dziuniek Posted July 30, 2014 Author Posted July 30, 2014 (edited) [IMG]http://i59.tinypic.com/2eyfb7o.jpg[/IMG] [IMG]http://i62.tinypic.com/16kytg4.jpg[/IMG] [IMG]http://i58.tinypic.com/28k4tci.jpg[/IMG] Edited July 30, 2014 by dziuniek Quote
Nutusia Posted July 30, 2014 Posted July 30, 2014 Dziuniek - masz przeogromne serce i nie ma w Tobie cienia egoizmu. Bardzo, bardzo Cię podziwiam! Jadwiniu, mrucz sobie za TM już bez bólu... Quote
sleepingbyday Posted August 4, 2014 Posted August 4, 2014 dopiero wlazłam i przeczytałam. dziuniek, przykro mi :-(. Quote
zozola77 Posted August 6, 2014 Posted August 6, 2014 niby taka kolej rzeczy..a tak trudno uwierzyć, i tak bardzo żal .... przykro mi. Quote
dziuniek Posted August 7, 2014 Author Posted August 7, 2014 Codzienna zabawa Klary z Karuskiem. Oprócz tego są jeszcze gonitwy wokół mieszkania. Dwa najbardziej ruchliwe i niespokojne zwierzęta w moim domu: [B][video]http://pl.tinypic.com/r/2iawi81/8[/video][/B] [IMG]http://i61.tinypic.com/1628bhi.jpg[/IMG] [SIZE=3]Wielki upał. [/SIZE][IMG]http://i60.tinypic.com/esjho6.jpg[/IMG] [SIZE=3]Tak wygląda moje łóżko wieczorkiem, wszyscy czekają na pańcię. Pod łóżkiem druga partia.[/SIZE] Quote
dziuniek Posted August 10, 2014 Author Posted August 10, 2014 (edited) [SIZE=3]Każde zwierzę w domu ma swoją "działkę" uczestnictwa w moim życiu. Bo każde jest inne, ma inne potrzeby, inne formy aktywności. Karusek jest przy każdej domowej robocie: leży przy maszynie do szycia, pod stołem od komputera, chodzi ze mną tam, gdzie tylko można zabrać małego psa.[/SIZE] [IMG]http://i60.tinypic.com/1zvr2tu.jpg[/IMG] [IMG]http://i57.tinypic.com/1zdcj0z.jpg[/IMG][SIZE=3] Czy to nie rozczulające??? We wtorki i piątki na zakupy na bazarku towarzyszy mi Bursztynek:jest spokojny, idzie równo. W lecie jeździmy tam na rowerze. I czasami do parku, muszę dopiero wyrobić w nim kondycję, ale dostosował się świetnie. [/SIZE] [IMG]http://i57.tinypic.com/rli649.jpg[/IMG] [SIZE=3]Ślepaczki i słabeusze: Szafirek i Ramik mają krótsze spacerki, na skwerek lub pobliskimi ulicami. [video]http://pl.tinypic.com/r/23wl55g/8[/video] w domu przewaznie śpią. [/SIZE][IMG]http://i60.tinypic.com/x0xzjp.jpg[/IMG] [IMG]http://i59.tinypic.com/118zucp.jpg[/IMG] [SIZE=3]Marcusik jest na wycieczki do parku i za miasto:poważny, duży, wspaniały pies. Trochę w ostatnio jakby szybciej się męczy, cóż trzy lata w schronisku, trzy u mnie, a ile przedtem?[/SIZE] [IMG]http://i57.tinypic.com/2hcm5j4.jpg[/IMG], [SIZE=3]No a Dropek i Piotruś Pan-starsi panowie dwaj, dwa krzykacze (nie darują żadnemu spotkanemu psu), spacerki bliskie lub park, w domu spędzają czas śpiąc w jakichś kącikach. Piotruś lubi doładować się komuś na legowisko, ale stosuje zasadę Kalego-jak jemu ktoś chce się dosiąść-warczy. Dropek myśli, że jest kierownikiem i ciągle kogoś uspokaja, podgryzając psim sposobem po karku.[/SIZE] [IMG]http://i59.tinypic.com/eld554.jpg[/IMG] [IMG]http://i60.tinypic.com/bi53s5.jpg[/IMG] Edited August 10, 2014 by dziuniek Quote
dziuniek Posted August 10, 2014 Author Posted August 10, 2014 No i oczywiście, są koty. Herkules przychodzi na pieszczoty do uczniów, jak mam lekcje, tak go rozpieścili od małego. [IMG]http://i60.tinypic.com/fd582o.jpg[/IMG] [IMG]http://i59.tinypic.com/2uoqdci.jpg[/IMG] [IMG]http://i60.tinypic.com/2wqd7q0.jpg[/IMG] [IMG]http://i58.tinypic.com/15o9g0z.jpg[/IMG] Gregorek, Frycek i Pimpuś są zawsze gdzieś blisko, a w nocy na łóżku. [IMG]http://i62.tinypic.com/r2qd7t.jpg[/IMG][IMG]http://i58.tinypic.com/ou8h8w.jpg[/IMG] [IMG]http://i57.tinypic.com/1cb55.jpg[/IMG] Klara albo gania się z Karuskiem, albo chodzi na pieszczotki do Marcusa, albo wdrapuje się na wszelkie możliwe "wyżki", półki, obrazy, drzwi, okna. [IMG]http://i59.tinypic.com/2wdadz4.jpg[/IMG][IMG]http://i58.tinypic.com/2hwi2jq.jpg[/IMG][IMG]http://i57.tinypic.com/257dant.jpg[/IMG] Quote
dziuniek Posted August 15, 2014 Author Posted August 15, 2014 (edited) [IMG]http://i60.tinypic.com/2ugdier.jpg[/IMG] [IMG]http://i61.tinypic.com/292qs1j.jpg[/IMG] [IMG]http://i59.tinypic.com/169qa2e.jpg[/IMG] [SIZE=3]A kuku!!! Jestem Lizawieta, czyli Elisabette, czyli Bietka![/SIZE] Edited August 15, 2014 by dziuniek Quote
dziuniek Posted August 15, 2014 Author Posted August 15, 2014 [IMG]http://i61.tinypic.com/15q5ao1.jpg[/IMG] [SIZE=3]Spacerek świąteczny.[/SIZE] Quote
azalia Posted August 15, 2014 Posted August 15, 2014 Piękne zwierzęta,szczęśliwe przy TAKIEJ Opiekunce. Quote
dziuniek Posted August 29, 2014 Author Posted August 29, 2014 [IMG]http://i58.tinypic.com/nexbm9.jpg[/IMG] Książę w pościeli... [IMG]http://i57.tinypic.com/1zz13c9.jpg[/IMG] Książę przy śniadaniu... [IMG]http://i59.tinypic.com/rw4g3r.jpg[/IMG] Malutka Bietka [IMG]http://i60.tinypic.com/vzk5qq.jpg[/IMG] [IMG]http://i61.tinypic.com/2uopc04.jpg[/IMG] Kolejny kociak przy laleczce. [IMG]http://i60.tinypic.com/2wlvosy.jpg[/IMG]Bajucha... Quote
dziuniek Posted September 8, 2014 Author Posted September 8, 2014 (edited) Dziś zaczęliśmy jesienne porządki "psiowe", tzn. trzeba wykąpać i wyczesać wszystkie futrzaki (te, które nie są kąpane co tydzień, jak Karusek), zakroplić im na nowy miesiąc odkleszczacz i odrobaczyć całe 100 kilowe stadko (bo plus koty). Na pierwszy ogień poszedł Dropek, z nim najwięcej roboty, bo trzeba go elegancko wyczesać i lekko podciąć na łapkach, ogonie i uszach. A futro ma jak na Syberię. Nie był zbyt zadowolony, co widać na zdjęciu, ale jaki piękny wyszedł z tej operacji! Śnieżnobiało-czarny, czyściutki, pachnący i wyczesany. Jako drugi kąpał się Piotruś Pan. On zawsze uważa, że własny język jest lepszy od szamponu i wody. Wytrzeć też woli się sam: Edited September 12, 2014 by dziuniek Quote
malagos Posted September 8, 2014 Posted September 8, 2014 Rzeczywiście, przystojniak, a i latek mu ubyło :) Quote
dziuniek Posted September 14, 2014 Author Posted September 14, 2014 W piątek po południu byłam jeszcze raz w lecznicy, tym razem z Bietką kontrolnie i Dropkiem, który ostatnio był nieswój, jakby słabszy, rzucał się i gryzł każde zwierzę, które obok niego przechodziło, jakby mu wszystko przeszkadzało. Dr od razu wyczuł coś w brzuchu, zrobiliśmy rtg i usg. Dropek ma guza, najprawdopodobniej pochodzącego ze śledziony, wielkości pięści ludzkiej, który wypycha pod żebra nerki i uciska na inne narządy. A w płucach przerzuty. :-( Quote
Nutusia Posted September 15, 2014 Posted September 15, 2014 O matko, co się polepszy, to się po...y :( Quote
malagos Posted September 15, 2014 Posted September 15, 2014 O mamo, rzeczywiscie kłopot, i cierpienie... Moja Sońka, lat co najmniej 15, ma guzy na brzuchu i na stawach łap... Quote
dziuniek Posted September 15, 2014 Author Posted September 15, 2014 12 września rano Ramik zasnął już na zawsze. Nie mógł mnie widzieć, ale byłam z Nim do końca, głaskałam Go, czuł, że jestem blisko. Żegnaj, Ramiczku, tak szybko odszedłeś. Wczoraj po południu Ramik zaczął mieć trudności z oddychaniem przez nos. Nie chciał jeść kolacji, na spacer szedł bardzo niechętnie i widać było, że z trudnością. Dziś rano zaczęły się kłopoty z oddychaniem: Ramik oddychał, jakby chrapał, coraz trudniej. Miałam jechać z nim do mojego lekarza o piętnastej, razem z Dropkiem i Bietką, ale nie mogłam już czekać. Ramik oddychał coraz gorzej, śniadania nie ruszył, z pyszczka zaczęło mu ciec coś w rodzaju śliny z ropą. Zajrzałam mu do pyszczka: w gardle miał kalafiorowaty twór, który zasłaniał tchawicę, pod szyją też można było wyczuć jakąś gulę. Pojechałam z nim natychmiast taksówką. Pani doktór zajrzała mu do gardła i potwierdziła to, co ja widziałam: czerniak, który jeszcze dwa miesiące temu był plamką wielkości dwuzłotówki, teraz rozrósł się do nosa i wnętrza gardła. Nic już nie można było zrobić, tylko odjąć mu to cierpienie. Zasnął, głaskany i tulony przeze mnie do końca o wpół do jedenastej. Quote
dziuniek Posted September 15, 2014 Author Posted September 15, 2014 Dziś przed południem pożegnałyśmy z córką Dropka na zawsze. Zasnął na naszych rękach. Piesio z Palucha, był z nami niecałe trzy lata. Dropek, Dropuś, Dropulec: nasz kochany, futrzasty niskopodłogowiec. W piątek byłam z nim w lecznicy. Od jakiegoś czasu kaszlał, schudł, miał mniej siły i "smutny" wzrok. Lekarz wyczuł od razu jakiś twór w jamie brzusznej, usg. wykazało duży guz pochodzący ze śledziony, ale być może i z innych narządów. Na rtg. płuc widać było rozsiane zmiany nowotworowe. Przez sobotę i niedzielę biłam się z myślami: operować??? To znaczyłoby bolesną i krwawą interwencję chirurgiczną, która mogła znacznie obniżyć odporność. Potem długa rekonwalescencja, jeżeli można tak nazwać właściwie czekanie na śmierć. I patrzenie:czy już, czy już dostatecznie cierpi, żeby mu ulżyć? Operacja nie oznaczałaby poprawienia komfortu życia, jedynie jego pogorszenie, los Dropka był już przypieczętowany: przerzuty, kaszel, osłabienie. Pies żyje chwilą, nie wie, dlaczego cierpi i czy to cierpienie ma sens. A to, że żyłby dłużej o miesiąc, dwa, trzy...w wielkim bólu, dla niego nie miałoby znaczenia. Był z nami trzy lata, zabraliśmy go ze schroniska, bo nikt go nie chciał, miał przylepiona etykietkę "choroba skóry". Był wtedy naszym czwartym psem i wszyscy wokół pukali się w głowę: po co nam tyle zwierząt, po co kolejny? Nam może nie był potrzebny, ale my byliśmy potrzebni jemu. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Quote
iwna5702 Posted September 15, 2014 Posted September 15, 2014 Podjęłaś sluszne decyzje - choc bardzo trudne , zarówno przyjmujac je pod swój dach, jak i zegnając sie z nimi. Najważniejsze w tym wszystkim , ze mialy swój dom mialy Ciebie - swoja Panią ,swoje stado.. Zegnaj Ramiku :( Zegnaj Dropku :( Dziś przed południem pożegnałyśmy z córką Dropka na zawsze. Zasnął na naszych rękach. Piesio z Palucha, był z nami niecałe trzy lata. Dropek, Dropuś, Dropulec: nasz kochany, futrzasty niskopodłogowiec. W piątek byłam z nim w lecznicy. Od jakiegoś czasu kaszlał, schudł, miał mniej siły i "smutny" wzrok. Lekarz wyczuł od razu jakiś twór w jamie brzusznej, usg. wykazało duży guz pochodzący ze śledziony, ale być może i z innych narządów. Na rtg. płuc widać było rozsiane zmiany nowotworowe. Przez sobotę i niedzielę biłam się z myślami: operować??? To znaczyłoby bolesną i krwawą interwencję chirurgiczną, która mogła znacznie obniżyć odporność. Potem długa rekonwalescencja, jeżeli można tak nazwać właściwie czekanie na śmierć. I patrzenie:czy już, czy już dostatecznie cierpi, żeby mu ulżyć? Operacja nie oznaczałaby poprawienia komfortu życia, jedynie jego pogorszenie, los Dropka był już przypieczętowany: przerzuty, kaszel, osłabienie. Pies żyje chwilą, nie wie, dlaczego cierpi i czy to cierpienie ma sens. A to, że żyłby dłużej o miesiąc, dwa, trzy...w wielkim bólu, dla niego nie miałoby znaczenia. Był z nami trzy lata, zabraliśmy go ze schroniska, bo nikt go nie chciał, miał przylepiona etykietkę "choroba skóry". Był wtedy naszym czwartym psem i wszyscy wokół pukali się w głowę: po co nam tyle zwierząt, po co kolejny? Nam może nie był potrzebny, ale my byliśmy potrzebni jemu. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Quote
Bogusik Posted September 15, 2014 Posted September 15, 2014 Jejku,ale się posypało... :-( Dropiku :-( Quote
Nutusia Posted September 16, 2014 Posted September 16, 2014 Nam może nie był potrzebny, ale my byliśmy potrzebni jemu. Nigdy nie żałowałam tej decyzji. Dziuniek - to jest najprawdziwsza z prawd, z jakimi przyszło mi się zetknąć - dziękuję Ci za to... Quote
dziuniek Posted September 16, 2014 Author Posted September 16, 2014 Zapraszam w imieniu Iwonki na bazarek dla naszych paluchowych bid, które już opuściły schronisko i potrzebują wsparcia na leki: BAZAREK Quote
dziuniek Posted September 17, 2014 Author Posted September 17, 2014 Dziś przyjechał do nas z Palucha Loluś-Pimpek_Puszeknr2. Ma "dramatyczna niedomykalność zastawek" wg lekarza ze schroniska. Faktycznie dyszy, dusi się i kaszle strasznie, może jeszcze coś ma, bo przeszedł kaszel kenelowy i zapalenie krtani. Oto psina w opisie schroniskowym: LOLUŚ Gatunek: Pies Rasa: MieszaniecPłeć: SamiecWiek: 13 lataWaga: 11 kgData przyjęcia: 15.11.2012Nr. ewidencyjny: 2642/12 Loluś to malutki psi staruszek, przywieziony w listopadzie 2012 do schroniska z ul. Biedronki. Jak widać na zdjęciu z przyjęcia, był w świetnej formie, radosny, uśmiechnięty. Teraz nadał śmieje się, cieszy życiem i towarzystwem ludzi, ale zdrowie szwankuje: szczególnie serduszko. Słychać na spacerkach takie typowe pokasływanie dla chorych na serce. W schronisku jest leczony, przebywa w ogrzewanych zimą pomieszczeniach geriatrii, z możliwością wyjścia na wybieg przy boksie i z tego ciągle korzysta. Stoi przy siatce i zaczepia przechodzących szczekaniem, podskokami, jak się na niego zwróci uwagę, lub wyciąganiem łapki przez kraty. Bardzo chce być czyjś i być blisko człowieka. O Lolusiu można powiedzieć: żywe srebro, wszędzie go pełno, wszystko chce zobaczyć i powąchać. Gdy się już zmęczy to chętnie wchodzi na kolana i się przytula. Nawet trudno mu zrobić zdjęcia, bo cały czas podchodzi i pakuje nosek w obiektyw :). Lolusiowi nie zostało dużo lat życia, bardzo pilnie potrzebny domek. Niestety, Loluś nie dogaduje się z psami, więc nie powinien zamieszkać z innymi samcami. Do adopcji Lolusia zachęca wolontariuszka: Beata, tel. 501 388 121. WIĘCEJ ZDJĘĆ Quote
dziuniek Posted September 17, 2014 Author Posted September 17, 2014 Jedziemy samochodem, dzięki Iwonce i jej TZowi!!! W swoim pontonie wieczorkiem. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.