bonsai_88 Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Chyba też zacznę nosić :diabloti:.. sąsiedzi mnie za nienormalną wezmą [za puszczanie psów bez smyczy się drze... za głaskanie bez pytania się drze... ciągle się drze :roll:]... Chociaż tak się zastanawiam... dopiero wezmą za nienormalna czy już dawno wzięli :hmmmm:
karjo2 Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Juliuszka, offowo potwierdze slowa Jo_ann. Niezaleznie od tego, czy Ty miotasz atakujacym kurduplem, Twoj pies ma siedziec na du... Kazde pozwolenie ma reakcje to xxx czasu na odkrecanie. Musi mu sie wryc w lepetyne, ze Ty jestes od ustawiania psow - swojego i innych i nie ma miejsca na odgryzanie sie. Zrobilam ten blad, puszczajac psa na lalatujace jazgoty, gdy lapalam dziecko do gory i niestety do tej pory jak idziemy z mloda musze mocno uwazac, coby psu instynkt "obronny" sie nie odpalil... A lancuszek, ech pozyteczna rzecz w polskich realiach.
badmasi Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Moje suczydło kocha małe pieski.nawet te jazgotliwe. jak się zaczyna atak jazgota to siedzi na dupsku i patrzy się ze zdziwioną miną na agresora. tylko mi przykro jak widzę że jakiś obszczymur wyrywa suce kłaki z tyłka. więc ostatnio zareagowałam i babie co to jej psy notorycznie podbiegają do mojego i atakują powiedziałam że powybijam te kundle. podziałało. od tego czasu baba na mój widok, nawet jak idę bez psa zakłada im smycz.no oczywiście usłyszałam że jestem nienormalna bo przecież jej psy małe i krzywdy nie zrobią.
mch Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 dokladnie kontrola nad wlasnym psem to podstawa , ja tez musialam niedawno swojej królewnie przypomniec ze pancia seee nie zyczy ,niech sie i jezy jak suki nie lubi ,ale nie wolno szczekac ,startowac itd . a na ileees tam ataków malych jazgotów wlasciwie tylko jeden byl taki ze faktycznie male g...ko bylo strasznie agreswyne i bqlam sie ze jak wgryzie mi sie w psa to bedzie jatka na maxa ,a reszta wlasciwie i tak trzyma sie ojazgotując w bezpiecznej odleglosci . łancuszek tez polecam :) ,ja nosze w kieszeni zawsze :) . wracając do chamstwa , strasznie mnie dzis cos ruszylo przyznam . szlam z psami alejką osiedlową ,oczywiscie juz po zmroku . widze ze z naprzeciwka idzie pies astowaty ,a wlasciwie chyba suka i pan . jako ze sciezki miedzy nami mialy odnogi w lewo i prawo uznalam ze zatrzymam sie i sobie oni skrecą spokojnie , ale patrze ze pies jest bez smyczy :crazyeye: , gosc idzie 5 m za psem , skreca w prawo a pies idzie dalej prosto do nas , psy dalej siedzą ja przyznam mimo ze pies szedl spokojnie wyjelam gaz z kieszeni profilaktycznie . pan zauwazyl ze brak psa w jego okolicy i z dala nawoluje pies lekko skreca w jego strone i ogladając sie na nas cos tam węszy na trawniku , pan wola po raz kolejny , pies jeszcze bardziej zwalnia . my dalej czekamy zeby odeszli troszke dalej . pan w koncu zawraca po psa , pies chyba jak mniemam juz obawiąjąc sie co nastąpi zaczął omijac go łukiem w wielkim strachu z podwinietym ogonem , stoje dalej obserwuje rozwój wypadków .pies próbuje przemknąc miedzy zaparkowanymi samochodami ,tam po 3 szybszych krokach dopada go pan i z lekkim bluzgiem przyp..... psu smyczą złozoną na kilka razy :placz:. lęk tego psa przed podejsciem dal mi do myslenia ze to chyba nie pierwszy raz :( . mialam pierwszy odruch odlozyc gaz i siegnąc po telefon. po pierwsze pies bez smyczy w srodku osiedla ,po drugie psa sie nie bije , a zapewniam ze skowyt psa byl b.wyrazisty wiec dostał mocno .ale po sekundzie naszla mnie refleksja ze ok przyjedzie moze SM , a za mandat gosc odreaguje sobie na psie złosc . wiec poszlam w swoją strone bez słowa :oops:.
sleepingbyday Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 ja bym opierniczyła... dziś to zrobiłam. idzie chłopak, dwa duże psy, w tym zapasiony do kszałtów prostokata wyżeł ( :-(), albo wyżłowate, ciemno było. psy podeszły do nas, jak z zosia i baraczkiem rzucalismy patyczki i ćwiczylismy przywołanie, zwłaszcza barracka. zoś sie zjeżyła, ale ja uspakajałam i nie podskoczyła, barrack powąchał się i tak jakos się rozeszły, ale przy mnie cąły czas, a chłopak już za górka. w pewnym momencie jeden zorientował się, że nie wie, gdzie jego pan i wrócił (w strone domU0, a drugi wiedział, ale zaczał iśc do psa z jakąś babką stojącego. chłopak dogonił i wlał mu! ja z mordą na niego, ze nie zwraca uwagi, z epies sie zawrócił za pierwszym że pierwszy nie widział go i poszedł do domu.. a on, prosze nie oceniac pochopnie, ja uderzyłem, bo ona (aha, suka) do psa szła. [I]no cholera jak do moich 7 i 9kg szły to nic nie było????[/I] nie chciałem, żeby sie pogryzły (wrrr). a ja: jak się gryzą, to może smycz? myśli pani, ze to najlepsze rozwiązanie dla psa? - (wrr) dla bezpeczeństwa innych owszem. -wcale nie, bo jak sa na smyczy, to sie bardziej rzucają... hmmm... wiecie, rozumiem, znam z autopsji, zoska tak miała,ale: to ja miałam sobie poradzić z ew. atakiem dwóch dużych psów na moje dwa [I]szczelinomierze[/I] ??? tego wieczora zośka podskakiwała do dwóch psów po tym zdarzeniu. kuźwa mater dolorosa!
14ruda Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Wczora sobie idziemy wieczorem,pełno ludzi na osiedlu,ida 2 pimpusiew tym 1 bez smyczy.na widok nas pani zapięła pimpusia na smycz:multi:Mysle sobie-CUD!!:multi:Przeszła na druga stronę swojej koleżnaki i ten mały pimpuś wyskoczył do Aichy,ale był na smyczy.Dostał za to smyczą po tyłku:angryy: Powiedziałam do baby-Sama się j...j tą smycza stara....k...:oops:Bo normalnie jak tak można?Cieżką skórzana smyczą w taki mały zadek:angryy:
Vectra Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 jak jeszcze o torturach :evil_lol: znacie taki alarm do torebki ? co jest sznurek podłączany do pudełeczka ? sznurek w łapkę , pudełeczko w torebkę się wkłada - jak złodziej wyrwie torebkę , to sznurek się odłącza i pudełeczko się wydziera ... Tylko własny pies musi znać ten dźwięk i nie może być nadto płochliwy ...... to też fajnie się wrzuca pod jazgota , takie drące :evil_lol: iskry idą z pazurów :evilbat: PS łańcuszek i alarm , sprawdza się na psach typu - jazgotliwypodszczypywaczosiedlowyjestemhojrakjakinnypiesjestnasmyczy :diabloti:
sleepingbyday Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 zoska też była ten typ co go tak pieknie po walijsku :evil_lol: opisałaś, vectra. poschronowe zaszłości. ale mimo błędów, które popełniam, jest milion razy lepiej, teraz zdarza jej sie bardzo rzadko taka akcja. i fakt, to nie odwaga, to ściema, na zasadzie -ten duzy pewnie chce mnie zjeśc, moze jak udam odwagę, to sie odwali - a on sie wcale nie dowala. wiecei, dużym problemem są duże podbiegacze. być może jest ich mniej, bo od mody na jorki i łesti zrobiło sie ogólnie więcej mikrusów. ale nie ma dzidzi - duże też są, znam takie ze 3-4, w tym dwa z dużych ras. na szczęście nieagreswyne tak na dzień dobry, ale parę jazd było...
mch Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 teraz tak mysle ze moze i moglam cos powiedziec :oops: , ale akcja konczyla sie kilkanascie m od nas , musialabym glosniej cos wyartykułowac , moje psy byly spokojne dzieki temu ze ja tez , jakbym podniosla glos moglyby jakos zareagowac moze , a astka byla caly czas bez smyczy ,a klara nie aniol szczeknelaby zadziornie i co ? (wiem egoizm przeze mnie przemówil) :oops:
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='karjo2']Juliuszka, offowo potwierdze slowa Jo_ann. Niezaleznie od tego, czy Ty miotasz atakujacym kurduplem, Twoj pies ma siedziec na du... Kazde pozwolenie ma reakcje to xxx czasu na odkrecanie. Musi mu sie wryc w lepetyne, ze Ty jestes od ustawiania psow - swojego i innych i nie ma miejsca na odgryzanie sie. Zrobilam ten blad, puszczajac psa na lalatujace jazgoty, gdy lapalam dziecko do gory i niestety do tej pory jak idziemy z mloda musze mocno uwazac, coby psu instynkt "obronny" sie nie odpalil... A lancuszek, ech pozyteczna rzecz w polskich realiach.[/QUOTE] Mam łańcuch:diabloti:, a dokladnie cały metr oksydowanych ogniwek - ładne nawet są;). Za to lampek nie mam:mad:. Nie robią 200żaróweczek na jednym kabelku...:placz:. [B]Vectra[/B] - już od dawna się nie drę :D Albo działam po cichu, albo świergolę radośnie inwektywy do Pańcia-idioty:evil_lol:. [B]karjo2[/B] - nie puszczam Jaga ze smyczy, tylko go luzuję - nie ma napięcia, reakcja jest lżejsza. Okazało się, że 'wrycie' tego o czym piszesz w łepetynę mojego futra wcale takie proste nie jest i nie będzie:shake:. Zadymiarz pierwszej wody z klapkami na oczach i uszach + odporność na bodźce bólowe... Więcej nawet - bodźce awersyjne dodatkowo go nakręcają:crazyeye:. Szukamy matody na osła:evil_lol:, a póki co na spacery łazikować musimy. Zostaje nam praca w rozsądnej odległości - i tu młody, na spacerze, już nie fika tylko się 'interesuje', co ładnie przekierowuję na siebie. Jednak tą odległością muszę sterować JA. Jak coś leeeci z jazgotem - Jago się wyłącza. Na takie 'okazje' mam teraz łańcuszek:).
sleepingbyday Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 a tam, nie zawsze można, czasami zatyka, czasami się ma dość kłótni tego dnia... wiadomo, jak jest. idealny świat to tylko w bajkach :cool1:
an1a Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Ja miałam osła... odpornego na ból... albo robiącego cyrki - nawet nie zdążyłam szarpnąć, a ten już się darł. Reakcja ludzi wiadomo jaka, mi się głupio robiło i odpuszczałam co baardzo dobrze wykorzystywał ;) I okazało się później, że jakiś tam próg bólowy ma, do którego docierałam trochę czasu :evil_lol: I już wie, że nie to nie. Osłowi musiałam później pozwalać (łaskawie) bawić się ze szczeniakami... bo patrzył się na mnie i nie ruszył dopóki nie pozwoliłam ;)
jo_ann Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='an1a']Ja miałam osła... odpornego na ból... albo robiącego cyrki - nawet nie zdążyłam szarpnąć, a ten już się darł. Reakcja ludzi wiadomo jaka, mi się głupio robiło i odpuszczałam co baardzo dobrze wykorzystywał ;)[/quote] no wlasnie... taka strategie ma bardzo duzo psow, wcale nieglupia :evil_lol: z tym nakreceniem sie po awersji-tez czeste, ja mialam wielgachne siniaki nad kolanami, bo jak Forestkowi nie pozwolalam pieska pozrec to sie odwracal i dziabal gdzie trafil, a trafial jakos zawsze w uda moje :p ale dalo sie? dalo. a ze nie bylo latwo? bywa... a i forestek, maly mis:loveu:
WŁADCZYNI Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='mch']teraz tak mysle ze moze i moglam cos powiedziec :oops: , ale akcja konczyla sie kilkanascie m od nas , musialabym glosniej cos wyartykułowac , moje psy byly spokojne dzieki temu ze ja tez , jakbym podniosla glos moglyby jakos zareagowac moze , a astka byla caly czas bez smyczy ,a klara nie aniol szczeknelaby zadziornie i co ? (wiem egoizm przeze mnie przemówil) :oops:[/QUOTE] jako że ja jestem bardzo uroczą osobą, głosik mam niezły to zwykle rozdzieram paszczę tak że słyszy cała okolica, a jakieś 50% wisi w oknach:cool3: To samo robię jak ktoś pierze dziecko:angryy: Tak się po prostu nie robi. wrr też zaczne chodzić z łańcuchem jak pieeee rzucę łańcuszkiem w wypadającego z klatki z jazgotem pieseczka to uszkodzę, ale mam dosyć:mad: Nie można przejść z psem bo to drze paszczę, czasem wychodzi z taką małą dziewczynką lat w porywach 7/8 która nie umie pieseczka zatrzymać:angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy:
bonsai_88 Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 A ja zacznę chodzić z łańcuszkiem... takim na krowę... i jak pier***** w atakującego jorka to mnie na całe życie popamiętają :diabloti:
WŁADCZYNI Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 jak taki na krowę to musiałabym ciągnąć za sobą żeby kieszeni nie urwać. A w kieszeń spodni sobie nie włoże łańcucha bo mi spadną:evil_lol:
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [B]WŁADCZYNI[/B] - Tyś szukała mini-kolczatki na łapcię, prawda?:diabloti:;) To zamiast powyższej proponuję: łańcuch na szyję zarzucić:evil_lol:. Ja tak z klatki będę wychodzić:mad:, pierwszy raz już za chwilkę. A nasz łańcuch wcaaale na krowi nie wygląda:eviltong:. Ogniwka żłobione, oksydowane, czernione:evil_lol: - jeszcze za ozdobę będzie robić!;)
WŁADCZYNI Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 chyba odwiedzę Liroy'a i zakupię taki łańcuch będzie fajnie wyglądał na szarej kurtce:diabloti: Kusi mnie jeszcze wielki parasol, ostatecznie będę prała po łbie tępego właściciela:mad:
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Chwilowo ograniczam się do łańcucha:evil_lol:. BTW, jakby mi do naszego ekwipunku jeszcze parasol doszedł, to bym musiała Jaga w domu zostawiać i sama na spacer biegać, :evil_lol:bo rąk by już nie stało:diabloti:. Ale kuuusi, zgadzam się! Mogę w sumie spróbować wyjść: parasol i ja... Jak tak sobie podreptam pod blokami, pomamroczę pod nosem i parasolem będę 'strzelać' co jakiś czas, to jest szansa, że któryś sąsiad mnie przyuważy:evil_lol:, plotkę w eter puści:multi: i ludzie zaczną się bać wariatki:evil_lol: Eeeee... jak znam moje szczęście, to do właścicieli jazgotów nie dojdzie:(.
WŁADCZYNI Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 mnie część już ma za świra, ale nie wszyscy niestety:shake: a ile życie byłoby prostrze. jak mnie ktoś jeszcze o*******i że jego pies nie idzie/ujada/stresuje się przeze mnie to mu chyba strzelę. :mad: Tym parasolem właśnie:angryy::angryy::angryy::angryy:
Blow Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 A wiecie, że ten pomysł z łańcuchem na nieładnie zachowujące się małe cholerstwa wcale a wcale zły nie jest, przeciwnie-podoba mi się:p A z krowiego łańcucha Wy się nie śmiejta, mam dławik, który takowoż się nazywa-z dużch ogniw:evil_lol:Ino lżejszy nieco:cool1: Tylko....w tym momencie wpadam w konsternację.Bo w ludzi bardzo często też bym porzucała ale tak jakoś...normy społeczne i prawne niebardzo dopuszczają takie rozwiązania:diabloti: Dziś podlazło do psa dziewczę, bez pytania wyciąga łapsko i miętoli:mad: Po chwili dojrzała mnie jednak na drugim końcu smyczy i zapytała nieco po fakcie, czy można pogłaskać:loveu:Co się będę ceregielić: "wypadałoby najpierw zapytać ale owszem-można:p" Niby niepozorne zdanie...wiecie jak się kurzyło?Głupio się dziewczęciu zrobiło nieco:lol:
*Monia* Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 Ja się ostatnio z łapskami rzuciłam do bullowatej suni na stacji benzynowej :oops::roll:. Byłam po imprezce, środek nocy no i pani weszła na stację. Powstrzymać się nie mogłam i na moje 'jaki ładny piesek' sunia tak się ucieszyła, że musiałam wymiziać, tym bardziej że po drodze do drzwi mi stała :loveu:. Na szczęście ochrzanu zero, mój TZ też pomacał sunię i pani do kasy poszła, a my do kumpeli dalej balować :evil_lol:. Ja Hexoliny nie zabraniałam nigdy głaskać jak sama tego chciała, a mnie nikt za głaskanie ewidentnie do tego chętnego psiaka też nikt nie opieprzył. Ależ ja szczęściara jestem :razz:, a psów się w życiu namacałam sporo odkąd pamiętam, i tych bezdomnych ku niezadowoleniu mamy, i tych domnych również ;) (biedne dziecko do 18-go roku życia na zgodę na psa się doczekać nie mogło :roll:, a jak się doczekało to i tak pier.olec na punkcie psów do końca nie przeszedł :evil_lol::evil_lol:).
Blow Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 Monia, problem w tym, że w taki sam sposób zachowują się również mężczyźni, których mój pies nie lubie, nie ufa i potrafi podnieść raban-a ja unikam takich sytuacji żeby nie pogłębiać lęku.Tym bardziej krew mnie zalewa gdy ktoś robi coś tak bezmyślnego w momencie, gdy....trenuję z psem posłuszeństwo!!:-o Do ignorancji i głupoty można się niby przyzwyczaić ale mi rośni gula za każdym razem:mad: Pół bidy gdy ćwiczymy bardziej "kontaktowe" komendy, kiedy pies jest przy mnie.Ale wołanie psa, klaskanie czy co gorsza straszenie i tupanie(braliśmy udział w takiej sytuacji niedawno w centrum miasta-sprowokowanej przez uradowanego dorosłego mężczyznę) dla tak zwanych "jajców" w momencie odłożenia psa na odległość-toż to paranoja jakaś a na pewno totalny brak wyobraźni. Zresztą to nie takie ważne-istnieje mnóstwo powodów, dla których mogę sobie nie życzyć aby ktoś intresował się moim psem w bezpośredni sposób a spora część ludzi tego zwyczajnie nie respektuje:shake: Kit z ich własnym bezpieczeństwem!Ale szkody wyrządzone naszemu procesowi socjalizacji i szkolenia ogólem są dla mnie najgorszym profanum:angryy:
ulvhedinn Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 A przychodzi wam czasem do głowy, ze ten po drugiej stronie, z mini-jazgotem też jest człowiek? Bo własnie mam taka jazgaczkę, drze pyszczydło o byle co. Pracujemy jak najbardziej, ale dzięki debilom straszącym Pi na razie idzie nam niesporo. No bo skotro piesek szczeka, to świetnym rozwiazaniem jest strzepnąć workiem plastikowym, albo otworzyć z hukiem parasol, nieważne że właściciel usiłuje własnie skupić psa i wogóle nauczyć że ludzie "takie groźne" nie są :shake: A druga połowa społeczeństwa radośnie tiutiuta, ucząc gówniarę skakania po nogach. Sytuacje utrudnia mi fakt, że w tej chwili młoda ma ograniczone wychodzenie i dziczeje i w dodatku nie może być na smyczy. I do tego dochodzi mi pilnowanie, coby jakis wiekszy (czyli każdy) pies nie podleciał i jej nie stłamsił, bo to ją może zabić. Jakieś pomysły?
Vectra Posted December 12, 2008 Posted December 12, 2008 [URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/8175.html"]ulvhedinn [/URL] ale chyba nie zrozumiałaś o jakich psach tu piszemy Jak widzę , że człowiek stara się zapanować nad swoim psiakiem , to się nie irytuję , nie rzucam ani łańcuchem ani alarmem ani nie mówię "wszystkiego najlepszego" właścicielowi. Staram się pomóc Ale jak indolent , wypuszcza swojego słitaśnego pimpka , i pimpek robi co chce , pancio zachwycony , najczęściej niezainteresowany tym co robi jego pimpek .... a pimpek walczy o to by koniecznie mój pies go rozszarpał ... to ja jako człowiek miłosierdzia , skazuje go na stres , jedynie na stres związany z huknięciem mu pod łapy w/w przedmiotu ..... w zasadzie , to powinnam popuścić psa by rozszarpał gada i by był święty spokój ale ja za lubię łagodność moich psów i nie dopuszczę by przez taką jazgoczącą maszkare , mój pies poczuł jak bardzo jest silny i jak fajnie się pimpka napoczyna w moim przypadku nie ważne czy pimpek waży 2kg czy 50kg .. traktuje tak samo Już pisałam ,że zdarzają się sytuacje , jak komuś niechcący pies sie wymsknie , odleci ale jak jest to nagminnę i/lub z premedytacją - to nie umiem być wyrozumiała :) A ja z racji posiadania psów ras których 90% społeczeństwa nienawidzi , nie dam pożywki , że mój pies jest niewychowany i niebezpiczny ... by nienawidzili jeszcze bardziej tych ras ... nie mówię tylko o TTB , tak samo nienawidzili mojego dobermana , nienawidzą CAO , jak i pitek i staffików .... Ja jestem odpowiedzialna za to co mam , jestem dumna z tego jak mam wychowane psy i nie pozwolę aby jakiś kretyn moje psy prowokował ... Bo tzreba pamietać, że nawet najspokojniejszego , setny atak wkurzy i odda .... Jest i będzie konflikt duże psy i silne , kontra małe ... Może , to to , że w miastach jest więcej mini pimpków niż dużych psów .. bo tam gdzie mieszkałam , to tylko jeden pies był większy od mojego ... i NIGDY nie stanowił problemu ... natomiast większość szuraczy podwórkowych , nie dawała nam spokoju ... Po łńcucho terapii , nie tylko omijały mojego psa , ale również mnie .. wystarczyło że zadzwoniłam łańcuchem w kieszeni , to pazury się dymiły .... Nie mam zamaru użerać się z czyimiś rozbabranymi psami , gdyż moje psy są wychowane ? pilnowane ? bo mam zasadę , nie czyń drugiemu , co tobie nie miłe ? Owszem bardzo lubię psy ... do momentu kiedy nie ujadają dookoła mnie ... Bardzo często widywałam jak szcelinomierze oblatywały przechodniów , w tym dzieci dzieci są boją , tak ... boją się .. tzreba to zrozumieć i uszanować Posiadając zwierzę , mieszkając w większym skupisku ludzkim .. zobowiązuje do pewnej dyscypliny ... nie ja i mój pies i mam w zadzie wszystkich ... niech się dostosują tylko kultura i szacunek do reszty ... a jak nie pasuje , to można się wyprowadzić na bezludzie ... u mnie na wsi też z tym walczę , mimo że to nowość tu gdzie mieszkam .... nie życzę sobie kundli bieających pod moim domem , podkopujących się pod moje ogrodzenie , srających wokół mojej posesji i rzucających się na moje psy - psy które uczę że mimo iż mają swoje własne podwróko , swoje własne pole .. nie mogą ujadać ile bozia dała ..... zgłaszam , wymuszam , psy są odstawiane do schroniska ... i nie interesuje mnie czy im tam dobrze , czy źle skoro ich aktualny opiekun się nimi nie interesuje , podchodzą pod psy bezdomne .. nie dzwonię jak widzę pierwszy raz psa .... bo czasem może wyruszyć jakiś niepostrzeżenie na wycieczkę .. ale jak nagminnie mi lata , to nie ma zmiłuj ... ew jak wykukam skąd delikwent przybył to podaje adres ..... Ja jeszcze zawsze grzecznie przedstawiam się z imienia i nazwiska , podaję adres skąd jestem , by nie było , że jestem anonimowa .. Jakoś coraz mniej tych luzem latających :diabloti: a czemu dodatkowo tak walczę z tymi dzikusami ? ano bo synek mojej koleżanki , został na własnym podwórku ugryziony przez kundla który się podkopał pod ich bramą , wszedł na posesje gdzie bawił się ten dzieciak , jeżdził na rowerku , został dziabnięty ... seria zastrzyków ... dziecko 5 lat Oczywiście można zadać pytanie , gdzie była mama dziecka .... ano była 10 metrów dalej , szczlinomierz podkopał delikatnie i się zmieścił pod bramą - wsio trwało kilkanaście sekund .... Mając dom , ogród , posesje zamkniętą , mam prawo czuć się bezpiecznie ... widziałam jak kundle pokonywały bez problemu , ponad 2 metrowe ogrodzenia - np czując cieczkę .... obok mnie to było - suczka już nie żyje .. mieszka teraz pies .. z czego się cieszę .. bo skończą się katusze 2 razy w roku .. z kochasiami bez opieki ... Ja specjalnie zmieniałam prawie całe ogrodzenie , mieszkam w bunkrze niemal ;) fundamenty , zbrojenia pod ogrodzeniem ... moje psy nie kopią , nie skaczą ... ale gdy było inne ogrodzenie , zdarzało się że wpadał amator kwaśnych jabłek kilka razy wpadł jak psy były w domu , ale raz łebek wsadził jak był pan Kano na podwórku - ten kundel przeżył ,tylko dlatego że moje psy są odwoływalne .... bo dobermanek zdrążył tylko go za główkę wciągnąć na podwórko .....
Recommended Posts