Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

A mi tak poradzi w sklepie zoologicznym jak kupowalam kolczatke zeby ja wywijac na druga strone to wtedy zaden pies mi mojej suki nie pogryzie bo sie spotka z kolcami. Tez sie wlasnie zastanawialam co by sie stalo jakby sie zczepily, kto by je rozdzielał. Moze pan ze sklepu ktory mi to radzil? :diabloti:

A tak a propo gryzienia- to mojej suki i tak zaden pies nie pogryzie. Wczesnmiej sie spotka ze mna, a gwarantuje ze w tym momecnie nie jestem bardzo przyjemna :diabloti::diabloti::diabloti: A nawet jesli by mnie ominal to jeszcze moja suka ma zeby ktorymi sobie umie radzic i ktorych w sytuacjach awaryjnych umie uzywac.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='WŁADCZYNI']Taaa, bo suki to tylko na smyczy, a najlepiej wcale nie powinny wychodzić na spacery żeby czyjś niewychowany/niedopilnowany samiec nie pobiegł sobie.:angryy:



Mnie bardziej od jazgotu 'duże psy w kagańcach' irytuje 'mam małego psa to nie będzie nosił kagańca':angryy: Naprawdę ludziom korona z głowy spadnie jak założą psu kaganiec? Ja rozumiem że pies ma problemy zdrowotne, ok zdarza się ale wątpie aby każdy york jakiego widzę takie miał, a żadnego w kagańcu nie widziałam mimo że często na rękach nie są w środkach komunikacji miejskiej.
Zresztą reakcje na widok Su w kagańcu to zwykle też 'jak to taki mały piesek w kagańcu a po co?" ewentualnie 'zła pani ci założyła titit':mad:[/quote]
Szczerze mówiąc, to duzym zakładam klatki tylko dlatego, że ludzie sie boją (zakagańcowanych boja sie jeszcze bardziej, ale juz sie czepić nie mogą :diabloti:), a Pao ani Piku nie zakładam. Pao- bo nie będę staruszkowi z chorym sercem dokładać stresu (niestety nie lubi kagańca wybitnie, mimo prób pozytywnej nauki), a Piku, bo ona panicznie boi się manewrów w okolicy głowy i kaganiec to tylko u weta mamy albo i to nie (zalezy który wet). Boi się nie bezpodstwanie, uszkodzony kręgosłup sprawiał jej straszny ból i ona pamięta, że dotknięcie głowy może boleć. :shake:
A najbardziej się wk.... kiedy ktos się czepił kagańca dla Skorka. Umierający, ślepy staruszek na rękach, zajęty głównie tym, żeby złapać oddech.... no ale na bank ugryzie. :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ayshe'](...)
jesli moj pies buczy na inne psy na ulicy to najpierw ucze go poruszania ise na luznej smyczy na komende.
potem moge zalozyc kolce alewtedy sluza mi one do pilnowania luznej smyczy[czyli komendy]a nie od tego zeby pies nie atakowal innego psa.proste przekierowanie.wtedy kolce przyspieszaja komende.zwracam uwage tylko na wykonanie polecenia przez psa-jakikolwiek atak na innego psa czy napiecie chocby to zlamanie komendy.itd.(...)[/QUOTE]

[B]ayshe[/B] - zaOTuję troszku:oops:.
Grzecznie, kulturalnie i przymilnie:diabloti:: PROOOSZĘ: rozwiń i wytłumacz!

Pies zna komendę 'łazikujemy na luźnej smyczy'(nie mylić ze sportowym równaniem w kontakcie;))i stosuje się do powyższej w sytuacjach, gdy nie napotyka na najsilniejszy dla niego bodziec - innego psa... Wtedy ślepnie,głuchnie, traci kontakt z rzeczywistością... Jak w takiej sytuacji te kolce powinny 'działać'? :(

I już*w temacie...
Sąsiada podkabluję za brak meldunku:mad: - do końca roku zdążę:diabloti: Będę skarżyć i donosić - zacznie cholernik psa na smyczy prowadzić i kupy po nim zbierać:mad:.
Przepisy są - niech się stosuje, albo płaaaci:diabloti:.

Prosić, tłumaczyć można - za głupim nie trafisz...
Na odpowiedzialność za zdrowie i bezpieczeństwo swojego zwierzęcia nie ma co liczyć u niektórych...

Ale złośliwością mi dziad dziś za skórę zalazł:mad:.

Poranny wypad na siusiu.
Lookam czy nic nie lata - droga wolna: wychodzimy.
Ulubionego sąsiada spotkaliśmy:D - Jaga wytarmosił, wylizać się pozwolił - jak go NIE lubić?:multi:
Gadu gadu, leci podjazdem nasze 'ulubione' małe-rude-coś - ze smyczą:crazyeye:, ciągnącą się za nim... Małe-rude paszczę zaczyna drzeć, jego 'Pan' leeeci i je łapie. My wycofujemy się pod klatkę. Młody fika:shake: , małe-rude jazgocze cały czas. Stoimy z Jagiem i ulubionym sąsiadem pod drzwiami i czekamy, aż jazgotek nas minie... A co robi Pańcio jazgotka? Zwaaalnia... Nooo taaak - duży pies na smyczy, to można mu pod nosem troszku poparadować, nie? Więc tip,top,tip,top... Nie komentuję, bo to najlżejszy z jego numerów. Za to sąsiad wyjść z podziwum nie mógł:evil_lol:. Wymieniliśmy kilka anegdotek o Pańciu małego-rudego-cosia, a to postać barwna - ot, taki typ, co to w skarpetkach chodzi, bo butów nie lubi zakładać:diabloti:, nie trafisz za nim w konwersacji, bo buja w 'innym stanie świadomości', a po plotce o pobycie w pewnym miejscu 'wyciszenia' jakoś partnerów do powyższej szuka u nas bezowocnie;).

Jak to jest, że dwie sąsiadki - obie mają sznaucerki miniaturowe:loveu: - rozumieją mój problem z psem i nie mają problemu z szybkim minięciem się z nami?
Unikanie przykrych sytuacji powinno być przecież jednym z fundamentów fajnego sąsiedztwa...
To musi być jakaś sadystyczna przyjemność: przyglądać się sfrustrowanemu psu...
No, to ja też sobie przyjemność zafunduję!:diabloti: Do dzielnicowego uderzę:diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Wymieniliśmy kilka anegdotek o Pańciu małego-rudego-cosia, a to postać barwna - ot, taki typ, co to w skarpetkach chodzi, bo butów nie lubi zakładać:diabloti:, nie trafisz za nim w konwersacji, bo buja w 'innym stanie świadomości', a po plotce o pobycie w pewnym miejscu 'wyciszenia' jakoś partnerów do powyższej szuka u nas bezowocnie;).
[/quote]

czyli że co - że facet był w psychiatryku?
wiesz, że tak powiem - choroba nie wybiera. chcesz zrozumienia od reszty świata dla swoich praw swobodnego wyprowadzania psa - luz, też sobie tego życzę.
ale człowieka chorego chyba wygodniej omijać szerokim łukiem niż wydeptywać "swoje".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pauli_lodz']czyli że co - że facet był w psychiatryku?
wiesz, że tak powiem - choroba nie wybiera. chcesz zrozumienia od reszty świata dla swoich praw swobodnego wyprowadzania psa - luz, też sobie tego życzę.
ale człowieka chorego chyba wygodniej omijać szerokim łukiem niż wydeptywać "swoje".[/QUOTE]

[B]pauli[/B] - nie choroba.
Eeeee...? Swobodnego? Tzn.?
Bo ja akurat za zasmyczowaniem jestem:diabloti:. A już absolutnie w miejscach zaludnionych.
Od miesięcy z drogi schodzę, łukiem omijam, wycofuję się i na rzęsach staję żeby na człowiek nie trafiać. Czasami się nie da - uroki mini-osiedla.
Więc NIE zrozumiem, dlaczego facet puszcza luzem swojego psa, który nie cierpi mojego futra(z 'żywą' wzajemnością dla jasności) i szopki notorycznie odstawia:shake:.
No i do diaska ciężkeigo - DLACZEGO ja mam się uczyć fruwać, a koleś 'mi wszystko wooolno'???

Link to comment
Share on other sites

A ja się dzisiaj zdenerwowałam - idę z dziewczynami [Birma - nie lubi podlatywaczy, Jaga - wczoraj operowana, brzuch ją boli i jest trochę nerwowa]. Nagle z klatki wybiegają 2 puszczone luzem jorczki i na dziewczyny :diabloti:. Ponieważ byłam może metr od klatki to nie udało mi się zapanować nad wszystkim znaim psiaki dobiegły - jak byłam zajęta bronieniem Jagi prze jednym jorczkiem, to Birma dorwała drugiego :mad: [obie były na smyczy]. Chywyciła za ten piękne włoski, podniosła, szarpnęła łebkiem parę razy i... i jej psiaczek z pyska wyleciał prosto w ścianę :evil_lol:. Baba wyskoczyła do mnie z ryjem, że mam agresywnego psa i że ona ŻĄDA uśpienia Birmy... w sumie nawet bym zaczęła ją przepraszać, gdyby nie jej postawa - jej psy wyleciały bez smyczy, jej psy zaatakowały moje, a ona śmie się po mnie drzeć? Dodam, że Birma nic nie zrobiła psu ponad wywranie paru piórek - nawet zadrapania... pomijam już fakt, że to ona została po raz kolejny [bo to już się zdarzało] zaatakowana przez TEGO psa :angryy:. Zrobiłam babce taką awanturę na środku ulicy, że puszcza swoje psy bez smyczy, że jej psy atakują... chyba nigdy nie opieprzałam aż tak obcego człowieka [a wierzcie mi, że potrafię :diabloti:]. Najlepszy był pan, który na nasz widok wziął swojego psiaka na ręce, a później stał i słuchał. Jak babka zagroziła mi policją to powiedział tylko 1 zdanie "A niech pani dzwoni... poświadczę, że ta pani z tymi dużymi psiakami musiała je bronić, ze to pani psiaki atakują wszystko co im sie przed pyskiem ruszy" :evil_lol:... nie wiem czemu kobieta jednak zrezygnowała z dzwonienia :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)'][B]pauli[/B] - nie choroba.
Eeeee...? Swobodnego? Tzn.?
Bo ja akurat za zasmyczowaniem jestem:diabloti:. A już absolutnie w miejscach zaludnionych.
Od miesięcy z drogi schodzę, łukiem omijam, wycofuję się i na rzęsach staję żeby na człowiek nie trafiać. Czasami się nie da - uroki mini-osiedla.
Więc NIE zrozumiem, dlaczego facet puszcza luzem swojego psa, który nie cierpi mojego futra(z 'żywą' wzajemnością dla jasności) i szopki notorycznie odstawia:shake:.
No i do diaska ciężkeigo - DLACZEGO ja mam się uczyć fruwać, a koleś 'mi wszystko wooolno'???[/quote]

ja tam też za zasmyczeniem jestem i takowe na spacerach stosuję, żeby nie było. a na tych, którym smycz za ciężko by ją trzymać to też już się zdążyłam naflugać że hej :roll:
i żeby nie było - uważam, że masz rację jak najbardziej - tylko że z człowiekiem chorym na głowę [czy faktycznie z zaburzeniami psychiatrycznymi czy "tylko" z porąbanym charakterem, na to samo prawie wychodzi] się nie wygra - mam takiego jednego sąsiada i to się można roztrzaskać o ścianę, ale NIC nie da rady zrobić..
tak że - pozostaje mi życzyć powodzenia :diabloti: ;)

Link to comment
Share on other sites

moja Lee , jest od osoby chorej psychicznie ... i prawda szerokiem łukiem omijac.. moja nie wiedza o jej chorobie doprowadzila do tego ze kobieta ślepdzila mnie czesto gesto krzyczac za mną a chcialam tylko papiery suki, ba! nawet chcialam odkupić je,by Lee prawnie stała sie moim psem .. pospisanie umowy itp...

niestety... kobieta miala brzydko mowiac jak "bajkę" i jej mania stala sie nie do zniesienia... byla wszedzie.... jak cien.. a to naprawde jest nie miłe.
doslownie oddech na plecach - i glos jej
- zgniesz kobieto , Twoj dom utonie w robakach..

i mialala baka "jazde" bo niby w uchu Lee takowe były
aaa i byl nadajnik kosmitów , ktory skrzetni wyjnowała co jakis czasza pomocą noza...


tak wiec juz jej bajke poznałam..:shake:

z przypadku stalo sie tak ze wyprowadzilam sie z tej dzielnicy.. na szczescie suki inasze bo chciala namja "czasami odebać - gdy stawała się zdrowa"

nie pamietała jak porzucila suke w sywestra w -30 mrozu... dla niej bylo to klamstwo... dla nas fakt.
i ie dasi wytlumaczyc - uwierzcie - bylismy posadzeni o kradziez mimo swiadków.:mad:


suma sumarum,bez oddanych papierów a bo i hdowca slabo chcial pomoc zdobyć prawo na posiadanie psa i ZK rownież.... suka juz od kilku lat jest prawnie nasza.


tak wiec lepiej naprawde lepiej omijać lukiem szerokim , niz wdawać się w niepotrzebne scesje , bo moze sie to przeodzic w rozne malo przyjemne rzeczy,na ktore nie mamy wplywu.
tym bardziej ze nikt z nas nie zna stanu i etapu osoby chorujacej .:shake:



nie mniej jednak... nie usprawiesliwa to bylej wlascieleki Lee od zadawania jej ran przez lata... gdzie sa sasiedzi?


gdy przypalany pies mija na klatce takowych .... zreszta bylo widac na pirwszy rzut oka ze suka cierpila a w tym czasie nie bylam tak rozeznana w sprawach psich jak na dzien dzisiejszy .

wiec czasami naprawde lepiej przełknać śline i isc swoja drogą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pauli_lodz']ja tam też za zasmyczeniem jestem i takowe na spacerach stosuję, żeby nie było. a na tych, którym smycz za ciężko by ją trzymać to też już się zdążyłam naflugać że hej :roll:
i żeby nie było - uważam, że masz rację jak najbardziej - tylko że z człowiekiem chorym na głowę [czy faktycznie z zaburzeniami psychiatrycznymi czy "tylko" z porąbanym charakterem, na to samo prawie wychodzi] się nie wygra - mam takiego jednego sąsiada i to się można roztrzaskać o ścianę, ale NIC nie da rady zrobić..
tak że - pozostaje mi życzyć powodzenia :diabloti: ;)[/QUOTE]

Masz rację - niestety... W pojedynkę to sobie można na nosie zagrać:shake:

Nadzieja w ochronie - nas Panowie luuubią:loveu:, bo 'taki faaajny duży pies, a wie Pani - pies musi być duży':evil_lol: - która się skarży ostatnio dość głośno, że po nocnych obchodach mają całe buty w koopach:evil_lol:. Na zebraniu wspólnoty będzie podniesiony temat o obowiązku sprzątania po psach, to 'siem podepnem' z obowiązkiem zasmyczowania:diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Bonsai , ale było powiedzieć pani , że jej żądanie niebawem spełnisz
odsikasz suki , pójdziesz do domu , podasz kolacje , położysz do łóżka i czytając Birmie bajeczkę ją uśpisz :diabloti:[/quote]

Birma nie czekała na kolację, spełniła prośbę pani i już smacznie śpi :evil_lol:... Swoją drogą udało ci się mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor... dzięki :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Birma nie czekała na kolację, spełniła prośbę pani i już smacznie śpi :evil_lol:... Swoją drogą udało ci się mnie rozśmieszyć i poprawić mi humor... dzięki :p[/quote]
ale to tekst sprawdzony :diabloti: żądający , milknie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Sprawa jest prosta. Mam psa OND, 40kg. Mozecie sobie wyobrazić takiego "lwa", który jeszcze w dodatku potrafi sie nieźle najeżyć. Jak idzie ktos z pimpkiem i nie reaguje na prośbę zapiecia na smycz pimpka, to odpinam "lwa" i mam w nosie "Paniusię" z pimpkiem czy też pimpkami. Diego(tak ma na imie mój OND) na widok petających sie pimpków wydaje odgłos podobny do ryku niedźwiedzia i pimpków już nie ma a "Paniusia" szuka je potem po osiedlu. A takie miały być mądre, bez smyczy same chodzą. Oczywiście to jest sytuacja extrem, Diego jest już na tyle ułożony, że wiem iż nie poleci za innymi psami(choć by to miała byc suka z cieczką). A puenta tej historii jest taka, "pimpki" tej właścicielki może i są madre ale ona ..., chyba nie bardzo nie?

Link to comment
Share on other sites

paniusia moze i durna ale szkoda psow.masz duzego psa-jestes niestety odpowiedzialna za to co zrobi z pimpkiem.takie zycie.:cool1:
do tego dajesz swojemu psu mozliwosc samonagradzajacego sie zachowania-odgonienia pimpka.zeby na ot pozwolic musisz miec psa ktory na teoje koniec natychmiast zaprzestanie jakiejkolwiek formy odaniania nie mowiac juz o agresji.inaczej robisz SOBIE duze kuku.uczysz swojego psa ochrony strefy przewodnika.mojemu psu nie owlno bylo nawet najezyc sie nawidok szarzujacego na niego psa.dlaczego?bo to ja mialabym przerabane.jemu po prostu nie wolno bylo.i szanowal moje zdanie-nauczylam go tego ze od pilnowania czegokolwiek to ja jestem.jak mu pozwole prosze bardzo ale konczy natychmiast jak mu kaze.jak chcialam pogonic pieska to wystarczylo przyzwolenie i ryk shado oraz natychmiastowy powrot do marszu przy nodze.to ja decyduje kiedy moj pies czy moje psy sie jeza a kiedy nie.bo to ja pilnuje stada.nie bedzie ode mnie zaden moj pies niczego odganial chyba ze pozwole wyraznie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diego2008']Sprawa jest prosta. Mam psa OND, 40kg. Mozecie sobie wyobrazić takiego "lwa", który jeszcze w dodatku potrafi sie nieźle najeżyć. Jak idzie ktos z pimpkiem i nie reaguje na prośbę zapiecia na smycz pimpka, to odpinam "lwa" i mam w nosie "Paniusię" z pimpkiem czy też pimpkami. Diego(tak ma na imie mój OND) na widok petających sie pimpków wydaje odgłos podobny do ryku niedźwiedzia i pimpków już nie ma a "Paniusia" szuka je potem po osiedlu. A takie miały być mądre, bez smyczy same chodzą. Oczywiście to jest sytuacja extrem, Diego jest już na tyle ułożony, że wiem iż nie poleci za innymi psami(choć by to miała byc suka z cieczką). A puenta tej historii jest taka, "pimpki" tej właścicielki może i są madre ale ona ..., chyba nie bardzo nie?[/quote]
Zmoczysz takiego "lwa" i wygląda jak karp :evil_lol: Co ma powiedzieć ktoś, kto ma CAO? Idzie z mamutem? :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diego2008']Sprawa jest prosta. Mam psa OND, 40kg. Mozecie sobie wyobrazić takiego "lwa", który jeszcze w dodatku potrafi sie nieźle najeżyć. Jak idzie ktos z pimpkiem i nie reaguje na prośbę zapiecia na smycz pimpka, to odpinam "lwa" i mam w nosie "Paniusię" z pimpkiem czy też pimpkami. [/quote]

Szkoda psiaków..psy niczego nie są winne tylko właściciele..:mad:

A co zrobisz gdy nie podbiegnie ''Pimpuś'' tylko np. taki pies ?:shake::shake:
Również spuścisz swojego ''lwa'' ze smyczy?
Aby go przegonił?
Wierz mi nic z tego dobrego raczej nie wyjdzie..:roll:
[IMG]http://dosaworld.com/bbs/data/gallery/03.jpg[/IMG]
:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Co to jest OND? A CAO?[/quote]
Długowłosy Owczarek Niemiecki (DON)
Owczarek Środkowoazjatycki (CAO)

Mnie ogólnie poraża straszenie kogoś na zasadzie "bo mój pies jest większy, zaraz go puszczę i cię zje" :roll:
Mój krótkowłosy lew :diabloti: mix oczywiście, waży 45kg. Najbardziej zawzięty był na niego jamnik sąsiadów. Stary, poprzetrącany, przygłuchy, ledwo chodził, ogon jak u szczura łysy...
Ale przeradzał się w torpedę jak widział mojego psa (ślepy jeszcze nie był...). Czasem była to mijanka na klatce schodowej, musiałam wejść na schody z psem, żeby sąsiadka z windy wyszła. Było gryzienie po łapach, ale nie puściłam nigdy psa i nie pozwoliłam na wnerwianie się.
Ta spirala bardzo łatwo się nakręca, a nie chciałabym, żeby za bezmyślność ludzi cierpiał pies.

Najlepsze było jak mnie kobieta straszyła swoim "rasowym owczarkiem" :evil_lol: Nero miał może z 6-7 miesięcy, ona rzuciła tekst o rasowości i poleciała do domu... Przyszła.. z mężem i psem :diabloti:
Dorosły pies sięgał.. trochę nad kolano :evil_lol: rasowy :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...