Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

Witajcie,
mnie natomiast wczoraj spotkała barrrrdzo nieprzyjemna sytuacja na wybiegu dla psów (Szczecin, przy lasku Arkońskim):mad:
Zaczne od poczatku... mam prawie cztero miesieczna Yoreczke, z którą chodzę codziennie na wybieg, aby sobie pobiegała, trenujemy aportowanie, posłuszeństwo itd.
Moja sunia jest naprawde grzeczna i usluchana, zawsze jest przy mnie, nie lata po wybiegu za innymi psami, gdyż ze wzgledu na swe niewielkie rozmiary boi sie obcych osobników :mad:
Gdy tylko weszłyśmy na wybieg przyleciała suczka Beagle i zaczela na nas skakac, biegac wokół nas (moja Fibi zaczeła piszczeć i uciekać do mnie na ręce a przeciez nie po to ją biorę na wybieg aby ją nosić) a jej pancio siedział wygodnie na ławce na drugim końcu wybiegu, głupio się gapił i ze 2 razy zawołał swojego psa. W koncu przyszedł łaskawie i oburzony wywalił do mnie z tekstem, że takich małych psów nie powinno się wpuszczać na wybieg (!!!)
No to ja mu na to, że na wybieg nie powinno się wpuszczać psów, które nie słuchają się swoich właścicieli i nie znają podstawowych komend typu "wróć", "do mnie" itd. :P Facet się spalił i zabrał (w końcu!) swojego psa :cool3:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Arwilla :crazyeye: ja miałam parę lat temu sytuację z facetem machającym ...szablą . Małżeństwo, mają whippeta. Facet jest strasznie nerwowy a kobieta zachowuje się histerycznie :roll: No i byliśmy ze znajomymi na polach/łąkach , nagle Figa -sznaucerka znajomej - pobiegła w krzaki, patrzymy, wstaje facet , wyjmuje szablę z pochwy (czy jak taki pokrowiec się nazywa) i zaczyna się nam wygrażać :crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=Black][B][URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/89106.html"]moniczkaa86[/URL][/B] super, że robisz coś z yorkiem! Rzadko spotykam właścicieli yorków, którzy cokolwiek z nimi robią :)

Mnie najbardziej chyba irytują wszyscy CIUMKARZE. Idę z psem na RÓWNAJ- cium, cium, jaki słodki piesek! Ćwiczymy w parku- cium, cium, nie ugryzie? Ćwiczymy wystawianie- cium, cium!
[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Mnie najbardziej wkurza jak pies jest np chory a ludzie podchodza i sie glupio pytaja ze co my mu zrobilismy itd. Moja kolezanka ma pit bulla, sunia jest bardzo spokojna, ma juz 12 lat i przy mordce ma alergie, taka spora narosl i ludzie czest podchodza i sie lgupio pytaja co to jest i czy tego sie nie da usunac bo przeciez jak on by mial psa to juz dawno by to usunal. Szkoda, ze nie wiedza ze tak stary pies jesli zostalby poddany zabiegowi usuwania czegos takiego moglby tego juz nie przezyc albo mialby jakies okropne powiklania. Zenada. A swoimi psami sie wcale nie interesuja. Brak slow na wszystkich takich glombow ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiol'][COLOR=Black]Mnie najbardziej chyba irytują wszyscy CIUMKARZE. Idę z psem na RÓWNAJ- cium, cium, jaki słodki piesek! Ćwiczymy w parku- cium, cium, nie ugryzie? Ćwiczymy wystawianie- cium, cium!
[/COLOR][/quote]

Asiol, zdaję sobie sprawę z tego, że to wkurzające, ale ja ćwiczę silną wolę i staram się nie ciumkać :evil_lol: sama jesteś sobie winna, było brać bulwiaczka? :loveu: ;)

Link to comment
Share on other sites

Nienawidzę tej zapyziałej dziury :angryy:
Szłam sobie spokojnie z psem, wyszło coś beaglopodobnego. Zaczął moją sukę podgryzać, zaczepiać, gonić. Kop z buta, jeden, drugi, nie działa. Sucz się zdenerwowała, wyleciała z obroży i się zaczęło. Kilka km ją goniłam, a ludzie? W najlepszym wypadku tylko się gapili, dzieciaki miały ubaw, "mądra" kobieta, która odezwała się: "nie goń ich, wybawią się i wrócą". Nie chodzi mi o sam fakt, że suka zwiała, też bym się wkurzyła, ale ona lawirowała pomiędzy samochodami. Nie odpuściłabym właścicielowi beagle'a, gdyby suce się coś stało.

Link to comment
Share on other sites

No wlasnie- chory pies.

Moja Fiona jest chora (ma zerwane wieazdlo stawowe tylnej lapie) w zwiazku z czym nie moze biegac, skakac, wariowac. Od 3 tyg. jest wiec niewybiegana i szarpie sie na smyczy. No wiec ide z mama sobie chodnikiem, z przeciwka ida dwie panie z pieskiem. Skracam Fionie smycz, pani psu tez skraca. Mijamy sie, psy sie ciagna jak szalone, ja Fione blokuje zeby nie skakalala. A co od pni slysze? Pani do mojego psa mowi zeby nie podchodzil bo tamta go zje :angryy: Mama mowi ze albo nasza tamta (Fiona dwa razy wieksza od tamtej, ale nie o to chodzi, bo i tak nie zamierzalam jej poluzowac, a z reszta Fiona i tamta suczka mialy ochote sie bawic). Na co tamta pani, ze jej suka przynajmniej sie szczekac nauczy na psy.

Totalnie nie rozumiem calej wymiany zdan

Link to comment
Share on other sites

[quote name='eria']Arwilla :crazyeye: ja miałam parę lat temu sytuację z facetem machającym ...szablą . Małżeństwo, mają whippeta. Facet jest strasznie nerwowy a kobieta zachowuje się histerycznie :roll: No i byliśmy ze znajomymi na polach/łąkach , nagle Figa -sznaucerka znajomej - pobiegła w krzaki, patrzymy, wstaje facet , wyjmuje szablę z pochwy (czy jak taki pokrowiec się nazywa) i zaczyna się nam wygrażać :crazyeye:[/quote]
Ciekawe, co to za whippet

Link to comment
Share on other sites

Arwilla gdybym miała miecz to też bym z nim spacerowała, niestety nie dysponuję - a to świetny argument, każdy weźmie człowieka z mieczem za wiariata i zrobi wszystko żeby psa swojego złapać.

jeżeli chodzi o linkę - wolałabym prowadzić na lince niż zaryzkować życiem własnego psa. 10% to bardzo dużo.

Autobus był prawie pusty więc mogłam mieć psa na podłodze, ale baba i tak mnie zirytowała - taki typ co to psa by widziła najchętniej na łańcuchu przy budzie.

Suciune ale to TY miałaś źle zabezpieczonego psa jeżeli dał radę zwiać.
Więc pretensje przede wszystkim do siebie.

aina155 to że pies się cieszy i chce podejść nie oznacza nic. Serio serio - mówię to jako właścicielka psa do którego ludzie puszczają pieseczki 'bo tak chce się bawić i merda ogonkiem', finał jest nieco gorszy jeżeli mam zły dzień:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiol']
[COLOR=black]Mnie najbardziej chyba irytują wszyscy CIUMKARZE. Idę z psem na RÓWNAJ- cium, cium, jaki słodki piesek! Ćwiczymy w parku- cium, cium, nie ugryzie? Ćwiczymy wystawianie- cium, cium! [/COLOR]
[/quote]
A ja lubię ciumkaczy, tudzież cmokaczy - chociaż sami o tym nie wiedzą, pomagają mi w pracy z psami :evil_lol: Jak by nikt psa nie sprowokował, to bym nie wiedziała, czy jest skoncentrowany (na smyczy) i odwoływalny (bez smyczy).

Jak nie mam ochoty, żeby mi ktoś w konkretnej pracy z psem przeszkadzał, to proszę, żeby nie wołać. A jak cmokają dalej, to cóż mam biedna robić... no przecież nie będę się szarpać, poluźniam smycz :diabloti: Skoro ktoś ciamciał do psa, to proszę bardzo - może kontynuować bezpośrednią znajomość z moimi pitbullami, które są bardzo chętne do naskakiwania łapami i całowania z ozorem, najlepiej po twarzy, długo i namiętnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiol'][COLOR=black][B][URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/89106.html"]moniczkaa86[/URL][/B] super, że robisz coś z yorkiem! Rzadko spotykam właścicieli yorków, którzy cokolwiek z nimi robią :)[/quote][/COLOR]

Ja wiem, ze niestety 90% społeczenstwa posiadających Yorki kupuje je po to, aby ponosić na rękach w hipermakrecie, żeby nasłuchać się och-ów i ach-ów jaki to piesek pikny, słodki itp itd. :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']aina155 to że pies się cieszy i chce podejść nie oznacza nic. Serio serio - mówię to jako właścicielka psa do którego ludzie puszczają pieseczki 'bo tak chce się bawić i merda ogonkiem', finał jest nieco gorszy jeżeli mam zły dzień:diabloti:[/quote]

No wlasnie, dlatego ja Fiony nie puszczam do psa chyba ze sie z wlascicielem dogadamy, ze mozna. Bo przewaznie to Fionce potrafi odbic jak sie pieseczek nie spodoba. No albo jak wlasciciel nie jest uprzedzony ze Fionka sie brutalnie bawi.

Ja bym ta uwage moze zrozumiala od pani, gdybym do tej pani probowala podejsc. Z tym, ze ja juz prawie jezdnia szlam, zeby tylko Fionie nie pozwolic sie zblizyc i nie dac skakac (w ogole proba blokowania skakania wyglada smiesznie, bo ide schylona trzymajac smycz zaraz na wysokosci psa). To nie weim, pani uwazala ze powinnam przejsc na drgua strone? A niby i czemu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']
Suciune ale to TY miałaś źle zabezpieczonego psa jeżeli dał radę zwiać.
Więc pretensje przede wszystkim do siebie.
[/quote]

Wiem, wina jest po części moja i sobie pluję w brodę za to, ale denerwuje mnie sam fakt, że tam było pełno ludzi, nikt mi nie pomógł złapać suki, nikt /właścicielka beagle'a też tam była/ nie odciągnął nachalnego amanta. Nota bene beagle też był źle zabezpieczony, brama jego domu była otwarta, skoro agresywny do suk, to nie powinien być wypuszczany.

[SIZE=1]edit
zapomniałam dodać, że radosny bigielek spitolił mi rok pracy z suką nad odwoływaniem i olewaniem tudzież niereagowaniem agresywnie na nachalnych zboków. [/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Co do "cium, cium" to mam święty spokój, moje psy kompletnie nie reagują na ciumkaczy, przechodzą jakby nie słyszały, na zbyt nachalne cium, cium szkotka robi "hau, hau" i zapał słabnie. Szeltik kocha tylko dzieci więc wszystkie różowe księżniczki lub spider mani mogą dostać obleśnego, mokrego całusa ciepłym języczkiem-jeśli tylko chcą.
Jeśli chodzi o miecz to bym chyba spękała, od momentu jak wiele lat temu zaatakował mnie facet ze sprężynowcem to boję się wariatów a mam do nich zawsze szczęście (może na zasadzie swój ciągnie do swego).
Jak mam dobry dzień to łapię cudze psy na swojego, wczoraj przechwyciłam szaloną bigielkę, która w głupich podskokach uciekała zrezygnowanemu właścicielowi, podziękowaniom nie było końca:lol:
Ale jeśli ktoś z uporem maniaka puszcza swoje psy do moich, szczególnie do szkotki, która nie lubi podbiegaczy, to oddalam się szybkim krokiem i niech się dzieje co chce. Od dziś rezygnuję też z kagańca dla szkotki-podbiegacze strzeżcie się!
A co do upierdliwych ludzi, którym przeszkadza to że pies idzie chodnikiem, stoi na trawie, siedzi na kolankach w autobusie, to mam ich głęboko w d.... i nie reaguję na zaczepki-nie odzywać się, ignorować to dla upierdliwca największa kara:diabloti:
Co do chamstwa to najbardziej nie lubię niewychowanych dzieci. Wczoraj odstawiłam córkę na basen i poszłam do Królikarni z szelciakiem. Wracam za godzinę i czekam przed wejściem. Wychodzi dziewczynka (4-5 lat) i drze się na całą ulicę "Mamo czemu ta pani stoi tu z psem! Tu nie wolnoooo!Czemu pani tu stoi, czemu, niech pani idzie!!! No niech pani stąd idzie!!!". Stałam na chodniku, szeltik nawet nie spojrzał na dziewczynkę a mama nawet nie zwróciła uwagi dziecku, że nie można się tak zachowywać, nie mówiąc już o tym że taka psia fobia to choroba kwalifikująca się do leczenia.Zachowałam zimną krew i nie odezwałam się słowem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Jak nie mam ochoty, żeby mi ktoś w konkretnej pracy z psem przeszkadzał, to proszę, żeby nie wołać. A jak cmokają dalej, to cóż mam biedna robić... no przecież nie będę się szarpać, poluźniam smycz :diabloti: Skoro ktoś ciamciał do psa, to proszę bardzo - może kontynuować bezpośrednią znajomość z moimi pitbullami, które są bardzo chętne do naskakiwania łapami i całowania z ozorem, najlepiej po twarzy, długo i namiętnie.[/quote]
Problem zaczyna się, gdy na smyczy zamiast pita masz śliczniutkiego puchatka, który takiemu ciumkaczowi zostawiłby na twarzy uroczą pamiątkę zębów swych :eviltong: Zapewne panów z SM interesowałoby, ze ciumkacz mi psa sprowokował :shake:
Ja nie mogę gadać do ciumkaczy, żeby się odtentegowali, bo moja suczysko zaraz myśli "no, pancia, pomogę Ci ich odstaraszyć" :placz: Ja kestem "ta, co zabrania milemu puchatkowi kontaktów z psami i ludźmi". A jak się okarze, że puchatek agresywny, to moja wina, bo jej zabraniałam - ale ze mnie jędza :multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']Ja nie mogę gadać do ciumkaczy, żeby się odtentegowali, bo moja suczysko zaraz myśli "no, pancia, pomogę Ci ich odstaraszyć" [/quote]
Ja mam tak samo w przypadku psów podbiegaczy. Nie odgonię - wejdzie pitbullowi z zęby i będzie nieszczęście. Odgonię - dziewczyny utwierdzają się w przekonaniu, że jednak atakujemy, a nie ignorujemy (mamusia najpierw każe nie ruszać, a potem sama się rzuca... no to my też!), nakręcają błyskawicznie... :shake: Tak źle i tak niedobrze.

Natomiast szczerze współczuję wszystkim właścicielom yorków, shihtzu, spanieli, pudelków, gryfonów, ciułał, goldenowatych i labkowatych szczeniąt oraz innych "słodkich" małych piesków, również kundelków - widzę reakcje ludzi na ulicy, czy np. w poczekalni u weterynarza na takie psy: podniecone piski, okrzyki zachwytu, machanie łapami, pakowanie placów w oczka przy próbie pogłaskania, klepanie po główce, tarmoszenie za kudełki, próby brania na ręce i oczywiście "cmok, cmok".

Współczuję, serio :evil_lol: Jeśli taka psina nie jest mega kontaktowa, nie kocha ślepo i bezgranicznie ludzi, dzieci, poklepywania, tarmoszenia i podduszania podczas prób wzięcia na ręce, a właściciel niekoniecznie godzi się, by jego pies stanowił źródło publicznej rozrywki, to oboje mają przechalapne. "Słodki" piesek dostanie nerwicy, a właściciel miano gbura, co to nie pozwala zamęczać psa w imię dobrej zabawy innych obywateli.

Moje psy zaczepiają i głaszczą tylko ludzie, którzy nie mają TTB-fobii, albo ci, którzy myśleli, że to czekoladowy labradorek :lol:

Link to comment
Share on other sites

[B]Władczyni [/B]czasami człowiek jest pewien, że ma dobrze dopasowaną obrożę, a pies jakąś się z niej wywinie... sama miałam raz taką sytuację :mad:...

Wszystkich ciumkaczy i radośnie spuszczających pieski zapraszam do mnie :diabloti:. Birma już wytresowała ludzi na osiedlu i na nasz widok psy są łapane :evil_lol:... Odrobinę pomogłam jej ja - jak właściciel olewa pieseczka to go zapinam na smycz i na pytanie "co ja robię" odpowiadam, że prowadzę do schroniska :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Wszystkich ciumkaczy i radośnie spuszczających pieski zapraszam do mnie :diabloti:. Birma już wytresowała ludzi na osiedlu i na nasz widok psy są łapane :evil_lol:... Odrobinę pomogłam jej ja - jak właściciel olewa pieseczka to go zapinam na smycz i na pytanie "co ja robię" odpowiadam, że prowadzę do schroniska :diabloti:[/quote]

Jak ja bym chciała mieć schronisko w pobliżu :evil_lol:

My dzisiaj normalnie prawie byśmy glebę zaliczyli :roll:
Wracam z piesami od kumpla. Idziemy chodnikiem a zaraz z nie zamkniętej bramy wyleciał mały wredny niskopodłogowiec... I rzuca mi się na Jazza :angryy: a że chłopak do psów uprzedzony nom to nie popuści :mad: na szczęście Kelly grzeczna w siad usadziłam i kopniaka pieseczkowi sprzedałam. Oczywiście właścicieli ni widu ni słychu :angryy: Myślałam że wyjdę z siebie... Zwłaszcza że mieliśmy nikłe sukcesy w nie rzucaniu się do gardła innym samcom w odległości ok 0,5 m (na psy w dalszych odległościach nie reaguje na szczęście... zwłaszcza gdy jest smak lub piłeczka...)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Natomiast szczerze współczuję wszystkim właścicielom yorków, shihtzu, spanieli, pudelków, gryfonów, ciułał, goldenowatych i labkowatych szczeniąt oraz innych "słodkich" małych piesków, również kundelków - widzę reakcje ludzi na ulicy, czy np. w poczekalni u weterynarza na takie psy: podniecone piski, okrzyki zachwytu, machanie łapami, pakowanie placów w oczka przy próbie pogłaskania, klepanie po główce, tarmoszenie za kudełki, próby brania na ręce i oczywiście "cmok, cmok".

Współczuję, serio :evil_lol: Jeśli taka psina nie jest mega kontaktowa, nie kocha ślepo i bezgranicznie ludzi, dzieci, poklepywania, tarmoszenia i podduszania podczas prób wzięcia na ręce, a właściciel niekoniecznie godzi się, by jego pies stanowił źródło publicznej rozrywki, to oboje mają przechalapne. "Słodki" piesek dostanie nerwicy, a właściciel miano gbura, co to nie pozwala zamęczać psa w imię dobrej zabawy innych obywateli.[/quote]
No to wyobraź sobie, że w puchatkopwym opakowaniu masz psa wielkiego duchem jak mój z wiecznym kompleksem niższości :razz: Ona dostawa sapzmów notorycznych na "ooo, jaki.." dalej już nic nie trza gadać. A jeszce ja ja ucze spokojunego zachowania, to ludzie sobie myślą - miły piesek i dawaj z łapskami. Ale mam na nich sposób - przypinam kaganiec do paska i juz mam obchodzących łukiem :multi:

Link to comment
Share on other sites

Ja na swoim osiedlu mam 2 powazniejsze problemy.

Pierwszy to ok 10letni chlopak z ADHD, ktoremu nigdy nie zamyka sie buzia, jest w ciaglym ruchu i potrafi drzec sie do mojego psa w nieboglosy jezdzac rowerem w okolo nas. Sami mozecie sie domyslac jak to nakreca mloda bokserke :diabloti:

Drugi problem to koles z calkiem masywnym i niewychowanym rhodesianem. Pies jest na prawde ladny, na prawde mi sie podoba. Tylko nie jestem pewien, ale mam wrazenie, ze jego wlasciciel jest nie do konca normalny. I nie mowie tutaj o zwyklej glupocie, facet moze byc z tych o powaznie mniejszym ilorazie inteligencji. Widzialem juz jak ten pies rzucal sie na przechodzacego obok rotka, ktory jednak na szczescie zareagowal na pierwsze "spokoj". Rhodesian pociagnal go tak, ze prawie mu reke wyrwal, na co on zaczal sie smiac i mowic jaki to jest super pies, "bo one kiedys w afryce polowaly na lwy". Prawie za kazdym razem jak mnie widzial z psem to do mnie zagadywal, opowiadjac mi jakies niestworzone historie o rhodesianach. W tym czasie jego pies probowal brutalnie "zapoznac sie" z moja suczka, ktora wyraznie sie go bala. Za kazdym razem mowilem zeby troche bardziej uwazal, albo sciagnal psa do siebie (moj na komende siedzial przy prawej nodze), a w odpowiedzi slyszalem jakas nowa historie o silnych rhodesianach i afrykanskich lwach, albo ze moja boksa jest taka mala, ze na pewno "nie dalaby rady" rhodesianowi. W koncu kiedys przy 3cim chyba naszym spotkaniu jego pies tak popchnal moja bokse, ze ona az zapiszczala. Wiec w koncu nie wytrzymalem i powiedzialem mu co mysle, o tych naszych spotkaniach i ze nawet jego pies na lwy go nie obroni jak jeszcze raz beda meczyc moja suke albo mnie :roll:
Zwykle osobom wyraznie "innym" popuszczam i staram sie byc wyrozumialy, ale tym razem koncu nie wytrzymalem. Teraz zawsze jak mnie widzi to idzie w druga strone, albo przechodzi co najmniej na druga strone ulicy. :roll:

Link to comment
Share on other sites

W mojej miescinie pieski albo same sie wyprowadzaja albo wychodza na długosc papierosa. Takie tłuste małe kluski, smetnie przebierajace nozkami. Te co sie same wyprowadzaja maja włascicieli. A nawet raz widziałam jedna pania ktora prowadziła takiego samowyprowadzajacego sie psa na smyczy i była strasznie zdziwiona ze on taki głupi bo ciagnie i sie wyrywa. Dlatego przyłozyła biedakowi smycza po głowie :roll:
Tam gdzie chodze to tylko raz spotkałam jedna jedyna osobe na spacerku i z tego co zaobserwowałam to tylko na siusiu :shake: Ogolnie psiaków duzo ale jakos ich nie widuje z włascicielami teraz jak jest ciepło, bo zima wcale. Zreszta dzisiaj sie dowiedziałam ze jakas ja dziwna jestem :stupid:. Bo bawie sie z psem. Sasiad to ciagle nie moze tego pojac ze moj pies nie bedzie jak durny sam biegał w ogrodku. Zreszta jaka to frajda biegac bez celu. Moja babcia uwaza ze Quesciu to mała bojaca dupka:shocked!: a ja zachowuje sie jak stara ciotka ktora cyt" chopsia pieska na kolanko" bo rozmawiam z nim. A moje proby nauczenia 8 miesiecznego psa na wystawe. Zostały ocenione z szansa zerowa bo to juz stary pies i mozna dac sobie spokoj z nauka.:flaming:

A to mnie ogolnie dzisiaj rozwaliło i obudziło instynkt mordercy rzezniko-psychopaty tu cytuje moja sasiadke " Ty bys sie postarała o dzieciaka, a nie z psem po ogrodku sie ganiasz i jeszcze z piłka. Oszalałas kapletnie 30 stka na karku a taka wariatka" :grab:
:mad:Uff wywaliłam to... :mad:

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio przez kilka dni wychodziłam po TZta do pracy i czekałam na ławce koło jakiegoś bloku... Codziennie kilka minut przed 17.00 miałam okazję oglądać sytuację - z klatki schodowej wypada samotnie yorczek, rozgląda się szaleńczo i z niemożliwie wk....cym ujadaniem dopada pierwszej osoby jaką zobaczy na horyzoncie i obszczekuje... Po jakichś 3 minutach z klatki wytacza się pańcia i niewzruszona robi kółeczko wokół bloku...

Blok akurat jest ocieplany, pies najczęście jazgocze na robotników noszących dość ciężkie materiały - czekam kiedy zarobi od kogoś takiego kopa, że baba będzie kłaki zbierać :roll: Wczoraj przez pół osiedla gonił faceta na rowerze, pani oczywiście zero reakcji.

Raz natknęłam się na parkę podczas spaceru z psem, o dziwo malec na widok mojej suki zamilkł i jedyne co chciał zrobić to wsadzić jej nos pod ogon bardzo uprzejmie zachodząc od tyłu - gdybym nie przyspieszyła, pewnie skończyłoby się rykiem mojej suki i zawałem niefrasobliwej właścicielki :evil_lol:

Ehh, czekam kiedy piesek się na mnie napatoczy i objazgoli - gwarantuję, że babie buty pospadają jak jej powiem co o tym myślę, i obiecuję wszystko opowiedzieć ;) Ehh, tyle tam małych psów, sporo wyprowadzanych bez smyczy, ale ludzie jakoś o nie dbają, wołają, kiedy robią coś czego nie powinny i starają sie, żeby nie sprawiały kłopotu... Tylko jedna baba się trafiła z kompleksem wyższości.


Wczoraj zresztą przy innym bloku podobna sytuacja, czekam z psem, aż TZ wyjdzie ze sklepu i spod sąsiedniego bloku non stop dochodzi przeraźliwe, piskliwe ujadanie. Nie wytrzymałam i wyjrzałam - a tam w ogrodzeniu za 30 cm płotkiem pod oknami (zaznaczam że nie jest to ogródek przybalkonowy jak bywają w Wawie tylko po prostu ogrodzony trawnik pod oknami) biega i ujada wniebogłosy szczeniak west. Pominąwszy wyjątkową odporność sąsiadów (ja lubię psy ale nie wytrzymałabym tego jazgotu pod oknem przez tyle czasu), dziwię się, że państwo nie boją się, ze ktoś szczeniaka ukradnie... Przechodziliśmy tamtędy, pogłaskałam szczyla, wokół żywej duszy... Gdyby ktoś chciał, zwinąłby go w 5 sekund :roll: Na miejscu sąsiadów sama bym to zrobiła na kilka godzin, żeby właściciele trochę się zastanowili, co robią :shake:

Link to comment
Share on other sites

A propos szczekaczy. Na naszym osiedlu jest mało ogrodków podokiennych a więc w modzie są "szczekające balkony". W bloku opodal właściciele na balkonie o wymiarach 1m-2m zamykają upasionego rotka z psem terieropodobnym. Pod balkonem jest alejka spacerowa gdzie przemieszcza się wielu psiarzy. Jakikolwiek przechodzący poniżej balkonu pies wprawia rotka i jego towarzysza w ruch okrężny oraz prowokuje do głośnego "hau, hau" i tak od rana do nocy przez cały ciepły sezon!Moim psom to już nie chce się odpowiadac rottkowi bo takie szczekanie to nudne, niestety rotek poluje na swoje ofiary również w realu czyli jak już wreszcie zejdzie na ten spacer.
Wszyscy okoliczni psiarze oraz sąsiedzi rotka życzą mu aby ten balkon się wreszcie urwał i ukrócił jego oraz nasze cierpienia;)

Link to comment
Share on other sites

Akurat to nie wina psa... Jak ktoś upycha psa stworzonego do stróżowania na balkonie to pies robi to, do czego został stworzony - pilnuje :cool3:

U mnie było podobnie, z tym, że na balkonie jakiegoś bloku wiecznie zamknięty byl pies w typie ONka. Na spacerze widziałam go caly jeden raz przez kilka lat, a chodzę tamtędy często. Od jakiegoś czasu psa już nie ma...

Link to comment
Share on other sites

A Hexa nie chciała szczekać na balkonie :placz:. Psy sąsiadów ujadały, a ta nie chciała. Ma złośliwą pańcię, się nie zgodziła jej pomóc w podenerwowaniu sąsiadów jak ich pieski siedziały w domach :roll:.

Wczoraj Hexolina się zdenerwowała na labka. Sytuacja: Ja, dziecko 2 lata, młodzieniec lat 15, Hexa i 3 miesięczna astka, idziemy na pola wybiegać psy. Z krzaków wychodzi labek i jego pan. Labek bieg w naszą stronę, pan krzyczy żeby wrócił (oczywiście pies ma go w d...). Podbiegł. Hexa obrońca stada rozpłaszczyła się na ziemi i czeka aż pies ją obwącha. Powąchał i do szczeniory podszedł (to akurat ok bo socjalizację staram się jej zapewniać ;)). Dzieciak mi się przeraził i zaczął rzucać kamykami i machać rączkami, na co Hexa wnerw i zaczęła skakać do labka z zębami. Powstało lekkie zamieszanie i w końcu właściciel raczył do nas dospacerować. Powiedział tylko "No widzisz sunia się na ciebie zdenerwowała" i poszedł. Całe szczęście że dziecka nie ruszył za to machanie łapskami (staram się go oduczyć, do Hexy już nie macha :evil_lol:). Młodzieniec, który z nami był, przez całe zajście stał blady i z dużymi oczami, bo psów się boi :cool1:.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...