl.tinypic.com/r/23wl55g/8[/video]
w domu przewaznie śpią.

[/SIZE][IMG]http://i60.tinypic.com/x0xzjp.jpg[/IMG] [IMG]http://i59.tinypic.com/118zucp.jpg[/IMG]


[SIZE=3]Marcusik jest na wycieczki do parku i za miasto:poważny, duży, wspaniały pies. Trochę w ostatnio jakby szybciej się męczy, cóż trzy lata w schronisku, trzy u mnie, a ile przedtem?[/SIZE]

[IMG]http://i57.tinypic.com/2hcm5j4.jpg[/IMG],

[SIZE=3]No a Dropek i Piotruś Pan-starsi panowie dwaj, dwa krzykacze (nie darują żadnemu spotkanemu psu), spacerki bliskie lub park, w domu spędzają czas śpiąc w jakichś kącikach. Piotruś lubi doładować się komuś na legowisko, ale stosuje zasadę Kalego-jak jemu ktoś chce się dosiąść-warczy. Dropek myśli, że jest kierownikiem i ciągle kogoś uspokaja, podgryzając psim sposobem po karku.[/SIZE]
[IMG]http://i59.tinypic.com/eld554.jpg[/IMG] [IMG]http://i60.tinypic.com/bi53s5.jpg[/IMG]

Edited by dziuniek
Link to comment
Share on other sites

No i oczywiście, są koty. Herkules przychodzi na pieszczoty do uczniów, jak mam lekcje, tak go rozpieścili od małego.

[IMG]http://i60.tinypic.com/fd582o.jpg[/IMG] [IMG]http://i59.tinypic.com/2uoqdci.jpg[/IMG]

[IMG]http://i60.tinypic.com/2wqd7q0.jpg[/IMG] [IMG]http://i58.tinypic.com/15o9g0z.jpg[/IMG]


Gregorek, Frycek i Pimpuś są zawsze gdzieś blisko, a w nocy na łóżku.

[IMG]http://i62.tinypic.com/r2qd7t.jpg[/IMG][IMG]http://i58.tinypic.com/ou8h8w.jpg[/IMG]

[IMG]http://i57.tinypic.com/1cb55.jpg[/IMG]


Klara albo gania się z Karuskiem, albo chodzi na pieszczotki do Marcusa, albo wdrapuje się na wszelkie możliwe "wyżki", półki, obrazy, drzwi, okna.
[IMG]http://i59.tinypic.com/2wdadz4.jpg[/IMG][IMG]http://i58.tinypic.com/2hwi2jq.jpg[/IMG][IMG]http://i57.tinypic.com/257dant.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i60.tinypic.com/2ugdier.jpg[/IMG]

[IMG]http://i61.tinypic.com/292qs1j.jpg[/IMG]

[IMG]http://i59.tinypic.com/169qa2e.jpg[/IMG]
[SIZE=3]A kuku!!! Jestem Lizawieta, czyli Elisabette, czyli Bietka![/SIZE]

Edited by dziuniek
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[IMG]http://i58.tinypic.com/nexbm9.jpg[/IMG] Książę w pościeli... [IMG]http://i57.tinypic.com/1zz13c9.jpg[/IMG] Książę przy śniadaniu... [IMG]http://i59.tinypic.com/rw4g3r.jpg[/IMG] Malutka Bietka [IMG]http://i60.tinypic.com/vzk5qq.jpg[/IMG]
[IMG]http://i61.tinypic.com/2uopc04.jpg[/IMG] Kolejny kociak przy laleczce. [IMG]http://i60.tinypic.com/2wlvosy.jpg[/IMG]Bajucha...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

 


Dziś zaczęliśmy jesienne porządki "psiowe", tzn. trzeba wykąpać i wyczesać wszystkie futrzaki (te, które nie są kąpane co tydzień, jak Karusek), zakroplić im na nowy miesiąc odkleszczacz i odrobaczyć całe 100 kilowe stadko (bo plus koty). Na pierwszy ogień poszedł Dropek, z nim najwięcej roboty, bo trzeba go elegancko wyczesać i lekko podciąć na łapkach, ogonie i uszach. A futro ma jak na Syberię. Nie był zbyt zadowolony, co widać na zdjęciu, ale jaki piękny wyszedł z tej operacji! Śnieżnobiało-czarny, czyściutki, pachnący i wyczesany.
 

 2j10uwy.jpg

 

Jako drugi kąpał się Piotruś Pan. On zawsze uważa, że własny język jest lepszy od szamponu i wody. Wytrzeć też woli się sam:

jtript.jpg  fvhjs0.jpg  

 

34ozq54.jpg  

Edited by dziuniek
Link to comment
Share on other sites

W piątek po południu byłam jeszcze raz w lecznicy, tym razem z Bietką kontrolnie i Dropkiem, który ostatnio był nieswój, jakby słabszy, rzucał się i gryzł każde zwierzę, które obok niego przechodziło, jakby mu wszystko przeszkadzało. 

Dr od razu wyczuł coś w brzuchu, zrobiliśmy rtg i usg. Dropek ma guza, najprawdopodobniej pochodzącego ze śledziony, wielkości pięści ludzkiej, który wypycha pod żebra nerki i uciska na inne narządy. A w płucach przerzuty.  :-(

Link to comment
Share on other sites

12 września rano Ramik zasnął już na zawsze. Nie mógł mnie widzieć, ale byłam z Nim do końca, głaskałam Go, czuł, że jestem blisko. Żegnaj, Ramiczku, tak szybko odszedłeś.

 

2gx4hvm.jpg

 

Wczoraj po południu Ramik zaczął mieć trudności z oddychaniem przez nos. Nie chciał jeść kolacji, na spacer szedł bardzo niechętnie i widać było,  że z trudnością. Dziś rano zaczęły się kłopoty z oddychaniem: Ramik oddychał, jakby chrapał, coraz trudniej. Miałam jechać z nim do mojego lekarza o piętnastej, razem z Dropkiem i Bietką, ale nie mogłam już czekać. Ramik oddychał coraz gorzej, śniadania nie ruszył, z pyszczka zaczęło mu ciec coś w rodzaju śliny z ropą. Zajrzałam mu do pyszczka: w gardle miał kalafiorowaty twór, który zasłaniał tchawicę, pod szyją też można było wyczuć jakąś gulę. Pojechałam z nim natychmiast taksówką. Pani doktór zajrzała mu do gardła i potwierdziła to, co ja widziałam: czerniak, który jeszcze dwa miesiące temu był plamką wielkości dwuzłotówki, teraz rozrósł się do nosa i wnętrza gardła. Nic już nie można było zrobić, tylko odjąć mu to cierpienie. Zasnął, głaskany i tulony przeze mnie do końca o wpół do jedenastej. 

Link to comment
Share on other sites

Dziś przed południem pożegnałyśmy z córką Dropka na zawsze. Zasnął na naszych rękach. Piesio z Palucha, był z nami niecałe trzy lata. Dropek, Dropuś, Dropulec: nasz kochany, futrzasty niskopodłogowiec.

 

r7swv4.jpg

 

W piątek byłam z nim w lecznicy. Od jakiegoś czasu kaszlał, schudł, miał mniej siły i "smutny" wzrok. Lekarz wyczuł od razu jakiś twór w jamie brzusznej, usg. wykazało duży guz pochodzący ze śledziony, ale być może i z innych narządów. Na rtg. płuc widać było rozsiane zmiany nowotworowe. 

Przez sobotę i niedzielę biłam się z myślami: operować??? To znaczyłoby bolesną i krwawą interwencję chirurgiczną, która mogła znacznie obniżyć odporność. Potem długa rekonwalescencja, jeżeli można tak nazwać właściwie czekanie na śmierć. I patrzenie:czy już, czy już dostatecznie cierpi, żeby mu ulżyć? Operacja nie oznaczałaby poprawienia komfortu życia, jedynie jego pogorszenie, los Dropka był już przypieczętowany: przerzuty, kaszel, osłabienie. Pies żyje chwilą, nie wie, dlaczego cierpi i czy to cierpienie ma sens. A to, że żyłby dłużej o miesiąc, dwa, trzy...w wielkim bólu, dla niego nie miałoby znaczenia.

Był z nami trzy lata, zabraliśmy go ze schroniska, bo nikt go nie chciał, miał przylepiona etykietkę "choroba skóry". Był wtedy naszym czwartym psem i wszyscy wokół pukali się w głowę: po co nam tyle zwierząt, po co kolejny? Nam może nie był potrzebny, ale my byliśmy potrzebni jemu. Nigdy nie żałowałam tej decyzji.

Link to comment
Share on other sites

Podjęłaś sluszne decyzje - choc bardzo trudne , zarówno przyjmujac je pod swój dach, jak i zegnając sie  z nimi.

Najważniejsze w tym wszystkim , ze mialy swój dom  mialy Ciebie - swoja Panią ,swoje stado..

Zegnaj Ramiku :( Zegnaj Dropku :(

 

 

Dziś przed południem pożegnałyśmy z córką Dropka na zawsze. Zasnął na naszych rękach. Piesio z Palucha, był z nami niecałe trzy lata. Dropek, Dropuś, Dropulec: nasz kochany, futrzasty niskopodłogowiec.

 

r7swv4.jpg

 

W piątek byłam z nim w lecznicy. Od jakiegoś czasu kaszlał, schudł, miał mniej siły i "smutny" wzrok. Lekarz wyczuł od razu jakiś twór w jamie brzusznej, usg. wykazało duży guz pochodzący ze śledziony, ale być może i z innych narządów. Na rtg. płuc widać było rozsiane zmiany nowotworowe. 

Przez sobotę i niedzielę biłam się z myślami: operować??? To znaczyłoby bolesną i krwawą interwencję chirurgiczną, która mogła znacznie obniżyć odporność. Potem długa rekonwalescencja, jeżeli można tak nazwać właściwie czekanie na śmierć. I patrzenie:czy już, czy już dostatecznie cierpi, żeby mu ulżyć? Operacja nie oznaczałaby poprawienia komfortu życia, jedynie jego pogorszenie, los Dropka był już przypieczętowany: przerzuty, kaszel, osłabienie. Pies żyje chwilą, nie wie, dlaczego cierpi i czy to cierpienie ma sens. A to, że żyłby dłużej o miesiąc, dwa, trzy...w wielkim bólu, dla niego nie miałoby znaczenia.

Był z nami trzy lata, zabraliśmy go ze schroniska, bo nikt go nie chciał, miał przylepiona etykietkę "choroba skóry". Był wtedy naszym czwartym psem i wszyscy wokół pukali się w głowę: po co nam tyle zwierząt, po co kolejny? Nam może nie był potrzebny, ale my byliśmy potrzebni jemu. Nigdy nie żałowałam tej decyzji.

 

Link to comment
Share on other sites

Dziś przyjechał do nas z Palucha Loluś-Pimpek_Puszeknr2. Ma "dramatyczna niedomykalność zastawek"  wg lekarza ze schroniska. Faktycznie dyszy, dusi się i kaszle strasznie, może jeszcze coś ma, bo przeszedł kaszel kenelowy i zapalenie krtani.

Oto psina w opisie schroniskowym:

 
16llmag.jpg
LOLUŚ Gatunek: Pies
 
Rasa: MieszaniecPłeć: SamiecWiek: 13 lataWaga: 11 kgData przyjęcia: 15.11.2012Nr. ewidencyjny: 2642/12
 
Loluś to malutki psi staruszek, przywieziony w listopadzie 2012 do schroniska z ul. Biedronki. Jak widać na zdjęciu z przyjęcia, był w świetnej formie, radosny, uśmiechnięty. Teraz nadał śmieje się, cieszy życiem i towarzystwem ludzi, ale zdrowie szwankuje: szczególnie serduszko. Słychać na spacerkach takie typowe pokasływanie dla chorych na serce. W schronisku jest leczony, przebywa w ogrzewanych zimą pomieszczeniach geriatrii, z możliwością wyjścia na wybieg przy boksie i z tego ciągle korzysta. Stoi przy siatce i zaczepia przechodzących szczekaniem, podskokami, jak się na niego zwróci uwagę, lub wyciąganiem łapki przez kraty. Bardzo chce być czyjś i być blisko człowieka. O Lolusiu można powiedzieć: żywe srebro, wszędzie go pełno, wszystko chce zobaczyć i powąchać. Gdy się już zmęczy to chętnie wchodzi na kolana i się przytula. Nawet trudno mu zrobić zdjęcia, bo cały czas podchodzi i pakuje nosek w obiektyw :). Lolusiowi nie zostało dużo lat życia, bardzo pilnie potrzebny domek. Niestety, Loluś nie dogaduje się z psami, więc nie powinien zamieszkać z innymi samcami.
Do adopcji Lolusia zachęca wolontariuszka: Beata, tel. 501 388 121.

WIĘCEJ ZDJĘĆ
140723192903.jpg140723192910.jpg140723192907.jpg140414173615.jpg140414173632.jpg
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...